Kiedy Bóg nie chce się podporządkować twojej woli i nie chce tego, czego ty akurat chcesz lub tego, co tobie się wydaje w danym momencie najlepsze, wtedy się buntujesz i odrzucasz takiego „nieposłusznego i nieludzkiego Boga". I –w twoim przekonaniu- masz zupełną rację.
A On nie chce się podporządkować nikomu, bo On widzi INACZEJ!!! i na pewno znacznie lepiej i szerzej niż ty. I może Ci się to podobać lub nie, ale to Jego wola się spełni, a nie Twoja. On jest Panem i Stwórcą i On zna najlepiej i świat, i Ciebie, i to co dla Ciebie dobre, a co nie. Lepiej więc zamiast szarpać się o spełnienie Twojej woli, która może akurat wcale nie jest najlepsza, zapytaj sam siebie „A JAKA JEST JEGO WOLA?" Naprawdę szkoda nerwów i zdrowia na szarpanie się przeciwko woli Bożej !!! Ona i tak się spełni, bo ona jest jedynie dobra. Bo to Bóg jest ostatecznie dobry i naprawdę nie chce nigdy zła dla człowieka. Po co więc usiłować sprzeciwiać się Jego woli? Może ktoś zapytać: „a gdzie jest miejsce na wolność człowieka?" No właśnie w tym, ze człowiek może się sprzeciwić woli Bożej. Taka możliwość zawsze istnieje i to właśnie stale próbujemy robić.
On na pewno nie jest sadystą, znęcającym się nad nami biedakami, tylko, że czasami ... tak krawiec kraje, jak mu materiału staje. I skoro my sami Go ograniczmy, nieustannie próbując forsować naszą wolę, to On tylko próbuje -mimo wszystko- coś nam, tego (przez nas poszarpanego) życia wykroić. Tak na dobrą sprawę szkoda więc zdrowia i sił na walkę przeciwko Jego woli. Lepiej, o wiele bardziej ekonomicznie i racjonalnie jest chcieć ją odczytać i za nią pójść. Ludzie, którzy doświadczyli tego mówią nawet wprost: „Zrób sobie postanowienie nigdy nie opierać się na ludziach i na kapryśnej ludzkiej woli. Zdaj się raczej całkowicie na wolę Bożą i powtarzaj słowa samego Chrystusa «nie jako ja chcę, ale jako Ty Ojcze, niech się stanie». Uwierz, że Bóg nigdy nie chce zła dla człowieka, a jeśli je czasami dopuszcza (lub, jak mówimy „zsyła"), to jedynie po to, aby uniknąć większego, największego zła jakim jest pycha."
Posłuszeństwo zaś woli Bożej nie jest wcale beznadziejnym poddaniem się fatum. Bóg chce zbawienia i szczęścia wszystkich swoich stworzeń, bo inaczej przecież by ich nie stworzył (nie jest sadystą, aby stwarzać coś dla cierpienia i nieszczęścia). Jeśli więc On, na pewno chce szczęścia i dobra wszystkich swoich stworzeń, to dlaczego Mu nie zaufać?
Sam Chrystus przecież:
"... istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej." (Flp 2:6-8)
Wyrazem tego jest, to co sam mówił o sobie: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło." (J 4:34), oraz „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!" (Mt 26:42) Skoro Syn Boży uznał, że najlepszym sposobem zbawienia świata jest posłuszeństwo woli Bożej, to ja sam buntując się przeciwko tej woli jestem śmieszny ...
Oczywiście, że tego rodzaju rozumowanie nie może być (!!!) i nie jest zachętą do kwietyzmu, do lenistwa, do pasywności i bierności, skoro i tak spełni się wola Boża. Byłoby to nieporozumieniem i karykaturą poddania się woli Bożej. Moim obowiązkiem nie jest bierne poddanie się tej woli, ale aktywne jej szukanie.
I dlatego należy powiedzieć, że moim zadaniem i sensem życia jest poszukiwanie, odkrywanie woli Bożej. I to też jest znakiem przynależności do „rodziny Chrystusa": „Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką." (Mt 12:50; Mk 3:35) i warunkiem wejścia do Królestwa Bożego: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." (Mt 7:21)