Rok B – Iz
42,1-4.6-7 Dz 10,34-38 Mk 1,6-11
PIERWSZE CZYTANIE
Iz 42, 1-4. 6-7 Chrystus sługą, w którym Bóg ma upodobanie
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
To mówi Pan:
«Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On z mocą ogłosi Prawo,
nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym,
ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,
z więzienia tych, co mieszkają w ciemności».
Oto Słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY:
Ps 29 (28), 1-2. 3ac-4. 3b i 9b-10 (R.:
11b)
Pan ześle pokój swojemu ludowi.
Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imienia, *
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana.
Pan ześle pokój swojemu ludowi.
Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa.
Pan ześle pokój swojemu ludowi.
Zagrzmiał Bóg majestatu: *
a w świątyni Jego wszyscy wołają: «Chwała».
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki.
Pan ześle pokój swojemu ludowi.
DRUGIE CZYTANIE
Dz 10, 34-38 Jezus został namaszczony Duchem Świętym
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu
Korneliusza, przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na
osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje
sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa
Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei,
począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z
Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze
czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg
był z Nim».
Oto Słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ:
Por. Mk 9, 6
Alleluja, Alleluja, Alleluja
Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca:
To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.
EWANGELIA
Mk 1, 6b-11 Chrzest Jezusa
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za
mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać
rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem
Świętym».
W owym czasie przyszedł Jezus z
Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził
z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na
siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie».
Oto słowo Pańskie.
Homilia
Na misji afrykańskiej nastąpiło dziwne zapoznanie się i
zżycie w pracy dwóch ludzi:
katolickiego kapłana - misjonarza i angielskiego lekarza
- ateisty.
Pracowali na tym samym terenie i zaprzyjaźnili się ze
sobą. Żadną jednak dyskusją nie można było przekonać angielskiego lekarza
ateisty aby przyjął chrzest. Zdarzyło się, że musiał on wyjechać na kilka
tygodni do leprozorium, szpitala dla trędowatych w odległej miejscowości.
Po powrocie lekarz przyszedł do swojego przyjaciela -
księdza i rzekł:
- Ochrzcij mnie!
- Co ci się stało? Tak nagle? - zapytał ksiądz.
- Dojrzałem – odpowiedział lekarz.
- Siadaj i opowiedz - poprosił kapłan.
- Spotkałem osiemnastoletnią Murzynkę. Okaz piękności.
Dwa tygodnie temu amputowałem jej ręce i nogi, aby zahamować postęp trądu. Został tylko sam korpus z głową. Choroba jednak posuwa się dalej. Będzie żyła jeszcze maksymalnie 6
miesięcy. Wie o tym, ale nie boi się
śmierci. Normalnie o wszystkim rozmawia,
uśmiecha się. Rozmawiałem z nią dużo.
Rzeczywistość pozaziemska dla niej nie jest wcale mniej
realną niż ta obecna. Doszedłem do przekonania, że religia, która daje
człowiekowi tak silne przeświadczenie, nie może być fikcją. Tego samego dnia odbył się chrzest.
Ktoś powie: „taka sobie pobożna opowiastka”.
Dzisiejsza niedziela Chrztu Pańskiego każe nam jednak zastanowić
się nad faktem naszego Chrztu.
Chrzest Chrystusa to nie uroczysta i podniosła ceremonia, ale
początek Jego 3-letniej zbawczej misji. która zakończy się Męką, Śmiercią i
ostatecznie Zmartwychwstaniem, zwycięstwem nad złem.
A jak to jest w naszym życiu? Najczęściej Chrzest to dla wielu
tzw. chrześcijan tylko zewnętrzna CEREMONIA.
Efekt – chrześcijanie, katolicy nijacy,
od wielkiego dzwonu, wiara stojąca gdzieś z boku, na marginesie życia. Według
oficjalnych statystyk ponad 90% Polaków jest ochrzczonych ... i co z tego???
Oczywiście nikt z nas nie pamięta swojego Chrztu. Rodzice
zadecydowali za nas i przynieśli do Kościoła. Ktoś może powiedzieć, że to tutaj
leży przyczyna nijakości naszego chrześcijaństwa. NIC BARDZIEJ BŁĘDNEGO. Ze
zdumieniem słucham jak niektórzy rodzice, pozornie logicznie perorują i
udowadniają, że nie chcąc gwałcić wolności swoich dzieci pozostawiają
decyzję Chrztu samemu dziecku, kiedy dorośnie. A jednocześnie gwałcą jego
wolność posyłając go do szkoły, wybierając mu nauczycieli tańca, rytmiki,
aerobiku, zmuszając do gry na skrzypcach, na fortepianie, do chodzenia do
dentysty, czy karmiąc go witaminizowanymi odżywkami. I gdzie tu jest wolność
dziecka, dlaczego nie pozostawia się tych wszystkich spraw decyzji dziecka, aż
dorośnie!?
Czy przyczyną nijakości naszej wiary nie jest raczej to, że po
kilku zewnętrznych ceremoniach: Chrztu, I Komunii św. i czasami jeszcze
Bierzmowania zapominamy o tym, że jesteśmy dziećmi Bożymi? Dlaczego mamy
tak wielu ochrzczonych a tak niewielu naprawdę praktykujących wiarę i to nie
tylko przez chodzenie na niedzielną Mszę św.?
Czy nie jest tak po prostu dlatego, że wiary otrzymanej na Chrzcie
nie rozwijamy? Dlaczego tak wielu ludzi twierdzi, ze wiarę utraciło, z powodu
jakiegoś rzekomo niedobrego księdza, czy nawet skandalu? Czy nie jest tak dlatego, że tak niewiele
robimy aby tę wiarę w nas pomnażać i rozwijać, a wprost przeciwnie robimy tak
wiele a nawet wszystko aby ją w sobie zabić?
Dlaczego dla usprawiedliwienia swojej niewiary czy wątpliwości
odwołujemy się tylko do złych przykładów, do medialnie rozdmuchanych skandalików?
Tak często słyszy się zdanie: przestałem chodzić do kościoła,
przestałem wierzyć w Boga, bo ... i tutaj cała litania grzechów innych ludzi;
katechetów, księży, sąsiadów, znajomych, teściowej, czy kogoś z rodziny.
A czemu nie powiedzieć wprost:
Przestałem chodzić do kościoła, wyrzuciłem Pana Boga ze swojego
życia, bo jest mi niewygodny, bo za dużo ode mnie wymaga, bo nie pasuje mi do
tego co robię!!??
Nie mów, że w Boga nie wierzysz. Powiedz raczej uczciwie, że On ci
w życiu zawadza i przeszkadza, że nie możesz przyjąć czy uznać Jego istnienia,
bo konsekwentnie musiałbyś odrzucić siebie, zmienić swoje życie, bo nie mógłbyś
być nadal zarozumiałym, zapatrzonym w siebie, szukającym jedynie przyjemności i
swoich jedynie korzyści egoistą.
Czemu nie powiedzieć wprost, ze przyczyną naszej małej i słabej
wiary jest po prostu to, że tego daru otrzymanego na Chrzcie Świętym nie
rozwijali w nas nasi rodzice a i my sami ?
W czasie 1-szej wizyty we Francji (na początku lat 80-tych) Papież
Jan Paweł II zadał Francuzom bardzo kłopotliwe pytanie: „Francjo, najstarsza
córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”
Francuzi do dzisiaj nie umieją Mu tego pytania wybaczyć. Ale
sądzę, że to pytanie można zadać nie tylko Francuzom. Należałoby zapytać
dzisiaj całą Europę:
„Chrześcijańska Europo, co zrobiłaś ze swoim Chrztem?!”
A może nawet bardziej konkretnie:
„Chrześcijańska, katolicka Polsko, a ty, co zrobiłaś ze swoim
Chrztem?!”
Albo jeszcze bardziej osobiście:
„Katoliku, ty stojący tutaj w kościele, co ty zrobiłeś ze swoim Chrztem???”
Czy łaski na Chrzcie otrzymane rozwijałeś?
Czy wiarę swoja pogłębiałeś?
Czy w swoim codziennym życiu kierujesz się tą wiarą, czy wyjmujesz
ją z szafy tylko na niedziele i święta?
W swojej ostatniej książce „Pamięć i tożsamość” Papież Jan
Paweł II pokazuje, że
Europa, Europejczycy, także Polska i Polacy coraz bardziej
zapominają o swoich korzeniach. A efektem jest utrata tożsamości. Błąkamy się po wielkich i błyszczących
supermarketach współczesnego świata i szukamy nowych idoli i bożków.
Zapomnieliśmy o naszym Chrzcie i tracimy swoją tożsamość.
A jednocześnie, z drugiej strony Europa, a nawet świat patrzy z
nadzieja na Polskę, na polskich katolików i na polską wiarę.
• oczy świata są zwrócone na Polskę
Wielu intelektualistów chrześcijańskich na Zachodzie wiąże z
Polską i jego katolicyzmem duże nadzieje.
Pozostają oni pod wrażeniem rozmachu pontyfikatu Jana Pawła II i
rozumują następująco:
Papież nie wziął się znikąd, uformowała go określona tradycja
kulturowa i w tradycji tej musi tkwić spory potencjał duchowy, skoro wydała ona
tak wybitną jednostkę.
Jeden z czołowych intelektualistów amerykańskich, redaktor
naczelny pisma „First Things”, Richard Neuhaus uważa, że impuls do nowej
ewangelizacji Europy wyjdzie właśnie z Polski.
Podobnie uważa też rektor uniwersytetu w Pampelunie w Hiszpanii,
zaś nieżyjący już brat Roger, założyciel protestanckiej wspólnoty Taize,
powiedział wprost: „Wiosna Kościoła wyjdzie z Polski”.
Tak wiosna Kościoła wyjdzie z Polski o ile !!! Polska nie zapomni
o swoim Chrzcie, o ile nie utracimy swojej tożsamości , o ile nie damy się
bałwochwalczym kultom nowych bożków: sukcesu, pieniądza, samowystarczalności,
egoizmu, seksu, pseudo-wolności,
O ile zrozumiemy co chce nam powiedzieć współczesny Papież
Benedykt XVI, który stwierdza wprost:
„Chrześcijaństwo, katolicyzm jest w Europie mniejszością, ale
mniejszością twórczą, która może być lekarstwem na ciężką chorobę Europy. która
cierpi na materializm, hedonizm, chciwość, sceptycyzm, a ostatecznie na zanik
swojej własnej tożsamości, bo zapomniała o swoim Chrzcie.
Polsko, nie zapominaj o swoim Chrzcie! Daj innym przykład wiary,
która nie jest fikcją.
Niedziela Chrztu Pańskiego – kazanie
alternatywne
Obmyci
wodą Chrztu
Nigdy chyba nie będziemy zdolni w pełni pojąć znaczenia i sensu
Sakramentu Chrztu Św. Przez przyjęcie tego Sakramentu staliśmy się dziećmi
Bożymi. Tak jak w czasie Chrztu Jezusa w Jordanie Bóg Ojciec
"zadeklarował" niejako: "Ty jesteś moim dzieckiem umiłowanym, w
tobie mam upodobanie" i od tego momentu zmieniła się diametralnie optyka
mojego życia. jako dziecko Boże nie jestem już w niewoli zła i grzechu
pierworodnego. Zostałem włączony w rodzinę Kościoła, rodzinę Bożą i stałem się pełnoprawnym
członkiem domu Bożego. Z tego Sakramentu wypływają i w nim są zakotwiczone
wszystkie inne sakramenty i wszystkie inne łaski jakie otrzymuję jako
chrześcijanin - dziecko Boże. Przez ten sakrament obmywający i odradzający
"okazała się Łaska Boża, która niesie zbawienie" - jak pisze św.
Paweł apostoł w Liście do Tytusa. Nigdy chyba nie jest dosyć o tym przypominać
i głębie tegoż Sakramentu rozważać.
Ze zdziwieniem i niedowierzaniem więc słucham czasami rodziców,
pozornie logicznie perorujących: "Nie chrzczę swojego dziecka bo nie chcę
go przymuszać do czegoś czego ono w dojrzałym wieku samo by nie wybrało."
Jakżeż można nie chcieć dla dziecka dobra, łaski, odrodzenia, dziecięctwa
Bożego? Jakżeż można być tak naiwnym i ślepym? Dlaczego matka kąpie i przewija
swoje dziecko, karmi go różnego rodzaju odżywkami i nie czeka aż dziecko
świadomie wybierze samo to, co najlepsze dla niego? Dlaczego matka posyła
dziecko (czasami nawet wbrew jego woli) do szkoły, na naukę śpiewu, tańca, gry
na skrzypcach, czy na rytmikę i nie czeka aż dziecko samo wybierze najlepszy
dla niego rodzaj edukacji? Co za głupie tłumaczenie? Co za naiwne i przewrotne
usprawiedliwienie? I to w ustach katolików, wierzących, deklarujących się jako
dzieci Boże. Najprawdopodobniej sami rodzice nie pojęli, nie zrozumieli łaski
Sakramentu Chrztu, i dlatego w tak głupiutki i naiwny sposób odmawiają tej
łaski swojemu dziecku.
Dzisiejsza niedziela Chrztu Pańskiego przypomina nam i nakłania do
ponownego przemyślenia faktu naszego chrztu i wszystkich z niego wypływających
konsekwencji i zobowiązań. Warto może rzeczywiście w tym zrelatywizowanym
świecie ustalić pewne stałe i niewzruszone punkty odniesienia. A jednym z nich
jest na pewno nasz Chrzest - Sakrament obmywającej Łaski Bożej, Sakrament usynowienia,
Sakrament odrodzenia i życia.
Chrześcijaninie zostałeś ochrzczony !
CO TO DLA CIEBIE ZNACZY?
O ile w ogóle cokolwiek znaczy ...
2-gie homilia alternatywna
Homilia
Sprzed wielu, wielu laty przypominam
sobie katechizmową definicję Chrztu świętego:
CHRZEST ŚWIĘTY jest to
pierwszy i najpotrzebniejszy sakrament,
który gładzi w nas grzech pierworodny,
obdarza nas łaską uświęcającą i
godnością Dziecka Bożego
i włącza nas do Świętego Chrystusowego
Kościoła.
Pewnie i wielu z was ją pamięta, ale ...
czy naprawdę rozumiemy o co w niej chodzi? Czy rodzice przynoszący dziecko do
Chrztu wiedzą na pewno "o co tym wszystkim chodzi?" Czy nie jest
raczej tak, że "tradycyjnie" rodzice proszą o chrzest dziecka, bo
taki jest zwyczaj, bo na wszelki wypadek, bo "u nas wszyscy są
ochrzczeni" ... Może więc najpierw odpowiedzmy sobie na kilka
fundamentalnych pytań ...
Dlaczego Chrzest jest pierwszym i
dlaczego najpotrzebniejszym sakramentem?
Chrzest jest pierwszym sakramentem, bo
bez chrztu nie można otrzymać żadnego innego sakramentu. Jest też pierwszym bo
uzdalnia nas do wszystkich innych łask i przywilejów Kościele. Inaczej mówiąc
otwiera nam drogę do wszystkich innych sakramentów i łask jakie Bóg zsyła nam
przez pośrednictwo Kościoła.
Jest najpotrzebniejszym, bo gładzi w
nas grzech pierworodny, obdarza Łaską Uświęcającą, czyni nas dziećmi Bożymi.
Bez Chrztu nie jesteśmy w stanie zmienić naszej natury skażonej grzechem i
spodobać się Bogu. To co dzieje się w czasie Chrztu to dokładnie to samo co
opisuje dzisiejsza Ewangelia kiedy głos Ojca z nieba obwieszcza: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie». W czasie Chrztu tak właśnie oznajmia Bóg chrzczonej osobie: «Tyś
jest moim dzieckiem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie». Czyż możemy
życzyć dziecku czegoś więcej? Warto żeby rodzice zdawali sobie z tego sprawę,
że oto Bóg staje się faktycznie Ojcem dziecka, uświęca je swoją Łaską i
rozpoznaje w nim swoje dziecko, obraz Jezusa Chrystusa. Odkładanie więc przez
rodziców Chrztu do momentu kiedy „dziecko samo wybierze” jest jak odkładanie
karmienia dziecko do momentu kiedy „samo wybierze czym i jak chce być
karmione”. Dlatego więc na pewno można powiedzieć, że Chrzest jest na pewno
i pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem.
Chrzest nie tylko gładzi w nas grzech
pierworodny, który uczynił każdego z nas niegodnym Boga. Chrzest będąc efektem
zbawczej Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa przywraca nam
utraconą przez grzech pierworodny Łaskę Uświęcającą. Symbolem tego jest biała
szata, którą dziecko przyjmuje wraz ze słowami kapłana: "stałeś(aś)
się nowym stworzeniem i przyoblekłeś(aś) się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz
białą szatę. Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność
dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne."
Kiedy Chrystus wstępował do nieba na
zakończenie swojej mesjańskiej działalności na ziemi, polecił Apostołom: "Idźcie
więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i
Ducha Świętego." (Mt 28:19) To jest podstawowa misja kościoła
nauczać i chrzcić. Warto jednak zauważyć, że w synoptycznej ewangelii według
Marka Chrystus mówi coś więcej: "I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i
głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie
zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." (Mk 16:15-16).
Czyli, kto nie uwierzy i nie ochrzci się nie może być zbawiony.
Tutaj mamy najgłębszą podstawę do
stwierdzenia, że Chrzest jest pierwszym i najpotrzebniejszym
(koniecznym) sakramentem. Nie ma zbawienia bez Chrztu, tylko ... czy sama
ceremonia chrztu wystarczy, czy to jest naprawdę to o co chodziło Jezusowi? Czy
sama tylko ceremonia ochrzczenia dziecka wystarczy do jego zbawienia? Chrystus
mówi przecież coś więcej "Kto uwierzy !!! i przyjmie chrzest,
będzie zbawiony ..." Dlatego tak ważną jest wiara rodziców,
dlatego od rodziców właśnie wymaga się wyraźnego stwierdzenia, że podejmują się
wiarę tę dziecku przekazywać. Chrzest bez wiary rodziców i bez zdecydowanej
woli przekazania tej wiary dziecku jest tylko pustą ceremonią … Jakaż więc
odpowiedzialność rodziców i rodziców chrzestnych!?
To uświęcenie Łaską w czasie Chrztu
idzie tak daleko, że w tym momencie dziecko staje się godne samego Boga, bo sam
Bóg z miłości czyni je godnym siebie. To jest owa łaska, którą mamy zachować
nieskalaną, bo ona czyni nas godnymi Boga i otwiera nam bramy nieba na życie
wieczne. Jeśli zdarzy się po Chrzcie, że łaskę tę utracimy lub zniszczymy (a
dokonują tego nasze grzechy osobiste) to Chrystus w swej Boskiej Mądrości daje
na drugi sakrament, w którym łaskę tę możemy odnowić, a jest to Sakrament
Spowiedzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że tylko w stanie Łaski Uświęcającej
otrzymanej na Chrzcie świętym i nie skalanej naszymi osobistymi możemy przyjąć
Komunię świętą, czyli zjednoczyć się z Bogiem. Jeśli czynimy to bez owej
Uświęcającej Łaski, to popełniamy świętokradztwo. Bóg sam nas uzdalnia do
przyjmowania Go w sposób godny udzielając nam swej łaski w Sakramencie Chrztu i
proponując jej odnowienie w Sakramencie Spowiedzi. I nie należy sobie tego
lekceważyć.
Jest jeszcze jeden element Chrztu, o
którym nie można zapomnieć. Chrzest
"włącza nas do Świętego Chrystusowego Kościoła." Nie znaczy
to, że dziecko staje się członkiem jakiejś tajnej organizacji paramilitarnej,
lub członkiem ekskluzywnego klubu golfowego. Przez Chrzest stajemy się
członkami wspólnoty Ludu Bożego, która jest wspólnotą ludzi dążących do
zbawienia. I znowu, nie jest to ani wymysł papieża, biskupów czy księży, ani do
niczego niepotrzebne utrudnienie naszego życia. To sam Chrystus ustanowił
Kościół jako wspólnotę swoich wyznawców i uczniów, którzy wzajemnie sobie w
dążeniu do zbawienia pomagają. Tej wspólnocie dał konieczne i wystarczające
środki do zbawienia prowadzące, a są nimi właśnie sakramenty z Sakramentem
Ciała i Krwi na czele. Chrystus mówi: "Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb,
będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego
i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie."
(Jan 6:51,53)). Nie możemy więc twierdzić, że Kościół jest mi do niczego nie
potrzebny. Chrzest nie jest żadną
tajemniczą i czarodziejską ceremonią, ale jest sakramentem włączającym nas do
wspólnoty Kościoła, gdzie każdy ma swoje miejsce, swoje zadanie i swoją
odpowiedzialność, swoje prawa i swoje obowiązki. Pięknie o tej rzeczywistości
pisze św. Paweł porównując Kościół do żywego organizmu, do ludzkiego ciała.
(1Koryntian 12,12-27)
A to wszystko wypływa z faktu Chrztu
Chrystusa w Jordanie, z faktu, że w tym momencie Bóg mówi do każdego z nas: «Tyś
jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».