8 kwietnia 2009
sprawiedliwość po amerykańsku ...
Pastor Walter Hoye jest Murzynem, który protestował w pokojowy sposób przeciwko praktyce kierunkowania aborcji przeciw czarnym. Statystyki z 2004 roku, jakie nam daje National Center for Health Statistics mówią, że 37% ciąż wśród czarnych kobiet kończy się aborcją. Dla porównania wśród kobiet pochodzących z Ameryki Łacińskiej jest to 19 %, a wśród kobiet białych - 12%.
Walter Hoyle spędzał swój czas przed młynami aborcyjnymi w Oakland w Kalifornii, oferując kobietom pomoc, informacje, alternatywne rozwiązanie „problemu”. Nigdy nie stosował przemocy, choć często przemoc stosowano przeciwko niemu. Pracownice jednej z klinik z dumą oświadczyły w sądzie, że nie raz uniemożliwiły Hoye’owi kontakt z potencjalnymi klientkami kliniki, fizycznie uniemożliwiając mu z nimi jakikolwiek kontakt.
Jak to jest możliwe, żeby kogoś wsadzić do więzienia za taką działalność? Prowadzoną na ulicy, nie na prywatnym terenie? Otóż jest to możliwe, bo radni miejscy w Oakland uchwalili ustawę zabraniającą zbliżenia się na odległość mniejszą niż osiem stóp do kobiety udającej się na aborcję. Dlaczego zatem nie ukarano pracownic kliniki, które odciągały Hoye’a? Bo prawo to nie zabrania ani zbliżania się, ani przemawiania do osób przeciwnych aborcji. Prawo zamyka usta tylko tym, którzy są za życiem.
Co więcej, ponieważ prawo nie okazało się wystarczające dzielni radni z Oakland przegłosowali już „poprawioną” wersję. Teraz za próbę kontaktu z kobietą udającą się na zabieg zabicia dziecka grozi kara 2000 dolarów i rocznego więzienia.
za: www.polonus.alleluja.pl