Pwt 11:18.26-28
Weźcie przeto sobie te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami. Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję - przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję, a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie.
Rz 3:21-25a. 28
Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa.
Mt 7:21-27
Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki .
Dwie budowy
Tak w pierwszym czytaniu z Księgi Powtórzonego Prawa, jak i w Ewangelii dzisiejsza Liturgia Słowa stawia przed nami dwie możliwości: albo - albo. Mojżesz mówi wprost do narodu wybranego: "Kładę dzisiaj przed wami błogosławieństwo albo przekleństwo". Albo będziecie słuchać głosu Boga i postępować za nim uczciwie i szczerze, albo będziecie Mu się sprzeciwiać i pójdziecie za obcymi bogami i bożkami. Wybór należy do was. I od was zależy, czy w życiu waszym spotka was błogosławieństwo, czy przekleństwo.
Podobnie i Jezus w dzisiejszej ewangelii mówiąc o dwóch budowach stawia przed nami także dwie możliwości wyboru drogi życia. Buduję na mocnym fundamencie i dom mojego życia jest trwały, albo buduję na piasku i dom mojego życia nie ma szans na przetrwanie. Wybór należy do każdego z nas.
Dziwimy się, że w naszym życiu tyle nieszczęść i katastrof, tyle porażek i niepowodzeń, a właściwie to dlaczego żaden z nas nie zada sobie prostego pytania: "Na jakim fundamencie budują to moje życie? Za jakimi idę bożkami? Co wybrałem w moim życiu jako podstawową wartość?"
Buduję na piasku uczuć, sentymentów, albo wartości doczesnych i materialnych, przyjemności i egoizmu a dziwię się, że po jakimś czasie całe to moje życie się wali, że tyle w nim niepowodzeń i porażek. Wiarę i sprawy Boże, sprawy najważniejsze odłożyłem na bok, zaniedbałem, zlekceważyłem i dziwię się, że nic mi nie idzie, że wszystko przesypuje mi się przez palce jak piasek, że nic mi się nie udaje ... Albo też tłumaczę się "Chciałem dobrze, przecież miałem najlepsze intencje, dlaczego więc wszystko mi się załamuje i rozsypuje?" Ano tak, chciałem dobrze, ale po swojemu, chciałem dobrze, ale bez Boga, bez wiary i bez przykazań, chciałem dobrze, ale po najmniejszej linii oporu ... chciałem dobrze, ale ... dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło ... A to przecież nie Pan Bóg mnie karze, to nie Pan Bóg się mści, to nie Pan Bóg zsyła na mnie doświadczenia i kłopoty życiowe. Chciałem sam i bez Niego, to i Pan Bóg uszanował mój wybór. On mi proponował budowę na skale, ja wybrałem piasek, więc czemu mam do Niego pretensje i żal? Wiele razy dawał mi znaki, wskazywał miejsca słabe mojej budowy, upominał, przypominał, ostrzegał, a ja się uparłem i ustawicznie sobie Go lekceważyłem, czemu więc mam do Niego żal?
Oczywiście, nigdy nie jest za późno,
żeby naprawić, zmienić, poprawić to co sknociłem.
Trzeba jednak najpierw uznać, że to ja sknociłem i że muszę wróć
i poprawić budowę mojego życia.
31 maja 2008
30 maja 2008
31.05. Święto Nawiedzenia N. M. P.
So 3,14-18
Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela: król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego. Owego dnia powiedzą Jerozolimie: Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce! Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz - On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości, (jak w dniu uroczystego święta). Zabiorę od ciebie niedolę, abyś już nie nosiła brzemienia zniewagi.
Łk 1,39-56
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.
Wtedy Maryja rzekła:
Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest Jego imię -
a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją.
On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje -
jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.
Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
Błogosławiona jesteś między niewiastami ...
Ewangeliczna narracja pokazuje nam spotkanie Maryi i Elżbiety, dwóch brzemiennych kobiet. Już we wczesnym Kościele spotkanie to było tematem teologicznej refleksji, a scena stała się bardzo popularna przez fakt, że jest ona źródłem wspaniałego hymnu "Magnificat" śpiewanego w nieszporach, ale także źródłem części modlitwy, która wraz z pozdrowieniem anielskim tworzy "Zdrowaś Maryjo". Scenę tę odnajdujmy również jako jedną z tajemnic Radosnej części Różańca. Samo święto obchodzone było najpierw w XIII wieku wśród franciszkanów. Zostało ono rozszerzone na cały zachodni Kościół w wieku XIV.
Maryja po Zwiastowaniu, wiedząc, że sama została Matką Zbawiciela, postanowiła odwiedzić swoją krewną Elżbietę. Opuszcza więc Nazaret w Galilei i -w kilkudniowej podróży, najprawdopodobniej na piechotę- udaje się na południe do Judei. Pismo św. nie wymienia nazwy miejscowości, w jakiej mieszkała Elżbieta. Niektórzy proponowali Jerozolimę, inni Hebron, ale wydaje się, że było to najprawdopodobniej -leżące w odległości 8 kilometrów na zachód od Jerozolimy- Ain Karim.
Spotkanie to pozostaje w całej tradycji Kościoła wspaniałym przykładem wzajemnej miłości i szacunku, ale także szczególnym wyrazem troski o dziecko. Jest to spotkanie oczywiście pierwszym objawieniem się Chrystusa. Skąd Elżbieta wiedziała o fakcie Zwiastowania? Jak dowiedziała się ona o tym, że oto "Matka mojego Pana przychodzi do mnie"? Chrystus jeszcze przed swoim narodzeniem staje się znany jako Zbawiciel, jako Odkupiciel i Mesjasz. I co ciekawe -po Maryi i Józefie właśnie Elżbieta jest tą, która jako trzecia wie o niezwykłym wydarzeniu i tajemnicy Wcielenia. Jest też to spotkanie okazją do wyśpiewania przez Maryję pięknego hymnu: "Uwielbia dusza moja Pana ...".
Uczmy się -z przykładu dwóch kobiet z dzisiejszej ewangelii- wzajemnego szacunku i pokory, ale także umiejętności przyjmowania Boga w nas samych, w naszym życiu, w naszej codzienności.
Zauważmy także, ze Maryja przynosi Chrystusa współczesnemu, zabieganemu i zatroskanemu człowiekowi i sama przychodzi z pomocą tam, gdzie ta pomoc jest potrzebna. Maryja nigdy nie zasłania Chrystusa sobą, Ona Go „odsłania”, ukazuje i przynosi światu i człowiekowi, jako Jedynego Zbawiciela świata.
Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela: król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego. Owego dnia powiedzą Jerozolimie: Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce! Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz - On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości, (jak w dniu uroczystego święta). Zabiorę od ciebie niedolę, abyś już nie nosiła brzemienia zniewagi.
Łk 1,39-56
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.
Wtedy Maryja rzekła:
Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest Jego imię -
a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją.
On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje -
jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.
Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
Błogosławiona jesteś między niewiastami ...
Ewangeliczna narracja pokazuje nam spotkanie Maryi i Elżbiety, dwóch brzemiennych kobiet. Już we wczesnym Kościele spotkanie to było tematem teologicznej refleksji, a scena stała się bardzo popularna przez fakt, że jest ona źródłem wspaniałego hymnu "Magnificat" śpiewanego w nieszporach, ale także źródłem części modlitwy, która wraz z pozdrowieniem anielskim tworzy "Zdrowaś Maryjo". Scenę tę odnajdujmy również jako jedną z tajemnic Radosnej części Różańca. Samo święto obchodzone było najpierw w XIII wieku wśród franciszkanów. Zostało ono rozszerzone na cały zachodni Kościół w wieku XIV.
Maryja po Zwiastowaniu, wiedząc, że sama została Matką Zbawiciela, postanowiła odwiedzić swoją krewną Elżbietę. Opuszcza więc Nazaret w Galilei i -w kilkudniowej podróży, najprawdopodobniej na piechotę- udaje się na południe do Judei. Pismo św. nie wymienia nazwy miejscowości, w jakiej mieszkała Elżbieta. Niektórzy proponowali Jerozolimę, inni Hebron, ale wydaje się, że było to najprawdopodobniej -leżące w odległości 8 kilometrów na zachód od Jerozolimy- Ain Karim.
Spotkanie to pozostaje w całej tradycji Kościoła wspaniałym przykładem wzajemnej miłości i szacunku, ale także szczególnym wyrazem troski o dziecko. Jest to spotkanie oczywiście pierwszym objawieniem się Chrystusa. Skąd Elżbieta wiedziała o fakcie Zwiastowania? Jak dowiedziała się ona o tym, że oto "Matka mojego Pana przychodzi do mnie"? Chrystus jeszcze przed swoim narodzeniem staje się znany jako Zbawiciel, jako Odkupiciel i Mesjasz. I co ciekawe -po Maryi i Józefie właśnie Elżbieta jest tą, która jako trzecia wie o niezwykłym wydarzeniu i tajemnicy Wcielenia. Jest też to spotkanie okazją do wyśpiewania przez Maryję pięknego hymnu: "Uwielbia dusza moja Pana ...".
Uczmy się -z przykładu dwóch kobiet z dzisiejszej ewangelii- wzajemnego szacunku i pokory, ale także umiejętności przyjmowania Boga w nas samych, w naszym życiu, w naszej codzienności.
Zauważmy także, ze Maryja przynosi Chrystusa współczesnemu, zabieganemu i zatroskanemu człowiekowi i sama przychodzi z pomocą tam, gdzie ta pomoc jest potrzebna. Maryja nigdy nie zasłania Chrystusa sobą, Ona Go „odsłania”, ukazuje i przynosi światu i człowiekowi, jako Jedynego Zbawiciela świata.
Sto Zabobonów ...
TOLERANCJA. Tyle co znoszenie. Nazywamy “tolerancyjnym" człowieka, który toleruje, to jest znosi innych, ich poglądy, ich sposób życia itp. Tolerancja jest wypróbowanym sposobem współżycia w łonie tego samego społeczeństwa różnych grup ludzi, różniących się pod względem światopoglądu*, względnie zasadniczych tez politycznych. W tej dziedzinie tolerancja jest pożyteczną dyrektywą ustrojową. Ale z tą tolerancją związanych jest kilka zabobonów.
Jeden z nich polega na pojmowaniu tolerancji jako reguły bezwzględnej, od której nie ma wyjątków. Wtedy rozumie się przez tolerancję także znoszenie kogoś, kto obraża innych, ich uczucia itp. Skądinąd niektórzy pojmują tolerancję tak szeroko, że żądają znoszenia nawet tych, którzy chcą siłą obalić tolerancyjny ustrój. Mamy wtedy do czynienia z dwoma zabobonami: żadna tolerancja nie uprawnia nikogo do obrażania innych, a tolerancja, która toleruje swoich własnych wrogów, nie może się ostać. Stąd niektóre konstytucje, np. konstytucja Republiki Federalnej Niemiec, zawierają przepis pozwalający rządowi zabronić działalności partii, której zasady i praktyka są sprzeczne z tolerancyjnymi zasadami tejże konstytucji. Na tej podstawie, po otrzymaniu wyroku trybunału konstytucyjnego, zabroniono w Niemczech zarówno partii neonazistowskiej jak i komunistycznej.
Inny, znacznie groźniejszy zabobon, to przenoszenie tolerancji z dziedziny światopoglądu do nauki*. Co prawda i w nauce pewna tolerancja jest w zasadzie pożyteczna, bo pozwala na rozwijanie nowych myśli, ale ta tolerancja ma granice. Wprawdzie nie w tym znaczeniu, by zabraniano ludziom bronić poglądów oczywiście fałszywych, względnie sprzecznych ze stanem nauki, ale w tym, że odmawia im się subwencji itp. Oto przykład: gdyby ktoś chciał bronić dzisiaj teorii Pto-lemeusza (według której Słońce obraca się wokoło Ziemi), nikt by mu tego w krajach tolerancyjnych nie zabronił, ale wątpić należy, czy znalazłby instytut astronomiczny, gdzie pozwolono by mu wykładać to głupstwo, a tym mniej fundusz naukowy, który finansowałby jego “badania". Powodem przenoszenia tolerancji ze światopoglądu do nauki jest zazwyczaj sceptycyzm*.
Patrz: demokracja, nauka, relatywizm, sceptycyzm, wolność.
Sto zabobonow JM Bochenski
A jeszcze większe zamieszanie powstaje, jeśli przeniesiemy tolerancję z dziedziny światopoglądu do dziedziny moralności. Wtedy szeroko rozumiana tolerancja przymusza nas żeby zaakceptować wszelkie możliwe i niemożliwe postawy moralne z morderstwem włącznie. No bo czemu jedne postawy mogą być akceptowane i tolerowane, a inne nie? Jakie są granice wyznaczające postawy tolerowalne od nietolerowalnych?
Jeden z nich polega na pojmowaniu tolerancji jako reguły bezwzględnej, od której nie ma wyjątków. Wtedy rozumie się przez tolerancję także znoszenie kogoś, kto obraża innych, ich uczucia itp. Skądinąd niektórzy pojmują tolerancję tak szeroko, że żądają znoszenia nawet tych, którzy chcą siłą obalić tolerancyjny ustrój. Mamy wtedy do czynienia z dwoma zabobonami: żadna tolerancja nie uprawnia nikogo do obrażania innych, a tolerancja, która toleruje swoich własnych wrogów, nie może się ostać. Stąd niektóre konstytucje, np. konstytucja Republiki Federalnej Niemiec, zawierają przepis pozwalający rządowi zabronić działalności partii, której zasady i praktyka są sprzeczne z tolerancyjnymi zasadami tejże konstytucji. Na tej podstawie, po otrzymaniu wyroku trybunału konstytucyjnego, zabroniono w Niemczech zarówno partii neonazistowskiej jak i komunistycznej.
Inny, znacznie groźniejszy zabobon, to przenoszenie tolerancji z dziedziny światopoglądu do nauki*. Co prawda i w nauce pewna tolerancja jest w zasadzie pożyteczna, bo pozwala na rozwijanie nowych myśli, ale ta tolerancja ma granice. Wprawdzie nie w tym znaczeniu, by zabraniano ludziom bronić poglądów oczywiście fałszywych, względnie sprzecznych ze stanem nauki, ale w tym, że odmawia im się subwencji itp. Oto przykład: gdyby ktoś chciał bronić dzisiaj teorii Pto-lemeusza (według której Słońce obraca się wokoło Ziemi), nikt by mu tego w krajach tolerancyjnych nie zabronił, ale wątpić należy, czy znalazłby instytut astronomiczny, gdzie pozwolono by mu wykładać to głupstwo, a tym mniej fundusz naukowy, który finansowałby jego “badania". Powodem przenoszenia tolerancji ze światopoglądu do nauki jest zazwyczaj sceptycyzm*.
Patrz: demokracja, nauka, relatywizm, sceptycyzm, wolność.
Sto zabobonow JM Bochenski
A jeszcze większe zamieszanie powstaje, jeśli przeniesiemy tolerancję z dziedziny światopoglądu do dziedziny moralności. Wtedy szeroko rozumiana tolerancja przymusza nas żeby zaakceptować wszelkie możliwe i niemożliwe postawy moralne z morderstwem włącznie. No bo czemu jedne postawy mogą być akceptowane i tolerowane, a inne nie? Jakie są granice wyznaczające postawy tolerowalne od nietolerowalnych?
29 maja 2008
Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa – A
Pwt 7:6-11
Ty bowiem jesteś narodem poświęconym Panu, Bogu twojemu. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością. Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego. Uznaj więc, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw, lecz który odpłaca każdemu z nienawidzących Go, niszcząc go. Nie pozostawia bezkarnie tego, kto Go nienawidzi, odpłacając jemu samemu. Strzeż przeto poleceń, praw i nakazów, które ja tobie polecam dzisiaj pełnić.
1 J 4:7-16
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
Mt 11:25-30
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
Przyjdźcie do mnie wszyscy ...
W naszej codzienności szukamy raczej, jak być silnym i pewnym siebie. Stawiamy na tych, którzy nie ustępują, nie poddają się, umieją walczyć o swoje. Mamy szacunek dla mocnych i podziwiamy ludzi sukcesu. Cichych i pokornych uważamy za fajtłapów i niedorajdów życiowych. Bezkrytyczna i ślepa gloryfikacja człowieka mocnego, cywilizacja sukcesu stworzyła model współczesnego supermana. Model współczesnego człowieka, to ktoś pewny siebie - nazywamy go wtedy "asertywnym", to człowiek liczący na własne siły - mówimy, że jest zdecydowany, człowiek który wszystko wie, a przynajmniej robi wrażenie, że wie wszystko - mówimy wtedy, że jest wykształcony i obyty w świecie. A najczęściej jest to też człowiek wrzaskliwy, zwracający uwagę tylko na siebie i w końcu pełen pychy. Świat współczesny ma mnóstwo takich idolów, a środki masowego przekazu co rusz podsuwają nam nowe wzorce. Piękne, eleganckie, przebiegłe i drapieżne kobiety. Dobrze ubrani i zaradni, zdecydowani panowie, aktorzy, sportowcy, podróżnicy, biznesmeni, politycy .... Cała gama wzorców, mocnych ludzi, supermanów, ludzi sukcesu.
A ja oglądając takie medialne idole, zastanawiam się: "Jak Chrystus czułby się wśród nich? Jak oni przyjęliby słowa Chrystusa: «uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem»?" Popatrzyliby na Niego z politowaniem, uśmiechnęli się lekceważąco i pewno - tak, jak Grecy Pawłowi na Areopagu - odpowiedzieliby z pobłażaniem: "Posłuchamy Cię innym razem."
Ludzie cisi, pokorni, nie rzucający się w oczy, czasami niezdecydowani lub zakłopotani to dla nas ciamajdy, fajtłapy, nieudacznicy, życiowe niedorajdy. Pogardzamy nimi, nie mamy do nich szacunku, nie mamy do nich ani zaufania, ani nie liczymy na nich, bo są za słabi, głupi, prości, niepozbierani, niezaradni. Patrzymy na nich z pobłażaniem i politowaniem, uśmiechamy się ironicznie i drwiąco ... Nie są ani eleganccy, ani dobrze i gustownie ubrani, nie skrapiają się drogimi perfumami i nie spędzają całych dni i nocy "na robieniu biznesu". Nie należą do elity, nie mają mocnych pleców i wpływowych znajomych. W świecie i cywilizacji sukcesu po prostu się nie liczą.
A ja spotykając takich ludzi, zastanawiam się: "Jak Chrystus czułby się wśród nich? Jak oni przyjęliby sława Chrystusa: «uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem»?" Popatrzyliby na Niego z miłością, uśmiechnęli się ze zrozumieniem i radością, i pewno -jak Zacheusz i celnik - odpowiedzieliby pokornie: "Panie nie jestem godzien".
Czy wobec tego co powyżej, można powiedzieć, że chrześcijaństwo to smutna religia słabych prostaczków, nieokrzesanych fajtłapów i życiowych nieudaczników?
A przecież „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć ...”(1Kor 1:27). Proszę Cię więc Panie ... „uczyń serca nasze według Serca twego”. Nie pozwól mi być zarozumiałym i pewnym siebie, uchroń mnie od pychy i samozadowolenia.
Ty bowiem jesteś narodem poświęconym Panu, Bogu twojemu. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością. Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego. Uznaj więc, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw, lecz który odpłaca każdemu z nienawidzących Go, niszcząc go. Nie pozostawia bezkarnie tego, kto Go nienawidzi, odpłacając jemu samemu. Strzeż przeto poleceń, praw i nakazów, które ja tobie polecam dzisiaj pełnić.
1 J 4:7-16
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
Mt 11:25-30
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
Przyjdźcie do mnie wszyscy ...
W naszej codzienności szukamy raczej, jak być silnym i pewnym siebie. Stawiamy na tych, którzy nie ustępują, nie poddają się, umieją walczyć o swoje. Mamy szacunek dla mocnych i podziwiamy ludzi sukcesu. Cichych i pokornych uważamy za fajtłapów i niedorajdów życiowych. Bezkrytyczna i ślepa gloryfikacja człowieka mocnego, cywilizacja sukcesu stworzyła model współczesnego supermana. Model współczesnego człowieka, to ktoś pewny siebie - nazywamy go wtedy "asertywnym", to człowiek liczący na własne siły - mówimy, że jest zdecydowany, człowiek który wszystko wie, a przynajmniej robi wrażenie, że wie wszystko - mówimy wtedy, że jest wykształcony i obyty w świecie. A najczęściej jest to też człowiek wrzaskliwy, zwracający uwagę tylko na siebie i w końcu pełen pychy. Świat współczesny ma mnóstwo takich idolów, a środki masowego przekazu co rusz podsuwają nam nowe wzorce. Piękne, eleganckie, przebiegłe i drapieżne kobiety. Dobrze ubrani i zaradni, zdecydowani panowie, aktorzy, sportowcy, podróżnicy, biznesmeni, politycy .... Cała gama wzorców, mocnych ludzi, supermanów, ludzi sukcesu.
A ja oglądając takie medialne idole, zastanawiam się: "Jak Chrystus czułby się wśród nich? Jak oni przyjęliby słowa Chrystusa: «uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem»?" Popatrzyliby na Niego z politowaniem, uśmiechnęli się lekceważąco i pewno - tak, jak Grecy Pawłowi na Areopagu - odpowiedzieliby z pobłażaniem: "Posłuchamy Cię innym razem."
Ludzie cisi, pokorni, nie rzucający się w oczy, czasami niezdecydowani lub zakłopotani to dla nas ciamajdy, fajtłapy, nieudacznicy, życiowe niedorajdy. Pogardzamy nimi, nie mamy do nich szacunku, nie mamy do nich ani zaufania, ani nie liczymy na nich, bo są za słabi, głupi, prości, niepozbierani, niezaradni. Patrzymy na nich z pobłażaniem i politowaniem, uśmiechamy się ironicznie i drwiąco ... Nie są ani eleganccy, ani dobrze i gustownie ubrani, nie skrapiają się drogimi perfumami i nie spędzają całych dni i nocy "na robieniu biznesu". Nie należą do elity, nie mają mocnych pleców i wpływowych znajomych. W świecie i cywilizacji sukcesu po prostu się nie liczą.
A ja spotykając takich ludzi, zastanawiam się: "Jak Chrystus czułby się wśród nich? Jak oni przyjęliby sława Chrystusa: «uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem»?" Popatrzyliby na Niego z miłością, uśmiechnęli się ze zrozumieniem i radością, i pewno -jak Zacheusz i celnik - odpowiedzieliby pokornie: "Panie nie jestem godzien".
Czy wobec tego co powyżej, można powiedzieć, że chrześcijaństwo to smutna religia słabych prostaczków, nieokrzesanych fajtłapów i życiowych nieudaczników?
A przecież „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć ...”(1Kor 1:27). Proszę Cię więc Panie ... „uczyń serca nasze według Serca twego”. Nie pozwól mi być zarozumiałym i pewnym siebie, uchroń mnie od pychy i samozadowolenia.
26 maja 2008
o co chodzi ?
Według amerykańskich psychologów sytuacja jest alarmująca: czy to w mediach, czy w reklamach człowiek jest pokazywany w taki sposób, jakby to, co w nim seksualne, fizyczne, cielesne było najważniejsze i stanowiło o jego istocie. Jest to bardzo często połączone z przedmiotowym traktowaniem człowieka.
Idziemy, 11 maja 2008
W reklamie kawy mamy niedwuznaczne uściski, w reklamie spodni chłopak rozbiera dziewczynę, nawet proszek do prania może być „zerotyzowany”. Współczesny świat mediów, w tym i reklam, został zdominowany przez takie podteksty. Dlaczego tak się dzieje i czemu to służy?
więcej w : Idziemy, 11 maja 2008
Jakże łatwo rządzi się społeczeństwem wydanym na pastwę najniższych instynktów ... Jak łatwo wtedy sprzedać ludziom każdy kit i każdą bzdurę.
Idziemy, 11 maja 2008
W reklamie kawy mamy niedwuznaczne uściski, w reklamie spodni chłopak rozbiera dziewczynę, nawet proszek do prania może być „zerotyzowany”. Współczesny świat mediów, w tym i reklam, został zdominowany przez takie podteksty. Dlaczego tak się dzieje i czemu to służy?
więcej w : Idziemy, 11 maja 2008
Jakże łatwo rządzi się społeczeństwem wydanym na pastwę najniższych instynktów ... Jak łatwo wtedy sprzedać ludziom każdy kit i każdą bzdurę.
24 maja 2008
VIII Niedziela w ciągu roku – A
Iz 49:14-15
Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
1Kor 4:1-5
Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.
Mt 6:24-34
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
Nikt nie może dwóm panom służyć
Nie na dzisiejsze czasy wydają się słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. "Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co będziecie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się będziecie przyodziewać. Przypatrzcie się ptakom ..." Czyżby Chrystus pochwalał tu nieróbstwo, czyżby sprzyjał znanym nam "niebieskim ptakom" i "dzieciom kwiatom", leniom, nierobom i ludziom nieodpowiedzialnym, liczącym na "mannę z nieba"? Łatwo można do takiego wniosku dojść czytając słowa dzisiejszej Ewangelii tylko pobieżnie. ale przecież wiemy, że tak nie jest. On sam (jak mniemano) był synem rzemieślnika i na pewno wiedział doskonale jak ciężko trzeba pracować na "chleb powszedni", jak w pocie czoła należy zdobywać konieczne do życia środki. Na pewno nie pochwala więc nieróbstwa i bezczynności, nieodpowiedzialności i braku zaradności.
Przestrzega nas jednak przed nadmiernym przywiązywaniem wagi do dóbr doczesnych, przed zaślepieniem, przed uznaniem, że całe moje życie do tego wymiaru się sprowadza. Czyż te przestrogi nie są na dzisiejsze czasy? Zobaczmy, jak wielu ludzi tak bardzo się "zagalopowało" w swej zaradności, że zapomnieli o wszystkim innym, że dla nich całe życie sprowadza się do zapewnienia sobie doczesnego dostatku i dobrobytu nawet kosztem innych, kosztem sprawiedliwości społecznej, kosztem zwykłej uczciwości. Zawsze kiedy czytam te słowa, myślę o tych, którzy zapomnieli o tym, że obok nich żyją inni ludzie, że świat jest piękny i godny podziwu i zachwytu, o tych, którzy zaślepieni zostali tak bardzo "mamoną", że nic innego poza nią już nie widzą, że nie liczy się dla nich własna rodzina, dzieci, przyjaźń, życie wieczne, nic poza pieniądzem.
Gdzieś kiedyś wyczytałem, że np. 260 najbogatszych ludzi świata ma na swoich kontach tyle, ile roczny dochód 3 miliardów najuboższych, a więc tej drugiej, biedniejszej połowy świata. Co oni z tą "mamoną" robią? Czyż to nie jest szokujące? Czyż to nie jest to o czym mówi Chrystus?
Niedawno znalazłem i taką informację: "Biedne dzieci w Indiach, Chinach i Pakistanie szyją ręcznie piłki dla wielkich firm sportowych". Te dzieci nie mają możliwości chodzenia do szkoły, nie mają zabawek, nie mają dzieciństwa, ale ..... ich niewolnicza praca "umila” życie milionom innych, sportowych fanów nawet nieświadomych tej niesprawiedliwości. A jakby tego nie było dosyć, to według danych UNESCO na zapewnienie szkoły dla wszystkich biednych dzieci na świecie potrzeba rocznie 8 miliardów dolarów. Na przygotowanie na przykład stadionów do mistrzostw świata w piłce nożnej w Korei i Japonii wydano 9 miliardów dolarów. I znowu jedni nie mogą nawet marzyć o szkole, kiedy inni wydają krocie na przyjemności.
Ale czy trzeba aż tak daleko sięgać. Spójrzmy wokół nas, na nasze społeczeństwo, na nasze układy i nasze życie. Ileż w nim niesprawiedliwości, ileż zaślepienia mamoną, ileż egoizmu i bezduszności ....
"Mamona" zaślepiła świat całkowicie i Chrystus przed tym właśnie przestrzega, ale i przed uspokajaniem swojego sumienia: "Ja przecież muszę dbać o siebie i swoich najbliższych. Nie nakarmię wszystkich głodnych i wszystkim potrzebującym nie pomogę. Muszę zapewnić najpierw sobie i swoim dzieciom "godziwe warunki życia", a później będę mógł myśleć o innych" ... Czyż to też nie jest zaślepienie? Przypowieść o bogaczu i Łazarzu narzuca się sama ... A słowa Jezusa: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych ...” pozostają nadal aktualne.
Panie nie pozwól, aby mamona zasłoniła mi świat i drugiego człowieka ...
Nie pozwól, abym zapomniał o Twoim Królestwie ...
Bo ostatecznie .... komu ja służę ....?
Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
1Kor 4:1-5
Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.
Mt 6:24-34
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
Nikt nie może dwóm panom służyć
Nie na dzisiejsze czasy wydają się słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. "Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co będziecie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się będziecie przyodziewać. Przypatrzcie się ptakom ..." Czyżby Chrystus pochwalał tu nieróbstwo, czyżby sprzyjał znanym nam "niebieskim ptakom" i "dzieciom kwiatom", leniom, nierobom i ludziom nieodpowiedzialnym, liczącym na "mannę z nieba"? Łatwo można do takiego wniosku dojść czytając słowa dzisiejszej Ewangelii tylko pobieżnie. ale przecież wiemy, że tak nie jest. On sam (jak mniemano) był synem rzemieślnika i na pewno wiedział doskonale jak ciężko trzeba pracować na "chleb powszedni", jak w pocie czoła należy zdobywać konieczne do życia środki. Na pewno nie pochwala więc nieróbstwa i bezczynności, nieodpowiedzialności i braku zaradności.
Przestrzega nas jednak przed nadmiernym przywiązywaniem wagi do dóbr doczesnych, przed zaślepieniem, przed uznaniem, że całe moje życie do tego wymiaru się sprowadza. Czyż te przestrogi nie są na dzisiejsze czasy? Zobaczmy, jak wielu ludzi tak bardzo się "zagalopowało" w swej zaradności, że zapomnieli o wszystkim innym, że dla nich całe życie sprowadza się do zapewnienia sobie doczesnego dostatku i dobrobytu nawet kosztem innych, kosztem sprawiedliwości społecznej, kosztem zwykłej uczciwości. Zawsze kiedy czytam te słowa, myślę o tych, którzy zapomnieli o tym, że obok nich żyją inni ludzie, że świat jest piękny i godny podziwu i zachwytu, o tych, którzy zaślepieni zostali tak bardzo "mamoną", że nic innego poza nią już nie widzą, że nie liczy się dla nich własna rodzina, dzieci, przyjaźń, życie wieczne, nic poza pieniądzem.
Gdzieś kiedyś wyczytałem, że np. 260 najbogatszych ludzi świata ma na swoich kontach tyle, ile roczny dochód 3 miliardów najuboższych, a więc tej drugiej, biedniejszej połowy świata. Co oni z tą "mamoną" robią? Czyż to nie jest szokujące? Czyż to nie jest to o czym mówi Chrystus?
Niedawno znalazłem i taką informację: "Biedne dzieci w Indiach, Chinach i Pakistanie szyją ręcznie piłki dla wielkich firm sportowych". Te dzieci nie mają możliwości chodzenia do szkoły, nie mają zabawek, nie mają dzieciństwa, ale ..... ich niewolnicza praca "umila” życie milionom innych, sportowych fanów nawet nieświadomych tej niesprawiedliwości. A jakby tego nie było dosyć, to według danych UNESCO na zapewnienie szkoły dla wszystkich biednych dzieci na świecie potrzeba rocznie 8 miliardów dolarów. Na przygotowanie na przykład stadionów do mistrzostw świata w piłce nożnej w Korei i Japonii wydano 9 miliardów dolarów. I znowu jedni nie mogą nawet marzyć o szkole, kiedy inni wydają krocie na przyjemności.
Ale czy trzeba aż tak daleko sięgać. Spójrzmy wokół nas, na nasze społeczeństwo, na nasze układy i nasze życie. Ileż w nim niesprawiedliwości, ileż zaślepienia mamoną, ileż egoizmu i bezduszności ....
"Mamona" zaślepiła świat całkowicie i Chrystus przed tym właśnie przestrzega, ale i przed uspokajaniem swojego sumienia: "Ja przecież muszę dbać o siebie i swoich najbliższych. Nie nakarmię wszystkich głodnych i wszystkim potrzebującym nie pomogę. Muszę zapewnić najpierw sobie i swoim dzieciom "godziwe warunki życia", a później będę mógł myśleć o innych" ... Czyż to też nie jest zaślepienie? Przypowieść o bogaczu i Łazarzu narzuca się sama ... A słowa Jezusa: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych ...” pozostają nadal aktualne.
Panie nie pozwól, aby mamona zasłoniła mi świat i drugiego człowieka ...
Nie pozwól, abym zapomniał o Twoim Królestwie ...
Bo ostatecznie .... komu ja służę ....?
23 maja 2008
21 maja 2008
Kościół ma prawo mówić ...
Rzeczpospolita/Ewa K. Czaczkowska/a.
Gdyby Kościół milczał w sprawach moralnych i bioetycznych, byłaby to klęska całego społeczeństwa. Jeśli jego głos wywołuje sprzeciw, to odgrywa swoją rolę – uważa publicystka Rzeczpospolitej Ewa K. Czaczkowska.
Wicenaczelny Gazety Wyborczej Piotr Pacewicz niedawno odmówił prawa do udziału w debacie na temat in vitro Jarosławowi Gowinowi, posłowi PO, tylko dlatego, że źródłem jego poglądów jest wiara i etyka chrześcijańska. Coraz częściej poucza się Kościół, by zmienił nauczanie w sprawie aborcji, zapłodnienia pozaustrojowego czy związków homoseksualnych, bo jest ono niewspółczesne i ogranicza wolność człowieka. Zamiast prowadzenia merytorycznej dyskusji chętnie stawia się Kościół do kąta, daje mu czas „na poprawę”, po której być może zostanie on dopuszczony do debaty jako pełnoprawny, czyli „światły”, jej uczestnik.
Abp Józef Michalik w niedawnym wywiadzie dla tygodnika Niedziela powiedział: „Kościół nie może milczeć, chociaż nie może ludziom narzucać siłą prawdy czy dobra, bo zadaniem Kościoła nie jest zwyciężać za wszelką cenę, tylko budzić sumienia, i w ten sposób pełni on swoją rolę”. Gdyby Kościół milczał, byłaby to klęska nie tylko jego, ale i społeczeństwa. To, iż jego głos drażni, wywołuje pytania i sprzeciw, oznacza, że odgrywa swoją rolę. Że wciąż dla wielu – także myślących inaczej – jest ważny.
Stawianie Kościoła do kąta, wywoływanie wrażenia, że biskupi głoszą poglądy z minionej epoki, zapewne będzie się nasilać.
Kościół ma prawo nie tylko do nauczania wiernych w świątyniach, ale i – jako jeden z podmiotów życia społecznego – do wyrażania swojego stanowiska na forum publicznym. Co najmniej na tych samych prawach jak zwolennicy aborcji, eutanazji, zapłodnienia in vitro. Co z tymi opiniami zrobią potem politycy, jakie podejmą decyzje, to inna sprawa. A konkretnie – rozeznania przez nich sytuacji społecznej, ich odpowiedzialności przed wyborcami, osobistej odwagi, ale przede wszystkim – ich sumienia.
więcej
I doskonały komentarz M.R. do powyższego tekstu
Definicje:
Kompromis
Ty uważasz, że 2 + 2 = 4, ja uważam, że 2 + 2 = 9, wobec tego w drodze kompromisu ustalamy, że 2 + 2 = 6,5 (no dobrze, dla równego rachunku powiedzmy 7)
Tolerancja
Ty uważasz, że 2 + 2 = 4, ja uważam, że 2 + 2 = 9, ale ja w pełni szanuję twoje poglądy i uważam, że masz do nich pełne prawo tak samo, jak ja, pod jednym, oczywistym warunkiem - nie będziesz ich na siłę forsował i publicznie głosił, najlepiej by było gdybyś ich wcale nie ujawniał, a jeszcze lepiej, gdybyś je zmienił na bardziej nowoczesne. Jeśli masz z tym problemy, mogę współfinansować twoje leczenie, to powinno załatwić sprawę. Sam rozumiesz, że nie sposób akceptować poglądów, które nie są poprawne politycznie? Zresztą poszedłem ci na rękę i wspólnie ustaliliśmy, że choć 2+2 = 9, to 7 też jest dopuszczalne (dla takich przygłupów jak ty), więc zupełnie nie rozumiem w czym rzecz? Ale jak się poprawisz, no to wtedy sobie porozmawiamy. Widzisz jaki jestem tolerancyjny? Pozwalam ci przyjąć moje poglądy za swoje. Oczywiście, chodzi także o to, by wszyscy uczynili to samo, wtedy nasz świat będzie idealny.
Gdyby Kościół milczał w sprawach moralnych i bioetycznych, byłaby to klęska całego społeczeństwa. Jeśli jego głos wywołuje sprzeciw, to odgrywa swoją rolę – uważa publicystka Rzeczpospolitej Ewa K. Czaczkowska.
Wicenaczelny Gazety Wyborczej Piotr Pacewicz niedawno odmówił prawa do udziału w debacie na temat in vitro Jarosławowi Gowinowi, posłowi PO, tylko dlatego, że źródłem jego poglądów jest wiara i etyka chrześcijańska. Coraz częściej poucza się Kościół, by zmienił nauczanie w sprawie aborcji, zapłodnienia pozaustrojowego czy związków homoseksualnych, bo jest ono niewspółczesne i ogranicza wolność człowieka. Zamiast prowadzenia merytorycznej dyskusji chętnie stawia się Kościół do kąta, daje mu czas „na poprawę”, po której być może zostanie on dopuszczony do debaty jako pełnoprawny, czyli „światły”, jej uczestnik.
Abp Józef Michalik w niedawnym wywiadzie dla tygodnika Niedziela powiedział: „Kościół nie może milczeć, chociaż nie może ludziom narzucać siłą prawdy czy dobra, bo zadaniem Kościoła nie jest zwyciężać za wszelką cenę, tylko budzić sumienia, i w ten sposób pełni on swoją rolę”. Gdyby Kościół milczał, byłaby to klęska nie tylko jego, ale i społeczeństwa. To, iż jego głos drażni, wywołuje pytania i sprzeciw, oznacza, że odgrywa swoją rolę. Że wciąż dla wielu – także myślących inaczej – jest ważny.
Stawianie Kościoła do kąta, wywoływanie wrażenia, że biskupi głoszą poglądy z minionej epoki, zapewne będzie się nasilać.
Kościół ma prawo nie tylko do nauczania wiernych w świątyniach, ale i – jako jeden z podmiotów życia społecznego – do wyrażania swojego stanowiska na forum publicznym. Co najmniej na tych samych prawach jak zwolennicy aborcji, eutanazji, zapłodnienia in vitro. Co z tymi opiniami zrobią potem politycy, jakie podejmą decyzje, to inna sprawa. A konkretnie – rozeznania przez nich sytuacji społecznej, ich odpowiedzialności przed wyborcami, osobistej odwagi, ale przede wszystkim – ich sumienia.
więcej
I doskonały komentarz M.R. do powyższego tekstu
Definicje:
Kompromis
Ty uważasz, że 2 + 2 = 4, ja uważam, że 2 + 2 = 9, wobec tego w drodze kompromisu ustalamy, że 2 + 2 = 6,5 (no dobrze, dla równego rachunku powiedzmy 7)
Tolerancja
Ty uważasz, że 2 + 2 = 4, ja uważam, że 2 + 2 = 9, ale ja w pełni szanuję twoje poglądy i uważam, że masz do nich pełne prawo tak samo, jak ja, pod jednym, oczywistym warunkiem - nie będziesz ich na siłę forsował i publicznie głosił, najlepiej by było gdybyś ich wcale nie ujawniał, a jeszcze lepiej, gdybyś je zmienił na bardziej nowoczesne. Jeśli masz z tym problemy, mogę współfinansować twoje leczenie, to powinno załatwić sprawę. Sam rozumiesz, że nie sposób akceptować poglądów, które nie są poprawne politycznie? Zresztą poszedłem ci na rękę i wspólnie ustaliliśmy, że choć 2+2 = 9, to 7 też jest dopuszczalne (dla takich przygłupów jak ty), więc zupełnie nie rozumiem w czym rzecz? Ale jak się poprawisz, no to wtedy sobie porozmawiamy. Widzisz jaki jestem tolerancyjny? Pozwalam ci przyjąć moje poglądy za swoje. Oczywiście, chodzi także o to, by wszyscy uczynili to samo, wtedy nasz świat będzie idealny.
20 maja 2008
remedium ...
Potędze zła, które panoszy się w świecie i w twoim życiu przeciwstawiaj potęgę modlitwy, postu i pokuty. I wiedz, że po stronie dobra jest Bóg, Który wspiera dobro w tobie posyłając ci ustawicznie Ducha Świętego.
19 maja 2008
czy Bóg może stworzyć świat bez cierpienia?
Wśród objawionych prawd, jedną z najwspanialszych i jednocześnie chyba także jedną z najtrudniejszych do pojęcia oraz do uwierzenia, jest prawda dotycząca największego pragnienia Boga. Największym pragnieniem Wszechmocnego i Nieskończonego Boga jest miłosne obcowanie z ograniczonym, słabym człowiekiem, który w porównaniu z Bogiem jest właściwie nicością. Bóg pragnie miłości każdego indywidualnego człowieka, każdego z nas. Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie pokochali Go, przez tą miłość zjednoczyli się z Nim i osiągnęli pełne szczęście. Właśnie dlatego ciągle, już od samego początku Bóg wzywa każdego człowieka do zaufania Mu i pokochania Go.
Obecność cierpienia w życiu człowieka jest dużą przeszkodą w zaufaniu Bogu, w kroczeniu za Jego przewodnictwem i w odpowiedzeniu na Jego wezwanie. Ludzie, którzy nie znają Boga oskarżają Go o powodowanie tych cierpień, o zsyłanie ich bądź to jako kary, za nieposłuszeństwo, bądź to stosowanie ich jako środka wychowawczego. Inni oskarżają Go o bezradność wobec stworzonego przez siebie świata, czy też, co gorsza, o obojętność wobec naszych cierpień. Większość ludzi jest przekonana, że to właśnie Bóg winny jest ich nieszczęściu, że będą szczęśliwsi, gdy wyzwolą się od okrutnego Boga. Może zwracają się do Niego w różnych potrzebach, gdy już sami nie mogą sobie dać rady, ale także i to staje się często źródłem oskarżeń. "Tyle się modliłem, tyle Ci ofiarowałem, a Ty mnie nie wysłuchałeś, oszukałeś mnie!" Jak Bóg reaguje na te oskarżenia?
Więcej na stronie : www.nowaksvd
Obecność cierpienia w życiu człowieka jest dużą przeszkodą w zaufaniu Bogu, w kroczeniu za Jego przewodnictwem i w odpowiedzeniu na Jego wezwanie. Ludzie, którzy nie znają Boga oskarżają Go o powodowanie tych cierpień, o zsyłanie ich bądź to jako kary, za nieposłuszeństwo, bądź to stosowanie ich jako środka wychowawczego. Inni oskarżają Go o bezradność wobec stworzonego przez siebie świata, czy też, co gorsza, o obojętność wobec naszych cierpień. Większość ludzi jest przekonana, że to właśnie Bóg winny jest ich nieszczęściu, że będą szczęśliwsi, gdy wyzwolą się od okrutnego Boga. Może zwracają się do Niego w różnych potrzebach, gdy już sami nie mogą sobie dać rady, ale także i to staje się często źródłem oskarżeń. "Tyle się modliłem, tyle Ci ofiarowałem, a Ty mnie nie wysłuchałeś, oszukałeś mnie!" Jak Bóg reaguje na te oskarżenia?
Więcej na stronie : www.nowaksvd
18 maja 2008
dwa pytania ...
Mam dwa pytania o fundamentalnym znaczeniu. Czy ktoś jest w stanie odpowiedzieć na te dwa pytania w sposób egzystencjalnie wystarczający, intelektualnie satysfakcjonujący i moralnie uczciwy?
Pytanie pierwsze: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?” lub inaczej: „Co, lub Kto jest ostatecznym usprawiedliwieniem istnienia wszystkich bytów, które przecież nie usprawiedliwiają się same przez się w swoim istnieniu?”
Pytanie drugie: „Co lub Kto jest ostatecznym usprawiedliwieniem lub uzasadnieniem jakiegokolwiek ludzkiego prawa moralnego czy etycznego?” lub inaczej: „Dlaczego jednych praw stanowionych mam absolutnie przestrzegać, inne są jedynie wskazówkami a są nawet takie, które mogą być w pewnych sytuacjach nieetyczne czy niemoralne?”
Jeśli ktoś potrafi mi na te dwa pytania odpowiedzieć, to będę wdzięczny.
Aha, i nie przyjmuję odpowiedzi wymijających w rodzaju:
świat jest wieczny, a wszystko co istnieje jest wynikiem ewolucji, bo to wcale nie jest lepsze od odpowiedzi „Pan Bóg stworzył wszystko z niczego”, a nawet jest zdecydowanie gorsze i mniej interesujące.
społeczeństwo ustala prawa i dla dobra społecznego prawa, które należy uznać za obowiązujące, to prawa większości lub prawa zapewniające lepsze funkcjonowanie społeczności, bo wtedy wszelkie prawa i przywileje gejowskie są bezprawne (wbrew interesom społeczeństwa), a prawa nazistowskie należałoby uznać za moralnie uzasadnione i etycznie słuszne, bo służyły społeczeństwu niemieckiemu.
Jak dotąd jedyną sensowną i satysfakcjonującą odpowiedź dał św. Tomasz z Akwinu i Immanuel Kant. Tylko, że ich odpowiedzi są dosyć niewygodne, bo uczciwe i konsekwentne przyjęcie tych odpowiedzi prowadzi do bardzo ambarasujących rozstrzygnięć i konsekwencji, nie do przyjęcia dla współczesnego, „wolnego” i egoistycznie nastawionego człowieka.
Pytanie pierwsze: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?” lub inaczej: „Co, lub Kto jest ostatecznym usprawiedliwieniem istnienia wszystkich bytów, które przecież nie usprawiedliwiają się same przez się w swoim istnieniu?”
Pytanie drugie: „Co lub Kto jest ostatecznym usprawiedliwieniem lub uzasadnieniem jakiegokolwiek ludzkiego prawa moralnego czy etycznego?” lub inaczej: „Dlaczego jednych praw stanowionych mam absolutnie przestrzegać, inne są jedynie wskazówkami a są nawet takie, które mogą być w pewnych sytuacjach nieetyczne czy niemoralne?”
Jeśli ktoś potrafi mi na te dwa pytania odpowiedzieć, to będę wdzięczny.
Aha, i nie przyjmuję odpowiedzi wymijających w rodzaju:
świat jest wieczny, a wszystko co istnieje jest wynikiem ewolucji, bo to wcale nie jest lepsze od odpowiedzi „Pan Bóg stworzył wszystko z niczego”, a nawet jest zdecydowanie gorsze i mniej interesujące.
społeczeństwo ustala prawa i dla dobra społecznego prawa, które należy uznać za obowiązujące, to prawa większości lub prawa zapewniające lepsze funkcjonowanie społeczności, bo wtedy wszelkie prawa i przywileje gejowskie są bezprawne (wbrew interesom społeczeństwa), a prawa nazistowskie należałoby uznać za moralnie uzasadnione i etycznie słuszne, bo służyły społeczeństwu niemieckiemu.
Jak dotąd jedyną sensowną i satysfakcjonującą odpowiedź dał św. Tomasz z Akwinu i Immanuel Kant. Tylko, że ich odpowiedzi są dosyć niewygodne, bo uczciwe i konsekwentne przyjęcie tych odpowiedzi prowadzi do bardzo ambarasujących rozstrzygnięć i konsekwencji, nie do przyjęcia dla współczesnego, „wolnego” i egoistycznie nastawionego człowieka.
17 maja 2008
Uroczystość Trójcy Przenajświętszej - rok A
Wj 34:4b-6.8-9
Mojżesz wstawszy rano wstąpił na górę, jak mu nakazał Pan, i wziął do rąk tablice kamienne. A Pan zstąpił w obłoku, i Mojżesz zatrzymał się koło Niego, i wypowiedział imię Jahwe. Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, I natychmiast skłonił się Mojżesz aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, to proszę, niech pójdzie Pan w pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem.
2 Kor 13:11-13
Zresztą, bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami! Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem! Pozdrawiają was wszyscy święci. Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!
J 3:16-18
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
Tajemnica Boga Trój-Jedynego
Najświętsza Trójca, Jedność Osób Bożych - Ojca, Syna i Ducha Świętego - na zawsze pozostanie tajemnicą wiary. Nie jest to jednak tajemnica w znaczeniu wiedzy tajemnej, dostępnej tylko dla wybranych i wtajemniczonych. Bóg sam zechciał nam objawić tę tajemnicę, zechciał objawić siebie samego w Osobach Ojca, Syna i Ducha. Objawiający się w Starym Testamencie jako Ojciec Narodu Wybranego, objawia się w Nowym Testamencie w osobie Jezusa Chrystusa - Jednorodzonego Syna Bożego, Boga - Człowieka, Zbawiciela świata a po Wniebowstąpieniu Chrystusa, w Osobie Ducha Świętego - Pocieszyciela i Uświęciciela. Ta prawda o Trój-Jedynym Bogu nie jest więc enigmą, zagadką, czy łamigłówką służącą do "gimnastykowania rozumu". Jej objawienie dokonujące się sukcesywnie w ciągu historii ludzkości i ma znaczenie bardziej soteriologiczne niż epistemologiczne. Bóg objawia się człowiekowi nie po to aby człowiek tylko więcej wiedział, ale Bóg objawia się człowiekowi, aby człowiek osiągnął zbawienie. Epistemologiczne i mistyczne poznanie rzeczywistości Boga, a tym samym doskonałe zjednoczenie z Bogiem dokona się dopiero po osiągnięciu zbawienia w "visio beatifica". Poznanie tajemnicy Boga przekracza możliwości ludzkiego rozumu, ale to wcale nie znaczy że ludzkiemu rozumowi zaprzecza lub że go neguje.
Bóg objawia się człowiekowi, jako kochający Ojciec Stwórca, jako zbawiający Syn Boży, Bóg Człowiek i jako uświęcający Duch Święty Pocieszyciel. I nie to jest dla nas ważne, jakie są wewnętrzne relacje w Trójcy Świętej, ale to, że Bóg nas kocha, że pragnie nas zbawić i uświęcić, że pragnie nam siebie udzielić.
Przypomina mi się anegdota wyczytana w którejś z książek księdza Wójtowicza. Otóż dwóch mnichów przez całe swoje długie, zakonne życie wiodło uczone dysputy teologiczne na temat rzeczywistości Trójcy Świętej. Po wielu latach doszli w końcu do jakiegoś uczonego i zawiłego konsensusu i rozwiązania owej tajemnicy. Widząc jednak, że zbliżają się już do końca życia zawarli między sobą układ-umowę, że ten który pierwszy umrze i osiągnie życie wieczne, a co za tym idzie pozna rzeczywiście tajemnicę Trójcy Świętej wyśle drugiemu krótki telegram z jednym tylko słowem. Jeśli ta rzeczywistość przedstawia się tak jak oni sobie to wykoncypowali, to telegram będzie zawierał jedno słowo: "totaliter" - co znaczy całkowicie, dokładnie tak. Jeśli jednak rzeczywistość ta jest inna niż ich uczona teoria, to telegram będzie zawierał również jedno słowo: "aliter" - co znaczy różnie, inaczej. W końcu jeden z nich umarł i po jakimś czasie ten drugi otrzymuje telegram, ale z czterema słowami: "straciliśmy czas - totaliter aliter", to znaczy całkowicie inaczej :-)
Nie traćmy może czasu ..... i poświęćmy go raczej na szukanie sposobów zbawienia, a nie zrozumienia tego co i tak zostanie nam w pełni objawione w życiu przyszłym ... o ile tam dotrzemy?
Tajemnica wiary, nie urąga ludzkiemu rozumowi. Urąga mu raczej moralna sprzeczność w jakiej większość z nas żyje, urąga mu bestialstwo i okrucieństwo wymyślane przez cywilizowanych barbarzyńców w imię rozumu i wolności. Tajemnica wiary nie urąga rozumowi, raczej wskazuje nie tylko na jego ograniczenia, ale także na jego nieskończone możliwości jeśli kroczy on uczciwie drogą wyznaczona przez Stwórcę. Ludzkiemu rozumowi urąga raczej pycha, nie tajemnica wiary.
Wierzę w Jednego Boga;
- Boga Ojca - Wszechmogącego,
- Jezusa Chrystusa - Syna Jego Jedynego
- i Ducha Św. - Pocieszyciela i Uświęciciela
Mojżesz wstawszy rano wstąpił na górę, jak mu nakazał Pan, i wziął do rąk tablice kamienne. A Pan zstąpił w obłoku, i Mojżesz zatrzymał się koło Niego, i wypowiedział imię Jahwe. Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, I natychmiast skłonił się Mojżesz aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, to proszę, niech pójdzie Pan w pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem.
2 Kor 13:11-13
Zresztą, bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami! Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem! Pozdrawiają was wszyscy święci. Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!
J 3:16-18
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
Tajemnica Boga Trój-Jedynego
Najświętsza Trójca, Jedność Osób Bożych - Ojca, Syna i Ducha Świętego - na zawsze pozostanie tajemnicą wiary. Nie jest to jednak tajemnica w znaczeniu wiedzy tajemnej, dostępnej tylko dla wybranych i wtajemniczonych. Bóg sam zechciał nam objawić tę tajemnicę, zechciał objawić siebie samego w Osobach Ojca, Syna i Ducha. Objawiający się w Starym Testamencie jako Ojciec Narodu Wybranego, objawia się w Nowym Testamencie w osobie Jezusa Chrystusa - Jednorodzonego Syna Bożego, Boga - Człowieka, Zbawiciela świata a po Wniebowstąpieniu Chrystusa, w Osobie Ducha Świętego - Pocieszyciela i Uświęciciela. Ta prawda o Trój-Jedynym Bogu nie jest więc enigmą, zagadką, czy łamigłówką służącą do "gimnastykowania rozumu". Jej objawienie dokonujące się sukcesywnie w ciągu historii ludzkości i ma znaczenie bardziej soteriologiczne niż epistemologiczne. Bóg objawia się człowiekowi nie po to aby człowiek tylko więcej wiedział, ale Bóg objawia się człowiekowi, aby człowiek osiągnął zbawienie. Epistemologiczne i mistyczne poznanie rzeczywistości Boga, a tym samym doskonałe zjednoczenie z Bogiem dokona się dopiero po osiągnięciu zbawienia w "visio beatifica". Poznanie tajemnicy Boga przekracza możliwości ludzkiego rozumu, ale to wcale nie znaczy że ludzkiemu rozumowi zaprzecza lub że go neguje.
Bóg objawia się człowiekowi, jako kochający Ojciec Stwórca, jako zbawiający Syn Boży, Bóg Człowiek i jako uświęcający Duch Święty Pocieszyciel. I nie to jest dla nas ważne, jakie są wewnętrzne relacje w Trójcy Świętej, ale to, że Bóg nas kocha, że pragnie nas zbawić i uświęcić, że pragnie nam siebie udzielić.
Przypomina mi się anegdota wyczytana w którejś z książek księdza Wójtowicza. Otóż dwóch mnichów przez całe swoje długie, zakonne życie wiodło uczone dysputy teologiczne na temat rzeczywistości Trójcy Świętej. Po wielu latach doszli w końcu do jakiegoś uczonego i zawiłego konsensusu i rozwiązania owej tajemnicy. Widząc jednak, że zbliżają się już do końca życia zawarli między sobą układ-umowę, że ten który pierwszy umrze i osiągnie życie wieczne, a co za tym idzie pozna rzeczywiście tajemnicę Trójcy Świętej wyśle drugiemu krótki telegram z jednym tylko słowem. Jeśli ta rzeczywistość przedstawia się tak jak oni sobie to wykoncypowali, to telegram będzie zawierał jedno słowo: "totaliter" - co znaczy całkowicie, dokładnie tak. Jeśli jednak rzeczywistość ta jest inna niż ich uczona teoria, to telegram będzie zawierał również jedno słowo: "aliter" - co znaczy różnie, inaczej. W końcu jeden z nich umarł i po jakimś czasie ten drugi otrzymuje telegram, ale z czterema słowami: "straciliśmy czas - totaliter aliter", to znaczy całkowicie inaczej :-)
Nie traćmy może czasu ..... i poświęćmy go raczej na szukanie sposobów zbawienia, a nie zrozumienia tego co i tak zostanie nam w pełni objawione w życiu przyszłym ... o ile tam dotrzemy?
Tajemnica wiary, nie urąga ludzkiemu rozumowi. Urąga mu raczej moralna sprzeczność w jakiej większość z nas żyje, urąga mu bestialstwo i okrucieństwo wymyślane przez cywilizowanych barbarzyńców w imię rozumu i wolności. Tajemnica wiary nie urąga rozumowi, raczej wskazuje nie tylko na jego ograniczenia, ale także na jego nieskończone możliwości jeśli kroczy on uczciwie drogą wyznaczona przez Stwórcę. Ludzkiemu rozumowi urąga raczej pycha, nie tajemnica wiary.
Wierzę w Jednego Boga;
- Boga Ojca - Wszechmogącego,
- Jezusa Chrystusa - Syna Jego Jedynego
- i Ducha Św. - Pocieszyciela i Uświęciciela
14 maja 2008
demograficzna zapaść Europy ...
W związku z raportem Parlamentu Europejskiego na temat pogarszających się wskaźników demograficznych w Europie, KAI przeprowadziła sondę na ten temat wśród polskich europarlamentarzystów.
KAI : Czy zgadza się Pan z opinią, że Europie grozi zapaść demograficzna. Jeśli tak, to jakie będą jej konsekwencje?
Konrad Szymański: Europie grozi poważny i trwały kryzys demograficzny. Konsekwencją będzie załamanie się systemu zabezpieczeń społecznych z powodu zmniejszania się liczby osób pracujących, podatników, płacących składki. Coraz mniejsza liczba osób młodych już dziś powoduje problemy społeczne związane z opieką nad osobami starszymi, których odsetek w społeczeństwach Zachodu rośnie. Problemy z rynkiem pracy przyniosą tymczasowe rozwiązania w postaci wzrostu imigracji. Konflikty społeczne i kulturowe na tym tle - czasem dramatyczne - są widoczne już dziś.
Ewa Tomaszewska: Rzeczywiście Europie grozi zapaść demograficzna. Przeciętny wskaźnik dzietności w Unii Europejskiej wynosi 1,5, podczas gdy dla zachowania prostej zastępowalności pokoleń potrzebny jest 2,15 (w uproszczeniu - miejsce dwojga rodziców powinno zostać w przyszłości zajęte przez ich dwoje dzieci).
KAI : Czy zgadza się Pan z opinią, że Europie grozi zapaść demograficzna. Jeśli tak, to jakie będą jej konsekwencje?
Konrad Szymański: Europie grozi poważny i trwały kryzys demograficzny. Konsekwencją będzie załamanie się systemu zabezpieczeń społecznych z powodu zmniejszania się liczby osób pracujących, podatników, płacących składki. Coraz mniejsza liczba osób młodych już dziś powoduje problemy społeczne związane z opieką nad osobami starszymi, których odsetek w społeczeństwach Zachodu rośnie. Problemy z rynkiem pracy przyniosą tymczasowe rozwiązania w postaci wzrostu imigracji. Konflikty społeczne i kulturowe na tym tle - czasem dramatyczne - są widoczne już dziś.
Ewa Tomaszewska: Rzeczywiście Europie grozi zapaść demograficzna. Przeciętny wskaźnik dzietności w Unii Europejskiej wynosi 1,5, podczas gdy dla zachowania prostej zastępowalności pokoleń potrzebny jest 2,15 (w uproszczeniu - miejsce dwojga rodziców powinno zostać w przyszłości zajęte przez ich dwoje dzieci).
11 maja 2008
metafizyka Czystego Istnienia ...
Pasjonującym jest myślenie o istnieniu jako takim. Nie o istnieniu czegoś, tej lub tamtej rzeczy, ale myślenie o istnieniu jako akcie samym w sobie. Co sprawia, że ta lub tamta rzecz są, istnieją? Co jest ostateczną przyczyną ich bycia, ich istnienia. Nie są one przecież bytami samoistnymi, ani koniecznymi, nie mają istnienia same z siebie, ani w sobie. Dlaczego więc istnieją skoro nie muszą?
Bóg jest Czystym Istnieniem, jest Bytem Który nie ma przyczyny. Istnieje bo musi, bo nie może nie istnieć. Wszystko co istnieje ma przyczynę w Nim. Cokolwiek istnieje, istnieje tylko dlatego, że Bóg tego chce. Bóg „myśli mnie w istnienie”. Istnieję tylko dlatego, że Bóg tego chce. Gdyby nie było takiego czystego Aktu Istnienia, Bytu samo-istniejącego nic by nie istniało, bo nic istnieć nie musi.
Bóg jest Czystym Aktem Istnienia, niczym nie uprzyczynowanym, prostym, niezłożonym, bezwarunkowym, niczym nie zdeterminowanym i niczym nie ograniczonym, a tym samym ostatecznie niedefiniowalnym. Bóg jest Bytem Samym w Sobie (Ipsum Esse Subsistens). Bóg jako czysty Akt Istnienia podtrzymuje ustawicznie w istnieniu byty niesamoistne, które, jako niesamoistne są uprzyczynowane, złożone, warunkowe, zdeterminowane, definiowalne, nie mające istnienia w sobie. Dla ich istnienia konieczne jest znalezienie ich przyczyny. I dlatego można powiedzieć, że Bóg – Czysty Akt Istnienia – ustawicznie podtrzymuje je w istnieniu. Akt stworzenia nie był (??) aktem jednorazowym. Jest to raczej akt ustawicznego stwarzania (creatio continua). The unconditioned Reality is continually thinking all reality into reality (into being) - (Nieuprzyczynowna Rzeczywistość, jaką jest Bóg wmyśla byty w istnienie). Cokolwiek istnieje, istnieje tylko dlatego, że Bóg to myśli.
Niczym nie uprzyczynowane Istnienie Samoistne, Czysty Akt Istnienia myśli wszystkie inne byty (całą rzeczywistość) i przez to cokolwiek istnieje może istnieć i istnieje. Bóg stwarza ustawicznie warunki naszego istnienia, lub inaczej mówiąc on nasze istnienie ustawicznie uniesprzecznia, czyni je możliwym, niesprzecznym, stwarza nas ustawicznie, myśląc nas.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla kogoś nieprzyzwyczajonego do tego rodzaju myślenia, czy rozumowania, to co powyżej napisałem jest co najmniej okropne lub niezrozumiałe, ale ... czy dla nie matematyka bardziej zrozumiałe są matematyczne dowody i mowa o przestrzeniach Hilberta? Może więc nie należy odrzucać czegoś tylko dlatego, że się tego nie rozumie?
Dla przykładu coś co znalazłem na internecie: „Wykazano, że grupa strukturalna wiązki stycznej do termodynamicznej przestrzeni fazowej może być zredukowana do grupy U(n) x 1, tzn. do podgrupy ogólnej grupy liniowej GL(2n+1,R). W procesie redukcji wykorzystano fakt, że termodynamiczna przestrzeń fazowa ma strukturę kontaktową i metryczną, i że działa na niej grupa przekształceń kontaktowych. ” Jest to zdanie z wykładu na temat „Metod geometrycznych w teorii informacji oraz w fizyce statystycznej i termodynamice”, profesora. dr hab. R. Mrugały,
Albo coś takiego: „Wykażemy teraz, że każde pole wektorowe na rozmaitości zwartej jest zupełne,
a co więcej, że zachodzi następujące twierdzenie 2.7.3 „Każde pole wektorowe o zwartym nośniku jest zupełne.” Jest to zdanie wyjęte z podręcznika Pawła Grzegorza Walczaka „Geometria różniczkowa 2”. Z tego samego podręcznika coś jeszcze bardziej klarownego i jasnego:
„Krótko mówiąc, tensor Riemanna na rozmaitości M jest to funkcja g: M Э x → g(x) przyporządkowująca każdemu punktowi x Є M iloczyn skalarny (tj., formę dwuliniową, symetryczną i dodatnio określoną) w przestrzeni stycznej TxM, przy czym g(x) zależy gładko od punktu x. Gładkość tego przyporządkowania polega na tym, że jeżeli X i Y są gładkimi polami wektorowymi na M, to funkcja M Э X → g(x)(X(x), Y (x)) jest gładka na M.”
Jasne, klarowne i oczywiste ??? Nieprawdaż ?? :-) Szczególnie dla tych, którzy przygodę z matematyką zakończyli na poziomie dodawania, odejmowania i tabliczki mnożenia w zakresie do 100.
Dlaczego więc pan Dawkins, który prawdopodobnie zakończył swoją religijną edukację na poziomie przedszkola (o ile w ogóle) w swej książce "Bóg urojony" wyśmiewa i kpi z teologicznego wykładu (słabo zresztą przez niego dobranego) na temat tajemnicy Trójcy Świętej:
„Dzielenie włosa na czworo jako geneza podziałów w chrześcijaństwie – to dla teologii rzecz całkiem normalna. No bo w końcu czy my mamy jednego Boga w trzech częściach, czy trzech Bogów w jednym. Catholic Encyclopedia autorytatywnie rozstrzyga za nas ten problem, stwierdzając:"Jest tylko jeden Bóg w trzech Osobach Boskich: Ojca, Syna i Ducha Świętego i każda z tych Osób zachowuje pełną odrębność od pozostałych. Tak więc, zgodnie ze słowami atanazjańskiego wyznania wiary: ‘Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem, lecz nie są oni trzema Bogami, lecz jednym Bogiem."
(bez wątpienia fragment ten stanowi arcydzieło teologicznego rozumowania i rozwiewa wszelkie wątpliwości). Na wypadek, gdyby jednak coś jeszcze było niezrozumiałe, Encyclopedia cytuje dalej teologa z III w., św. Grzegorza Cudotwórcę:
"W Trójcy nie ma nic stworzonego, nic służebnego, nic dodanego, czego by przedtem nie było, a dopiero później przybyło. Tak więc nigdy nie brakowało Ojcu Syna, ani Synowi Ducha, ale zawsze ta sama Trójca nieodwracalna i nieodmienna.”
Bóg jest Czystym Istnieniem, jest Bytem Który nie ma przyczyny. Istnieje bo musi, bo nie może nie istnieć. Wszystko co istnieje ma przyczynę w Nim. Cokolwiek istnieje, istnieje tylko dlatego, że Bóg tego chce. Bóg „myśli mnie w istnienie”. Istnieję tylko dlatego, że Bóg tego chce. Gdyby nie było takiego czystego Aktu Istnienia, Bytu samo-istniejącego nic by nie istniało, bo nic istnieć nie musi.
Bóg jest Czystym Aktem Istnienia, niczym nie uprzyczynowanym, prostym, niezłożonym, bezwarunkowym, niczym nie zdeterminowanym i niczym nie ograniczonym, a tym samym ostatecznie niedefiniowalnym. Bóg jest Bytem Samym w Sobie (Ipsum Esse Subsistens). Bóg jako czysty Akt Istnienia podtrzymuje ustawicznie w istnieniu byty niesamoistne, które, jako niesamoistne są uprzyczynowane, złożone, warunkowe, zdeterminowane, definiowalne, nie mające istnienia w sobie. Dla ich istnienia konieczne jest znalezienie ich przyczyny. I dlatego można powiedzieć, że Bóg – Czysty Akt Istnienia – ustawicznie podtrzymuje je w istnieniu. Akt stworzenia nie był (??) aktem jednorazowym. Jest to raczej akt ustawicznego stwarzania (creatio continua). The unconditioned Reality is continually thinking all reality into reality (into being) - (Nieuprzyczynowna Rzeczywistość, jaką jest Bóg wmyśla byty w istnienie). Cokolwiek istnieje, istnieje tylko dlatego, że Bóg to myśli.
Niczym nie uprzyczynowane Istnienie Samoistne, Czysty Akt Istnienia myśli wszystkie inne byty (całą rzeczywistość) i przez to cokolwiek istnieje może istnieć i istnieje. Bóg stwarza ustawicznie warunki naszego istnienia, lub inaczej mówiąc on nasze istnienie ustawicznie uniesprzecznia, czyni je możliwym, niesprzecznym, stwarza nas ustawicznie, myśląc nas.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla kogoś nieprzyzwyczajonego do tego rodzaju myślenia, czy rozumowania, to co powyżej napisałem jest co najmniej okropne lub niezrozumiałe, ale ... czy dla nie matematyka bardziej zrozumiałe są matematyczne dowody i mowa o przestrzeniach Hilberta? Może więc nie należy odrzucać czegoś tylko dlatego, że się tego nie rozumie?
Dla przykładu coś co znalazłem na internecie: „Wykazano, że grupa strukturalna wiązki stycznej do termodynamicznej przestrzeni fazowej może być zredukowana do grupy U(n) x 1, tzn. do podgrupy ogólnej grupy liniowej GL(2n+1,R). W procesie redukcji wykorzystano fakt, że termodynamiczna przestrzeń fazowa ma strukturę kontaktową i metryczną, i że działa na niej grupa przekształceń kontaktowych. ” Jest to zdanie z wykładu na temat „Metod geometrycznych w teorii informacji oraz w fizyce statystycznej i termodynamice”, profesora. dr hab. R. Mrugały,
Albo coś takiego: „Wykażemy teraz, że każde pole wektorowe na rozmaitości zwartej jest zupełne,
a co więcej, że zachodzi następujące twierdzenie 2.7.3 „Każde pole wektorowe o zwartym nośniku jest zupełne.” Jest to zdanie wyjęte z podręcznika Pawła Grzegorza Walczaka „Geometria różniczkowa 2”. Z tego samego podręcznika coś jeszcze bardziej klarownego i jasnego:
„Krótko mówiąc, tensor Riemanna na rozmaitości M jest to funkcja g: M Э x → g(x) przyporządkowująca każdemu punktowi x Є M iloczyn skalarny (tj., formę dwuliniową, symetryczną i dodatnio określoną) w przestrzeni stycznej TxM, przy czym g(x) zależy gładko od punktu x. Gładkość tego przyporządkowania polega na tym, że jeżeli X i Y są gładkimi polami wektorowymi na M, to funkcja M Э X → g(x)(X(x), Y (x)) jest gładka na M.”
Jasne, klarowne i oczywiste ??? Nieprawdaż ?? :-) Szczególnie dla tych, którzy przygodę z matematyką zakończyli na poziomie dodawania, odejmowania i tabliczki mnożenia w zakresie do 100.
Dlaczego więc pan Dawkins, który prawdopodobnie zakończył swoją religijną edukację na poziomie przedszkola (o ile w ogóle) w swej książce "Bóg urojony" wyśmiewa i kpi z teologicznego wykładu (słabo zresztą przez niego dobranego) na temat tajemnicy Trójcy Świętej:
„Dzielenie włosa na czworo jako geneza podziałów w chrześcijaństwie – to dla teologii rzecz całkiem normalna. No bo w końcu czy my mamy jednego Boga w trzech częściach, czy trzech Bogów w jednym. Catholic Encyclopedia autorytatywnie rozstrzyga za nas ten problem, stwierdzając:"Jest tylko jeden Bóg w trzech Osobach Boskich: Ojca, Syna i Ducha Świętego i każda z tych Osób zachowuje pełną odrębność od pozostałych. Tak więc, zgodnie ze słowami atanazjańskiego wyznania wiary: ‘Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem, lecz nie są oni trzema Bogami, lecz jednym Bogiem."
(bez wątpienia fragment ten stanowi arcydzieło teologicznego rozumowania i rozwiewa wszelkie wątpliwości). Na wypadek, gdyby jednak coś jeszcze było niezrozumiałe, Encyclopedia cytuje dalej teologa z III w., św. Grzegorza Cudotwórcę:
"W Trójcy nie ma nic stworzonego, nic służebnego, nic dodanego, czego by przedtem nie było, a dopiero później przybyło. Tak więc nigdy nie brakowało Ojcu Syna, ani Synowi Ducha, ale zawsze ta sama Trójca nieodwracalna i nieodmienna.”
9 maja 2008
Zesłanie Ducha Świętego - rok A,B,C
Dz 2:1-11
Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? - mówili pełni zdumienia i podziwu. Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże.
1Kor 12:3b-7.12-13
Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus. Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem.
J 20:19-23
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.
Dary Ducha Świętego
Dary Ducha Św. są częścią mesjańskiego posłannictwa Chrystusa. On sam w czasie swojego ziemskiego życia był napełniony Duchem Św. (Łk 4.1). W ciągu nauczycielskiej działalności Duch Św. nieustannie Mu towarzyszył. Chrystus działał pod wpływem Ducha Św. (Łk 4.14) i ostatecznie przez Ducha św. ofiarował samego siebie Ojcu za nasze grzechy (Hb 9,14).
Co to znaczy dla nas, dzieci Bożych, wyznawców Chrystusa? Chrystus obiecuje swemu Kościołowi, czyli nam, Ducha Św., abyśmy byli przez Niego prowadzeni, (Rz 8,14-16; Gal 5,25) abyśmy byli Mu posłuszni, abyśmy pełnili wolę Ojca tak, jak On sam, po to się narodził aby pełnić wolę Ojca. Sam Duch Św. jest pierwszorzędnym darem, posłany przez Ojca i Syna. Jest Duch Św. Darem samym w sobie (Lumen Gentium 39-40) danym Kościołowi i dla Kościoła. W tymże Duchu otrzymujemy inne dary: miłości, mądrości, rady, męstwa, zrozumienia, wiedzy i bojaźni Bożej.
Przez dar miłości, grzeszna, słaba osoba ludzka jest wewnętrznie przemieniana, transformowana w umiłowane dziecko Boże (Rz 5,5; 8,14-16; LG 40 i 42). I to jest podstawowe znaczenie wszystkich darów Ducha Świętego. Trzeba jednak pamiętać, że Duch Św. nie jest udzielany indywidualnie każdemu z nas i dla każdego z nas oddzielnie, prywatnie. Nie jest On darem prywatnym i dla "prywatnego użytku". Raczej należy rozumieć, że jest to Dar Chrystusa dla Kościoła i w Kościele (1 Kor 12; LG 7). Dlatego też wszystkie dary Ducha Św. muszą i powinny być używane dla dobra, dla budowania Kościoła i w Kościele, bo Kościołowi Chrystus obiecał posłać Ducha Świętego, a nie indywidualnym jednostkom. Kto chciałby sobie w jakikolwiek sposób "przywłaszczyć Ducha Św." twierdząc, że został mu On dany prywatnie i poza Kościołem, a nawet czasami wbrew dobru Kościoła, ten nadużywa i ostatecznie sprzeciwia się Duchowi Świętemu, Który jest Duchem Jedności i Miłości. A wszystko, co nie służy jedności, nie pochodzi od Ducha Świętego, bo owocem Ducha jest jedność.
Tylko w tym kontekście możemy w pełni zrozumieć wydarzenie, które opisują dzisiejsze czytania liturgiczne i samemu przygotować się na przyjęcie Ducha Świętego i Jego darów. Warto też w tym kontekście pokusić się o zrozumienie owych siedmiu darów Ducha Świętego, udzielanych wiernym w Kościele i dla Kościoła. Jak wtedy wygląda dar miłości w moim życiu? Dar miłości do Kościoła, umiłowania Kościoła, i dar miłości Boga i bliźniego. Jak wygląda dar mądrości, rady, zrozumienia i wiedzy? Czy korzystam z tych darów? Czy też mądrość zastąpiłem przebiegłością, dobrą radę - dyplomacją, zrozumienie - cwaniactwem, a wiedzę - sprytem? Jak w końcu wygląda dar bojaźni Bożej? Czy aby nie traktuję Boga infantylnie i lekceważąco?
Można też - idąc za św. Tomaszem z Akwinu - przeanalizować dary Ducha Świętego w zestawieniu z pierwszymi siedmioma błogosławieństwami. Wtedy Dary Ducha Św. przedstawiają się nam nie jako prywatne "prezenty" ale raczej jako zadania do wypełnienia w naszym chrześcijańskim życiu dla dobra i zbudowania Kościoła.
Przyjdź Duchu Święty i napełnij serca nasze miłością i pokorą ...
abym sobie Ciebie nie przywłaszczał ...
Homilia alternatywna
Przybądź Duchu Święty ...
Duch Święty, Który był u początku stworzenia jest też obecny u końca czasów. Posłany przez Chrystusa aby "pouczać i przypominać o całej prawdzie", w sposób szczególny obecny jest w Kościele, Mistycznym Ciele Chrystusa. Jego "zadaniem" jest ożywianie, animacja, troska o przekaz pełni prawdy, a niektórzy chcieliby go sprowadzić do roli "nauczyciela egzotycznych języków anielskich" odpowiedzialnego wyłącznie za glosolalię. Nie sądźmy, że Duch św. jest posłany jedynie aby ekscytować i epatować nadzwyczajnościami i ekscentryzmami. Jest niewątpliwie Duchem Ognia i Żaru, Duchem Męstwa i Zapału, Duchem Pocieszycielem i Nauczycielem, jest Światłością sumień i Dawcą Wszelkich łask, ale Jego owocem na pewno nie są płytkie uniesienia i powierzchowne egzaltacje. Sam Chrystus powiedział, że najlepszym sprawdzianem wartości naszych czynów i naszej wiary są owoce: "Po owocach poznacie... " (Mt 12,33) A w Liście do Galatów św. Paweł mówi o owocach Ducha (Gal 5,22-23) A są nimi:
- miłość - ale nie sentymentalna i uczuciowa,
- radość - ale nie powierzchowna i hałaśliwa,
- pokój - a nie święty spokój,
- cierpliwość - a nie wyrachowany stoicyzm,
- uprzejmość - a nie wyrafinowany permisywizm i dyplomatyczny koniunkturalizm
- dobroć - a nie wyniosłe czynienie dobrych uczynków,
- wierność - a nie zatwardziały upór i obstawanie przy swoim,
- łagodność - a nie wyrachowana pobłażliwość,
- opanowanie - a nie dyplomatyczna tolerancja dla zła,
Św. Paweł kończy to wyliczenie słowami zachęty: "Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy".
Spróbujmy pod tym kątem rozeznać i przeanalizować nasze religijne uniesienia. Czy jest to rzeczywiście Duch Święty, który w nas działa?
Przybądź Duchu Święty,
... przyjdź Światłości sumień ...
Obmyj, co nie święte,
... rozgrzej serca twarde ...
Sekwencja do Ducha Świętego ...
znajdziesz ją w całości na www.habari.pl
wyzwalanie ...
W sam raz było żaru
letni nieboskłon miał odcień właściwy
świat zmiany zawiesił nękanie tempem nieżyczliwym
doskonałą sugestią pieczętowało pragnienia
heglowskie dopowiadanie --
"o zmysłowej egzystencji ograniczonej
przemijającej rzeczy i tak
nikt nie ma zamiaru mówić"
w takim klimacie dojrzałej skuteczności
komplet możliwości snuł się swobodnie
i zmierzał do ogrodu Eden
wprost na polanę wolności
gdzie umieszczała w Szczęściu
swój niewidzialny dobytek
pretendentka do nieśmiertelności
pełnowartościowych odniesień
nieprzypadkowa wybranka
poddając się pokornie sygnałom
niewypowiadalnego przynaglania
i próbując jak najpiękniej ująć trwanie
wzmacniała ekstatycznym porywem
czyjeś natarczywe pytanie --
dlaczego Bytowi Nieskończonemu
"zachciało się " mieć obok Siebie
byt skończony
pewnego rajskiego poranka?
J. Lesiuk
więcej takiej poezji tutaj
letni nieboskłon miał odcień właściwy
świat zmiany zawiesił nękanie tempem nieżyczliwym
doskonałą sugestią pieczętowało pragnienia
heglowskie dopowiadanie --
"o zmysłowej egzystencji ograniczonej
przemijającej rzeczy i tak
nikt nie ma zamiaru mówić"
w takim klimacie dojrzałej skuteczności
komplet możliwości snuł się swobodnie
i zmierzał do ogrodu Eden
wprost na polanę wolności
gdzie umieszczała w Szczęściu
swój niewidzialny dobytek
pretendentka do nieśmiertelności
pełnowartościowych odniesień
nieprzypadkowa wybranka
poddając się pokornie sygnałom
niewypowiadalnego przynaglania
i próbując jak najpiękniej ująć trwanie
wzmacniała ekstatycznym porywem
czyjeś natarczywe pytanie --
dlaczego Bytowi Nieskończonemu
"zachciało się " mieć obok Siebie
byt skończony
pewnego rajskiego poranka?
J. Lesiuk
więcej takiej poezji tutaj
kolejna akcja rozwadniania moralności...
Tysiące amerykańskich uczniów, w tym niektórych zaledwie 12-letnich, weźmie dziś udział w Dniu Ciszy. To kolejna propagandowa akcja środowisk homoseksualnych.
Tego dnia uczniowie zachowają całkowite milczenie. Nie będą nawet odpowiadać na pytania zadane przez nauczycieli. Ma to być protest przeciwko rzekomej dyskryminacji osób homoseksualnych. Niektóre szkoły idą dalej, organizując warsztaty, przemówienia oraz przedstawienia, a wszystko po to, by dać jasny sygnał - że nie ma tolerancji dla "homofobii".
Dzień ten nie jest wcale oddolną inicjatywą szkół, co często próbuje się w przypadku takich akcji sugerować opinii publicznej. Dzień Ciszy został zorganizowany przez ogólnokrajową grupę aktywistów homoseksualnych - Edukacyjną Sieć Gejów, Lesbijek i Heteroseksualistów (GLSEN), która jest także odpowiedzialna w dużym stopniu za tworzenie klubów dla homoseksualistów na amerykańskich uczelniach.
Tym, którzy posiadają inne spojrzenie na związki osób tej samej płci, nie pozwala się dojść do głosu. Nie dopuszcza się żadnej dyskusji na ten temat. Próbuje się narzucić "jedyny słuszny" punkt widzenia na homoseksualizm. I akcje takie jak Dzień Ciszy mają właśnie na celu indoktrynowanie uczniów już od najmłodszych lat.
www.wiara.pl
Tego dnia uczniowie zachowają całkowite milczenie. Nie będą nawet odpowiadać na pytania zadane przez nauczycieli. Ma to być protest przeciwko rzekomej dyskryminacji osób homoseksualnych. Niektóre szkoły idą dalej, organizując warsztaty, przemówienia oraz przedstawienia, a wszystko po to, by dać jasny sygnał - że nie ma tolerancji dla "homofobii".
Dzień ten nie jest wcale oddolną inicjatywą szkół, co często próbuje się w przypadku takich akcji sugerować opinii publicznej. Dzień Ciszy został zorganizowany przez ogólnokrajową grupę aktywistów homoseksualnych - Edukacyjną Sieć Gejów, Lesbijek i Heteroseksualistów (GLSEN), która jest także odpowiedzialna w dużym stopniu za tworzenie klubów dla homoseksualistów na amerykańskich uczelniach.
Tym, którzy posiadają inne spojrzenie na związki osób tej samej płci, nie pozwala się dojść do głosu. Nie dopuszcza się żadnej dyskusji na ten temat. Próbuje się narzucić "jedyny słuszny" punkt widzenia na homoseksualizm. I akcje takie jak Dzień Ciszy mają właśnie na celu indoktrynowanie uczniów już od najmłodszych lat.
www.wiara.pl
demograficzne samobójstwo ...
Polki rodzą najmniej dzieci spośród wszystkich kobiet w krajach Unii Europejskiej. Czy jesteśmy narodem skazanym na wymarcie?
Aby można było zapewnić naturalną wymianę pokoleń, współczynnik dzietności powinien wynosić co najmniej 2,11. To znaczy na jedną kobietę w wieku rozrodczym powinno przypadać średnio 2,11 dziecka. Tymczasem, jak wynika z najnowszych danych unijnego biura statystycznego Eurostat, wskaźnik ten kształtuje się u nas na poziomie 1,27. To najmniej w całej Unii Europejskiej. Przez 20 lat – od 1983 do 2003 roku – liczba urodzeń w naszym kraju spadła o połowę. Co będzie za pół wieku? Czy Polska w ogóle przetrwa do tego czasu?
za: www.wiara.pl
Współczynnik dzietności w krajach Unii Europejskiej w 2005 r. (tabela)
Aby można było zapewnić naturalną wymianę pokoleń, współczynnik dzietności powinien wynosić co najmniej 2,11. To znaczy na jedną kobietę w wieku rozrodczym powinno przypadać średnio 2,11 dziecka. Tymczasem, jak wynika z najnowszych danych unijnego biura statystycznego Eurostat, wskaźnik ten kształtuje się u nas na poziomie 1,27. To najmniej w całej Unii Europejskiej. Przez 20 lat – od 1983 do 2003 roku – liczba urodzeń w naszym kraju spadła o połowę. Co będzie za pół wieku? Czy Polska w ogóle przetrwa do tego czasu?
za: www.wiara.pl
Współczynnik dzietności w krajach Unii Europejskiej w 2005 r. (tabela)
8 maja 2008
nowa religia bez boga – liberalizm
W książce “Bez Boga. Kościół liberalizmu" autorka Ann Coulter pokazuje jak nienawiść liberalizmu do tradycyjnych religii wyrasta z faktu, że liberalizm sam jest nową religią, religią bezbożną, lub raczej religią bez boga. Pokazuje także jak poprzez liberałów obecnych w naszych rządach, szkołach, mediach, sądach, urzędach i biurach liberalizm staje się religią coraz bardziej drapieżnie i chamsko obecną w naszej kulturze i cywilizacji, bezpardonowo walcząc z religiami tradycyjnymi.
Wewnątrz kościoła liberalizmu
Chociaż liberalizm odrzuca ideę Boga i ośmiesza, a nawet wyśmiewa ludzi wierzących, to jednak nosi sam w sobie znamiona prawdziwej religii – religii bez boga. Można pokazać, że liberalizm będąc sam bezbożną religią ma swoje nieodzowne religijne atrybuty:
• sakramenty takie jak: - przerywanie ciąży, eutanazja, homoseksualizm,
• przykazania – oparte o podstawową anty-moralną zasadę „silniejszy ma zawsze rację",
• męczenników – kryminalistów, którzy bezczelnie oskarżają swoje ofiary i sami siebie czynią niewinnymi,
• duchowieństwo – liberalnych polityków i dziennikarzy, którzy z butą głoszą najbardziej porąbane i perwersyjne teorie społeczne,
• kościoły – urzędy, biura polityków i szkoły w których nie wolno powiesić krzyża, ale gdzie kondomy są dostępne za darmo,
• doktrynę nieomylności, w której kapłani nowej religii powołują się obficie na anarchistycznie rozumianą wolność i permisywistycznie rozumianą tolerancję.
• i swoją kosmologię i ewolucjonistyczny mit w których ludzkość jest tylko wybrykiem i absurdalnym przypadkiem.
Antykreacjonistyczny mit darwinowskiego ewolucjonizmu jest jedną z głównych doktryn o ile nawet nie dogmatów tej nowej liberalistycznej religii.
W książce “ "Bez Boga. Kościół liberalizmu" autorka pokazuje, że liberalistyczna dewocja dla darwinizmu nie ma nic wspólnego z naukową racjonalnością i poprawnością teorii, a jest raczej wyrazem dogmatycznej wiary wyrastającej z antyreligijnego przekonania o niemożliwości uznania Boga i Jego stwórczej mocy.
Oczywiście ta nowa religia będzie na wszelkie możliwe sposoby zwalczać, ośmieszać, wyśmiewać i deprecjonować Kościół, który niezmiennie od dwóch tysięcy lat głosi konieczność i nieodzowność jasnych, niezmiennych i klarownych norm moralnych, mimo że jego członkowie, a nawet pasterze nie zawsze te normy w swoim życiu zachowują. I to jest to co dokonuje się w widoczny sposób na wielu stronach internetowych, w większości gazet i stacji telewizyjnych. Jest to bezpardonowa walka religii liberalistycznej z tradycyjnymi religiami, a szczególnie z chrześcijaństwem.
Ann Coulter – "Godless: The Church of Liberalism"
Wewnątrz kościoła liberalizmu
Chociaż liberalizm odrzuca ideę Boga i ośmiesza, a nawet wyśmiewa ludzi wierzących, to jednak nosi sam w sobie znamiona prawdziwej religii – religii bez boga. Można pokazać, że liberalizm będąc sam bezbożną religią ma swoje nieodzowne religijne atrybuty:
• sakramenty takie jak: - przerywanie ciąży, eutanazja, homoseksualizm,
• przykazania – oparte o podstawową anty-moralną zasadę „silniejszy ma zawsze rację",
• męczenników – kryminalistów, którzy bezczelnie oskarżają swoje ofiary i sami siebie czynią niewinnymi,
• duchowieństwo – liberalnych polityków i dziennikarzy, którzy z butą głoszą najbardziej porąbane i perwersyjne teorie społeczne,
• kościoły – urzędy, biura polityków i szkoły w których nie wolno powiesić krzyża, ale gdzie kondomy są dostępne za darmo,
• doktrynę nieomylności, w której kapłani nowej religii powołują się obficie na anarchistycznie rozumianą wolność i permisywistycznie rozumianą tolerancję.
• i swoją kosmologię i ewolucjonistyczny mit w których ludzkość jest tylko wybrykiem i absurdalnym przypadkiem.
Antykreacjonistyczny mit darwinowskiego ewolucjonizmu jest jedną z głównych doktryn o ile nawet nie dogmatów tej nowej liberalistycznej religii.
W książce “ "Bez Boga. Kościół liberalizmu" autorka pokazuje, że liberalistyczna dewocja dla darwinizmu nie ma nic wspólnego z naukową racjonalnością i poprawnością teorii, a jest raczej wyrazem dogmatycznej wiary wyrastającej z antyreligijnego przekonania o niemożliwości uznania Boga i Jego stwórczej mocy.
Oczywiście ta nowa religia będzie na wszelkie możliwe sposoby zwalczać, ośmieszać, wyśmiewać i deprecjonować Kościół, który niezmiennie od dwóch tysięcy lat głosi konieczność i nieodzowność jasnych, niezmiennych i klarownych norm moralnych, mimo że jego członkowie, a nawet pasterze nie zawsze te normy w swoim życiu zachowują. I to jest to co dokonuje się w widoczny sposób na wielu stronach internetowych, w większości gazet i stacji telewizyjnych. Jest to bezpardonowa walka religii liberalistycznej z tradycyjnymi religiami, a szczególnie z chrześcijaństwem.
Ann Coulter – "Godless: The Church of Liberalism"
7 maja 2008
liberalizm jest dogmatyzmem ...
Filozofia liberalizmu, czy też mentalność liberalistyczna nie dopuszcza żadnej krytyki. Jakakolwiek krytyka liberalizmu jest natychmiast postrzegana jako frontalny atak na fundamentalne zasady liberalizmu, czyli atak absolutnej i niczym nieograniczonej wolności. Według liberalistycznego stylu myślenia wszystko ma być przyjemne, miłe, zrelaksowane, wygodne i poręczne. Każda więc krytyka takiego myślenia to zgrzyt i piasek w zębach.
I w tym (nieuznawaniu krytyki) liberalizm nie różni się niczym od dogmatyzmu. Obydwa style myślenia uznają bowiem za nienaruszalne i niepodważalne swoje przekonania i zasady. Można nawet wykazać, że liberalizm jest o wiele bardziej nieracjonalny, a tym samym o wiele bardziej nieuzasadniony niż dogmatyzm. Dogmatyzm bowiem przyjmuje jakieś -szczątkowe nawet- rozumowanie i logiczne myślenie W liberalizmie jedynym jego uzasadnieniem jest irracjonalny konformizm, egoizm i hedonizm, sytuacjonizm i moralny relatywizm. Dla dogmatyzmu istnieją jeszcze jakieś wyższe racje i uzasadnienia, wyższe wartości i normy. Dla liberalizmu jedyną i ostateczną wartością jest egoizm, „podawany w sosie” bardzo przewrotnej ideologii tolerancji.
Niebezpieczna to -a jednocześnie bardzo kusząca- filozofia odwołująca się do najniższych pobudek i instynktów.
I w tym (nieuznawaniu krytyki) liberalizm nie różni się niczym od dogmatyzmu. Obydwa style myślenia uznają bowiem za nienaruszalne i niepodważalne swoje przekonania i zasady. Można nawet wykazać, że liberalizm jest o wiele bardziej nieracjonalny, a tym samym o wiele bardziej nieuzasadniony niż dogmatyzm. Dogmatyzm bowiem przyjmuje jakieś -szczątkowe nawet- rozumowanie i logiczne myślenie W liberalizmie jedynym jego uzasadnieniem jest irracjonalny konformizm, egoizm i hedonizm, sytuacjonizm i moralny relatywizm. Dla dogmatyzmu istnieją jeszcze jakieś wyższe racje i uzasadnienia, wyższe wartości i normy. Dla liberalizmu jedyną i ostateczną wartością jest egoizm, „podawany w sosie” bardzo przewrotnej ideologii tolerancji.
Niebezpieczna to -a jednocześnie bardzo kusząca- filozofia odwołująca się do najniższych pobudek i instynktów.
6 maja 2008
wstrząsająca relacja ...
Pamiętam, jak pierwszy raz widziałem u Marioli atak. To były rytmiczne uderzenia, nienaturalne wykręcanie rąk, twarzy, całego ciała.
(……)
Nie wiem, jak pani pomóc
Lekarze nie potrafili stwierdzić, co to jest. Pierwsza diagnoza mówiła, że to padaczka. Ale jej ataki trwają do 15 minut, a ataki u Marioli trwały nawet półtorej godziny. Dawki leków były zwiększane, ale to nie pomagało. Kilku neurologów przyznało: – Nie wiemy, jak pani pomóc. Po dwóch latach pobraliśmy się. Mariola nie potrafiła przygotować ani nawet zjeść wspólnego posiłku. Gdy chciała zrobić mi choćby kawę, od razu przychodził napad. Nie mogła uczynić dla mnie nic dobrego. Może ktoś inny na moim miejscu uderzyłby pięścią w stół. Ale ja wolałem robić wszystko sam. Przygotowywałem śniadania, obiady, kolacje. Mariola nie potrafiła zrozumieć, jak to możliwe, że ja chcę coś zrobić dla niej. Później okazało się, że już przez taką codzienną miłość zły duch był pokonywany.
(……)
Po dwóch miesiącach uciekliśmy do mojej siostry. Tam Mariola cały czas siedziała w internecie. Znalazła wpis dziewczyny, która pisała o lęku w kościele, o wydarzeniach podobnych do jej przeżyć. Nie wiedziała i do dziś nie wie, kim była ta internautka, ale opisała jej całe swoje życie. W odpowiedzi usłyszała: – Jesteś opętana!
Moja żona była opętana za: www.wiara.pl
(……)
Nie wiem, jak pani pomóc
Lekarze nie potrafili stwierdzić, co to jest. Pierwsza diagnoza mówiła, że to padaczka. Ale jej ataki trwają do 15 minut, a ataki u Marioli trwały nawet półtorej godziny. Dawki leków były zwiększane, ale to nie pomagało. Kilku neurologów przyznało: – Nie wiemy, jak pani pomóc. Po dwóch latach pobraliśmy się. Mariola nie potrafiła przygotować ani nawet zjeść wspólnego posiłku. Gdy chciała zrobić mi choćby kawę, od razu przychodził napad. Nie mogła uczynić dla mnie nic dobrego. Może ktoś inny na moim miejscu uderzyłby pięścią w stół. Ale ja wolałem robić wszystko sam. Przygotowywałem śniadania, obiady, kolacje. Mariola nie potrafiła zrozumieć, jak to możliwe, że ja chcę coś zrobić dla niej. Później okazało się, że już przez taką codzienną miłość zły duch był pokonywany.
(……)
Po dwóch miesiącach uciekliśmy do mojej siostry. Tam Mariola cały czas siedziała w internecie. Znalazła wpis dziewczyny, która pisała o lęku w kościele, o wydarzeniach podobnych do jej przeżyć. Nie wiedziała i do dziś nie wie, kim była ta internautka, ale opisała jej całe swoje życie. W odpowiedzi usłyszała: – Jesteś opętana!
Moja żona była opętana za: www.wiara.pl
warto przeczytać ...
Nowy wspaniały świat ...
„Bestie Końca Czasów”
Oto składniki owej piekielnej mikstury trującej do dziś znękaną ludzkość, a skodyfikowanej przez Weishaupta, potem Marksa oraz współczesnych im Iluminatów:
- zniszczenie monarchii i wszelkich uporządkowanych form rządów narodowych;
- zniesienie własności prywatnej i dziedziczenia tej własności;
- zniszczenie wszelkiej religii, a chrześcijańskiej w pierwszej kolejności;
- zniszczenie patriotyzmu, ducha narodowego;
- zniszczenie rodziny, życia rodzinnego;
- zniesienie instytucji małżeństwa;
- ustanowienie grupowego, pozarodzinnego wychowania dzieci.
Ten plan Iluminatów przetrwał do czasów dzisiejszych w niezmienionej postaci. Jest planem New Age.
(……)
Bolszewia pokazała satanistyczna klasę po napaści na Polskę 17 września 1939 roku.
Skrócony bilans ludzki tego najazdu na Polskę:
1.500.000 wysiedlonych z polskich ziem wschodnich, z czego setki tysięcy zmarły z głodu i mrozu; 20.000 polskiej inteligencji zamordowanej w Katyniu, Miednoje i Charkowie; ponad 100 tys. zamordowanych w katowniach UB - NKWD; 1.200.000 wiezionych w latach 1944-1955; zburzona Warszawa; straszliwy regres spowodowany m.in. wspólna z nazizmem eksterminacja polskiej inteligencji, co przerwało ciągłość kulturową narodu; trwający ponad 45 lat rabunek dóbr materialnych, wreszcie permanentny terror fizyczny i duchowy.
Oto bilans - w ludziach – wielkiej żydo-bolszewickiej rewolucji w Rosji:
- 3.880.000 rozstrzelanych w latach 1918-1933 - bez około dwóch milionów ofiar „wielkiej czystki" z 1938 r.;
- 7.100.000 zesłanych na Syberie i wyspy Solowiowskie;
- 5.000.000 ofiar głodu z 1922 roku;
- Rzeź inteligencji tylko w 1923 roku: 28 biskupów, 1.275 duchownych, 6.576 profesorów, 8.800 lekarzy, 54.850 oficerów, 335.250 inteligencji innej, głównie ziemiaństwa i arystokracji.
za: polonica.net
„Bestie Końca Czasów”
Oto składniki owej piekielnej mikstury trującej do dziś znękaną ludzkość, a skodyfikowanej przez Weishaupta, potem Marksa oraz współczesnych im Iluminatów:
- zniszczenie monarchii i wszelkich uporządkowanych form rządów narodowych;
- zniesienie własności prywatnej i dziedziczenia tej własności;
- zniszczenie wszelkiej religii, a chrześcijańskiej w pierwszej kolejności;
- zniszczenie patriotyzmu, ducha narodowego;
- zniszczenie rodziny, życia rodzinnego;
- zniesienie instytucji małżeństwa;
- ustanowienie grupowego, pozarodzinnego wychowania dzieci.
Ten plan Iluminatów przetrwał do czasów dzisiejszych w niezmienionej postaci. Jest planem New Age.
(……)
Bolszewia pokazała satanistyczna klasę po napaści na Polskę 17 września 1939 roku.
Skrócony bilans ludzki tego najazdu na Polskę:
1.500.000 wysiedlonych z polskich ziem wschodnich, z czego setki tysięcy zmarły z głodu i mrozu; 20.000 polskiej inteligencji zamordowanej w Katyniu, Miednoje i Charkowie; ponad 100 tys. zamordowanych w katowniach UB - NKWD; 1.200.000 wiezionych w latach 1944-1955; zburzona Warszawa; straszliwy regres spowodowany m.in. wspólna z nazizmem eksterminacja polskiej inteligencji, co przerwało ciągłość kulturową narodu; trwający ponad 45 lat rabunek dóbr materialnych, wreszcie permanentny terror fizyczny i duchowy.
Oto bilans - w ludziach – wielkiej żydo-bolszewickiej rewolucji w Rosji:
- 3.880.000 rozstrzelanych w latach 1918-1933 - bez około dwóch milionów ofiar „wielkiej czystki" z 1938 r.;
- 7.100.000 zesłanych na Syberie i wyspy Solowiowskie;
- 5.000.000 ofiar głodu z 1922 roku;
- Rzeź inteligencji tylko w 1923 roku: 28 biskupów, 1.275 duchownych, 6.576 profesorów, 8.800 lekarzy, 54.850 oficerów, 335.250 inteligencji innej, głównie ziemiaństwa i arystokracji.
za: polonica.net
5 maja 2008
co naprawdę jest wiarą ?
Bóg jest odwieczny i w miłości stworzył świat i mnie – to jest na pewno przedmiotem wiary, ale wcale nie jest irracjonalne, czy anty racjonalne. Ludzki rozum nie sprzeciwia się tego rodzaju stwierdzeniu.
Wszechświat jest odwieczny a wszystko co w nim istnieje jest dziełem czystego przypadku – to zdanie jest również przedmiotem wiary, bo jest absolutnie nieudowadnialne. Nikt nigdy nie będzie w stanie mi udowodnić, że Wszechświat jest odwieczny, ani też nikt nie jest w stanie udowodnić mi, że wszystko co w nim istnieje jest dziełem przypadku. Co więcej, wszystko co mnie otacza wskazuje raczej na coś wprost przeciwnego, a mianowicie, że cokolwiek istnieje nie jest ani wieczne, ani nie jest dziełem przypadku. Cokolwiek mnie otacza wszystko ma swoją -dosyć jednoznaczną przyczynę i cel, które jestem w stanie wskazać. Udowadnianie więc, że coś jest odwieczne i że jest tylko dziełem przypadku jest dosyć niedorzeczne, a nawet zaprzecza rozumowi.
W tej sytuacji powstaje więc uzasadnione pytanie: „Co lepiej i bardziej realistycznie tłumaczy istnienie świata i moje w tym świecie istnienie, wiara pierwszego czy drugiego rodzaju?”
Dlaczego więc od lat niektórzy ludzie z uporem maniaka próbują mi wmówić absurd i niedorzeczność, twierdząc przy tym, że to właśnie ich wiara i ich absurdalne przekonania są logiczne, racjonalne i jedynie słuszne? Dlaczego ci sami ludzie oskarżają bez jakiegokolwiek racjonalnego dowodu wierzenia religijne o niedorzeczność i dogmatyzm? Czy już sam ten fakt nie jest dziwny i zastanawiający? Czy próby udowadniania nieudowadnialnego nie powinny wydawać się podejrzane?
Czy próba zastąpienia jednej wiary (wcale nie irracjonalnej i nie niedorzecznej) przez inną wiarę o wiele bardziej irracjonalną i niedorzeczną nie jest podejrzana?
Wszechświat jest odwieczny a wszystko co w nim istnieje jest dziełem czystego przypadku – to zdanie jest również przedmiotem wiary, bo jest absolutnie nieudowadnialne. Nikt nigdy nie będzie w stanie mi udowodnić, że Wszechświat jest odwieczny, ani też nikt nie jest w stanie udowodnić mi, że wszystko co w nim istnieje jest dziełem przypadku. Co więcej, wszystko co mnie otacza wskazuje raczej na coś wprost przeciwnego, a mianowicie, że cokolwiek istnieje nie jest ani wieczne, ani nie jest dziełem przypadku. Cokolwiek mnie otacza wszystko ma swoją -dosyć jednoznaczną przyczynę i cel, które jestem w stanie wskazać. Udowadnianie więc, że coś jest odwieczne i że jest tylko dziełem przypadku jest dosyć niedorzeczne, a nawet zaprzecza rozumowi.
W tej sytuacji powstaje więc uzasadnione pytanie: „Co lepiej i bardziej realistycznie tłumaczy istnienie świata i moje w tym świecie istnienie, wiara pierwszego czy drugiego rodzaju?”
Dlaczego więc od lat niektórzy ludzie z uporem maniaka próbują mi wmówić absurd i niedorzeczność, twierdząc przy tym, że to właśnie ich wiara i ich absurdalne przekonania są logiczne, racjonalne i jedynie słuszne? Dlaczego ci sami ludzie oskarżają bez jakiegokolwiek racjonalnego dowodu wierzenia religijne o niedorzeczność i dogmatyzm? Czy już sam ten fakt nie jest dziwny i zastanawiający? Czy próby udowadniania nieudowadnialnego nie powinny wydawać się podejrzane?
Czy próba zastąpienia jednej wiary (wcale nie irracjonalnej i nie niedorzecznej) przez inną wiarę o wiele bardziej irracjonalną i niedorzeczną nie jest podejrzana?
4 maja 2008
skąd tyle zła?
Bóg dając człowiekowi wolną wolę ograniczył samego siebie, ale nie mógł uczynić inaczej jeśli nie chciał mieć w nas bezwolnych kukiełek i marionetek.
W każdym moim osobistym grzechu powtarza się historia grzechu pierworodnego, który jest sprawdzianem wolności człowieka. Jest to zawsze pełne pychy przekonanie –ja wiem lepiej, co jest dla mnie dobre. Jest to zawsze egoizm, chciwość, pożądliwość ... Jest to zawsze nadużycie wolności dla własnej przyjemności.
A później jest oczywiście tak, że dziecko staje się intruzem, zagrożeniem, agresorem więc jedyne wyjście to aborcja, czyli morderstwo. A później jest tak, że ludzie chorzy, starsi, nieproduktywni stają się uciążliwym balastem dla rodziny i społeczeństwa, a więc jedynym wyjściem jest eutanazja ... Liczą się tylko moje racje, moje przyjemności, moje rozkosze, tylko ja!
I jeszcze bezczelny zarzut: Gdyby Bóg istniał i był Miłosierny, to nie byłoby tyle zła i nieszczęścia w świecie.”
A przecież Bóg dając nam wolność pokazał również jak z niej mądrze i odpowiedzialnie korzystać. Dał nam sumienie, dał rozum i dał przykazania, dał prawo moralne i poczucie odpowiedzialności. A co ja z tym zrobiłem?
I jeszcze się dziwię, że jest tyle zła dookoła mnie?
W każdym moim osobistym grzechu powtarza się historia grzechu pierworodnego, który jest sprawdzianem wolności człowieka. Jest to zawsze pełne pychy przekonanie –ja wiem lepiej, co jest dla mnie dobre. Jest to zawsze egoizm, chciwość, pożądliwość ... Jest to zawsze nadużycie wolności dla własnej przyjemności.
A później jest oczywiście tak, że dziecko staje się intruzem, zagrożeniem, agresorem więc jedyne wyjście to aborcja, czyli morderstwo. A później jest tak, że ludzie chorzy, starsi, nieproduktywni stają się uciążliwym balastem dla rodziny i społeczeństwa, a więc jedynym wyjściem jest eutanazja ... Liczą się tylko moje racje, moje przyjemności, moje rozkosze, tylko ja!
I jeszcze bezczelny zarzut: Gdyby Bóg istniał i był Miłosierny, to nie byłoby tyle zła i nieszczęścia w świecie.”
A przecież Bóg dając nam wolność pokazał również jak z niej mądrze i odpowiedzialnie korzystać. Dał nam sumienie, dał rozum i dał przykazania, dał prawo moralne i poczucie odpowiedzialności. A co ja z tym zrobiłem?
I jeszcze się dziwię, że jest tyle zła dookoła mnie?
3 maja 2008
Wniebowstąpienie Pańskie - rok A -
Dz 1:1-11
Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: Słyszeliście o niej ode Mnie - /mówił/ - Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym. Zapytywali Go zebrani: Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? Odpowiedział im: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.
Ef 1:17-23
Proszę, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.
Mt 28:16-20
Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Dana Mi jest wszelka władza ...
Wniebowstąpienie jest wydarzeniem, które nie może być rozpatrywane w kategoriach naturalistycznych i pseudo-intelektualnych. Nie można np. zadać pytania: "Gdzie konkretnie Jezus się udał?" czy też pytania; "W jaki sposób wstąpił do nieba?" lub "Gdzie jest to niebo?" Tego rodzaju naturalistyczne widzenie jest po pierwsze bezsensowne, a po drugie przesłania nam głębszy sens tego historio-zbawczego wydarzenia. Sami Ewangeliści nie umieją sobie z tym wydarzeniem poradzić używając bardzo nieporadnych słów dla jego opisu: "Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Ojca". Nie chcą oni na pewno zdawać nam reporterskiego sprawozdania z niezwykłego faktu, ale przekazują inne, ważniejsze, historio-zbawcze prawdy:
• dana Mi jest wszelka władza - mówi o sobie Jezus, podkreślając swoje zbawcze posłannictwo,
• idźcie i nauczajcie wszystkie narody - poleca swoim uczniom,
• udzielajcie Chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - ustanowienie Sakramentu Chrztu św.,
• kto uwierzy i przyjmie Chrzest będzie zbawiony - obietnica zbawienia dla wszystkich ludzi,
• Duch Święty zstąpi na was - obietnica zesłania i obecności Ducha Świętego,
• będziecie dokonywać rzeczy niezwykłych - z wiary wypływających,
• uczcie zachowywać moje przykazania - wiara musi być potwierdzona życiem,
• wy jesteście moimi świadkami - świadkami zbawczego posłannictwa Jezusa,
• Jezus został wzięty do nieba - tam skąd przybył, ale ni pytajmy o lokalizację,
• zasiadł po prawicy Ojca - bo jest Równy Ojcu w Bóstwie,
• przyjdzie powtórnie - zapowiedź Paruzji przy końcu świata,
• Ja jestem z wami aż do skończenia świata - mimo to nie przestał być obecny wśród nas.
To tylko niektóre tematy i prawdy teologiczne, na które wskazuje nam dzisiejsza uroczystość. Nie próbujmy sprowadzać Wniebowstąpienia tylko do niezwykłego i niewytłumaczalnego zdarzenia. Jest tutaj ogromne bogactwo teologicznych treści, których nie można zbanalizować, czy pominąć, zatrzymując się na drugoplanowej i nieważnej w końcu kwestii: „jak i gdzie fizycznie udał się Jezus?”
Chrystus, wstępujący do nieba zapowiada także nasz, definitywny powrót do domu Ojca.
Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: Słyszeliście o niej ode Mnie - /mówił/ - Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym. Zapytywali Go zebrani: Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? Odpowiedział im: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.
Ef 1:17-23
Proszę, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.
Mt 28:16-20
Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Dana Mi jest wszelka władza ...
Wniebowstąpienie jest wydarzeniem, które nie może być rozpatrywane w kategoriach naturalistycznych i pseudo-intelektualnych. Nie można np. zadać pytania: "Gdzie konkretnie Jezus się udał?" czy też pytania; "W jaki sposób wstąpił do nieba?" lub "Gdzie jest to niebo?" Tego rodzaju naturalistyczne widzenie jest po pierwsze bezsensowne, a po drugie przesłania nam głębszy sens tego historio-zbawczego wydarzenia. Sami Ewangeliści nie umieją sobie z tym wydarzeniem poradzić używając bardzo nieporadnych słów dla jego opisu: "Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Ojca". Nie chcą oni na pewno zdawać nam reporterskiego sprawozdania z niezwykłego faktu, ale przekazują inne, ważniejsze, historio-zbawcze prawdy:
• dana Mi jest wszelka władza - mówi o sobie Jezus, podkreślając swoje zbawcze posłannictwo,
• idźcie i nauczajcie wszystkie narody - poleca swoim uczniom,
• udzielajcie Chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - ustanowienie Sakramentu Chrztu św.,
• kto uwierzy i przyjmie Chrzest będzie zbawiony - obietnica zbawienia dla wszystkich ludzi,
• Duch Święty zstąpi na was - obietnica zesłania i obecności Ducha Świętego,
• będziecie dokonywać rzeczy niezwykłych - z wiary wypływających,
• uczcie zachowywać moje przykazania - wiara musi być potwierdzona życiem,
• wy jesteście moimi świadkami - świadkami zbawczego posłannictwa Jezusa,
• Jezus został wzięty do nieba - tam skąd przybył, ale ni pytajmy o lokalizację,
• zasiadł po prawicy Ojca - bo jest Równy Ojcu w Bóstwie,
• przyjdzie powtórnie - zapowiedź Paruzji przy końcu świata,
• Ja jestem z wami aż do skończenia świata - mimo to nie przestał być obecny wśród nas.
To tylko niektóre tematy i prawdy teologiczne, na które wskazuje nam dzisiejsza uroczystość. Nie próbujmy sprowadzać Wniebowstąpienia tylko do niezwykłego i niewytłumaczalnego zdarzenia. Jest tutaj ogromne bogactwo teologicznych treści, których nie można zbanalizować, czy pominąć, zatrzymując się na drugoplanowej i nieważnej w końcu kwestii: „jak i gdzie fizycznie udał się Jezus?”
Chrystus, wstępujący do nieba zapowiada także nasz, definitywny powrót do domu Ojca.
03.05. Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski
Ap 11,19a. 12,1.3-6a.10ab
Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła i wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów - a na głowach jego siedem diademów - i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca,
Kol 1,12-16
Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów. On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
J 19,25-27
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Królowa? A co to znaczy?
• Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
• Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w niedawnej przeszłości najbardziej pijacki naród w Europie, (na szczęście obecnie już kilka innych narodów nas wyprzedza, ale to wcale nie znaczy, że w Polsce nie ma pijaków),
• "Boże coś Polskę ... " śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i jakoś tak szybko o tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze elekcje i wybory,
• Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
• Papież - syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne dalekie od przykazań i od Boga,
• Maryja - Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: "Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!"
Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy?
A Europa patrzy na Polskę z nadzieją, że nasza religijność pomoże im odnaleźć to co zagubili w swoim dobrobycie ... Czy Polska rzeczywiście nie ma takiej właśnie misji do spełnienia? Czy nie po t o, Maryja została ogłoszona za Królową Polski, aby dać współczesnej spoganizowanej Europie na powrót Chrystusa?
A może warto przypomnieć, że Polski Papież przez prawie 27 lat swego pontyfikatu stale wskazywał na Jej szczególną rolę w życiu Kościoła i naszego Narodu. Jego papieskie motto „TOTUS TUUS” – „Cały Twój” mogłoby przecież być hasłem życia każdego Polaka.
Tyle w nas sprzeczności, tyle zaprzeczeń, tyle nieuczciwości i niewierności... Dlaczego? Czyżbyśmy już nie potrafili być uczciwi, honorowi, czyżbyśmy zapomnieli nasze narodowe śluby i oddanie się Królowej Narodu Polskiego?
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, MÓDL SIĘ ZA NAMI
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI - nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!
Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła i wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów - a na głowach jego siedem diademów - i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca,
Kol 1,12-16
Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów. On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
J 19,25-27
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Królowa? A co to znaczy?
• Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
• Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w niedawnej przeszłości najbardziej pijacki naród w Europie, (na szczęście obecnie już kilka innych narodów nas wyprzedza, ale to wcale nie znaczy, że w Polsce nie ma pijaków),
• "Boże coś Polskę ... " śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i jakoś tak szybko o tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze elekcje i wybory,
• Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
• Papież - syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne dalekie od przykazań i od Boga,
• Maryja - Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: "Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!"
Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy?
A Europa patrzy na Polskę z nadzieją, że nasza religijność pomoże im odnaleźć to co zagubili w swoim dobrobycie ... Czy Polska rzeczywiście nie ma takiej właśnie misji do spełnienia? Czy nie po t o, Maryja została ogłoszona za Królową Polski, aby dać współczesnej spoganizowanej Europie na powrót Chrystusa?
A może warto przypomnieć, że Polski Papież przez prawie 27 lat swego pontyfikatu stale wskazywał na Jej szczególną rolę w życiu Kościoła i naszego Narodu. Jego papieskie motto „TOTUS TUUS” – „Cały Twój” mogłoby przecież być hasłem życia każdego Polaka.
Tyle w nas sprzeczności, tyle zaprzeczeń, tyle nieuczciwości i niewierności... Dlaczego? Czyżbyśmy już nie potrafili być uczciwi, honorowi, czyżbyśmy zapomnieli nasze narodowe śluby i oddanie się Królowej Narodu Polskiego?
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, MÓDL SIĘ ZA NAMI
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI, BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU
MARYJO - KRÓLOWO POLSKI - nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!
2 maja 2008
Eucharystia, Tajemnica Wiary ...
Wiara Kościoła jest istotowo wiarą eucharystyczną i karmi się ona w szczególny sposób przy stole Eucharystii. Wiara i sakramenty to dwa uzupełniające się aspekty życia kościelnego. Wzbudzona przez głoszenie słowa Bożego, dzięki łasce wiara karmi się i wzrasta w spotkaniu ze zmartwychwstałym Panem, które realizuje się w sakramentach: „Wiara wyraża się w obrzędzie a obrzęd zwiększa i umacnia wiarę”. Dlatego też sakrament Ołtarza pozostaje zawsze w centrum życia Kościoła; „dzięki Eucharystii, Kościół odradza się ciągle na nowo!”. Im żywsza jest wiara eucharystyczna w Ludzie Bożym, tym głębsze jest jego uczestnictwo w życiu kościelnym poprzez świadome przylgnięcie do misji, jaką Chrystus powierzył swoim uczniom. Świadczy o tym sama historia Kościoła. Każda wielka reforma wiąże się, w jakiś sposób, z odkryciem w wierze obecności eucharystycznej Pana wśród swego ludu. (Benedykt XVI, Sacramentum Caritatis nr.6)
1 maja 2008
tylko święci mają prawo głosić kazania ...
Szokujące zdanie wyczytałem w jakiejś internetowej dyskusji. Autor napisał (rozumiem że chciał się wypowiedzieć jako katolik), że niedopuszczalne jest, aby z ambon “pouczali nas” ludzie, którzy sami łamią przekazywane prawdy. Jest to zdanie, które - gdyby było prawdziwe - uniemożliwiłoby istnienie Kościoła. Jest to zdanie, które uderza w samego Jezusa Chrystusa, ponieważ to On wybrał na swoich Apostołów ludzi słabych i grzesznych i na nich zbudował Kościół. Tymczasem autor Gazety Polskiej (jako katolik?) domaga się, aby prawdy wiary głosili mu wyłącznie ludzie bez grzechu. A takich po prostu nie ma.
czyń dobro, nie wahaj się ...
Jeśli jest jakieś dobro, które można zrobić, ZRÓB JE!!! Nie ociągaj się i nie wahaj, nie czekaj do jutra. Może właśnie to przeważy szalę twoich grzechów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)