Łk 2,22-49
Gdy potem
upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do
Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim:
Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również
złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem
Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek
sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na
nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza
Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice
wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je
w objęcia, błogosławił Boga i mówił: Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze
Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i
chwałę ludu Twego, Izraela. A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim
mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten
przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu
sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły
serc wielu. Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera,
bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i
pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała
się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy
w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali
wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili
do Galilei, do swego miasta - Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy,
napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. Rodzice Jego
chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali
się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach,
został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając,
że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych
i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po
trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami,
przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli
zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się
bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec
Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście
Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego
Ojca?
Czcij ojca swego i matkę swoją
Staroświecko
i prawie nierealnie brzmią słowa czwartego przykazania i słowa dzisiejszych
czytań mszalnych. "Żony bądźcie poddane mężom. Mężowie miłujcie swoje
żony. Dzieci bądźcie posłuszne swoim rodzicom ... rodzice niech nie zaniedbują
swoich dzieci." Jak wygląda dzisiaj sytuacja rodziców i dzieci w wielu
rodzinach? Czy to dzieci czczą i szanują rodziców, czy jest raczej odwrotnie? A
jak układają się relacje małżeńskie, między mężem i żoną? Czy jest tam wzajemny
szacunek, zrozumienie, miłość, pokora?
Jechałem
kiedyś zatłoczonym autobusem. Większość pasażerów stała. Ja też, a obok mnie
starsze kobiety i mężczyźni. Na siedzeniu obok jechała matka z kilkuletnim
malcem, który oczywiście zajmował jedno miejsce. Nikt nie ośmielił się poprosić
tej matki o wzięcie dzieciaka na kolana i zwolnienie miejsca dla kogoś
starszego. Jakby jednak tego było mało, dziecko dla zabawy i ze złośliwą
przyjemnością kopało siedzącą naprzeciwko kobietę. Kiedy ta w końcu zwróciła
uwagę matce dziecka, matka odpowiedziała z wyraźną złością w głosie: "Ja
wychowuję swoje dziecko bezstresowo i nie będę go karcić publicznie! A jak pani
się nie podoba, to może się pani przesiąść gdzie indziej." Takich i tym
podobnych przypadków można by mnożyć.
Rozpieszczane,
rozkapryszone dzieciaki, nieznośne zadufane w sobie i zarozumiałe brzdące,
niegrzeczna, wulgarna i ordynarna młodzież ... A skąd się to wszystko bierze?
Chyba z księżyca spada? Bezstresowe, nowoczesne wychowanie dzieci.
Bezkonfliktowe, wolne, i nowoczesne małżeństwa, w których nie brakuje niczego
poza wzajemnym szacunkiem i miłością. Miał rację wieszcz kiedy mówił:
"Taka Rzeczypospolitej przyszłość, jakie młodzieży chowanie." Miał
rację Prymas Tysiąclecia, kiedy podkreślał i napominał: "Przyszłość
Kościoła i przyszłość Polski w rodzinach się kształtuje. Kto rządzi rodziną,
ten rządzi krajem." A kto rządzi rodziną dzisiaj? Biznes, pieniądze, pogoń
za dobrobytem, za przyjemnością ... za luksusem. I jakie są tego efekty?
Samobójstwa, ucieczki z domu, dengenracja, frustracje, dzieci, które mając
rodziców zabieganych, nie mają nikogo ... kto je kocha ...Dzieci - psychiczne i
życiowe kaleki, rozpieszczone i niekochane, mające wszystko i nie mające
nikogo. Żony opuszczone i samotne, mężowie przemęczeni i rozdrażnieni:
"Czego oni jeszcze ode mnie chcą, przecież mają wszystko?"
I na to
wszystko odpowiedź Świętej Rodziny. Warto zadumać się na chwilę nad tym
przykładem i porównać nasze rodziny z Rodziną Jezusa, Maryi i Józefa. Warto
zrobić rodzinny rachunek sumienia. Może dzisiejsze niedzielno-świąteczne
popołudnie będzie do tego dobrą okazją? Może mniej będzie rozwodów, nieszczęść
i problemów w rodzinach jeśli wzorcem dla rodzinnego życia nie będą głupiutkie
amerykańskie filmiki, którymi bezmyślnie zalewa nas telewizja, ale właśnie
Święta Rodzina?