31 maja 2007

auto-soteriologia - teologia samo-zbawienia ...

Największą herezją współczesności jest „teologia samo wyzwolenia” lub raczej „teologia samo-zbawienia”. Chrystus jest nam już do niczego niepotrzebny. Zbawimy się sami, o własnych siłach, sami stworzymy sobie niebo i sami się tam dostaniemy, bez pomocy pośrednika.

Taka jest przecież między innymi podstawowa idea „południowoamerykańskiej teologii wyzwolenia”.

Już nie tylko Kościół, kapłani, sakramenty są mi niepotrzebne, ale nawet sam Chrystus jest już zbędny w tak rozumianej auto-soteriologii. Ja sam się zbawię bez pośredników – to jest najczęściej słyszany argument w ustach tych, którzy odrzucają Kościół i sakramenty, a co za tym idzie i Chrystusa.

30 maja 2007

przyjmujemy prawdki według tego co nam pasuje ...

Ilu ludzi przeczytało brednie Dan Brown’a w książce “Kod da Vinci”, czy “Anioły I Demony”, a ilu stać będzie na przeczytanie książki „Jak Kościół Katolicki zbudował cywilizację zachodnią?” - Thomas’a Woods’a . I oczywiście na podstawie tych dwóch poprzednich wielu zbudowało sobie obraz Kościoła, pełen uprzedzeń i fałszywych wiadomości, pełen uogólnień i bredni. Niewielu pokusi się o przeczytanie tej drugiej, bo to już nie pasuje do ich obrazu, do ich –z góry ustalonych- przekonań i wiadomości. I ci, którzy przeczytali brednie Brown’a będą zawzięcie i zajadle dyskutować i opluwać Kościół na wszystkich internetowych forach, szafując nieprawdziwymi i ogólnikowymi oskarżeniami, pomówieniami, oszczerstwami i zwykłymi kłamstwami tylko dlatego, że nie stać ich na obiektywizm. I nikt nie uwierzy spokojnym i wyważonym wyjaśnieniom na temat Opus Dei, czy historycznym opracowaniom wypraw krzyżowych, czy okresu Inkwizycji, bo to nieciekawe i nie sensacyjne ... ale większość przyjmie za prawdziwe wulgarne pomówienia i sensacyjne kłamstwa, bo to takie ekscytujące ...

A ty, do której kategorii należysz?

29 maja 2007

przyjemność ...

Największą przyjemnością jest sprawianie przyjemności innym ....

Spróbuj tak żyć, a zobaczysz, że to wciąga ...

samotność ...

z wypowiedzi klauzurowej zakonnicy:

... spędzając dużo czasu we własnej celi, w ciszy człowiek stopniowo poznaje siebie na wylot, do samego końca. Widzi swoje dobre, ale także te najciemniejsze strony. Gdyby nie wiara i myśl, że Jezus przyszedł zbawić właśnie takiego człowieka, jakiego w sobie odkrywam, można by się naprawdę przerazić tym, co w nas siedzi.

Czasami ktoś mnie pyta, skąd tak dobrze znam ludzką naturę, przecież siedzę zamknięta w klasztorze. Mam o niej niejakie pojęcie właśnie dzięki temu, że żyłam w ciszy, bez tej ogromnej liczby bodźców, którymi człowiek świecki bombardowany jest każdego dnia. Poznajesz siebie dogłębnie wtedy, kiedy zostajesz sam na sam ze sobą i z Bogiem.

Tyle klauzurowa zakonnica. A mnie ciśnie się na usta pytanie: „Czy nasze kłopoty nie są w znacznej części spowodowane tym, że boimy się samotności, że nie chcemy przebywać sam na sam ze sobą

28 maja 2007

smutny obraz kondycji społecznej ...

Co czwarty Polak czuje się samotny, opuszczony, oszukany przez społeczeństwo i władzę. Polska ma największy w Europie odsetek ludzi którzy cierpią na nerwice i depresje. Rocznie z tego powodu odbiera sobie życie ponad 9 tysięcy osób, a prawie 2,5 mln trafia na leczenie psychiatryczne. W ciągu ostatnich 15 lat liczb osób leczonych psychiatrycznie wzrosła z 600 tysięcy do ponad 2,5 miliona rocznie. Przybyło ludzi z najcięższymi schorzeniami psychotycznymi. Jest ich obecnie w szpitalach ponad 120 tysięcy.

To są dane z najnowszego Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia.

Jak pomóc ludziom, którzy znaleźli się „na krawędzi”? Czy jest to wynik tylko niekontrolowanych przemian społeczno-politycznych i gospodarczych w naszym kraju, czy może raczej efekt o wiele poważniejszych zmian zachodzących w psychice społeczeństwa? Pytań można by mnożyć. Fakty są zastraszające, ale czy Kościół nie powinien w swoich programach duszpasterskich uwzględnić także tych faktów? Czy nie jest to również wyzwanie dla duszpasterzy?

ktoś naprawdę przeprowadza eksperymenty na społeczeństwie

Połącz dwa poniższe posty z postem eksperymenty na społeczeństwie a przekonasz się, że ktoś naprawdę diabelsko się bawi społeczeństwem ...

rola ojca w rodzinie ...

Przeprowadzone na Columbia University studia socjologiczne wskazały jednoznacznie, że trzy rzeczy mogą uratować dorastających nastolatków przed narkotykami:
- ojciec je kolację w domu z rodziną,
- ojciec odrabia zadania domowe z dziećmi,
- ojciec zabiera dzieci na niedzielną Mszę św.

Albert Schweitzer (1875-1.965), protestancki teolog, muzykolog i lekarz - w 1913 roku porzucił błyskotliwą karierę naukową, by resztę życia spędzić prowadząc klinikę w Afryce Równikowej. Zapytany kiedyś, jak najlepiej wychowywać dzieci, odpowiedział:

Istnieją trzy metody:

pierwsza - przez przykład,
druga - przez przykład,
trzecia - przez przykład.

źródła i przyczyny ...

terapeuci z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie mówią o koncepcji i terapii zaburzeń osobowościowych, do których zalicza się m.in. homoseksualizm. Liczne metody diagnozy psychologicznej, w tym również psychoanalitycznej potwierdzają koncepcję, że homoseksualizm najpierw rodzi się na płaszczyźnie psychologicznej, a gdy nie zostanie on 'wyleczony', zmienia się na homoseksualizm na płaszczyźnie biologicznej. Z koncepcji psychoanalitycznej, ale także wg psychologii rozwojowej wynika, że jeśli zabraknie w życiu dziecka jednego ogniwa - tzn. któregoś rodzica, będzie ono przez całe życie poszukiwać go u płci, którą posiadał brakujący rodzic. A więc, jeśli z jakiegoś powodu kontakt z ojcem u chłopca był zaburzony lub w ogóle nie miał miejsca, taki młody człowiek będzie zawsze identyfikował się z kobietą i poszukiwał miłości wśród mężczyzn. Na ogół ta teza sprawdza się w większości przypadków osób homoseksualnych i nikt mi nie powie, że to jest nieprawdą. A więc wychowywanie ZDROWEGO dziecka o jeszcze nieukształtowanej tożsamości płciowej przez pary homoseksualne jest największym ZŁEM, jakie można sprawić dziecku i nie ma tu znaczenia, czy rodzice homoseksualni darzą dziecko miłością, czy nie. Dla prawidłowego rozwoju psychicznego i tożsamości płciowej osoby niezbędni są OBOJE rodzice, a zwłaszcza matka -w pierwszym okresie, a następnie ojciec. Każdy z nich pełni inną rolę w kształtowaniu się struktury osobowości młodego człowieka.

za venivenissa.salon24.pl

26 maja 2007

społeczna akceptacja i hipokryzja ...

Codziennie umiera na świecie z głodu 30 tysięcy dzieci, ale dla homoseksualistów największym problemem jest to, że są społecznie nieakceptowani. A przecież społecznej akceptacji nie wymusza się siłą. Albo się na nią zasługuje, albo nie. Czyż to nie jest przejaw jakiegoś horrendalnego egoizmu i hipokryzji posuniętych do karykaturalnych rozmiarów?

25 maja 2007

dlaczego nie należy dyskutować ze ślepymi o kolorach?

Próba opisu uczucia miłości, gniewu, frustracji, smutku, gniewu, zawodu czy jakiegokolwiek innego uczucia ludzkiego z punktu widzenia fizyki, biologii, chemii, czy matematyki jest absurdalna i z góry skazana na niepowodzenie. Czy znaczy to, że uczucia te nie istnieją, że są wymysłem paru uczuciowych oszołomów, zbiorową halucynacją, kłamstwem, nieuczciwą manipulacją lub czymś podobnym?

Kiedy były ateista André Frossard napisał książkę „Bóg istnieje, ja Go spotkałem”, wielu spośród niewierzących, ateistów, czy raczej anty-teistów podniosło krzyk posądzając ludzi pokroju André Frossard’a o halucynację, o nieuczciwość, o manipulacje.

Tak wielu ludzi w historii -ale i współcześnie również- mówi nam uczciwie i bez jakichkolwiek ukrytych intencji: „Bóg istnieje, ja go naprawdę spotkałem” i my im nie wierzymy, posądzamy ich o religijny fanatyzm, o urojenia, o przywidzenia, a nawet o złą wolę. To właśnie widoczne jest na wszystkich niemalże forach onet’u, czy innych any-teistycznie nastawionych stron internetowych.

Ale czy ta wypowiedź: „Bóg istnieje, ja go spotkałem” nie jest o wiele silniejsza i logicznie bardziej przekonywująca niż pojedyncze wypowiedzi ludzi zdecydowanie ateistycznie nastawionych, którzy mówią: „Bóg nie istnieje, bo ja go nie spotkałem!!!

Czy skoro człowiek ślepy mówi nam: słońce nie istnieje, bo ja go nie widzę, to czy rzeczywiście znaczy to, że słońca nie ma, że jest tylko moim przywidzeniem, skoro nie widzi go ślepy?

Co więcej, zdecydowana większość tych którzy twierdzą, że spotkali Boga, żyła i nadal żyje w sposób przekonywujący. Ludzie tacy jak św. Augustyn, św. Franciszek z Asyżu, Matka Teresa z Kalkuty czy Albert Schweitzer są przykładami tego co można zrobić jeśli wierzy się w Boga. Historia, ale i współczesność są pełne postaci, które z miłości do Boga ukochały człowieka.

A co zrobili i co robią nadal wielcy ateiści czy raczej anty-teiści z ich pogardą dla człowieka, z ich butą, pychą, ... czy nie wystarczy przypomnieć wszystkich bezbożnych i ateistycznych rewolucji w imię humanizmu i wyzwolenia człowieka z dziesiątkami milionów ofiar bestialsko zamordowanych w imię ludzkości?

I proszę nie wyjeżdżać z mitologią wypraw krzyżowych i Inkwizycji. To już niemodne i dawno zdemitologizowane. Od razu może przypomnę, że w ciągu tylko dwóch lat Rewolucji Francuskiej zginęło 6-krotnie więcej ludzi, niż w ciągu 300 Hiszpańskiej Inkwizycji. Nie usprawiedliwiam w żadnym wypadku błędów wypraw krzyżowych czy Inkwizycji, ale warto wiedzieć, że ludzi ci żyli w zupełnie innej epoce i zupełnie innych warunkach kulturowych i przykładanie do ich postępowania współczesnej miary jest po prostu nieuczciwe.

Warto jednak –nawet tylko statystycznie, ale uczciwie i bezstronnie- zestawić „osiągnięcia” ateizmu i „przestępstwa” ludzi wierzących. A pomocna w tym na pewno będzie książka „Jak Kościół Katolicki zbudował cywilizację zachodnią?” - Thomas’a Woods’a

Czyż to też nie jest przekonywujące? Tylko porównaj uczciwie, co głosi i co zrobił dla cywilizacji Kościół, a co głoszą i co zrobili dla cywilizacji przeciwnicy Pana Boga.

Dlatego naprawdę nie warto dyskutować ze ślepymi o kolorach, a o istnieniu Boga z tymi, którzy matematyką, fizyką, biologią czy chemią chcą udowodnić Jego nieistnienie. Jeśli bowiem ktoś jest ślepy nie tylko na Boga, ale także na wartości moralne i etyczne, to jak go przekonać, że takie coś naprawdę istnieje?

Warto też przypomnieć słowa Chrystusa:
„Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich.” (Łk 21:12-17)

oraz słowa św. Pawła

„Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom.” (2 Tm 4:3-4)

Zesłanie Ducha Świętego - rok A,B,C

Dz 2:1-11

Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? - mówili pełni zdumienia i podziwu. Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże.

1Kor 12:3b-7.12-13

Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus. Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem.

J 20:19-23

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.

Dary Ducha Świętego

Dary Ducha Św. są częścią mesjańskiego posłannictwa Chrystusa. On sam w czasie swojego ziemskiego życia był napełniony Duchem Św. (Łk 4.1). W ciągu nauczycielskiej działalności Duch Św. nieustannie Mu towarzyszył. Chrystus działał pod wpływem Ducha Św. (Łk 4.14) i ostatecznie przez Ducha św. ofiarował samego siebie Ojcu za nasze grzechy (Hb 9,14).

Co to znaczy dla nas, dzieci Bożych, wyznawców Chrystusa? Chrystus obiecuje swemu Kościołowi, czyli nam, Ducha Św., abyśmy byli przez Niego prowadzeni, (Rz 8,14-16; Gal 5,25) abyśmy byli Mu posłuszni, abyśmy pełnili wolę Ojca tak, jak On sam, po to się narodził aby pełnić wolę Ojca. Sam Duch Św. jest pierwszorzędnym darem, posłany przez Ojca i Syna. Jest Duch Św. Darem samym w sobie (Lumen Gentium 39-40) danym Kościołowi i dla Kościoła. W tymże Duchu otrzymujemy inne dary: miłości, mądrości, rady, męstwa, zrozumienia, wiedzy i bojaźni Bożej.

Przez dar miłości, grzeszna, słaba osoba ludzka jest wewnętrznie przemieniana, transformowana w umiłowane dziecko Boże (Rz 5,5; 8,14-16; LG 40 i 42). I to jest podstawowe znaczenie wszystkich darów Ducha Świętego. Trzeba jednak pamiętać, że Duch Św. nie jest udzielany indywidualnie każdemu z nas i dla każdego z nas oddzielnie, prywatnie. Nie jest On darem prywatnym i dla "prywatnego użytku". Raczej należy rozumieć, że jest to Dar Chrystusa dla Kościoła i w Kościele (1 Kor 12; LG 7). Dlatego też wszystkie dary Ducha Św. muszą i powinny być używane dla dobra, dla budowania Kościoła i w Kościele, bo Kościołowi Chrystus obiecał posłać Ducha Świętego, a nie indywidualnym jednostkom. Kto chciałby sobie w jakikolwiek sposób "przywłaszczyć Ducha Św." twierdząc, że został mu On dany prywatnie i poza Kościołem, a nawet czasami wbrew dobru Kościoła, ten nadużywa i ostatecznie sprzeciwia się Duchowi Świętemu, Który jest Duchem Jedności i Miłości. A wszystko, co nie służy jedności, nie pochodzi od Ducha Świętego, bo owocem Ducha jest jedność.

Tylko w tym kontekście możemy w pełni zrozumieć wydarzenie, które opisują dzisiejsze czytania liturgiczne i samemu przygotować się na przyjęcie Ducha Świętego i Jego darów. Warto też w tym kontekście pokusić się o zrozumienie owych siedmiu darów Ducha Świętego, udzielanych wiernym w Kościele i dla Kościoła. Jak wtedy wygląda dar miłości w moim życiu? Dar miłości do Kościoła, umiłowania Kościoła, i dar miłości Boga i bliźniego. Jak wygląda dar mądrości, rady, zrozumienia i wiedzy? Czy korzystam z tych darów? Czy też mądrość zastąpiłem przebiegłością, dobrą radę - dyplomacją, zrozumienie - cwaniactwem, a wiedzę - sprytem? Jak w końcu wygląda dar bojaźni Bożej? Czy aby nie traktuję Boga infantylnie i lekceważąco?

Można też - idąc za św. Tomaszem z Akwinu - przeanalizować dary Ducha Świętego w zestawieniu z pierwszymi siedmioma błogosławieństwami. Wtedy Dary Ducha Św. przedstawiają się nam nie jako prywatne "prezenty" ale raczej jako zadania do wypełnienia w naszym chrześcijańskim życiu dla dobra i zbudowania Kościoła.

Przyjdź Duchu Święty i napełnij serca nasze miłością i pokorą ...
abym sobie Ciebie nie przywłaszczał ...


Homilia alternatywna

Przybądź Duchu Święty ...

Duch Święty, Który był u początku stworzenia jest też obecny u końca czasów. Posłany przez Chrystusa aby "pouczać i przypominać o całej prawdzie", w sposób szczególny obecny jest w Kościele, Mistycznym Ciele Chrystusa. Jego "zadaniem" jest ożywianie, animacja, troska o przekaz pełni prawdy, a niektórzy chcieliby go sprowadzić do roli "nauczyciela egzotycznych języków anielskich" odpowiedzialnego wyłącznie za glosolalię. Nie sądźmy, że Duch św. jest posłany jedynie aby ekscytować i epatować nadzwyczajnościami i ekscentryzmami. Jest niewątpliwie Duchem Ognia i Żaru, Duchem Męstwa i Zapału, Duchem Pocieszycielem i Nauczycielem, jest Światłością sumień i Dawcą Wszelkich łask, ale Jego owocem na pewno nie są płytkie uniesienia i powierzchowne egzaltacje. Sam Chrystus powiedział, że najlepszym sprawdzianem wartości naszych czynów i naszej wiary są owoce: "Po owocach poznacie... " (Mt 12,33) A w Liście do Galatów św. Paweł mówi o owocach Ducha (Gal 5,22-23) A są nimi:

- miłość - ale nie sentymentalna i uczuciowa,
- radość - ale nie powierzchowna i hałaśliwa,
- pokój - a nie święty spokój,
- cierpliwość - a nie wyrachowany stoicyzm,
- uprzejmość - a nie wyrafinowany permisywizm i dyplomatyczny koniunkturalizm
- dobroć - a nie wyniosłe czynienie dobrych uczynków,
- wierność - a nie zatwardziały upór i obstawanie przy swoim,
- łagodność - a nie wyrachowana pobłażliwość,
- opanowanie - a nie dyplomatyczna tolerancja dla zła,


Św. Paweł kończy to wyliczenie słowami zachęty: "Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy".

Spróbujmy pod tym kątem rozeznać i przeanalizować nasze religijne uniesienia. Czy jest to rzeczywiście Duch Święty, który w nas działa?

Przybądź Duchu Święty,
... przyjdź Światłości sumień ...
Obmyj, co nie święte,
... rozgrzej serca twarde ...

dosyć łatwo rozpoznać, kto od kogo pochodzi ...

Po tym poznajecie Ducha Bożego:
każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.
Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga;
i to jest duch Antychrysta, który - jak słyszeliście - nadchodzi i już teraz przebywa na świecie.

Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak mówi świat, a świat ich słucha.

My jesteśmy z Boga.
Ten, który zna Boga, słucha nas.
Kto nie jest z Boga, nas nie słucha.
W ten sposób poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu.

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga,
a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga.
Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.

(1J 4:2-3. 5-6. 7-8)

24 maja 2007

mama i tata są już ZAKAZANI ...

W Szkocji personel szpitala nie powinien używać słów „mama” i „tata”, gdyż są one „homofobiczne”.

Dyrektywy dotyczące "walki z językiem dyskryminacji" w szpitalach opracowała homoseksualna organizacja Stonewall Scotland.

Zamiast „homofobicznych” słów jak „mama” i „tata” dzieci będą miały „opiekunów” bądź „strażników”.

sensus fidei ...

- Universitas fidelium, qui unctionem habent a Sancto (cf. 1Io 2,20 et 27), in credendo falli nequit, atque hanc suam peculiarem proprietatem mediante supernaturali sensu fidei totius populi manifestat, cum "ab Episcopis usque ad extremos laicos fideles"(22) universalem suum consensum de rebus fidei et morum exhibet. Illo enim sensu fidei, qui a Spiritu veritatis excitatur et sustentatur, Populus Dei sub ductu sacri magisterii, cui fideliter obsequens, iam non verbum hominum, sed vere accipit verbum Dei (cf. 1Thess 2,13), "semel traditae sanctis fidei" (Iud 1,3), indefectibiliter adhaeret, recto iudicio in eam profundius penetrat eamque in vita plenius applicat.

- Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego (por. 1 J 2,20 i 27), nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu, gdy „poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich" ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego - za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo (por. 1 Tes 2,13) - niezachwianie trwa "przy wierze raz podanej świętym" (por. Jd 3), wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w życiu.

- The entire body of the faithful, anointed as they are by the Holy One, cannot err in matters of belief. They manifest this special property by means of the whole peoples' supernatural discernment in matters of faith when "from the Bishops down to the last of the lay faithful" they show universal agreement in matters of faith and morals. That discernment in matters of faith is aroused and sustained by the Spirit of truth. It is exercised under the guidance of the sacred teaching authority, in faithful and respectful obedience to which the people of God accepts that which is not just the word of men but truly the word of God. Through it, the people of God adheres unwaveringly to the faith given once and for all to the saints, penetrates it more deeply with right thinking, and applies it more fully in its life.

- L'ensemble des fidèles qui ont reçu l'onction du Saint (cf. I Jn 2, 20 et 27) ne peut pas errer dans la foi; et il manifeste cette prérogative au moyen du sens surnaturel de la foi commun à tout le peuple, lorsque "depuis les évêques jusqu'au dernier des fidèles laïcs" (8), il fait entendre son accord universel dans les domaines de la foi et de la morale. C'est, en effet, dans ce sens de la foi éveillé et nourri par l'Esprit de vérité que le Peuple de Dieu, fidèlement soumis à la conduite du magistère sacré, accueille vraiment non pas une parole humaine mais la parole de Dieu (cf. I Thess. 2, 13), qu'il adhère indéfectiblement "à la foi qui fut une fois pour toutes transmise aux saints" (Jude 3), qu'il approfondit correctement cette même foi et la met plus pleinement en oeuvre.

Z konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium Soboru Watykańskiego II (nr 12)

Lud Boży oświecony przez Ducha Świętego nie może się mylić w sprawach wiary i moralności.
Nie może być tak, że garstka dewiantów dyktuje społeczeństwu, co jest dobre a co złe.

eksperymenty na społeczeństwie - najgroźniejsze, bo nie do odrobienia przez pokolenia ...

W cywilizowanych społeczeństwach zachodu próbowano przez ostatnie kilka dziesiątków lat zastąpić tradycyjną, wielopokoleniową rodzinę prze rodzinę nuklearną. Rodzinę składającą się z rodziców, dziadków, dzieci, wnuków, wujków i kuzynów, próbowano zastąpić modelem 2+1; dwoje rodziców i jedno dziecko i .... okazało się że tego rodzaju eksperymenty poniosły totalne fiasko. Rodzina nuklearna stała się miejscem produkcji sfrustrowanych egoistów, niezdolnych do podjęcia dorosłego życia. Dzieci w takich rodzinach wychowywane są absolutnie do życia nieprzystosowane, są raczej rozkapryszonymi terrorystami, egoistami niezdolnymi do stworzenia własnej rodziny, do poświęcenia swojego życia dla życia innej osoby, niezdolnymi do przekazywania jakichkolwiek altruistycznych i humanistycznych wartości.

Niestety tego rodzaju eksperymenty nie tylko, że nie przyniosły żadnych pozytywnych rezultatów, nie tylko, że rodzą coraz większe rzesze egoistycznie nastawionych frustratów, ale eksperymenty te idą dalej i głębiej, bo z jakąś diaboliczną przewrotnością próbuje się wprowadzać nowe coraz bardziej poronione modele jak: dwie mamusie i jedno dziecko, czy dwóch tatusiów i jeden syn. Kto i po co próbuje tak eksperymentować na społeczeństwie???

I jakoś przedziwnie nikt nie zauważa fiaska poprzednich eksperymentów na rodzinie i nikt nie rozlicza twórców tych eksperymentów, a społeczeństwo daje się mamić i otumaniać kolejnym poprawiaczom Pana Boga. Przecież tego rodzaju eksperymenty społeczne, czy też eksperymenty na społeczeństwie powinny być surowo karane, a politycy i ludzie, którzy to sterowali i propagowali powinni być trzymani w szpitalach psychiatrycznych o ile nie w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Eksperymenty i manipulacje przeprowadzane na społeczeństwie, na dzieciach, młodzieży i na rodzinie są zbrodnią i powinny być z mocy prawa ścigane i karane najwyższymi karami. A co nam proponuje współczesne europejskie i liberalistyczne lobby? Strofuje nas, Polaków za rzekomą ksenofobię, za niedopuszczanie do tego rodzaju rozpasanych eksperymentów w naszej ojczyźnie. Ludzi, którzy biją na alarm obrzuca się inwektywami i wyzywa od różnego rodzaju „fobów”, a społeczeństwa zmusza się do zakceptowania najbardziej poronionych i chorych modeli społecznych. Czy nie czas powiedzieć zdecydowanie „STOP, DOSYĆ tych wszystkich manipulacji i eksperymentów na społeczeństwie!!!”

Do przeczytania bardzo groźnie brzmiąca, a sumie kretyńska, o ile nawet nie diabolicznie przewrotna „Rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie homofobii w Europie”

oraz „Protest środowisk amerykańskich przeciwko urągającej demokratycznym zasadom rezolucji europejskiej”

Tłumaczenie tego tekstu poniżej „Homoseksualne łapy precz od Polski”:

Do Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Hansa-Gerta Pötteringa

25 kwietnia 2007 Parlament Europejski wydał rezolucję potępiającą Polskie władze za propozycję ochrony dzieci przez propagandą homoseksualną. W rezolucji UE potępiono polskie władze i skrytykowano polskiego premiera za stwierdzenie, że "promocja homoseksualnego stylu życia i przedstawianie go uczniom w szkołach jako alternatywy dla normalnego życia idzie zbyt daleko i tego typu inicjatywy w szkołach powinny być zatrzymane". Parlament Europejski uznał, że ten punkt widzenia i implementacja wynikających z niego uregulowań narusza europejskie konwencje o prawach człowieka. Nie jest to prawda.

My, tysiące osób z całego świata, solidaryzujemy z Polakami i kategorycznie potępiamy rezolucję Parlamentu Europejskiego o homoseksualizmie w Europie. Rezolucja jest bezczelną próbą zablokowania prawa Polaków do kształcenia swoich synów i córek zgodnie z ich tradycjami narodowymi i kulturalnymi. Wzywamy Parlament do zaprzestania promocji poglądów radykalnych grup społecznych włącznie z zapowiedzią "rekonesansu" w Warszawie i groźbami kroków prawnych.

Po pierwsze, Parlament Europejski nie ma żadnych kompetencji w zakresie edukacji. Co więcej, instrumenty prawne jakich użyciem Parlament grozi Poslce, czyli Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej nie są prawnie wiążące. Dokument wiążący dla Polski czyli Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (ECHR) nie wspomina absolutnie nic o homoseksualizmie. Nie wspomina o nim także Traktat Akcesyjny Wspólnoty Europejskiej ani żaden inny wiążąca dla Polski umowa o prawach człowieka.

Gdyby wspomniane groźby miały jakąkolwiek moc prawną, Parlementy Europejski podjąłby kroki prawne. Nie zrobił tego ani nie zrobi, ponieważ Polska działa w ramach swoich uprawnień jako Państwa Członkowskiego Wspólnoty. Polska działa w zgodzie ze swoimi zobowiązaniami wynikającymi z międzynarodowych układów o prawach człowieka.

Wyrażamy szacunek dla europarlamentarzystów z Polski, którzy sprzeciwili się agresywnym posunięciom Parlamentu Europejskiego, Bogdana Pęka i Konrada Szymańskiego. Ich odwaga by mówić w obronie Polaków jest inspirującym przykładem prawdziwego znaczenia podstawowych praw i wolności w Europie.

niezły program ...

Niezły programik do efektow 3D na twoim ekranie - Madotate 2.02.02


Pasja

23 maja 2007

radykalne wybory

Każdy sam musi wybrać‚ czy razem z Janem Pawłem II‚ Benedyktem XVI i bł. Matką Teresą z Kalkuty chce być zaliczany do homofobów‚ czy też razem z Adamem Michnikiem‚ Jerzym Urbanem i Joanną Senyszyn do homofanów ...

Dlaczego Benedykt XVI nie został honorowym obywatelem Monachium?

Na krótko przed pielgrzymką Benedykta XVI do Bawarii wyszło na jaw‚ że dawny kardynał Monachium i obecny papież nie ma szans na otrzymanie tytułu honorowego obywatela tego miasta. Pomimo ponawianych prób nie zgodziły się na to partie socjalistów i zielonych zasiadające w ratuszu. Powód? Jego nieustający i kategoryczny sprzeciw wobec żądań środowisk homoseksualnych. Dokładnie cztery tygodnie przed przyjazdem papieża zorganizowano w Monachium marsz homoseksualistów‚ na który przygotowano wulgarne‚ obsceniczne fotomontaże oraz kukłę Ojca Świętego przebranego za homoseksualistę.

Wobec całej potęgi homolobby‚ wobec jego finansów‚ jego dominacji w mediach i wpływów w polityce tylko Kościół ma odpowiednią siłę i odwagę prawdy. Właśnie dlatego ostatecznie zawsze wygrywa z kolejnymi ideologiami. Jest to tylko kwestią czasu. Absurd pochłania sam siebie. Wierność prawdzie rozumu i wiary wymaga od nas gotowości do głoszenia i bronienia jej - mimo ewentualnych wysokich kosztów.

czytaj więcej

Wygląda na to, że sytuacje w których będziemy niejako zmuszeni do tego rodzaju radykalnych i jednoznacznych wyborów stają się coraz częstsze ... Chrystus jednak przewidział tego rodzaju dylematy i mówi bardzo klarownie:

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.” (Mt 10:32-33)

Warto może też w tym miejscu przypomnieć, że według wieloletnich badań uniwersyteckich zaledwie 2% społeczności z jasną i zdecydowaną wizją może zmienić całą kulturę społeczeństwa. Na pewno odnosi się to np. do pierwotnego Kościoła, gdzie 12 Apostołów i kilkudziesięciu uczniów zmieniło całą cywilizację. Ale to może się także odnosić do homo-lobby, które nie będąc nawet owymi dwoma procentami, ale mając zdecydowaną wizję i znaczne środki finansowe jest w stanie zmienić (i w rzeczywistości zmienia) naszą cywilizację ...

autentyczność życia ...

Kiedy moje czyny stają się zgodne z uznanymi przeze mnie wartościami, wtedy moje życie staje się autentyczne.

Dlatego najpierw należy ustawić sobie właściwą hierarchię wartości i dostosowywać czyny do tych uznanych wartości. Oczywiście dla wielu z mego otoczenia będzie to wyrzut sumienia i niewygodna sytuacja. Będą wyśmiewać, drwić, szkalować, a nawet atakować ....

Ale wtedy właśnie mogę być pewny, że moje życie jest autentyczne, że nie jest konformistycznym płynięciem z prądem.

Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny:
sprzeciwia się naszym sprawom,
zarzuca nam łamanie prawa,
wypomina nam błędy naszych obyczajów.
Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim.
Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry,
bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne.
Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości.
Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem.

(Mdr 2:12-16)

cierpienie i śmierć ...

Człowiek jest bezradny wobec cierpienia i śmierci, ale nie Bóg, bo On cierpiał, umarł i zmartwychwstał i On jest Panem życia, On jest samym Życiem.

Bóg, Który jest Życiem nie jest ani bezradny, ani bierny wobec śmierci. On jej nie toleruje i nie zgadza się na nią, bo ona jest zaprzeczeniem Jego najgłębszej istoty. Skoro Bóg jest Życiem i Istnieniem samoistniejącym, to śmierć i nieistnienie są Jego przeciwieństwem i On nie może się na nie zgodzić, nie może ich uznać za równoprawne z Nim. On jako Dawca Życia zawsze będzie życie faworyzował, bo życie jest w Nim notoryczne.

„Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących.
Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie:
I nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi.”
(Mdr 1:13-14)

21 maja 2007

demony współczesności ...

Pośród demonów współczesnego zmaterializowanego społeczeństwa należy na pewno zadenuncjować i zdemaskować jako najgroźniejsze; wszelkiego rodzaju manipulacje medialne, próbujące redefiniować podstawowe pojęcia moralne i etyczne i nadawać nowe znaczenia słowom takim jak: dobro i zło, prawda i fałsz, prawość, humanizm, rodzina, miłość, uczciwość, normalność, nienawiść, sukces itd.

Co gorsza w tego rodzaju procederze biorą udział również instytucje oświatowe i wychowawcze, jak szkoły i instytucje kulturalne i oświatowe. Warto pamiętać, że to rodzice decydują, kto i czego będzie uczył ich dzieci. Rodzicom nie wolno w żadnym wypadku wyzbywać się praw i obowiązków rodzicielskich. Największą przegraną i wprost katastrofą jest kiedy rodzice niefrasobliwie cedują swoje obowiązki i przekazują je w ręce liberalistycznie zarządzanych szkół. Obowiązkiem rodziców jest sprawdzanie czego i jak są uczone ich dzieci. Chyba, że i sami rodzice są liberałami ....

Należy także walczyć zdecydowanie z wpływem absurdalnej i coraz bardziej drapieżnej reklamy, która w sposób brutalny wmawia nam że moja wartość zależy od tego co posiadam. Skomercjalizowane społeczeństwo jest poddawane ustawicznemu praniu mózgów opartemu na dosyć prostej zasadzie: „Kup to, zdobądź to, a będziesz piękny, będziesz szczęśliwy, będziesz podziwiany, będziesz zadowolony, będziesz kimś.” A jedynym celem tego rodzaju nagonki reklamowej jest sprzedanie jak największej ilości do niczego niepotrzebnych bubli. A jeśli nie wierzysz, to zobacz ile z rzeczy które kupiłeś w ciągu ostatniego półrocza naprawdę było ci potrzebnych, a ile wylądowało w kącie, w szafie, w pawlaczu, czy po prostu w koszu.

Jest to metoda szczególnie niebezpieczna wobec młodzieży i dzieci. I tutaj należy tworzyć odpowiednie ustawowe bariery prawne chroniące dzieci i młodzież w sposób zdecydowany przed tego rodzaju drapieżną reklamą.

poprawianie Boga ...

Jednym z największych grzechów współczesności jest poprawianie Boga i redefiniowanie świata oraz jego podstawowych instytucji jak małżeństwo, miłość, rodzina i kategorii jak dobro i zło tak, aby przystawały one do naszych wyobrażeń i przekonań. A co nam się nie podoba lub nie odpowiada moim „widzimisię”, to odrzucam, jako niepostępowe, niemodne, zacofane, konserwatywne, nieludzkie.

I nikt mną nie będzie rządził, ani mi mówił, co jest dobre a co złe. Ja wiem lepiej.

Krótko acz dosadnie można by powiedzieć: „ludziom się w głowach poprzewracało”, bo oto garnek mówi do garncarza: „ja wiem lepiej jak się lepi garnki”.

” O co za przewrotność! Czyż może być garncarz na równi z gliną stawiany? Czyż może mówić dzieło o swym twórcy: Nie uczynił mnie, i garnek rzec o tym, co go ulepił: Nie ma rozumu?” (Iz 29:16)

20 maja 2007

Ewangelia wg św. Jana 15 ...

Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.” (J 15,18-19)

por. także: Mt 10,22; 1J 3,12-13; J 17,14-16; J 1,10+ J 13,16; Mt 10,24

polityka ...

przeczytane ...

To co od lat wyprawiają z nami politycy posunęło się do granic wytrzymałości społecznej. Ryba śmierdzi od głowy, a ta głowa wydziela taki fetor, że czuje się go nawet przez zatkany nos.

Czy polityka musi taka być? Czy wszyscy biorący w niej udział muszą „wsiąknąć”?

Papież w Brazylii ...

Spotkanie Benedykta XVI z młodzieżą

dzienniki prasowe podkreślają, że wiara, radość i emocje zdominowały to wydarzenie. Z całego bogatego przemówienia Papieża do młodzieży brazylijska prasa wypunktowała tylko kwestie moralne. Dzienniki podkreślają, że Papież odwołując się do tradycji katolickich, bronił takich wartości, jak: czystość, wierność, małżeństwo, rodzina.

Prasa dostrzegła, że papieskie przemówienie młodzież przerywała oklaskami i owacjami, aż 24 razy. To był znak, że zaakceptowała jego przesłanie.

19 maja 2007

Papież w Brazylii ...

Dziennik „Süddeutsche Zeitung” zatytułował swoją relację z wizyty Papieża w Brazylii: „To my jesteśmy oryginałem”. Gazeta twierdzi, że „papież przygotowuje swój Kościół w Brazylii do walki z innymi religiami. Wizyta Benedykta jest odpowiedzią na wyzwania sekt i wspólnot zielonoświątkowców. To Kościół katolicki jest oryginałem, który już od czasów rzymskich miał bogatą liturgię i walczył o prawa rodziny – na długo przed zaistnieniem wspólnot zielonoświątkowców”.

już sklasyfikowani ...

tytuł z BBC News :

'Pro-family' groups rally in Rome.

Tens of thousands of conservative activists protest in Rome against a law giving more rights to gay couples.

13 maja 2007

psalm 49 ...

Każdy bowiem widzi: mędrcy umierają,
tak jednakowo ginie głupi i prostak, zostawiając obcym swoje bogactwa.
Groby są ich domami na wieki, ich mieszkaniem na wszystkie pokolenia,
choć imionami swymi nazywali ziemie.
” (Ps 39,11-12)

por. także: Koh 2,16;; Syr 11,18-19+
Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi, gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze. (Ps 39,7)

12 maja 2007

Papież w Brazylii ...

Benedykt XVI wzywa Kościół, aby nie angażował się politycznie. Powinien on jednak służyć budzeniu sumień i pomagać w odróżniania prawdy od fałszu, aby tym samy wskazać zasady sprawiedliwej polityki ...

mój Kościół

Na blogu blog/wiara.pl/jotka znalazłem kilka myśli, które doskonale oddają to co sam myślę „w temacie” KOŚCIÓŁ. Mądre i pełne rozwagi słowa na temat kościoła i mojego w Nim miejsca. Na powyższy blog warto zresztą zaglądnąć, bo jest tam więcej takich rozważnych i przemyślanych uwag. Zapraszam ...

Czytam kolejne teksty - diagnozy. Jak uwierzyć w Kościół, skoro instytucja zawodzi? Jak odklerykalizować Kościół? Jak upodmiotowić świeckich? Jak zobaczyć wspólnotę?

Przyznam, że te pytania są mi obce. Kościół to nie instytucja. W istocie - instytucja Kościoła jest mi kompletnie nieznana. Zaryzykuję nawet stwierdzenie - niepotrzebna. Nie mam żadnych oczekiwań od instytucji, rozumiem, że ona organizacyjnie jest konieczna i kropka. Podobnie jak konieczna jest administracja państwowa.

Kościół jest dla mnie miejscem spotkania z Bogiem. Miejsce to złe słowo - nie chodzi o budynek - ale nie znajduję innego. Kościół to Sakramenty, Kościół to Jezus Chrystus. Kościół to wspólnota w końcu - papież, biskupi, kapłani, osoby konsekrowane, świeccy. Nie piramida - rodzina. Może to lepsze określenie niż wspólnota - bo sugeruje pewną strukturę odpowiedzialności. Odpowiedzialności, nie władzy. Co ma w ogóle do tego instytucja?

Jak odklerykalizować Kościół i jak upodmiotowić świeckich. Może zmartwię zadających to pytanie…

Po pierwsze - kapłaństwo jest powołaniem szczególnym i nigdy szczególnym być nie przestanie. Ksiądz Twardowski pisał: Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam i przed kapłaństwem w proch padam i przed kapłaństwem klękam. To piękne i prawdziwe. Ale pozwolę sobie zauważyć - przed kapłaństwem, nie przed kapłanem.

Wyjątkowość powołania w żadnym wypadku jednak nie oznacza wyjątkowości kapłana jako człowieka, a oczekiwanie czegoś takiego jest tyleż nierealne co nieuczciwe. Obciążanie jakiegokolwiek człowieka wymaganiem, by był wyjątkowy, lepszy niż ja, jest nakładaniem mu ciężaru nie do uniesienia.

Mogę oczekiwać świętości, to prawda. W tym samym stopniu, w którym wymagam jej od siebie.

Po drugie - kapłan nie jest instytucją sakralno-pomocowo-poradniczą. To nie poradnia psychologiczna, punkt pomocy charytatywnej, źródło pewnych rozwiązań na moje życie, itd. To człowiek, który jest w stanie takiej pomocy udzielić o tyle, o ile chce i potrafi. I tak samo jak każdy inny ma prawo nie potrafić, nie mieć siły, odwagi czy zwyczajnie nie chcieć.

Po trzecie - upodmiotowienie świeckich. W moim najgłębszym przekonaniu nie da się kogoś upodmiotowić “na siłę”. Nie da się nikogo upodmiotowić odgórnie. Upodmiotowienie to uznanie samego siebie za podmiot, nie przedmiot. Upodmiotowienie to wzięcie odpowiedzialności. I podjęcie pracy na rzecz tego, za co jestem odpowiedzialna.

Zakres pracy jest olbrzymi - wystarczy się za nią wziąć. Nie potrzeba do tego zgód, zezwoleń i zaproszeń. Trzeba jedynie nastawienia: Tak, to jest mój dom. W moim domu trzeba wykonać - dla nas wszystkich - taką pracę. Ja mogę ją zacząć robić. I jeśli nie będzie tak, że mój wielki plan wymaga, żeby inni koniecznie się tego podjęli, to zapewne się uda. A jeśli mój wielki i dobry plan wymaga od innych zaangażowania i pracy, to muszę pamiętać, że to nie jest ich plan i mają prawo odmówić.

Z pewnością wielu ludzi świeckich jest głęboko zaangażowanych w działania na rzecz Kościoła. Często czują się traktowani przedmiotowo. Wydaje mi się, że najczęściej znaczy to: nas się nie słucha, nie mamy wpływu. Nie możemy przebić się przez instytucję. Rozumiem, to trudne.

Ale czy jest sens wściekać się na wiatr, że wieje? Albo na deszcz, że pada? Jeśli na coś nie mam wpływu, to nie mam. Mogę próbować go uzyskać. Mogę zastanowić się, skąd się biorą wątpliwości czy opór i skorygować swój plan tak, by je zmniejszyć. Mogę próbować rozmawiać. Mogę - to nie ostatnia opcja - modlić się o mądrość dla nas i dobre rozwiązania. O dobre, nie o moje. Nawet jeśli jestem przekonana, że między “moje” i “dobre” można postawić znak równości.

No i w końcu - jak zobaczyć wspólnotę. Też bym chciała… Ale wspólnoty się nie ogląda. Wspólnotę się buduje. Własnym wysiłkiem. Oglądać ją mogą jedynie Ci, którzy są na zewnątrz. O pierwszych chrześcijanach mówiono: “Patrzcie, jak oni się miłują”. Ale kto dostrzegał tę wspólnotę? Poganie. Osoby z zewnątrz. Wewnątrz były kłótnie i spory, ale była też jedność - wokół Chrystusa. Jedność, która wymagała wysiłku. Przebaczenia. Zrozumienia. Odpowiedzialności za drugiego…

Ze wspólnotą jest tak jak z miłością. Chcielibyśmy czuć, że jesteśmy kochani. Każdy by chciał. Ale ważniejsze jest to, byśmy kochali. I by inni czuli się kochani przez nas. A reszta…? Przyjdzie z czasem…

******************
Jakże bardzo słowa te kontrastują z głupawymi wynurzeniami pewnego prezesa, które cytowałem tutaj ... .
Komentarz do tej żałosnej wypowiedzi można znaleźć tutaj ...

11 maja 2007

Thomas Woods, Jak Kościół Katolicki zbudował cywilizację zachodnią?

CZYWIESZŻEZANIMBENEDYKTYŃSCYMNISIKOPIŚCIWYMYŚLILI
MAŁELITERYSPACJEMIĘDZYWYRAZAMIIINTERPUNKCJĘPISANOWŁAŚNIEWTENSPOSÓB

Czy wiesz że zanim benedyktyńscy mnisi-kopiści wymyślili małe litery, spacje między wyrazami i interpunkcję pisano właśnie w ten sposób?

To dopiero około IV – V wieku po Chrystusie, za czasów tzw. „renesansu Karolińskiego”, w katolickich klasztorach wprowadzono małe litery i sukcesywnie różnego rodzaju znaki przestankowe, spacje i interpunkcję dla ułatwienia czytania tekstu.

Czy wiesz, że uniwersytety Europejskie zawdzięczają swoje powstanie i świetlany rozwój Kościołowi Katolickiemu i papieżom, którzy byli sponsorami i obrońcami uniwersytetów w takich miastach jak Paryż, Bolonia, Padwa, Oxford, Rzym i wiele innych?

Czy wiesz, że w opactwie Riveaulx w North Yorkshire w Anglii już w XVI wieku znane były piece hutnicze do wytopu żelaza o większej czystości i lepszej jakości niż w wielu XIX i XX wiecznych hutach? Opactwo zostało skonfiskowane i zniszczone w 1530 roku przez króla Henryka VIII.

Czy wiesz, że pierwszym, który opisał i udokumentował rysunkami geometrię i fizykę obiektów latających był ksiądz Francesko Lana-Terzi, Jezuita żyjący w połowie XVII wieku. Jego książka „Prodromo alla Arte Maestra” była przez ponad dwa stulecia jedynym podręcznikiem budowy maszyn latających.

Czy wiesz, że pierwsze szpitale, ochronki, sierocińce, gospody i zajazdy zakładane były przez mnichów i zakonnice dla służenia pomocą podróżującym, zaginionym w lasach, poszkodowanym i chorym?

Czy wiesz, że pierwsze publiczne szkoły były dostępne już w XI wieku przy parafiach, gdzie udzielano lekcji za darmo?

Czy wiesz, że największe zasługi dla rolnictwa w Europie położyli mnisi cysterscy i benedyktyńscy, którzy uczyli rolnictwa, sadownictwa, ogrodnictwa, wykorzystania rzek i strumieni do prac nie tylko nawadniających, ale i do rzemiosła.

Dlaczego współczesna nauka narodziła się właśnie w Kościele katolickim? W jaki sposób katoliccy duchowni opracowali ideę gospodarki wolnorynkowej setki lat przed narodzinami Adama Smitha? Jak to się stało, że Kościół katolicki wymyślił uniwersytet? Dlaczego to, co wiemy o sprawie Galileusza, jest nieprawdą? Jak Kościół humanizuje Zachód wciąż podkreślając świętość ludzkiego życia? Żadna instytucja nie zrobiła tak wiele na rzecz kształtowania zachodniej cywilizacji, jak przez dwa tysiące lat czynił to Kościół katolicki.

Zachodnia cywilizacja ofiaruje nam cuda współczesnej nauki, bogactwa gospodarki wolnorynkowej, bezpieczeństwo płynące z przepisów prawa, wyjątkowe wyczulenie na prawa człowieka i jego wolność, dobroczynność postrzeganą jako cnota, wspaniałą sztukę i muzykę, filozofię zakorzenioną w rozumowym myśleniu i wiele innych rzeczy, które uważamy za zupełnie naturalne i oczywiste dla cywilizacji będącej najbogatszą i najpotężniejszą w dziejach ludzkości. Jakie jest prawdziwe źródło tych darów?

Autor bestsellerów, profesor Thomas E. Woods, wskazuje na zapomnianą już odpowiedź: Kościół Katolicki.

Książka ta otworzy Ci oczy na rzekome zacofanie Kościoła, na jego rzekomą ciemnotę w wiekach średnich, na jego rzekomą chciwość i bogactwo, na rzekomy brak postępu i zdementuje wszystkie bzdury i nieprawdziwe zarzuty wobec instytucji, która wniosła największy wkład w rozwój całej zachodniej cywilizacji. Przeczytaj „Jak Kościół Katolicki zbudował cywilizację zachodnią?” i nie daj się mamić wrogiej kościołowi propagandzie, której źródłem jest oświeceniowa myśl rewolucji francuskiej, która –nawiasem mówiąc- przyczyniła się we Francji do znacznego zniszczenia osiągnięć i sukcesów cywilizacji chrześcijańskiej.

Co mądrzejsi i bardziej krytyczni Francuzi mówią wprost, że francuska rewolucja była raczej katastrofą niż osiągnięciem i że ani Francja, ani Europa nigdy już nie odrobią strat kulturowych i cywilizacyjnych spowodowanych przez tę „wielką” rewolucję. A cóż powiedzieć o „wspaniałych osiągnięciach” innych podobnych rewolucji? Wszystkie one rewolucyjnie i brutalnie niszczyły to, co Kościół Katolicki budował wiekami w sposób ewolucyjny. Warto sobie zadać pytanie, kto naprawdę jest największym budowniczym, a kto jest prawdziwym niszczycielem?

VI Niedziela Wielkanocna – C

Dz 15,1-2. 22-29

Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych. Wtedy Apostołowie i starsi wraz z całym Kościołem postanowili wybrać ludzi przodujących wśród braci: Judę, zwanego Barsabas, i Sylasa i wysłać do Antiochii razem z Barnabą i Pawłem. Posłali przez nich pismo tej treści: Apostołowie i starsi bracia przesyłają pozdrowienie braciom pogańskiego pochodzenia w Antiochii, w Syrii i w Cylicji. Ponieważ dowiedzieliśmy się, że niektórzy bez naszego upoważnienia wyszli od nas i zaniepokoili was naukami, siejąc zamęt w waszych duszach, postanowiliśmy jednomyślnie wybrać mężów i wysłać razem z naszymi drogimi: Barnabą i Pawłem, którzy dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie. Wysyłamy więc Judę i Sylasa, którzy powtórzą wam ustnie to samo. Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!

Ap 21,10-14. 22-23

I anioł uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte - Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu: Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach - dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka. A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan, Bóg wszechmogący oraz Baranek. I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą - Baranek.

J 14,23-29

W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie.

Pokój mój wam daję ...

Dwa są wątki lub dwie prawdy poruszone w dzisiejszej Ewangelii:

- jeden z nich, to jakby kontynuacja i rozszerzenie słów z niedzieli poprzedniej, to prawda o miłości. Dzisiaj Chrystus wyjaśnia na czym polega miłość prawdziwa. "Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę (...) Kto mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich". Zawsze wiele się mówiło i mówi o miłości. Większość jednak z tego, co nam się pokazuje jako miłość nic z tą największą wartością nie ma wspólnego. Z telewizji, książek, magazynów sączy się w nas albo sentymentalno-czułostkowe "erzatze" miłości, albo wprost brutalne i zwyrodniałe jej karykatury. Nikt, albo niewielu odważy się powiedzieć, że miłość jest wymagająca, że kosztuje, że "miłość jest najdoskonalszym wypełnieniem prawa", a nie jego zaprzeczeniem lub lekceważeniem, że nadużyciem jest przeciwstawianie i antagonizowanie miłości i przykazań Bożych. To co Chrystus chce nam powiedzieć dzisiaj, to prawda, której wielu nie chce przyjąć. Miłość nie jest słodkim ględzeniem, ani sentymentalnym rozmydleniem, ale słuchaniem i wypełnianiem Słowa Bożego.

- i drugi wątek, druga prawda, to słowa Chrystusa o pokoju: "Pokój mój wam daję. Nie tak jak świat wam daje, Ja wam daję". Pokój Chrystusowy to nie luksusowy "święty spokój", to nie brak albo całkowita nieobecność zmartwień, przeciwności i trosk, ale wewnętrzna pewność, że żyję uczciwie, że moje życie złączone z Chrystusem, moje cierpienie, moje naśladowanie Chrystusa nie jest absurdem, nie jest bez znaczenia i konsekwencji wiecznych. Jest to wewnętrzny głos przynoszący ukojenie, mimo zmartwień i trosk, mimo zewnętrznych niepokojów. Pokój "dawany przez świat" zależny jest od koniunktury, kaprysów, układów, pieniędzy, sytuacji, znajomości i zajmowanej pozycji. Pokój taki jest efemeryczny, przemijający, ulotny, powierzchowny. Pokój Chrystusowy jest wewnętrzną pewnością, jest Jego darem i darem Jego Ojca. Jest darem trwałym nieprzemijającym. Dlatego Chrystus powtarza z mocą: "Nie lękajcie się, niech się nie trwoży serce wasze". Jest to w końcu także "owoc Ducha Św., którego Chrystus nam posyła".

Świat współczesny pełen jest niepokojów, pełen jest wojen i walk. Walczy się dzisiaj nawet o pokój. Ale może dlatego, że się o niego walczy, jest on tak trudno osiągalny? I dlatego tak bardzo potrzeba nam tego prawdziwego, Chrystusowego pokoju. Może dlatego na samym początku pontyfikatu, widząc te wszystkie zagrożenia pokoju, Papież Jan Paweł II wołał: "Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi". Bo Chrystus rzeczywiście przynosi i daje pokój, jakiego potrzebujemy. Nie bójmy się zmartwień, przeciwności i kłopotów. Nie bądźmy konformistami i pacyfistami na siłę i dla świętego spokoju, ale też nie bądźmy małoduszni, zastraszeni i pełni lęku. Jeśli jest w nas Chrystusowy pokój, te wszystkie zewnętrzne niepokoje przeminą, odpadną, okażą się nieważne w porównaniu z Chrystusowym pokojem.

Prawdziwego pokoju nie można wywalczyć.
Prawdziwy pokój buduje się żmudnie i latami.
Prawdziwego pokoju można zaczerpnąć tylko u Chrystusa.

myśli ...

Temu, który dowodził, że ruch jest niemożliwy, mędrzec odpowiedział bez słów: po prostu idąc. Ludzie nazbyt inteligentni chcieliby ci udowodnić, że Bóg nie istnieje. Nie odpowiadaj słowami: zacznij się modlić
Lanza del Vasto

10 maja 2007

demitologizacja męczeństwa w imię nauki – 2 ...

Nie wiem, gdzie znalazłem ten tekst (chyba na jakimś forum dyskusyjnym), ale sądzę że warto go tu opublikować, aby pomóc obalaniu mitów w dyskusjach szkalujących przeszłość Kościoła Katolickiego. Jeśli przeczyta to autor tekstu będę wdzięczny za podanie źródła.

Galileusz

Ponieważ za chwilę zapewne pojawi się sprawa Galileusza, więc od razu przypomnę że ta z kolei "biedna ofiara Inkwizycji" mieszkała w trakcie procesu w luksusowej rezydencji koło sądu, który udostępniła mu sama Inkwizycja żeby nie musiał daleko jeździć.

I jeden i drugi, zostali skazani nie tylko za abstrakcyjną herezję, tylko przede wszystkim za publiczne głoszenie niemożliwych do udowodnienia twierdzeń i stawianie ich jako obowiązujących teorii.

Ci co dzisiaj piszą o przełomowej roli Galileusza i Kopernika powinni przeczytać brednie, które ci dwaj wyprodukowali - o sferach niebieskich, o złotych okręgach itd. Sama koncepcja heliocentryczna pochodziła jeszcze od Greków.

Zaś Kościół przyjął teorię heliocentryczną wtedy, kiedy została ona udowodniona metodami naukowymi. Patrząc na skutki współczesnych eksperymentów społecznych i wdrażanych ad-hoc różnych "fajnych teorii" trudno się oprzeć wrażeniu że takie sito przesiewowe jak Inkwizycja działało z wielkim pożytkiem dla społeczeństwa.

Tyle autor wypowiedzi o Galileuszu.

Warto jednak też wiedzieć, że w ciągu tylko dwóch lat Rewolucji Francuskiej zginęło 6-krotnie więcej ludzi, niż w ciągu 300 Hiszpańskiej Inkwizycji. W imię ideałów nauki i postępu w imię „wolności, równości i braterstwa" głoszonych przez Francuską Rewolucję rżnięto w czambuł wszystkich, którzy ośmielali się nie zgadzać z jaśnie oświeconymi liberałami = antyreligijnymi fanatykami, których i dzisiaj przecież nie brakuje.

O sprawie Galileusza pisze zresztą doskonale Vittorio Messori w książce „Czarne karty Kościoła", wydanej przez KSJ, Katowice, 1998

do kupienia na ebay’u
Wydawnictwo Tradycji Katolickiej
Pętla Czasu

demitologizacja męczeństwa w imię nauki – 1 ...

Nie wiem, gdzie znalazłem ten tekst (chyba na jakimś forum dyskusyjnym), ale sądzę że warto go tu opublikować, aby pomóc obalaniu mitów w dyskusjach szkalujących przeszłość Kościoła Katolickiego. Jeśli przeczyta to autor tekstu będę wdzięczny za podanie źródła.

Giordano Bruno

W Wenecji przebywał (1592) na zaproszenie możnego szlachcica Giovanniego Mocenigo, który chciał, by ten nauczył go mnemotechniki oraz wprowadził go w tajniki ezoteryki i magii. Jednak po kilku tygodniach Mocenigo zorientował się, że Bruno go oszukał, mimo że z góry dostał do niego dużo pieniędzy. Kiedy Bruno zamierzał wyjechać do Frankfurtu, Mocenigo wraz z przyjaciółmi związali go i 23 maja 1592 zadenuncjowali trybunałowi inkwizycyjnemu. (...)

Oskarżony o bluźnierstwa i szerzenie kłamstw Bruno został skazany na publiczne odwołanie i potępienie swoich heretyckich pism. Zgodził się na ten wyrok i odwołanie swoich teorii, co miało się odbyć w styczniu 1593 roku w Rzymie. Jednak po przewiezieniu tam Bruno zmienił zdanie, nie chcąc odwołać błędów zawartych w swoich pismach. Uwięziony trwał w uporze przez sześć kolejnych lat. (...) Wówczas Trybunał Inkwizycyjny uznał go za zatwardziałego heretyka i dał mu 40 dni na zastanowienie się i odwołanie głoszonej nauki. Zapadła także decyzja o poddaniu Bruna torturom.

15 lutego 1599 Bruno został wezwany przed Trybunał do wyrzeczenia się błędnych i bluźnierczych tez. Jeśliby się zgodził, czekałaby go uroczysta abiuracja publiczna oraz kara kanoniczna za porzucenie stanu duchownego. Bruno odrzucił tę sugestię sądu. Początkowo zgodził się na polubowne zakończenie sprawy – publiczne wyrzeczenie się swoich tez, ale jednocześnie złożył na ręce papieża Klemensa VIII obszerny memoriał uzasadniający twierdzenia, które miał publicznie odwołać. Pod koniec roku, podczas 22 spotkania Bruna z inkwizytorami sprawa się zamknęła. Dumny ze swoich poglądów Bruno nie chciał nic odwoływać. Został przekazany gubernatorowi Rzymu i skazany na spalenie na stosie (wyrok zatwierdził sam papież Klemens VIII). W ostatecznym akcie łaski pozostawiono mu osiem dni na odwołanie błędnych nauk i powrót do stanu duchownego w celu uniknięcia kary. Bruno z prawa łaski nie skorzystał. 17 lutego 1600 został publicznie spalony na stosie jako herezjarcha.

Inkwizycja wykazała się więc wręcz anielską cierpliwością i dobrą wolą, dając mu kolejne terminy i starając się doprowadzić do ugody.

Tyle autor wypowiedzi o Giordano Bruno.

Warto jednak też wiedzieć, że w ciągu tylko dwóch lat Rewolucji Francuskiej zginęło 6-krotnie więcej ludzi, niż w ciągu 300 Hiszpańskiej Inkwizycji. W imię ideałów nauki i postępu w imię „wolności, równości i braterstwa" głoszonych przez Francuską Rewolucję rżnięto w czambuł wszystkich, którzy ośmielali się nie zgadzać z jaśnie oświeconymi liberałami = antyreligijnymi fanatykami, których i dzisiaj przecież nie brakuje.

prawo czy bezprawie ....

Nie można uważać za dobre prawa, które pozwala na zabijanie najbardziej bezbronnych ludzi. A takie jest niestety obecne prawo wielu cywilizowanych krajów świata, między innymi także i Polski ...

8 maja 2007

myśli ...

Obecnie myśl jest często zastępowana przez slogany ...
D. von Hildebrand

A mistrzami w tym są współczesne masmedia, które właściwie pozbyły się praktycznie całkowicie zdolności myślenia, a tą ludzką umiejętność zastępują przemieloną papką sloganów.

tworzymy sobie bożki ...

One zastępują nam prawdziwą religię i prawdziwego Boga ... My nie chcemy się podporządkować Bogu, bo on nam stawia za duże i według nas nierealne wymagania. Dlatego tworzymy swoją własną religię przykrojoną do naszych potrzeb i naszą wygodną miarę ...

7 maja 2007

pop-kultura ... czy pranie mózgu?

Pop-kultura wpływa na ludzkie wyobrażenia o szczęściu. Ktoś, kto codziennie przez wiele godzin ogląda telewizję i na tej podstawie kształtuje swój obraz rzeczywistości, może stać się bezwiedną ofiarą procesów sekularyzacyjnych. Lansowane w telewizji antywartości pop-kultury sprawiają, że z czasem człowiek traci zdolność do przyjmowania wartości religijnych. Można powiedzieć, że pop-kultura tak impregnuje jego duszę, że religii trudno do niej przeniknąć.

6 maja 2007

Jezus ...

Jezus to jedyne Imię, które uobecnia Tego, Którego oznacza.
Już samo to Imię jest modlitwą.

5 maja 2007

egzotyczne odwiedziny

Ta strona była odwiedzana z takich egzotycznych zakątków świata jak:

Malezja 30 razy
Trynidad i Tobago 15 razy
Madagaskar 14
Bermudy 6
Boliwia 6
Wybrzeże Kości Słoniowej 6
Ekwador 6
Grenlandia 6
Mozambik 6
Paragwaj 6
Namibia 5
Mauritius 4
Samoa 4
A nawet jedno wejście było z Antarktyki :-)

Więcej tutaj

4 maja 2007

czym jest dobro?

Jeśli zło jest metafizycznym brakiem, jeśli grzech jest uszczuplaniem dobroci bytu, jeśli grzech jest uszczupleniem bytu w jego istnieniu, to czym jest dobro z metafizycznego punktu widzenia? Odpowiedź nasuwa się sama i to w sposób niejako oczywisty. Dobro jest afirmacją bytu w jego bytowości, jest pomnożeniem dobroci bytu w jego istnieniu. Dobro więc jest najpierw uznaniem wartości i dobroci bytu jako takiego. Jest uznaniem samego faktu istnienia bytu za dobro. Dlatego pamiętam z jaką emfazą i naciskiem profesor etyki podkreślał na wykładach, jak ważnym jest afirmowanie bytu w jego istnieniu i jak piękną jest zarazem taka afirmacja. Cała ta metafizyczna afirmacja bytu dokonuje się w jednym prostym zdaniu: „Jak dobrze że jesteś, jak dobrze że istniejesz”. Już samo to zdanie -świadomie wypowiedziane- jest równoznaczne ze słowami: „Kocham Cię, bo jesteś”. Nie dlatego, że jesteś piękny (piękna), nie dlatego, że mi się podobasz, nie dlatego, że Cię pragnę lub że wiążę z Tobą jakieś plany czy nadzieje, ale „Kocham Cię dla samego tego faktu, że jesteś, że istniejesz”. Sam fakt istnienia jest dobrem, jest pięknem i domaga się takiej właśnie głębokiej i ostatecznej afirmacji.

więcej

V Niedziela Wielkanocna – C

Dz 14,21-28

Paweł i Barnaba w Derbe głosili Ewangelię i pozyskali wielu uczniów, po czym wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, Umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli. Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, a stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali. Kiedy przybyli i zebrali [miejscowy] Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary. I dość długi czas spędzili wśród uczniów.

Ap 21,1-5a

I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte - Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już /odtąd/ nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Zasiadający na tronie: Oto czynię wszystko nowe.

J 13,31-33a. 34-35

Po jego wyjściu rzekł Jezus: Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.

Abyście się wzajemnie miłowali ...

W dzisiejszym czytaniu z Apokalipsy uderzyło mnie zdanie: "A Siedzący na tronie rzekł: Oto czynię wszystko nowe". I słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem". Czy ta właśnie "nowość stworzenia" nie zaczyna się w momencie wprowadzenia w życie owego "nowego przykazania miłości na wzór Chrystusa"? Nie będzie nowego świata, nowego nieba i nowej ziemi, dopóki to nowe przykazanie nie zostanie wprowadzone w życie!

Św. Augustyn powiedział bardzo szokujące zdanie: "Kochaj i czyń co chcesz". Jemu też przypisuje się powiedzenie: "Przy końcu życia będziemy sądzeni z miłości".

Św. Paweł w swoim wspaniałym hymnie o miłości podkreśla z całą stanowczością: "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, gdybym miał dar prorokowania i czynienia cudów, gdybym nawet wszystko rozdał na jałmużnę, a miłości nie miał ... na nic to wszystko!"

Miłość jest największą wartością i darem. I chyba właśnie dlatego tuż przed swoją śmiercią Chrystus, niejako w testamencie przekazał swoim wyznawcom przykazania miłości. Ale nie miłości byle jakiej, nie miłości sentymentalnej, nie miłości z hollywoodzkich filmideł! I dlatego dodał: "przykazuję wam, abyście się tak miłowali, jak Ja was umiłowałem".

A jaka jest miłość Chrystusa do mnie? Czy wiem, czy jestem świadom tego, jak bardzo On mnie umiłował? I czy ja potrafię tak właśnie miłować?

Przy końcu twego życia będziesz sądzony tylko z miłości!!!
Czy ty aby w ferworze robienia kariery nie zapomniałeś o tym?

3 maja 2007

jak Bóg stworzył Mamę ...

Bóg zdecydował, że stworzy ... MATKĘ. Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed nim anioł i zapytał:
- To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?
Bóg rzekł:
- Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie? Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia i prania, lecz nie może być z plastiku ... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna ... żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia ... umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko – od bolącej, skaleczonej nogi aż po złamane serce ... no i musi mieć do pracy sześć par rąk.
Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:
- Sześć par?
- Tak, ale całą trudność nie polega na rękach – rzekł dobry Bóg. – Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.
- Tak dużo – zdziwił się anioł.
Bóg przytaknął:
- Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi, zamiast pytać: „Dzieci, co wy tam wyprawiacie?”. Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy, aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać, ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para, żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty: „Rozumiem to i kocham cię”.
- Panie – rzekł anioł, kładąc Bogu rękę na ramieniu – połóż się spać. Jutro też jest dzień ...
- Nie mogę – odparł Bóg – a zresztą już prawie skończyłem. Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora, że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad na sześć osób z pół kilograma mielonego mięsa oraz jest w stanie utrzymać pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.

Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki, przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:
- Jest zbyt delikatna.
- Ale za to jaka odporna! – rzekł z zapałem Pan.
- Zupełnie nie masz pojęcia, co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.
- Czy umie myśleć?
- Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek oraz dochodzić do kompromisów.
Anioł pokiwał głową, podszedł do modelu matki i przesunął palcem po jej policzku.
- Tutaj coś przecieka - stwierdził.
- Nic tutaj nie przecieka- uciął krótko Pan. – To łza.
- A do czego to służy?
- Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.
- Jesteś genialny! – zawołał anioł.
- Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę – melancholijnie westchnął Bóg.
(Erma Bombeck)

Bruno Ferrero „40 opowiadań na pustyni. Krótkie opowiadania dla ducha”

03.05. Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski

Ap 11,19a. 12,1.3-6a.10ab

Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła i wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów - a na głowach jego siedem diademów - i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca,

Kol 1,12-16

Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów. On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.

J 19,25-27

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Królowa? A co to znaczy?

• Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
• Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w pewnym okresie najbardziej pijacki naród w Europie, (na szczęście obecnie już kilka innych narodów nas wyprzedza, ale to wcale nie znaczy, że w Polsce nie ma pijaków),
• "Boże coś Polskę ... " śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i jakoś tak szybko o tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze elekcje i wybory,
• Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
• Papież - syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne i codzienne dalekie od przykazań i od Boga,
• Maryja - Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: "Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!"

Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy?

A Europa patrzy na Polskę z nadzieją, że nasza religijność pomoże im odnaleźć to co zagubili w swoim dobrobycie ... Czy Polska rzeczywiście nie ma takiej właśnie misji do spełnienia? Czy nie po t o, Maryja została ogłoszona za Królową Polski, aby dać współczesnej spoganizowanej Europie na powrót Chrystusa?
A może warto przypomnieć, że Polski Papież przez prawie 27 lat swego pontyfikatu stale wskazywał na Jej szczególną rolę w życiu Kościoła i naszego Narodu. Jego „TOTUS TUUS” – Cały Twój mogłby przecież być hasłem życia każdego Polaka.

MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, MÓDL SIĘ ZA NAMI
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI - nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!


Najpierw rok 1656, kiedy to w katedrze lwowskiej, po okresie potopu, król Jan Kazimierz ogłosił Maryję Królową Korony Polskiej. Możemy sięgnąć do naszej powojennej historii i roku 1946. Wówczas na Jasnej Górze kardynałowie August Hlond i Adam Sapieha powierzyli opiece Najświętszemu Sercu Maryi Naród Polski. Dwadzieścia lat później, ustami Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, został wypowiedziany akt oddania się Bogarodzicy w niewolę za wolność Kościoła w Polsce i na świecie. Bez wątpienia są to momenty dla naszej polskiej tożsamości ważne. Do nich nie raz powracał w swoich homiliach i przemówieniach Jan Paweł II, wypowiadając słowa zawierzenia Maryi całego Kościoła i Polski. Po raz ostatni na naszej ziemi, zrobił to w Kalwarii Zebrzydowskiej, w sierpniu 2002 roku:
Tobie oddaję wszystkie owoce mojego życia i posługi.
Tobie zawierzam losy Kościoła;
Tobie polecam mój naród.

Materiały

Uroczystość NMP Królowej Polski - 3 MAJA

Dzień 3 Maja jest dla nas Polaków dniem szczególnym. W tym dniu w sposób wyjątkowo uroczysty wołamy do Maryi słowami modlitwy: Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko.... Nasza narodowa historia od swych początków związana jest z kultem Maryi. Już w czasach Mieszka I w Gnieźnie została wzniesiona pierwsza świątynia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. Z XIII wieku pochodzi hymn rycerstwa polskiego Bogurodzica. O szczególnej więzi łączącej Polaków z Maryją mówią również wieki niełatwej historii narodu. Wzywając Jej imienia, ruszali w bój nasi rycerze pod Grunwaldem. Jej szczególnej opieki naród doświadczył, gdy potop szwedzki zalewał polską ziemię, to w Jej Jasnogórskim domu naród czuł się wolny podczas długiej nocy zaborczej niewoli, to w niej polskie wojsko szukało nadziei broniąc dopiero co odzyskanej niepodległości Ojczyzny w roku 1920. To o Królowej Polski mówił hitlerowski okupant, że gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, pozostała jeszcze Święta z Jasnej Góry. To przy Niej stając, udręczony totalitarnym systemem powojennych lat, naród nie tracił ducha.

Jest rzeczą znamienną, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, związała się z dniem 3 maja. W roku 1656 król Jan Kazimierz powierzył Matce Bożej Koronę Polską, a później, w Konstytucji 3 Maja z 1791 roku, tytuł ten został potwierdzony przez Polski Sejm. Ten dzień przy końcu XVIII stulecia połączył w sobie u naszych praojców świadomość największego zagrożenia z poczuciem koniecznej przemiany. Naród przeszedł przez grób. Przez 150 lat trwała niewola, w czasie której Polacy uświadamiali sobie, że jest Ktoś, kto ma za sobą doświadczenie grobu; że Ten, który przeszedł przez grób - Jezus Chrystus - stał się Zwiastunem Zmartwychwstania. Naród czuł, że historyczny cios - niewola zadana prawie nazajutrz po wielkiej Reformie 3 Maja - jest krzywdą; że w imię sprawiedliwości, w imię ładu i moralności, po doświadczeniu grobu musi przyjść zmartwychwstanie.

Dziś Polsce nie grozi już niewola, jak przed wiekami. Dziś toczy się walka o ducha narodu, o wierność wartościom, które ukształtowały polską tożsamość. Odkąd Polska przez przyjęcie chrztu weszła w krąg kultury chrześcijańskiego Zachodu, wraz z innymi narodami Europy staliśmy się współtwórcami, a zarazem dziedzicami jej bogatej historii i kultury. Dziś kiedy Europa coraz bardziej jednoczy się pod względem ekonomicznym i politycznym, trzeba szczególnej troski, by nie zatracić cennego dziedzictwa duchowego, które ją uformowało.

Nie wystarczy, aby Europa była wspólnym rynkiem, przestrzenią, po której można się swobodnie przemieszczać. Zjednoczenie Europy musi opierać się o wartości, które wyrastają z korzeni naszej cywilizacji, takie jak: pojednanie, pokój, solidarność, sprawiedliwość i wolność.

W tej wielkiej pracy, która stoi przed jednoczącym się kontynentem, nie może zabraknąć wkładu Polaków. To, czym Polska może i powinna usłużyć Europie, to włączenie się w odbudowywanie wspólnoty ducha, opartej na wierności Ewangelii we własnym domu. Nasz naród, który tak wiele wycierpiał w przeszłości, a szczególnie w okresie II wojny światowej, ma dziś do zaofiarowania Europie wkład kulturowy budowany na chrześcijańskich wartościach. Znajduje to swój wyraz nie tylko w praktykach religijnych znacznej części społeczeństwa, lecz również w konkretnych postawach ludzi zajmujących się życiem publicznym - polityków, ekonomistów, dziennikarzy, ludzi nauki i sztuki.

Jako naród będący dziedzicem kultury europejskiej nie możemy obojętnie przyglądać się procesom zachodzącym na naszym kontynencie. Gdy Europa na nowo szuka swojej tożsamości, chrześcijanie w Polsce, którzy z mandatu Chrystusa powołani są do jednania wszystkich ludzi bez względu na ponoszone ofiary, powinni widzieć w tym wyzwanie dla siebie.

Wpatrzeni w trzecie tysiąclecie, stajemy przed Maryją, Królową Polski, prosząc Ją o opiekę nad naszym narodem, byśmy nie zapomnieli i nie zmarnowali tego, co minione pokolenia naszych rodaków wypracowały i czego za wielką cenę nie jeden raz w historii broniły.

Konstytucja 3 Maja
fragment
Ustawa Rządowa, czyli Konstytucja 3 Maja, była drugą na świecie, a pierwszą w Europie ustawą zasadniczą. Uchwalona na Sejmie Czteroletnim w 1791 roku przez stronnictwo patriotyczne jako rezultat kompromisu ze stronnictwem królewskim, była wynikiem dążeń do naprawy stosunków wewnętrznych w Rzeczpospolitej po I rozbiorze, ustalając podstawy ustroju nowożytnego w Polsce.

Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przepisanym wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu. Do której to konstytucji dalsze ustawy sejmu teraźniejszego we wszystkim stosować się mają.

I. Religia panująca.

Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami; przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji. Że zaś taż sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych, przeto wszystkim ludziom jakiegokolwiek bądź wyznania pokój w wierze i opiekę rządową winniśmy. I dlatego wszelkich obrządków i religii wolność w krajach polskich podług ustaw krajowych warujemy ...

2 maja 2007

wierzący niepraktykujący ...

Jeżeli powszechne jest przekonanie, że wystarczy być dobrym człowiekiem, żeby być chrześcijaninem, i nie potrzeba do tego żadnej praktyki religijnej, to znaczy, że ponosimy klęskę. Chrześcijaństwo ma coraz mniejszy wpływ na ludzkie decyzje. Nie głosimy Ewangelii i to jest podstawowy grzech duchowieństwa.

O. Tomasz Kwiecień OP

wiara i cud ...

To nie cud dowodzi wiary. To raczej wiara pozwala zaakceptować cud
Simon

1 maja 2007

jedyna pomyłka jaką warto na ziemi popełnić ...

W rozmowie z człowiekiem zagubionym usłyszałem pytanie: „Na jakiej podstawie ksiądz jest taki pewny wybranej przez siebie drogi życia?”. Odpowiedziałem, że idę za ludźmi, którzy tę drogę mają już za sobą — to Paweł z Tarsu, Augustyn z Hippony, Franciszek z Asyżu, Brat Albert i wielu im podobnych. Ja nie mam czasu na wytyczenie nowej drogi. Idę za nimi. „A jeśli się oni pomylili — pyta mój rozmówca — to i ksiądz się pomyli”. To prawda, odpowiadam. Lecz nawet gdyby się pomylili, jest to jedyna pomyłka, jaką warto na ziemi popełnić. A jest tak dlatego, że droga, jaką wybrali, pozwoliła im osiągnąć pełną dojrzałość. Nie widzę nikogo innego na świecie, kto mógłby się z nimi równać. To są ludzie wielkiego serca. Jeśli się nawet pomylę, to chcę się pomylić razem z nimi.

Ks. Edward Staniek

A od siebie mógłbym dodać, że wolę się pomylić z nimi niż z liberalnymi politykami, czy gwiazdeczkami filmowymi – idolami na jeden sezon ...