24 marca 2010
co trzy minuty ginie nasz brat w wierze ...
Czy w XXI w. możemy jeszcze mówić o prześladowaniu chrześcijan?
Przede wszystkim musimy mówić! One trwają nieprzerwanie, od kiedy pojawiło się chrześcijaństwo, a ich skala rośnie. Jeśli ofiary w czasach starożytnych liczyło się w tysiącach, to wiek XX był totalną rzezią chrześcijan przede wszystkim z rąk nazistów i komunistów. I nic nie wskazuje na to, żeby w XXI w. prześladowania miały się ku końcowi.
Najgorsze jest to, że w ogóle nie istnieje świadomość współczesnych prześladowań chrześcijan. Dlaczego o tym nie mówimy? Bo ta prawda jest niewygodna. Gdybyśmy ją przyjęli do wiadomości, to musielibyśmy coś z tą wiedzą zrobić. Bo jak przejść do porządku nad tym, że co trzy minuty ginie nasz brat w wierze? 170 tysięcy chrześcijan rocznie oddaje życie w różnych miejscach świata. Taka świadomość zobowiązuje, powoduje, że musimy zareagować, a nam się po prostu nie chce. Po drugie, chodzi o interesy ekonomiczne, np. współpracę z Chinami, Indiami, Wietnamem…
W Hiszpanii zwalnia się katolickich sędziów za to, że chcą udaremniać adopcję dzieci parom homoseksualnym. Nie tylko zwalnia się ich z pracy, ale również wytacza się im procesy.
W Szwecji natomiast parlament rok temu ustalił zasadę, wedle której księża nie mają prawa odmówić udzielenia ślubu parom homoseksualnym.
www.wiara.pl