To, że ktoś nie może zrozumieć teorii względności wcale nie znaczy, że jest ona błędna, czy że opisywana przez nią rzeczywistość nie istnieje.
Dlaczego więc tak wielu twierdzi, że skoro nie mogą zrozumieć nauki o Bogu to znaczy, że Bóg nie istnieje, a teologia jest nieporozumieniem??? Niezrozumienie wcale nie jest jednoznaczne z nieistnieniem.
Skoro ślepy nie widzi tęczy, to wcale nie znaczy, że ci, którzy ją widzą bredzą i majaczą.
I niech nikt mi nie wmawia, że wiara i teologia przeczą zdrowemu rozsądkowi, bo teoria względności też nie jest wcale zdroworozsądkowa.