Idealizacja rzeczywistości i odmowa widzenia jej ciemnych stron nie jest wcale jej naprawianiem, ale tchórzliwym unikiem i bardzo szkodliwym brakiem realizmu.
Jeśli ktoś odmawia uznania faktu istnienia zła we współczesnym świecie lub to zło wstydliwie kamufluje ugrzecznionym uśmiechem tzn., że nie tylko mija się z prawdą i tym bardziej szkodzi rzeczywistości, ale zło popiera i sprzyja jego rozwojowi.
Nie można stale chować głowy w piasek. Warto przeczytać sobie taką oto opowiastkę:
Pewien dumny i wykształcony struś dawał na pustyni lekcje strusim pisklętom na temat wyższości ich gatunku nad innymi.
- Jesteśmy największymi ptakami, co oznacza, że jesteśmy najważniejsi.
Wszyscy uczniowie przytakiwali mu:
- Oczywiści! Oczywiście! Tylko rezolutny struś imieniem Oliwier stawiał kłopotliwe pytania:
- Ale my nie potrafimy latać do tyłu, tak jak to robią kolibry – powiedział odważnym głosem.
- I co z tego, za to koliber nie jest związany ze swoim terenem.
- Oczywiście! Oczywiście! – powtarzały wszystkie strusie, oprócz Oliwiera.
- Znosimy największe, a jednocześnie najładniejsze jajka – kontynuował stary nauczyciel.
- To nieprawda, jajka rudzika są ładniejsze – zaprzeczył Oliwier.
- Z jajek rudzika wykluwają się jedynie rudziki – odburknął stary struś. Rudziki umieją jedynie wydziobywać polne glisty i tyle!
- Oczywiście! Oczywiście! – wykrzykiwały wszystkie strusie poza Oliwierem.
- My potrafimy chodzić na czterech palcach podczas gdy człowiek potrzebuje ich aż dziesięć – przypominał swoim uczniom stary nauczyciel.
- Ale człowiek potrafi latać nawet na siedząco podczas, gdy my nie umiemy latać w ogóle – skomentował Oliwier.
Stary struś zmierzył go surowym wzrokiem.
- Człowiek przemierza kulisty świat nazbyt szybko. Wkrótce wpadnie na siebie od tyłu i nie będzie nawet wiedział, że to, co na niego wpadło to on sam.
- Oczywiście! Oczywiście! – krzyczały wszystkie pozostałe strusie.
- Poza tym w niebezpiecznych momentach stajemy się niewidzialni chowając naszą głowę w piasek – wyskandował nauczyciel. Nikt inny nie umie tego zrobić.
- Jak możemy wiedzieć, ze nikt nas nie widzi, kiedy to my sami nic nie widzimy? – zapytał Oliwier.
- Demagogia - wykrzyknął stary struś i wszystkie pozostałe strusie powtarzały:
- Demagogia – nie znając nawet znaczenia tego słowa
I właśnie w tym momencie, zarówno nauczyciel jak i jego uczniowie usłyszeli jakiś złowrogi hałas, który podobny był do grzmotu i zbliżał się coraz bardziej w ich stronę. Nie był to huk wydobywający się z nieba ale złowrogi tętent nieprzebranej hordy rozwścieczonych słoni w pełnym natarciu, które przestraszone nie wiadomo czym gnały na oślep przed siebie.
Start struś wraz ze swoimi uczniami schował natychmiast głowę w piasek. Tylko Oliwier ukrył się za pewną, znajdującą się nieopodal wielką skałą i tam pozostał aż do chwili, w której rozwścieczona horda zniknęła. Kiedy wydostał się zza niej zobaczył rozorany piach, pokryty martwymi ciałami i pierzem: to było wszystko, co pozostało ze starego nauczyciela i jego uczniów. By upewnić się Oliwier zwołał apel, ale jedyne imię które odpowiedziało mu na jego wołanie było jego własnym.
- Oliwier – zawołał.
- Obecny – odpowiedział sobie. Było to jedyny żywy głos usłyszany na pustyni.
za Bruno Ferrero „Czy jest tam ktoś? Krótkie opowiadania dla ducha.”
bez komentarza :-)