9 lutego 2007

ciąg dalszy ...

Na moją wiadomość z ubiegłego roku:

"Czy wiesz, że w Mozambiku i Angoli urządza się polowania na dzieci, aby z nich „wycinać’ wątrobę, nerki i inne organy potrzebne do przeszczepów, a później tak „spreparowane" dzieci porzuca się w buszu, aby się wykrwawiły?" ktoś z odwiedzających zareagował uwagą:

Wiadomości, które wpisujesz czasem na stronie – są szokujące, przerażające... Ludzie są czasem gorsi od bestii! Nie potrafię zrozumieć, jak można zrobić coś takiego! Jak ci ludzie (czy to są jeszcze ludzie?!?) mogą spokojnie spać po tym, co robią?!? Mój, Boże, Hitler przy nich to niewinny baranek!

Oczywiście są też ci, którzy te organy do przeszczepów przyjmują. Czyżby nie domyślali się, skąd pochodzą? Wiesz, czasem na takim świecie nie chce się żyć. Czy mamy możliwość coś zrobić? Coś zmienić?!? Najgorsza jest bezsilność. Czasem chciałoby się mieć taką moc, żeby wyeliminować, wytępić zło. „Pozwólcie im róść aż do żniwa..."???
"

ze strony: życie wiarą

Niestety to smutne, ale prawdziwe. Wiadomości umieszczane na stronie ... są rzeczywiście szokujące, ale to są fakty, o których świat woli nie wiedzieć. A robią takie rzeczy wielkie europejskie i amerykańskie szpitale i banki przeszczepów, które sprzedają je później całkiem oficjalnie, jako przeszczepy wyjęte legalnie ze zwłok powypadkowych, czy zmarłych na inne choroby. Tak wiec biorcy nie mają pojęcia skąd pochodzą przeszczepy. Oni tylko słono płacą, bo chcą żyć.

To prawda, że czasami na takim świecie nie chce się żyć. A czy możemy coś zrobić? Nie tak dawno temu przeszło mi do głowy takie zdanie: „Świat potrzebuje twojej modlitwy. Wydaje ci się czasami, że jesteś bezsilny, że nie masz wpływu na wiele spraw. Nic bardziej błędnego. Masz !!! Nie jesteś bezsilny wobec zła. Módl się !!!"

Ktoś inny dodał taki komentarz:

„Rzeczywiście, po przeczytaniu budzących grozę faktów (jak w Angoli i Mozambiku), ale i tu w Polsce (ostatnio podano do wiadomości, że kloszard znalazł w kontenerze na śmieci martwego, nagiego noworodka), owładnąć może człowiekiem paraliżujący strach, że oto panoszy się horrendalne zło, a ja nic nie mogę uczynić. Nie mogę powstrzymać szalejącej demonicznej zawieruchy. Przeczytałam właśnie wywiad z obecnym papieżem Benedyktem XVI (wówczas jeszcze kardynałem), w którym stwierdza m. in., że współczesnemu człowiekowi wydaje się, iż jest dobry, że zło to inni.

Z jakim współczuciem, z jaką szczerą litością (na poziomie uczuć) słuchamy, czytamy o ofiarach bestialstwa współczesnego człowieka. A gdy zapuka biedak do drzwi i wyrwie nas sprzed telewizora, czy komputera, sprzed tej niewiele kosztującej zadumy nad nieludzkim losem bliźniego, jakże często pryska nasza wrażliwość. Na prośbę o „coś do zjedzenia", zatrzaskują się drzwi „delikatnych dusz". To są też fakty. Fakty o nas, wspaniałych ludziach, którzy tylko marzą o nadzwyczajnej mocy, żeby porazić piorunem takiego bandziora, który podnosi rękę na bezbronne murzyńskie dzieci.

Nie wykorzystujemy mocy zwyczajnej, naturalnej, jaką dał nam Pan, by wzajemnie nosić siebie, a pragniemy ról spektakularnych.... O. Jacek Salij powiada, że „dno bytu należy bezwzględnie do Boga i dlatego żaden zbrodniarz, nawet szatan, nie może bez mojego udziału wyrządzić mi krzywdy ostatecznej, nie może zabić mojej duszy. To jest nieskończenie dużo, choć rozumiem, że z pozycji człowieka udręczonego, może to się wydawać bardzo mało".

Udręczeni światem omotanym złem, nie dodawajmy bliźniemu nowych udręk wskutek codziennych, drobnych zaniedbań. Wypatrując wielkich zadań, które miałyby potwierdzić nasz status wiernych wyznawców Chrystusa, nie możemy przeoczyć tej niepozornej, niewidowiskowej posługi, która ocala nasze dusze przed samozagładą. Bo może się okazać, że jesteśmy dobrzy tylko we własnej wyobraźni. A tak naprawdę mieć zaryglowane drzwi do wyobraźni miłosierdzia, o którą tak żarliwie apelował Jan Paweł II na krakowskich Błoniach, podczas ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny."

ze strony: poezja religijna