Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że ...walczysz przeciwko swojemu szczęściu?
Jeśli ktoś na siłę upiera się, że chce trwać w złym przez całą wieczność i ustawicznie robi wszystko aby to osiągnąć lekceważąc sobie wszelkie normy moralne i etyczne, to obawiam się, że nawet sam Pan Bóg będzie bezradny i nie będzie mógł nic uczynić, aby takiego człowieka zbawić.
Pan Bóg na pewno walczy o nas, przeciwko złu, ale nigdy nas do niczego nie przymusi, nawet jeśliby to miało być szczęście i życie wieczne. On walczy o nas przeciwko wszystkim potęgom zła, ale nigdy przeciwko naszej wolności. Cierpiąc z powodu tego, ze uciekamy i oddalamy się od Niego w nicość nie zmusi nas wbrew naszej woli do zmiany naszego zachowania. I w tym sensie, to nie On wydaje wyrok potępiający na nas, to my sami go wydajemy. On się wcielił, poniósł mękę i śmierć na krzyżu, aby mnie ratować, aby mnie zbawić, wyzwolić z mocy zła, ale nigdy do niczego mnie nie przymusi, nawet jeśli by to miało znaczyć, że na zawsze od Niego się oddzielę.
I to jest właśnie ryzyko Boga, Który zaryzykował siebie i swoje cierpienie, dając człowiekowi wolność. Bóg nigdy tej zasady nie złamie, w przeciwnym razie nasza wolność byłaby jedynie kpiną.
Klasyczna teologia mistyczna mówi o trzech rzeczach ostatecznych tak: „Niebo to Miłość spełniona lub spełniająca się przez wieczność, czyściec to Miłość oczyszczająca przez skończony czas, ale piekło, to Miłość odrzucona na wieczność.” Ja sam wybieram, której z nich chcę doświadczyć