4 września 2007

pokusy ...

Ktoś ze znajomych napisał do mnie ze specyficzną prośbą:

„Jestem stałym czytelnikiem tej strony. Może napiszesz coś na temat walki, jaka dzieje się czasem we wnętrzu człowieka. Ciało mówi tak, dusza mówi nie. To tak jakby były 2 osobowości w człowieku. Czy to nazwać pokusą czy może czymś innym. Ostatnio czytałem myśli księdza Jana Bosco i on o pokusach ciekawie napisał, że są jak muchy, które należy ciągle odganiać”

No cóż? Myślę, że nikt nie wymyślił nic lepszego ponad to co na ten temat napisał św. Paweł w liście do Rzymian:

„Cóż więc powiemy? Czy Prawo jest grzechem? żadną miarą!
Ale jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie mówiło: Nie pożądaj. Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelakie pożądanie. Bo gdy nie ma Prawa, grzech jest w stanie śmierci. Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa.

Gdy jednak zjawiło się przykazanie - grzech ożył, ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło mnie ku śmierci. Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania, uwiódł mnie i przez nie zadał mi śmierć.

Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie. A więc to, co dobre, stało się dla mnie przyczyną śmierci? żadną miarą! Ale to właśnie grzech, by okazać się grzechem, przez to, co dobre, sprowadził na mnie śmierć, aby przez związek z przykazaniem grzech ujawnił nadmierną swą grzeszność.

Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu.

Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.

Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie.
Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.
Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.
Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym.

W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci?

Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!

Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.”

(Rz 7:7-25)

Myślę, że medytacja tego tekstu będzie na pewno pomocna :-)