19 czerwca 2008

czy trzeba protestować?

Takie pytanie może się pojawić chociażby w sprawie jawnych kłamstw i ideologicznych manipulacji ze strony niektórych dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, jakie mają miejsce w sławnej ostatnioj „sprawie 14 letniej Agaty”.

Wydawać by się mogło, że takie jawne kłamstwa i manipulacje przez nikogo przecież nie będą kupione, nikt im nie uwierzy, a Gazeta skompromitowała się już całkowicie i nie ma potrzeby „strzępić sobie języka”, protestować i podpisywać jakichś listów protestacyjnych.

Pozornie tak, ale w rzeczywistości, mimo nawet, że coraz mniej jest w Polsce prenumeratorów Gazety, protesty są potrzebne i konieczne. Musimy jasno zamanifestować nasze obrzydzenie, aby kłamstwo wiedziało, że jest po prostu rozpoznawane jako kłamstwo, a kłamca, aby wiedział, że jest rozpoznawany jako kłamca, żeby zabójstwo nie ubierało się w szatki praw człowieka i nie udowadniało bezczelnie, że jest dobrodziejstwem.

Gdyby nawet wszyscy zgadzali się że podana wiadomość jest kłamstwem, ale jednocześnie nie protestowali przeciwko temu, to jednak obrzydliwie kłamiący dziennikarz, czy jakikolwiek ideolog mógłby odnieść wrażenie, że jego manipulacje i żałosne, a zarazem obrzydliwe enuncjacje są przyjmowane i tolerowane. I nadal próbowałby mamić i tumanić, manipulować i kłamać. Wobec zła nie można pozostać biernym. Zło musi być napiętnowane i nazwane po imieniu, aby nie myślało, że jest dobrem.

Bardzo często w takich wypadkach przywoływane jest na pomoc słowo tolerancja. Nic jednak bardziej mylącego i szkodliwego niż zastosowanie w takim przypadku tolerancji. Tolerancja nigdy nie jest i być nie może zawieszeniem czy zaprzeczeniem moralnego osądu. Tolerancja nie jest milczącą zgodą na zło w jakiejkolwiek postaci. Ktokolwiek domaga się tolerancji dla jakiegokolwiek zła domaga się ipso facto tolerancji dla dla zła w ogólności, dla wszelkiego zła.

Moralny osąd, który jest najbardziej ludzkim przywilejem zawsze musi klarownie rozróżniać dobro od zła. Nie może być tak, że zło i dobro są równouprawniane, że zatarta jest między nimi jasna i klarowna granica. Wtedy bowiem cokolwiek zrobię, nie będzie podlegać żadnemu moralnemu osądowi, bo imię tolerancji i zacierania etycznych różnić wszystko mogę usprawiedliwić i uzasadnić.

 Chciwość zawsze będzie chciwością, jakkolwiek będę to nazywał i próbował usprawiedliwić.
 Pożądliwość zawsze będzie pożądliwością bez względu na to czy ktoś domaga się tolerancji czy nie.
 Nieprawość zawsze będzie nieprawością bez względu na to w jakie szatki ją ubiorę.
 Egoizm i pazerność zawsze będą obrzydliwe i niemoralne, niezależnie od tego jak bardzo będę chciał być wobec nich tolerancyjny.
 Pycha i zarozumiałość zawsze będą moralnie naganne i etycznie nie do usprawiedliwienia, bez względu na tolerancję i domaganie się społecznej akceptacji.
 Kradzież zawsze będzie kradzieżą bez względu na usprawiedliwienia i tłumaczenia.
 Zabójstwo zawsze będzie zabójstwem, a w niektórych przypadkach morderstwem czy nawet ludobójstwem jakkolwiek eufemicznie będę próbował to nazwać aborcją, eutanazją czy jeszcze inaczej.

Zło musi być nazwane po imieniu, aby nie myślało, że jest dobrem i nie mamiło innych pozorami dobra i szatkami tolerancji. I nikomu nie wolno (!!!) odbierać mi prawa, a nawet obowiązku do jasnych i klarownych sądów moralnych w imię tolerancji, obrony praw człowieka czy jakichkolwiek innych nadmuchanych pseudowartości. Pierwszym i podstawowym prawem człowieka jest prawo do jasnych i klarownych norm moralnych. A normy te nie wynikają w żaden sposób z demokratycznych głosowań czy widzimisię polityków. Nie są też nigdy nie mogą być przyjęte i uznane tylko dlatego, że jakaś grupa nacisku głośniej krzyczy i bardziej bezczelnie domaga się tolerancji dla zła.