16 października 2009

XXIX Niedziela w ciągu roku – B

Niedziela Misyjna

Iz 53,10-11

Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.

Hbr 4,14-16

Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla /uzyskania/ pomocy w stosownej chwili.

Mk 10,35-45

Podeszli do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy. On ich zapytał: Co chcecie, żebym wam uczynił? Rzekli Mu: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie. Jezus im odparł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony? Odpowiedzieli Mu: Możemy. Lecz Jezus rzekł do nich: Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana.

A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Małość i wielkość

Nie jest łatwo zrozumieć, ani tym bardziej zaakceptować słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii: "Jeśli ktoś chce być wielkim między wami niech się stanie sługą i jeśli ktoś chce być pierwszym między wami, niech będzie ostatnim. Ja sam nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć."

Nie, takie słowa wydają się być co najmniej pustą frazeologią w świecie sukcesu i walki o władzę, w świecie obliczonym na tanie efekciarstwo i rządzonym twardymi regułami rynku, ekonomii i życiowego sukcesu, gdzie liczy się siła przebicia, spryt i umiejętność ustawienia się. A przecież zgadzamy się gdy Chrystus mówi: "W świecie, rządcy uciskają swoich poddanych i dają im odczuć swoją władzę." Czyż nie jest tak, że czujemy sami na sobie ciężar władzy, którą (nawiasem mówiąc) niejednokrotnie sami wybraliśmy? Czyż nie jest tak, że władza staje się coraz bardziej arogancka i nie zwraca w ogóle uwagi na swoich wyborców? Czyż nie jest tak, że władza (jakakolwiek) dba coraz bardziej o siebie i swoje własne interesy i robi wszystko, żeby się przy władzy utrzymać? A my mamy po prostu tego dosyć?

Kto naprawdę jest wielkim, a kto malutkim i żałosnym w tym naszym pokręconym świecie? Nie, logika Chrystusa i to, do czego On nas powołuje nie jest na "normalny" ludzki rozum. I na pewno nie idzie w parze z logiką tego świata. Tylko, że ten świat skończy się kiedyś i: "pierwsi będą ostatnimi, a ostatni ... pierwszymi". A może warto spróbować pójść za głosem rozumu, a nie zdrowego rozsądku? A może warto zmienić coś w tym drapieżnym i przewrotnym świecie? A może warto stracić życie, aby je w pełni odzyskać ...?

A jak w tym wszystkim wygląda kobieta wynoszona dzisiaj (19.10.2003) na ołtarze, Matka Teresa z Kalkuty? Była mała, czy wielka. Służyła, czy pozwalała sobie służyć .... , była pierwsza czy ostatnia? Kiedy zmarła kilka lat temu (1997) jej śmierć zbiegła się w czasie ze śmiercią dwóch innych, wielkich tego świata: księżnej Diany i byłego prezydenta Zairu Mobutu Seseseko. Pomyślałem sobie wtedy:

Oto umierają zarówno książęta jak i żebracy ....

a jak to jest po tamtej stronie?

Kto jest pierwszym, kto ostatnim ...

Kto naprawdę wielkim, a kto malutkim ...

Kto nadal pokornym i żyjącym w miłości ...

Kto aroganckim i żyjącym w chciwości i nienawiści ...

Kto pokornym, a kto pysznym i zarozumiałym ...

Kto wygrał chociaż pozornie przegrał ...

A kto przegrał chociaż wydawało mu się, że wygrał?

Sic transit gloria mundi ...

plik do druku można pobrać tutaj: http://kkq.awardspace.com/XXIX_Niedziela_B.pdf

Tydzień Misyjny – 18-24 października 2009

Niedzielą w ostatniej dekadzie października rozpoczyna się w Kościele Tydzień Misyjny. W tym roku jest to niedziela 18 października. Jest to kolejna okazja do modlitwy i ofiary mającej na celu pomoc misjonarzom i ludziom ubogim w krajach misyjnych. Ale przecież nie tylko ….

W ciągu ponad 13-tu lat mojego kapłańskiego życia (1992-2005) miałem okazję pracować w Afryce jako misjonarz. Pracowałem w Demokratycznej Republice Kongo (ówczesny Zair), w Tanzanii i na Komorach (4 maleńkie wyspy na Oceanie Indyjskim). W ciągu tych lat miałem na pewno okazję poznać pracę misyjną -jak się to mówi- „od podszewki”. Sam uważam, że był to jeden z najpiękniejszych – chociaż także - najtrudniejszych okresów w moim życiu. Przed dziewięcioma laty opublikowałem nawet książkę „Listy z Afryki i nie tylko ...”, w której opisałem wiele moich misyjnych doświadczeń i spostrzeżeń. Pisałem tam min. że praca misyjna to praca, w której głównym zadaniem jest głoszenie Chrystusa tym, którzy o Nim jeszcze nie słyszeli. I to jest na pewno prawda.

Od trzech lat pracuję w Kanadzie i …

W 1999 roku 45% Kanadyjczyków deklarowało się katolikami, ale w dwa lata później, w 2001 roku już tylko 43%. Obecnie, w 2009 liczba ta zmalała do zaledwie 33%. Możecie mi wierzyć, że pracując tutaj od trzech lat nadal uważam, że jestem misjonarzem … w bardzo pogańskim kraju! I nadal głoszę Chrystusa tym, którzy (w wielu wypadkach) nic o Nim nie słyszeli, albo jeśli nawet słyszeli to raczej baśniowe i legendarne historyjki. Nie generalizując, można powiedzieć, że liberalizm końca XX wieku doprowadził społeczeństwo północnoamerykańskie do stanu neo-pogaństwa, czy wtórnego pogaństwa. Obawiam się, że jest to prawda nie tylko w odniesieniu do tej części świata, gdzie obecnie pracuję, ale także w znacznej mierze w odniesieniu do całej Europy, niestety z Polską włącznie.

W wyniku działania tych liberalistycznych sił stworzono bowiem bożka o imieniu „Jezus”, który nie ma jednak nic wspólnego z Jezusem Chrystusem, Synem Bożym, głoszonym przez Kościół Katolicki przez ostatnie dwa tysiące lat. Ten bożek o imieniu „Jezus” to: „niezły facet”, „równy gość”, który przedstawia ciekawą wizję świata i ma nawet interesujące poglądy, ale ostatecznie nie jest na pewno Synem Bożym i nie wymaga od nas prawie niczego. Jest on raczej postrzegany jako „hippisowski pacyfista”, „duchowy guru”, „nieszkodliwy idealista”, może nawet „duchowy mistrz”, czy „idol”. Tak stworzony bóg odpowiada zapotrzebowaniom „duchowym” współczesnego człowieka i zaspokaja „duchowe tęsknoty” człowieka ery komputerów. Ale nic więcej. Ja sam mogę robić co mi się podoba i wystarczy tylko, że uznam go za mojego idola, a na pewno będę zbawiony. Religia jest tylko stanem pewnych estetycznych uniesień, wysublimowanych ekstaz i gustownych wzlotów, ale jest to religia bez etyki i duchowość bez moralności.

W czasie jednej ze swoich pielgrzymek do Polski, Papież Jan Paweł II wołał w Warszawie (14 czerwca 1987 roku):Kościół cały jest misyjny. Cały i wszędzie! Wy wszyscy, którzy nie podejmujecie posługi na terenach misyjnych — nie zapominajcie, że nasza własna, polska Ojczyzna wciąż potrzebuje nowej ewangelizacji. Podobnie jak cała chrześcijańska Europa.

Odnosi się to na pewno nie tylko do Polski i nie tylko do Europy. Odnosi się to do całego świata. Świat nadal nie zna Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i nadal nie widzi w nim Zbawiciela. Świat -mimo ponad dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa- nadal jest pogański, a może raczej należałoby powiedzieć że popadł we wtórne pogaństwo „stwarzając sobie boga według własnego uznania”, odpowiadającego zapotrzebowaniom i oczekiwaniom konsumpcyjnego społeczeństwa supermarketów. Taki wygodny bóg, a raczej bożek, idol właśnie, nie ma nic wspólnego z Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Nie ma nic wspólnego z Bogiem Nowego Testamentu, Jezusem Chrystusem, Wcielonym Synem Bożym. Polska, Europa, świat cały potrzebuje na pewno „nowej ewangelizacji”. Polska, Europa, świat cały, to na pewno nadal teren misyjny gdzie podstawowym zadaniem jest głoszenie Chrystusa, Syna Bożego tym, którzy o Nim nie słyszeli, albo jeśli słyszeli, to raczej baśniowe i legendarne historyjki.

Kościół na pewno cały jest misyjny, cały i wszędzie. Pamiętając w czasie Tygodnia Misyjnego (18-24 października) o krajach misyjnych Afryki, Azji i Oceanii nie zapominajmy jednak i o krajach misyjnych Europy i Ameryki Północnej. Według moich obserwacji żyje tam na pewno więcej pogan niż w Afryce, Azji i Oceanii.

Ks. Franciszek Jordan, Założyciel Salwatorianów (zgromadzenia zakonnego do którego należę) powiedział kiedyś: „Dopóki żyje na świecie chociaż jeden człowiek, który nie zna i nie kocha Jezusa Chrystusa Zbawiciela, nie wolno ci spocząć.” Sądzę, że słowa te są wezwaniem nie tylko dla Salwatorianów.