Biskupi, księża, ci, którzy głoszą Słowo Boże mają bardzo zasadniczy dylemat, bo bardzo często jest tak, że jeśli nie mówią ludziom tego czego ludzie chcą słuchać, to niestety ludzie nie słuchają tego, co księża mają im do powiedzenia. A zasadniczo ksiądz nie ma mówić tego co ludzie chcą słuchać ... nie ma być popularny i lubiany, nie ma być politycznie poprawny, nie ma szukać jak się ludziom przypodobać, nie ma „pieścić” uszu.
„Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, /w razie potrzeby/ wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz.
Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. (2 Tm 4:1-4)”