Z drugiej jednak strony informacja poniższa zawarta w tak zatytułowanym artykuliku „Księża ściągają kazania” jest typowym przykładem informacji obliczonej na sensację. Ani bowiem moje strony prywatne nie są specjalistycznym serwisem homiletycznym, ani księża nie są tak leniwi, czy głupi żeby ściągać gotowce. Ja sam bowiem publikuję kazania i homilie na internecie właśnie jako pomoc homiletyczna dla księży. I nie widzę w tym nic zdrożnego, ani złego.
Księża pracujący na parafii po kilka, kilkanaście lat nawet najbardziej uduchowieni i rozmodleni, po jakimś czasie w naturalny sposób „jałowieją” i trudno im stale być „na topie” z głoszeniem homilii i kazań. Dlatego pomoce homiletyczne w postaci miesięcznika „Biblioteka Kaznodziejska”, czy stron internetowych nie powinny być i nie są traktowane jako ściągi, ale właśnie jako pomoce duszpasterskie i homiletyczne. Autor artykułu stawiając już w tytule oskarżycielską tezę przyczynia się do bardzo modnej ostatnio w polskiej rzeczywistości fali wylewania pomyj na duchowieństwo.