Bóg jest odwieczny i w miłości stworzył świat i mnie – to jest na pewno przedmiotem wiary, ale wcale nie jest irracjonalne, czy anty racjonalne. Ludzki rozum nie sprzeciwia się tego rodzaju stwierdzeniu.
Wszechświat jest odwieczny a wszystko co w nim istnieje jest dziełem czystego przypadku – to zdanie jest również przedmiotem wiary, bo jest absolutnie nieudowadnialne. Nikt nigdy nie będzie w stanie mi udowodnić, że Wszechświat jest odwieczny, ani też nikt nie jest w stanie udowodnić mi, że wszystko co w nim istnieje jest dziełem przypadku. Co więcej, wszystko co mnie otacza wskazuje raczej na coś wprost przeciwnego, a mianowicie, że cokolwiek istnieje nie jest ani wieczne, ani nie jest dziełem przypadku. Cokolwiek mnie otacza wszystko ma swoją -dosyć jednoznaczną przyczynę i cel, które jestem w stanie wskazać. Udowadnianie więc, że coś jest odwieczne i że jest tylko dziełem przypadku jest dosyć niedorzeczne, a nawet zaprzecza rozumowi.
W tej sytuacji powstaje więc uzasadnione pytanie: „Co lepiej i bardziej realistycznie tłumaczy istnienie świata i moje w tym świecie istnienie, wiara pierwszego czy drugiego rodzaju?”
Dlaczego więc od lat niektórzy ludzie z uporem maniaka próbują mi wmówić absurd i niedorzeczność, twierdząc przy tym, że to właśnie ich wiara i ich absurdalne przekonania są logiczne, racjonalne i jedynie słuszne? Dlaczego ci sami ludzie oskarżają bez jakiegokolwiek racjonalnego dowodu wierzenia religijne o niedorzeczność i dogmatyzm? Czy już sam ten fakt nie jest dziwny i zastanawiający? Czy próby udowadniania nieudowadnialnego nie powinny wydawać się podejrzane?
Czy próba zastąpienia jednej wiary (wcale nie irracjonalnej i nie niedorzecznej) przez inną wiarę o wiele bardziej irracjonalną i niedorzeczną nie jest podejrzana?