Liturgia Słowa:
I czytanie: Pwt 30, 15-20
Psalm resp.: Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6 (R.: Ps 40(39), 5a)
Werset: Mt 4, 17
Ewangelia: Łk 9, 22-25
Krzyż bramą do życia …
Nikogo nie trzeba przekonywać o wartości życia. Jest ono bowiem tą podstawową rzeczywistością która warunkuje wszystko. Wszystko też robimy, aby to życie podtrzymać, udoskonalić, zachować. Gimnastyka, sport, odpoczynek, zdrowe odżywianie, praca, cała nasza aktywność ma ten jeden, zasadniczy cel – rozwijanie, ulepszanie, podtrzymanie życia. Tylko, czy aby nie zapominamy, że nie chodzi przecież jedynie o życie naszego ciała? Można bowiem żyć zewnętrznie tak, jakby wszystko było w najlepszym porządku, a jednocześnie tracić życie, być daleko od Życia, którym jest sam Bóg.
W Apokalipsie Chrystus mówi: „To mówi Ten, co ma Siedem Duchów Boga. Znam twoje czyny: masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły.” (Ap 3,1) Jakże często tak właśnie jest w moim życiu, że mimo pozorów jestem umarły? Jakże często w całym naszym zabieganiu o poprawę jakości życia zapominamy, że w końcu nie o to chodzi, aby więcej mieć i wygodniej żyć, ale aby żyć w pełni? A czy nie jest przypadkiem i tak, że zabiegając o życie, o jego zachowanie, tracimy je bezsensownie, marnujemy na rzeczy bez znaczenia? (Mt 16:25) „Umysł bez widzenia Boga choruje” – twierdził św. Tomasz z Akwinu. I miał rację, bo bez Absolutnej Perspektywy człowiek kluczy po bezdrożach niedostatecznie oświetlonych blaskiem Prawdy i oddala się od Celu.
Paradoksalna jest logika Ewangelii, która każe nam stracić życie, aby je naprawdę odzyskać. Ale jest tak tylko dlatego, że przykładamy do niej nasze ludzkie miary, że boimy się zaufać Temu, od Kogo „wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce” łącznie z łaską życia (J 1,16). A to przecież On jest źródłem życia, On jest Życiem samym, jest Drogą i Prawdą. On jest prawdziwą drogą życia, On jest Drogą w Prawdzie do Życia wiecznego (J 14,6). A my nie chcemy Mu zaufać, nie chcemy uwierzyć, że tylko On może nam naprawdę dać Życie, którego nikt nam odebrać nie potrafi (J16:22). On proponuje nam jednocześnie krzyż jako bramę do życia. (Mt 16:24). A my wolimy się urządzać po swojemu, zabezpieczać w towarzystwach ubezpieczeniowych, my szukamy naszego własnego sposobu na nieśmiertelność. I być może dlatego stale przegrywamy, tracimy, stale jesteśmy niezadowoleni, zmęczeni, zniechęceni.
Nie bójmy się tej logiki krzyża, bo jak pisze C. K. Norwid w wierszu “Dziecko i krzyż”:
Ojcze mój! Twa łódź
Wprost na most płynie
Maszt uderzy!…wróć…
Lub wszystko zginie…
Patrz! Jaki tam krzyż,
Krzyż niebezpieczny…
Maszt się niesie wzwyż,
Most mu poprzeczny.
Synku! Trwogi zbądź!
To znak zbawienia!
Płyńmy! Bądź co bądź…
Patrz jak się zmienia!
Oto – wszerz i wzwyż
Wszystko toż samo.
Gdzież się podział krzyż?
Stał nam się bramą!