7 czerwca 2007

mentalność supermarketu w kościele ....

Wśród wierzących coraz bardziej powszechna jest mentalność supermarketu, gdzie kupujący sam decyduje co wybiera, za co płaci, co mu się podoba, a co nie. Co więcej w supermarkecie klient ma swoje przywileje i prawa, i jest świadomy, że zawsze może się ich –nawet arogancko- domagać i je egzekwować.

Tego rodzaju mentalność przeniesiona na płaszczyznę religii i wspólnoty kościoła ... owocuje całkowitą katastrofą i absolutnym nieporozumieniem. Dogmaty religijne i prawa moralne nie podlegają demokratycznym i liberalistycznym wyborom. Nie można sobie niektórych z nich odłożyć z powrotem na półkę, jako nie nadających się do użytku, czy „na potem”. Przyjmuję i akceptuję wszystko, całe objawienie i całą naukę moralną, całą etykę, albo nic. Ale wtedy już nie jestem wierzącym i nie mam prawa do sakramentów.

Ponadto, oczywiście –jako dziecko Boże- mam przywileje i prawa, ale mam też i obowiązki. Nie mogę się także swoich praw i przywilejów dopominać w sposób arogancki i obcesowy. O tyle mam przywileje i prawa o ile spełniam swoje obowiązki, a jedyną, naczelną i niezbywalną zasadą tak dla obowiązków, jak i przywilejów i praw jest „miłość Boga i bliźniego”. Miłość zaś nie zna słów i zwrotów: „to jest mój przywilej”, czy „takie mam prawo”, „domagam się”, „żądam”, „płacę i oczekuję”.

Niezrozumienie tych podstawowych różnic pomiędzy supermarketem, a kościołem owocuje sfrustrowanymi pseudo-katolikami, którzy nie potrafią pojąć, że nie można „żyć w konkubinacie” i jednocześnie przystępować do Komunii świętej. Nie można głosić dopuszczalności aborcji i uznawać eutanazji za uzasadnione i moralnie poprawne rozwiązanie problemu starości i cierpienia, a jednocześnie uważać się za wierzącego w Boga, Który jest Panem Życia.

Kościół nie jest supermarketem, w którym ty wybierasz co ci się podoba i ty decydujesz o tym co ci się nie podoba i co ci nie odpowiada. A Pan Bóg nie jest rodzajem czarodzieja, Który ma obowiązek być na twoich usługach, bo ty masz prawa i przywileje. A jak nie to się obrazisz na Kościół, a nawet na samego Pana Boga. Bo w końcu jesteś wolnym człowiekiem i nikt ci nie będzie dyktował co możesz, a czego nie.
Nieprawdaż?

Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem?
Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił:
Dlaczego mnie takim uczyniłeś?
Czyż garncarz nie ma mocy nad gliną

(Rz 9:20-21)