24 stycznia 2008

przykład myślenia pseudo-racjonalnego ...

Na stronie internetowej www.claudia.kobieta.pl znalazłem (przez przypadek) taki oto przykład pseudo-racjonalnego rozumowania:

Czy do seksu potrzebna jest miłość?

Pół wieku temu – przynajmniej oficjalnie – by pójść do łóżka, wymagany był ślub. Dziś wiele Polek przyznaje, że zbędne bywa nawet… uczucie. Na naszych łamach po raz pierwszy pytamy otwarcie: czym dla nas jest ten najbardziej intymny z aktów?

Czy aby pójść do łóżka, trzeba się zakochać? Jeszcze niedawno każda z nas pewnie powiedziałaby: tak! Seks sauté to gimnastyka. Nierząd! Dziś jednak wiele odpowiada inaczej. Nie tylko dlatego, że dopuszczamy do głosu swoje potrzeby, ale też… stać nas na szczerość. Bardzo dziękujemy za nią naszym bohaterkom. Otwarcie opowiedziały, co tak naprawdę kieruje je do sypialni. Co najczęściej? Oczywiście miłość. Dla wielu droga do łóżka musi dodatkowo prowadzić przez ołtarz. Ale są też kobiety, dla których szał ciał to dopiero impuls do miłości, nie jej zwieńczenie. I rośnie liczba tych, które rozkosze duszy oraz ciała wybierają osobno. W końcu to dobra z różnych półek: seks ma podłoże hormonalne, może być spełniany z wieloma, nawet obcymi, osobami. Miłość, emocjonalna, kieruje się ku jednej. On bywa zaspokajany w kwadrans, ona trwa długo. Jak mawia Woody Allen: seks bez miłości to puste doświadczenie. Ale ze wszystkich pustych doświadczeń to jedno z najlepszych… A jak to jest z nami?

I trochę poniżej bardzo jednoznaczną odpowiedź:

UPRAWIAM SEKS, BO MUSZĘ
DAREK, 36 lat, pracownik naukowy

Nie zgadza się na zdjęcie ani na spotkanie. – W grę wchodzi tylko anonimowa rozmowa telefoniczna – zaznacza. W słuchawce słyszę jego sympatyczny głos.

– Jestem uzależniony od seksu. Dlaczego? Kiedyś nie miałem pojęcia, teraz wreszcie to wiem. W dzieciństwie nie byłem kochany. Matka karała mnie emocjonalnym chłodem, potrafiła za karę nie odzywać się do mnie przez kilka dni. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić – przyznaje Darek, mąż i ojciec dwójki dzieci. Jego problemy zaczęły się dwadzieścia pięć lat temu, od masturbacji, potem pojawiła się fascynacja pornografią. Żądał od żony częstych i wymyślnych zbliżeń. Nie mógł znieść, jeśli tego nie dostawał. Zaczęły się skoki w bok (żona do dzisiaj nie wie). – Przyznałem się jej tylko do masturbacji i oglądania pornografii. Płakała, pytała, czy ją zdradzam. Skłamałem, że nie. Rodzina jest dla mnie oparciem, nie mogę jej stracić – mówi. Jaka jest prawda? Darek nawet nie wie, ile kobiet już zaliczył. Za wszelką cenę i z byle kim dąży do odbycia stosunku. – Korzystam z płatnego seksu: odwiedzam agencje towarzyskie, zaliczam przydrożne prostytutki – przyznaje. Gdy dopada go głód, nic się nie liczy. Musi go za wszelką cenę zaspokoić. – Niektórzy onanizują się w biurowej toalecie albo szukają chętnych na numerek w bramach, knajpach. Też miałem swoje dno. Kiedyś pojechałem z dziećmi do miasta. Zostawiłem je w aucie na parkingu i wybrałem się do agencji. Zatrzymałem się przed drzwiami i resztkami woli powstrzymałem przed wejściem – wspomina. Wtedy zrozumiał, że nie chce już tak dalej żyć. Postanowił się leczyć. Korzysta z pomocy psychologa, chodzi na mitingi prowadzone przez Anonimowych Uzależnionych od Seksu ( www.slaa.pl ). O czym marzy? – By przejść od nałogu do miłości, kochać się bez przymusu – mówi z nadzieją w głosie.

Ilu ludzi przyzna się do takiej gehenny uzależnienia? A wszystko zaczyna się tak niewinnie ... od bezpiecznego seksu dla nastolatków ...