O co chodzi w szalejącej ostatnio medialnej nagonce na Kościół, na biskupów, na księży? Czy nie chodzi przede wszystkim o odwrócenie uwagi od rzeczywistego problemu, jakim jest do dzisiaj nierozwiązana dekomunizacja struktur władzy i administracji, nierozliczone aparaty socjalistycznego ucisku? Struktury te po 1989 roku w sprytny sposób się przefarbowały przejmując w sposób arogancki ogromne sumy z narodowego majątku. Ci sami ludzie, którzy poprzednio stanowili śmietankę czerwonej burżuazji dzisiaj są również na szczytach burżuazji różowej. I to oni boją się prawdziwej i pogłębionej lustracji, dekomunizacji odkrycia wszystkich kart. I dlatego tak zajadle sami stojąc po uszy w błocie pryskają tym błotem na innych, aby od siebie uwagę odwrócić. Ci ludzie przecież nigdy dotąd nie zostali rozliczeni i obecnie boja się po prostu o swoje grube, nielegalnie zawłaszczone miliony.
Ale w tej medialnej nagonce chodzi także o coś głębszego i znacznie bardziej zakamuflowanego. Kościół jest jedyną instytucją, która od dwóch tysięcy lat w sposób niezmienny i stanowczy głosi pewne stabilne i niewzruszone zasady moralne i etyczne. W świecie relatywizmu i subiektywizmu, w świecie nastawionym na konsumpcjonizm i ekonomiczny zysk za wszelką cenę, taka instytucja jak Kościół jest absolutnie niewygodna i wroga. Trzeba ją więc za wszelką cenę zdyskredytować, ośmieszyć, wykpić i poniżyć, aby móc swobodnie i bez ograniczeń wprowadzać terroryzm ekonomicznego zysku wbrew etyce i terroryzm kulturowych mniejszości pod płaszczykiem permisywistycznie rozumianej tolerancji i równouprawnienia (zrównania zła z dobrem) a raczej równania w dół. A przecież tutaj ostatecznie też chodzi o grube miliony zarabiane na ludzkiej naiwności i uzależnieniach.
Warto o tym pamiętać kiedy się czyta niektóre sensacyjne doniesienia liberalistycznych mediów.
Mówi o tym także kilka innych postów:
– "Ustawa antyubecka to nie zemsta"
– "nowa religia bez boga – liberalizm"
– "media „nadwładzą” ... uzurpacja i szantaż ... "