23 kwietnia 2009

Kościół popularny czy prześladowany ...


Na co najmniej 250 mln ocenia się dziś liczbę chrześcijan różnych wyznań, prześladowanych za wiarę w rozmaitych częściach świata.

Największe nasilenie prześladowań przyniosły, paradoksalnie, dwa ostatnie, najbardziej ponoć „cywilizowane” stulecia, a zwłaszcza wiek XX.

Ale już wcześniej – można powiedzieć, że od czasów rewolucji francuskiej (czyli od końca XVIII w.) chrześcijaństwo, szczególnie zaś katolicyzm, był na celowniku różnych kolejnych rewolucji, przewrotów, wojen i ustrojów politycznych, które stawiały i stawiają sobie za cel poważne ograniczenie jego wpływów, a nawet unicestwienie go.


www.wiara.pl

Nie powinniśmy jednak zapominać, że sam Chrystus powiedział:

Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał.” ( J 15:19-21)

Można więc powiedzieć że prześladowanie chrześcijan jest sprwdzianem ich autentycznej przynależnosci do Chrystusa. Gorzej by było, gdyby Kościół nie był prześladowany, gdyby był popularny i oklaskiwany, gdyby szedł na kompromisy i ugodę, gdyby szukał nie Prawdy ale konformizmu i wygody. Wtedy na pewno nie byłby Kościołem Chrystusa. Warto tym pamiętać szczególnie gdy w mediach szaleje kolejna nagonka na Kościół i na Papieża, bo ośmielił się powiedzieć niepopularną prawdę, bo ośmielił się być przeciwko popularnym i permisywistycznym opiniom.

Chrystus nie został ukrzyżowany dlatego, że uzdrawiał chorych i karmił głodnych. Chrystus został ukrzyżowany właśnie dlatego, że ośmielał się głosić prawdę wbrew zachciankom i kaprysom tłumów.

Warto w tym miejscu jeszcze raz powtórzyć wpis sprzed kilku tygodni:

Chrystus nie przyszedł, by przyjąć opinie większości, ani też po to, by dostosować się do „poprawnej myśli” swoich czasów. Miał większą ambicję: przyszedł wezwać grzeszników do nawrócenia i świętości.

kard. André Vingt-Trois - arcybiskup Paryża

Inaczej mówiąc: „
polityczna poprawnośćjest nie do pogodzenia z Ewangelią. Kto nie chce uznać tego faktu i próbuje naginać Ewangelię do moralnie chorych, ale politycznie poprawnych ideologii nie tylko zapomina o ewangelicznym radykalizmie, ale co więcej: dokonuje okaleczenia Ewangelii, wypacza ją i nie ma nic wspólnego z Chrystusem.