Kolejna, piąta już rocznica śmierci Wielkiego Rodaka powinna być nie tylko okazją do wspomnień, ale może bardziej jeszcze okazją do przypomnienia sobie Jego nauczania. Okazją do pogłębionej refleksji nad tym nauczaniem i jednocześnie okazją do rachunku sumienia, jak to nauczanie wprowadziliśmy w nasze codzienne, osobiste i społeczne życie.
Niewątpliwie był On postacią opatrznościową, która wpłynęła zdecydowanie na losy nie tylko Kościoła, ale i świata. Prawie dwudziestosiedmioletni pontyfikat (trzeci pod względem długości w historii Kościoła, po świętym Piotrze i Piusie IX) był okresem bogatym w przełomowe wydarzenia tak w historii katolicyzmu, jak i w historii świata. Pontyfikat ten był jednak także przebogaty w głębokie nauczanie papieskie. Wszystkie opublikowane dokumenty Jana Pawła II zajmują ponad 85 tysięcy stron. Gdybyśmy jednak chcieli to nauczanie jakoś streścić (kto może przeczytać 85 tysięcy stron?), co należałoby wybrać z tej ogromnej spuścizny duchowej naszego Wielkiego Rodaka? Co było głównym motywem Jego nauczania? Oczywiście, że różne mogą być podejścia i różne rozumienie Jego długiego pontyfikatu. Jedni będą podkreślać Jego zaangażowanie w dialog międzyreligijny, inni będą widzieć ten centralny punkt w Jego wysiłkach na rzecz pokoju i pojednania, jeszcze inni będą usilnie próbować zrobić z Jana Pawła II ekologa, zaangażowanego w sprawę ochrony matki ziemi przed bezmyślnym i egoistycznym uprzemysłowieniem. I tak, każdy według swojego własnego punktu widzenia będzie próbował znaleźć w nauczaniu papieskim rzecznika swoich własnych przekonań.
Czy jest jednak jakaś możliwość znalezienia obiektywnego punktu centralnego Jego nauczania? Chyba tak, zdaje mi się, że Ona sam daje nam taki klucz do swojego nauczania. Warto zwrócić uwagę na pierwsze słowa Jego pontyfikatu i Jego pierwszą encyklikę, „Redemptor Hominis”.
Otwierając pontyfikat wołał: „Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi, nie lękajcie się Chrystusa. Bez Chrystusa człowiek nie może zrozumieć samego siebie”. A w swojej pierwszej encyklice już na samy początku w akapicie zatytułowanym „U kresu drugiego tysiąclecia” pisze: „Odkupiciel Człowieka Jezus Chrystus jest ośrodkiem wszechświata i historii. Do Niego zwraca się moja myśl i moje serce w tej doniosłej godzinie dziejów, w której znajduje się Kościół i cała wielka rodzina współczesnej ludzkości.” (nr. 1). W punkcie 9 cytując Sobór Watykanki II Pisze: „Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego Miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie”. I w punkcie 10 tejże encykliki dodaje: „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. I dlatego właśnie Chrystus - Odkupiciel, jak to już zostało powiedziane, objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi”.
Czyż właśnie to zafascynowanie Chrystusem, Bogiem Człowiekiem, Który człowiekowi objawia pełnię prawdy o Bogu i zarazem o nim samym, to jest o człowieku, nie jest centralnym punktem dwudziestosiedmioletniego nauczania Jana Pawła II? Czyż nie można powiedzieć, że centralnym punktem nauczania papieskiego jest właśnie człowiek, ale człowiek w perspektywie Boga, człowiek przez Boga umiłowany i odkupiony, człowiek szukający Boga i za Bogiem tęskniący? Tego właśnie człowieka Jan Paweł II szukał, tego człowieka spotykał we wszystkich swych pielgrzymkach, tego człowieka zapraszał do prawdziwego spotkania z Chrystusem Odkupicielem.
W swej pierwszej encyklice, akapicie zatytułowanym „Wszystkie drogi Kościoła prowadzą do człowieka” Jan Paweł II pisze:
„Człowiek w całej prawdzie swego istnienia i bycia osobowego i zarazem „wspólnotowego”, i zarazem „społecznego”, w obrębie własnej rodziny, w obrębie tylu różnych społeczności, środowisk, w obrębie swojego narodu, ten człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa, jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa, drogą, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnice Wcielenia i Odkupienia. (nr 14)”
Czy coś z tego nauczania zrozumieliśmy, czy w życiu codziennym osobistym i społecznym człowiek widziany jako dziecko Boże jest dla nas najważniejszy?
Ks. Kazimierz Kubat SDS