Słuchając niektórych ludzi mam wrażenie, że chodząc do kościoła, przystępując (bardzo rzadko zresztą) do sakramentów, robią Bogu wielką przysługi i łaskę. Ale jednocześnie oczekują, że i Pan Bóg zrobi im przysługę i da to, czego oni akurat w danej chwili potrzebują. A kiedy Pan Bóg nie spełnia ich oczekiwań i standardów, to się na Niego obrażają i krytykują Kościół, księży, innych katolików a bardzo często i samego Pana Boga. No cóż, transakcja się nie udała, ktoś na pewno jest winny ...
Niestety tego rodzaju handlowe podejście do rzeczywistości religijnej jest absolutnym nieporozumieniem.