31 lipca 2015

XVIII Niedziela w ciągu roku – B

Wj 6,2-4.12-15

Bóg rozmawiał z Mojżeszem i powiedział mu: Jam jest Jahwe. Ja objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, ale imienia mego, Jahwe, nie objawiłem im. Ponadto ustanowiłem też przymierze moje z nimi, że im dam kraj Kanaan, kraj ich wędrówek, gdzie przebywali jako przybysze. Mojżesz wymawiał się przed Panem mówiąc: Jeśli Izraelici nie chcą mię słuchać, jakże faraon będzie słuchał mnie, któremu mówienie sprawia trudność? Pan powiedział do Mojżesza i Aarona i dał im rozkaz dla Izraelitów i dla faraona, króla egipskiego, aby pozwolił wyjść Izraelitom z ziemi egipskiej. Oto naczelnicy rodów: synowie Rubena, pierworodnego Izraela: Henoch i Pallu, Chesron i Karmi; to są rodziny Rubena. Synowie Symeona: Jemuel, Jamin, Ohad, Jakin, Sochar i Szaul, syn Kananejki; to są rodziny Symeona.

Ef 4,17.20-24

To zatem mówię i zaklinam [was] w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, z ich próżnym myśleniem, Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim - zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że - co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.

J 6,24-35

A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał. Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie ...

Jesteśmy bardzo często jak ludzie z dzisiejszej Ewangelii, szukający Chrystusa dla swoich przyziemnych celów. Spragnieni raczej doczesności i szukający zaspokojenia naszych materialnych potrzeb nie zwracamy uwagi na coś głębszego i (dla naszych zgłodniałych oczu) zakrytego. O gdyby się tak objawił nam się jako rozmnażający chleb, a jeszcze lepiej dolary lub Euro ... Niewątpliwie wszyscy bylibyśmy gotowi mu uwierzyć, ogłosić go co najmniej prezydentem lub ministrem finansów. Ale że nam proponuje jakiś tam eufemiczny i euforyczny "chleb życia" ... któż by się takimi banialukami przejmował. Spróbuj powiedzieć te słowa Chrystusowe o chlebie życia swojemu szefowi w pracy, albo nawet swojej koleżance, z którą pracujesz w tym samym pokoju biurowym ... i co? jaka byłaby reakcja? Uśmiech politowania na twarzy "zaczepionego", wymowny gest palcem na czole, zdziwienie i strach w oczach ... Ale kiedy pojawiają się "prorocy" w rodzaju Millera, który jak nowy Mojżesz wprowadza nas do "ziemi obiecanej" lub Tymińskiego (czy go jeszcze ktoś pamięta po 15 latach?), to iluż jest gotowych takim „prorokom” uwierzyć?

Troszczymy się bardzo o ten chleb, który ginie, troszczymy się bardzo o doczesność. Ale czy czasami nie zapominamy o czymś daleko ważniejszym? Ile wagi i uwagi przykładamy do wykształcenia (niekoniecznie religijnego) naszych dzieci? Ile troski i zakrzątania zajmuje nam urządzenie mieszkania, budowa domu, urządzenie ogródka ... a ile czasu i uwagi poświęcamy naszym sprawom religijnym i duchowym? Troszczymy się za bardzo o ten chleb, który ginie, zaniedbując jednocześnie coś daleko ważniejszego. Łakniemy i pragniemy, pożądamy i nie mamy, ... i stale biedni jesteśmy i stale ubodzy, stale głodni i nienasyceni ... Dlaczego?

Dlaczego tak łatwo wierzymy wszystkim "doczesnym prorokom" obiecującym nam ziemski, doczesny raj, który stale ukrywa się za kolejnym zakrętem historii, a tak trudno jest nam uwierzyć i zaufać Chrystusowi? Troszczymy się bardzo o pokarm, który ginie i który nasycić nie może, a lekceważymy sobie całkowicie pokarm, który daje życie wieczne. Dlaczego?


Odmień Panie nasze serca, abyśmy dostrzegli co naprawdę jest nam do życia potrzebne.

24 lipca 2015

XVII Niedziela w ciągu roku – B

2Krl 4,42-44

Pewien człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: Podaj ludziom i niech jedzą! Lecz sługa jego odrzekł: Jakże to rozdzielę między stu ludzi? A on odpowiedział: Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki. Położył więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki - według słowa Pańskiego.

Ef 4,1-6

A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

J 6,1-15

Potem Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Cudowne rozmnożenie chleba

Starotestamentalne wydarzenie z Księgi Królewskiej, gdzie Elizeusz poleca nakarmić 100 ludzi dwudziestoma chlebami jest tylko cieniem, zapowiedzią tego co dokonuje się przez ręce Chrystusa. W opisanym przez Jana wydarzeniu Chrystus pięcioma chlebami i dwoma rybami nakarmił wielotysięczną rzeszę słuchających go. Ale i to jest jedynie zapowiedzią innego, większego cudu, jaki dokonuje się już od dwóch tysięcy lat na wszystkich ołtarzach świata. Niestety, my tego cudu nie chcemy dostrzec, nie chcemy go przyjąć. Oto Chrystus daje się na pokarm pod postacią chleba w cudowny sposób przemienianego w Jego Ciało a tak niewielu jest tych, którzy chcą to Jego Ciało przyjmować, tak niewielu, a nawet coraz mniej jest tych, którzy chcą w tym cudzie uczestniczyć. W wielu wypadkach uczestnictwo to ogranicza się do I Komunii Świętej i białego tygodnia, a później zapomina się o tym na całe lata, a później nie ma czasu, jest się zmęczonym, jest tyle innych spraw do załatwienia, tyle innych wymówek, aby tylko nie uczestniczyć w Eucharystii - Cudownym Rozmnożeniu Eucharystycznego Chleba ...

Św. Papież Jan Paweł II w swej Encyklice "Ecclesia de Eucharista" naucza i z mocą przypomina, że wszyscy z tegoż Chleba żyjemy, że jest to najistotniejszy pokarm chrześcijanina, że dla wierzącego nie ma ważniejszego spotkania i ważniejszego wydarzenia niż niedzielna Msza Święta .... i co? Kto bierze te słowa poważnie?

Ktoś pięknie napisał: "Przychodzi Pan jako Chleb Żyjący i Dawca Wody Żywej. Te Święte Boskie Dary potrafią człowieka rozproszonego jak złom na śmietnikach świata, zintegrować i wywyższyć - przywrócić mu godność człowieczeństwa. I znów, na nowy sposób odkrywa człowiek, że podstawą Bożej Rzeczywistości jest udzielanie się Miłości." Tylko kto się tym przejmuje? Kogo to obchodzi? "Chrystus Pan karmi nas swoim Świętym Ciałem ... " śpiewamy w jednej z pieśni eucharystycznych ... tylko, że to On nas chce karmić, ale my nie chcemy, bo wolimy nasz chleb codzienny ..., chleb naszych zmartwień i chleb naszej egzystencji na poboczach Bożej Miłości. Gdyby dał nam tego chleba, to Go królem, albo prezydentem obwołamy, ale Chleb Eucharystyczny .... ? To dobre dla starszych kobiet i dla dzieci ...

Jakie jest moje -w Cudownym Rozmnożeniu Chleba- uczestnictwo?

17 Niedziela w ciągu roku – B

Wprowadzenie do Mszy świętej

Starotestamentalne wydarzenie z Księgi Królewskiej, gdzie Elizeusz poleca nakarmić stu ludzi dwudziestoma chlebami jest tylko cieniem, zapowiedzią tego co dokonuje się przez ręce Chrystusa. W opisanym przez Jana wydarzeniu Chrystus pięcioma chlebami i dwoma rybami nakarmił wielotysięczną rzeszę słuchających go. Ale i to jest jedynie zapowiedzią innego, większego cudu, jaki dokonuje się już od ponad dwóch tysięcy lat na wszystkich ołtarzach świata.

Modlitwa wiernych

Wstęp:          Panie Jezu Chryste, Chlebie Życia wejrzyj na potrzeby ludzkiej rodziny i udziel nam tego wszystkiego co jest nam niezbędne do życia codziennego i czego potrzebujemy aby osiągnąć życie wieczne. Do Ciebie przychodzimy z ufnością i z pokorą prosimy ...

1.                 Wspieraj Ojca Świętego Benedykta XVI w jego wysiłkach na rzecz sprawiedliwości społecznej i udziel Kościołowi potrzebnych środków, aby we współczesnym świecie mógł z całą mocą głosić prawdę o miłości Boga do człowieka poprzez charytatywne dzieła i czynną miłość bliźniego ... Ciebie prosimy

2.                 Udziel nam, przyjmującym Chleb Życia w Eucharystii łaski otwartości naszych serc i umysłów, abyśmy umieli dostrzec potrzeby naszych braci i sióstr cierpiących niedostatek i abyśmy chcieli im zaradzić z tego co posiadamy ... Ciebie prosimy

3.                 Ty, Który jesteś Chlebem Eucharystycznym, ukaż nam że nie samym chlebem człowiek żyje ale wszelkim Słowem, Które od Ojca pochodzi ... Ciebie prosimy

4.                 Wspieraj nasze dążenia i wysiłki, abyśmy w życiu codziennym umieli okazywać czynną miłość nie tylko słowami, ale i uczynkami miłosierdzia ... Ciebie prosimy

5.                 Niech nasza parafia, nasze rodziny i nasze wspólnoty karmiąc się Eucharystią nie zapominają o konieczności „kreatywnej miłości bliźniego” i nowej „wyobraźni miłosierdzia” dającej świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr ... Ciebie prosimy

6.                 Niech ci, którzy na ziemi karmili się Twoim Słowem i Ciałem doznają łaski przebywania z Tobą na wieki, w Twoim Królestwie ... Ciebie prosimy

Zakończenie:          Ojcze Wszechmocny przyjdź nam z pomocą i naucz nas kochać naszych braci i siostry miłością współczującą i czynną, spraw abyśmy nie zamykali się w naszym egoizmie i podążali śladami Miłosiernego Chrystusa,Który daje sam siebie na pokarm, a Który żyje i króluje z Tobą i Duchem Świętym na wieki wieków.  Amen.

Przed rozesłaniem:

Ite Missa est” – Idźcie Ofiara spełniona, to nie zakończenie, ale raczej zaproszenie: „Idźcie i życiem swoim głoście to, czego sami doświadczyliście tutaj.” Niech inni przez was i wasze życie doświadczą miłości Boga, Który stał się Pokarmem.

Homilia:


Według oficjalnych raportów przygotowanych przez Patrick'a Viveret dla ONZ (http://www.belspo.be/platformisd/Library/PIB_cour-comptes.pdf lub w formie książki „Reconsidérer la richesse”  (http://www.amazon.fr/Reconsidérer-richesse-Patrick-Viveret/dp/2752601204) potrzebujemy rocznie 6 miliardów dolarów aby zapewnić edukację wszystkim dzieciom na świecie, które do szkoły nie chodzą. Jednocześnie według tych samych statystyk w Stanach Zjednoczonych i Europie 12 miliardów dolarów rocznie wydawane jest na perfumy. Około 1 miliarda ludzi (1/6 populacji świata) weszło w 21 wiek nie umiejąc czytać i pisać.


Świat potrzebuje 13 miliardów dolarów rocznie, aby nakarmić wszystkich głodnych i umierających z głodu. W tym samym czasie 25 miliardów dolarów rocznie wydawane jest w USA i Europie na pożywienie dla piesków i kotków. Na całym świecie są to sumy wielokrotnie większe. Znaczy to, że bogaci Chrześcijanie w USA i w Europie wydają rocznie prawie dwa razy więcej na pożywienie dla swoich czworonożnych pupili niż potrzebne jest na wyżywienie wszystkich umierających z głodu. A codziennie w samej tylko Afryce umiera z głodu, biedy i niedożywienia 30 tysięcy dzieci poniżej piątego roku życia.

Ciekawa jest tabela zestawiająca wielkość niektórych wydatków we współczesnym świecie w miliardach dolarów rocznie:

Zbrojenia na świecie – 780 mld
Narkotyki – 400 mld
Alkohol (tylko w Europie) – 105 mld
Papierosy (tylko w Europie) – 50 mld
Rozrywki i wypoczynek (tylko w Japonii) – 35 mld
Pożywienie dla piesków i kotków w USA i w Europie – 25 mld
Zaspokojenie głodu na świecie – 13 mld
Zużycie perfum w USA i w Europie – 12 mld
Na lody w Europie wydaje się – 11 mld
Zapewnienie dostępu do wody dla wszystkich ludzi na świecie – 9 mld
Zakup kosmetyków tylko w USA – 8 mld
Zapewnienie wszystkim dzieciom na świecie podstawowej edukacji - 6 mld
(Tabela zawiera dane z roku 2000)

Papież Jan Paweł II w swym Liście Apostolskim „Novo Millennio Ineutne” pisze:

Ten krajobraz ubóstwa może poszerzać się bez końca, jeśli do starych jego form dodamy nowe, dotykające często także środowisk i grup ludzi materialnie zasobnych, którym wszakże zagraża rozpacz płynąca z poczucia bezsensu życia, niebezpieczeństwo narkomanii, opuszczenie w starości i chorobie, degradacja lub dyskryminacja społeczna. Trzeba, aby w obliczu tej sytuacji chrześcijanin uczył się wyrażać swą wiarę w Chrystusa przez odczytywanie ukrytego wezwania, jakie On kieruje do niego ze świata ubóstwa. W ten sposób będzie można kontynuować tradycję miłosierdzia, która już w minionych dwóch tysiącleciach wyraziła się na wiele różnych sposobów, ale która obecnie wymaga może jeszcze większej inwencji twórczej. Potrzebna jest dziś nowa «wyobraźnia miłosierdzia», której przejawem będzie nie tyle i nie tylko skuteczność pomocy, ale zdolność bycia bliźnim dla cierpiącego człowieka, solidaryzowania się z nim, tak aby gest pomocy nie był odczuwany jako poniżająca jałmużna, ale jako świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr.” (List Apostolski Novo Millennio Ineunte Ojca Świętego Jana Pawła II, nr.50)

(http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/apost_letters/documents/hf_jp-ii_apl_20010106_novo-millennio-ineunte_pl.html)


Dla uniknięcia nieporozumień warto może jeszcze podać, że według oficjalnych (ogólnie dostępnych) statystyk sama tylko Polska wydaje rocznie na zbrojenia 14 razy tyle co roczny budżet Stolicy Apostolskiej. To jest „sprawiedliwy i równy” świat. Dlaczego w tym względzie nikt nie domaga się równych praw dla wszystkich. Dlaczego parlamenty „jaśnie oświeconych krajów Europy i demokratycznej Ameryki” nie biją na alarm, że pogwałcone zostają podstawowe prawa ludzkie? W sytuacji obecnego nierównego podziału dóbr, gdzie zaledwie 20% populacji świata zużywa aż 80% dóbr naturalnych, sprawiedliwość społeczna, a raczej jej brak nie jest jednym z problemów naszej cywilizacji. Jest to największym problemem naszego świata.

Papież Benedykt XVI w swej pierwszej Encyklice „Sacramentum Caritatis” pisze:

“Pan Jezus, Chleb życia wiecznego, nakłania nas i uwrażliwia na sytuacje nędzy, w których znajduje się wciąż większa część ludzkości. Są to sytuacje, których przyczyna tkwi często w niepokojącym braku odpowiedzialności ludzi (n. 90).”


Warto jest słowa obydwu Papieży zapamiętać, szczególnie wtedy gdy jako uczestnicy Eucharystii zapominamy na co dzień o sprawiedliwości społecznej i o ubogich.

18 lipca 2015

XVI Niedziela w ciągu roku – B

Jr 23,1-6

Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce mojego pastwiska - wyrocznia Pana. Dlatego to mówi Pan, Bóg Izraela, o pasterzach, którzy mają paść mój naród: Wy rozproszyliście moją trzodę, rozpędziliście i nie zatroszczyliście się o nią; oto Ja się zatroszczę o nieprawość waszych uczynków - wyrocznia Pana. Ja sam zbiorę resztę swego stada ze wszystkich krajów, do których je wypędziłem. prowadzę je na ich pastwisko, by miały coraz liczniejsze potomstwo. Ustanowię zaś nad nimi pasterzy, by je paśli; i nie będą się już więcej lękać ani trwożyć, ani trzeba będzie szukać którejkolwiek - wyrocznia Pana. Oto nadejdą dni - wyrocznia Pana - kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością.

Ef 1,13-18

W Nim także i wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu. W Nim również uwierzyliście i zostaliście opatrzeni pieczęcią Ducha Świętego, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością [Boga], ku chwale Jego majestatu. Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. [Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych

Mk 6,30-34

Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

  
1.      Wprowadzenie:
W pierwszym czytaniu Jeremiasz gani nieuczciwych i złych pasterzy. W Ewangeli Chrystus, Dobry Pasterz lituje się nad ludźmi, którzy do Niego przychodzą, bo są zagubieni jak owce bez pasterza. W Eucharystii gromadzi nas przy ołtarzu Ten, Który jest Dobrym Pasterzem i daje nam siebie samego w swoim Słowie i w swoim Ciele. Rozpoznając przed Bogiem naszą małość i grzeszność, prośmy o przebaczenie naszych słabości, abyśmy mogli w tych misteriach wiary godnie uczestniczyć i przyjąć Jego dary.

2.      Homilia

Przyglądając się współczesnemu światu nie trudno zauważyć, że ludzie żyją w dezorientacji. Nie wiemy lub nie chcemy wiedzieć co jest dobre, a co złe, co słuszne, a co niesłuszne, co uzasadnione, a co jedynie dopuszczalne lub absolutnie niedopuszczalne. Każdy tworzy sobie filozofię życia, która mu odpowiada, każdy próbuje dostosować moralność i prawdę do swoich standardów i wymagań, a jedynym kryterium postępowania staje się skuteczność w uzyskiwaniu coraz większych zysków. I tak jest  na arenie międzynarodowej, tak jest w życiu narodu - czego "doskonałym" przykładem są polityczne elity i tak jest niestety również w życiu rodzin. Gubimy się w życiu i nie umiemy rozróżnić ziarna od plew. Ktoś niedawno powiedział, że dwie są najbardziej widoczne, a zarazem przerażające choroby współczesnego, post-industrialnego, czy post-modernistycznego społeczeństwa:

Kapryśna arogancja i apatia dobrze nakarmionego i zarozumiałego społeczeństwa szukającego jedynie rozrywki. A jeśli coś nie daje rozrywki to nie warto się tym ani zajmować ani przejmować ...

To jakaś paranoja i otępienie. Ludzie są jakby otumanieni w swej bucie, arogancji, zarozumiałości, zaślepieni w egoizmie i uporze trwania w swoich błędach … skąd się to bierze, co jest źródłem? Z jednej strony, mają głębokie poczucie pustki i bezsensu, ale -z drugiej strony- odrzucają to, co mogłoby ich uratować, natomiast jak w malignie idą za złem. Wszystko się ludziom pomieszało. Albo "ktoś" im pomieszał …

Te dwie choroby powodują,  że praktycznie nikt nie może, nie jest w stanie pomóc współczesnemu człowiekowi. Człowiek arogancki nie przyjmie żadnej pomocy, on zawsze wie lepiej. W swej aroganckiej bucie jest tak dogłębnie przekonany, że racja jest zawsze po jego stronie, że żadne słowa, żadne argumenty do niego nie docierają.

Człowiekowi apatycznemu natomiast, nastawionemu tylko na tandetną i perwersyjną rozrywkę nic się nie chce. Po co zmieniać cokolwiek, skoro tak jak jest, jest dobrze?

Człowiek arogancki nie myśli samokrytycznie, jest do tego niezdolny. Człowiekowi apatycznemu myśleć się nie chce, bo to za duży wysiłek. To jest sytuacja wprost beznadziejna … i wydaje się bez wyjścia... Diabłu udało się zwieść człowieka doskonale, nie mógł wymyślić niczego ani lepszego ani bardziej przebiegłego! Czy jesteśmy skazani na „powtórkę z grzechu pierworodnego”, z wygnaniem z raju, potopem i spaleniem Sodomy? Czyż i o naszym społeczeństwie dwudziestego pierwszego wieku Chrystus nie mógłby powiedzieć, że jesteśmy jak owce nie mające pasterza?

Dlatego Chrystus nie ustaje w posyłaniu nam pasterzy. Niestety są wśród nich tacy jak ci, krytykowani przez Jeremiasza, szukający niegodziwych zysków, przywilejów i hołdujący jedynie swoim zachciankom i popędom. Ale, są oni przecież tylko i wyłącznie dziećmi naszych czasów. Nie spadli z księżyca. Tak wychował ich świat i nawet w seminarium czy we wspólnocie zakonnej nie udało się z nich wykorzenić tego rodzaju zachowań. Ale są i tacy, którzy z zaangażowaniem i uczciwością podjęli powołanie i sumiennie próbują to powołanie spełnić. Zaangażowanie jednak w sprawy boże nie oznacza sielanki i bezpieczeństwa. To ciężka, czasem niewdzięczna praca. Co jest jednak ciekawe to fakt, że krytykowani są nie tylko ci źli i egoistycznie nastawieni, ale jeszcze bardziej krytykowani są ci uczciwi i przekazujący całość chrystusowego nauczania, tak, że nawet na posiłek nie mają czasu, bo nie chcą "przykroić" Ewangelii do realiów XXI wieku, bo rzekomo nie rozumieją ludzi i ich potrzeb, bo stawiają zbyt wielkie wymagania. Czy jest to rzeczywiście sytuacja beznadziejna?

Zwróćmy się do Dobrego Pasterza, zaufajmy Chrystusowi i uwierzmy, że On posyła nam nie tylko ludzi słabych ale i dobrych pasterzy, zgodnie z zapowiedzią proroka Jeremiasza: "Ustanowię zaś nad nimi prawych pasterzy, by je paśli; i nie będą się już więcej lękać ani trwożyć …". My potrzebujemy ich tylko rozpoznać i wspierać w ich pracy.

3.      Modlitwa wiernych

          Wstęp:       W poczuciu odpowiedzialności za Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa, prośmy Pana żniwa aby posłał dobrych i odważnych robotników na swoje żniwo.

1.      Módlmy się za Pasterzy Kościoła; papieża, biskupów i kapłanów, aby swoim postępowaniem i życiem świadczyli o głoszonej Dobrej Nowinie ... Ciebie prosimy,
2.      Módlmy się o dobre i głębokie duchowe powołania do życia zakonnego i kapłaństwa, aby Lub Boży nigdy nie był zagubiony i pozbawiony odważnych pasterzy ... Ciebie prosimy,
3.      Módlmy się za rodziny, aby w nich kształtowały się dobre powołania do kapłaństwa i życia zakonnego ... Ciebie prosimy,
4.      Z pokorą i ufnością prośmy o ducha odwagi i poświęcenia dla tych, którzy głoszą nam Dobrą Nowinę ... Ciebie prosimy,
5.      I za nas samych, abyśmy umieli rozpoznać i przyjąć z radością i wdzięcznością tych, których posyła Chrystus – Dobry Pasterz  ... Ciebie prosimy,

          Zakończenie:      Boże, Ojcze Miłosierny wejrzyj na Lud Twój z miłością i daj nam   prawych i uczciwych przewodników, którzy będą nas odważnie prowadzić do Ciebie, przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

4.      Słowo „przed rozesłaniem”:     W czasie Eucharystii mieliśmy okazję spotkać Chrystusa Dobrego Pasterza. Czy jednak skorzystaliśmy z tej okazji? Niech pokaże to nasze codzienne życie, w którymi my także jesteśmy powołani do ukazywania ducha mądrości i do dawania świadectwa, czym jest nadzieja naszego powołania.


Homilia starsza – alternatywna


Byli jak owce nie mające pasterza ...

13 lipca 2004 roku w Castel Gandolfo papież Ja Paweł II powiedział:

"W tym historycznym momencie, w którym dokonuje się proces unifikacji Europy przez powiększenie Unii Europejskiej i przyjęcie nowych członków, Kościół obserwuje ten kontynent z wielką miłością. Jednakże wraz z wieloma jasnymi punktami pojawiają się i cienie. Można zaobserwować zanik chrześcijańskiej pamięci, stowarzyszony z obawą i lękiem dotyczącym nadchodzącej przyszłości; szeroko rozprzestrzeniająca się fragmentacja życia połączona jest często z indywidualizmem i wzrastającym osłabieniem interpersonalnych więzi solidarności. Doświadczamy pewnego rodzaju utraty nadziei. U podstaw tego doświadczenia jest próba budowania antropologii bez Boga i bez Chrystusa. Paradoksalnie, źródło i kolebka praw ludzkich ryzykuje utratę i zanik swoich fundamentów zerodowana przez relatywizm i utylitaryzm. Kultura europejska sprawia wrażenie "cichej apostazji" ze strony ludzi, którzy mają wszystko co potrzebują i którzy żyją, jakby Bóg nie istniał. Największą potrzebą -jaka wydaje się być obecna tak na Wschodzie jak i Zachodzie Europy- jest potrzeba nadziei, tej nadziei, która nadałaby sens ludzkiemu życiu i historii, i która pozwoliłaby postępować naprzód we wspólnocie."

Narody Europy (w tym także Polska) sprawiają rzeczywiście wrażenie, jakby były owcami bez pasterza. Brak ludziom nie tylko nadziei, ale brak także jasnych i klarownych punktów odniesienia, stabilnych norm etycznych, mocnych zasad moralnych, brak w końcu miłości i miłosierdzia, poczucia solidarności i wzajemnej odpowiedzialności. To powoduje, że ludzie nie wiedzą dokąd się zwrócić, komu zawierzyć, komu zaufać i jak prowadzić życie. Kilkaset lat po wielkiej, "wyzwoleńczej" Rewolucji Francuskiej i kilkadziesiąt lat ateistycznego totalitaryzmu komunistycznego zrobiło swoje. Na to nakładają się degenerujące działania "architektów nowej religii bez Boga", obrońców relatywizmu moralnego i zwolenników sytuacjonizmu etycznego, oświeconych misjonarzy intelektualnego humanizmu i im podobnych głosicieli neo-pogaństwa. To wszystko powoduje, że przeciętny człowiek nie wie skąd czerpać stabilne i pewne wzorce życia, jak układać swoje życie, aby miało ono sens i aby niosło nadzieję, aby było życiem ludzkim, a nie tylko wegetacją w poszukiwaniu przyjemności i zaspakajaniu podstawowych potrzeb biologicznych. Człowiek współczesnej "zhumanizowanej" Europy, zagubiony w gąszczu prymitywnych rozrywek, zalany falami niepotrzebnej degenerującej informacji, cieknącej zewsząd, zatopiony morzem konsumpcyjnego śmiecia gubi się w tym wszystkim i zapomina, że jest człowiekiem. Rozdarty między stworzoną przez Boga naturą, swoją najgłębszą, wewnętrzną istotą dziecka bożego, a przyziemną i zachłanną gonitwą za zwierzęcą przyjemnością, taki człowiek gubi się i dezorientuje.

Dlatego na pewno potrzeba mu pasterzy, dobrych niesprzedajnych i niezłomnych w głoszeniu człowieczeństwa. Dobrych pasterzy, którzy by mu przypominali, jakie są jego źródła i jaki jest jego ostateczny cel. W 1969 r. papież Paweł VI mówił: "nie istnieje prawdziwy humanizm bez Chrystusa ... My zaś błagamy Boga i prosimy was wszystkich, ludzi naszego czasu, abyście oszczędzili sobie tego fatalnego doświadczenia humanizmu bez Chrystusa. Człowiek nie wie sam z siebie kim jest. Nie ma bowiem autentycznego prototypu człowieczeństwa, bez Chrystusa tworzy on siebie na podstawie idoli, które są ułomne i jakże często niegodne. Brakuje człowiekowi prawdziwego Syna Człowieczego, Syna Bożego - skutecznego wzorca człowieka prawdziwego."

Brakuje człowiekowi współczesnemu Dobrego Pasterza i dlatego jest zagubiony i zdezorientowany, nieszczęśliwy i rozdarty. Dlatego poddany terroryzmowi relatywizmu i utylitaryzmu gubi się i traci sens swego życia, traci nadzieję i interpersonalne więzi. Dlatego jest sam, wyizolowany i zredukowany do rozdygotanego indywiduum poszukującego pośpiesznie i na oślep czegoś co stanie się dla niego sensem życia i nadzieją na przyszłość. Oby chciał zwrócić się w tych poszukiwaniach do Chrystusa ... Oby chciał przyjąć Jego nauczanie i Jego Dobrą Nowinę o zbawieniu. Oby na nowo odkrył w Chrystusie swoją własną godność i wielkość Dziecka Bożego.

Warto również w tym kontekście widzieć niezrozumiałe i opętańcze działania niektórych zachodnich polityków, którzy chcieliby stworzyć Europę bez wiary, bez Boga i bez Chrystusa. Dla nich Bóg i wiara, Chrystus i moralność stanowią zagrożenie!!! Oni chcieliby wyrugować nie tylko Boga, ale i wszelkie religijne i moralne wartości z ludzkiego życia, a tym samym wydać człowieka na pastwę coraz bardziej drapieżnych mediów i konsumpcyjnego stylu życie, gdzie liczy się tylko i wyłącznie zysk. Warto pomyśleć i o tym, że Polska do takiej humanistycznie bezbożnej Europy należy ... Quo vadis Poloniae? Dąkąd idziesz Polsko? Quo vadis hominem.


Daj nam Panie, dobrych pasterzy, którzy umieliby przeprowadzić współczesnego człowieka przez burzliwe morze niepewności i fałszywych ideałów.

10 lipca 2015

XV Niedziela w ciągu roku – B

Am 7,12-15

I rzekł Amazjasz, kapłan z Bethel do proroka Amosa: Widzący, idź, uciekaj sobie do ziemi Judy! I tam jedz chleb, i tam prorokuj! A w Betel więcej nie prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską budowlą. I odpowiedział Amos Amazjaszowi: Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie Pan: Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!

Ef 1,3-14

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich - w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew - odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia, przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi. W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu - my, którzyśmy już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie. W Nim także i wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu. W Nim również uwierzyliście i zostaliście opatrzeni pieczęcią Ducha Świętego, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością [Boga], ku chwale Jego majestatu.

Mk 6,7-13

Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien. I mówił do nich: Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich. Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Ciekawe spostrzeżenia

W wielu miejscach w Ewangelii mamy zanotowane podobne sceny, wyboru i posłania Apostołów czy rozesłania uczniów. Ciekawym jest, że wraz z przykazaniem głoszenia bliskości Królestwa Bożego Chrystus udziela posłanym pewnych darów, charyzmatów, władzy uzdrawiania. Ciekawym jest też fakt, że we wszystkich takich wypadkach wraz z nakazem głoszenia Słowa Bożego związana jest władza i przykazanie, a nawet nakaz wyrzucania złych duchów, uzdrawiania, leczenia, czynienia dobra, (Mt 10,1-7; Łk 10,3-11) czyli nakaz pełnienia niejako dzieł charytatywnych. To jest na pewno jakiś program duszpasterski dla całego Kościoła. I tak było w historii, że głoszenie Słowa Bożego o zbliżającym się Królestwie Bożym było związane z działalnością charytatywną. Sądzę, że warto i dzisiaj o tym nie zapominać i to nie tylko w działalności Kościoła, jako całości, ale i w działalności Jego członków, Jego przedstawicieli.

Jest też i inny szczegół warty zauważenia, a mianowicie, że wysyłając swoich uczniów Jezus, nakazuje im działać prostymi środkami, przestrzega przed bogactwem, przed pokładaniem zbytniej nadziei w bogactwie środków i w rzeczach, które mogłyby wydawać się nieodzowne. Przecież dla podróżującego i chleb jest potrzebny, i torba podróżna, i pieniądze .... A tymczasem Chrystus przestrzega swoich wysłanników przed zbytnim "obciążaniem się", przed uzależnianiem od rzeczy materialnych. On sam zresztą wcale nie przywiązywał wagi do swojego socjalnego czy materialnego statusu. "Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20; Łk 9,58). A jak to jest wśród współczesnych nam chrześcijan, jak to jest wśród dzisiejszych następców Apostołów?

Tak się czasami zastanawiam czy we współczesnym głoszeniu Królestwa Bożego nie odeszliśmy za daleko od tego, co Chrystus nakazywał swoim uczniom? Czy nie położyliśmy zbytnio akcentu na środkach, zapominając o celu? Co więcej, w historii Kościoła widać jednak, że to nie zasobność portfeli, wielkość zaplecza i doskonałe planowanie wraz z bogactwem środków materialnych decydowały o powodzeniu chrystianizacji, ale co innego. Warto sobie czasami o tym przypomnieć we współczesnym świecie stechnicyzowanym i nastawionym na efektowne sukcesy. Głoszenie Królestwa Bożego nie może być traktowane na równi ze sprzedażą nawet najbardziej wartościowych produktów rynkowych. Nie dokonuje się też w zależności od najlepiej przygotowanych kampanii reklamowych. Nie bogactwo środków i zaplecze materialne są przyczyną jego sukcesów. Królestwo Boże jest, jak ziarno gorczycy, jak zaczyn w cieście, jak perła znaleziona nad brzegiem morza ...


Naucz mnie Panie, że Królestwo Twoje nie opiera się na wielkich i przytłaczających środkach, ale na dobru i głoszeniu Słowa o zbawieniu. 

4 lipca 2015

XIV Niedziela w ciągu roku – B

Ez 2,2-5

I wstąpił we mnie duch, , i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi: Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym - przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich.

2Kor 12,7-10

Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz /Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.

Mk 6,1-6

Jezus wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Jezus dziwił się ich niedowiarstwu ...

"Posyłam cię do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili (...) To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, (...) A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym ...  " Te słowa z pierwszego czytania wydają się spełniać w osobie Jezusa, który w swoim rodzinnym mieście został zlekceważony i prawie wyszydzony, tak bardzo, że sam się dziwił niedowiarstwu swoich ziomków. Czy nie jest jednak i tak, że i dzisiaj jest On lekceważony i odrzucany w sposób bezczelny i arogancki, przez wielu ludzi? Czy nie jest i tak, że serce współczesnego człowieka zatwardziało w samouwielbieniu i samozadowoleniu? Człowiek tak bardzo uwierzył w siebie, tak bardzo zaufał swoim możliwościom i swojemu rozumowi, że Bóg jest mu już niepotrzebny, że Jezus mu przeszkadza, że przypominanie prawdziwej ludzkiej kondycji staje się nieznośne i wprost denerwujące. Człowiek współczesny tak bardzo zapatrzył się w siebie i swoje możliwości, że odważa się poprawiać samego Stwórcę i zarzucać Mu błędy.

Nie chce -współczesny człowiek- słuchać o swoich słabościach, nie chce aby mu przypominano jego ułomności i niedoskonałości, nie chce mieć nad sobą żadnego mistrza i Boga, bo czuje się zniewolony, zapominając, że to właśnie on sam się najbardziej zniewala ułudą wolności i anarchią samowoli. Być może dlatego i w naszych czasach tak trudno jest Jezusowi zdziałać jakikolwiek cud, bo Mu nie wierzymy, bo powątpiewamy o Jego Boskości, bo wątpimy w Jego Zbawcze zamiary? To jest chyba przyczyna całego nieszczęścia współczesnego świata, że człowiek za bardzo zaufał sobie samemu, że w swojej pysze i zarozumiałości odrzucił i odrzuca nadal Boga z Jego Zbawczym planem, i sam szuka zbawienia w konsumpcyjnym stylu życia, w rozkoszach, w szaleńczym zaspokajaniu swoich wydumanych potrzeb, w rozrywce, w seksie, w dobrach materialnych. Człowiek przygotował sobie, w swojej pysze, swój mały ludzki raj, który stał się dla niego piekłem konsumpcjonizmu i pogoni za nierealizowalnymi mirażami i ułudami ziemskiego dobrobytu.

Marks zarzucał chrześcijaństwu, że jest ono alienujące, że odciąga ludzi od pracy na ziemi i dla ziemskich rzeczywistości, że umieszcza szczęście człowieka w nierealnych zaświatach. I cóż? Okazuje się, że to ziemskie szczęście jest nierealne, że jest nierealizowalne, że to ziemskie szczęście jest nie tylko ułudą i alienacją, ale i że pogoń za nim sprawia iż ludzie stają się dla siebie dzikimi bestiami egoizmu. A wszystko to dlatego, że człowiek w swej pysze i zarozumiałości odrzucił Jezusa, że zwątpił w Jego Zbawczą misję, że odrzucił z pogardą i lekceważeniem Tego, Który przyszedł dla zbawienia człowieka.

Czyż nie trzeba nam pokory św. Pawła, który mówi: "Aby nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. "? Czyż nie trzeba nam wrócić do prawdziwego spojrzenia na naszą ludzką kondycję, na nasze ludzkie słabości i uznać, że to Jezus Chrystus jest ostatecznym wzorcem człowieka i Zbawicielem? Czyż nie trzeba nam czasami po prostu uznać naszej małości i ułomności, naszej grzeszności, aby doświadczyć niezwykłego działania samego Boga?


Naucz mnie Panie, kim naprawdę jestem i kim dla mnie jesteś Ty - Zbawiciel świata.