28 czerwca 2008

XIII Niedziela w ciągu roku - A

2Krl 4:8-11.14-16a

Pewnego dnia Elizeusz przechodził przez Szunem. Była tam kobieta bogata, która zawsze nakłaniała go do spożycia posiłku. Ilekroć więc przechodził, udawał się tam, by spożyć posiłek. Powiedziała ona do swego męża: Oto jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi. Przygotujmy mały pokój górny, obmurowany, i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i lampę. Kiedy przyjdzie do nas, to tam się uda. Gdy więc pewnego dnia Elizeusz tam przyszedł, udał się do górnego pokoju i tamże położył się do snu. Powiedział do swego sługi Gechaziego: Co mogę uczynić dla tej kobiety? Odpowiedział Gechazi: Niestety, ona nie ma syna, a mąż jej jest stary. Rzekł więc: Zawołaj ją! Zawołał ją i stanęła przed wejściem. I powiedział: O tej porze za rok będziesz pieściła syna.

Rz 6:3-4.8-11

Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

Mt 10:37-42

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.
Kto chce znaleźć swe życie, straci je,
a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje;
a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma.
Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.

Kto chce znaleźć swoje życie straci je ...

Bardzo trudne zdania mówi nam Chrystus dzisiaj. Bardzo trudne i bardzo wymagające.

"Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
"Kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
"Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest mnie godzien"
"Kto chce znaleźć swoje życie, straci je"
"Kto straci swoje życie z Mego powodu, ten je znajdzie"


Tego rodzaju wypowiedzi z ust Chrystusa wydają się być przesadą, albo rodzajem retorycznej gry słów, dla podkreślenia ważności przekazu lub dla zaszokowania słuchacza. Ale czy tak rzeczywiście jest? Czy rzeczywiście słowa te to przesada lub tylko retoryka?

W słowach tych wyraża się cały radykalizm Dobrej Nowiny, radykalizm Ewangelii, który zawiódł samego Chrystusa na krzyż. Czy może to być tylko przesada lub jedynie retoryczna gra słów? Czy Chrystus umarł na krzyżu tylko po to aby "zaszokować widzów"?

Warto sobie postawić kilka osobistych pytań:
"Co znaczy miłować Chrystusa bardziej niż ojca, matkę, syna czy córkę?"
"Co znaczy wziąć swój krzyż, aby iść za Chrystusem?"
"Co znaczy stracić swoje życie, aby je odzyskać na nowo?


Co to znaczy w moim codziennym, prywatnym, osobistym życiu? Chrystus nie rzuca słów na wiatr i nie bawi się naszymi uczuciami. Stawiając wymagania, nawet bardzo szokujące i drastyczne, wie że jest to tylko i wyłącznie dla naszego zbawienia. Wie, że jest to jedyna droga, którą możemy podążać, aby osiągnąć życie wieczne.

A swoją drogą, czy podałem już -przysłowiowy- kubek wody do picia komuś, kto był spragniony ... To też nie jest tylko retoryka, ani gra słów !!!

Bardzo łatwo jest "zaokrąglać" Ewangelię i czytać, czy słuchać Jej tylko jako literackiej ciekawostki lub egzotycznej "księgi świętej". A co robię w moim życiu, aby te słowa stały się jego drogowskazem i normą mojego postępowania?

Panie pozwól mi zrozumieć i zrealizować w moim życiu radykalizm Twojej Dobrej Nowiny.

29.06. Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

Dz 12,1-11

W tym także czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł, że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra. A były to dni Przaśników. Kiedy go pojmał, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po Święcie Paschy wydać go ludowi. Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga. W nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąceniem w bok obudził Piotra i powiedział: Wstań szybko! Równocześnie z rąk [Piotra] opadły kajdany. Przepasz się i włóż sandały! - powiedział mu anioł. A gdy to zrobił, rzekł do niego: Narzuć płaszcz i chodź za mną! Wyszedł więc i szedł za nim, ale nie wiedział, czy to, co czyni anioł, jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Minęli pierwszą i drugą straż i doszli do żelaznej bramy, prowadzącej do miasta. Ta otwarła się sama przed nimi. Wyszli więc, przeszli jedną ulicę i natychmiast anioł odstąpił od niego. Wtedy Piotr przyszedł do siebie i rzekł: Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi.

2Tm 4,6-9.17-18

Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego. Pośpiesz się, by przybyć do mnie szybko. Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie /Ewangelii/ i żeby wszystkie narody /je/ posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen.

Mt 16,13-19

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Ty jesteś Mesjaszem ...

"Za kogo wy mnie uważacie? Kim jestem dla was, kim jestem dla Ciebie?" To pytanie powtarza Chrystus już od dwóch tysięcy lat. I to powtarza nieustannie, zadając je każdemu z nas indywidualnie i całemu Kościołowi. I na to pytanie musimy sobie jasno i klarownie odpowiedzieć, a właściwie nieustannie odpowiadać. Bez takiej jasnej odpowiedzi kim jest dla mnie Jezus Chrystus, bez jasnego opowiedzenia się za Chrystusem, cała nasza wiara nie jest niczym więcej, jak luźnym konglomeratem, zlepkiem tradycji, pustych frazesów i przyzwyczajeń.

Wyznanie św. Piotra pod Cezareą Filipową: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego" nie jest tylko słowną deklaracją. Jest to wyznanie wiary, za którym idą czyny. Nie uchroniło to św. Piotra od grzechu zwątpienia, od zaparcia się. Ale też pozwoliło Piotrowi w momencie najważniejszym wyznać wiarę w Chrystusa i pozostać Mu wiernym, aż do męczeńskiej śmierci w 64 r. Podobnie w wypadku św. Pawła, któremu Jezus sam się objawił pod Damaszkiem: "Ja jestem Jezus", to rozpoznanie Jezusa i uznanie Go za Pana i Władcę, stało się momentem decydującym i zwrotnym jego życia. I aż do męczeńskiej śmierci w 67 r. św. Paweł będzie zdecydowanie i wbrew swoim ziomkom wyznawał Chrystusa jako Syna Bożego.

Dwaj Apostołowie, dwa filary Kościoła, jeden wybrany i mianowany przez Chrystusa Opoką i drugi wybrany na Apostoła Narodów, jednoznacznie i klarownie wyznają całym swoim życiem, a nie tylko słowami, kim jest dla nich Chrystus. Piotr nie byłby Opoką, Paweł nie byłby Apostołem Narodów, gdyby obydwaj nie zawierzyli Chrystusowi, gdyby obydwaj nie uznali go za Syna Bożego.

Może warto sobie to właśnie uświadomić w dniu dzisiejszej uroczystości, że ich wiara, wiara Apostołów, ale i ich życie, i działalność ma za fundament to właśnie wyznanie: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży".

A dla mnie? Kim dla mnie jest Chrystus i jakie są tego - w moim życiu - konsekwencje?

27 czerwca 2008

dlaczego ???

Pierwszym i podstawowym prawem człowieka jest prawo do jasnych i klarownych norm moralnych. Dlaczego ktoś, kto nie zna przepisów ruchu drogowego nie może się poruszać samochodem po drogach publicznych? Dlaczego tak bardzo dba się o kodyfikację najbardziej nieraz porąbanych przepisów i praw różnych stowarzyszeń i grup, a jednocześnie odmawia się ludziom jasnych i klarownych praw moralnych i etycznych? Czy nie ma w tym przewrotności i normalnej złej woli? Musimy stanowczo protestować przeciwko takim manipulacjom i takiemu bezprawiu!

25 czerwca 2008

czy Bóg musiał cierpieć?

Bóg będąc Czystym Aktem Istnienia stworzył świat bez wysiłku, stwarza go ustawicznie podtrzymując go w istnieniu, ale aby ten świat po grzechu pierworodnym odnowić, sam Bóg musiał się poddać skutkom grzechu; cierpieniu i śmierci. „Oto czynię wszystko nowe” przez moje cierpienie i śmierć.

Czy Bóg musiał cierpieć i umrzeć na krzyżu? W pewnym sensie musiał. Dając człowiekowi wolną wolę sam poddał się skutkom tego faktu, sam się ograniczył. Chcąc naprawić to co ludzki grzech zniszczył, Bóg zrobił to właśnie przez przyjęcie na siebie skutków grzechu. To źle wykorzystana wolna wola człowieka „zmusiła Boga” do przyjęcia cierpienia i śmierci.

24 czerwca 2008

czy zło istnieje? ...

Does evil exist? The university professor challenged his students with this question.

Did God create everything that exists?
A student bravely replied, "Yes, He did!"
"God created everything?" the professor asked.
"Yes, Sir," the student replied.

The professor answered, "If God created everything, then He also created evil since evil exists, and according to the principle that our works define who we are, then God is evil."

The student became quiet before such an answer.
The professor was quite pleased with himself and boasted to the students that he had proven once more that the Christian faith was a myth.

Another student raised his hand and said, "Can I ask you a question, professor?"

"Of course," replied the professor.

The student stood up and asked, "Professor, does cold exist?"

"What kind of question is this? Of course it exists. Have you never been cold?" remarked the professor.

The young man replied, "In fact sir, cold does not exist. According to the law of physics what we consider cold is in reality the absence of heat. Everybody or object is susceptible to study when it has or transmits energy, and heat is what makes a body or matter transmit energy. Absolute zero (-460 degrees F) is the total absence of heat; all matter becomes inert and incapable of reaction at that temperature. Cold does not exist. We have created this word to describe how we feel if we have no heat.

The student continued. "Professor, does darkness exist?"

The professor responded, "Of course it does!"

The student replied, "Once again you are wrong sir, darkness does not exist either. Darkness is in reality the absence of light. Light we can study, but not darkness. In fact, we can use Newton's prism to break white light into many colours and study the various wavelengths of each colour. You cannot measure darkness. A simple ray of light can break into a world of darkness and illuminate it. How can you know how dark a certain space is? You measure the amount of light present. Isn't this correct? Darkness is a term used by man to describe what happens when there is no light present."

Finally the young man asked the professor, "Sir, does evil exist?"

Now uncertain, the professor responded, "Of course as I have already said. We see it every day. It is in the daily examples of man's inhumanity to man. It is in the multitude of crime and violence everywhere in the world. These manifestations are nothing else but evil!"

To this the student replied, "Evil does not exist sir, or at least it does not exist unto itself. Evil is simply the absence of God. It is just like darkness and cold, a word that man has created to describe the absence of God.. God did not create evil. Evil is not like faith, or love that exists just as does light and heat. Evil is the result of what happens when man does not have God's love present in his heart. It's like the cold that comes when there is no heat or the darkness that comes when there is no light."

The professor sat down.

The young man's name - - - Albert Einstein

I chociaż Albert Einstein podawał się za niewierzącego, to niemniej jednak jego rozumowanie jest poprawne. Zło jest tylko brakiem należnego dobra, tak jak zimno jest brakiem ciepła, a ciemność jest brakiem światła !!!!

Ani zło jako takie, ani zimno jako takie, ani ciemność jako taka nie istnieją !!!!

21 czerwca 2008

XII Niedziela w ciągu roku - A

Jr 20:10-13

Tak, słyszałem oszczerstwo wielu: Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego! Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim! Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi. Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.

Rz 5:12-15

Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.

Mt 10:26-33

Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.

Nie bójcie się, jesteście ważniejsi niż wiele wróbli ...

Tak wiele zmartwień i kłopotów na co dzień, tak wiele niepewności jutra w naszym zwariowanym życiu, tak wiele trosk i przygnębiających wiadomości dookoła ... Gdzie w tym wszystkim znaleźć pokój i radość życia, gdzie jest miejsce na pewność i zaufanie, gdzie poczucie bezpieczeństwa i ukojenie niepewności i lęków? Świat stał się niewątpliwie globalną wioską. I co z tego, skoro stał się też dla wielu gehenną, a dla innych złota klatką?

Z jednej strony -mogłoby się wydawać- że ludziom żyje się lepiej i szczęśliwiej, dostatniej i bardziej beztrosko. Tyle rozrywek i możliwości zabawienia się ..., tyle ogromnych przedsiębiorstw produkujących tylko i wyłącznie rozrywkę. Ale z drugiej strony jesteśmy coraz bardziej świadomi, że ten "nowy wspaniały świat" nie jest wcale taki wspaniały i taki doskonały. Widzimy coraz więcej nieszczęść, sami jesteśmy ich uczestnikami. Doświadczamy coraz większego niepokoju. Mogę stracić pracę i co dalej? Nie mam wystarczająco mocnego ubezpieczenia i jeśli stracę zdrowie, to kto się mną zajmie? A co będzie jeśli zachoruje mi dziecko, żona, mąż, skąd wezmę pieniądze na leczenie? Przede mną starość, nie odłożyłem odpowiedniej sumy na jej zabezpieczenie, bo nie było na to szansy, bo okradło mnie państwo i kto mi pomoże ...? Nie mam renty, która by wystarczyła na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, a co tu mówić o szczęśliwym i dostatnim życiu?

I na to wszystko odpowiedź Chrystusa w dzisiejszej Ewangelii: "Nie bójcie się, nawet włosy na waszych głowach są policzone. Nie bójcie się, jesteście daleko ważniejsi niż wiele wróbli. " Obyśmy tylko umieli się przyznać do Niego przed ludźmi ... Obym tylko umiał wyznać, że jest On Panem mojego życia i uwierzyć, że "policzył nawet włosy na mojej głowie".

Panie w troskach i obawach dnia powszedniego,
pozwól mi zobaczyć Twoją -nade mną- opiekę.
I pozwól mi się nie bać, bo przecież ważniejszy jestem dla Ciebie niż wiele wróbli.


Nie można jednak zapomnieć i o drugiej części dzisiejsze Ewangelii. Słowa Chrystusa: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.” są bardzo zobowiązujące.

A co znaczy dzisiaj przyznać się do Chrystusa przed ludźmi? Coraz więcej mamy takich możliwości i okazji. Coraz częściej przyznanie się, „jestem człowiekiem wierzącym” naraża na kpiny i szyderstwa, na społeczny ostracyzm. Wolimy więc nie ryzykować, nie wychylać się, nie obnosić się z naszą wiarą.

W spowiedzi powszechnej na początku każdej Mszy wyznajemy:
„zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”, ale czy zastanowiliśmy się nad tym, że to właśnie mową lub milczeniem zdradzamy Chrystusa, uczynkiem lub zaniedbaniem naszych religijnych obowiązków zapieramy się Go na co dzień.

Zapytałem kiedyś jakiegoś mężczyznę, czy jest katolikiem. Z oburzeniem na twarzy odpowiedział: „Oczywiście księże że jestem katolikiem, nigdy się tego nie zaprę!” Ale kiedy go zapytałem czy co niedzielę chodzi na Mszę odpowiedział z uśmiechem: „Księże ja jestem katolikiem, nie fanatykiem.” Czy on rzeczywiście przyznał się do Chrystusa, czy raczej się Go regularnie i ustawicznie zapiera? Nie jest to, to samo co ostatnio tak popularne stwierdzenie: „Wierzę w Boga, ale nie wierzę w Kościół. Kościół jest mi do niczego nie potrzebny. Jeśli tak, to zaprzeczam samemu sobie, bo kto inny jak nie Chrystus założył Kościół jako wspólnotę ludzi wzajemnie się wspierających w drodze powrotnej do Ojca?

Można się deklarować słownie jako wyznawca i uczeń Chrystusa, ale w rzeczywistości nim nie być. Niestety tak wygląda to coraz częściej z „katolikami” traktującymi katolicyzm jak supermarket gdzie mogą wybierać towary, które im odpowiadają i odrzucać te, które im się nie podobają.

Kto się przyzna do mnie przed ludźmi otwarcie, nie tylko w słowach, ale i w uczynkach, w praktyce życia codziennego ... i w całości bez zastrzeżeń, do tego przyznam się i Ja przed moim Ojcem ...

20 czerwca 2008

odwieczny problem – pozorna logika ...

Niby logiczne rozumowanie podane na jednym z forów

1. Bóg jest wszechmocny
prawda, chociaż nikt z nas nie ma zielonego pojęcia co to znaczy..
2. Bóg jest dobrem i tylko dobrem

też prawda, chociaż jeszcze raz należy powtórzyć to co powyżej.
3. Istoty dobre starają się w miarę swoich możliwości eliminować zło
nieprawda, bo czasami zamiast eliminować, same cierpią, kiedy jest to skuteczniejsze w eliminacji, a poza tym co to znaczy eliminować zło?
4. Nie ma rzeczy niemożliwej dla istoty która jest wszechmocna więc
nieprawda, bo Wszechmocny Bóg sam siebie ograniczył dając wolność stworzeniom
5. Istota wszechmocna może całkowicie wyeliminować zło
Może, ale nie na zasadzie hokus pokus. Bóg eliminuje zło całkowicie - zgadzając się na krzyż i tego bracie nigdy nie zrozumiesz startując z twojego poziomu
6. Dobra istota która jest wszechmocna wyeliminowałaby zło całkowicie (na miarę swoich nieskończonych możliwości)
Bóg to właśnie robi na miarę swojej mądrości, a nie na miarę zachcianek zarozumiałych przemądrzałków
7. Skoro tak to istnienie zła zaprzecza istnieniu nieskończenie dobrej i wszechmocnej istoty
nieprawda, istnienie zła nie zaprzecza istnieniu dobrej i wszechmocnej istoty, a jedynie wskazuje że ta Dobra i Wszechmocna Istota traktuje swoje wolne stworzenia z całą powagą i nie ogranicza ich wolności

Możemy dodać - skoro bóg jest stwórcą wszechrzeczy to stworzył również zło.
nieprawda bo zło nie jest stworzeniem, jest raczej zniszczeniem dobra należnego stworzonemu bytowi. Pokaż mi cokolwiek co jest złego, a co nie byłoby jedynie brakiem, uszczerbkiem, zanegowaniem dobra.

Skoro tak- to jak może być dobrem i tylko dobrem ?

Skoro wszystkie przesłanki tego rozumowania są fałszywe i manipulowane to i teza jest nieprawdziwa.

Jak pisze dalej autor postu:

Wnioskowanie to było i nadal jest jednym z poważniejszych problemów dla teologów chrześcijaństwa i doprowadziło do zmian w koncepcjach kilku jego odłamów.
I znowu nieprawda, bo teologia katolicka ma jednak zborne i logiczne wyjaśnienie problemu (vide św. Tomasz z Akwinu) i trzeba być wyjątkowo zawziętym i nieuczciwym (albo tępym), żeby to negować.

Jeśli jesteś w stanie je obalić- naprawdę będę szczerze zobowiązany, większość osiwiałych od myślenia głów po religijnej stronie barykady nie mogąc tego zrobić odwołało się do starego hasła będącego de facto przyznaniem się do kapitulacji intelektualnej - "to niezbadana tajemnica".

I znowu nieprawda i złośliwa manipulacja, bo powyżej wykazałem, że przedstawione rozmownie jest nieprawdziwe, tendencyjne i nie mające nic wspólnego z logiką. Co więcej kiedy je przedstawiłem na cytowanym forum dostałem „bana” i dyskusja się skończyła. A jest to na pewno tajemnica dla zarozumiałych przemądrzałków, którzy polizali odrobinę logiki i próbują naprawiać świat.

Ta odpowiedź pojawia się nieodmiennie kiedy nie da się obalić argumentacji przeciwnika (bo przyznać mu racji nie wolno- byłoby to zaparciem się). Nie inaczej jest i w przykładzie który podałeś, z dodaną na osłodę delikatną próbą odwiedzenia duszyczek od nadmiernego obciążania sobie głów myśleniem na zakończenie "A może lepiej -zamiast zastanawiać się nad pochodzeniem, przyczynami i źródłami zła- będzie tego zła unikać i nie popełniać." Pewnie lepiej a na pewno bezpieczniej dla doktryny. Po co ktoś ma zadawać niewygodne pytania.

I kolejna kpina z logiki, tendencyjność i złośliwość autora, który najwyraźniej nie umie sobie poradzić z paroma moralnymi problemami w swoim życiu i dla usprawiedliwienia się przed samym sobą wymyśla pseudo-logiczne dowody na nieistnienie Ostatecznego Moralnego Prawodawcy

Jeśli zło (brak, niedoskonałość) jest- jak pisze autor tekstu- wynikiem woli stworzeń to kto obdarzył je taką wolą ? Wybiegi w rodzaju "zło nie jest bytem" są dość żałosne- dobro tez nim nie jest, przyjmując że mówimy o bytach esencjalnych, natomiast jeśli mówimy o egzystencjalnych to i jedno i drugie bytem jest.

I znowu nieprawda, bo dobro jest bytem esencjalnym i cokolwiek istnieje jest dobre. Natomiast zło nie jest bytem w sensie esencjalnym, a jest zanegowaniem dobra, brakiem w bycie, czy jak mówi klasyczna definicja łacińska: malum est privatio bonum”.

A ponadto należy dodać, że skoro Bóg obdarzył swoje stworzenia wolną wolą to nie będzie sobie kpił z siebie i swoich stworzeń i odbierał im wolności za każdym razem, kiedy właśnie one z tej wolności mogą skorzystać. Co więcej oprócz wolnej woli Bóg dał swoim stworzeniom doskonałe instrumenty chroniące je przed nadużywaniem wolnej woli, a są to sumienie i prawo moralne. Tak więc jak piszesz i jak się domagasz: „Istoty dobre starają się w miarę swoich możliwości eliminować zło” Tylko, że ty i tacy jak ty nie chcą uznać ani sumienia ani prawa moralnego i krzyczą najgłośniej o zniewlaniu ilekroć im się to prawo moralne przypomina.


Wracamy do początku- skoro bóg, jako stwórca wszechrzeczy, stworzył WSZYSTKO, to będąc wszechwiedzącym i doskonałym znał wszystkie możliwe konsekwencje stworzenia i był w stanie stworzyć doskonały świat- mimo to zło- jako byt- istnieje na świecie. Co jeszcze zabawniejsze- jeśli bóg jest wszechwiedzący to znał nie tylko konsekwencje pojawienia się zła ale też i zna rezultaty działań wszystkich stworzeń które pojawią się na ziemi na długo przed ich powstaniem. Skoro tak, to nie ma mowy o "wolności" czy wolnej woli (co zresztą zauważyli skrajni kalwiniści, mówiąc że wszystko zostało zdeterminowane) a "karanie" stworzonych przez siebie ułomnych istot za to że są ułomne (mimo że takimi się je stworzyło, jak rozumiem celowo i już w momencie stworzenia znało się ich przyszłe losy) w tym przypadku przypominałoby walenie się młotkiem w kolano i obwinianie młotka o to że boli.

I znowu nieprawda, bo fakt, iż Bóg zna „wszystkie możliwe konsekwencje stworzenia” wcale nie znaczy, że ja nie jestem wolny. Cały problem mój „domorosły filozofie” polega na tym, że Bóg istnieje poza czasem a ty istniejesz w czasie i dlatego to, co dla Ciebie zdarzy się jutro i o czym nie masz zielonego pojęcia, dla Boga jest odwiecznym i ustawicznym teraz. To może trochę tak jakbyś sześcio- , czy dziesięcio-wymiarową bryłę chciał narysować na płaszczyźnie, albo jeszcze lepiej na jednowymiarowej linii. Życzę powodzenia :-)

No i dla ścisłośći wszystko co stworzył Bóg „było dobre” więc mówienie, „"karanie" stworzonych przez siebie ułomnych istot za to że są ułomne (mimo że takimi się je stworzyło, jak rozumiem celowo i już w momencie stworzenia znało się ich przyszłe losy)” jest wyjatkowo perfidną drwiną, a powiedziałbym nawet ubliżaniem już nie tylko Bogu, ale nawet zdrowemu rozsądkowi.


Na zakończenie przytoczę żart który kiedyś widziałem. Obrazkowy żart przedstawia zdenerwowanego diabła, który skarży się innemu diabłu: „Wkurza mnie coraz bardziej postawa ludzi, cokolwiek złego zrobią to o wszystko oskjarżają mnie. Czy nie jest to lekka przesada?” Na co drugi diabeł odpowiada: „Nie denerwuj się mistrzu, oni są tak głęboko zarozumiali i pyszni, że o to samo oskarżają nawet samego Pana Boga”.

A czytelnikom przedstawiam to rozumowanie jako przykład pozornie logicznego myślenia, które prowadzi donikąd. Nie dajcie się nabierać.

19 czerwca 2008

czy trzeba protestować?

Takie pytanie może się pojawić chociażby w sprawie jawnych kłamstw i ideologicznych manipulacji ze strony niektórych dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, jakie mają miejsce w sławnej ostatnioj „sprawie 14 letniej Agaty”.

Wydawać by się mogło, że takie jawne kłamstwa i manipulacje przez nikogo przecież nie będą kupione, nikt im nie uwierzy, a Gazeta skompromitowała się już całkowicie i nie ma potrzeby „strzępić sobie języka”, protestować i podpisywać jakichś listów protestacyjnych.

Pozornie tak, ale w rzeczywistości, mimo nawet, że coraz mniej jest w Polsce prenumeratorów Gazety, protesty są potrzebne i konieczne. Musimy jasno zamanifestować nasze obrzydzenie, aby kłamstwo wiedziało, że jest po prostu rozpoznawane jako kłamstwo, a kłamca, aby wiedział, że jest rozpoznawany jako kłamca, żeby zabójstwo nie ubierało się w szatki praw człowieka i nie udowadniało bezczelnie, że jest dobrodziejstwem.

Gdyby nawet wszyscy zgadzali się że podana wiadomość jest kłamstwem, ale jednocześnie nie protestowali przeciwko temu, to jednak obrzydliwie kłamiący dziennikarz, czy jakikolwiek ideolog mógłby odnieść wrażenie, że jego manipulacje i żałosne, a zarazem obrzydliwe enuncjacje są przyjmowane i tolerowane. I nadal próbowałby mamić i tumanić, manipulować i kłamać. Wobec zła nie można pozostać biernym. Zło musi być napiętnowane i nazwane po imieniu, aby nie myślało, że jest dobrem.

Bardzo często w takich wypadkach przywoływane jest na pomoc słowo tolerancja. Nic jednak bardziej mylącego i szkodliwego niż zastosowanie w takim przypadku tolerancji. Tolerancja nigdy nie jest i być nie może zawieszeniem czy zaprzeczeniem moralnego osądu. Tolerancja nie jest milczącą zgodą na zło w jakiejkolwiek postaci. Ktokolwiek domaga się tolerancji dla jakiegokolwiek zła domaga się ipso facto tolerancji dla dla zła w ogólności, dla wszelkiego zła.

Moralny osąd, który jest najbardziej ludzkim przywilejem zawsze musi klarownie rozróżniać dobro od zła. Nie może być tak, że zło i dobro są równouprawniane, że zatarta jest między nimi jasna i klarowna granica. Wtedy bowiem cokolwiek zrobię, nie będzie podlegać żadnemu moralnemu osądowi, bo imię tolerancji i zacierania etycznych różnić wszystko mogę usprawiedliwić i uzasadnić.

 Chciwość zawsze będzie chciwością, jakkolwiek będę to nazywał i próbował usprawiedliwić.
 Pożądliwość zawsze będzie pożądliwością bez względu na to czy ktoś domaga się tolerancji czy nie.
 Nieprawość zawsze będzie nieprawością bez względu na to w jakie szatki ją ubiorę.
 Egoizm i pazerność zawsze będą obrzydliwe i niemoralne, niezależnie od tego jak bardzo będę chciał być wobec nich tolerancyjny.
 Pycha i zarozumiałość zawsze będą moralnie naganne i etycznie nie do usprawiedliwienia, bez względu na tolerancję i domaganie się społecznej akceptacji.
 Kradzież zawsze będzie kradzieżą bez względu na usprawiedliwienia i tłumaczenia.
 Zabójstwo zawsze będzie zabójstwem, a w niektórych przypadkach morderstwem czy nawet ludobójstwem jakkolwiek eufemicznie będę próbował to nazwać aborcją, eutanazją czy jeszcze inaczej.

Zło musi być nazwane po imieniu, aby nie myślało, że jest dobrem i nie mamiło innych pozorami dobra i szatkami tolerancji. I nikomu nie wolno (!!!) odbierać mi prawa, a nawet obowiązku do jasnych i klarownych sądów moralnych w imię tolerancji, obrony praw człowieka czy jakichkolwiek innych nadmuchanych pseudowartości. Pierwszym i podstawowym prawem człowieka jest prawo do jasnych i klarownych norm moralnych. A normy te nie wynikają w żaden sposób z demokratycznych głosowań czy widzimisię polityków. Nie są też nigdy nie mogą być przyjęte i uznane tylko dlatego, że jakaś grupa nacisku głośniej krzyczy i bardziej bezczelnie domaga się tolerancji dla zła.

14 czerwca 2008

List otwarty w sprawie 14-letniej matki ...


Sprawa "Agaty" przypomina historię 13-letniej Włoszki, która próbowała się zabić, bo poddano ją przymusowej aborcji. Valentina chciała urodzić, ale rodzice wyrokiem sądu zmusili ją do usunięcia dziecka. Skończyła w szpitalu psychiatrycznym.

Chcesz się dołączyć do apelu – listu, wejdź na stronę:

agata i dziecko



"Gazeta" przekracza granicę wstydu – czyli pełna kompromitacja ...

Są historie, które redakcje wyrywają sobie z rąk, wołając: byliśmy pierwsi. Ale historia 14-letniej Agaty (imię nadane przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej") należy do innej kategorii - napisał w Dzienniku Michał Karnowski. Coraz bardziej parzy, coraz bardziej zawstydza, coraz mocniej obciąża dziennikarskie sumienia. I jest to historia w pełni będąca dziełem "Gazety Wyborczej" - pisze w Dzienniku publicysta Michał Karnowski.

To właśnie dziennikarze i publicyści tej redakcji z dramatu nastolatki uwikłanej w młodzieńczy związek i niechcianą ciążę próbowali zrobić ikonę swojej ideologicznej krucjaty. Prawie im się udało. Imię dziewczynki zna dziś cała Polska, choć ona sama nie zrobiła nic, by zainteresować "Wyborczą" swoją sprawą.

więcej : www.wiara.pl

Gazeto - ODEJDŹ, PRZEPADNIJ, ZNIKNIJ DOSYĆ!!!!

13 czerwca 2008

polecam gorąco ...

Kłopotnik ... czyli na serio
kataryna.blox.pl

życie po aborcji ...


Prawda o poaborcyjnej traumie jest niewygodna. Dla tych, którzy wbrew faktom negują jej istnienie. I dla tych, którzy winą chcą obarczać tylko złych lekarzy i wyrodne matki. Jak jest naprawdę?

Ewka miała 17 lat. Żadnego wyboru. Prosiła rodziców, by pozwolili jej urodzić. – Nie chcę dodatkowej gęby do żywienia – wściekała się matka. Ojciec Ewki pił, bił. Wszystko było na głowie mamy. Ta nie chciała więcej kłopotów. Bała się, co zrobi stary, gdy dowie się o ciąży córki. Ewa poszła do chrzestnej. Ta jej tłumaczyła, że zniszczy sobie przyszłość. Poszła do spowiedzi. Ksiądz długo mówił o nienarodzonych, ale co Ewa ma konkretnie zrobić, nie powiedział. Mama z chrzestną wykosztowały się na pigułkę poronną. Wzięła. – Długo nic nie czułam. Potem zaczęły się skurcze. Dowlokłam się do łazienki. Tam wyleciało ze mnie dziecko – mówi i płacze. Podniosła je ręką owiniętą papierem toaletowym. Zobaczyła rączki, nóżki. I – sama nie wie dlaczego – wrzuciła do muszli. Spuściła wodę.

Ona też w końcu przestała płakać. Ale widok dziecka jej nie opuszczał. Spotykała się też nadal z chłopakiem, który jej "to" zrobił. Ale to już nie było to samo

– Przestałam go kochać, przestałam kochać siebie. Znienawidziłam matkę – opowiada. Nie chciała się uczyć, zaczęła pić, eksperymentowała z narkotykami. Z wrażliwej, fajnej nastolatki nic nie zostało.


Witold Simon, psychiatra i terapeuta z Kliniki Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, zastrzega, że syndrom poaborcyjny w żadnym oficjalnym spisie chorób nie istnieje. Ale w praktyce lekarskiej przyjmuje się, że aborcja może wywołać zespół stresu pourazowego. – Prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa przez kobietę, która dokonała aborcji, jest sześć razy większe niż przez tę, która urodziła. Lęk, koszmary senne, depresja. Skłonność do nadużywania alkoholu, środków psychotropowych i przeciwbólowych. Oziębłość seksualna lub odwrotnie: nadmierna aktywność z przypadkowymi partnerami – wylicza Andrzej Winkler. – Objawy są zróżnicowane, o różnym nasileniu. Często niekojarzone z aborcją. Ale z badań wynika (zależnie od ośrodka, który je prowadził), że dotykają one 37–92 proc. kobiet.

za: www.bosko.pl

XI Niedziela w ciągu roku - A

Wj 19:1-6a

Było to w trzecim miesiącu od wyjścia Izraelitów z Egiptu; w tym dniu przybyli oni na pustynię Synaj. Wyruszyli z Refidim, a po przybyciu na pustynię Synaj rozbili obóz na pustyni. Izrael obozował tam naprzeciw góry. Mojżesz wstąpił wtedy do Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym.

Rz 5:6-11

Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie.

Mt 9:36-10:8

A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.

Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!

Proście Pana żniwa, aby posłał robotników

Kogo potrzebuje współczesny świat? Na pewno potrzebuje dobrych i rzetelnych lekarzy, uczciwych bankierów, dobrych nauczycieli, kochających ojców, pracowitych i wzorowych robotników ...

Tak, takich ludzi na pewno potrzebuje współczesny świat. Ale potrzebuje też świadków, drogowskazów, ludzi jak Papież Jan Paweł II, którzy ukażą współczesnemu człowiekowi szersze horyzonty i inne perspektywy. Świat współczesny "cierpi na doczesność", choruje na przyziemność, brakuje mu na pewno dobrych kapłanów, sług bożych, którzy pomogliby człowiekowi współczesnemu zaspokoić jego głód wieczności i nieskończoności. Pustoszeją parafie i kościoły, pustoszeją seminaria i klasztory, ludzie szukają trwałych drogowskazów i nie umieją ich znaleźć. Wszystko stało się płynne, umowne, niestabilne. Brakuje autorytetów, duchowych przewodników. Ludzie są zdezorientowani i nie wiedzą do kogo się zwrócić, gdzie się udać. Szukają porad u rożnego rodzaju współczesnych guru, psychologów i psychiatrów. Dlaczego?

Wielu spośród tych, którzy drogi wskazywać powinni zabłądziło na bezdroża i manowce, zboczyło z dobrej drogi i wykoleiło się. Dlaczego?

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus daje nam odpowiedź: "Proście Pana żniwa, proście i módlcie się", aby wam nie zabrakło przewodników, którzy was poprowadzą, którzy będą umieć oprzeć się współczesnym przemijającym modom i wskażą wam wartości nieprzemijające i wiecznotrwałe.

Panie, znajdź pośród nas i wybierz sobie dobrych pasterzy, którzy nas do Ciebie poprowadzą.
I nie dziw się, że czasami ten lub inny zbłądzi. Wśród wybranych przez samego Chrystusa też był jeden, który zbłądził – Judasz. Nie dziw się !!! I nie gorsz!!

kto kogo terroryzuje ?? ...


Szacuje się, że około dwie na trzy aborcje są wymuszane. Najczęściej nalega ojciec dziecka, rodzice. Aktywiści aborcji przekonują, że to normalne i konieczne. Media pokazują lukrowany obraz, pod hasłem „prawa kobiety”.

Dziewczyna namówiona na morderstwo własnego dziecka nigdy już nie będzie żyć normalnie. Aborcja zrujnuje ją fizycznie, psychicznie i duchowo. Nie zaufa mężczyźnie, nie będzie miała normalnego życia seksualnego. Będzie bardziej skłonna popaść w nałogi, załamać się, popełnić samobójstwo. Jej relacje z urodzonymi dziećmi naznaczone będą piętnem niewinnej krwi. Zaangażuje się mocno w ruch pro-life lub przeciwnie, stanie się fanatyczną aborcjonistką. Wśród lewicowych feministek przebyte aborcje są jak odznaki honorowe, którymi się szczycą. Szaleństwem próbują zakrzyczeć palącą ranę.

Przymuszanie do aborcji to temat tabu, podobnie jak to, co się dzieje z kobietą po aborcji. Potężny przemysł aborcyjny, ze swoimi zawziętymi i starannie szkolonymi funkcjonariuszami ideologicznymi, z wielką dbałością karmi stereotypy, które bagatelizują i odrealniają dramat aborcji.

W Polsce aborcja praktycznie przez cały okres PRL-u była legalna i traktowana jak środek antykoncepcyjny. Nieświadomość i propaganda zrobiły swoje – w naszym społeczeństwie żyje wielu ludzi dotkniętych przeszłością aborcyjną. Odwracają wzrok w odruchu samoobrony.

Kto urządził piekło?


Przekonywanie 14-letniej dziewczynki do dokonania aborcji jest więc zjawiskiem ze wszech miar właściwym i postępowym i nie budzi wątpliwości, natomiast postawa przeciwna wymaga zdaniem naszych postępowców polityczno-prawnej interwencji. Wezwania te głoszone są pod hasłem laickości, czyli rozdzielenia państwa od Kościoła, gdy w rzeczywistości prowadzić mają do drastycznych restrykcji pod jego adresem i uniemożliwienia mu głoszenia i przekonywania do swoich zasad. Nie chodzi zresztą tylko o Kościół, ale o poglądy, które nie mieszczą się w ramach europejskiej poprawności.

Awantura o aborcję u nastolatki, czyli wielka manipulacja

warto też zajrzeć tutaj:
na aborcyjnym froncie

na aborcyjnym froncie - cd

w Kanadzie tego rodzaju postępowanie ze strony organizacji pro-aborcyjnych, pro-eutanazyjnych i pro-gejowskich nazywa się po prostu faszyzmem ...

Dlaczego pozwalamy się terroryzować ludziom nie mającym żadnych zasad moralnych i żadnych oporów w propagowaniu swoich antyhumanitarnych idei i to jeszcze pod szyldem „Obrony Praw Człowieka”? To jest zastanawiające jak bardzo przewrotne i pokrętne są argumenty przeciwników życia, przeciwników rodziny, przeciwników społeczeństwa ...

Dlaczego domagają się oni zniesienia kary śmierci nawet dla notorycznych zbrodniarzy i morderców, a jednocześnie domagają się prawnego uzasadnienia kary śmierci dla niewinnych dzieci, czy zniedołężniałych staruszków? Coś tu jest nie w porządku! Nie dajmy się terroryzować!

10 czerwca 2008

z wczorajszej Ewangelii ...

„Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.” (Mateusz 5: 11-12)

Nie ma się czemu dziwić. Nauka Jezusa nie może podobać się światu, a ci, którzy ją uznają i wprowadzają w życie zawsze byli i będą wrogami pełnego pychy i zarozumiałego świata.

8 czerwca 2008

to wojna z Kościołem

- Kraj staje się co raz bardziej nowoczesny, w wielu dziedzinach ulega modernizacji. Czy Kościół w Polsce nadąża za tymi przemianami?

- Kościół nie ma potrzeby nadążania za nowoczesnością, bo modernizacja państwa to jest zmiana pewnych układów społecznych, a Kościół nie pretenduje do tego. Natomiast zasady moralne, jakie stosuje wobec wszystkich ustrojów i układów społecznych, są jednakowe, nie zmieniły się od czasów Chrystusa.

- Niektórzy oczekują od Kościoła dostosowania tych zasad do procesów zachodzących w społeczeństwie, np. zmiany etyki seksualnej.

- Kościół nigdy nie poddał się i nie podda dyktatowi mody czy większości opinii publicznej. Kościół jest od tego, aby przekazywać depozyt wiary, który jest niezmienny, i czy ktoś się z nim zgadza czy nie, to jest jego wybór.

- Istnieje niebezpieczeństwo, że co raz więcej osób będzie od tych zasad odchodzić. Jak Kościół odnajduje się w modernistycznym społeczeństwie?

- Obecnie Kościół szuka języka, aby dotrzeć do zmieniającego się społeczeństwa i przedstawić mu swoje zasady w takiej formie, aby były łatwiejsze do przyjęcia przez ludzi. Jednak to nie Kościół ma się modernizować, tylko ludzie żyjący w nowoczesnym społeczeństwie. Jeśli chcą być w Kościele, muszą uznać, że zasady obowiązujące w porządku wiary i moralności nie ulegają zmianie.
za: www.wiara.pl

Poza tym warto może przypomnieć, że Kościół to nie supermarket, gdzie co tydzień zmienia się ustawinie towarów na półkach tylko po to aby przyciągnąć klienta. Mentalność supermarketu wkrada się niestety coraz bardziej w nasze katolickie myślenie. To w supermarkecie "JA" decyduję co mi się podoba, a co nie i co kupię, a czego nie. Taka mentalność nie ma szans w Kościele, gdzie nie kto inny, ale sam Chrystus proponuje WSZYSTKO, albo NIC. On dał wszsytko - vide - męka i śmierć na krzyżu dla mojego zbawienia. I na to wszystko można dać tylko jedną odpowiedź ... WSZYSTKO, a nie to co mi się podoba, lub to co mi odpowiada.

7 czerwca 2008

X Niedziela w ciągu roku - A

Oz 6:3-6

Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię. Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą Judo? Miłość wasza podobna do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych zabijałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.

Rz 4:18-25

On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość. A to, że poczytano mu, zostało napisane nie ze względu na niego samego, ale i ze względu na nas , jako że będzie poczytane i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.

Mt 9:9-13

Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.

Nie potrzebują lekarza zdrowi ...

Uważam się za sprawiedliwego, gorszę się postępowaniem innych, łatwo a nawet z przyjemnością wydaję sądy, oskarżam i feruje wyroki, plotkuję, obmawiam, oczerniam. A wszystko to z miną zgorszonego faryzeusza. Jestem przekonany, że moje postępowanie jest bez zarzutu. A nawet jeśli popełniłem czasami jakiś grzech, to niewielki i Bóg mi go na pewno wybaczy, bo przecież regularnie się spowiadam. Nie to co inni, którzy do kościoła nie chodzą, do spowiedzi nie byli już całymi latami, a o modlitwie nie mają zielonego pojęcia, ... wszyscy ci "mateusze", celnicy, pijacy, grzesznicy, kobiety lekkich obyczajów, rozwodnicy .... Ja regularnie płacę dziesięcinę i składam uczciwie wszystkie przepisane prawem ofiary i całopalenia.

I w ten sposób sam wykluczam się z kręgu tych, którzy dostąpią Miłosierdzia Bożego. Ja go nie potrzebuję.

Uznałem się za zdrowego i za takiego właśnie się uważam. Nie ma we mnie choroby, nie ma niczego, co należałoby poddać Bożemu Miłosierdziu, co należałoby leczyć. Jestem doskonały, zdrowy, bez skazy i lekarz jest mi niepotrzebny, bo jest on rzeczywiście potrzebny tylko chorym, tym innym, którzy są zdecydowanie gorsi ode mnie.

I nie zrozumiałem co znaczą słowa: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary".

Panie nie pozwól mi zachorować na najgorszą chorobę, na chorobę pychy, która zaślepia.

*************

Wyobraź sobie, że widzisz mnie na tonącej łodzi. Ja sam nie zdaję sobie z tego sprawy, bawię się dobrze, łowię ryby, cieszę się słońcem i piękną pogodą. Ale moja łódź jest w niebezpieczeństwie i za chwilkę utonę, chociaż ja sam tak bardzo jestem zajęty moimi sprawami i bawię się życiem, że nie widzę tego, że moja łódź tonie.

Co ty zrobisz? Spróbujesz mnie ostrzec, czy machniesz ręką i powiesz: „nie mój cyrk, nie moje małpy” i pójdziesz dalej? A nawet jeśli zlekceważę twoje ostrzeżenia, czy dasz za wygraną, czy jednak nadal będziesz próbował mnie ratować? Czy nie zrobisz wszystkiego co w twojej mocy, żeby nie jednak uratować?

No więc teraz wyobraź sobie, że to ty jesteś na tonącej łodzi, a Chrystus próbuje cię ratować !!! Oczywiście ty sobie to lekceważysz, śmiejesz się z tego, udowadniasz, że wszystko jest w porządku i nie ma powodu do paniki. Tylko widzisz ... ty nie zdajesz sobie sprawy z niebezpieczeństwa, a ON nie da za wygraną i mimo twoich zaprzeczeń i lekceważenia nadal będzie próbował cię uratować ...

Gdybyś tylko zechciał uznać, ze ON może mieć rację a ty jesteś chory i naprawdę potrzebujesz lekarza ...

6 czerwca 2008

Apel do polskiego Parlamentu


Wzywamy polski Parlament do podjęcia uchwał, zalecających Rządowi RP zgłoszenie w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych rezolucji stwierdzającej, że: „Praktyka i propaganda tzw. aborcji, czyli zabijania dzieci nienarodzonych, stanowi drastyczne naruszenie praw ludzkich" - czytamy w liście otwartym podpisanym przez grupę polskich parlamentarzystów, publicystów i obrońców życia.
Publikujemy cały tekst apelu:

Apel do polskiego Parlamentu

Inicjatywa Stolicy Apostolskiej, znana jako moratorium na dokonywanie aborcji, stanowi odpowiednią okazję, by Organizacja Narodów Zjednoczonych potępiła zabijanie dzieci nienarodzonych jako najbardziej drastyczne naruszenie praw człowieka. Mamy szczególny obowiązek podjąć tę inicjatywę jako naród Jana Pawła II, którego nauczanie jest jedną z przyczyn naszej obecnej niepodległości. Wzywamy więc polski Parlament do podjęcia uchwał, zalecających Rządowi RP zgłoszenie w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych rezolucji stwierdzającej, że:

Praktyka i propaganda tzw. aborcji, czyli zabijania dzieci nienarodzonych, stanowi drastyczne naruszenie praw ludzkich. Jako takie powinny być zwalczane przez wszystkie rządy, odwołujące się do praw człowieka. Prawodawstwo i polityka państw powinny kształtować opinię publiczną w duchu ochrony i szacunku dla życia ludzkiego od momentu poczęcia”.

prof. Krystyna Czuba, teoretyk mediów
o. Hubert Czuma SJ, duszpasterz
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”
Grzegorz Górny, redaktor naczelny „Frondy”
Jan Maria Jackowski, publicysta
Marek Jurek, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej
dr Dariusz Karłowicz, prezes Fundacji Świętego Mikołaja
Joanna Krupska, prezes Stowarzyszenia Dużych Rodzin „Trzy Plus”
Jan Filip Libicki, poseł Prawa i Sprawiedliwości
ks. Dariusz Madejczyk, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”
dr Paweł Milcarek, redaktor naczelny „Christianitas”
Joanna Najfeld, publicystka, dziennikarka Polskiego Radia
Sławomir Olejniczak, prezes Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi
Marian Piłka, publicysta
Jan Pospieszalski, publicysta telewizyjny
Joanna Potocka, prawnik
o. prof. Jacek Salij OP, teolog
ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl
dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
dr inż. Antoni Zięba, prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka
Paweł Zuchniewicz, dziennikarz

za: www.wiara.pl

Apel do polskiego Parlamentu


Wzywamy polski Parlament do podjęcia uchwał, zalecających Rządowi RP zgłoszenie w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych rezolucji stwierdzającej, że: „Praktyka i propaganda tzw. aborcji, czyli zabijania dzieci nienarodzonych, stanowi drastyczne naruszenie praw ludzkich" - czytamy w liście otwartym podpisanym przez grupę polskich parlamentarzystów, publicystów i obrońców życia.
Publikujemy cały tekst apelu:

Apel do polskiego Parlamentu

Inicjatywa Stolicy Apostolskiej, znana jako moratorium na dokonywanie aborcji, stanowi odpowiednią okazję, by Organizacja Narodów Zjednoczonych potępiła zabijanie dzieci nienarodzonych jako najbardziej drastyczne naruszenie praw człowieka. Mamy szczególny obowiązek podjąć tę inicjatywę jako naród Jana Pawła II, którego nauczanie jest jedną z przyczyn naszej obecnej niepodległości. Wzywamy więc polski Parlament do podjęcia uchwał, zalecających Rządowi RP zgłoszenie w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych rezolucji stwierdzającej, że:

Praktyka i propaganda tzw. aborcji, czyli zabijania dzieci nienarodzonych, stanowi drastyczne naruszenie praw ludzkich. Jako takie powinny być zwalczane przez wszystkie rządy, odwołujące się do praw człowieka. Prawodawstwo i polityka państw powinny kształtować opinię publiczną w duchu ochrony i szacunku dla życia ludzkiego od momentu poczęcia”.

prof. Krystyna Czuba, teoretyk mediów
o. Hubert Czuma SJ, duszpasterz
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”
Grzegorz Górny, redaktor naczelny „Frondy”
Jan Maria Jackowski, publicysta
Marek Jurek, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej
dr Dariusz Karłowicz, prezes Fundacji Świętego Mikołaja
Joanna Krupska, prezes Stowarzyszenia Dużych Rodzin „Trzy Plus”
Jan Filip Libicki, poseł Prawa i Sprawiedliwości
ks. Dariusz Madejczyk, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”
dr Paweł Milcarek, redaktor naczelny „Christianitas”
Joanna Najfeld, publicystka, dziennikarka Polskiego Radia
Sławomir Olejniczak, prezes Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi
Marian Piłka, publicysta
Jan Pospieszalski, publicysta telewizyjny
Joanna Potocka, prawnik
o. prof. Jacek Salij OP, teolog
ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl
dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
dr inż. Antoni Zięba, prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka
Paweł Zuchniewicz, dziennikarz

za: www.wiara.pl

5 czerwca 2008

jedyna droga ...

Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim ...
(Flp 3: 7-8)

3 czerwca 2008

wszelkie prawo stanowione domaga się absolutnej i ostatecznej obiektywizacji

Prawo moralne nie może być nigdy jedynie efektem społecznych ustaleń, czy wynikiem demokratycznego głosowania. Każde ludzkie prawo stanowione domaga się absolutnej i ostatecznej obiektywizacji. Jeśli ma ono mieć sens i być naprawdę obowiązujące musi być:
powszechne i bezwyjątkowe,
obiektywne i niezależne od podmiotu czy sytuacji,
nieobalalne, niedyskutowalne,
niezależne od czasu i okoliczności.
Tylko takie prawo może rościć sobie miano do bycia prawem obowiązującym. Każde inne może być zmienione, jest słabe, niekompetentne i ostatecznie nie nadaj się do niczego, a nawet co więcej jest po prostu bezprawiem.

Jeśli zgodzimy się na demokratyzację etyki czy moralności, to dlaczego nie uznać że naziści mieli moralne prawo do demokratycznej eksterminacji Żydów, Słowian, Cyganów i niepełnosprawnych? Przecież demokratycznie to prawo ustalili, dla dobra społeczeństwa i w żywotnym interesie większości.

Jeśli zgadzamy się na demokratyzację prawa moralnego i sytuacjonizm, to musimy uznać za uzasadniony fakt, że złodziejska społeczność może ustalić w sposób demokratyczny, że kradzież nie jest przestępstwem. Wtedy również społeczność perwersyjnych morderców przyjmie w demokratycznym głosowaniu za moralnie akceptowalne zabicie człowieka dla sadystycznej przyjemności. W tej perspektywie rodzi się fundamentalne pytanie: „dlaczego jedne prawa ludzkie są obligujące i muszą być przestrzegane, a inne uznaje się za dowolnie obowiązujące, lub jeszcze inne za niemoralne i niedopuszczalne?” Co jest, lub Kto jest ostatecznym gwarantem obiektywności i ultymatywnej obowiązywalności prawa?

Liberalizm ze swoim sytuacjonizmem, indywidualizmem, relatywizmem jest absolutnie niezborny i nielogiczny, dogmatyczny i kapryśny.

2 czerwca 2008

byle tylko być politycznie poprawnym ...

Transmitowana na cały świat Droga Krzyżowa podczas Światowych Dni Młodzieży w Sydney będzie miała tylko osiem stacji. Dlaczego? By zminimalizować ryzyko wzmocnienia antysemickich resentymentów. Przyznaję, tym razem opadły mi ręce.

więcej …

Dlatego powiadam wam, do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”. (Mt 10:31-36)

Zastanawiająca jest ta ustawiczna troska o polityczną poprawność. Jan Chrzciciel chyba się w grobie przewraca!