Zaczęłam cierpieć na straszliwe drżenia głowy i rąk, które uniemożliwiały mi sen (głowa "podskakiwała" na poduszce) oraz przyjmowanie pokarmów i napojów (mąż karmił mnie przyciskając głowę do oparcia fotela). Zaburzenia połykania powodowały ciągłe krztuszenie się. To było już powyżej granic mojej wytrzymałości.
Prosiłam Janusza o skrócenie mi cierpień, o podanie mi środka, który zakończy moje życie. Na szczęście mąż nie "ulitował" się nade mną. Po wielu konsultacjach poprzedzonych modlitwą (wiele nauczyło nas medytowanie 38. rozdz. Mądrości Syracha) Janusz zmienił dawki i niektóre przyjmowane przeze mnie leki. Powoli drżenia zaczęły ustępować. Bóg nie pozwolił mi umrzeć. Ulitował się nad dziećmi, mężem, rodziną. Okazał swe miłosierdzie i moc uzdrowienia.
Jezus żyje! Chwała Mu i cześć, i dziękczynienie!
czytaj dalej w : serwisie rekolekcyjnym