Dzisiaj chciałbym pokazać, że w dzisiejszym świecie pojawia się i inna, bardziej niebezpieczna i głębsza pretensja i krytyka, a jest pretensja wobec samego Boga. Wielu współczesnych ludzi, a szczególnie młodzieży „stawia pod ścianą” już nie tylko instytucję kościoła, czy Wspólnotę Ludu Bożego – Kościoła i kwestionuje nie tylko potrzebę tych rzeczywistości, ale daleko więcej. Ludzie „stawiają pod ścianą” i umieszczają na cenzurowanym samego Boga, mając do Niego pretensje, że świat, który stworzył jest niedoskonały, a On sam jest najprawdopodobniej nieobecny. I nie są to koniecznie zagorzali ateiści, czy wrogowie religii spod znaku marksistowsko-leninowskich opętańczych ideologii. Są to –niestety- ludzie młodzi, którzy nawet nieraz nie umieją się jasno wyrazić, w co nie wierzą, co odrzucają, co negują. Jest to postawa tym bardziej niebezpieczna, bo zasadzająca się na bardzo modnym wśród wielu młodych ludzi powiedzeniu „a to wszystko mi zwisa”, to mnie nie obchodzi, to jest bujda i wymysł. Bóg, religia, sprawy moralne stają się absolutnie niemodne i całkowicie obojętne. Ludzie tacy (właśnie ludzie młodzi) nie zadają sobie nawet najmniejszego wysiłku uzasadnienia swoich postaw, czy nonszalanckich przekonań. Jestem wolny, mogę robić co mi się podoba i wierzyć, albo nie wierzyć w co chcę, lub w to, co jest dla mnie wygodniejsze. Ten nonszalancki, a niejednokrotnie nawet wulgarny stosunek do religii i Boga, jest efektem –niestety- bardzo diabolicznej manipulacji ze strony przewrotnych, a ukrytych manipulatorów, którzy żerują na braku krytycyzmu i bardzo często –bądźmy szczerzy- na wygodnictwie i lenistwie swoich ofiar.
Dla poparcia takich postaw, czy też dla ich usprawiedliwienia swojej niewiary używają bardzo demagogicznych argumentów w rodzaju: „Obraz bogatych księży jeżdżących „wypasionymi furami” wyrabia nam –MŁODZIEZY- zdanie o Kościele i religii, że to wszystko jest jednym wielkim oszustwem, a Pan Bóg został stworzony przez księży, tylko po to, aby mogli się bogacić i mamić prostaczków swoimi wymysłami.” Przy takiej argumentacji wszelkie próby racjonalnej dyskusji na temat istnienia czy przymiotów samego Boga rozbijają się o bardzo modne i bardzo perwersyjne –a jednocześnie nie do zbicia- argumenty „ad hominem”.
Wszelka zaś rzeczowa dyskusja rozbija się wtedy o kilka, może kilkanaście złych przykładów, które u takiego młodego, ale zarazem bezkrytycznego człowieka wytworzyły karykaturalny obraz kościoła i religii. I na tym właśnie żerują przewrotni manipulatorzy o szatańskiej wprost proweniencji.
Co więcej, zauważam także, że np. na internecie pojawiła się spora liczba –jak ja ich nazywam- „harcowników internetowych”, którzy używają takich właśnie argumentów „ad hominem” lub nawet „ad personam” jako dowodów na nieistnienie Boga, na miałkość i rzekome zakłamanie religii. Szkalowanie zaś i opluwanie wszystkiego i wszystkich -z Bogiem włącznie- jest ich specjalnością.