Pewien pustelnik obserwował w lesie krogulca. Ten ptak niósł akurat do gniazda kawałek mięsa, poszarpał je na wiele małych kawałków i zaczął karmić nimi swoje małe, ale także małą, ranną wronę.
Pustelnik zdziwił się, że krogulec karmi małą wronę i pomyślał: „Bóg daje mi znak. Nawet mała zraniona wrona nie została opuszczona przez Niego. Bóg nauczył dzikiego krogulca dokarmiać stworzonko, należące do innego gatunku, osierocone w świecie. Widocznie Bóg daje to, co potrzebne jest wszystkim stworzeniom. My tymczasem martwimy się tylko o nas samych . Muszę przestać martwić się o siebie! Bóg pokazał mi co mam czynić. Nie będę już starał się o pożywienie! Bóg nie opuszcza żadnego ze swych stworzeń, nie opuści także i mnie!”
Tak też uczynił: usiadł w lesie i nie ruszył się stamtąd, tylko modlił się. Przez kilka kolejnych dni i nocy pozostał sam, nie pijąc wody i nie jedząc nic. Po kilku dniach był ta osłabiony, że nie mógł podnieść nawet ręki. Z wielkiej słabości zasnął. I oto we śnie ukazał mu się anioł.
Anioł spojrzał na niego nachmurzony i powiedział:
„Znak był oczywiście dla ciebie, ale po to, być nauczył się naśladować krogulca!”
Zbyt łatwo utożsamiamy się z tymi, którzy stale muszą coś dostawać. Według Jezusa my mamy dawać, a nie ustawicznie oczekiwać.
Bruno Ferrero - „Czasami wystarcza promyk słońca”.