Jeśli wszechświat -jak chcą niektórzy- jest czasowo nieskończony, tzn. istnieje od nieskończonej liczby interwałów czasowych, to jest w nim coś niewytłumaczalnego. Wydaje się bowiem, że najbardziej powszechnym i fundamentalnym prawem wszechświata jest prawo rozpraszania energii czyli wzrostu entropii. A wtedy w czasowo nieskończonym wszechświecie prawo wzrostu entropii zawsze powinno doprowadzić do totalnego rozproszenia energii i tym samym do śmierci cieplnej. I tak być powinno zarówno w modelu, płaskim, ekspansyjnym, jak i w modelach cyklicznych. W każdym przypadku czasowa nieskończoność implikuje kategorycznie śmierć cieplną wszechświata. Czasowo nieskończony wszechświat zawsze (!!!) po jakimś skończonym interwale kończy się śmiercią cieplną. A jak widzimy nie jest to stan naszego wszechświata. Mamy więc przypadek paradoksu Olbersa dla energii kinetycznej Wszechświata.
Albo więc prawo wzrostu entropii jest czasami zanegowane i w niektórych momentach entropia maleje wbrew naturalnej tendencji, a wtedy powstaje uzasadnione pytanie „dlaczego, co jest przyczyną zmniejszenia się entropii?” Albo czasowa nieskończoność wszechświata jest tylko pobożnym życzeniem tych, którzy z pobudek światopoglądowych obawiają się czasowej skończoności.
W obu przypadkach nie da się świata wytłumaczyć bez odwołania się do pozanaturalnej przyczyny, czy to czasowego zmniejszenia entropii, czy czasowego, a nie nieskończonego istnienia. Dlaczego w niektórych momentach czasowo nieskończonego wszechświata entropia maleje? Lub … dlaczego zaistniał czasowo skończony wszechświat, który przed pewnym, skończonym czasem nie istniał ?