1-sza Msza
Hioba 19,1.23-27a
Hiob
na to odpowiedział i rzekł:
Któż
zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić?
Żelaznym
rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki?
Lecz
ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni.
Potem
me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę.
To
właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny.
1Kor 15,20-24a.25-28
Tymczasem
jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ
bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się]
zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy
będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy,
potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi
koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność,
Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem
rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że
z wyjątkiem Tego, który mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu
poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby
Bóg był wszystkim we wszystkich.
Łk 23,44-46.50.52-53.
24,1-6a
Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej.
Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus
zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych
słowach wyzionął ducha. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef,
członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa.
Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym
nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do
grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro
weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle
stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły
twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: Dlaczego szukacie żyjącego wśród
umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.
A dusze wiernych zmarłych niech odpoczywają w pokoju ...
Modlimy się tradycyjnie nad grobami zmarłych powtarzając formułę:
"Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie,
A światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen."
Ale dlaczego wysyłamy naszych zmarłych do jakiejś bliżej niesprecyzowanej
krainy wiecznego spoczynku, do Hadesu lub Sheolu, do Tartaru czy też innego
miejsca, bliżej nieokreślonego, wiecznego bezruchu?
Czemu nie modlimy się raczej:
"Chwalebne zmartwychwstanie racz im dać Panie,
A światłość Twoja i radość wiecznego życia z Tobą niech będzie dla nich
nagrodą,
Niech królują z Tobą na wieki ..."
Oni nie umarli po to, aby przejść do jakiejś szarej i bezbarwnej krainy
cieni, czy wiecznego bezruchu. Oni nie odpoczywają w martwym pokoju. Oni, albo
żyją już w bezpośredniej bliskości i obecności Boga i o oczekując jedynie na powtórne połączenie z
ciałem dzielą radość życia wiecznego z Bogiem, jako święci (tych czciliśmy
wczoraj), albo są w stanie bolesnego (a nie spokojnego) oczyszczenia, ale i w
stanie nadziei na radość wieczną. Ale na pewno nie w stanie martwego bezruchu.
Za nich się modlimy, aby jak najszybciej osiągnęli stan wiecznego życia i
królowania z Tobą. Ale módlmy się też i za siebie, abyśmy i my też tam razem z
nimi byli ... może już niedługo? Amen.
Dn 12,1-3
W
owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci
twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody
powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci
wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi,
zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie.
Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu
sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.
Rz 6,3-9
Czyż
nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w
Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest
zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my
wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni
w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne
zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz
człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w
niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli
umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc,
że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma
już władzy.
J 11,32-45
A
gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i
rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Gdy więc Jezus
ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w
duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli? Odpowiedzieli Mu: Panie,
chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował! Niektórzy z
nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić,
by on nie umarł? A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do
grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie
kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży
bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci,
że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł
oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że
mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to
powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał
donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce
powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus:
Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do
Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Wielu co posnęli zbudzi się ...
Według proroka Daniela "jedni powstaną do wiecznego życia, inni
ku hańbie i wiecznej odrazie".
A według św. Augustyna:
"Pan Bóg przygotowuje nam w życiu przyszłym trzy wielkie
niespodzianki:
• pierwsza z nich, to takt, że spotkamy tam tych którzy według nas być tam
nie powinni np. w niebie),
• druga to ta, że nie spotkamy tam tych, którzy według nas tam być powinni
(np. w piekle),
• i trzecia, że sami się tam znaleźliśmy (np. w ......) !!!!!!!!
Nie dajmy się zaskoczyć tym trzem niespodziankom, a szczególnie tej
ostatniej ...
Zobacz ilu żyło przed tobą, uspokajając się i odsuwając pojednanie z Bogiem
„na później”. I nagle !!! Nie ma ich ... nie zdążyli się później pojednać z Bogiem!!!
Mdr 3,1-6.9
A
dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom
głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za
unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali
kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu
dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi
siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.
Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim
trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
2Kor 4,14-5,1
Jesteśmy
przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam
i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni
obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu. Dlatego to
nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek
zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie
bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku
dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co
niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa
wiecznie. Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego
zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz
wiecznie trwały w niebie.
J 14,1-6
Niech
się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca
mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę
przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce,
przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja
jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie
wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja
jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko
przeze Mnie.
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele ...
Jezus
nie kryje przed nami ani konieczności swego własnego "odejścia",
swojej własnej śmierci, ani konieczności naszego odejścia, śmierci każdego z
nas. Nie mówi nam "nie bój się nie umrzesz". Ale mówiąc
o konieczności śmierci pokazuje nam jednocześnie drogę jaką powinniśmy kroczyć,
aby dotrzeć do domu Ojca i pokazuje nam ostateczny cel naszej wędrówki. Jego
słowa: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem" można także
zrozumieć w następujący sposób: "Ja jestem prawdziwą droga życia",
albo "Ja jestem drogą w prawdzie do Życia Wiecznego".
Naszym zadaniem jest do tego Życia Wiecznego dotrzeć. W domu Ojca czeka nas
prawdziwe życie, czeka nas Życie Wieczne, czeka nas Ten, z Którego rąk
wyszliśmy, nasz Ojciec i nasz Zbawiciel, i cała rzesza przyjaciół i ludzi
których kochaliśmy. Sam Chrystus przygotował tam dla nas miejsce i chce nas mieć
przy sobie. Nie zmarnujmy tego zaproszenia ... Znamy drogę, znamy cel ... czemu
mielibyśmy przez własną głupotę, pychę, upór czy zatwardziałość serca dotrzeć tam,
gdzie nikt na nas nie czeka?
Dwie perspektywy: przemijalność - wieczność
Dzisiejsze
wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych możemy widzieć w dwóch perspektywach,
na dwa możliwe sposoby odczytywać sens dzisiejszego dnia, ale i całe ludzkie
życia. A są to; przemijalność i wieczność.
W
perspektywie przemijalności rodzi się ból, żal i nostalgia za tymi, którzy
odeszli, za tymi, których już nie ma między nami. W perspektywie przemijalności
stajemy dzisiaj nad grobami w zadumie i -w refleksyjnym nastroju- wspominamy
naszych bliskich; rodziców, braci i siostry, bliższych i dalszych krewnych,
przyjaciół i znajomych. I z każdym upływającym rokiem notujemy ze smutkiem, że
ich lista jest coraz dłuższa, że coraz mniej ich po tej stronie, i coraz więcej
grobów mamy do odwiedzenia, coraz więcej świec do zapalenia. Z perspektywy
przemijalności z lękiem i niepokojem myślimy także o -zbliżającej się- naszej śmierci, o dniu naszego przejścia. I za
psalmistą z lękiem powtarzamy:
„W
proch każesz powracać śmiertelnym, i mówisz: Synowie ludzcy, wracajcie!
Bo
tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, niby straż
nocna.
Porywasz
ich: stają się jak sen poranny, jak trawa, co rośnie:
rankiem
kwitnie i jest zielona, wieczorem więdnie i usycha. (...)
Bo
wszystkie dni nasze płyną pod Twoim gniewem; kończymy nasze lata jak
westchnienie.
Miarą
naszych lat jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt gdy jesteśmy mocni;
a
większość z nich to trud i marność: bo szybko mijają, my zaś odlatujemy.
Naucz
nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca.” (Ps 90:3-12)
W
perspektywie przemijalności dzień dzisiejszy jest rzeczywiście dniem smutnym i
nastrajającym ponuro. Ale też dobrze, że każe nam się zreflektować, zastanowić,
zatrzymać w pędzie za sukcesem i w pogoni za materialnym dostatkiem. Dobrze, że
jest w nim czas na taką nawet, wstrząsającą refleksję i na spojrzenie
skierowane ku śmierci. Świat dzisiejszy boi się śmierci, usuwa ją i eliminuje
na wszelkie możliwe sposoby nawet ze słownictwa.
Ale jest
też druga perspektywa dnia dzisiejszego, perspektywa wiary, perspektywa
wieczności ...
I w tej
perspektywie najpierw za autorem Księgi Mądrości musimy powtórzyć: „... dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. (To tylko) oczom głupich się zdało, że pomarli,
zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni
przecież trwają w pokoju.”
I za św.
Pawłem z wiarą wyznajemy: „chociaż
bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz,
odnawia się ..., bo Ten, który wskrzesił z martwych Jezusa, z Jezusem przywróci
życie także nam.” W tej perspektywie, śmierć nie jest definitywnym
końcem, nie jest katastrofą i nieodwracalnym przeznaczeniem. Bo w tej
perspektywie śmierć jest początkiem, a nie końcem życia. Zmarli nie znajdują
się w zapomnianym Tartarze, nie są mieszkańcami mrocznego Hadesu, czy
nieokreślonej krainy cieni.
Bo jak
zapewnia nas Chrystus: „Niech się
nie trwoży serce wasze. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie
było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.” Tylko, -tak na dobrą sprawę- kto z nas tak
naprawdę w to wierzy? I tu jest podstawowe pytanie i zasadnicza trudność.
Obserwując
czasami zachowanie ludzi na pogrzebach (katolików!) zastanawiam się, czy oni
naprawdę wierzą w zmartwychwstanie, w to zdecydowane zapewnienie Chrystusa „...gdy
odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie,
abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem ...”?
Wszyscy
ci, których w dniu dzisiejszym wspominamy są już przecież w ręku Boga. Czyż
moglibyśmy im zapewnić coś lepszego tu, na ziemi? Czyż życie wieczne, jakiego
Bóg udziela nie jest celem ostatecznym każdego z nas? Czyż nie po to się
narodziłem i nie po to żyłem, aby w końcu odziedziczyć z Chrystusem życie
wieczne w domu Ojca?
Dobrze, że
jest dzisiaj także czas na pogłębioną refleksję w wierze i na spojrzenie ku życiu, wiecznemu
życiu. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych jest na pewno okazją do
głębszej refleksji o przemijaniu, ale i o życiu, nie o śmierci. Skoro bowiem
Ojciec woła nas: „Synowie ludzcy, wracajcie!”, to dlaczego mielibyśmy się obawiać? No chyba, że
za bardzo zaangażowałeś się w doczesność ... i może dlatego wieczność jest tak
przerażająca, a spotkanie z Bogiem będzie raczej spotkaniem z surowym Sędzią,
niż spotkaniem z Miłującym Ojcem? Dlatego być może warto się modlić słowami
psalmu : „Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca.”