28 stycznia 2008
zima ...
Tutaj, gdzie obecnie jestem –Rocky Mountain House w zachodniej Kanadzie- dzisiaj nad ranem temperatura osiągnęła -53 stopnie Celsjusza, na kolejną noc zapowiadają do -60 :-). Wiatr ze śniegiem -dmący od dwóch dni- odciął nas od świata. Drogi zawiane zaspami śniegu do 2 metrów głębokości. To jest dopiero zima :-). New and challenging experiences :-)
26 stycznia 2008
III Niedziela w ciągu roku – A
Iz 8:23b-9:-3
W dawniejszych czasach upokorzył Pan krainę Zabulona i krainę Neftalego, za to w przyszłości chwałą okryje drogę do morza, wiodącą przez Jordan, krainę pogańską. Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów.
1Kor 1:10-13.17
A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża.
Mt 4:12-23
Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalegou, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.
Cokolwiek uczyniliście …
Kiedy Chrystus przyszedł z Dobrą Nowiną na ziemię ludzie rzeczywiście widzieli w Nim kogoś, kto był dobry, po prostu dobry na co dzień i nie po to, aby Go inni widzieli i chwalili. On widział cierpienie ludzi chorych, potrzeby ludzi ubogich i głodnych, On nie musiał być proszony, błagany, nagabywany. Miał oczy zawsze otwarte na potrzeby ludzi i uzdrawiając, lecząc, karmiąc, czyniąc dobro nie robił nikomu łaski, nie wynosił się, nie poniżał nikogo i nie upokarzał. Rzeczywiście kiedy On przechodził przez ziemię, mieszkańcom kraju mroków zabłysło światło (Mt 4,16). Ewangelia, którą On głosił jest rzeczywiście Dobrą Nowiną o zbawieniu, o wyzwoleniu człowieka. Ewangelia przez Niego głoszona była poparta czynem, Jego dobrym działaniem, Jego dobrocią i miłością do człowieka, która wyrażała się nie w słowach, ale w czynach. On wyzwalał człowieka, przynosząc mu dobrą nowinę, czynił go wolnym przez najprostsze dobre czyny.
A jak jest z nami? Czy my postępujemy drogą Mistrza? Czasami głosimy piękne słowa o miłości, głosimy Dobrą Nowinę ubogim i jesteśmy przekonani, że naśladujemy Chrystusa. Ale nasze postępowanie nie idzie w parze z naszymi słowami. Jesteśmy ślepi na potrzeby ludzi ubogich. Dajemy się prosić i błagać, każemy innym czekać na naszą dobroć i łaskawość. Czasami udajemy, że nie widzimy. Czasami jesteśmy rzeczywiście ślepi i zapatrzeni tylko w siebie, widzimy tylko nasze własne sprawy i interesy. Czasami lekceważymy sobie innych i nie zwracamy uwagi na ich potrzeby, na ich biedę, bo mamy tyle innych spraw na głowie, bo jesteśmy tacy zapracowani, tacy zabiegani, tacy zajęci. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to często po to, aby nas inni widzieli i chwalili. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to robimy to ostentacyjnie i na pokaz. Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc. A ponadto mówił wprost: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnie to uczyniliście. ale też : Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych tego i mnie nie uczyniliście. Czy ja idę przez ziemię śladami Chrystusa, czyniąc dobrze? Bez proszenia, bez łaski, bez wielkich słów i nie na pokaz?
Czy nie lekceważę sobie człowieka stojącego nieraz obok i czekającego na moją pomoc, bo jestem taki zajęty… SOBĄ?
W dawniejszych czasach upokorzył Pan krainę Zabulona i krainę Neftalego, za to w przyszłości chwałą okryje drogę do morza, wiodącą przez Jordan, krainę pogańską. Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów.
1Kor 1:10-13.17
A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża.
Mt 4:12-23
Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalegou, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.
Cokolwiek uczyniliście …
Kiedy Chrystus przyszedł z Dobrą Nowiną na ziemię ludzie rzeczywiście widzieli w Nim kogoś, kto był dobry, po prostu dobry na co dzień i nie po to, aby Go inni widzieli i chwalili. On widział cierpienie ludzi chorych, potrzeby ludzi ubogich i głodnych, On nie musiał być proszony, błagany, nagabywany. Miał oczy zawsze otwarte na potrzeby ludzi i uzdrawiając, lecząc, karmiąc, czyniąc dobro nie robił nikomu łaski, nie wynosił się, nie poniżał nikogo i nie upokarzał. Rzeczywiście kiedy On przechodził przez ziemię, mieszkańcom kraju mroków zabłysło światło (Mt 4,16). Ewangelia, którą On głosił jest rzeczywiście Dobrą Nowiną o zbawieniu, o wyzwoleniu człowieka. Ewangelia przez Niego głoszona była poparta czynem, Jego dobrym działaniem, Jego dobrocią i miłością do człowieka, która wyrażała się nie w słowach, ale w czynach. On wyzwalał człowieka, przynosząc mu dobrą nowinę, czynił go wolnym przez najprostsze dobre czyny.
A jak jest z nami? Czy my postępujemy drogą Mistrza? Czasami głosimy piękne słowa o miłości, głosimy Dobrą Nowinę ubogim i jesteśmy przekonani, że naśladujemy Chrystusa. Ale nasze postępowanie nie idzie w parze z naszymi słowami. Jesteśmy ślepi na potrzeby ludzi ubogich. Dajemy się prosić i błagać, każemy innym czekać na naszą dobroć i łaskawość. Czasami udajemy, że nie widzimy. Czasami jesteśmy rzeczywiście ślepi i zapatrzeni tylko w siebie, widzimy tylko nasze własne sprawy i interesy. Czasami lekceważymy sobie innych i nie zwracamy uwagi na ich potrzeby, na ich biedę, bo mamy tyle innych spraw na głowie, bo jesteśmy tacy zapracowani, tacy zabiegani, tacy zajęci. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to często po to, aby nas inni widzieli i chwalili. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to robimy to ostentacyjnie i na pokaz. Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc. A ponadto mówił wprost: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnie to uczyniliście. ale też : Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych tego i mnie nie uczyniliście. Czy ja idę przez ziemię śladami Chrystusa, czyniąc dobrze? Bez proszenia, bez łaski, bez wielkich słów i nie na pokaz?
Czy nie lekceważę sobie człowieka stojącego nieraz obok i czekającego na moją pomoc, bo jestem taki zajęty… SOBĄ?
25 stycznia 2008
25.01. Nawrócenie św. Pawła
Dz 22,3-16
Ja jestem Żydem - mówił Paweł- urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie. Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary. W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? odpowiedziałem. Rzekł do mnie: Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz. Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli. Powiedziałem więc: Co mam czynić, Panie? A Pan powiedział do mnie: Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić. Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy. Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: Szawle, bracie, przejrzyj! W tejże chwili spojrzałem na niego, on zaś powiedział: Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!
lub
Dz 9,1-22
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. Ananiaszu! - przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: Jestem, Panie! A Pan do niego: Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli. I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał. Panie - odpowiedział Ananiasz - słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia. Idź - odpowiedział mu Pan - bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia. Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły. Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym. Wszyscy, którzy go słyszeli, mówili zdumieni: Czy to nie ten sam, który w Jerozolimie prześladował wyznawców tego imienia i po to tu przybył, aby ich uwięzić i zaprowadzić do arcykapłana? A Szaweł występował coraz odważniej, dowodząc, że Ten jest Mesjaszem, i szerzył zamieszanie wśród Żydów mieszkających w Damaszku.
Mk 16,15-18
I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie.
Dlaczego mnie prześladujesz?
Czyż Pan Bóg zawsze musi używać nadzwyczajnych środków, żeby do nas dotrzeć? Czyż musi się to zawsze dokonywać przez rzucenie nas na ziemię? Czy zawsze najpierw muszę być oślepionym, aby odzyskać wzrok i zobaczyć moje błędy? Czy zawsze najpierw muszę zaryć nosem w ziemię, żeby się opamiętać?
Szawle, Szawle ... dlaczego mnie prześladujesz? - te słowa również i ja mógłbym usłyszeć, gdybym tylko dobrze nadstawił uszu. I stale - jak Szaweł - jestem przekonany, że robię dobrze, że żyję uczciwie i honorowo, że nie mam sobie nic do wyrzucenia ... jak faryzeusz i hipokryta ...
Tylko czy nawet te nadzwyczajne środki, to ustawiczne przypominanie mi kim jestem i jakie jest moje powołanie i miejsce w życiu ... czy to wszystko daje takie same efekty jak w życiu Szawła? Czy potrafię wyciągnąć z tego radykalne i ostateczne wnioski i przemienić się w Pawła? Czy nadal jednak nie wracam do swoich dawnych zajęć i błędów, do swojego dawnego życia i pewności siebie?
Panie !!!
ileż razy będziesz jeszcze musiał mnie powalić na ziemię i oślepić,
abym w końcu przejrzał i powstał, abym się nawrócił?
Dz 22,3-16 (lub Dz 9,1-22); Mk 16,15-18
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”
Misyjny nakaz Chrystusa jest skierowany nie tylko do Apostołów i ludzi takich jak święty Paweł, a głoszenie Ewangelii dokonuje się nie przez wielkie kazania i piękne mowy. Bardzo często „jedyną Ewangelią, jaką wielu usłyszy i będzie mogło przyjąć jest przykład naszego życia” – mawiał brazylijski biskup Halder Camara. Czy ktoś widząc moje życie nawróci się czy zgorszy, przyjmie Chrystusa, czy raczej Go odrzuci? Nie cuda są ważne, ale autentyczność świadectwa dawanego w codzienności. Głosić Dobrą Nowinę to być dobrym na co dzień, a nie pięknie się wyrażać i głosić płomienne kazania. Czego nam dzisiaj naprawdę brakuje to autentycznych świadków Chrystusa na miarę św. Pawła, na miarę Jana Pawła II.
Ja jestem Żydem - mówił Paweł- urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie. Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary. W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? odpowiedziałem. Rzekł do mnie: Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz. Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli. Powiedziałem więc: Co mam czynić, Panie? A Pan powiedział do mnie: Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić. Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy. Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: Szawle, bracie, przejrzyj! W tejże chwili spojrzałem na niego, on zaś powiedział: Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!
lub
Dz 9,1-22
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. Ananiaszu! - przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: Jestem, Panie! A Pan do niego: Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli. I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał. Panie - odpowiedział Ananiasz - słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia. Idź - odpowiedział mu Pan - bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia. Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły. Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym. Wszyscy, którzy go słyszeli, mówili zdumieni: Czy to nie ten sam, który w Jerozolimie prześladował wyznawców tego imienia i po to tu przybył, aby ich uwięzić i zaprowadzić do arcykapłana? A Szaweł występował coraz odważniej, dowodząc, że Ten jest Mesjaszem, i szerzył zamieszanie wśród Żydów mieszkających w Damaszku.
Mk 16,15-18
I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie.
Dlaczego mnie prześladujesz?
Czyż Pan Bóg zawsze musi używać nadzwyczajnych środków, żeby do nas dotrzeć? Czyż musi się to zawsze dokonywać przez rzucenie nas na ziemię? Czy zawsze najpierw muszę być oślepionym, aby odzyskać wzrok i zobaczyć moje błędy? Czy zawsze najpierw muszę zaryć nosem w ziemię, żeby się opamiętać?
Szawle, Szawle ... dlaczego mnie prześladujesz? - te słowa również i ja mógłbym usłyszeć, gdybym tylko dobrze nadstawił uszu. I stale - jak Szaweł - jestem przekonany, że robię dobrze, że żyję uczciwie i honorowo, że nie mam sobie nic do wyrzucenia ... jak faryzeusz i hipokryta ...
Tylko czy nawet te nadzwyczajne środki, to ustawiczne przypominanie mi kim jestem i jakie jest moje powołanie i miejsce w życiu ... czy to wszystko daje takie same efekty jak w życiu Szawła? Czy potrafię wyciągnąć z tego radykalne i ostateczne wnioski i przemienić się w Pawła? Czy nadal jednak nie wracam do swoich dawnych zajęć i błędów, do swojego dawnego życia i pewności siebie?
Panie !!!
ileż razy będziesz jeszcze musiał mnie powalić na ziemię i oślepić,
abym w końcu przejrzał i powstał, abym się nawrócił?
Dz 22,3-16 (lub Dz 9,1-22); Mk 16,15-18
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”
Misyjny nakaz Chrystusa jest skierowany nie tylko do Apostołów i ludzi takich jak święty Paweł, a głoszenie Ewangelii dokonuje się nie przez wielkie kazania i piękne mowy. Bardzo często „jedyną Ewangelią, jaką wielu usłyszy i będzie mogło przyjąć jest przykład naszego życia” – mawiał brazylijski biskup Halder Camara. Czy ktoś widząc moje życie nawróci się czy zgorszy, przyjmie Chrystusa, czy raczej Go odrzuci? Nie cuda są ważne, ale autentyczność świadectwa dawanego w codzienności. Głosić Dobrą Nowinę to być dobrym na co dzień, a nie pięknie się wyrażać i głosić płomienne kazania. Czego nam dzisiaj naprawdę brakuje to autentycznych świadków Chrystusa na miarę św. Pawła, na miarę Jana Pawła II.
24 stycznia 2008
przykład myślenia pseudo-racjonalnego ...
Na stronie internetowej www.claudia.kobieta.pl znalazłem (przez przypadek) taki oto przykład pseudo-racjonalnego rozumowania:
Czy do seksu potrzebna jest miłość?
Pół wieku temu – przynajmniej oficjalnie – by pójść do łóżka, wymagany był ślub. Dziś wiele Polek przyznaje, że zbędne bywa nawet… uczucie. Na naszych łamach po raz pierwszy pytamy otwarcie: czym dla nas jest ten najbardziej intymny z aktów?
Czy aby pójść do łóżka, trzeba się zakochać? Jeszcze niedawno każda z nas pewnie powiedziałaby: tak! Seks sauté to gimnastyka. Nierząd! Dziś jednak wiele odpowiada inaczej. Nie tylko dlatego, że dopuszczamy do głosu swoje potrzeby, ale też… stać nas na szczerość. Bardzo dziękujemy za nią naszym bohaterkom. Otwarcie opowiedziały, co tak naprawdę kieruje je do sypialni. Co najczęściej? Oczywiście miłość. Dla wielu droga do łóżka musi dodatkowo prowadzić przez ołtarz. Ale są też kobiety, dla których szał ciał to dopiero impuls do miłości, nie jej zwieńczenie. I rośnie liczba tych, które rozkosze duszy oraz ciała wybierają osobno. W końcu to dobra z różnych półek: seks ma podłoże hormonalne, może być spełniany z wieloma, nawet obcymi, osobami. Miłość, emocjonalna, kieruje się ku jednej. On bywa zaspokajany w kwadrans, ona trwa długo. Jak mawia Woody Allen: seks bez miłości to puste doświadczenie. Ale ze wszystkich pustych doświadczeń to jedno z najlepszych… A jak to jest z nami?
I trochę poniżej bardzo jednoznaczną odpowiedź:
UPRAWIAM SEKS, BO MUSZĘ
DAREK, 36 lat, pracownik naukowy
Nie zgadza się na zdjęcie ani na spotkanie. – W grę wchodzi tylko anonimowa rozmowa telefoniczna – zaznacza. W słuchawce słyszę jego sympatyczny głos.
– Jestem uzależniony od seksu. Dlaczego? Kiedyś nie miałem pojęcia, teraz wreszcie to wiem. W dzieciństwie nie byłem kochany. Matka karała mnie emocjonalnym chłodem, potrafiła za karę nie odzywać się do mnie przez kilka dni. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić – przyznaje Darek, mąż i ojciec dwójki dzieci. Jego problemy zaczęły się dwadzieścia pięć lat temu, od masturbacji, potem pojawiła się fascynacja pornografią. Żądał od żony częstych i wymyślnych zbliżeń. Nie mógł znieść, jeśli tego nie dostawał. Zaczęły się skoki w bok (żona do dzisiaj nie wie). – Przyznałem się jej tylko do masturbacji i oglądania pornografii. Płakała, pytała, czy ją zdradzam. Skłamałem, że nie. Rodzina jest dla mnie oparciem, nie mogę jej stracić – mówi. Jaka jest prawda? Darek nawet nie wie, ile kobiet już zaliczył. Za wszelką cenę i z byle kim dąży do odbycia stosunku. – Korzystam z płatnego seksu: odwiedzam agencje towarzyskie, zaliczam przydrożne prostytutki – przyznaje. Gdy dopada go głód, nic się nie liczy. Musi go za wszelką cenę zaspokoić. – Niektórzy onanizują się w biurowej toalecie albo szukają chętnych na numerek w bramach, knajpach. Też miałem swoje dno. Kiedyś pojechałem z dziećmi do miasta. Zostawiłem je w aucie na parkingu i wybrałem się do agencji. Zatrzymałem się przed drzwiami i resztkami woli powstrzymałem przed wejściem – wspomina. Wtedy zrozumiał, że nie chce już tak dalej żyć. Postanowił się leczyć. Korzysta z pomocy psychologa, chodzi na mitingi prowadzone przez Anonimowych Uzależnionych od Seksu ( www.slaa.pl ). O czym marzy? – By przejść od nałogu do miłości, kochać się bez przymusu – mówi z nadzieją w głosie.
Ilu ludzi przyzna się do takiej gehenny uzależnienia? A wszystko zaczyna się tak niewinnie ... od bezpiecznego seksu dla nastolatków ...
Czy do seksu potrzebna jest miłość?
Pół wieku temu – przynajmniej oficjalnie – by pójść do łóżka, wymagany był ślub. Dziś wiele Polek przyznaje, że zbędne bywa nawet… uczucie. Na naszych łamach po raz pierwszy pytamy otwarcie: czym dla nas jest ten najbardziej intymny z aktów?
Czy aby pójść do łóżka, trzeba się zakochać? Jeszcze niedawno każda z nas pewnie powiedziałaby: tak! Seks sauté to gimnastyka. Nierząd! Dziś jednak wiele odpowiada inaczej. Nie tylko dlatego, że dopuszczamy do głosu swoje potrzeby, ale też… stać nas na szczerość. Bardzo dziękujemy za nią naszym bohaterkom. Otwarcie opowiedziały, co tak naprawdę kieruje je do sypialni. Co najczęściej? Oczywiście miłość. Dla wielu droga do łóżka musi dodatkowo prowadzić przez ołtarz. Ale są też kobiety, dla których szał ciał to dopiero impuls do miłości, nie jej zwieńczenie. I rośnie liczba tych, które rozkosze duszy oraz ciała wybierają osobno. W końcu to dobra z różnych półek: seks ma podłoże hormonalne, może być spełniany z wieloma, nawet obcymi, osobami. Miłość, emocjonalna, kieruje się ku jednej. On bywa zaspokajany w kwadrans, ona trwa długo. Jak mawia Woody Allen: seks bez miłości to puste doświadczenie. Ale ze wszystkich pustych doświadczeń to jedno z najlepszych… A jak to jest z nami?
I trochę poniżej bardzo jednoznaczną odpowiedź:
UPRAWIAM SEKS, BO MUSZĘ
DAREK, 36 lat, pracownik naukowy
Nie zgadza się na zdjęcie ani na spotkanie. – W grę wchodzi tylko anonimowa rozmowa telefoniczna – zaznacza. W słuchawce słyszę jego sympatyczny głos.
– Jestem uzależniony od seksu. Dlaczego? Kiedyś nie miałem pojęcia, teraz wreszcie to wiem. W dzieciństwie nie byłem kochany. Matka karała mnie emocjonalnym chłodem, potrafiła za karę nie odzywać się do mnie przez kilka dni. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić – przyznaje Darek, mąż i ojciec dwójki dzieci. Jego problemy zaczęły się dwadzieścia pięć lat temu, od masturbacji, potem pojawiła się fascynacja pornografią. Żądał od żony częstych i wymyślnych zbliżeń. Nie mógł znieść, jeśli tego nie dostawał. Zaczęły się skoki w bok (żona do dzisiaj nie wie). – Przyznałem się jej tylko do masturbacji i oglądania pornografii. Płakała, pytała, czy ją zdradzam. Skłamałem, że nie. Rodzina jest dla mnie oparciem, nie mogę jej stracić – mówi. Jaka jest prawda? Darek nawet nie wie, ile kobiet już zaliczył. Za wszelką cenę i z byle kim dąży do odbycia stosunku. – Korzystam z płatnego seksu: odwiedzam agencje towarzyskie, zaliczam przydrożne prostytutki – przyznaje. Gdy dopada go głód, nic się nie liczy. Musi go za wszelką cenę zaspokoić. – Niektórzy onanizują się w biurowej toalecie albo szukają chętnych na numerek w bramach, knajpach. Też miałem swoje dno. Kiedyś pojechałem z dziećmi do miasta. Zostawiłem je w aucie na parkingu i wybrałem się do agencji. Zatrzymałem się przed drzwiami i resztkami woli powstrzymałem przed wejściem – wspomina. Wtedy zrozumiał, że nie chce już tak dalej żyć. Postanowił się leczyć. Korzysta z pomocy psychologa, chodzi na mitingi prowadzone przez Anonimowych Uzależnionych od Seksu ( www.slaa.pl ). O czym marzy? – By przejść od nałogu do miłości, kochać się bez przymusu – mówi z nadzieją w głosie.
Ilu ludzi przyzna się do takiej gehenny uzależnienia? A wszystko zaczyna się tak niewinnie ... od bezpiecznego seksu dla nastolatków ...
23 stycznia 2008
bez Boga jakoś dziwnie wszystko nam się rozsypuje ...
Jak np. nauczyć ludzi uczciwości, jak chociażby na pocztach, żeby nie kradli przesyłek, skoro im się wmówiło, że Pana Boga nie ma, moralność to przesądy, a ludzie mogą robić co im się żywnie podoba, bo są absolutnie wolni i bezkarni i nikt ich nigdy z niczego nie rozliczy???
Bez Boga ostateczna norma moralności brzmi: „rób co ci się podoba i nie daj się złapać”. I niech ktoś mi powie, że to nieprawda ...
Bez Boga ostateczna norma moralności brzmi: „rób co ci się podoba i nie daj się złapać”. I niech ktoś mi powie, że to nieprawda ...
22 stycznia 2008
Bóg i c ierpienie
Nie jest łatwo wierzyć w świecie nastawionym na łatwiutki i szybki sukces, w świecie wysportowanych młodych aktorów i pięknych, wypielęgnowanych modelek, w świecie gdzie wszyscy muszą być ładni, szczupli, zdrowi i zadbani, jak na okładkach drogich pism i żurnali. W takim zafałszowanym, nierealnym i nieprawdziwym –powiedzmy wprost- zakłamanym! świecie nie ma miejsca na chorobę i cierpienie, nie ma miejsca na śmierć, nie ma miejsca na odnalezienie sensu w tym, co jest absolutnie bezsensowne. W takim świecie schorowany Papież, który nie kryje swojego bólu i cierpienia jest nieprzyjemnym zgrzytem, niemalże obrazą dobrego smaku. W świecie eleganckich modelek i wysportowanych żigolaków mówienie o chorobie, przypominanie o śmierci, użycie słowa „cierpienie” jest grzechem złego smaku i braku wychowania. W takim świecie katastrofy naturalne, powodzie, huragany, susze i epidemie są postrzegane wprost jako dowód na nieistnienie Boga. A warto zapytać wprost: „A kto ten świat tak spreparował?” Bóg przecież wszystko co uczynił, uczynił bardzo dobrym! (Rdz 1,31). Chciwość, pycha, arogancja, żądza władzy, pożądliwość ciała … to wszystko nie przyczynia się na pewno do pomniejszenia zła w świecie.
Bóg nie jest obok cierpienia, Bóg nie jest nieczułym na cierpienie widzem, ani stoickim obserwatorem. Bóg jest zawsze w samym środku cierpienia. On jest najbardziej cierpiącym, wszędzie tam, gdzie cierpi Jego stworzenie. Tylko, czy my chcemy o tym pamiętać? Czy my chcemy pamiętać o wszystkich Jego słowach, które wypowiedział w obliczu cierpienia i śmierci …
- „... jeśli ziarno wrzucone w ziemię nie obumrze …” (J 12,24),
- „... Ja jestem Życie i Zmartwychwstanie … kto wierzy we mnie, choćby i umarł żyć będzie” (J 11,25)
- „... Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42)
Czy nasza wiara jest wystarczająco głęboka, wystarczająco mocna i ugruntowana, aby stawić czoła całemu bezsensowi zła, cierpienia i śmierci? Ktoś kiedyś powiedział: „Cierpienie jest nieracjonalne, jest absurdalne, tak bardzo, że nie można go zrozumieć. Można go jednak doświadczyć i zostać przezeń zmiażdżonym, albo … uświęconym.” Cierpienie może uświęcić jedynie wtedy, gdy nasza wiara jest mocna, gdy jest ona głęboka i gdy nie poddaje się modom i nastrojom. W przeciwnym wypadku cierpienie nas zmiażdży, zniszczy, i ostatecznie … pokona.
Bóg nie jest obok cierpienia, Bóg nie jest nieczułym na cierpienie widzem, ani stoickim obserwatorem. Bóg jest zawsze w samym środku cierpienia. On jest najbardziej cierpiącym, wszędzie tam, gdzie cierpi Jego stworzenie. Tylko, czy my chcemy o tym pamiętać? Czy my chcemy pamiętać o wszystkich Jego słowach, które wypowiedział w obliczu cierpienia i śmierci …
- „... jeśli ziarno wrzucone w ziemię nie obumrze …” (J 12,24),
- „... Ja jestem Życie i Zmartwychwstanie … kto wierzy we mnie, choćby i umarł żyć będzie” (J 11,25)
- „... Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42)
Czy nasza wiara jest wystarczająco głęboka, wystarczająco mocna i ugruntowana, aby stawić czoła całemu bezsensowi zła, cierpienia i śmierci? Ktoś kiedyś powiedział: „Cierpienie jest nieracjonalne, jest absurdalne, tak bardzo, że nie można go zrozumieć. Można go jednak doświadczyć i zostać przezeń zmiażdżonym, albo … uświęconym.” Cierpienie może uświęcić jedynie wtedy, gdy nasza wiara jest mocna, gdy jest ona głęboka i gdy nie poddaje się modom i nastrojom. W przeciwnym wypadku cierpienie nas zmiażdży, zniszczy, i ostatecznie … pokona.
19 stycznia 2008
II Niedziela w ciągu roku – A
Iz 40:3-6
Głos się rozlega: Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją wszelkie ciało zobaczy, bo usta Pańskie to powiedziały. Głos się odzywa: Wołaj! - I rzekłem: Co mam wołać? - Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny.
1 Kor 1:1-3
Paweł, z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa, i Sostenes, brat, do Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego Pana. Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!
J 1:29-34
Nazajutrz Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi. Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.
Świadectwo Jana Chrzciciela
Czego nam dzisiaj najbardziej brakuje? Pieniędzy? A może obietnic i czarowania? Czy też zapewnień o lepszym jutrze? Czy brakuje nam dzisiaj "doskonałych polityków", którzy dbają przecież tylko i wyłącznie o dobro ludzi? A może krasomówców i alchemików słowa? Lub może brakuje nam aktorów i "showmenów"? Na pewno nie!
Sądzę, że najbardziej brakuje nam dzisiaj świadków! I to świadków klarownych i przejrzystych, wyrazistych i jednoznacznych, którzy życiem swoim dają świadectwo Prawdzie. Ludzi, którzy nie boją się być niepopularni lub "nie na fali", albo niemodni, staroświeccy i zacofani, bo dają świadectwo niezłomnym zasadom i normom moralnym, bo stać ich na to, aby iść "pod prąd" modom i nijakości. Brakuje nam ludzi, którzy nie wstydzą się być wierzący i prawi. Brakuje nam ludzi, dla których "tak" znaczy "tak", a "nie" znaczy "nie".
Jan Chrzciciel, o którym wiemy, że był człowiekiem bezkompromisowym i nie lękającym się prawdy, jest dla nas - chrześcijan wzorem postawy wobec Chrystusa, wzorem świadka. On nie boi się tych, którzy nastają na Jezusa, ale i na niego, i daje o Chrystusie klarowne i zdecydowane świadectwo mówiąc: "Ja daję świadectwo, że On jest Synem Bożym".
Czy my także dajemy świadectwo naszej wiary? Czy może raczej wstydzimy się przyznać, że jesteśmy uczciwi, prawi, rzetelni, że Chrystus jest naszym Mistrzem i Panem naszego życia? A Może wstydzę się być świadkiem Jezusa, bo to czasami jest mi nie na rękę, bo wymaga zbyt wiele, bo jest niewygodne?
Ku refleksji – Czy Kościół nie jest przypadkiem dlatego krytykowany, czy Bóg nie jest lekceważony właśnie dlatego, że ja nie jestem świadkiem klarownym i wyrazistym? Czy Kościół nie jest dlatego na cenzurowanym, że jego członkowie nie dają świadectwa, że zamiast być solą ziemi i światłem świata, są raczej nijacy i bez wyrazu?
Głos się rozlega: Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją wszelkie ciało zobaczy, bo usta Pańskie to powiedziały. Głos się odzywa: Wołaj! - I rzekłem: Co mam wołać? - Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny.
1 Kor 1:1-3
Paweł, z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa, i Sostenes, brat, do Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego Pana. Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!
J 1:29-34
Nazajutrz Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi. Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.
Świadectwo Jana Chrzciciela
Czego nam dzisiaj najbardziej brakuje? Pieniędzy? A może obietnic i czarowania? Czy też zapewnień o lepszym jutrze? Czy brakuje nam dzisiaj "doskonałych polityków", którzy dbają przecież tylko i wyłącznie o dobro ludzi? A może krasomówców i alchemików słowa? Lub może brakuje nam aktorów i "showmenów"? Na pewno nie!
Sądzę, że najbardziej brakuje nam dzisiaj świadków! I to świadków klarownych i przejrzystych, wyrazistych i jednoznacznych, którzy życiem swoim dają świadectwo Prawdzie. Ludzi, którzy nie boją się być niepopularni lub "nie na fali", albo niemodni, staroświeccy i zacofani, bo dają świadectwo niezłomnym zasadom i normom moralnym, bo stać ich na to, aby iść "pod prąd" modom i nijakości. Brakuje nam ludzi, którzy nie wstydzą się być wierzący i prawi. Brakuje nam ludzi, dla których "tak" znaczy "tak", a "nie" znaczy "nie".
Jan Chrzciciel, o którym wiemy, że był człowiekiem bezkompromisowym i nie lękającym się prawdy, jest dla nas - chrześcijan wzorem postawy wobec Chrystusa, wzorem świadka. On nie boi się tych, którzy nastają na Jezusa, ale i na niego, i daje o Chrystusie klarowne i zdecydowane świadectwo mówiąc: "Ja daję świadectwo, że On jest Synem Bożym".
Czy my także dajemy świadectwo naszej wiary? Czy może raczej wstydzimy się przyznać, że jesteśmy uczciwi, prawi, rzetelni, że Chrystus jest naszym Mistrzem i Panem naszego życia? A Może wstydzę się być świadkiem Jezusa, bo to czasami jest mi nie na rękę, bo wymaga zbyt wiele, bo jest niewygodne?
Ku refleksji – Czy Kościół nie jest przypadkiem dlatego krytykowany, czy Bóg nie jest lekceważony właśnie dlatego, że ja nie jestem świadkiem klarownym i wyrazistym? Czy Kościół nie jest dlatego na cenzurowanym, że jego członkowie nie dają świadectwa, że zamiast być solą ziemi i światłem świata, są raczej nijacy i bez wyrazu?
17 stycznia 2008
to jest dopiero demagogia ...
na forum gazeta.pl takie oto kwiatki, jako odpowiedź na artykuł Księdza Roberta Nęcka zamieszczony w „Wyborczej”:
Ktoś podpisujący się pseudonimem „grek.grek” wykazał się wyjątkową i zdumiewającą zjadliwością, niesamowitym tupetem i przerażającym przekręcaniem faktów. Warto przeczytać ten tekst i spokojnie samemu sobie odpowiedzieć na wszystkie postawione w nim (rzekome) zarzuty. Podejrzewam nawet że sam autor tego tekstu nie wierzy w połowę przedstawionych w nim –rzekomych- faktów, czy argumentów.
**********************
„Szanowny panie, mam kilka uwag do pańskiego tekstu.
Po pierwsze - czy pan nie rozumie, że wedle prawa państwo nie może sponsorować budowy obiektów sakralnych? Czy pan nie rozumie, że próby wyszarpania pieniędzy poprzez zmianę nazwy obiektu na "centrum kultury" (czy muzeum) to jest właśnie "szalbierstwo" - tak jak ocenia to pani profesor Senyszyn ? Czy naprawdę do państwa kościelnych ten prosty jak drut fakt nie dociera ? Obietnice składane jakimś świętym obrazkom nie mogą determinować działań i rozdzielania finansów państwa - to byłby absurd. Politycy prawicowi nie protestują, bo się boją że stracą głosy części swoich wyborców i ciągle wierzę w mityczną 90 % większość katolicką w Polsce, nawet jeśli dane wskazują, że na msze chodzi 30 % z hakiem.
Czy występowanie w obronie prawa jest uprawianiem "nienawiści". Pozwoli pan sobie powiedzieć, że wam się po prostu w dupach poprzewracało, bo zawsze byliście świętą krową, dostawaliście co chcieliście, a krytyków i protestujących spuszczano do podziemia. Czasy się zmieniły. Nie róbcie z siebie ofiary, bo to żałosne jest.
Po drugie - Dochody Kościoła, to - wedle szacunków - jakieś 5-8 miliardów złotych, łącznie z dotacjami, ziemią itd. To co wydajecie na biednych, to kropla z tego morza. Polecam przypowieść o wdowie i jej groszu, bez nadziei, że cokolwiek z tego zrozumiecie - pan i pana kumple. Dlaczego KK boi się opodatkowania i rezygnacji z potężnych subwencji np. na rzecz chorych dzieci? Czyżby się bał, że podatki wykażą, że chce jego bytności tylko elektorat LPR, czyli jakieś 3 procent z kawałkiem ? Za taką kasę, trzeba by zacisnąć pasa, a to się biskupom nie uśmiecha.
Po trzecie - KK olewa naukę Jezusa, miesza się w politykę, ewidentnie łamie wszelkie normy, którymi oficjalnie tak się szczyci i na których staniu na straży chce swoją moralną wyższość potwierdzać. Nie poniósł za to żadnej kary, jak na razie. Paetza, Jankowskiego, Rydzyka, nieustanne skandale pedofilskie zamiatane pod dywan litościwie przemilczę.
Po czwarte - KK ideowość widać tylko w deklaracjach i pustych słowach. Jak przychodzi do praktyki, to widać tylko moralizowanie, kazania, wodolejstwo. A jedyną ideą wieczną są pieniądze, wpływy, władza, rząd dusz, cyckanie owieczek, wille, opętańcze wizje architektoniczne pychę i zaprzaństwo. Ubóstwo widać po biskupach, ich autach, domach, stylu życia. Ten hajlajf przejmują księża na wszystkich poziomach. A ideowcy są Indiach, gdzie poświęcają się chorym i potrzebującym.
Po piąte - Bezduszność i bezczelność KK zawiera się w braku szacunku dla wolności człowieka, a w szczególności kobiety. Wprawdzie nie nazywa jej już "workiem gówna", jak jego ojcowie, ale nadal traktuje jakby nim była.
Bezczelnością jest pchanie się do szkół, żeby księża mieli etaty i brali kasę. Bezczelnością jest zasłanianie się autorytetem i imieniem Jezusa, w odpowiedzi na każdą krytykę - Jezus właśnie taki Kościół, jak wasz dzisiaj, kontestował i za to umarł. Bezczelnością jest uprawianie oderwanego od rzeczywistości doktrynerstwa, bez liczenia się z negatywnymi tego konsekwencjami (np. odrzucanie antykoncepcji i namawianie ludzi, żeby się mnożyli jak króliki i skazywali na biedę swoje potomstwo, umierali przy porodzie, tracili zdrowie; napędzanie podziemia aborcyjnego gdzie robi się 100 tys. zabiegów, za pomocą walki ze 120 legalnymi aborcji). Bezczelnością jest parcie na władzę, żeby stanowiła prawo oparte na katolickiej ideologii dla wszystkich bez wyjątku. Jeśli katolik nie chce - nikt go nie zmusi np. do aborcji. Nie można, natomiast, nikogo pozbawiać takiej możliwości, bo nie jesteśmy szariatem i zrozumcie to wszystko, czarni państwo. Dość waszego dyktatu.
bawi mnie, że ksiądz pisze o grzechach mającego kilkanaście lat SLD, a zapomina, że występuje w imieniu organizacji, która przez 2 tysiące lat rozpaliła tyle stosów, zgnoiła tylu ludzi i przejadła tyle pieniędzy, że nawet gdyby przyszedł miliard SLDowców i zjadł miliard kotletów, to nie dałby im rady dorównać przez 22 tysiące lat ...
Czarni się boją, bo czują, że trend się zmienia. Idzie nowe, młode, nie obciążone tradycją, krytyczne wobec ich nieuzasadnionych przywilejów i jeszcze mniej zrozumiałej, a za to wkurwiającej postawy roszczeniowej -bo niby za co im się cokolwiek należy ? Niech uprawiają ziemniaki, sprzedają owoce i kwiaty wyhodowane w ogrodzie, niech się z tego utrzymują, po co im wypasione wille, drogie bryki, szykowne ciuchy, złoto, itd., w posłudze kapłańskiej ? Jezus powiedział - posyłam was na pracę bez nagrody, a tymczasem dzisiaj wygląda to na nagrodę bez pracy.
Kiedyś wierzyłem, że rewolucja się zacznie od ludzi, od społeczeństwa - przestaniemy chodzić do kościołów, dawać na tacę, posyłać dzieci do komunii, korzystać z ich sakramentów, brać śluby i rozwodzić się tylko w USC, po śmierci poddawać się estetycznej kremacji, łażenie po kolędzie zostanie sprowadzone w świadomości społecznej do tego, co robią świadkowie Jehowy; generalnie - zrobimy z siebie wolnych ludzi. Nadal w to wierzę, ale zdaję sobie sprawę, że jeśli politycy, władza którą wybieramy nie przestanie ich karmić naszymi podatkami, to żadna rewolucja społeczna nic nie da, albo da bardzo niewiele. A może się mylę, może na dobrym ziarnie wyrosną nowi politycy i w nowej sytuacji, w której Kościół straci swój niezasłużony autorytet i status zbudowany raczej na rutynie przejmowania tradycyjnych wzorców niż na racjonalnym oglądzie rzeczywistości, zrobią wreszcie to, czego nie zrobi ta obecna władza ? W każdym razie - mam nadzieję :)”
Tyle tekst kolejnego frustrata.
**********************
Najlepszy komentarz do tego tekstu znajduje się już we artykule Księdza Nęcka: „Tak to już jest, że frustraci najczęściej przyjmują postawy radykalnie skrajne preferując etykę plemienną.” Nic dodać niż ująć ...
A swoją droga interesujące może być pytanie skąd się tacy frustraci biorą? Przecież każdy krytycznie i uczciwie myślący człowiek podejdzie do takiej demagogii z obrzydzeniem. Nie ma tu bowiem nic konkretnego, poza demagogicznymi ogólnikami, zjadliwością i nienawiścią. Dokładnie etyka plemienna plemienia Hutu.
Ktoś podpisujący się pseudonimem „grek.grek” wykazał się wyjątkową i zdumiewającą zjadliwością, niesamowitym tupetem i przerażającym przekręcaniem faktów. Warto przeczytać ten tekst i spokojnie samemu sobie odpowiedzieć na wszystkie postawione w nim (rzekome) zarzuty. Podejrzewam nawet że sam autor tego tekstu nie wierzy w połowę przedstawionych w nim –rzekomych- faktów, czy argumentów.
**********************
„Szanowny panie, mam kilka uwag do pańskiego tekstu.
Po pierwsze - czy pan nie rozumie, że wedle prawa państwo nie może sponsorować budowy obiektów sakralnych? Czy pan nie rozumie, że próby wyszarpania pieniędzy poprzez zmianę nazwy obiektu na "centrum kultury" (czy muzeum) to jest właśnie "szalbierstwo" - tak jak ocenia to pani profesor Senyszyn ? Czy naprawdę do państwa kościelnych ten prosty jak drut fakt nie dociera ? Obietnice składane jakimś świętym obrazkom nie mogą determinować działań i rozdzielania finansów państwa - to byłby absurd. Politycy prawicowi nie protestują, bo się boją że stracą głosy części swoich wyborców i ciągle wierzę w mityczną 90 % większość katolicką w Polsce, nawet jeśli dane wskazują, że na msze chodzi 30 % z hakiem.
Czy występowanie w obronie prawa jest uprawianiem "nienawiści". Pozwoli pan sobie powiedzieć, że wam się po prostu w dupach poprzewracało, bo zawsze byliście świętą krową, dostawaliście co chcieliście, a krytyków i protestujących spuszczano do podziemia. Czasy się zmieniły. Nie róbcie z siebie ofiary, bo to żałosne jest.
Po drugie - Dochody Kościoła, to - wedle szacunków - jakieś 5-8 miliardów złotych, łącznie z dotacjami, ziemią itd. To co wydajecie na biednych, to kropla z tego morza. Polecam przypowieść o wdowie i jej groszu, bez nadziei, że cokolwiek z tego zrozumiecie - pan i pana kumple. Dlaczego KK boi się opodatkowania i rezygnacji z potężnych subwencji np. na rzecz chorych dzieci? Czyżby się bał, że podatki wykażą, że chce jego bytności tylko elektorat LPR, czyli jakieś 3 procent z kawałkiem ? Za taką kasę, trzeba by zacisnąć pasa, a to się biskupom nie uśmiecha.
Po trzecie - KK olewa naukę Jezusa, miesza się w politykę, ewidentnie łamie wszelkie normy, którymi oficjalnie tak się szczyci i na których staniu na straży chce swoją moralną wyższość potwierdzać. Nie poniósł za to żadnej kary, jak na razie. Paetza, Jankowskiego, Rydzyka, nieustanne skandale pedofilskie zamiatane pod dywan litościwie przemilczę.
Po czwarte - KK ideowość widać tylko w deklaracjach i pustych słowach. Jak przychodzi do praktyki, to widać tylko moralizowanie, kazania, wodolejstwo. A jedyną ideą wieczną są pieniądze, wpływy, władza, rząd dusz, cyckanie owieczek, wille, opętańcze wizje architektoniczne pychę i zaprzaństwo. Ubóstwo widać po biskupach, ich autach, domach, stylu życia. Ten hajlajf przejmują księża na wszystkich poziomach. A ideowcy są Indiach, gdzie poświęcają się chorym i potrzebującym.
Po piąte - Bezduszność i bezczelność KK zawiera się w braku szacunku dla wolności człowieka, a w szczególności kobiety. Wprawdzie nie nazywa jej już "workiem gówna", jak jego ojcowie, ale nadal traktuje jakby nim była.
Bezczelnością jest pchanie się do szkół, żeby księża mieli etaty i brali kasę. Bezczelnością jest zasłanianie się autorytetem i imieniem Jezusa, w odpowiedzi na każdą krytykę - Jezus właśnie taki Kościół, jak wasz dzisiaj, kontestował i za to umarł. Bezczelnością jest uprawianie oderwanego od rzeczywistości doktrynerstwa, bez liczenia się z negatywnymi tego konsekwencjami (np. odrzucanie antykoncepcji i namawianie ludzi, żeby się mnożyli jak króliki i skazywali na biedę swoje potomstwo, umierali przy porodzie, tracili zdrowie; napędzanie podziemia aborcyjnego gdzie robi się 100 tys. zabiegów, za pomocą walki ze 120 legalnymi aborcji). Bezczelnością jest parcie na władzę, żeby stanowiła prawo oparte na katolickiej ideologii dla wszystkich bez wyjątku. Jeśli katolik nie chce - nikt go nie zmusi np. do aborcji. Nie można, natomiast, nikogo pozbawiać takiej możliwości, bo nie jesteśmy szariatem i zrozumcie to wszystko, czarni państwo. Dość waszego dyktatu.
bawi mnie, że ksiądz pisze o grzechach mającego kilkanaście lat SLD, a zapomina, że występuje w imieniu organizacji, która przez 2 tysiące lat rozpaliła tyle stosów, zgnoiła tylu ludzi i przejadła tyle pieniędzy, że nawet gdyby przyszedł miliard SLDowców i zjadł miliard kotletów, to nie dałby im rady dorównać przez 22 tysiące lat ...
Czarni się boją, bo czują, że trend się zmienia. Idzie nowe, młode, nie obciążone tradycją, krytyczne wobec ich nieuzasadnionych przywilejów i jeszcze mniej zrozumiałej, a za to wkurwiającej postawy roszczeniowej -bo niby za co im się cokolwiek należy ? Niech uprawiają ziemniaki, sprzedają owoce i kwiaty wyhodowane w ogrodzie, niech się z tego utrzymują, po co im wypasione wille, drogie bryki, szykowne ciuchy, złoto, itd., w posłudze kapłańskiej ? Jezus powiedział - posyłam was na pracę bez nagrody, a tymczasem dzisiaj wygląda to na nagrodę bez pracy.
Kiedyś wierzyłem, że rewolucja się zacznie od ludzi, od społeczeństwa - przestaniemy chodzić do kościołów, dawać na tacę, posyłać dzieci do komunii, korzystać z ich sakramentów, brać śluby i rozwodzić się tylko w USC, po śmierci poddawać się estetycznej kremacji, łażenie po kolędzie zostanie sprowadzone w świadomości społecznej do tego, co robią świadkowie Jehowy; generalnie - zrobimy z siebie wolnych ludzi. Nadal w to wierzę, ale zdaję sobie sprawę, że jeśli politycy, władza którą wybieramy nie przestanie ich karmić naszymi podatkami, to żadna rewolucja społeczna nic nie da, albo da bardzo niewiele. A może się mylę, może na dobrym ziarnie wyrosną nowi politycy i w nowej sytuacji, w której Kościół straci swój niezasłużony autorytet i status zbudowany raczej na rutynie przejmowania tradycyjnych wzorców niż na racjonalnym oglądzie rzeczywistości, zrobią wreszcie to, czego nie zrobi ta obecna władza ? W każdym razie - mam nadzieję :)”
Tyle tekst kolejnego frustrata.
**********************
Najlepszy komentarz do tego tekstu znajduje się już we artykule Księdza Nęcka: „Tak to już jest, że frustraci najczęściej przyjmują postawy radykalnie skrajne preferując etykę plemienną.” Nic dodać niż ująć ...
A swoją droga interesujące może być pytanie skąd się tacy frustraci biorą? Przecież każdy krytycznie i uczciwie myślący człowiek podejdzie do takiej demagogii z obrzydzeniem. Nie ma tu bowiem nic konkretnego, poza demagogicznymi ogólnikami, zjadliwością i nienawiścią. Dokładnie etyka plemienna plemienia Hutu.
16 stycznia 2008
jak "naukowcy" mijają się z prawdą ...
albo, jak fabrykuje się fałszywy obraz Kościoła
Pope Cancels University Visit After Protests
Some at Sapienza Claim He's Opposed to Science, But Others Differ …
VATICAN CITY, JAN. 15, 2008 (Zenit.org).- Benedict XVI canceled his visit to Rome's Sapienza University amid protests from professors and students regarding the Church's role in science.
The visit was planned for Thursday, but a group of professors and students signed a letter protesting the visit by a Pope whom they claimed is "hostile to science."
Today, the protesters occupied the rector's offices in protest.
The Vatican press office reported today that "it has been considered opportune to postpone the event," which had been planned "by invitation of the major rector."
The Holy Father will nevertheless send the discourse he had prepared, the Vatican statement added.
The protesters' letter mentioned a 1990 speech at Sapienza University that then Cardinal Ratzinger gave about the Church's 17th-century condemnation of Galileo. The signatories of the protest letter mentioned that the future Pope quoted an Austrian philosopher who said the trial was "rational and just." The protesters did not mention that Cardinal Ratzinger went on to say that he was not in agreement with the philosopher.
Renato Guarini, rector of the university, said he had awaited Benedict XVI, a theologian and professor and "messenger of peace," to live "a moment of high culture" and an "interchange of ideas that would be fruitful for the entire university community."
Giorgio Israel, a Jewish mathematician and professor at the university, noted in L'Osservatore Romano that the 1990 speech actually defended Galileo.
Cardinal Ratzinger said at that time, "Faith does not grow from a resentment and refusal of rationalism, but from its basic affirmation."
Israel lamented the contradiction of those who have opposed Benedict XVI's visit, who are purportedly defending the secularism of science, but are also negating the freedom of speech. The article in L'Osservatore Romano was published before the Vatican announced today that the Pontiff would postpone the visit.
"It is surprising," the mathematician said, "that those who have chosen as a motto Voltaire's famous phrase, 'I don’t agree with what you say, but I will defend to the death your right to say it,' oppose themselves to the Pope pronouncing a discourse at the university of Rome."
za: www.zenit.org
Pope Cancels University Visit After Protests
Some at Sapienza Claim He's Opposed to Science, But Others Differ …
VATICAN CITY, JAN. 15, 2008 (Zenit.org).- Benedict XVI canceled his visit to Rome's Sapienza University amid protests from professors and students regarding the Church's role in science.
The visit was planned for Thursday, but a group of professors and students signed a letter protesting the visit by a Pope whom they claimed is "hostile to science."
Today, the protesters occupied the rector's offices in protest.
The Vatican press office reported today that "it has been considered opportune to postpone the event," which had been planned "by invitation of the major rector."
The Holy Father will nevertheless send the discourse he had prepared, the Vatican statement added.
The protesters' letter mentioned a 1990 speech at Sapienza University that then Cardinal Ratzinger gave about the Church's 17th-century condemnation of Galileo. The signatories of the protest letter mentioned that the future Pope quoted an Austrian philosopher who said the trial was "rational and just." The protesters did not mention that Cardinal Ratzinger went on to say that he was not in agreement with the philosopher.
Renato Guarini, rector of the university, said he had awaited Benedict XVI, a theologian and professor and "messenger of peace," to live "a moment of high culture" and an "interchange of ideas that would be fruitful for the entire university community."
Giorgio Israel, a Jewish mathematician and professor at the university, noted in L'Osservatore Romano that the 1990 speech actually defended Galileo.
Cardinal Ratzinger said at that time, "Faith does not grow from a resentment and refusal of rationalism, but from its basic affirmation."
Israel lamented the contradiction of those who have opposed Benedict XVI's visit, who are purportedly defending the secularism of science, but are also negating the freedom of speech. The article in L'Osservatore Romano was published before the Vatican announced today that the Pontiff would postpone the visit.
"It is surprising," the mathematician said, "that those who have chosen as a motto Voltaire's famous phrase, 'I don’t agree with what you say, but I will defend to the death your right to say it,' oppose themselves to the Pope pronouncing a discourse at the university of Rome."
za: www.zenit.org
14 stycznia 2008
Kościół na cenzurowanym - Robi się nerwowo - Andrzej Macura ...
„Sprawiedliwość sprawiedliwością, a racja i tak musi być po naszej stronie”. Te słowa matki bohatera filmu „Sami swoi”, która daje udającemu się do sądu synowi dwa granaty, przypominają mi się, gdy czytam ostatnie doniesienia.
Postępowy świat ceni demokrację, wolność i tolerancję. To wartości, za które niejeden kapłan laickiego światopoglądu dałby się żywcem pokroić. Zabawnie więc wygląda, gdy przeciwko nim występuje. W Hiszpanii socjaliści, których wyniósł do władzy terrorystyczny zamach (do 11 marca 2004 roku wyraźną przewagę w sondażach miała Partia Ludowa Aznara) żądają przeprosin za grudniową manifestację na rzecz rodziny. Ich zdaniem manifestacja, która zgromadziła 160 tysięcy ludzi (tak twierdzą socjaliści, inne źródła mówią o liczbie prawie dziesięciokrotnie większej) odbiega od podstawowych fundamentów demokracji, ponieważ władza należy do społeczeństwa. Zapowiadają przy tym, że nie zrobią kroku w tył i będą działać na rzecz coraz większej… wolności Hiszpanów. Wychodzi na to, że w manifestacji uczestniczyli obywatele Gwatemali i Hondurasu. Bo chyba twierdzenie, że mający inne niż socjaliści poglądy nie są częścią hiszpańskiego społeczeństwa to jednak mocna przesada.
Podobnie jest na Wyspach Brytyjskich. Tam biskupi mają się tłumaczyć ze swoich, zgodnych z nauczaniem Kościoła, poglądów . A Barry Sheerman, przewodniczący międzypartyjnego parlamentarnego komitetu ds. dzieci, szkół i rodzin, troszcząc się o wydawane na szkoły pieniądze podatników nie zauważa, że płacą je solidarnie obywatele o różnych światopoglądach. I że wspieranie z publicznych pieniędzy tylko jednej, areligijnej opcji, świadczy o dyskryminacji wierzących ze względu na ich przekonania.
Widać wyraźnie, że nie o demokrację, wolność i tolerancję tu chodzi, ale żeby moje było na wierzchu. Gdy tylko wierzący odważyli się przeciwstawić dyktatowi kapłanów religii laickiej, nagle okazało się, że żadna z tych wartości nie jest istotna. Ważne za to staje się bezpostaciowe „społeczeństwo”, szara masa, której jedynymi przedstawicielami mianowali się piewcy świata bez Boga i zasad.
Wierzący znów przegrywają? Moim zdaniem to dwa zwycięstwa. Najpierw dlatego, że bezlitośnie obnażają kłamstwa tych, którzy mienią się rzecznikami postępu. Ale jest druga, chyba ważniejsza rzecz. Katolicy z obrony przeszli do ataku. Z tych, którzy w imię zachowania tradycyjnych wartości krytykowali nowe, stali się rzecznikami nowoczesnego, uczciwego podejścia do demokracji, wolności i tolerancji. Nic dziwnego, że kapłani światopoglądu bez Boga zaczęli robić się nerwowi.
za : www.wiara.pl
Tak, to prawda, że diabłu zawsze gorąco, kiedy się go przypiera do muru :-). A „demokracja, wolność i tolerancja”, to takie same bzdety jak sztandarowe „równość, wolność i braterstwo” w czasie rewolucji francuskiej.
A swoją droga, to mało inteligentni ci ateiści anty-teiści, bo stale powtarzają te same oklepane i zdechłe banały. Tylko, że ci, których tym mamią coraz to inni i stale dają się nabierać na takie „kichy”.
Postępowy świat ceni demokrację, wolność i tolerancję. To wartości, za które niejeden kapłan laickiego światopoglądu dałby się żywcem pokroić. Zabawnie więc wygląda, gdy przeciwko nim występuje. W Hiszpanii socjaliści, których wyniósł do władzy terrorystyczny zamach (do 11 marca 2004 roku wyraźną przewagę w sondażach miała Partia Ludowa Aznara) żądają przeprosin za grudniową manifestację na rzecz rodziny. Ich zdaniem manifestacja, która zgromadziła 160 tysięcy ludzi (tak twierdzą socjaliści, inne źródła mówią o liczbie prawie dziesięciokrotnie większej) odbiega od podstawowych fundamentów demokracji, ponieważ władza należy do społeczeństwa. Zapowiadają przy tym, że nie zrobią kroku w tył i będą działać na rzecz coraz większej… wolności Hiszpanów. Wychodzi na to, że w manifestacji uczestniczyli obywatele Gwatemali i Hondurasu. Bo chyba twierdzenie, że mający inne niż socjaliści poglądy nie są częścią hiszpańskiego społeczeństwa to jednak mocna przesada.
Podobnie jest na Wyspach Brytyjskich. Tam biskupi mają się tłumaczyć ze swoich, zgodnych z nauczaniem Kościoła, poglądów . A Barry Sheerman, przewodniczący międzypartyjnego parlamentarnego komitetu ds. dzieci, szkół i rodzin, troszcząc się o wydawane na szkoły pieniądze podatników nie zauważa, że płacą je solidarnie obywatele o różnych światopoglądach. I że wspieranie z publicznych pieniędzy tylko jednej, areligijnej opcji, świadczy o dyskryminacji wierzących ze względu na ich przekonania.
Widać wyraźnie, że nie o demokrację, wolność i tolerancję tu chodzi, ale żeby moje było na wierzchu. Gdy tylko wierzący odważyli się przeciwstawić dyktatowi kapłanów religii laickiej, nagle okazało się, że żadna z tych wartości nie jest istotna. Ważne za to staje się bezpostaciowe „społeczeństwo”, szara masa, której jedynymi przedstawicielami mianowali się piewcy świata bez Boga i zasad.
Wierzący znów przegrywają? Moim zdaniem to dwa zwycięstwa. Najpierw dlatego, że bezlitośnie obnażają kłamstwa tych, którzy mienią się rzecznikami postępu. Ale jest druga, chyba ważniejsza rzecz. Katolicy z obrony przeszli do ataku. Z tych, którzy w imię zachowania tradycyjnych wartości krytykowali nowe, stali się rzecznikami nowoczesnego, uczciwego podejścia do demokracji, wolności i tolerancji. Nic dziwnego, że kapłani światopoglądu bez Boga zaczęli robić się nerwowi.
za : www.wiara.pl
Tak, to prawda, że diabłu zawsze gorąco, kiedy się go przypiera do muru :-). A „demokracja, wolność i tolerancja”, to takie same bzdety jak sztandarowe „równość, wolność i braterstwo” w czasie rewolucji francuskiej.
A swoją droga, to mało inteligentni ci ateiści anty-teiści, bo stale powtarzają te same oklepane i zdechłe banały. Tylko, że ci, których tym mamią coraz to inni i stale dają się nabierać na takie „kichy”.
12 stycznia 2008
Kościół na cenzurowanym - Ks. Robert Nęcek odpowiada posłance Senyszyn ...
Na oskarżenia postawione -w blogu- Kościołowi katolickiemu przez posłankę LiD Joannę Senyszyn odpowiedział na łamach Gazety Wyborczej ks. Robert Nęcek, rzecznik prasowy archidiecezji krakowskiej.
W artykule zatytułowanym "Logika plemienia SLD" czytamy:
W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami wyjątkowo prymitywnych ataków ideologów SLD na Kościół katolicki w Polsce. Niewątpliwie główną przodowniczką frontu antyklerykalnego jest posłanka Joanna Senyszyn. Na łamach swojego blogu mówi o świątyni Opatrzności Bożej i przeprasza za Kościół, który jest – „bogaty, bezkarny, bezideowy, bezduszny i bezczelny”.
Nie wiem, czy Pani poseł doczytała, ale inicjatywę budowy świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie podjęli polscy posłowie w ramach Sejmu Czteroletniego. Zaraz po uchwale król Stanisław August Poniatowski rozpoczął budowę świątyni w ramach dziękczynienia za Konstytucję 3 – Maja. Po raz drugi sprawę podjął Sejm II Rzeczpospolitej. On także nie wykonał obietnicy, gdyż wybuchła II wojna światowa. Obecnie do sprawy powrócono po raz trzeci dodając jedynie podziękowanie za odzyskanie niepodległości i pontyfikat Jana Pawła II.
Nie był to więc wymysł Kościoła, który ideę jedynie poparł! Co więcej, metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz czyni wszystko zgodnie z prawem. Trudno więc zrozumieć dlaczego tyle nienawiści przesyła się pod jego adresem? Czy Pani poseł i profesor rozmawiała kiedykolwiek z arcybiskupem? Nie protestowali politycy PiS, Ligi Polskich Rodzin, Samoobrony, nie protestują politycy PO, PSL i innych partii znajdujących się w Sejmie. Protestuje jedynie część SLD w osobie Pani Senyszyn, która powołuje się w każdym zdaniu na Ewangelię i twierdzi, że pieniądze należy lepiej zagospodarować przekazując na potrzeby biednych. Jezus kiedy gościł u faryzeusza Szymona również spotkał się z zarzutem dlaczego marnuje się olejek nardowy, a Judasz będący opiekunem wspólnego trzosa wskazywał na biednych, okradając innych. Wiemy, że Szymon został skarcony, a Judasz stał się płatnym zdrajcą.
Spróbujmy jednak przyglądnąć się stawianym zarzutom:
Bogactwo Kościoła
Działalność Kościoła przejawia się na różnych płaszczyznach. Należą do nich posługa ubogim w ramach Caritas. Tylko w ramach Archidiecezji Krakowskiej funkcjonują: Kuchnia św. Brata Alberta wydająca codziennie ok. 700 gorących posiłków, Przytulisko św. Brata Alberta, z którego w ciągu roku korzysta 650 osób, czynne łaźnie, z których korzysta w skali roku ok. 16 tys. osób. Prowadzone są: Domy Matki i Dziecka, Schronisko dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, Schronisko i Przytulisko dla Bezdomnych Kobiet, Dom Słonecznej Jesieni dla osób starszych, dwa Rodzinne Domy dziecka, sześć stacji Opieki Caritas z gabinetami rehabilitacyjnymi, cztery Środowiskowe Domy samopomocy, Warsztaty Terapii Zajęciowej, Domy Pomocy Społecznej, Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze, Dom Wczasowo – Rehabilitacyjny, Ośrodki wakacyjne dla dzieci i młodzieży, punkty socjalne, kluby seniora, kluby aktywizacji i treningu, organizowanie ferii i wakacji dla dzieci. Inaczej mówiąc na pomoc dla potrzebujących krakowski Kościół w skali roku wydaje miliony złotych, a przecież w Polsce mamy 44 diecezje. Dodatkowo Kościół funduje stypendia dla kształcącej się młodzieży. Czy posłanka Senyszyn zauważyła to kościelne bogactwo?
Bezkarność Kościoła
Nie przypominam sobie, aby bezprawne działania niektórych duchownych stawały się bezkarne. Księża, podobnie jak inni obywatele są rozliczani przez prawo i ponoszą wypływające z prawa konsekwencje. Chyba, że Pani poseł ma jakieś tajne informacje, których oczywiście nie może ujawnić. Warto przypomnieć, że tylko Kościół – z bólem – ale poddał się lustracji. Czy środowisko SLD może to samo powiedzieć o sobie? Czy rozliczyło się z półwiecznych rządów, które uczyniły z Polaków biedaków? Czy przeprosiło za liczne mordy poprzedników na swoich Rodakach? Nie wspominam o nierozliczonych aferach ludzi SLD w czasie funkcjonowania demokracji. Czy Pani poseł zapomniała jak opisał to środowisko ich przecież człowiek Józef Oleksy?
Bezideowość Kościoła
Głównym zadaniem Kościoła jest jego troska o godność każdej osoby od chwili poczęcia, aż do naturalnej śmierci. Z tej racji w nauczaniu społecznym Kościoła nie ma poklasku dla – promowanych przez Panią poseł – zapłodnienia in vitro, aborcji, zrównania związków homoseksualnych z małżeństwami i możliwością adopcji dzieci przez homoseksualistów, a także eutanazji. O bezideowość można posądzić jedynie Panią Senyszyn, która przez całe lata jest wzorem uprawiania – jak mówił abp Józef Życiński – filozofii motylka. Jak można nazwać początkowe należenie do PZPR, następnie przynależność do odmiennej ideologicznie NSZZ „Solidarność”, aby znowu przeskoczyć do SLD? Przy takich przeskokach z jednego kwiatka na drugi, nie pozostaje nic innego jak powtórzyć za ewangelistą Łukaszem „na imię mi Legion, bo nas jest wielu”. Tymczasem tytuł Profesora zobowiązuje do nauczania prawdziwych zachowań w ramach blasku jednej twarzy! Czy ktoś, kto kiedyś chronił się pod skrzydła jedynie słusznej partii, może być dzisiaj nauczycielem jakichkolwiek manier, skoro w nowych realiach inspirują go te same zachowania siejące nienawiść?
Bezduszność Kościoła
Pani poseł uważa, że bezduszność Kościoła wyraża się w braku „szacunku dla ludzi, a zwłaszcza dla kobiet i dzieci, a domagają się szacunku dla embrionów”. Czy wymienione powyżej dzieła charytatywne wypływają z braku szacunku? Nawiasem mówiąc Kościół domaga się także szacunku dla bezimiennych istot ludzkich
Bezczelność Kościoła
Czy umiejętne bronienie się przed radykalnością frustratów nazywa się bezczelnością? A może bezczelnością staje się nieustanne straszenie obywateli Kościołem, tak jak straszono w PRL-u. Znacznie łatwiej jest straszyć, niż ufać. Tak to już jest, że frustraci najczęściej przyjmują postawy radykalnie skrajne preferując etykę plemienną. Takie postawy mieszczą się jedynie w prymitywnej logice plemienia Hutu, gdzie dominuje populizm pomieszany z pośmiertnym triumfem Lenina. Otóż trzeba się zgodzić z Abp Życińskim, że pośmiertny triumf Lenina polega na emocjonalnym stylu prowadzenia krytyki objawiającej się w postaci epitetów i fałszywych oskarżeń.
W wypowiedziach Pani Senyszyn wyraźnie widać ducha resentymentu doskonale odzwierciedlonego w nietzscheańskiej bajce o lisie i winogronach. Otóż wisiały sobie winogrona, dojrzałe i słodkie. Wysoko na nieboskłonie latały ptaki, które obniżały swoje loty i zbliżały się do kiści winnych gron. Kosztowały słodyczy i wzbijały się jeszcze wyżej. Obserwował to lis i zaczął podskakiwać, lecz niski jego wzrost, a wysoko pnące się winogrona uniemożliwiały mu ich osiągnięcie. Nie mogąc nic zdziałać cwany lis zaczął wmawiać sobie i tym, którzy go otaczali, że tak naprawdę, to winogrona są kwaśne, a ptaki głupie.
za: www.wiara.pl
Inteligenta odpowiedź, ale chyba rację miał jeden z komentatorów na www.wiara.pl kiedy zacytował Ewangelię: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały ...” (Mt 7:6)
W artykule zatytułowanym "Logika plemienia SLD" czytamy:
W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami wyjątkowo prymitywnych ataków ideologów SLD na Kościół katolicki w Polsce. Niewątpliwie główną przodowniczką frontu antyklerykalnego jest posłanka Joanna Senyszyn. Na łamach swojego blogu mówi o świątyni Opatrzności Bożej i przeprasza za Kościół, który jest – „bogaty, bezkarny, bezideowy, bezduszny i bezczelny”.
Nie wiem, czy Pani poseł doczytała, ale inicjatywę budowy świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie podjęli polscy posłowie w ramach Sejmu Czteroletniego. Zaraz po uchwale król Stanisław August Poniatowski rozpoczął budowę świątyni w ramach dziękczynienia za Konstytucję 3 – Maja. Po raz drugi sprawę podjął Sejm II Rzeczpospolitej. On także nie wykonał obietnicy, gdyż wybuchła II wojna światowa. Obecnie do sprawy powrócono po raz trzeci dodając jedynie podziękowanie za odzyskanie niepodległości i pontyfikat Jana Pawła II.
Nie był to więc wymysł Kościoła, który ideę jedynie poparł! Co więcej, metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz czyni wszystko zgodnie z prawem. Trudno więc zrozumieć dlaczego tyle nienawiści przesyła się pod jego adresem? Czy Pani poseł i profesor rozmawiała kiedykolwiek z arcybiskupem? Nie protestowali politycy PiS, Ligi Polskich Rodzin, Samoobrony, nie protestują politycy PO, PSL i innych partii znajdujących się w Sejmie. Protestuje jedynie część SLD w osobie Pani Senyszyn, która powołuje się w każdym zdaniu na Ewangelię i twierdzi, że pieniądze należy lepiej zagospodarować przekazując na potrzeby biednych. Jezus kiedy gościł u faryzeusza Szymona również spotkał się z zarzutem dlaczego marnuje się olejek nardowy, a Judasz będący opiekunem wspólnego trzosa wskazywał na biednych, okradając innych. Wiemy, że Szymon został skarcony, a Judasz stał się płatnym zdrajcą.
Spróbujmy jednak przyglądnąć się stawianym zarzutom:
Bogactwo Kościoła
Działalność Kościoła przejawia się na różnych płaszczyznach. Należą do nich posługa ubogim w ramach Caritas. Tylko w ramach Archidiecezji Krakowskiej funkcjonują: Kuchnia św. Brata Alberta wydająca codziennie ok. 700 gorących posiłków, Przytulisko św. Brata Alberta, z którego w ciągu roku korzysta 650 osób, czynne łaźnie, z których korzysta w skali roku ok. 16 tys. osób. Prowadzone są: Domy Matki i Dziecka, Schronisko dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, Schronisko i Przytulisko dla Bezdomnych Kobiet, Dom Słonecznej Jesieni dla osób starszych, dwa Rodzinne Domy dziecka, sześć stacji Opieki Caritas z gabinetami rehabilitacyjnymi, cztery Środowiskowe Domy samopomocy, Warsztaty Terapii Zajęciowej, Domy Pomocy Społecznej, Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze, Dom Wczasowo – Rehabilitacyjny, Ośrodki wakacyjne dla dzieci i młodzieży, punkty socjalne, kluby seniora, kluby aktywizacji i treningu, organizowanie ferii i wakacji dla dzieci. Inaczej mówiąc na pomoc dla potrzebujących krakowski Kościół w skali roku wydaje miliony złotych, a przecież w Polsce mamy 44 diecezje. Dodatkowo Kościół funduje stypendia dla kształcącej się młodzieży. Czy posłanka Senyszyn zauważyła to kościelne bogactwo?
Bezkarność Kościoła
Nie przypominam sobie, aby bezprawne działania niektórych duchownych stawały się bezkarne. Księża, podobnie jak inni obywatele są rozliczani przez prawo i ponoszą wypływające z prawa konsekwencje. Chyba, że Pani poseł ma jakieś tajne informacje, których oczywiście nie może ujawnić. Warto przypomnieć, że tylko Kościół – z bólem – ale poddał się lustracji. Czy środowisko SLD może to samo powiedzieć o sobie? Czy rozliczyło się z półwiecznych rządów, które uczyniły z Polaków biedaków? Czy przeprosiło za liczne mordy poprzedników na swoich Rodakach? Nie wspominam o nierozliczonych aferach ludzi SLD w czasie funkcjonowania demokracji. Czy Pani poseł zapomniała jak opisał to środowisko ich przecież człowiek Józef Oleksy?
Bezideowość Kościoła
Głównym zadaniem Kościoła jest jego troska o godność każdej osoby od chwili poczęcia, aż do naturalnej śmierci. Z tej racji w nauczaniu społecznym Kościoła nie ma poklasku dla – promowanych przez Panią poseł – zapłodnienia in vitro, aborcji, zrównania związków homoseksualnych z małżeństwami i możliwością adopcji dzieci przez homoseksualistów, a także eutanazji. O bezideowość można posądzić jedynie Panią Senyszyn, która przez całe lata jest wzorem uprawiania – jak mówił abp Józef Życiński – filozofii motylka. Jak można nazwać początkowe należenie do PZPR, następnie przynależność do odmiennej ideologicznie NSZZ „Solidarność”, aby znowu przeskoczyć do SLD? Przy takich przeskokach z jednego kwiatka na drugi, nie pozostaje nic innego jak powtórzyć za ewangelistą Łukaszem „na imię mi Legion, bo nas jest wielu”. Tymczasem tytuł Profesora zobowiązuje do nauczania prawdziwych zachowań w ramach blasku jednej twarzy! Czy ktoś, kto kiedyś chronił się pod skrzydła jedynie słusznej partii, może być dzisiaj nauczycielem jakichkolwiek manier, skoro w nowych realiach inspirują go te same zachowania siejące nienawiść?
Bezduszność Kościoła
Pani poseł uważa, że bezduszność Kościoła wyraża się w braku „szacunku dla ludzi, a zwłaszcza dla kobiet i dzieci, a domagają się szacunku dla embrionów”. Czy wymienione powyżej dzieła charytatywne wypływają z braku szacunku? Nawiasem mówiąc Kościół domaga się także szacunku dla bezimiennych istot ludzkich
Bezczelność Kościoła
Czy umiejętne bronienie się przed radykalnością frustratów nazywa się bezczelnością? A może bezczelnością staje się nieustanne straszenie obywateli Kościołem, tak jak straszono w PRL-u. Znacznie łatwiej jest straszyć, niż ufać. Tak to już jest, że frustraci najczęściej przyjmują postawy radykalnie skrajne preferując etykę plemienną. Takie postawy mieszczą się jedynie w prymitywnej logice plemienia Hutu, gdzie dominuje populizm pomieszany z pośmiertnym triumfem Lenina. Otóż trzeba się zgodzić z Abp Życińskim, że pośmiertny triumf Lenina polega na emocjonalnym stylu prowadzenia krytyki objawiającej się w postaci epitetów i fałszywych oskarżeń.
W wypowiedziach Pani Senyszyn wyraźnie widać ducha resentymentu doskonale odzwierciedlonego w nietzscheańskiej bajce o lisie i winogronach. Otóż wisiały sobie winogrona, dojrzałe i słodkie. Wysoko na nieboskłonie latały ptaki, które obniżały swoje loty i zbliżały się do kiści winnych gron. Kosztowały słodyczy i wzbijały się jeszcze wyżej. Obserwował to lis i zaczął podskakiwać, lecz niski jego wzrost, a wysoko pnące się winogrona uniemożliwiały mu ich osiągnięcie. Nie mogąc nic zdziałać cwany lis zaczął wmawiać sobie i tym, którzy go otaczali, że tak naprawdę, to winogrona są kwaśne, a ptaki głupie.
za: www.wiara.pl
Inteligenta odpowiedź, ale chyba rację miał jeden z komentatorów na www.wiara.pl kiedy zacytował Ewangelię: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały ...” (Mt 7:6)
pytania warte refleksji ...
czy w kościele wszyscy mają się czuć dobrze?
czy za wszelką cenę trzeba zaokrąglać kanty?
czy chrześcijańska miłość znosi Boże przykazania?
czy za wszelką cenę trzeba zaokrąglać kanty?
czy chrześcijańska miłość znosi Boże przykazania?
Niedziela Chrztu Pańskiego - A
Iz 42,1-6.6-7
Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności.
Dz 10,34-38
Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.
Mt 3,13-17
Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Jezus mu odpowiedział: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.
Obmyci wodą Chrztu
Nigdy chyba nie będziemy zdolni w pełni pojąć znaczenia i sensu Sakramentu Chrztu Św. Przez przyjęcie tego Sakramentu staliśmy się dziećmi Bożymi. Tak jak w czasie Chrztu Jezusa w Jordanie Bóg Ojciec "zadeklarował” niejako: "Ty jesteś moim dzieckiem umiłowanym, w tobie mam upodobanie" i od tego momentu zmieniła się diametralnie optyka mojego życia. Jako dziecko Boże nie jestem już w niewoli zła i grzechu pierworodnego. Zostałem włączony w rodzinę Kościoła, rodzinę Bożą i stałem się pełnoprawnym członkiem domu Bożego. Z tego Sakramentu wypływają i w nim są zakotwiczone wszystkie inne sakramenty i wszystkie inne łaski jakie otrzymuję jako chrześcijanin - dziecko Boże. Przez ten sakrament obmywający i odradzający "okazała się Łaska Boża, która niesie zbawienie" - jak pisze św. Paweł apostoł w Liście do Tytusa. Nigdy chyba nie jest dosyć o tym przypominać i głębie tegoż Sakramentu rozważać.
Ze zdziwieniem i niedowierzaniem więc słucham czasami rodziców, pozornie logicznie perorujących: "Nie chrzczę swojego dziecka bo nie chcę go przymuszać do czegoś, czego ono w dojrzałym wieku samo by nie wybrało." Jakżeż można nie chcieć dla dziecka dobra, łaski, odrodzenia, dziecięctwa Bożego? Jakżeż można być tak naiwnym i ślepym? Dlaczego matka kąpie i przewija swoje dziecko, karmi go różnego rodzaju odżywkami i nie czeka aż dziecko świadomie samo wybierze to, co najlepsze dla niego? Dlaczego matka posyła dziecko (czasami nawet wbrew jego woli) do szkoły, na naukę śpiewu, tańca, gry na skrzypcach, czy na rytmikę i nie czeka aż dziecko samo wybierze najlepszy dla niego rodzaj edukacji? Co za głupie tłumaczenie? Co za naiwne i przewrotne usprawiedliwienie? I to w ustach katolików, wierzących, deklarujących się jako dzieci Boże. Najprawdopodobniej sami rodzice nie pojęli, nie zrozumieli łaski Sakramentu Chrztu, i dlatego w tak głupiutki i naiwny sposób odmawiają tej łaski swojemu dziecku.
Dzisiejsza niedziela Chrztu Pańskiego przypomina nam i nakłania do ponownego przemyślenia faktu naszego Chrztu i wszystkich z niego wypływających konsekwencji i zobowiązań. Warto może rzeczywiście w tym zrelatywizowanym świecie ustalić pewne stałe i niewzruszone punkty odniesienia. A jednym z nich jest na pewno nasz Chrzest - Sakrament obmywającej Łaski Bożej, Sakrament usynowienia, Sakrament odrodzenia i życia.
Chrześcijaninie zostałeś ochrzczony !
CO TO DLA CIEBIE ZNACZY?
O ile w ogóle cokolwiek znaczy ...
A może stworzyłem sobie moją własną, prywatną religię bez przykazań albo z okrojonym kodeksem moralnym. Współczesny bowiem człowiek skłonny jest traktować religię jak zakupy w supermarkecie. Wiele młodych Polek i Polaków, chociaż deklaruje przynależność do Kościoła Katolickiego, po prostu sprywatyzowało sobie chrześcijaństwo. Akceptują to, co wydaje im się atrakcyjne, odrzucając jednocześnie to, co ich uwiera. - Zgadzają się z Kościołem, że nie należy kraść, ale podważają jego nauczanie np. w dziedzinie życia seksualnego. Przesłanką ich decyzji nie są przykazania Boże i nauczanie Kościoła, ale osobisty pogląd na daną kwestię. Ludzie tak ukształtowani przez społeczeństwo konsumpcyjne zaczynają wykluczać Boga z kolejnych dziedzin swego życia, tworząc „religię”, na swój prywatny użytek. Wierzą w Boga, ale takiego, który jest im posłuszny i podporządkowany. Ile jest warta taka wiara? Taka religia domowej roboty. Ileż warty jest ich Chrzest?
Co ja zrobiłem ze swoim Chrztem?
Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności.
Dz 10,34-38
Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.
Mt 3,13-17
Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Jezus mu odpowiedział: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.
Obmyci wodą Chrztu
Nigdy chyba nie będziemy zdolni w pełni pojąć znaczenia i sensu Sakramentu Chrztu Św. Przez przyjęcie tego Sakramentu staliśmy się dziećmi Bożymi. Tak jak w czasie Chrztu Jezusa w Jordanie Bóg Ojciec "zadeklarował” niejako: "Ty jesteś moim dzieckiem umiłowanym, w tobie mam upodobanie" i od tego momentu zmieniła się diametralnie optyka mojego życia. Jako dziecko Boże nie jestem już w niewoli zła i grzechu pierworodnego. Zostałem włączony w rodzinę Kościoła, rodzinę Bożą i stałem się pełnoprawnym członkiem domu Bożego. Z tego Sakramentu wypływają i w nim są zakotwiczone wszystkie inne sakramenty i wszystkie inne łaski jakie otrzymuję jako chrześcijanin - dziecko Boże. Przez ten sakrament obmywający i odradzający "okazała się Łaska Boża, która niesie zbawienie" - jak pisze św. Paweł apostoł w Liście do Tytusa. Nigdy chyba nie jest dosyć o tym przypominać i głębie tegoż Sakramentu rozważać.
Ze zdziwieniem i niedowierzaniem więc słucham czasami rodziców, pozornie logicznie perorujących: "Nie chrzczę swojego dziecka bo nie chcę go przymuszać do czegoś, czego ono w dojrzałym wieku samo by nie wybrało." Jakżeż można nie chcieć dla dziecka dobra, łaski, odrodzenia, dziecięctwa Bożego? Jakżeż można być tak naiwnym i ślepym? Dlaczego matka kąpie i przewija swoje dziecko, karmi go różnego rodzaju odżywkami i nie czeka aż dziecko świadomie samo wybierze to, co najlepsze dla niego? Dlaczego matka posyła dziecko (czasami nawet wbrew jego woli) do szkoły, na naukę śpiewu, tańca, gry na skrzypcach, czy na rytmikę i nie czeka aż dziecko samo wybierze najlepszy dla niego rodzaj edukacji? Co za głupie tłumaczenie? Co za naiwne i przewrotne usprawiedliwienie? I to w ustach katolików, wierzących, deklarujących się jako dzieci Boże. Najprawdopodobniej sami rodzice nie pojęli, nie zrozumieli łaski Sakramentu Chrztu, i dlatego w tak głupiutki i naiwny sposób odmawiają tej łaski swojemu dziecku.
Dzisiejsza niedziela Chrztu Pańskiego przypomina nam i nakłania do ponownego przemyślenia faktu naszego Chrztu i wszystkich z niego wypływających konsekwencji i zobowiązań. Warto może rzeczywiście w tym zrelatywizowanym świecie ustalić pewne stałe i niewzruszone punkty odniesienia. A jednym z nich jest na pewno nasz Chrzest - Sakrament obmywającej Łaski Bożej, Sakrament usynowienia, Sakrament odrodzenia i życia.
Chrześcijaninie zostałeś ochrzczony !
CO TO DLA CIEBIE ZNACZY?
O ile w ogóle cokolwiek znaczy ...
A może stworzyłem sobie moją własną, prywatną religię bez przykazań albo z okrojonym kodeksem moralnym. Współczesny bowiem człowiek skłonny jest traktować religię jak zakupy w supermarkecie. Wiele młodych Polek i Polaków, chociaż deklaruje przynależność do Kościoła Katolickiego, po prostu sprywatyzowało sobie chrześcijaństwo. Akceptują to, co wydaje im się atrakcyjne, odrzucając jednocześnie to, co ich uwiera. - Zgadzają się z Kościołem, że nie należy kraść, ale podważają jego nauczanie np. w dziedzinie życia seksualnego. Przesłanką ich decyzji nie są przykazania Boże i nauczanie Kościoła, ale osobisty pogląd na daną kwestię. Ludzie tak ukształtowani przez społeczeństwo konsumpcyjne zaczynają wykluczać Boga z kolejnych dziedzin swego życia, tworząc „religię”, na swój prywatny użytek. Wierzą w Boga, ale takiego, który jest im posłuszny i podporządkowany. Ile jest warta taka wiara? Taka religia domowej roboty. Ileż warty jest ich Chrzest?
Co ja zrobiłem ze swoim Chrztem?
10 stycznia 2008
gonitwa za ułudą ...
Sam pełen brzydoty biegłem za pięknem,
które stworzyłeś. Byłeś ze mną, ale ja
nie byłem z Tobą. Z dala od Ciebie trzymały
mnie stworzenia, które nie istniałyby
w ogóle, gdyby nie istniały w Tobie.
Niespokojne jest moje serce, dopóki nie spocznie w Tobie.
- św. Augustyn -
które stworzyłeś. Byłeś ze mną, ale ja
nie byłem z Tobą. Z dala od Ciebie trzymały
mnie stworzenia, które nie istniałyby
w ogóle, gdyby nie istniały w Tobie.
Niespokojne jest moje serce, dopóki nie spocznie w Tobie.
- św. Augustyn -
9 stycznia 2008
Kościół na cenzurowanym - Hiszpania: Socjaliści żądają od Kościoła przeprosin Radio Watykańskie/J ...
Hiszpańscy socjaliści domagają się od Kościoła przeprosin za manifestację na rzecz rodziny 30 grudnia. Według władz Autonomii Madryckiej wzięło w niej udział około półtora miliona osób. Media rządowe mówią o zaledwie 160 tysiącach.
Wspomniana manifestacja oraz wypowiedzi kardynałów w obronie małżeństwa i rodziny wzburzyły socjalistyczny rząd premiera Zapatero. Do wcześniejszych ostrych w tonie komunikatów komunistów z partii Zjednoczona Lewica oraz środowisk homoseksualnych dołączył 2 stycznia zarząd krajowy partii socjalistów.
Komunikat przejrzany osobiście przez premiera Zapatero, stwierdza, że w oparciu o konstytucję, demokrację i wolności osobiste takie działania Kościoła, jak niedzielna manifestacja odbiegają od podstawowych fundamentów demokracji, ponieważ to społeczeństwo ma władzę, aby określać zasady wolności indywidualnej. Siła demokracji polega na zagwarantowaniu współżycia różnych opcji, a nie zgadzaniu się na narzucenie którejkolwiek z nich. „Nie zrobimy kroku w tył – czytamy w komunikacie. – Będziemy nadal działać na rzecz coraz większej wolności Hiszpanów (...) oraz, aby w naszym współżyciu było więcej szacunku”.
Sekretarz generalny socjalistów José Blanco wprost wezwał hierarchię do przeprosin. Członkowie rządu nieustannie podkreślają, że ekipa Zapatero, jak żadna dotychczas podjęła politykę prorodzinną. Jako przykład wskazują czeki dla nowo narodzonego dziecka lub ustawę o osobach potrzebujących opieki.
za : www.wiara.pl
Pytanie: Dlaczego różnego rodzaju „zbokom” wolno głosić ich porąbane teorie i urządzać marsze „równości i dumy”, a Kościół takiej wolności nie ma ??? Gdzie jest ta równość i poszanowanie swobód religijnych i wolności przekonań? A może –jak zawsze- są równi i równiejsi?
C.D.N.
Wspomniana manifestacja oraz wypowiedzi kardynałów w obronie małżeństwa i rodziny wzburzyły socjalistyczny rząd premiera Zapatero. Do wcześniejszych ostrych w tonie komunikatów komunistów z partii Zjednoczona Lewica oraz środowisk homoseksualnych dołączył 2 stycznia zarząd krajowy partii socjalistów.
Komunikat przejrzany osobiście przez premiera Zapatero, stwierdza, że w oparciu o konstytucję, demokrację i wolności osobiste takie działania Kościoła, jak niedzielna manifestacja odbiegają od podstawowych fundamentów demokracji, ponieważ to społeczeństwo ma władzę, aby określać zasady wolności indywidualnej. Siła demokracji polega na zagwarantowaniu współżycia różnych opcji, a nie zgadzaniu się na narzucenie którejkolwiek z nich. „Nie zrobimy kroku w tył – czytamy w komunikacie. – Będziemy nadal działać na rzecz coraz większej wolności Hiszpanów (...) oraz, aby w naszym współżyciu było więcej szacunku”.
Sekretarz generalny socjalistów José Blanco wprost wezwał hierarchię do przeprosin. Członkowie rządu nieustannie podkreślają, że ekipa Zapatero, jak żadna dotychczas podjęła politykę prorodzinną. Jako przykład wskazują czeki dla nowo narodzonego dziecka lub ustawę o osobach potrzebujących opieki.
za : www.wiara.pl
Pytanie: Dlaczego różnego rodzaju „zbokom” wolno głosić ich porąbane teorie i urządzać marsze „równości i dumy”, a Kościół takiej wolności nie ma ??? Gdzie jest ta równość i poszanowanie swobód religijnych i wolności przekonań? A może –jak zawsze- są równi i równiejsi?
C.D.N.
7 stycznia 2008
Kościół na cenzurowanym - Wielka Brytania: Biskupi mają się wytłumaczyć ze swego nauczania - KAI/J ...
Reprezentanci episkopatu brytyjskiego mają stawić się przed specjalną komisją parlamentarną i wytłumaczyć z propagowania tradycyjnego nauczania w zarządzanych przez nich szkołach.
Krytykę wśród wielu antyreligijnie nastawionych organizacji na Wyspie wzbudziła ostatnio postawa biskupa Lancaster Patricka O'Donoghue'a, który polecił, by podległe mu szkoły katolickie w północno-zachodniej części kraju zaprzestały edukacji na temat "bezpiecznego seksu" a w klasach pojawiły się krzyże. Inni biskupi wezwali także rodziców, nauczycieli i księży, aby dążyli do wzmocnienia roli religii w procesie kształcenia.
Bp O'Donoghue w specjalnym 66-stronicowym dokumencie podkreśla, że szkoły nie powinny popierać organizacji charytatywnych i innych grup, które propagują aborcję. Hierarcha zalicza do nich m.in. Red Nose Day i Amnesty International. Przewodniczący komisji episkopatu ds. uchodźców i migracji sugeruje także, aby o seksie katecheci nie nauczali w oderwaniu od sakramentu małżeństwa oraz mówili o złych konsekwencjach sztucznej antykoncepcji, a także stawiali nacisk na naturalne sposoby planowania rodziny. "Laickie podejście do seksu pozamałżeńskiego, sztucznej antykoncepcji, aborcji, chorób przenoszonych drogą płciową, jak HIV czy AIDS, nie może być przedstawiane jak neutralna światopoglądowo informacja. Rodzice, szkoły i uczelnie muszą odrzucić propagowania tzw. «bezpiecznego» lub «bezpieczniejszego seksu» - jako szkodliwej j i niemoralnej zasady opartej na fałszywej teorii, że prezerwatywa zapewnia właściwą ochronę przeciwko AIDS" - napisał 74 -letni biskup w liście do szkół zatytułowanym "Gotowi do misji".
Z kolei biskup Leeds Arthur Roche w liście do wiernych ostrzega, że katolickie nauczanie znalazło się w niebezpieczeństwie, gdyż w wielu miastach władze lokalne chcą powoływać międzyreligijne akademie edukacyjne.
Barry Sheerman, przewodniczący międzypartyjnego parlamentarnego komitetu ds. dzieci, szkół i rodzin, uważa, że pewna grupa biskupów reprezentuje twarde, fundamentalne stanowisko, dlatego jego zdaniem sprawę trzeba będzie wyjaśnić przed komisją. "Wydaje mi się, że edukacja religijna działa sprawnie, pod warunkiem, że ludzie nie traktują wiary zbyt poważnie. Gdy coraz więcej biskupów wyraża fundamentalistyczne podejście, to jest to powód do niepokoju. Mimo wszystko chodzi o pieniądze podatników" - mówi Sheerman na łamach "Observer".
Protest przeciwko stanowisku niektórych biskupów złożyli przedstawiciele Narodowego Towarzystwa Świeckiego (NSC). Kierujący organizacją Keith Porteous Wood w liście do sekretarza Eda Ballsa, sekretarza stanu ds. dzieci, szkół i rodziny, podkreśla, że rząd nie powinien finansować katolickiej indoktrynacji i przypomniał, że według sondażu przeprowadzonego przez amerykańską organizację "Catholics for a Free Choice" większość katolików uważa, że prezerwatywy skutecznie chronią przed rozprzestrzenianiem się HIV i AIDS.
Zaniepokojenie inicjatywą biskupów wyrazili także członkowie Narodowego Związku Nauczycieli (NUT). Zdaniem sekretarza generalnego Steve'a Sinnotta jest sprawą zasadniczą, by młodzi ludzie, wkraczający w dorosłe życie, otrzymali właściwą edukację seksualną.
za : www.wiara.pl
C.D.N.
Krytykę wśród wielu antyreligijnie nastawionych organizacji na Wyspie wzbudziła ostatnio postawa biskupa Lancaster Patricka O'Donoghue'a, który polecił, by podległe mu szkoły katolickie w północno-zachodniej części kraju zaprzestały edukacji na temat "bezpiecznego seksu" a w klasach pojawiły się krzyże. Inni biskupi wezwali także rodziców, nauczycieli i księży, aby dążyli do wzmocnienia roli religii w procesie kształcenia.
Bp O'Donoghue w specjalnym 66-stronicowym dokumencie podkreśla, że szkoły nie powinny popierać organizacji charytatywnych i innych grup, które propagują aborcję. Hierarcha zalicza do nich m.in. Red Nose Day i Amnesty International. Przewodniczący komisji episkopatu ds. uchodźców i migracji sugeruje także, aby o seksie katecheci nie nauczali w oderwaniu od sakramentu małżeństwa oraz mówili o złych konsekwencjach sztucznej antykoncepcji, a także stawiali nacisk na naturalne sposoby planowania rodziny. "Laickie podejście do seksu pozamałżeńskiego, sztucznej antykoncepcji, aborcji, chorób przenoszonych drogą płciową, jak HIV czy AIDS, nie może być przedstawiane jak neutralna światopoglądowo informacja. Rodzice, szkoły i uczelnie muszą odrzucić propagowania tzw. «bezpiecznego» lub «bezpieczniejszego seksu» - jako szkodliwej j i niemoralnej zasady opartej na fałszywej teorii, że prezerwatywa zapewnia właściwą ochronę przeciwko AIDS" - napisał 74 -letni biskup w liście do szkół zatytułowanym "Gotowi do misji".
Z kolei biskup Leeds Arthur Roche w liście do wiernych ostrzega, że katolickie nauczanie znalazło się w niebezpieczeństwie, gdyż w wielu miastach władze lokalne chcą powoływać międzyreligijne akademie edukacyjne.
Barry Sheerman, przewodniczący międzypartyjnego parlamentarnego komitetu ds. dzieci, szkół i rodzin, uważa, że pewna grupa biskupów reprezentuje twarde, fundamentalne stanowisko, dlatego jego zdaniem sprawę trzeba będzie wyjaśnić przed komisją. "Wydaje mi się, że edukacja religijna działa sprawnie, pod warunkiem, że ludzie nie traktują wiary zbyt poważnie. Gdy coraz więcej biskupów wyraża fundamentalistyczne podejście, to jest to powód do niepokoju. Mimo wszystko chodzi o pieniądze podatników" - mówi Sheerman na łamach "Observer".
Protest przeciwko stanowisku niektórych biskupów złożyli przedstawiciele Narodowego Towarzystwa Świeckiego (NSC). Kierujący organizacją Keith Porteous Wood w liście do sekretarza Eda Ballsa, sekretarza stanu ds. dzieci, szkół i rodziny, podkreśla, że rząd nie powinien finansować katolickiej indoktrynacji i przypomniał, że według sondażu przeprowadzonego przez amerykańską organizację "Catholics for a Free Choice" większość katolików uważa, że prezerwatywy skutecznie chronią przed rozprzestrzenianiem się HIV i AIDS.
Zaniepokojenie inicjatywą biskupów wyrazili także członkowie Narodowego Związku Nauczycieli (NUT). Zdaniem sekretarza generalnego Steve'a Sinnotta jest sprawą zasadniczą, by młodzi ludzie, wkraczający w dorosłe życie, otrzymali właściwą edukację seksualną.
za : www.wiara.pl
C.D.N.
5 stycznia 2008
06.01. Objawienie Pańskie – Trzech Króli
Iz 60,1-6
Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, a serce twe zadrży i rozszerzy się, bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość wielbłądów - dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć Pana.
Ef 3,2-3a.5-6
Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica, Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom, to znaczy, że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
Mt 2,1-12
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon . Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny,
Uwielbiajcie Pana wszystkie ludy ziemi
Wydawać by się mogło, że mają rację ci, którzy mówią o imperializmie Kościoła, czy imperializmie chrześcijaństwa. Kościół od wieków głoszący Chrystusa na wszystkich kontynentach wywołuje niewątpliwie mieszane reakcje. Takie też są odczucia niektórych ludzi po opublikowaniu dogmatycznego dokumentu "Dominus Jesus", który wywołał zagorzałą dyskusję wśród teologów i narodów Azji. Czy jednak jest to prawda, czy może raczej tylko „uczulenie” niektórych na Boga?
Pozostawiwszy na boku tego rodzaju akademickie i teologiczne spory może lepiej przyjrzeć się dzisiejszej scenie ewangelicznej. Oto narody "pogańskie", w osobach trzech mędrców przychodzą same do wcale nie imperialistycznego Chrystusa, do Dzieciątka i uznają w Nim Króla, Któremu chcą oddać pokłon. Dzisiejsza uroczystość Objawienia Pańskiego ukazuje nam tę niezmierzoną prawdę, że człowiek (pod każdą szerokością geograficzną i w każdej kulturze) czeka na objawienie się Boga Stworzyciela, za Nim tęskni i do Niego dąży. To nie Kościół czy chrześcijaństwo są imperialistyczne, to Bóg chce aby wszystkie narody ziemi poznały prawdę o Jego zbawczej Miłości do człowieka, o Jego zbawczej Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu.
Jest niewątpliwie faktem, że niejednokrotnie w historii niektóre instytucje Kościoła popełniały błąd imperializmu, ale tego rodzaju oskarżenie jest nieporozumieniem jeśli spojrzy się na całość historii zbawienia i na jej efekty. Kościół od czasów apostolskich miał tę nieustanną świadomość, że oto "Miłość Chrystusa przynagla nas". I tej świadomości, temu imperatywowi Miłości nie mógł się oprzeć. Nie dajmy się zwariować, kiedy inni nam zarzucają, że jesteśmy imperialistyczni, bo narzucamy innym nasz styl życia, bo nakazujemy lub zmuszamy do życia według naszych, chrześcijańskich norm i reguł. Od ponad dziesięciu lat pracuję na misjach i nic takiego nie zaobserwowałem Sam również staram się nie narzucać i nie gwałcić niczyich przekonań. Kościół proponuje: "Jeśli chcesz być zbawionym, jeśli chcesz aby życie Twoje nabrało innego, głębszego sensu i wymiaru wieczności, uwierz w Chrystusa. Ostatecznie jednak wybór należy do Ciebie." Tysiące męczenników w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. dziesiątki tysięcy misjonarzy, którzy oddali swoje życie dla głoszenia tej prawdy, a zarazem dla ratowania człowieka są tego najlepszym dowodem. I ci, co sprzedają potajemnie broń krajom trzeciego świata, ci którzy ekonomicznie i gospodarczo je wyzyskują, mogą krzyczeć i na pewno krzyczą najgłośniej o imperializmie Kościoła, aby przykryć swoje czarne i niecne machinacje. A Kościół nie może przestać głosić Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego, Który przychodzi jako Dziecię, bezbronny i pozbawiony potęgi, po to, aby człowieka z potęgi zła uwolnić. Zło zaś zawsze będzie najgłośniej protestować przeciwko objawianiu się dobra. I to zło nadal krzyczy oskarżając o imperializm Dobro i przeinacza Prawdę, samo ubierając się w szatki prawdy i wolności.
Chrześcijaninie - nie wstydź się być wyznawcą Chrystusa i ukazuj innym Tego, Który dla zbawienia człowieka stał się człowiekiem. Nawet jeśliby cię oskarżano o wszelkiego rodzaju imperializmy. Nie dajmy się zwariować, zniechęcić i zastraszyć. Nie używajmy siły w nawracaniu, ale też nie bądźmy słabymi i uległymi konformistami. Żyjmy, jak wyznawcy Chrystusa i swoim życiem głośmy ten fakt, że On jest jedynym Zbawicielem człowieka. Niech Jego Imię - Najwyższe Imię będzie znane i sławione, przez wszystkich, którzy w Niego uwierzą, a dla tych, którzy Go odrzucają niech będzie imieniem pełnym potęgi i wywołującym bojaźń.
Tylko ludzie przewrotni mogą oskarżać Chrystusa o imperializm. Ludzie mądrzy i zacni, jak patronowie dnia dzisiejszego uznają w Nim Zbawiciela i prawdziwego Króla, Który podbija świat i ludzkie serca, ale nie przy użyciu broni i siły, lecz Miłością którą człowiekowi objawia. Tylko niemądre i przewrotne systemy polityczne boją się otworzyć drzwi Chrystusowi. Tylko ludzie mali i zaskorupiali w swoim egoizmie nie chcą mu otworzyć drzwi swoich serc.
Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, a serce twe zadrży i rozszerzy się, bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość wielbłądów - dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć Pana.
Ef 3,2-3a.5-6
Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica, Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom, to znaczy, że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
Mt 2,1-12
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon . Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny,
Uwielbiajcie Pana wszystkie ludy ziemi
Wydawać by się mogło, że mają rację ci, którzy mówią o imperializmie Kościoła, czy imperializmie chrześcijaństwa. Kościół od wieków głoszący Chrystusa na wszystkich kontynentach wywołuje niewątpliwie mieszane reakcje. Takie też są odczucia niektórych ludzi po opublikowaniu dogmatycznego dokumentu "Dominus Jesus", który wywołał zagorzałą dyskusję wśród teologów i narodów Azji. Czy jednak jest to prawda, czy może raczej tylko „uczulenie” niektórych na Boga?
Pozostawiwszy na boku tego rodzaju akademickie i teologiczne spory może lepiej przyjrzeć się dzisiejszej scenie ewangelicznej. Oto narody "pogańskie", w osobach trzech mędrców przychodzą same do wcale nie imperialistycznego Chrystusa, do Dzieciątka i uznają w Nim Króla, Któremu chcą oddać pokłon. Dzisiejsza uroczystość Objawienia Pańskiego ukazuje nam tę niezmierzoną prawdę, że człowiek (pod każdą szerokością geograficzną i w każdej kulturze) czeka na objawienie się Boga Stworzyciela, za Nim tęskni i do Niego dąży. To nie Kościół czy chrześcijaństwo są imperialistyczne, to Bóg chce aby wszystkie narody ziemi poznały prawdę o Jego zbawczej Miłości do człowieka, o Jego zbawczej Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu.
Jest niewątpliwie faktem, że niejednokrotnie w historii niektóre instytucje Kościoła popełniały błąd imperializmu, ale tego rodzaju oskarżenie jest nieporozumieniem jeśli spojrzy się na całość historii zbawienia i na jej efekty. Kościół od czasów apostolskich miał tę nieustanną świadomość, że oto "Miłość Chrystusa przynagla nas". I tej świadomości, temu imperatywowi Miłości nie mógł się oprzeć. Nie dajmy się zwariować, kiedy inni nam zarzucają, że jesteśmy imperialistyczni, bo narzucamy innym nasz styl życia, bo nakazujemy lub zmuszamy do życia według naszych, chrześcijańskich norm i reguł. Od ponad dziesięciu lat pracuję na misjach i nic takiego nie zaobserwowałem Sam również staram się nie narzucać i nie gwałcić niczyich przekonań. Kościół proponuje: "Jeśli chcesz być zbawionym, jeśli chcesz aby życie Twoje nabrało innego, głębszego sensu i wymiaru wieczności, uwierz w Chrystusa. Ostatecznie jednak wybór należy do Ciebie." Tysiące męczenników w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. dziesiątki tysięcy misjonarzy, którzy oddali swoje życie dla głoszenia tej prawdy, a zarazem dla ratowania człowieka są tego najlepszym dowodem. I ci, co sprzedają potajemnie broń krajom trzeciego świata, ci którzy ekonomicznie i gospodarczo je wyzyskują, mogą krzyczeć i na pewno krzyczą najgłośniej o imperializmie Kościoła, aby przykryć swoje czarne i niecne machinacje. A Kościół nie może przestać głosić Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego, Który przychodzi jako Dziecię, bezbronny i pozbawiony potęgi, po to, aby człowieka z potęgi zła uwolnić. Zło zaś zawsze będzie najgłośniej protestować przeciwko objawianiu się dobra. I to zło nadal krzyczy oskarżając o imperializm Dobro i przeinacza Prawdę, samo ubierając się w szatki prawdy i wolności.
Chrześcijaninie - nie wstydź się być wyznawcą Chrystusa i ukazuj innym Tego, Który dla zbawienia człowieka stał się człowiekiem. Nawet jeśliby cię oskarżano o wszelkiego rodzaju imperializmy. Nie dajmy się zwariować, zniechęcić i zastraszyć. Nie używajmy siły w nawracaniu, ale też nie bądźmy słabymi i uległymi konformistami. Żyjmy, jak wyznawcy Chrystusa i swoim życiem głośmy ten fakt, że On jest jedynym Zbawicielem człowieka. Niech Jego Imię - Najwyższe Imię będzie znane i sławione, przez wszystkich, którzy w Niego uwierzą, a dla tych, którzy Go odrzucają niech będzie imieniem pełnym potęgi i wywołującym bojaźń.
Tylko ludzie przewrotni mogą oskarżać Chrystusa o imperializm. Ludzie mądrzy i zacni, jak patronowie dnia dzisiejszego uznają w Nim Zbawiciela i prawdziwego Króla, Który podbija świat i ludzkie serca, ale nie przy użyciu broni i siły, lecz Miłością którą człowiekowi objawia. Tylko niemądre i przewrotne systemy polityczne boją się otworzyć drzwi Chrystusowi. Tylko ludzie mali i zaskorupiali w swoim egoizmie nie chcą mu otworzyć drzwi swoich serc.
3 stycznia 2008
strach się bać ...
czyli co oni z nami robią?
na jakimś forum taka oto informacja ...
Z chemią na co dzień Światło słoneczne może zmieniać triclosan, popularny związek antybakteryjny dodawany do mydeł, past do zębów, dezodorantów, i płynów do mycia naczyń, w trującą dioksynę - donieśli badacze z USA na łamach "Journal of Photochemistry and Photobiology A: Chemistry".
"Badacze już wcześniej zauważyli, że światło słoneczne powoduje rozkład triclosanu. Nie wiadomo było jednak, że produktem tej naturalnej degradacji jest dioksyna" - wyjaśnia prowadzący doświadczenia prof. Kristopher McNeil z University of Minnesota.
Według badacza, w ten sposób produkty kosmetyczne i środki higieniczne zawierające triclosan mogą przyczyniać się do zatrucia środowiska dioksynami - organicznymi związkami chloru, które powstają m.in. przy produkcji herbicydów lub w czasie spalania śmieci.
Nawet niskie stężenia tych związków w środowisku może stanowić zagrożenie dla zdrowia, gdyż dioksyny są jednymi z najsilniejszych trucizn. Gromadzą się w organizmie i stopniowo uszkadzają tkanki i organy. Są podejrzewane o działanie rakotwórcze i mogą uszkadzać płód.
Prof. McNeil razem ze współpracownikiem prof. Williamem Arnoldem dodawali triclosan do próbek wody z rzeki Mississippi i poddawali je działaniu promieni UV. Okazało się, że od 1 do 12 proc. triclosanu zamieniało się w dioksynę.
"Ten rodzaj dioksyny jest 150 tys. razy mniej toksyczny niż najbardziej niebezpieczne wersje tych związków. Jednak poddawanie wody działaniu chloru, np. w procesie uzdatniania, może prowadzić do powstania chlorowanego triclosanu, który pod wpływem promieni UV będzie się przekształcać w dużo bardziej trującą dioksynę" - tłumaczy prof. McNeil. Jak podkreśla badacz, rezultaty te są o tyle alarmujące, że, jak wynika z szeroko zakrojonych amerykańskich badań geologicznych z 2002 roku, triclosan może być obecny w 58 proc. naturalnych zbiorników wodnych.
Na podstawie własnych obserwacji autorzy wnioskują, że rozkładanie się związków zanieczyszczających środowisko nie zawsze niweluje zagrożenie, a wręcz może się wiązać z powstaniem nowego.
Teraz badacze zamierzają sprawdzić, czy pod wpływem regularnego chlorowania wody triclosan może faktycznie zamieniać się w bardzo toksyczną dioksynę. Pierwszym etapem tych badań będzie ocena, jak często triclosan i niebezpieczna dioksyna występują jednocześnie w zbiornikach wodnych.
…………
I refleksja, która nasuwa się automatycznie ... przecież nie potrzeba wojen, żeby eksterminować połowę ludzkości ... wystarczą chciwi biznesmeni ...
na jakimś forum taka oto informacja ...
Z chemią na co dzień Światło słoneczne może zmieniać triclosan, popularny związek antybakteryjny dodawany do mydeł, past do zębów, dezodorantów, i płynów do mycia naczyń, w trującą dioksynę - donieśli badacze z USA na łamach "Journal of Photochemistry and Photobiology A: Chemistry".
"Badacze już wcześniej zauważyli, że światło słoneczne powoduje rozkład triclosanu. Nie wiadomo było jednak, że produktem tej naturalnej degradacji jest dioksyna" - wyjaśnia prowadzący doświadczenia prof. Kristopher McNeil z University of Minnesota.
Według badacza, w ten sposób produkty kosmetyczne i środki higieniczne zawierające triclosan mogą przyczyniać się do zatrucia środowiska dioksynami - organicznymi związkami chloru, które powstają m.in. przy produkcji herbicydów lub w czasie spalania śmieci.
Nawet niskie stężenia tych związków w środowisku może stanowić zagrożenie dla zdrowia, gdyż dioksyny są jednymi z najsilniejszych trucizn. Gromadzą się w organizmie i stopniowo uszkadzają tkanki i organy. Są podejrzewane o działanie rakotwórcze i mogą uszkadzać płód.
Prof. McNeil razem ze współpracownikiem prof. Williamem Arnoldem dodawali triclosan do próbek wody z rzeki Mississippi i poddawali je działaniu promieni UV. Okazało się, że od 1 do 12 proc. triclosanu zamieniało się w dioksynę.
"Ten rodzaj dioksyny jest 150 tys. razy mniej toksyczny niż najbardziej niebezpieczne wersje tych związków. Jednak poddawanie wody działaniu chloru, np. w procesie uzdatniania, może prowadzić do powstania chlorowanego triclosanu, który pod wpływem promieni UV będzie się przekształcać w dużo bardziej trującą dioksynę" - tłumaczy prof. McNeil. Jak podkreśla badacz, rezultaty te są o tyle alarmujące, że, jak wynika z szeroko zakrojonych amerykańskich badań geologicznych z 2002 roku, triclosan może być obecny w 58 proc. naturalnych zbiorników wodnych.
Na podstawie własnych obserwacji autorzy wnioskują, że rozkładanie się związków zanieczyszczających środowisko nie zawsze niweluje zagrożenie, a wręcz może się wiązać z powstaniem nowego.
Teraz badacze zamierzają sprawdzić, czy pod wpływem regularnego chlorowania wody triclosan może faktycznie zamieniać się w bardzo toksyczną dioksynę. Pierwszym etapem tych badań będzie ocena, jak często triclosan i niebezpieczna dioksyna występują jednocześnie w zbiornikach wodnych.
…………
I refleksja, która nasuwa się automatycznie ... przecież nie potrzeba wojen, żeby eksterminować połowę ludzkości ... wystarczą chciwi biznesmeni ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)