24 października 2009
metafizyka Czystego Istnienia … cz. VI
Co jest najważniejszą właściwością (kategorią) każdego bytu?
Aby byt był bytem, najpierw i przede wszystkim musi istnieć. Najważniejszą więc kategorią każdego bytu jest akt istnienia. Coś co nie istnieje nie jest bytem. Niebytu nie możemy pojąć, niebyt jest logicznie sprzeczny. O niebycie nie możemy mówić. Niebyt jest więc zaprzeczeniem, negacją, zniszczeniem istnienia.
Na drugim miejscu należy wymienić istotę, czyli to co czyni ten oto byt tym właśnie, a nie innym bytem, tym czym on jest, anie czym innym. Już w najprostszym sformułowaniu: „ja jestem” lub „jestem człowiekiem” ujmujemy te dwie fundamentalne kategorie. „Ja” może tylko wtedy o sobie coś powiedzieć jeśli istnieje. Akt istnienia więc wyprzedza istotę. Nawet jeśli mówię: „to jest coś” ale nie wiem co to jest (bo nie umiem rozpoznać istoty), to jednak stwierdzam istnienie czegoś. Bez faktu, ze coś istnieje nie umiałbym powiedzieć nic o istocie bytu istniejącego. Coś co nie istnieje nie ma żadnej istoty, żadnej kategorii, żadnej właściwości.
Drugi człon wyrażenia „jestem człowiekiem” określa istotę bytu istniejącego. Nawet już tylko stwierdzenie „coś jest” mówi nam o tym złożeniu bytowym z istnienia i istoty.
W bytach złożonych z aktu istnienia i istoty Arystoteles wyróżnia kolejne kategoria, specyfikujące takie byty: jakości, ilości, pozycji, akcji, miejsca, czasu, itd. Kategorie te specyfikują każdy byt jako „ten oto, konkretny identyczny jedynie z samym sobą byt istniejący”. Kategorie te nic do istoty bytu nie dodają, nic zasadniczego w bycie nie zmieniają. Są one jedynie przypadłościami bytu, który mimo zmiany tychże przypadłości nadal pozostaje sobą.
Możemy więc powiedzieć, ze dwie pierwsze kategorie; istnienie (istnienie nie jest kategorią, jest raczej aktem) i istota (substancja) określają byt w sposób wystarczający aby go pojąć. Aby o nim mówić, czy myśleć, albo mówiąc krótko aby byt był inteligibilny. Należy od razu zaznaczyć ze wcale nie jest konieczne, aby byt był materialny by być inteligibilny. Całkiem dobrze, możemy mówić o bytach niematerialnych, np. konstruktach matematycznych, czy innych bytach niematerialnych z dobrze określoną istotą i zaktualizowanych w akcie istnienia. Każdy byt aby był bytem musi być istotą (substancją) istniejącą, wcale nie znaczy materialną lub widzialną, czy ogólnie postrzegalną przez nasze zmysły.
Możemy więc mówić w sposób sensowny o bycie którego istotą jest istnienie. O takim bycie możemy powiedzieć, że po prostu JEST, że istnieje. Taki byt jest bytem koniecznym, samoistnym, niestworzonym, o którym nic więcej powiedzieć nie można, bo jest bytem prostym, niezłożonym, absolutnym, Czystym Istnieniem, Aktem Istnienia. Taki byt jest Istnieniem Istniejącym, jego istotą, czymś co ten byt określa jest istnienie, które jest jego istotą. Taki byt więc nie może nie istnieć i rzeczywiście jest bytem koniecznym, źródłem wszelkiego istnienia. Słusznie więc o bycie takim możemy powiedzieć, że jest to IPSUM ESSE SUBSISTENS – CZYSTE ISTNIENIE SAMOISTNIEJĄCE. Jest to więc byt, który istnieje z konieczności, jedyny byt, który naprawdę ISTNIEJE.
Wszystkie inne byty będąc złożonymi z istoty i istnienia, które nie jest ich istotą są jedynie bytami niekoniecznymi, przypadłościowymi, przygodnymi. Nie istnieją one same z siebie, ich istnienie jest im jedynie przydane (niejako z zewnątrz). Są to jedynie substancje, istoty istniejące, ale nie samoistniejące, więc potrzebujące usprawiedliwienia dla swojego istnienia.
Powstaje więc uzasadnione pytanie: „dlaczego istnieje cokolwiek, skoro nic co istnieje, co postrzegamy nie ma istnienia samo z siebie, skoro istotą tego co istnieje nie jest istnienie?” Jak to się stało i dlaczego, że byty te, niesamoistniejące, niekonieczne, nie mające istnienia ani w sobie, ani z siebie, jednak zaistniały? Jak to się stało i dlaczego, że jednak zaistniały? Kto im udzielił istnienia, kto je do istnienia powołał? Kto je stworzył?
Twierdzenie, że materia jest wieczna i cokolwiek istnieje, jest jedynie efektem ewolucji wiecznie istniejącej materii jest tak samo aktem wiary jak twierdzenie, że to Bóg powołała do istnienia wszystko co istniej. Co więcej twierdzenie takie, taki akt wiary każe mi wierzyć, że bezkształtny chaos martwej i odwiecznej materii był w stanie wyprodukować PRZYPADKOWO (!!!!) mnie, który pisze te słowa i ciebie, który je czyta. Odwieczność materii także rodzi inne nierozwiązalne pytania, a mianowicie:
pytanie kosmologiczne ….
Jeśli wszechświat -jak chcą niektórzy- jest czasowo nieskończony, tzn. istnieje od nieskończonej liczby interwałów czasowych, to jest w nim coś niewytłumaczalnego. Wydaje się bowiem, że najbardziej powszechnym i fundamentalnym prawem wszechświata jest prawo rozpraszania energii czyli wzrostu entropii. A wtedy w czasowo nieskończonym wszechświecie prawo wzrostu entropii zawsze powinno doprowadzić do totalnego rozproszenia energii i tym samym do śmierci cieplnej. I tak być powinno zarówno w modelu, płaskim, ekspansyjnym, jak i w modelach cyklicznych. W każdym przypadku czasowa nieskończoność implikuje kategorycznie śmierć cieplną wszechświata. Czasowo nieskończony wszechświat zawsze (!!!) po jakimś skończonym interwale kończy się śmiercią cieplną. A jak widzimy nie jest to stan naszego wszechświata. Mamy więc przypadek paradoksu Olbersa dla energii kinetycznej Wszechświata.
Albo więc prawo wzrostu entropii jest czasami zanegowane i w niektórych momentach entropia maleje wbrew naturalnej tendencji, a wtedy powstaje uzasadnione pytanie „dlaczego, co jest przyczyną zmniejszenia się entropii?” Albo czasowa nieskończoność wszechświata jest tylko pobożnym życzeniem tych, którzy z pobudek światopoglądowych obawiają się czasowej skończoności.
W obu przypadkach nie da się świata wytłumaczyć bez odwołania się do pozanaturalnej przyczyny, czy to czasowego zmniejszenia entropii, czy czasowego, a nie nieskończonego istnienia. Dlaczego w niektórych momentach czasowo nieskończonego wszechświata entropia maleje? Lub … dlaczego zaistniał czasowo skończony wszechświat, który przed pewnym, skończonym czasem nie istniał ?
Nieskończony, odwieczny świat rodzi więcej pytań niż udziela odpowiedzi. Dlatego alternatywna odpowiedź an pytanie dlaczego istnieje raczej coś niż nic jest o wiele bardziej satysfakcjonująca. Istnieje coś, bo zostało stworzone, powołane do istnienia. Mógł tego dokonać tylko Byt Absolutny, Który jest Istnieniem istotnościowym, czyli taki byt do którego istoty należy istnienie. Inaczej byt konieczny, byt samoistniejący i z siebieistniejący. Taki byt nie jest odwieczny w sensie, ze istnieje od nieskończonej liczby interwałów czasowych. Taki byt, czyste istnienie jest bytem a-czasowym, nie istniejącym w czasie, bo jest bytem niezmiennym. Tam zaś gdzie nie ma zmian, tam nie ma upływu czasu, skoro czas jest jedynie miarą zmian. Taki byt, istnienie konieczne, niezmienne, samoistniejące, czysty akt istnienia może być nazwany Bogiem. Taki Byt Absolutny, Bóg jest źródłem wszelkiego istnienia, jest Stworzycielem wszystkiego. Taki Byt stworzył wszechświat, mnogość bytów niezależnych w sensie, że nie będących częściami (ciałem) Bytu Absolutnego. Byty te istniejące niezależnie, nie mają jednak istnienia z siebie samych. Ich istnienie zostało i dane przez Byt Samoistniejący, Konieczny i Absolutny, przez Boga. Ich istnienie nie tylko raz zostało im dane, ale jest im ustawicznie udzielane (creatio continua).
Byty niesamoistne istnieją tylko o tyle, o ile są stwarzane, utrzymywane w istnieniu przez Istnienie Samoistniejące.
„Byty materialne, podpadające pod zmysły” są jedynie podzbiorem zbioru „bytów istniejących”. Materialność nie jest wcale warunkiem koniecznym istnienia. Materialność, fakt podpadania pod zmysły jest tylko specyfikacją istnienia. Niektóre byty są materialne inne nie są.
Następująca dysjunkcja wydaje się być więc całkowicie uzasadniona:
„albo istnieje Bóg, jako źródło wszelkiego istnienia,
albo nie istniej nic”.