Środa Popielcowa – 22 lutego 2023
Dzisiejsza Środa Popielcowa to nie tylko dzień symbolicznego posypania głowy popiołem. Byłby to bowiem pusty symbol, gdyby za nim nie szło coś poważniejszego, tzn. poważna zmiana w moim życiu codziennym. W przeciwnym razie byłoby to tylko to, o czym mówi Izajasz:
„ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach,
i czci Mnie tylko wargami,
podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie;
ponieważ cześć jego dla Mnie jest tylko
wyuczonym przez ludzi zwyczajem,” Iz 29,13
Gdybym się ograniczył tylko do samego posypania głowy popiołem, to byłby to tylko pusty i niewiele znaczący symbol, coś przy pomocy czego, chciałbym uśpić moje sumienie i wmówić sobie, że na serio przygotowuję się przeżycia Wielkiego Postu.
Symbol ten ma znaczenie jedynie wtedy, gdy przypomina mi o czymś bardziej konkretnym.
To przede wszystkim uświadomienie sobie, że powinienem zerwać z grzechami i nałogami.
To okazja do Sakramentu Spowiedzi.
To okazja do podjęcia postanowień i to nie tylko tych symbolicznych, w rodzaju „będę jadł mniej słodyczy”. Co z tego, że będę jadł mniej słodyczy, jeśli w swoim zachowaniu względem innych jestem nieznośny, złośliwy, arogancki, egoistyczny, drażnię innych i ich lekceważę, uważam się za najmądrzejszego a innymi pogardzam?
Dlatego też na początku Wielkiego Postu Chrystus nawołuje: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Najpierw przypomnij sobie, że jesteś prochem i proch się obrócisz. Że – tak na dobrą sprawę – nie ma w twoim życiu NIC Z CZEGO MÓGŁBYŚ SIĘ CHLUBIĆ, bo wszystko jest darem Bożym. Warto się zastanowić nad tym, co to ma konkretnie znaczyć w moim życiu?
I trzeba od razu zauważyć, że sowa „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” to nie jest „delikatna propozycja” ze strony Chrystusa,
Jeśli to wezwanie podejmiesz to dobrze, ale jeśli nie, to też nic złego się nie stanie.
Chrystus mówi tu raczej w trybie kategorycznym, NAWRACAJCIE SIĘ! bo mówi do swoich uczniów, od których ma prawo wymagać, bo zdeklarowali się, że są Jego uczniami.
My byśmy tak chcieli, trochę tego i trochę tego, niby POSTARAM SIĘ nawrócić, ale tak nie do końca, bo musiałbym zrezygnować z tego co dla mnie takie przyjemne. I tutaj jest zasadzka. Bo jest różnica pomiędzy POSTARAM SIĘ, a POSTANAWIAM SIĘ NAWRÓCIĆ, czy raczej ustawicznie się NAWRACAĆ.
Chrystus nie oczekuje od nas jednorazowego nawrócenia, bo wie doskonale, że w naszej ludzkiej kondycji bez Jego pomocy jest to prawie niemożliwe. On oczekuje ustawicznego NAWRACANIA SIĘ, ustawicznej pracy nad sobą.
Dlatego prorok Joel w pierwszym czytaniu nawołuje:
„Pan mówi: Nawracajcie się do mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości,”
Samo posypanie głowy popiołem czy nawet symboliczny post cielesny i umartwienie niewiele znaczą, jeśli za nimi nie idzie nawrócenie serca, żal za grzechy i zmiana życia. Bóg okazuje swoje miłosierdzie nie dlatego, że symbolicznie posypałam głowę popiołem, ale okazuje je tym, którzy podjęli konkretną walkę ze swoimi nałogami i grzechami.
*************************
Pokuta i nawrócenie
Środa Popielcowa to doskonała okazja do przypomnienia sobie tego, o czym zazwyczaj nie chcemy lub nie lubimy pamiętać. Nie należy tego jednak rozumieć jako karcenie, lub straszenie, ale raczej jako przypominanie nam o czymś najważniejszym w naszym życiu. Tak w dzisiejszych czytaniach, jak i w całej liturgii pojawiają się dwa elementy: temat nawrócenia i element pokuty. Cały Wielki Post to okres szczególnie tym dwóm tematom poświęcony. A w liturgii Środy Popielcowej wyraża się to nie tylko słowami czytań, ale i formułą jaką kapłan wypowiada posypując nasze głowy popiołem (Joz 7:6; 2Sm 13:19; Est 4:1; Iz 58:5): „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) lub „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” (por Rdz 3,19; Ps 103,14). Przypominają nam te słowa o konieczności ustawicznego, dogłębnego rewidowania naszego życia i pogłębiania naszej wiary, oraz o jego kruchości i skończoności. Być może dlatego dzisiaj Kościół przypomina nam prawdę o skończoności naszego doczesnego życia, aby z tym większą radością oznajmić na zakończenie Wielkiego Postu, że Zmartwychwstanie Chrystusa daje nam szansę na coś o wiele wspanialszego, na życie wieczne (Rz 6:5; J 6:47)?
Zanim jednak dojdziemy do radości Wielkanocnego poranka trzeba abyśmy się nawrócili i naprawdę uwierzyli Panu Życia i Śmierci, Jezusowi Chrystusowi, który ma moc odrodzenia naszych śmiertelnych ciał do życia wiecznego. Tak więc ani Środa Popielcowa, ani Wielki Post nie są czasem żałoby i ponuractwa. Jest raczej czasem realnej i bardzo rzeczowej refleksji nad sobą i czasem przypominania o tym o czym zazwyczaj nie chcemy pamiętać.
Mówienie w dzisiejszych czasach o pokucie i potrzebie nawrócenia nie bardzo jest w modzie, bo czasy współczesne cierpią na duchową krótkowzroczność i oczarowanie doczesnością. Nie dostrzegając wiecznych horyzontów, gloryfikują doraźny sukces i płytkie szczęście. Stąd tym bardziej trzeba sobie o tym przypominać, abyśmy nie dali się pochłonąć owej doczesności.. Bo doczesność sama w sobie nie jest złem, ale tylko wtedy, gdy jest mądrze przemieniana w wieczność. I to właśnie proponuje nam Kościół w okresie rozpoczynającego się Wielkiego Postu; jak mądrze przez pokutę i nawrócenie przemieniać to, co nieustannie przemija w tworzywo wieczne.
Pochylając głowę do posypania popiołem pomyśl właśnie o tym, że oto Chrystus, Który jest także Panem czasu i wieczności powołuje cię właśnie do czegoś większego, do nieśmiertelności.
*************************
Komentarz alternatywny
Tyle już razy w moim życiu przeżywałem Środę Popielcową, tyle już razy rozpoczynałem Wielki Post … I za każdym razem powracające z coraz większą wyrazistością pytanie; „I co się w moim życiu zmieniło?” A nawoływanie Chrystusa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) pozostaje nadal zadaniem do wykonania. Jak trudno jest coś zmienić w życiu, jak trudno jest radykalnie uwierzyć w Ewangelię … Dlaczego? Przecież nie brak mi ani środków, ani możliwości. Przecież nie jestem ateistą, czy nawet kimś religijnie obojętnym. Przecież wewnętrznie jestem przekonany o słuszności Ewangelii, o Prawdzie Dobrej Nowiny, tylko … tylko jakiś marazm już dawno wkradł się w moje życie. Marazm i zniechęcenie, ociężałość i brak dynamizmu. Życie codzienne arogancko wciska się ze swoimi potrzebami i nakazami, ze swoimi ekonomicznymi „prawami” . I tak trudno nabrać dystansu, tak trudno oderwać się -chociaż na chwilę- od konieczności robienia pieniędzy, tak trudno zaryzykować i pójść na całość. Tak trudno w końcu zaufać Chrystusowi, w Którego przecież wierzę! Ale jakoś tak nijako i bez przełożenia na życie. I powracają pełne wyrzutu słowa Chrystusa: „Biada tobie, bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły.” (Mt 11:21)
Każdy Wielki Post, to kolejna okazja do wyrwania się z marazmu i nijakości, do krytycznego spojrzenia na swoje życie, do podjęcia na nowo wysiłku zmiany, nawrócenia, do otrząśnięcia się i rozpoczęcia na nowo. Warto co roku podejmować taki wysiłek, mimo, że nieraz wydaje się nam, że jest on tak nieefektywny, że skutki są tak mało widoczne. Warto, bo może bez tych corocznych małych wstrząsów byłoby jeszcze gorzej? Bo może bez tego corocznego posypania głowy popiołem zapomniałbym w ogóle, że prochem jestem i wpadłbym w pychę nie do uniesienia? A nie ma nic gorszego dla człowieka niż pełne pychy przekonanie, że się jest doskonałym i że już nic nie należy zmieniać.
Stefan Świeżawski pisał – „naprawdę wolny jest człowiek, w którym może się rozwijać pełne życie duchowe, przyrodzone i nadprzyrodzone, nie natrafiając na przeróżne opory rozlicznych braków, a zwłaszcza grzechu”. Uwolnić się od rozlicznych spętań, jakie nawarstwiały się całymi miesiącami w naszym życiu, żeby swobodnie zbliżać się do Boga, wzmacniać miłujące więzi ze Stwórcą, to podstawowy cel Wielkiego Postu.
*************************
Znak pokuty i nawrócenia
Posypanie głowy popiołem na początku Wielkiego Postu jest jedynie zewnętrznym znakiem, symbolem czegoś znacznie głębszego, co musi się dokonać w naszych sercach, w naszym życiu. W pierwszym czytaniu dzisiejszej liturgii prorok Joel mówi w sposób bardzo klarowny i zdecydowany: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!” Słowa te są wołaniem samego Boga, Który nie oczekuje od nas pustych, aczkolwiek wzruszających symboli, ale rzeczywistego nawrócenia i zmiany życia. Do tego samego nawołuje w dzisiejszej Ewangelii sam Zbawiciel mówiąc: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli …”. Tego rodzaju bowiem -zewnętrzne tylko- postępowanie i przestrzeganie postu jest obłudą i hipokryzją. Ileż to razy w naszym codziennym życiu zżymamy się i denerwujemy dwulicowością i zakłamaniem innych? Ileż to razy mierzi nas i drażni nieszczerość i udawanie, fałszywa pobożność i faryzeizm? Czy nie jesteśmy zmęczeni tego rodzaju udawaniem? A gdybym tak przyjrzał się uczciwie mojemu własnemu postępowaniu, gdybym miał odwagę zobaczyć jak bardzo ja sam jestem zakłamany i nieszczery, jak daleko mi do prawdziwego nawrócenia … ? Ten -niestety bolesny- proces uczciwej autokrytyki jest konieczny i to nie tylko na początku Wielkiego Postu. Jest on konieczny, a nawet nieodzowny w całym moim życiu. Wielki Post jest jedynie okazją do uświadomienia mi tego w sposób bardzo bezpośredni i dosadny. Na nic posypanie głowy popiołem, na nic fałszywe i obłudne udawanie, jeśli na co dzień nie jestem w stanie rewidować i naprawiać swojego postępowania, jeśli ustawicznie udowadniam sobie i innym, że jestem nieomylny, doskonały, godny powszechnego podziwu i nigdy się nie mylę.
Gest posypania głowy popiołem nie ma mnie upokorzyć, ale przypomnieć mi podstawową prawdę, że są w moim życiu obszary pychy i samouwielbienia, gdzie tyranizuję innych -żyjących ze mną i wokół mnie- ludzi moją zarozumiałością i pewnością siebie, moją rzekomą nieomylnością i arogancją. Myślę, że oprócz przyjęcia popiołu na nasze głowy w Środę Popielcową powinniśmy zrobić jeszcze jedną bardzo użyteczną i przydatną rzecz, a mianowicie spojrzeć krytycznie w lustro. Zazwyczaj patrzymy w lustro aby się upewnić jaki to jestem dobry(a),piękny(a) szlachetny(a) i godny(a) podziwu. Czasami patrzymy w lustro aby zobaczyć ile zmarszczek lub siwych włosów nam przybyło. Czy jednak stać mnie na to, aby spojrzeć w lustro krytycznie i dostrzec tam moje prawdziwe oblicze: nie takie znowu piękne i godne podziwu? Czy stać mnie na to aby wyciągnąć z tego krytycznego samo-oglądu jakieś konkretne wnioski?
A te konkretne wnioski to nic innego, jak nawrócenie i odmiana życia.
Słowa wypowiadane w czasie posypania głów popiołem przypominają mi bowiem o dwóch rzeczach, o których zazwyczaj pamiętać nie chcę: „pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz” oraz „nawróć się i uwierz w Ewangelię”. Wielki Post to nie tylko zewnętrzne znaki i symbole, to nie tylko Nabożeństwo Gorzkich Żalów czy Drogi Krzyżowej, to nie tylko ograniczenia w spożywaniu pokarmów czy rekolekcje parafialne, to także uczciwa Spowiedź, żal za grzechy i prawdziwe, dogłębne nawrócenie.
Tego życzmy sobie wzajemnie u progu kolejnego Wielkiego Postu.