- Dlaczego tak się dzieje, że ludzie aroganccy, hipokryci sięgają po władzę?
- Czy nie jest tak dlatego, że ludzie wierzący, z moralnymi zasadami na to pozwalają, że się na to godzą?
- Czy nie jest tak, że naszą nijakością, biernością, marazmem przyczyniamy się do tego, że rządzą nami bezduszni hipokryci, biurokraci, ludzie pyszni, egoistyczni i aroganccy?
- Czy nie jest tak, że my sami tacy jesteśmy w stosunku do naszych petentów?
- Czy nie jest tak, dlatego, że kiedyś, gdzieś nastąpił w nas rozdział naszego życia codziennego i naszej „niedzielnej wiary”?
A jest we władzy (każdej, nawet najmniejszej) jakaś choroba. Sprawujący władzę zapadają na nią niejako automatycznie. „Woda sodowa uderzyła mu do głowy” - mówiono kiedyś i była w tym duża doza racji. Jest we władzy jakaś choroba, która uaktywnia się i atakuje z przerażającą skutecznością, wydaje się, że nawet najlepszych i najuczciwszych. A chorobą tą jest arogancja (rząd się sam wyżywi) i hipokryzja (immunitety dla pospolitych przestępstw i kradzieży) elit władzy. Władza interesuje się tylko sobą i tym jak nie stracić stołków, jak nie odpaść od biurek, do których się dorwała. Władza każdego szczebla i w każdej rzeczywistości ...
czytaj dalej w : serwisie rekolekcyjnym