30 sierpnia 2008

odejdź ode mnie szatanie ...

Jezus tak ostro zareagował na protesty Piotra, bo Piotr próbował zaokrąglać Jego nauczanie, wyeliminować, wymazać krzyż z historii zbawienia. A co robi wielu wspoółczesnych nam katolików, a nawet wielu księży? Czy nie próbujemy czynić chrześcijaństwa bardziej „soft” przez zaokrąglanie ostrych kantów, eliminację krzyża, unikanie mówienia o przykazaniach?

XXII Niedziela w ciągu roku - A

Jr 20:7-9

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: Gwałt i ruina! Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.

Rz 12:1-2

A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.

Mt 16:21-27

Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania.

Jeśli chcesz iść za mną ...

Odpowiedź na pytanie postawione w ubiegłą niedzielę nie jest i być nie może odpowiedzią tylko teoretyczną. Cokolwiek odpowiedziałem na to podstawowe pytanie: "kim jest dla mnie Jezus Chrystus? idą za tą odpowiedzią konkretne i życiowe następstwa. Nawet jeśli wzruszyłem obojętnie ramionami, to odpowiedź taka pociąga za sobą naturalne konsekwencje i nie mogę być zdziwionym, kiedy życie moje układa się tak, a nie inaczej. Sam to wybrałem.

Podobnie zresztą, powiedzenie: "Chrystus jest Panem mojego życia" jest związane z naturalnymi konsekwencjami. Uznanie Chrystusa za Mesjasza, za Syna Bożego, to uznanie go za cierpiącego Mesjasza, za ukrzyżowanego Syna Bożego, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Św. Piotr jest przykładem postawy, która często ma miejsce wśród dzisiejszych katolików. Radośnie i hurra-optymistycznie wyznajemy, że Jezus jest Panem, składamy piękne deklaracje przy śpiewie "alleluja", ale kiedy w życiu pojawiają się trudności, kiedy deklaracje wymagają potwierdzenia i nasze radosne uznanie Jezusa za Pana staje się mniej radosne, a bardziej wymagające, to wtedy tak trudno nadal trwać przy Chrystusie mimo przeciwności. Uczestnictwo w wielkich zgromadzeniach i manifestacjach związanych z kolejnymi pielgrzymkami Papieża, wydaje się o wiele łatwiejsze i mniej wymagające niż codzienne życie przykazaniami ... niż trwanie przy Bogu w chwilach trudnych, w chwilach doświadczeń i cierpień.

Alleluja przeradza się wtedy w gorzkie niezrozumienie i wyrzuty, chwalebny Chrystus oddala się i staje się niezrozumiały, bo zaczął mówić -jak w dzisiejszej Ewangelii- o tym, że musi cierpieć, o śmierci, o opuszczeniu, o rzeczach przykrych i niekoniecznie hurra-optymistycznych.

**************

Przypominam sobie dzień moich prymicji ... gloria i chwała, dokoła wszyscy "kadzą", Jezus jest moim Panem .... wszyscy radośni, podniośli i uśmiechnięci ...

A później przychodzą dni szare i przykre, przychodzą kłopoty, choroba, niezrozumienie innych, porażki i potknięcia. Już nie ma euforii i podniosłych deklaracji ... i tylko motto z obrazka prymicyjnego przypomina czasami : "Tobie Panie zaufałem, nie zawstydzę się na wieki .. ." I czy aby o tym pamiętam na co dzień, czy nie rodzi się czasami pokusa zniechęcenia, rezygnacji, zapomnienia, że Jezus jest naprawdę Panem mojego życia ....?

**************

Albo dzień Waszego ślubu .... jakże bardzo byliście wzruszeni i radośni, jak bardzo uroczyści wypowiadając słowa przysięgi małżeńskiej ... Podniosła ceremonia w kościele, kwiaty, życzenia, prezenty i radość przyjęcia weselnego ... gloria i chwała, dokoła wszyscy "kadzą", Jezus jest Panem naszego życia ... nawet przyjęcie było bezalkoholowe ....... wszyscy radośni, podniośli i uśmiechnięci ...

A później przychodzą dni szare i przykre, przychodzą kłopoty, choroba, niezrozumienie współmałżonka, porażki i potknięcia. Już nie ma euforii i podniosłych deklaracji ... jest szarość życia codziennego i czy rzeczywiście Jezus jest nadal Panem waszego życia?

To tak łatwo powiedzieć: Chryste, jesteś Panem mojego życia ....
Tak łatwo powiedzieć ...

28 sierpnia 2008

fundamentalne pytania i zborne odpowiedzi ...

Tylko chrześcijaństwo ma w pełni satysfakcjonującą odpowiedź na najbardziej podstawowe i walentne pytania człowieka: Skąd jestem? Po co istnieję? Dlaczego istnieje cokolwiek?

Co więcej chrześcijańska odpowiedź jest zborna, logicznie uzasadniona, całościowa i kompletna. Trzeba ją tylko chcieć poznać i zrozumieć, uczciwie i bez uprzedzeń przeanalizować. Oczywiście przyjęcie tej odpowiedzi w konsekwencji musi być złączone z przyjęciem konsekwencji moralnych i etycznych i dlatego pewno tak wielu ludzi nie chce przyjąć odpowiedzi metafizycznych, bo za nimi idą konsekwencje moralne, a te są dla wielu nie do przyjęcia.

Żadna inna kultura, cywilizacja, czy system filozoficzny nie dają tak całościowego obrazu i tak głębokiej odpowiedzi na naprawdę ważne i egzystencjalne pytania. Co nie znaczy, ze w ogóle odpowiedzi nie dają. Ich odpowiedzi są cząstkowe, niepełne, zalążkowe chociaż nie pozbawione jądra prawdy. Nie przemawia tu przeze mnie jakiś lokalny klaustrofobiczny patriotyzm, czy pogarda, ale dogłębne i uczciwe studia wystarczają do przedstawienia powyższych wniosków.

Odpowiedzi chrześcijaństwa trzeba jednak ustawicznie ujaśniać, przedstawiać, podawać, ukazywać ich wartość i znaczenie dla codziennego życia. Wystarczy nawet zadać pytanie: „która religia zbudowała cywilizację na miarę cywilizacji zachodniej?

Kompletność, zborność i jednoznaczność chrześcijańskiej odpowiedzi są uderzające, nawet jeśli tylko zobaczyć efekty w życiu codziennym, ale i w życiu społecznym. Tam gdzie zanegowano chrześcijańską odpowiedź efekty też są widoczne i w życiu codziennymi w życiu społecznym. Wystarczy wspomnieć „Wielką” Rewolucję Francuską, rewolucję Hiszpańską, rewolucję Meksykańską, „Wielką” rewolucję bolszewicką, niemiecki faszyzm, czy współczesne ateistyczne lub antyteistyczne systemy wartości z liberalizmem na czele. Efekty negacji są naprawdę widoczne „gołym okiem”.

26 sierpnia 2008

prawda ...


Prawda nie jest czymś. Prawda to Ktoś, Prawda to Jezus Chrystus, Który o sobie powiedział „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. I dlatego prawda nie jest do ustanawiania, ale do odkrycia. I dlatego nie wolno nigdy próbować podporządkowywać sobie Prawdy, ale zawsze należy się samemu podporządkować Prawdzie. Inaczej żyjesz w kłamstwie!!

paradoksy wolności …


Kiedy nadużywasz wolności - paradoksalnie - tracisz ją i stajesz się niewolnikiem swoich pożądliwości, chciwości, pychy ... Im więcej jej nadużywasz tym, bardziej zniewolony jesteś ...

23 sierpnia 2008

XXI Niedziela w ciągu roku - A

Iz 22:19-23

Tak mówi Pan, Bóg Zastępów do Szebny, zarządcy pałacu:
Gdy strącę cię z twego urzędu i przepędzę cię z twojej posady, tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę, przepaszę go twoim pasem, twoją władzę oddam w jego ręce: on będzie ojcem dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla domu Judy. Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy. Wbiję go jak kołek na miejscu pewnym; i stanie się on tronem chwały dla domu swego ojca.

Rz 11:33-36

O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen.

Mt 16:13-20

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Dla Ciebie ... kim jestem?????

Pytanie zadane przez Jezusa pod Cezareą Filipową: "za kogo uważają mnie ludzie" jest ustawicznie zadawane przez wieki, każdemu pokoleniu i każdej epoce. Jezus, nie przestaje być osobą niepokojącą i intrygującą. Ale nie to pytanie jest najważniejsze. I Sam Jezus jakby nie przywiązuje wagi do odpowiedzi dawanych przez Apostołów na to pierwsze pytanie. Ludzie uważali go wtedy za Jana Chrzciciela, Izajasza, Jeremiasza lub innego z proroków. Tak jest i dzisiaj, wielu uważa go za kogoś nadzwyczajnego, za guru, przywódcę, rewolucjonistę, lub za kogoś kto przeszkadza, zawadza, nie daje spokoju i kogo należy się pozbyć, lub o kim nie należy zbytnio przypominać, albo o kim lepiej zapomnieć, wymazać z pamięci, aby nie przeszkadzał, nie zawadzał, nie zadawał niepokojących pytań, tak właśnie jak Jan Chrzciciel, Izajasz, Jeremiasz..

Zobaczmy tylko jak o Chrystusie mówią, jak na Niego reagują współczesne media, szczególnie te niekatolickie. Podkreślanie laickości naszego życia politycznego, ekonomicznego, społecznego, kulturalnego, to przecież nic innego jak zamykanie ust Chrystusowi. Można co najwyżej usłyszeć zdanie: "tak, religia ma wielki wpływ na życie ludzkie", ale w podtekście zaraz daje się słyszeć dodawane pośpiesznie: "niech jednak lepiej nie przeszkadza nam robić interesów". Wystarczy tylko porównać ile czasu poświęca się w TV na kretyńskie reklamy, a ile chociażby tylko na wiadomości religijne. Nie, oczywiście nie mam zamiaru klerykalizować całej telewizji, ale warto zobaczyć tak naprawdę, za kogo ludzie uważają Chrystusa i jak na Niego reagują? Warto uświadomić sobie, co i kto kryje się za ową "świętą laickością", kto i po co powoduje, że nasze media przepełnione są chłamem, bryndzą i chałturą, kto i po co robi nam papkę z mózgu i w jaki sposób to robi. To jest odpowiedź na pierwsze pytanie Chrystusa, "za kogo uważają mnie ludzie"

Daleko ważniejsze jest jednak pytanie drugie, postawione wprost Apostołom i stawiane każdemu z nas osobiście: "A ty, za kogo mnie uważasz??? Dla Ciebie, kim jestem????" I na to pytanie trzeba sobie koniecznie jasno odpowiedzieć. Tu nie można zbyć sprawy wzruszeniem ramion, bo nawet ten gest ma swoje znaczenie i już jest odpowiedzią ...

Pytanie zostało postawione: "Kim jest dla mnie Jezus Chrystus"
A ja, jaką dałem odpowiedź?
Czy tylko obojętnie wzruszyłem ramionami?

16 sierpnia 2008

„ciekawostki” sprzed 30-tu lat …

IPN bada okoliczności podawania trucizny i narkotyków pielgrzymom wędrujących w 1978 roku na Jasna Górę.

Serwis internetowy tvp.info dotarł do dokumentu „Działania Departamentu IV dotyczące operacyjnego zabezpieczenia 267 pieszej pielgrzymki z Warszawy do Częstochowy”, w którym naczelnik wydziału tej jednostki ppłk. T. Grunwald raportował: „W celu wyłączenia z aktywnej działalności osób znanych z postawy antypaństwowej zastosowano specjalne środki odurzające wobec Wiśniewskiego, Jończyka, M. Honowskiej, Sonika oraz kilkunastu księży”. – Rzeczywiście, było takie zdarzenie przed wejściem na Jasną Górę, na tzw. „Przeprośnej Górce”. Zacząłem nagle słabnąć i tracić przytomność. Pamiętam, że miałem jakieś kolorowe wizje, aż nagle obudziłem się w szpitalu. Wtedy nie wiedziałem, że otruto mnie narkotykami – opowiada europoseł Bogusław Sonik.

Z ustaleń śledczych warszawskiego oddziału IPN wynika, że w okresie PRL pielgrzymi byli szczególnym obiektem zainteresowania SB. Częste było podrzucanie spreparowanych materiałów na temat rzekomego homoseksualizmu prowadzących grupy pielgrzymkowe księży. – Dochodziło m.in. do pobić, dosypywania do wody środków powodujących zaburzenia żołądkowe, dokonywano kradzieży obuwia i plecków z ekwipunkiem. Zdarzały się także prowokacje takie jak rozrzucanie antypaństwowych ulotek czy podrzucanie w miejscach postoju pątników, magazynów pornograficznych. Takie działania miały poniżyć i zdyskredytować uczestników pielgrzymek w oczach ludzi, którzy udzielali im noclegu.


więcej: www.wiara.pl

XX Niedziela w ciągu roku - A

Iz 56:1.6-9

Tak mówi Pan: Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić. Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i ażeby miłować imię Pana i zostać Jego sługami - wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów. Wyrocznia Pana Boga, który gromadzi wygnańców Izraela: Jeszcze mu innych zgromadzę oprócz tych, którzy już zostali zgromadzeni. Wszystkie zwierzęta polne, przyjdźcie, by się napaść, i wy, wszystkie zwierzęta leśne!

Rz 11:13-15.29-32

Do was zaś, pogan, mówię: będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim w tej nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia. Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia? Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Podobnie bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami w czasie obecnym mogli dostąpić miłosierdzia. Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie.

Mt 15:21-28

Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! Od tej chwili jej córka była zdrowa.
Wielka jest twoja wiara

Jakby w kontraście do poprzedniej niedzieli, kiedy Jezus zganił małą wiarę Piotra i Apostołów, dzisiaj słyszymy jak chwali On wielką wiarę i wielką pokorę niewiasty kananejskiej. Czy Jezus chciał upokorzyć ową kobietę odpowiadając jej w sposób -pozornie- niegrzeczny? Czy musieli interweniować Apostołowie prosząc Go o dokonanie cudu? Czy w ogóle Bóg musi być proszony abyśmy mogli otrzymać to, o co prosimy? Jak zrozumieć wydarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii?

Czy nie jest tak, że św. Mateusz przedstawiając nam wydarzenie z niewiastą kananejską chce nam pokazać coś znacznie głębszego, coś co można zrozumieć czy zobaczyć tylko oczyma wiary? Bóg naprawdę nie każe się prosić i błagać, jak wyniosły despota, który ma przyjemność w upokarzaniu ludzi i pokazywaniu im, że są od niego zależni. On doskonale zna nasze potrzeby i nie musimy Mu o nich stale przypominać. On jest gotowy dać nam wszystko, co potrzebujemy i co jest dla nas dobre, ale nieraz nie jest to akurat to, o co my Go prosimy. Nakazując nam modlitwę chce On raczej abyśmy my sami uświadomili sobie prawdę o tym, czego naprawdę nam potrzeba i co jest dla nas dobre. Chce nam raczej uświadomić, że nie zawsze to, o co prosimy jest dla nas dobre czy najlepsze, chociaż nam się nieraz tak właśnie wydaje. Wystawiając niewiastę kananejską na próbę pokazuje nam raczej, że On gotów jest nam udzielić wszystkiego, co jest dla nas dobre, ale to my musimy sobie uświadomić co naprawdę jest dla nas dobre. Jest pewno i tak, że niejednokrotnie On daje nam o wiele więcej niż my potrafimy prosić, a na pewno więcej niż potrafimy dostrzec.

Ale jest jeszcze i inny aspekt dzisiejszej Ewangelii. Kobieta kananejska uczy nas ogromnej pokory, umiejętności, która w naszych czasach wydaje się być nie tylko zapomniana, ale nawet całkowicie pogardzana i niepopularna. Człowiek współczesny nie umie i nie chce być pokorny, nie chce się zadawalać okruchami i tym co spada ze stołu innych. Człowiek współczesny wymaga, żąda, domaga się, a jeśli czegoś nie otrzymuje to składa zażalenia, protestuje, strajkuje ... Czy jednak znaczy to, że mamy być zdani na łaskę innych, czy mamy nic nie robić, być pokorni, niezaradni, ubezwłasnowolnieni? Czy znaczy to, że Bóg chce nas mieć nijakich, bezwolnych, niezaradnych, zdanych całkowicie na łaskę i niełaskę innych? Nie sądzę ... Kto jednak zrozumie, co to jest pokora wobec Boga, ale i pokora wobec innych i czym jest pokora bez bezradności, bez poniżenia ten naprawdę zrozumie przesłanie dzisiejszej Ewangelii.

Tyle we mnie pychy i niecierpliwości,
tyle pretensji i wyrzutów ...
Panie, pozwól mi zrozumieć czym jest pokora ...
i jak doceniać nawet okruchy Twojej Miłości.

14 sierpnia 2008

kapłan ...

Każdy kapłan jest naczyniem z którego inni mogą zaczerpnąć i skosztować jak „dobry i kochający jest Bóg”.

Św. Brat Albert Chmielowski mówił: „bądź dobry jak chleb, z którego każdy może ułamać i skosztować”.

A ja, jaki jestem? Czy przeze mnie ludzie mogą dostrzec dobroć Boga?

9 sierpnia 2008

8 sierpnia 2008

XIX Niedziela w ciągu roku - A

1Krl 19:9a.11-13

Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: Co ty tu robisz, Eliaszu? Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: Co ty tu robisz, Eliaszu?

Rz 9:1-5

Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból. Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.

Mt 14:22-33

Jezus zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym.

Dlaczego wątpisz człowieku małej wiary?

Spektakularny cud chodzenia po wodzie, wydaje się być -co najmniej- niezrozumiały. Jezus kroczący po wodzie jest dla -walczących z silnym wiatrem i wzburzonymi falami- uczniów zjawą, przeraża ich, nie wiedzą jak na to zareagować. Oni, znający się przecież na swoim rzemiośle nie mogą sobie poradzić z łodzią, a oto Jezus kroczy sobie po wzburzonych falach jeziora, jak po najlepszej drodze. Jakby nic się wokoło niego nie działo, jakby nie było burzy i silnego wiatru, jakby te żywioły nie miały nad nim żadnej władzy.

Bo i nie mają!

Czy i w naszym życiu nie jest często właśnie tak, że nie umiemy sobie poradzić z dobrze nam znanymi sprawami, że życie nas po prostu przerasta, że jest ponad nasze siły? Borykamy się i szarpiemy i nic nam nie wychodzi. To co powinno być dla nas znane i swojskie staje się nagle obce i wrogie. I wtedy przychodzi Jezus, a my traktujemy go jak zjawę, jak ducha, jak nierealną postać. I kiedy -jak do uczniów w łodzi- Jezus mówi: "Nie lękaj się, to ja jestem." niedowierzamy i jak Piotr próbujemy zweryfikować te słowa, jak Piotr próbujemy maszerować po wodzie i jak Piotr toniemy, bo brak nam wiary, bo wiara nasza jest malutka.

Zdarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii przestaje być niezrozumiałe i jedynie spektakularne, jeśli spojrzymy nań z tej perspektywy. Jezus, chce nam -tak jak i swoim uczniom - pokazać, że On naprawdę jest Panem świata, Panem materii, Panem wszystkich żywiołów i Panem naszego życia. Chce nas zapewnić, że tam gdzie my nie umiemy sobie poradzić i gdzie nasze wysiłki są daremne lub nieskuteczne On potrafi dokonać rzeczy niezwykłych. Chce nas upewnić, że nie jest jedynie zjawą ani duchem, że wchodząc w nasze życie nie chce nas straszyć i przerażać, ale pomóc i uciszyć wszystkie burze i wszystkie niepokoje. Gdybym potrafił Mu zaufać i zawierzyć, gdybym nie chciał wystawiać Go na próbę, gdybym miał większą wiarę ...

To i ja mógłbym chodzić po wzburzonych falach jeziora ...

7 sierpnia 2008

fundamentalne pytania i zborne odpowiedzi ...


Tylko chrześcijaństwo ma w pełni satysfakcjonującą odpowiedź na najbardziej podstawowe i walentne pytania człowieka: Skąd jestem? Po co istnieję? Dlaczego istnieje cokolwiek?

Co więcej chrześcijańska odpowiedź jest zborna, logicznie uzasadniona, całościowa i kompletna. Trzeba ją tylko chcieć poznać i zrozumieć, uczciwie i bez uprzedzeń przeanalizować. Oczywiście przyjęcie tej odpowiedzi w konsekwencji musi być złączone z przyjęciem elementów moralnych i etycznych i dlatego pewno tak wielu ludzi nie chce przyjąć odpowiedzi metafizycznych, bo za nimi idą konsekwencje moralne, a te są dla wielu nie do przyjęcia.

Żadna inna kultura, cywilizacja, czy system filozoficzny nie dają tak całościowego obrazu i tak głębokiej odpowiedzi na naprawdę ważne i egzystencjalne pytania. Co nie znaczy, ze w ogóle odpowiedzi nie dają. Ich odpowiedzi są cząstkowe, niepełne, zalążkowe chociaż nie pozbawione jądra prawdy. Nie przemawia tu przeze mnie jakiś lokalny klaustrofobiczny patriotyzm, czy pogarda, ale dogłębne i uczciwe studia wystarczają do przedstawienia powyższych wniosków.

Odpowiedzi chrześcijaństwa trzeba jednak ustawicznie ujaśniać, przedstawiać, podawać, ukazywać ich wartość i znaczenie dla codziennego życia. Wystarczy nawet zadać pytanie: „która religia zbudowała cywilizację na miarę cywilizacji zachodniej?

Kompletność, zborność i jednoznaczność chrześcijańskiej odpowiedzi są uderzające, nawet jeśli tylko zobaczyć efekty w życiu codziennym, ale i w życiu społecznym. Tam gdzie zanegowano chrześcijańską odpowiedź efekty też są widoczne i w życiu codziennymi w życiu społecznym. Wystarczy wspomnieć „Wielką” Rewolucję Francuską, rewolucję Hiszpańską, rewolucję Meksykańską, „Wielką” rewolucję bolszewicką, niemiecki faszyzm, czy współczesne ateistyczne lub anty-teistyczne systemy wartości z liberalizmem na czele. Efekty negacji są widoczne „gołym okiem”.

5 sierpnia 2008

06.08. Przemienienie Pańskie

Dn 7,9-10.13-14

Patrzałem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce. Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny. Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła - płonący ogień. Strumień ognia się rozlewał i wypływał od Niego. Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim. Sąd zasiadł i otwarto księgi. Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.

lub

2P 1,16-19

Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale /nauczaliśmy/ jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej. Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.

Mt 17,1-9 (w roku A)

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: Wstańcie, nie lękajcie się! Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie.

To jest Syn mój umiłowany

Zdarzenie na Górze Tabor nie jest czarodziejską sztuczką ani magicznym trickiem. Jezus objawia swoją prawdziwą, boską naturę. Sam Bóg Ojciec potwierdza ten fakt słowami: "To jest Syn Mój umiłowany". Pytanie - po co? O co chodziło Jezusowi w tym - bądź co bądź spektakularnym - wydarzeniu? Wielu podkreśla fakt, że w ten sposób Jezus chciał przygotować Apostołów na wielkie dni Triduum Paschalnego. Wybrał trzech spośród nich (Piotra, Jakuba i Jana). Tych trzech, którzy w pierwotnym Kościele uznawani byli za filary. I mimo, że kiedy schodzili już z Góry Tabor wyraźnie zabronił im o tym mówić, aż do swojego zmartwychwstania, to wiedział, że tych trzech musi być umocnionych takim objawieniem, aby oni z kolei mogli "umacniać braci w wierze". Czy jest w tym niezwykłym wydarzeniu, w tym objawieniu jakiś inny sens, jakieś inne znaczenie? Co więcej słowa usłyszane przez Apostołów są na pewno powtórzeniem tego co zostało objawione w czasie Chrztu Chrystusa w Jordanie.

Objawienie Chrystusa, objawienie Jego Bóstwa w czasie Chrztu w Jordanie i podobne objawienie w czasie Przemienienia na Górze Tabor, jest na pewno zapowiedzią i zwiastunem ostatecznego objawienia bóstwa Chrystusa w Zmartwychwstaniu. Dlatego Mojżesz i Eliasz w czasie przemienienia na Górze Tabor rozmawiają z Chrystusem o Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu i dlatego Chrystus nakazuje swoim uczniom milczenie aż do zmartwychwstania. Można też w wydarzeniu na Górze Tabor znaleźć wiele paraleli do objawienia się Boga na górze Synaj. "Prawo i Prorocy" dają świadectwo o Jezusie, a sam Ojciec poświadcza to, co powiedział w czasie Chrztu w Jordanie: "To jest Syn mój miłowany, jego słuchajcie". To w sposób niewątpliwy miało umocnić uczniów i Apostołów, i przygotować ich na najważniejsze i najtrudniejsze dni Triduum Paschalnego Ale jest to także zapowiedź rzeczywistości przyszłej, w której wszystko zostanie przemienione i zajaśnieje pełnym blaskiem. Kiedy to każdy z nas usłyszy od Ojca słowa "Tyś jest syn mój umiłowany".

Święto Przemienienia Pańskiego jest więc również niejako zapowiedzią życia przyszłego i wiecznej chwały wszystkich zbawionych. Jest antycypacją tego, co dokona się przy "końcu czasów", kiedy wszystko zostanie przemienione, aby powrócić do swojej pierwotnej doskonałości, sprzed grzechu pierworodnego.

Wejdźmy z Piotrem, Jakubem i Janem na górę Tabor, aby łatwiej nam też było wejść z Chrystusem na Kalwarię, ale także abyśmy mogli za Nim i Jego uczniami podążyć na górę Wniebowstąpienia.

...

czy ja robię łaskę Panu Bogu przychodząc w niedzielę do kościoła na Mszę świętą?

wierzący niepraktykujący ...

Jeżeli wierzę w Boga, to konsekwentnie także wierzę (ufam) Bogu i nie kwestionuję Jego przykazań, nawet jeśli czasami ich nie rozumiem. Mam oczywiście prawo, a nawet obowiązek głębszego ich poznania, poszukiwania uzasadnień, zrozumienia, ale nie mam prawa uznawać tylko tego co mi odpowiada, a odrzucać tego co mi nie pasuje. Wtedy bowiem, nie mogę mówić, że wierzę w Boga, bo w sumie nie wierzę, nie ufam Jemu. Jest więc całkowitym brakiem konsekwencji i sprzecznością twierdzenie: „jestem wierzący, ale nie praktykujący”.

1 sierpnia 2008

cierpienie Boga ...

Najbardziej nieznośne jest cierpienie tych, których kochamy, a którym nie umiemy pomóc. Bezradność jest wtedy nie do zniesienia. Warto wtedy pomyśleć o cierpieniu Boga Ojca, Który widzi cierpiącego i umierającego Syna Jezusa Chrystusa. On także cierpi w każdym cierpiącym i umierającym człowieku.

XVIII Niedziela w ciągu roku - A

Iz 55:1-3a

O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie.


Rz 8:35.37-39

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Mt 14:13-21

Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych. A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności! Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść! Odpowiedzieli Mu: Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb. On rzekł: Przynieście Mi je tutaj! Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Głód cielesny i duchowy

Statystyki FAO podają nam alarmujące liczby. 840 milionów ludzi, a więc 14 % ludzkości przymiera głodem, prawie 1/3 ludzkości nie jada do syta, rocznie umiera z głodu kilkadziesiąt milionów ludzi ... W Afryce codziennie 30 tysięcy dzieci umiera z głodu. Kraje rozwinięte i bogate przeznaczają zaledwie 0,25% na pomoc dla krajów biednych, a i tak większość tej pomocy ląduje w kieszeniach miejscowych kacyków i lokalnych władz. Takie Stany Zjednoczone np. co roku przeznaczają na zbrojenia aż 371 miliardów dolarów tj. 3,3% swojego dochodu narodowego, a na zaspokojenie głodu potrzeba zaledwie 13 miliardów rocznie.

Te fakty przerażają. Chrystus rozmnażający jedzenie byłby dzisiaj bardzo poszukiwany i miałby na pewno wiele pracy. Czy jednak za tym ludzkim głodem cielesnym nie kryje się innego rodzaju głód moralny tej drugiej, bogatszej części ludzkości? Czy nie jest tak, że jedni umierają z głodu tylko dlatego, że inni umierają z nadmiaru i przesytu? Broń sprzedawana do Afryki, powodująca stałe i nie kończące się konflikty lokalne i pozwala tym, którzy ją produkują i nią handlują żyć w luksusach. W żadnym kraju afrykańskim nie ma wystarczającej technologii do produkcji broni. Kto i jakim kosztem bogaci się na handlu bronią? Czy chociażby to, nie wskazuje na innego rodzaju, daleko głębszy głód ludzkości. Już od dawna wiadomo, że żadne administracyjne, ekonomiczne czy polityczne rozstrzygnięcia nie są w stanie zaradzić problemom niesprawiedliwości społecznej ani na wielką ani na małą skalę.

Chrystusowe słowa: "Wy dajcie im jeść" są aktualne i dzisiaj. We współczesnym świecie, przy obecnej nadprodukcji żywności i rozwoju technologicznym nie musimy uciekać się do cudów, aby nakarmić głodnych, nie musimy szukać nadzwyczajnych środków, aby zaspokoić potrzeby biednych i umierających z głodu. Wystarczy tylko cud zmiany ludzkiego serca, cud zmiany ludzkiej mentalności Kiedy międzynarodowe kongresy i organizacje demograficzne alarmowały, twierdząc, że koniecznie należy wprowadzić skuteczne metody regulacji poczęć, bo ludzkości grozi przeludnienie i katastrofa demograficzna, Papież Jan Paweł II zdecydowanie się sprzeciwił i stwierdził, że ludzkości nie są potrzebne regulacje demograficzne, ale moralne. Nie należy wprowadzać skutecznych metod regulacji poczęć (= eksterminacji nienarodzonych dzieci), ale raczej skutecznie zmienić mentalność i nastawienie człowieka do człowieka. Nie cudu rozmnożenia chleba nam potrzeba, bo ten dokonuje się dzięki przyrodzie danej nam przez Boga i technologii, która jest wynikiem ludzkiej wiedzy. I nie ograniczenia populacji powinniśmy się domagać, ale cudu zmiany serca człowieka i cudu uczulenia na ludzką biedę i niedostatek. Współczesne zasoby biologiczne planety są w stanie zaspokoić głód nie 7, ale 40-tu miliardów ludzi i nie grozi nam widmo głodu biologicznego, ale głodu duchowego, który sieje niesamowite spustoszenie wśród ludzi. Ludzkości nie brakuje chleba, ale serca i nie jest dla nas zagrożeniem głód, ale egoizm ... na wielką i na małą skalę

Obym zaspokajając głód doczesny nie zapomniał o tym innym głodzie ... moralnym.

Największym skandalem całego chrześcijaństwa jest fakt, że codziennie w samej tylko Afryce umiera z głodu 30 tysięcy dzieci.

Oglądnij tą prezentację

miłość i cierpienie ...


Dwie są rzeczywistości, których nie można do końca zrozumieć, a można ich tylko doświadczyć i przeżyć: miłość i cierpienie. I są one jakoś ze sobą wzajemnie bardzo mocno związane. Nie ma prawdziwej miłości bez cierpienia i -vice versa- cierpienie bez miłości jest torturą nie do zniesienia, jest absurdem. I być może dlatego świat współczesny tak bardzo nienawidzi cierpienia, trak bardzo się go boi i unika, bo my po prostu nie umiemy kochać, bo zastąpiliśmy miłość miłostkami, seksem i pornografią. Cierpienie jest nieuniknionym efektem grzechu i może być przezwyciężone i pokonane tylko przez miłość.

Jezus Chrystus w czasie swego ziemskiego życia, a szczególnie w czasie swej męki doświadcza obydwu; cierpienia i miłości.

Za każdym ludzkim cierpieniem dopuszczanym, ale nie chcianym i nie zamierzonym przez Boga kryje się większe dobro zamierzone i chciane przez Boga. Tylko niestety my, wielokrotnie tego nie widzimy i zamiast modlić się o przejrzenie i łaskę zobaczenia tegoż dobra, modlimy się o usunięcie cierpienia.

Bóg nigdy nie chce cierpienia. On cierpi w każdym cierpiącym człowieku, cierpi aby zachować ludzką wolną wolę. Bóg jedynie dopuszcza cierpienie, które jest zawsze efektem źle wykorzystanej wolności człowieka. Dopuszczając cierpienie ma jednak zawsze na celu większe dobro, bo On jako Wszechmogący nawet z cierpienia, którego nie może uniknąć jeśli nie chce nas zniewolić, może i potrafi wyprowadzić dobro.

Najlepszym przykładem tej niemocy, a zarazem mocy i potęgi Boga jest męka i śmierć Chrystusa na krzyżu. Absolutnie Niewinny, Jedyny Święty Syn Boży , Druga Osoba Trójcy Świętej cierpi i umiera dla osiągnięcia największego dobra jakim jest ratowanie człowieka przed śmiercią wieczną, przed niebytem. Żadna wina Jezusa, żadna kara, a przecież efekt źle wykorzystanej ludzkiej wolności, mojej wolności. Bóg „mógł tylko to wymyślić”, aby mnie przed nicością ratować.