Pragnę dawać szczęście ludziom. Aby tak jak ja, bawili się cieszyli życiem, tańczyli...śmiali się zarówno chorzy jak i zdrowi. Pozytywne myślenie zmienia życie...obraca je w rzeczywistość. Nie chcę aby płakali i zamartwiali się. Muszę zacytować tutaj słowa pewnej autorki...to tak jakby mówiła moimi słowami: "Największym prezentem, jakim otrzymałam od życia, jest zdolność kochania bez zastrzeżeń i przyjmowania innych ludzi takimi jakimi są-i to bez stawiania warunków, bez żadnego ale. Od zawsze tęskniłam za tym, by tak kochać, żeby oddać się potężnej sile miłości, by wzbić się na skrzydłach, by głęboko się w niej zanurzyć i znaleźć w niej swój azyl. Z biegiem lat miłość przyszła do mnie. Dziękuję, że mogę tak bezwarunkowo kochać. Miłość jest powietrzem, którego potrzebuję, żeby oddychać. Miłość jest pożywieniem, bez którego nie mogłabym żyć. Miłość jest słowem, które stanęło na początku mojego życia i codziennie dźwięczy w moich uszach. Miłość jest moim prawdziwym przeznaczeniem".
Ta pisze niespełna 30-letnia kobieta, chora na SM (stwardnienie rozsiane).
Czytaj więcej na jej blue-angel.blog.pl/