11 października 2024

XXVIII Niedziela w ciągu roku – B

 Mdr 7,7-11

Dlatego się modliłem i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem ją nad berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa. Nie porównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej ma wartość błota. Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo nie zna snu blask od niej bijący. A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku.

Hbr 4,12-13

Żywe, bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.

Mk 10,17-30

Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu rzekł: Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę. On Mu rzekł: Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości. Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego. Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego „tym, którzy w dostatkach pokładają ufność”. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: Któż więc może się zbawić? Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe. Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.


Najważniejsze pytanie

Zarzynam swoje życie, urabiam się po łokcie, dałem się wciągnąć w cały ten młyn, nakręcany maszyną, której na imię sukces. Mam już wszystko, albo prawie wszystko... i oczywiście przyklejony do ust fałszywy i nieszczery uśmieszek, człowieka sukcesu. Wmówiłem sobie, że to wszystko daje mi szczęście, że dzięki temu, i temu i jeszcze temu będę szczęśliwy. A jeśli nie jestem, to sprawiam wrażenie, wmawiam sobie. Pokazuję innym, jak bardzo dobrze mi się powodzi, chełpię się swoim bogactwem i dobrobytem, kłuję oczy innych moją zamożnością, za którą przecież zapłaciłem zdrowiem, wysiłkiem, spokojem sumienia... I am happy!!!

Człowieku pozornego sukcesu, człowieku nieszczerego i udawanego uśmieszku... Czy naprawdę jesteś szczęśliwy? Czy naprawdę masz już wszystko? Czy rzeczywiście osiągnąłeś sukces? A może się tylko łudzisz i okłamujesz zarówno siebie, jak i Twoich przyjaciół, sąsiadów, rodzinę i znajomych. A może tylko ze wstydu nie chcesz się przyznać, że Twoje życie -tak naprawdę- jest absurdalnie puste!? A może trzeba Ci usłyszeć słowa wypowiedziane przez Jezusa do bogatego młodzieńca: "Sprzedaj wszystko, co masz, pozbądź się całego tego zbędnego balastu, rozdaj to ubogim, niech się cieszą chwilowym szczęściem, Ty chodź za mną i nie licz za bardzo na zdobyte przez ciebie bogactwa. Wszystko to śmieci i nic z tego nie weźmiesz ze sobą. Nie tego potrzebujesz i nie za tym tęsknisz! Nie szukaj i nie zabijaj się dla czegoś, co ulegnie zniszczeniu."

Coś, co wydaje się być absurdem w ludzkich oczach, niekoniecznie jest nim naprawdę.

Bogatszym staje się nie ten, kto zbiera, ale ten, kto rozdaje...

Szczęśliwym nie ten, kto szuka szczęścia, ale ten, kto próbuje innych czynić szczęśliwymi...

Zamożnym nie ten, kto zaspakaja wszystkie swoje zachcianki, ale ten, kto umie je poskramiać...

Po co ja żyję? Jaki jest cel mojego zabieganego życia? Czy naprawdę, to co uważam za nieodzowne, jest tak bardzo nieodzowne, że gotów jestem poświęcić dla tego kolejną noc, kolejne godziny ukradzione rodzinie, kolejnych ludzi zgnojonych przeze mnie...? Po co ja żyję?

Opuść wszystko i zobacz, że czeka na ciebie stokroć więcej i życie wieczne na dodatek...


28 Sunday in Ordinary Time – B

Mk 10:17-30As Jesus was setting out on a journey, a man ran up, knelt down before him, and asked him, "Good teacher, what must I do to inherit eternal life?"

Jesus answered him, "Why do you call me good? 

No one is good but God alone.”

You know the commandments:

You shall not kill;

you shall not commit adultery;

you shall not steal;

you shall not bear false witness;

you shall not defraud;

Honor your father and your mother."

He replied and said to him, "Teacher, all of these I have observed from my youth."

Jesus, looking at him, loved him and said to him,

"You are lacking in one thing. Go, sell what you have, and give to the poor and you will have treasure in heaven; then come, follow me."

At that statement his face fell, and he went away sad, for he had many possessions.

Jesus looked around and said to his disciples, "How hard it is for those who have wealth to enter the kingdom of God!"

The disciples were amazed at his words.

So, Jesus again said to them in reply, "Children, how hard it is to enter the kingdom of God! It is easier for a camel to pass through the eye of a needle than for one who is rich to enter the kingdom of God." They were exceedingly astonished and said among themselves, "Then who can be saved?" Jesus looked at them and said, "For human beings it is impossible, but not for God. All things are possible for God."

Peter began to say to him, "We have given up everything and followed you." Jesus said, "Amen, I say to you, there is no one who has given up house or brothers or sisters or mother or father or children or lands for my sake and for the sake of the gospel who will not receive a hundred times more now in this present age: houses and brothers and sisters and mothers and children and lands, with persecutions, and eternal life in the age to come."


HOMILY in English

The teaching against our selfish culture

It's interesting:

The question asked by young men: "What must I do to inherit eternal life?" Jesus does not answer: "Be free. Follow your conscience. If you feel good do whatever you wish" – like some of our contemporary liberalistic theologians.

Jesus' answer is precise and sharp:

"You know the commandments:

you shall not kill;

you shall not commit adultery;

you shall not steal;

you shall not bear false witness;

you shall not defraud;

Honor your father and your mother."

We prefer to have the watered, nice and polite answers. But Jesus answers directly and sharply: Keep commandments! God gave us the commandments as an objective and reliable point of reference. We shall not dissolve them in the subjective and relativistic ideologies and politically correct theories. Like to the young men, He tells me also: "If you would like to inherit eternal life there is only one way; KEEP THE COMMANDMENTS!!!!"

So, do I realize that unless I keep the God's commandments, I will NOT ENTER THE KINGDOM OF GOD?

I certainly know the commandments and I don't need to smooth and flatten them, make them easy and more human. There are the objective and the most reliable means of entering the eternal life.

But this is not the end of Christ's teaching.

Many or most of us, sitting in the pews are not killers, adulterers, thieves, chronic liars, sinister schemers of fraud, or parent abusers. Rather, we are observing the commandments with faithfulness. Perhaps they are many people in our congregation who might be able to say to Jesus with the young man from the Gospel – “Teacher, all of these I have observed from my youth”. Nevertheless, like the young, rich man, Jesus can most likely address each one of us with the words – "You are lacking one thing … sell what you have, and give to the poor".

And this is the climax of His teaching. This is the most difficult point of His Gospel, because we –in the individualistic society- we are convinced that it is my right to possess, to defend and to multiply my possessions. The whole world around me is telling me that I am the most important, the most precious person and my needs, my requirements and desires are on top and should be satisfied by all means. If they are not satisfied, I am disappointed; I am upset and even frustrated.

And Jesus in His teaching is going against this mentality. He says openly: "Go, sell what you have, and give to the poor and you will have treasure in heaven; then come and follow me."

Very sturdy and very difficult teaching ...

My rights to possess against the teaching of Christ …

The teaching, which is not at all smooth and nice. The teaching which openly states: "How hard it is for those who have wealth to enter the kingdom of God!"

Why is it difficult for rich men to enter the Kingdom of God? Is it the richness a kind of curse? Is richness a sin? Or maybe it is rather because the richness makes me blind and so I cannot see anymore nor God neither my neighbor?

"How hard it is for those who have wealth to enter the kingdom of God!"

It is hard not because the richness as such is a sin but because being rich very often, I become blind and selfish, self-centered …

It's my choice to listen to - or not.

 



4 października 2024

XXVII Niedziela w ciągu roku - B

 Rdz 2,18-24

Potem Pan Bóg rzekł: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc. Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę istota żywa. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta. Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.

Hbr 2,9-11

Widzimy natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci. Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z jednego /są/ wszyscy. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich swymi braćmi,

Mk 10,2-16

Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich, jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich, bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.



Nie jest dobrze, kiedy człowiek jest sam

I dlatego Bóg stworzył człowiekowi pomoc, CZŁOWIEKA, ale człowiek współczesny nie uznał tej pomocy za odpowiednią i sam stworzył sobie inne zastępniki — maszyny: telewizor, komputer, samochód, wirtualne rzeczywistości, ułudy i marzenia, sny i całą technikę, w której traci się wartość człowieczeństwa. Chory — idzie do szpitala, mający kłopoty — szuka zapomnienia w nałogach lub pomocy u psychoanalityka, może nim być również dobrze zaprogramowany komputer. Ucieka od człowieka, nie szuka jego towarzystwa, ani nie jest mu ono potrzebne. Człowiek uznał, że największym zagrożeniem dla niego jest właśnie stworzony przez Boga towarzysz, drugi człowiek i dlatego odgradza się od drugiego człowieka całą armią maszyn i barier.

A czy jest szczęśliwy? "Jeśli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego". A dziecko wie, że najbardziej potrzebne mu są nie zabawki, nie butelka pełna smacznej i witaminizowanej odżywki, ale ciepło matki, jej troska i miłość, drugi człowiek.

Gdzie jest w moim życiu drugi człowiek? Tak bardzo zindywidualizowaliśmy naszą codzienność i zatomizowali nasze życie, tak bardzo myślimy o sobie, że zapominamy iż najlepszym lekarstwem na wszystkie ludzkie choroby jest właśnie drugi człowiek. Tę prawdę odkrywa się w szczególny sposób w Afryce, gdzie jednostka, bez klanu i grupy jest niczym, gdzie liczy się drugi człowiek, który jest mi dany ku pomocy, abym nie był samotnikiem, abym nie zginął w otaczającej, nieraz nieprzyjaznej rzeczywistości.

A my, Europejczycy... tak bardzo cenimy sobie naszą niezależność, nasz indywidualizm..., że wolimy się stać niewolnikami maszyn niż dzielić nasz los, kłopoty i radości z drugim człowiekiem, stworzonym dla nas ku pomocy. Jak bardzo na tym tracimy...

I ja... zamiast mówić te słowa do żywych parafian, wstukuję je w idiotyczną maszynkę... Przecież to jest paranoja ... Oderwij się od ekranu komputera, idź, spotkaj drugiego człowieka, on jest darem Bożym dla ciebie, a nie te wszystkie zastępniki i maszynki, które sam sobie stworzyłeś. Żadna z nich ani w 1/100 nie dorównuje stworzonemu przez Boga towarzyszowi Twojego życia — drugiemu człowiekowi. Spotkaj człowieka, a sam staniesz się bardziej człowiekiem. Obcując tylko z maszynkami, sam stajesz się coraz bardziej maszyną...

I przekorny wiersz ks. Twardowskiego:

Skrupuły pustelnika

Tak się zająłem sobą, że czekałem, aby nikt nie przyszedł
stale prosiłem o jeden tylko bilet dla siebie
nawet nic mi się nie śniło
bo śpi się dla siebie, ale sny ma się dla drugich

jeśli płakałem — to niefachowo
bo do płaczu potrzebne są dwa serca

broniłem tak gorliwie Boga, że trzepnąłem w mordę człowieka
myślałem, że kobieta nie ma duszy, a jeśli ma to trzy czwarte

założyłem w sercu tajną radiostację i nadawałem tylko swój program
przygotowałem sobie kawalerkę na cmentarzu
i w ogóle zapomniałem, że do nieba idzie się parami
nie gęsiego

nawet dyskretny anioł nie stoi osobno
...

A i Chrystus wybrał nie jednego, ale Dwunastu i posyłał ich po dwóch i po trzech ...


Dzisiejsze czytania z XXVII Niedzieli zwykłej roku B skupiają się na temacie małżeństwa, relacji między mężczyzną a kobietą oraz na znaczeniu jedności w oczach Boga. W sposób szczególny dotykają one tajemnicy miłości małżeńskiej, która jest powołaniem do jedności i wzajemnego wsparcia.

Rdz 2, 18-24 – Bóg stwarza kobietę z żebra mężczyzny, co symbolizuje ich wspólne pochodzenie i nierozłączną więź. Mężczyzna uznaje kobietę za „kość z moich kości i ciało z mego ciała”, co podkreśla jedność i równość między nimi. Małżeństwo to nie tylko instytucja społeczna, ale głęboka relacja duchowa i fizyczna, której celem jest wzajemne wsparcie. Nie chodzi o pomoc jedynie w sensie służenia, ale o równorzędne partnerstwo, które prowadzi do wspólnego rozwoju i pełni życia.

Hbr 2, 9-11 – List do Hebrajczyków zwraca naszą uwagę na Jezusa, który poprzez swoje cierpienie i śmierć otworzył drogę do zbawienia. Jezus, jako przewodnik naszego zbawienia, ukazuje, że pełnia jedności z Bogiem i z innymi ludźmi osiągana jest poprzez poświęcenie, ofiarę i miłość. W małżeństwie, podobnie jak w życiu Chrystusa, prawdziwa jedność nie opiera się jedynie na uczuciach, ale na gotowości do oddania się drugiej osobie, do wyrzeczeń i do miłości, która przekracza samego siebie.

Mk 10, 2-16 – Jezus w rozmowie z faryzeuszami przypomina o Bożym zamyśle wobec małżeństwa: „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!”. Jego słowa wyraźnie pokazują, że małżeństwo jest nierozerwalnym związkiem, który ma swoje korzenie w Bożym planie stworzenia. Zwraca On uwagę na pierwotny zamysł Boga, który przewidywał jedność mężczyzny i kobiety, bez możliwości jej naruszenia przez rozwód. Zatwardziałość serca ludzi prowadzi do osłabienia tej jedności, ale Boże pragnienie pozostaje niezmienne: związek małżeński ma być nierozerwalny, trwały i oparty na miłości.

Na zakończenie Jezus mówi o dzieciach, które przynoszono do Niego. Dzieci symbolizują czystość serca i zaufanie – cechy, które są kluczowe również w małżeństwie. Małżonkowie powinni patrzeć na siebie z taką samą otwartością i ufnością, jak dziecko patrzy na swojego rodzica. Jezus przypomina, że do królestwa Bożego wchodzą ci, którzy mają serce jak dzieci – pełne pokory, prostoty i zaufania.

Dzisiejsze czytania uczą nas, że małżeństwo nie jest tylko umową prawną, ale powołaniem do głębokiej jedności, miłości i wierności. Chrystus wzywa nas do naśladowania Jego ofiarnej miłości, gotowej na poświęcenie dla drugiej osoby. Małżeństwo jest miejscem, gdzie możemy realizować ten wzór miłości – stając się jednym ciałem, wspierając się nawzajem i wchodząc w coraz głębszą relację z Bogiem.

23 sierpnia 2024

XXI Niedziela w ciągu roku – B

 Joz 24,1-2.15-17.18b

Jozue zgromadził w Sychem wszystkie pokolenia Izraela. Wezwał też starszych Izraela, jego książąt, sędziów i zwierzchników, którzy się stawili przed Bogiem. Jozue przemówił wtedy do całego narodu: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Po drugiej stronie Rzeki mieszkali wasi przodkowie od starodawnych czasów: Terach, ojciec Abrahama i Nachora, którzy służyli bogom cudzym. Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu. Naród wówczas odrzekł tymi słowami: Dalekie jest to od nas, abyśmy mieli opuścić Pana, a służyć bóstwom obcym! Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy? Pan ponadto wypędził przed nami wszystkie te ludy wraz z Amorytami, którzy mieszkali w tym kraju. My również chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem.

Ef 5,21-32

Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.

J 6,54.60-69

Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca. Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.


Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?

Jakże często i my tak myślimy, a nawet mówimy, słuchając Bożych przykazań, narzekając na przestarzałe i niedzisiejsze wymagania moralne. Jakże często i my tak właśnie widzimy rzeczywistość religii, Kościoła, praw Bożych, wymagań stawianych nam jako chrześcijanom. Gorszymy się, oburzamy, utyskujemy, narzekamy, odrzucamy, szemrzemy jak uczniowie Jezusa. Czy nie jest tak właśnie dlatego, że nie rozumiemy? Czy nie jest tak dlatego, że nasze myślenie jest płytkie, przyziemne, egoistyczne, jedynie ludzkie, doczesne? A chociażby wymagania dotyczące nierozerwalności i świętości małżeństwa, o których wspomina św. Paweł w swoim liście do Efezjan. A my mamy swoje racje, swoje tłumaczenia, swoje powody, swoje widzenie świata i rzeczywistości, których Bóg nie chce zrozumieć, których On w swoim "oddaleniu" nie chce uznać. Podobnie jest w sprawie naszej wierności Bogu, w naszych codziennych interesach, w naszej uczciwości, rzetelności, prawości lub raczej jej braku.

W tak wielu sytuacjach i w tak wielu wypadkach zapominamy, odrzucamy, buntujemy się, bo wierzymy ciału i podążamy za jego wymogami, za jego racjami i za jego prawem. Nie może żyć człowiek w rozdarciu i nie może żyć podwójnym życiem. Tak bardzo przywiązany do ciała i jego praw odrzuca więc Boga i Jego prawa i nakazy. A wtedy co ...? Odchodzimy, wątpimy, zrywamy kontakt z Kościołem z Bogiem, z religią, nie chcemy już "służyć Panu". rezygnujemy z religijnych praktyk, z sakramentów, z łaski, z możliwości nawrócenia. Odrzucamy samo Życie, odrzucamy Ducha, aby iść za ciałem. I w ten sposób rodzi się nasz praktyczny, codzienny materializm, nasze małe codzienne niewierności i ostatecznie nasze zdecydowane odejście w nicość, w ułudę, w pozorne szczęście ..., które nigdy nie nadejdzie.

Czy i ty chcesz odejść? A do kogo pójdziesz, kto ma słowa życia? Kto jest Życiem Wiecznym?


Homilia alternatywna

Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?

Pewna gazeta ogłosiła ankietę na temat wiary. Jeden z respondentów napisał (dosyć kuriozalne wyznanie wiary):

„Wierzę w Boga, Stworzyciela nieba i ziemi ...”, ale jestem heretykiem - w rozumieniu, jakie Kościół katolicki nadaje temu pojęciu. A heretyk jest podobno gorszy od ateisty.

Ostatnio – może już z powodu wieku- z Panem Bogiem rozmawiam dość często, zwłaszcza jak jestem w górach. I mam wrażenie, że chyba się lubimy. Jeśli ma On do mnie żal za formę naszego dialogu, to jakoś mi tego nie okazuje. Staram się żyć zgodnie z Jego przykazaniami i permanentnie nie przestrzegam tylko jednego. Bo tak sobie myślę, że jakby Dobry Bóg obdarzył nas popędem seksualnym tylko w celu prokreacji, to byśmy go odczuwali raz do roku przez tydzień, jak misie.

W Pana Boga warto wierzyć z kilku powodów. Jak się kocha życie, to milej jest w sercu z przeświadczeniem, że się ono nie kończy na tym ziemskim padole. Jak się ma problemy, a nie tylko sukcesy, to łatwiej je znieść z myślą, że On gdzieś jest i nad nami czuwa. A jak nasze problemy są naprawdę wielkie, to może pomóc przekonanie, że cierpienie nie jest pozbawione sensu. I wreszcie w Pana Boga warto zainwestować ze względów czysto pragmatycznych. Absolutną rację miał Pascal. Jak Boga nie ma, to wiara w Niego niewiele nas kosztuje w porównaniu z nieszczęściem, jakie może nas spotkać, gdyby On jednak był, a my byśmy w Niego nie wierzyli.

Te wszystkie argumenty „za” dostrzegłem dopiero z wiekiem. W dzieciństwie przestałem chodzić do kościoła, jak tylko zacząłem myśleć. Zaraz po Pierwszej Komunii. Jak się do mnie mówi, staram się słuchać. I jak słuchałem, co mówił ksiądz z ambony, miałem coraz więcej wątpliwości. To obrażało inteligencję nawet 10-latka. Wiara nie opiera się co prawda na rozumie, tylko właśnie na wierze. Ale księża podczas kazania mają dotrzeć do naszych serc i rozumów za pomocą argumentów. Tymczasem niektórzy z nich nie zdają sobie chyba sprawy, że swoimi słowami potrafią zrazić już nawet dzieci nie tylko do siebie samych, lecz także do Boga. Na szczęście czasem zdarza się taki ksiądz jak Jan Paweł Wielki.

Mój stosunek do religii zaczął się zmieniać po zamachu na Papieża. A sprawił to ten niezapomniany uśmiech na Jego twarzy, gdy osuwał się ugodzony kulą. Właśnie wtedy po raz pierwszy od wielu lat poszedłem się pomodlić.

Jednak regularnie do kościoła na msze nie zacząłem chodzić nawet wówczas, choć w stanie wojennym stało się to bardzo modne. Jakoś zawsze szedłem pod prąd. Paradoksalnie najlepiej poczułem się w kościele, gdy w wolnej Polsce dostałem paszport i mogłem wyjeżdżać za granicę. Tam nie rozumiałem, co ksiądz mówi. I czułem się trochę mistycznie

Minione święta Wielkiejnocy spędziłem jak zwykle w górach. Poszedłem do miejscowego kościoła w nadziei, że kapłani głęboko wierzących górali muszą mieć w sobie jakąś siłę przyciągającą tych twardych ludzi do Boga. W trakcie kazania, gdy już nie mogłem bez narastającej irytacji słuchać tego, co ksiądz plótł z ambony, zacząłem przyglądać się twarzom wiernych. I zrozumiałem na czym polega tajemnica ich wiary: oni po prostu nie słuchali kazania.

***********************

Jakże często i my tak myślimy, a nawet mówimy, słuchając Bożych przykazań, narzekając na przestarzałe i niedzisiejsze wymagania moralne. Jakże często i my tak właśnie widzimy rzeczywistość religii, Kościoła, praw Bożych, wymagań stawianych nam jako chrześcijanom. Gorszymy się, oburzamy, utyskujemy, narzekamy, odrzucamy, szemrzemy jak uczniowie Jezusa. Czy nie jest tak właśnie dlatego, że nie rozumiemy? Czy nie jest tak dlatego, że nasze myślenie jest płytkie, przyziemne, egoistyczne, jedynie ludzkie, doczesne? A chociażby wymagania dotyczące nierozerwalności i świętości małżeństwa, o których wspomina św. Paweł w swoim liście do Efezjan. A my mamy swoje racje, swoje tłumaczenia, swoje powody, swoje widzenie świata i rzeczywistości, których Bóg nie chce zrozumieć, których On w swoim "oddaleniu" nie chce uznać. Podobnie jest w sprawie naszej wierności Bogu, w naszych codziennych interesach, w naszej uczciwości, rzetelności, prawości lub raczej jej braku.

W tak wielu sytuacjach i w tak wielu wypadkach zapominamy, odrzucamy, buntujemy się, bo wierzymy ciału i podążamy za jego wymogami, za jego racjami i za jego prawem. Nie może żyć człowiek w rozdarciu i nie może żyć podwójnym życiem. Tak bardzo przywiązany do ciała i jego praw odrzuca więc Boga i Jego prawa i nakazy. A wtedy co ...? Odchodzimy, wątpimy, zrywamy kontakt z Kościołem z Bogiem, z religią, nie chcemy już "służyć Panu". rezygnujemy z religijnych praktyk, z sakramentów, z łaski, z możliwości nawrócenia. Odrzucamy samo Życie, odrzucamy Ducha, aby iść za ciałem. I w ten sposób rodzi się nasz praktyczny, codzienny materializm, nasze małe codzienne niewierności i ostatecznie nasze zdecydowane odejście w nicość, w ułudę, w pozorne szczęście ..., które nigdy nie nadejdzie.

Czy i ty chcesz odejść? A do kogo pójdziesz, kto ma słowa życia? Kto jest Życiem Wiecznym?

 

16 sierpnia 2024

XX Niedziela w ciągu roku - B

 Prz 9,1-6

Mądrość zbudowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn, nabiła zwierząt, namieszała wina i stół zastawiła. Służące wysłała, aby wołały z wyżynnych miejsc miasta: Prostaczek niech do mnie tu przyjdzie. Do tego, komu brak mądrości, mówiła: Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi!

Ef 5,15-20

Baczcie, więc pilnie, jak postępujecie, nie, jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie, przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. A nie upijajcie się winem, bo to jest [przyczyną] rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!

J 6,51-58

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Sprzeczali się, więc między sobą Żydzi, mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił — nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.


Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

Z ludzkiego punktu widzenia, słowa dzisiejszej Ewangelii są absolutnie nie do zrozumienia. Dla nas, praktyków chodzących twardo po ziemi mowa Jezusa jest całkowicie niezrozumiała, daleka od naszej szarej rzeczywistości, odległa od realiów dnia codziennego i nie do przyjęcia. Cóż to znaczy karmić się Ciałem Chrystusa? Cóż to znaczy pić Jego Krew? Nie rozgryziemy jej i nie zgłębimy naszym praktycznym rozumem, nie wyliczymy tego na naszych -najlepszych nawet- komputerach. Jej sens i głębokie znaczenie umyka naszemu logicznemu i pragmatycznemu myśleniu. Bo też i nie o zrozumienie chodzi, ale o uwierzenie, że Syn Boży może dać swoje Ciało na pokarm i swoją Krew na napój.

Tak, jak Żydom wydaje nam się to, co najmniej niesmaczne, żeby nie powiedzieć nierealnie pomylone, żeby ktoś kazał spożywać swoje ciało i pić swoją krew i jeszcze obiecywał za to życie wieczne!!!! Żydzi byli zgorszeni i oburzeni roszczeniami i obietnicami Chrystusa. Ale On z uporem maniaka stale powracał do tej samej sprawy. Kto nie będzie pożywał mego Ciała i pił mojej Krwi nie będzie miał życia wiecznego!

A "Mądrość zbudowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn... i rzekła: odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi. Prostaczek niech tu do mnie przyjdzie... " Nie będę i ja próbował ani wytłumaczyć, ani zrozumieć moim ograniczonym ludzkim rozumem, Bożej Mądrości, boć to przecież niemożliwe. Jedyne, co mogę to z pokorą, pochylić głowę i za św. Tomaszem powiedzieć: "Pan mój i Bóg mój." Uklęknąć przed Najświętszą Tajemnicą Chleba i Wina, przed Tajemnicą Ciała i Krwi, i bez rozumowych dywagacji, w pokorze i z wiarą karmić się tym Pokarmem na Życie Wieczne.

Kiedy miliony ludzi umierają na świecie z głodu chleba powszedniego, nie wolno zapomnieć, że jeszcze więcej umiera z głodu Chleba Wiecznego, że jeszcze większy głód i jeszcze większe spustoszenie spowodowane jest zaniedbaniem nawoływania Chrystusa: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, bierzcie i pijcie, to jest Krew moja." Nie rozumiemy, co Chrystus mówi, bo i zrozumieć nie chcemy, bo złe wybraliśmy narzędzie, bo nie wszystko na nasz ludzki rozum "da się przełożyć". Ale kto spożywa Ciało i pije Jego Krew... już tłumaczeń nie potrzebuje...

Chleba naszego powszedniego, ale i tego Wiecznego daj nam Panie.



9 sierpnia 2024

XIX niedziela okresu zwykłego Rok B

Wprowadzenie – Chrystus zapraszając nas na Eucharystię mówi wprost: „Ja jestem chlebem życia, który z nieba zstępuje: … Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” I po to właśnie tutaj przyszedłeś, aby spożywać chleb życia wiecznego. Byłoby smutno, gdybyś przegapił tę okazję.

PIERWSZE CZYTANIE  -  1 Krl 19, 4-8

Cudowny pokarm przywraca siły Eliaszowi

Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej

Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, powiedział: «Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków». Po czym położył się pod jednym z janowców i zasnął.

A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań, jedz!»

Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył.

Ponownie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga». Powstawszy, zatem, zjadł i wypił. Następnie umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  -  Ps 34 (33), 2-3. 4-5. 6-7. 8-9 (R.: por. 9a)

Refren: Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry.
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Refren.
Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Refren.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Refren.
Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych, *
aby ich ocalić.
Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, *
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę.
Refren.

DRUGIE CZYTANIE  -  Ef 4, 30 – 5, 2
Naśladować Boga, który objawił swoją miłość w Chrystusie

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan

Bracia:

Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie.

Bądźcie, więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na woń miłą Bogu.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ - J 6, 51ab

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA - J 6, 41-51

Chleb żywy, który zstąpił z nieba

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: «Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił». I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem».

Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.

Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata».

Oto słowo Pańskie.



Homilia

Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne

Oburzenie i zdziwienie Żydów jest w pewnym sensie zrozumiałe. Jezus bowiem pretenduje do najwyższej godności, jaką można sobie wyobrazić, do godności Syna Bożego, do rangi Boga samego, co na pewno dla wierzących Żydów było oburzające i szokujące. Z drugiej jednak strony Jezus nie mówi tego bez pokrycia. To co mówi i do czego pretenduje poświadcza swoimi czynami, daje świadectwo w cudach przez siebie zdziałanych. I stąd ma prawo oczekiwać wiary i zawierzenia, ma prawo przypuszczać, że słowa Jego będą uznane i zaakceptowane. W dzisiejszej dyskusji z Żydami udowadnia w sposób niemalże "matematyczno-logiczny", że jest On rzeczywiście posłanym przez Ojca Mesjaszem - Synem Bożym, Chlebem na Życie Wieczne, że wierzyć w Niego, to mieć życie wieczne, że zaufać Mu, to poznać Boga Ojca. I wtedy zatwardziałość Jego słuchaczy staje się zadziwiająca. W tym właśnie kontekście widzieć można, jak bardzo ludzki upór, zatwardziałość ludzkiego serca, może ograniczyć nawet Boże działanie.

Dziwimy się Żydom, że nie przyjęli Dobrej Nowiny. Dziwimy się ich zatwardziałości i ich uporowi, ich obojętności i zarozumiałości, ale spójrzmy na siebie samych ... Czy ja przyjmuję Słowo Boże z otwartością? Czy ja chętnie karmię się Ciałem Pańskim? Czy ja zawierzyłem i zaufałem Chrystusowi? Czy nie jest tak, że i ja się gorszę, że i ja odrzucam Go w imię mojego rozumu i mojej ludzkiej logiki?

Niewątpliwie nie jest łatwo przyjąć i uwierzyć do końca i bez zastrzeżeń. Niewątpliwie zawsze pozostaje odrobina wątpliwości i niezrozumienia, bo Boże drogi nie są naszymi drogami, ani Boże myśli naszymi myślami, ale czy ostatecznie nie powinienem zrewidować właśnie w świetle tej Bożej i czasami szokującej nauki całego mojego życia? A może jeszcze prościej: "Czy ja naprawdę uwierzyłem Chrystusowi bez zastrzeżeń? " Czy moja wiara nie jest tylko asekuracją, na wypadek gdyby jednak po śmierci coś było ...? Tak bowiem często bywa, że oficjalnie wierzę, ale kiedy Bóg stawia przede mną bardzo konkretne i czasami trudne wymagania, to buntuje się mój rozum, moje serce, mój zdrowy rozsądek ... jak u Żydów, którzy nie mogli zrozumieć, jak to jest możliwe, że ktoś kogo znają, ma czelność czynić się Synem Bożym! Ich rozum, ich serce, ich zdrowy rozsądek nie był wcale daleki od naszego rozumu i naszego zdrowego rozsądku ...

Czy ja spożywam Chleb Żywy, aby żyć na wieki, czy też mój zdrowy rozsądek się temu sprzeciwia i lekceważy zaproszenie?


Homilia II

Jakie jest znaczenie słów Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii?

Jak ja odnoszę te słowa do mnie samego, do mojego codziennego życia? „Ja jestem chlebem życia. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” Jeśli przed dłuższy czas nie jedlibyśmy śniadania, obiadu czy kolacji, nie mamy szans na przeżycie. Dlaczego więc dziwimy się, że wiara w nas umiera, że karłowacieje, że staje się martwa i bez znaczenia, skoro nie żywimy się chlebem życia? Bez Eucharystii człowiekowi grozi zwątpienie, anemia duchowa, obumieranie oraz poddanie się kryzysom – egzystencjalna bierność i nijakość okraszona jałowością istnienia. Bez Eucharystii przejmowanej regularnie i z miłością nie mam szans na przeżycie. Bez Eucharystii umieram. A to przecież Ojciec daje nam na pokarm Ciało swojego Syna, „abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości.” Bez Niego nie mamy możliwości przeżycia. Bez Niego nic uczynić nie możemy. Wydaje nam się tylko, że żyjemy, że nam się powodzi, że jesteśmy zdrowi. Łudzimy się, że bez przyjmowania pożywienia możemy żyć. Tylko tak na dobrą sprawę, kto się tym przejmuje, skoro cała nasza rzeczywistość została zredukowana do doczesności?

Niestety w dzisiejszych czasach prawda ta jest coraz bardziej lekceważona i odrzucana, bo znajdujemy tysięczne usprawiedliwienia i tłumaczenia, bo nie mamy czasu, bo jesteśmy zbyt zajęci, bo to za bardzo wymagające, bo myśleć nam się nie chce, bo to za trudne, bo pochłania nas tak wiele innych, „bardziej naglących” spraw, bo dzieci, bo praca, bo odpoczynek, bo utrzymanie domu, itp., itd. Bardzo często ludzie skarżą się: „coś się we mnie wypaliło, moje życie stało się bezsensowe, nie umiem sobie poradzić, wiara we mnie wygasła …”, a zapominają, że przyczyną tego stanu jest po prostu duchowy głód, niedożywienie, niedosyt pożywienia. Eucharystia jest chlebem, czyli codziennym pokarmem do jedzenia, a nie do oglądania i odkładania „na później”. Jeśli chcesz mieć siły, życie, jeśli chcesz iść do przodu i nie umrzeć– bierz i jedz!

Prawdy, niby tak oczywiste w życiu codziennym, są jednocześnie tak bardzo zapomniane i lekceważone w naszym życiu duchowym. Zastanawiam się nawet; po co, dlaczego Chrystus ustanowił Eucharystię i zachęcił wprost do jej spożywania: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, bierzcie i pijcie, to jest Krew moja, to czyńcie na moją pamiątkę”? Czy naprawdę chodziło Mu tylko o podniosłe i eufemiczne symbole? Czy pragnął jedynie udziwnić wiarę, zostawić nam coś bez znaczenia i bez sensu? Czy rzeczywiście chodziło Mu jedynie o jakieś nadzwyczajne i niezrozumiałe praktyki i ceremonie?

Niby chcemy żyć, szukamy sposobów na przedłużenie naszego życia, stosujemy różnego rodzaju diety, mnożymy coraz to bardziej wymyślne kuracje i z poświeceniem uprawiamy sport, poddajemy się wymogom zdrowego żywienia, fitnessu, a jednocześnie lekceważymy to, co daje nam życie wieczne. Dlaczego? Czy nie jest tak, dlatego, że my po prostu nie wierzymy słowom Chrystusa: „Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” Jeśli nie zrozumiemy tych słów dosłownie, jeśli nie będziemy się posilać Jego Ciałem pomrzemy. To On sam mówi przecież: „Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich.” (J8,24). A nam się wydaje, że są to tylko puste słowa, że całe to gadanie o chlebie i o życiu wiecznym, jest tylko retorycznym chwytem reklamowym. Nie przywiązujemy do tego wagi, nie traktujemy tego poważnie, nie przejmujemy się tym, na co dzień, bo gdzieś w głębi duszy boimy się tego, obawiamy się, że przyjęcie tych słów poważnie, wymagałoby od nas zbyt wiele i stawiałoby nas w niewygodnej sytuacji.

Oczywiście, człowiek sam z siebie i niepoddający się działaniu Ducha Świętego nie jest w stanie przyjąć i uznać nauki o Chlebie Życia. Tylko chrześcijanin przemieniony przez Ducha odkrywa w Eucharystii moc do codziennego kroczenia ku Ojcu. Jak mówi św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian: „ … bez pomocy Ducha Świętego nikt nie może nawet powiedzieć: Panem jest Jezus.” (1 Kor 12,3). To dopiero Duch Święty, mocą, Którego dokonuje się przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew, uzdalnia nas do przyjęcia i uznania życiodajnej siły Eucharystii. Dopóki nie pozwolimy prowadzić się Duchowi, nie zrozumiemy i nie przyjmiemy w pełni tego, co daje nam Ojciec w Ofierze Ciała i Krwi swojego Syna. Bez Ducha świętego całe nasze uczestnictwo w liturgii będzie tylko bardziej lub mniej powierzchowne i bez znaczenia dla naszego życia doczesnego i wiecznego.

To do ciebie mówi Chrystus: „bierz i jedz, to jest Ciało moje na życie wieczne.

Modlitwa wiernych

Wprowadzenie – Z pokorą i ufnością prośmy Ducha Świętego o pomoc w zrozumieniu i przyjęciu Eucharystii.

    • za Ojca świętego, biskupów i kapłanów, aby z Eucharystii czerpali siłę do codziennego głoszenia Dobrej Nowiny … Ciebie prosimy,
    • za Kościół Chrystusowy, aby nigdy nie przestawał karmić nas Słowem i Ciałem Pańskim … Ciebie prosimy,
    • za tych, którzy odeszli od praktyki regularnej Spowiedzi i Komunii Świętej, aby pod działaniem Ducha wrócili do źródła życia wiecznego … Ciebie prosimy,
    • za przyjmujących Chleb Życia, aby nigdy nie lekceważyli konieczności życia w Łasce Uświęcającej … Ciebie prosimy,
    • za nas samych, aby częsta Eucharystia stała się rzeczywiście centrum naszego życia … Ciebie prosimy,

Zakończenie – Ojcze nieskończenie dobry, dający nam życie w Ciele i Krwi Twojego Syna, prowadź nas w Duchu Świętym do radości życia wiecznego, gdzie Ty żyjesz na wieki wieków. Amen

Słowo przed rozesłaniem – Rozesłanie: „Idźcie, Ofiara spełniona”, czy „Idźcie w pokoju Chrystusa” to jakby powtórzenie zachęty skierowanej do Eliasza: „wstań, jedz i idź aż do Bożej góry Horeb”. Przed nami daleka droga do Królestwa, ale nie upadniemy, jeśli żywić się będziemy Ciałem i Krwią Syna Bożego.

 

6 sierpnia 2024

Mów do ludzkich sumień

 Od 2019 roku napisałem 5 książek z serii: Mów do ludzkich sumień

Trzy pierwsze książki: Mów I, II i III  z tej serii, a więc:

1 – „Mów do ludzkich sumień
2 –  „Mów do ludzkich sumień  2. Wiara, nauka i Prawda”
3 –  „Mów do ludzkich sumień  3. Przewodnik dla mających kłopoty ze spowiedzią”:

są dostępne już tylko w formatach .EPUB, .MOBI i .PDF na czytniki Kindle i aplikacje Kindle na smartfonach i tabletach.

Zamówienie na stronie:
www.kindle.kazania.org
http://kindle.kazania.org

Cena jednego egzemplarza wirtualnego 10 zł, czyli za trzy książki 30 zł


Książka „Mów do ludzkich sumień IV – 1. Alfabet Bożego Miłosierdzia od A do M”. Książka ta, to ponad 500 cytatów, myśli, refleksji na temat Bożego Miłosierdzia.

jest dostępna w formie drukowanej na stronie:
www.mow4.kazania.org

Cena 40 zł


Jej kontynuacja: "Mów do ludzkich sumień IV – 2. Alfabet Bożego Miłosierdzia od N do Z" w przygotowaniu


Książkę „Mów do ludzkich sumień V. Modlitwa i Poezja Religijnaw formie drukowanej można zamówić na stronie:
mow5.kazania.org

Cena 20 zł

 

 

2 sierpnia 2024

XVIII Niedziela w ciągu roku – B

 Wj 6,2-4.12-15

Bóg rozmawiał z Mojżeszem i powiedział mu: Jam jest Jahwe. Ja objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, ale imienia mego, Jahwe, nie objawiłem im. Ponadto ustanowiłem też przymierze moje z nimi, że im dam kraj Kanaan, kraj ich wędrówek, gdzie przebywali jako przybysze. Mojżesz wymawiał się przed Panem mówiąc: Jeśli Izraelici nie chcą mię słuchać, jakże faraon będzie słuchał mnie, któremu mówienie sprawia trudność? Pan powiedział do Mojżesza i Aarona i dał im rozkaz dla Izraelitów i dla faraona, króla egipskiego, aby pozwolił wyjść Izraelitom z ziemi egipskiej. Oto naczelnicy rodów: synowie Rubena, pierworodnego Izraela: Henoch i Pallu, Chesron i Karmi; to są rodziny Rubena. Synowie Symeona: Jemuel, Jamin, Ohad, Jakin, Sochar i Szaul, syn Kananejki; to są rodziny Symeona.

Ef 4,17.20-24

To zatem mówię i zaklinam [was] w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, z ich próżnym myśleniem, Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim - zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że - co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.

J 6,24-35

A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał. Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.


Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie ...

Jesteśmy bardzo często jak ludzie z dzisiejszej Ewangelii, szukający Chrystusa dla swoich przyziemnych celów. Spragnieni raczej doczesności i szukający zaspokojenia naszych materialnych potrzeb nie zwracamy uwagi na coś głębszego i (dla naszych zgłodniałych oczu) zakrytego. O gdyby się tak objawił nam się jako rozmnażający chleb, a jeszcze lepiej dolary lub Euro ... Niewątpliwie wszyscy bylibyśmy gotowi mu uwierzyć, ogłosić go co najmniej prezydentem lub ministrem finansów. Ale że nam proponuje jakiś tam eufemiczny i euforyczny "chleb życia" ... któż by się takimi banialukami przejmował. Spróbuj powiedzieć te słowa Chrystusowe o chlebie życia swojemu szefowi w pracy, albo nawet swojej koleżance, z którą pracujesz w tym samym pokoju biurowym ... i co? jaka byłaby reakcja? Uśmiech politowania na twarzy "zaczepionego", wymowny gest palcem na czole, zdziwienie i strach w oczach ... Ale kiedy pojawiają się "prorocy" w rodzaju Millera, który jak nowy Mojżesz wprowadza nas do "ziemi obiecanej" lub Tymińskiego (czy go jeszcze ktoś pamięta po 15 latach?), to iluż jest gotowych takim „prorokom” uwierzyć?

Troszczymy się bardzo o ten chleb, który ginie, troszczymy się bardzo o doczesność. Ale czy czasami nie zapominamy o czymś daleko ważniejszym? Ile wagi i uwagi przykładamy do wykształcenia (niekoniecznie religijnego) naszych dzieci? Ile troski i zakrzątania zajmuje nam urządzenie mieszkania, budowa domu, urządzenie ogródka ... a ile czasu i uwagi poświęcamy naszym sprawom religijnym i duchowym? Troszczymy się za bardzo o ten chleb, który ginie, zaniedbując jednocześnie coś daleko ważniejszego. Łakniemy i pragniemy, pożądamy i nie mamy, ... i stale biedni jesteśmy i stale ubodzy, stale głodni i nienasyceni ... Dlaczego?

Dlaczego tak łatwo wierzymy wszystkim "doczesnym prorokom" obiecującym nam ziemski, doczesny raj, który stale ukrywa się za kolejnym zakrętem historii, a tak trudno jest nam uwierzyć i zaufać Chrystusowi? Troszczymy się bardzo o pokarm, który ginie i który nasycić nie może, a lekceważymy sobie całkowicie pokarm, który daje życie wieczne. Dlaczego \?

Odmień Panie nasze serca, abyśmy dostrzegli, co naprawdę jest nam do życia potrzebne.

26 lipca 2024

XVII Niedziela w ciągu roku – B

 2Krl 4,42-44

Pewien człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: Podaj ludziom i niech jedzą! Lecz sługa jego odrzekł: Jakże to rozdzielę między stu ludzi? A on odpowiedział: Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki. Położył, więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki - według słowa Pańskiego.

Ef 4,1-6

A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

J 6,1-15

Potem Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział, bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł, choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus, zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli, więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus, więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali, więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.




Wprowadzenie do Mszy świętej

Starotestamentalne wydarzenie z Księgi Królewskiej, gdzie Elizeusz poleca nakarmić stu ludzi dwudziestoma chlebami jest tylko cieniem, zapowiedzią tego, co dokonuje się przez ręce Chrystusa. W opisanym przez św. Jana wydarzeniu Chrystus pięcioma chlebami i dwoma rybami nakarmił wielotysięczną rzeszę słuchających go. Ale i to jest jedynie zapowiedzią innego, większego cudu, jaki dokonuje się już od ponad dwóch tysięcy lat na wszystkich ołtarzach świata.


Homilia

Cudowne rozmnożenie chleba

Starotestamentalne wydarzenie z Księgi Królewskiej, gdzie Elizeusz poleca nakarmić 100 ludzi dwudziestoma chlebami jest tylko cieniem, zapowiedzią tego, co dokonuje się przez ręce Chrystusa. W opisanym przez Jana wydarzeniu Chrystus pięcioma chlebami i dwoma rybami nakarmił wielotysięczną rzeszę słuchających go. Ale i to jest jedynie zapowiedzią innego, większego cudu, jaki dokonuje się już od dwóch tysięcy lat na wszystkich ołtarzach świata. Niestety, my tego cudu jakby nie chcemy dostrzec, nie chcemy go przyjąć. Oto Chrystus daje się na pokarm pod postacią chleba w cudowny sposób przemienianego w Jego Ciało a tak niewielu jest tych, którzy chcą to Jego Ciało przyjmować, tak niewielu, a nawet coraz mniej jest tych, którzy chcą w tym cudzie uczestniczyć. W wielu wypadkach uczestnictwo to ogranicza się do I Komunii Świętej i białego tygodnia, a później zapomina się o tym na całe lata, a później nie ma czasu, jest się zmęczonym, jest tyle innych spraw do załatwienia, tyle innych wymówek, aby tylko nie uczestniczyć w Eucharystii - Cudownym Rozmnożeniu Eucharystycznego Chleba...  Według statystyk za 2016 rok zaledwie 36,7% katolików (ludzi deklarujących się, jako katolicy) uczestniczyło w niedzielnej Eucharystii, a do Komunii Świętej przystąpiło 16%.

Święty Papież Jan Paweł II w swej Encyklice "Ecclesia de Eucharista" nauczał i z mocą przypominał, że wszyscy z tegoż Chleba żyjemy, że jest to najistotniejszy pokarm chrześcijanina, że dla wierzącego nie ma ważniejszego spotkania i ważniejszego wydarzenia niż niedzielna Msza Święta... i co? Kto bierze te słowa poważnie?

Ktoś pięknie napisał: "Przychodzi Pan, jako Chleb Żyjący i Dawca Wody Żywej. Te Święte Boskie Dary potrafią człowieka rozproszonego jak złom na śmietnikach świata, zintegrować i wywyższyć - przywrócić mu godność człowieczeństwa. I znów, na nowy sposób odkrywa człowiek, że podstawą Bożej Rzeczywistości jest udzielanie się Miłości." Tylko, kto się tym przejmuje? Kogo to obchodzi? "Chrystus Pan karmi nas swoim Świętym Ciałem..." śpiewamy w jednej z pieśni eucharystycznych... tylko, że to On nas chce karmić, ale my nie chcemy, bo wolimy nasz chleb codzienny..., chleb naszych zmartwień i chleb naszej egzystencji na poboczach Bożej Miłości. Gdyby dał nam tego chleba, to Go królem, albo prezydentem obwołamy, ale Chleb Eucharystyczny....? To dobre dla starszych kobiet i dla dzieci...

Jakie jest moje -w Cudownym Rozmnożeniu Chleba- uczestnictwo?


Homilia 2

Według oficjalnych raportów przygotowanych przez Patrick'a Viveret dla ONZ "Reconsidérer la richesse"w formie książki http://www.amazon.fr/Reconsidérer-richesse-Patrick-Viveret/dp/2752601204  potrzebujemy rocznie 6 miliardów dolarów, aby zapewnić edukację wszystkim dzieciom na świecie, które do szkoły nie chodzą. Jednocześnie według tych samych statystyk w Stanach Zjednoczonych i Europie 12 miliardów dolarów rocznie wydawane jest na perfumy. Około 1 miliarda ludzi (1/6 populacji świata) weszło w 21 wiek nie umiejąc czytać i pisać.

Świat potrzebuje 13 miliardów dolarów rocznie, aby nakarmić wszystkich głodnych i umierających z głodu. W tym samym czasie 25 miliardów dolarów rocznie wydawane jest w USA i Europie na pożywienie dla piesków i kotków. Na całym świecie są to sumy wielokrotnie większe. Znaczy to, że bogaci Chrześcijanie w USA i w Europie wydają rocznie prawie dwa razy więcej na pożywienie dla swoich czworonożnych pupili niż potrzebne jest na wyżywienie wszystkich umierających z głodu. A codziennie w samej tylko Afryce umiera z głodu, biedy i niedożywienia 30 tysięcy dzieci poniżej piątego roku życia. Czy to nie jest skandal?

Ciekawa jest tabela zestawiająca wielkość niektórych wydatków we współczesnym świecie w miliardach dolarów rocznie:

Zbrojenia na świecie – 780 mld

Narkotyki – 400 mld

Alkohol (tylko w Europie) – 105 mld

Papierosy (tylko w Europie) – 50 mld

Rozrywki i wypoczynek (tylko w Japonii) – 35 mld

Pożywienie dla piesków i kotków w USA i w Europie – 25 mld

Zaspokojenie głodu na świecie – 13 mld

Zużycie perfum w USA i w Europie – 12 mld

Na lody w Europie wydaje się – 11 mld

Zapewnienie dostępu do wody dla wszystkich ludzi na świecie – 9 mld

Zakup kosmetyków tylko w USA – 8 mld

Zapewnienie wszystkim dzieciom na świecie podstawowej edukacji - 6 mld

(Tabela zawiera dane z roku 2000)

Papież Jan Paweł II w swym Liście Apostolskim „Novo Millennio Ineutne” pisał:

Ten krajobraz ubóstwa może poszerzać się bez końca, jeśli do starych jego form dodamy nowe, dotykające często także środowisk i grup ludzi materialnie zasobnych, którym wszakże zagraża rozpacz płynąca z poczucia bezsensu życia, niebezpieczeństwo narkomanii, opuszczenie w starości i chorobie, degradacja lub dyskryminacja społeczna. Trzeba, aby w obliczu tej sytuacji chrześcijanin uczył się wyrażać swą wiarę w Chrystusa przez odczytywanie ukrytego wezwania, jakie On kieruje do niego ze świata ubóstwa. W ten sposób będzie można kontynuować tradycję miłosierdzia, która już w minionych dwóch tysiącleciach wyraziła się na wiele różnych sposobów, ale która obecnie wymaga może jeszcze większej inwencji twórczej. Potrzebna jest dziś nowa «wyobraźnia miłosierdzia», której przejawem będzie nie tyle i nie tylko skuteczność pomocy, ale zdolność bycia bliźnim dla cierpiącego człowieka, solidaryzowania się z nim, tak aby gest pomocy nie był odczuwany jako poniżająca jałmużna, ale jako świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr>.” (List Apostolski Novo Millennio Ineunte Ojca Świętego Jana Pawła II, nr.50)

List Apostolski Jana Pawła II dostępny na stronie http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/apost_letters/documents/hf_jp-ii_apl_20010106_novo-millennio-ineunte_pl.html Watykanu

Dla uniknięcia nieporozumień warto może jeszcze podać, że według oficjalnych (ogólnie dostępnych) statystyk sama tylko Polska wydaje rocznie na zbrojenia 14 razy tyle, co roczny budżet Stolicy Apostolskiej. To jest „sprawiedliwy i równy” świat, gdzie organizuje się parady równości, (kogo z kim?!?!). Dlaczego w tym względzie nikt nie domaga się równych praw dla wszystkich? Dlaczego parlamenty „jaśnie oświeconych krajów Europy i demokratycznej Ameryki” nie biją na alarm, że pogwałcone zostają podstawowe prawa ludzkie, bo codziennie z głodu umiera 30 tysięcy dzieci? W sytuacji obecnego nierównego podziału dóbr, gdzie zaledwie 20% populacji świata zużywa aż 80% dóbr naturalnych, sprawiedliwość społeczna, a raczej jej brak nie jest jednym z problemów naszej cywilizacji. Jest to największym problemem naszego świata. Jest to zarazem największy skandal współczesnego chrześcijaństwa.

Papież Benedykt XVI w swej pierwszej Encyklice „Sacramentum Caritatis” napisał kilka lat temu:

“Pan Jezus, Chleb życia wiecznego, nakłania nas i uwrażliwia na sytuacje nędzy, w których znajduje się wciąż większa część ludzkości. Są to sytuacje, których przyczyna tkwi często w niepokojącym braku odpowiedzialności ludzi (n. 90).”

Tenże sam Papież Benedykt w swej ostatniej encyklice „Caritas in Veritate", opublikowanej w czasie odbywającego się we Włoszech szczytu G8 pisał:

W wielu ubogich krajach utrzymuje się i grozi pogłębieniem krańcowa niepewność życia, jako konsekwencja braku żywności: głód zbiera jeszcze mnóstwo ofiar pośród tylu współczesnych Łazarzów, którym nie zezwala się, jak postulował Paweł VI, by zasiedli przy stole bogacza. (Populorum Progressio, n. 47)

Głód zależy nie tyle od niewystarczających zasobów materialnych, ile raczej od niewystarczających zasobów społecznych, spośród których najważniejszy jest natury instytucjonalnej. To znaczy, brakuje struktury instytucji ekonomicznych, będących w stanie zarówno zagwarantować regularny i odpowiedni z punktu widzenia wyżywienia dostęp do pokarmu i wody, jak i stawić czoło pilnym sytuacjom związanym z pierwszymi potrzebami oraz prawdziwymi kryzysami żywnościowymi..."

W Encyklice „Sollicitudo Rei Socialis” Papież Jan Paweł II pisał:

Dziś, gdy kwestia społeczna nabrała wymiarów światowych, owa miłość preferencyjna oraz decyzje, do jakich pobudza, nie mogą nie obejmować wielkich rzesz głodujących, żebrzących, bezdomnych, pozbawionych pomocy lekarskiej, a nade wszystko niemających nadziei na lepszą przyszłość; nie można nie brać pod uwagę istnienia tych rzeczywistości. Niezauważenie ich oznaczałoby upodobnienie się do „bogatego smakosza”, który udawał, że nie dostrzega żebraka Łazarza leżącego u bramy jego pałacu (por. Łk 16, 19-31).” (n. 42)

A iluż to dzisiejszych „smakoszy” trwoni krocie na rzeczy drugo i trzeciorzędne, na bzdury, na modne ciuchy, na rozpustę i udaje, że nie ma u ich drzwi Łazarza, który umiera z głodu? Dlaczego współcześni bogacze nie zaproszą umierających z głodu współczesnych Łazarzów do stołu? Czyż ich ślepota jest nieuleczalna?  Czy i ja nie należę do nich?

Warto jest słowa obydwu Papieży zapamiętać, szczególnie wtedy gdy jako uczestnicy Eucharystii zapominamy na co dzień o sprawiedliwości społecznej i o ubogich.


Modlitwa wiernych

Wstęp:         Panie Jezu Chryste, Chlebie Życia wejrzyj na potrzeby ludzkiej rodziny i udziel nam tego wszystkiego co jest nam niezbędne do życia codziennego i czego potrzebujemy aby osiągnąć życie wieczne. Do Ciebie przychodzimy z ufnością i z pokorą prosimy ...

  1. Wspieraj Ojca Świętego Franciszka w jego wysiłkach na rzecz sprawiedliwości społecznej i udziel Kościołowi potrzebnych środków, aby we współczesnym świecie mógł z całą mocą głosić prawdę o miłości Boga do człowieka poprzez charytatywne dzieła i czynną miłość bliźniego ... Ciebie prosimy
  2. Udziel nam, przyjmującym Chleb Życia w Eucharystii łaski otwartości naszych serc i umysłów, abyśmy umieli dostrzec potrzeby naszych braci i sióstr cierpiących niedostatek i abyśmy chcieli im zaradzić z tego, co posiadamy... Ciebie prosimy
  3. Ty, Który jesteś Chlebem Eucharystycznym, ukaż nam, że nie samym chlebem człowiek żyje ale wszelkim Słowem, Które od Ojca pochodzi... Ciebie prosimy
  4. Wspieraj nasze dążenia i wysiłki, abyśmy w życiu codziennym umieli okazywać czynną miłość nie tylko słowami, ale i uczynkami miłosierdzia... Ciebie prosimy
  5. Niech nasza parafia, nasze rodziny i nasze wspólnoty karmiąc się Eucharystią nie zapominają o konieczności „kreatywnej miłości bliźniego” i nowej „wyobraźni miłosierdzia” dającej świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr... Ciebie prosimy
  6. Niech ci, którzy na ziemi karmili się Twoim Słowem i Ciałem doznają łaski przebywania z Tobą na wieki, w Twoim Królestwie... Ciebie prosimy

Zakończenie:         Ojcze Wszechmocny przyjdź nam z pomocą i naucz nas kochać naszych braci i siostry miłością współczującą i czynną, spraw abyśmy nie zamykali się w naszym egoizmie i podążali śladami Miłosiernego Chrystusa,Który daje sam siebie na pokarm, a Który żyje i króluje z Tobą i Duchem Świętym na wieki wieków.  Amen.

Przed rozesłaniem:

Ite Missa est” – Idźcie Ofiara spełniona, to nie zakończenie, ale raczej zaproszenie: „Idźcie i życiem swoim głoście to, czego sami doświadczyliście tutaj.” Niech inni przez was i wasze życie doświadczą miłości Boga, Który stał się Pokarmem.

19 lipca 2024

XVI Niedziela w ciągu roku – B

 Jr 23,1-6

Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce mojego pastwiska - wyrocznia Pana. Dlatego to mówi Pan, Bóg Izraela, o pasterzach, którzy mają paść mój naród: Wy rozproszyliście moją trzodę, rozpędziliście i nie zatroszczyliście się o nią; oto Ja się zatroszczę o nieprawość waszych uczynków - wyrocznia Pana. Ja sam zbiorę resztę swego stada ze wszystkich krajów, do których je wypędziłem. prowadzę je na ich pastwisko, by miały coraz liczniejsze potomstwo. Ustanowię zaś nad nimi pasterzy, by je paśli; i nie będą się już więcej lękać ani trwożyć, ani trzeba będzie szukać którejkolwiek - wyrocznia Pana. Oto nadejdą dni - wyrocznia Pana - kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował, jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością.

Ef 1,13-18

W Nim także i wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu. W Nim również uwierzyliście i zostaliście opatrzeni pieczęcią Ducha Świętego, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością [Boga], ku chwale Jego majestatu. Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. [Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych

Mk 6,30-34

Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu, bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli, więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli, bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać.




    1. Wprowadzenie:

W pierwszym czytaniu Jeremiasz gani nieuczciwych i złych pasterzy. W Ewangelii Chrystus, Dobry Pasterz lituje się nad ludźmi, którzy do Niego przychodzą, bo są zagubieni jak owce bez pasterza. W Eucharystii gromadzi nas przy ołtarzu Ten, Który jest Dobrym Pasterzem i daje nam siebie samego w swoim Słowie i w swoim Ciele. Rozpoznając przed Bogiem naszą małość i grzeszność, prośmy o przebaczenie naszych słabości, abyśmy mogli w tych misteriach wiary godnie uczestniczyć i przyjąć Jego dary.

Homilia

Przyglądając się współczesnemu światu nie trudno zauważyć, że ludzie żyją w dezorientacji. Nie wiemy lub nie chcemy wiedzieć, co jest dobre, a co złe, co słuszne, a co niesłuszne, co uzasadnione, a co jedynie dopuszczalne lub absolutnie niedopuszczalne. Każdy tworzy sobie filozofię życia, która mu odpowiada, każdy próbuje dostosować moralność i prawdę do swoich standardów i wymagań, a jedynym kryterium postępowania staje się skuteczność w uzyskiwaniu coraz większych zysków. I tak jest na arenie międzynarodowej, tak jest w życiu narodu - czego "doskonałym" przykładem są polityczne elity i tak jest niestety również w życiu rodzin. Gubimy się w życiu i nie umiemy rozróżnić ziarna od plew. Ktoś niedawno powiedział, że dwie są najbardziej widoczne, a zarazem przerażające choroby współczesnego, post-industrialnego, czy post-modernistycznego społeczeństwa:

Kapryśna arogancja i apatia dobrze nakarmionego i zarozumiałego społeczeństwa szukającego jedynie rozrywki. A jeśli coś nie daje rozrywki, to nie warto się tym ani zajmować ani przejmować...

To jakaś paranoja i otępienie. Ludzie są jakby otumanieni w swej bucie, arogancji, zarozumiałości, zaślepieni w egoizmie i uporze trwania w swoich błędach … skąd się to bierze, co jest źródłem? Z jednej strony, mają głębokie poczucie pustki i bezsensu, ale -z drugiej strony- odrzucają to, co mogłoby ich uratować, natomiast jak w malignie idą za złem. Wszystko się ludziom pomieszało. Albo "ktoś" im pomieszał …

Te dwie choroby powodują, że praktycznie nikt nie może, nie jest w stanie pomóc współczesnemu człowiekowi. Człowiek arogancki nie przyjmie żadnej pomocy, on zawsze wie lepiej. W swej aroganckiej bucie jest tak dogłębnie przekonany, że racja jest zawsze po jego stronie, że żadne słowa, żadne argumenty do niego nie docierają.

Człowiekowi apatycznemu natomiast, nastawionemu tylko na tandetną i perwersyjną rozrywkę nic się nie chce. Po co zmieniać cokolwiek, skoro tak jak jest, jest dobrze?

Człowiek arogancki nie myśli samokrytycznie, jest do tego niezdolny. Człowiekowi apatycznemu myśleć się nie chce, bo to za duży wysiłek. To jest sytuacja wprost beznadziejna … i wydaje się bez wyjścia... Diabłu udało się zwieść człowieka doskonale, nie mógł wymyślić niczego ani lepszego ani bardziej przebiegłego! Czy jesteśmy skazani na „powtórkę z grzechu pierworodnego”, z wygnaniem z raju, potopem i spaleniem Sodomy? Czyż i o naszym społeczeństwie dwudziestego pierwszego wieku Chrystus nie mógłby powiedzieć, że jesteśmy jak owce nie mające pasterza?

Dlatego Chrystus nie ustaje w posyłaniu nam pasterzy. Niestety są wśród nich tacy jak ci, krytykowani przez Jeremiasza, szukający niegodziwych zysków, przywilejów i hołdujący jedynie swoim zachciankom i popędom. Ale, są oni przecież tylko i wyłącznie dziećmi naszych czasów. Nie spadli z księżyca. Tak wychował ich świat i nawet w seminarium, czy we wspólnocie zakonnej nie udało się z nich wykorzenić tego rodzaju zachowań. Ale są i tacy, którzy z zaangażowaniem i uczciwością podjęli powołanie i sumiennie próbują to powołanie spełnić. Zaangażowanie jednak w sprawy boże nie oznacza sielanki i bezpieczeństwa. To ciężka, czasem niewdzięczna praca. Co jest jednak ciekawe to fakt, że krytykowani są nie tylko ci źli i egoistycznie nastawieni, ale jeszcze bardziej krytykowani są ci uczciwi i przekazujący całość chrystusowego nauczania, tak, że nawet na posiłek nie mają czasu, bo nie chcą "przykroić" Ewangelii do realiów XXI wieku, bo rzekomo nie rozumieją ludzi i ich potrzeb, bo stawiają zbyt wielkie wymagania. Czy jest to rzeczywiście sytuacja beznadziejna?

Zwróćmy się do Dobrego Pasterza, zaufajmy Chrystusowi i uwierzmy, że On posyła nam nie tylko ludzi słabych, ale i dobrych pasterzy, zgodnie z zapowiedzią proroka Jeremiasza: "Ustanowię zaś nad nimi prawych pasterzy, by je paśli; i nie będą się już więcej lękać ani trwożyć …". My potrzebujemy ich tylko rozpoznać i wspierać w ich pracy.

 

    1. Modlitwa wiernych

         Wstęp:       W poczuciu odpowiedzialności za Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa, prośmy Pana żniwa aby posłał dobrych i odważnych robotników na swoje żniwo.

    1. Módlmy się za Pasterzy Kościoła; papieża, biskupów i kapłanów, aby swoim postępowaniem i życiem świadczyli o głoszonej Dobrej Nowinie ... Ciebie prosimy,
    2. Módlmy się o dobre i głębokie duchowe powołania do życia zakonnego i kapłaństwa, aby Lub Boży nigdy nie był zagubiony i pozbawiony odważnych pasterzy ... Ciebie prosimy,
    3. Módlmy się za rodziny, aby w nich kształtowały się dobre powołania do kapłaństwa i życia zakonnego ... Ciebie prosimy,
    4. Z pokorą i ufnością prośmy o ducha odwagi i poświęcenia dla tych, którzy głoszą nam Dobrą Nowinę ... Ciebie prosimy,
    5. I za nas samych, abyśmy umieli rozpoznać i przyjąć z radością i wdzięcznością tych, których posyła Chrystus – Dobry Pasterz ... Ciebie prosimy,

         Zakończenie:      Boże, Ojcze Miłosierny wejrzyj na Lud Twój z miłością i daj nam   prawych i uczciwych przewodników, którzy będą nas odważnie prowadzić do Ciebie, przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

    1. Słowo „przed rozesłaniem”: W czasie Eucharystii mieliśmy okazję spotkać Chrystusa Dobrego Pasterza. Czy jednak skorzystaliśmy z tej okazji? Niech pokaże to nasze codzienne życie, w którymi my także jesteśmy powołani do ukazywania ducha mądrości i do dawania świadectwa, czym jest nadzieja naszego powołania.

Homilia starsza – alternatywna

Byli jak owce nie mające pasterza ...

13 lipca 2004 roku w Castel Gandolfo papież Jan Paweł II powiedział:

"W tym historycznym momencie, w którym dokonuje się proces unifikacji Europy przez powiększenie Unii Europejskiej i przyjęcie nowych członków, Kościół obserwuje ten kontynent z wielką miłością. Jednakże wraz z wieloma jasnymi punktami pojawiają się i cienie. Można zaobserwować zanik chrześcijańskiej pamięci, stowarzyszony z obawą i lękiem dotyczącym nadchodzącej przyszłości; szeroko rozprzestrzeniająca się fragmentacja życia połączona jest często z indywidualizmem i wzrastającym osłabieniem interpersonalnych więzi solidarności. Doświadczamy pewnego rodzaju utraty nadziei. U podstaw tego doświadczenia jest próba budowania antropologii bez Boga i bez Chrystusa. Paradoksalnie, źródło i kolebka praw ludzkich ryzykuje utratę i zanik swoich fundamentów zerodowana przez relatywizm i utylitaryzm. Kultura europejska sprawia wrażenie "cichej apostazji" ze strony ludzi, którzy mają wszystko, co potrzebują i którzy żyją, jakby Bóg nie istniał. Największą potrzebą -jaka wydaje się być obecna tak na Wschodzie jak i Zachodzie Europy- jest potrzeba nadziei, tej nadziei, która nadałaby sens ludzkiemu życiu i historii, i która pozwoliłaby postępować naprzód we wspólnocie."

Narody Europy (w tym także Polska) sprawiają rzeczywiście wrażenie, jakby były owcami bez pasterza. Brak ludziom nie tylko nadziei, ale brak także jasnych i klarownych punktów odniesienia, stabilnych norm etycznych, mocnych zasad moralnych, brak w końcu miłości i miłosierdzia, poczucia solidarności i wzajemnej odpowiedzialności. To powoduje, że ludzie nie wiedzą, dokąd się zwrócić, komu zawierzyć, komu zaufać i jak prowadzić życie. Kilkaset lat po wielkiej, "wyzwoleńczej" Rewolucji Francuskiej i kilkadziesiąt lat ateistycznego totalitaryzmu komunistycznego zrobiło swoje. Na to nakładają się degenerujące działania "architektów nowej religii bez Boga", obrońców relatywizmu moralnego i zwolenników sytuacjonizmu etycznego, oświeconych misjonarzy intelektualnego humanizmu i im podobnych głosicieli neo-pogaństwa. To wszystko powoduje, że przeciętny człowiek nie wie skąd czerpać stabilne i pewne wzorce życia, jak układać swoje życie, aby miało ono sens i aby niosło nadzieję, aby było życiem ludzkim, a nie tylko wegetacją w poszukiwaniu przyjemności i zaspakajaniu podstawowych potrzeb biologicznych. Człowiek współczesnej "zhumanizowanej" Europy, zagubiony w gąszczu prymitywnych rozrywek, zalany falami niepotrzebnej degenerującej informacji, cieknącej zewsząd, zatopiony morzem konsumpcyjnego śmiecia gubi się w tym wszystkim i zapomina, że jest człowiekiem. Rozdarty między stworzoną przez Boga naturą, swoją najgłębszą, wewnętrzną istotą dziecka bożego, a przyziemną i zachłanną gonitwą za zwierzęcą przyjemnością, taki człowiek gubi się i dezorientuje.

Dlatego na pewno potrzeba mu pasterzy, dobrych niesprzedajnych i niezłomnych w głoszeniu człowieczeństwa. Dobrych pasterzy, którzy by mu przypominali, jakie są jego źródła i jaki jest jego ostateczny cel. W 1969 r. papież Paweł VI mówił: "nie istnieje prawdziwy humanizm bez Chrystusa... My zaś błagamy Boga i prosimy was wszystkich, ludzi naszego czasu, abyście oszczędzili sobie tego fatalnego doświadczenia humanizmu bez Chrystusa. Człowiek nie wie sam z siebie, kim jest. Nie ma, bowiem autentycznego prototypu człowieczeństwa, bez Chrystusa tworzy on siebie na podstawie idoli, które są ułomne i jakże często niegodne. Brakuje człowiekowi prawdziwego Syna Człowieczego, Syna Bożego - skutecznego wzorca człowieka prawdziwego."

Brakuje człowiekowi współczesnemu Dobrego Pasterza i dlatego jest zagubiony i zdezorientowany, nieszczęśliwy i rozdarty. Dlatego poddany terroryzmowi relatywizmu i utylitaryzmu gubi się i traci sens swego życia, traci nadzieję i interpersonalne więzi. Dlatego jest sam, wyizolowany i zredukowany do rozdygotanego indywiduum poszukującego pośpiesznie i na oślep czegoś, co stanie się dla niego sensem życia i nadzieją na przyszłość. Oby chciał zwrócić się w tych poszukiwaniach do Chrystusa... Oby chciał przyjąć Jego nauczanie i Jego Dobrą Nowinę o zbawieniu. Oby na nowo odkrył w Chrystusie swoją własną godność i wielkość Dziecka Bożego.

Warto również w tym kontekście widzieć niezrozumiałe i opętańcze działania niektórych zachodnich polityków, którzy chcieliby stworzyć Europę bez wiary, bez Boga i bez Chrystusa. Dla nich Bóg i wiara, Chrystus i moralność stanowią zagrożenie!!! Oni chcieliby wyrugować nie tylko Boga, ale i wszelkie religijne i moralne wartości z ludzkiego życia, a tym samym wydać człowieka na pastwę coraz bardziej drapieżnych mediów i konsumpcyjnego stylu życie, gdzie liczy się tylko i wyłącznie zysk. Warto pomyśleć i o tym, że Polska do takiej humanistycznie bezbożnej Europy należy... Quo vadis Poloniae? Dokąd idziesz Polsko? Quo vadis hominem.

Daj nam Panie, dobrych pasterzy, którzy umieliby przeprowadzić współczesnego człowieka przez burzliwe morze niepewności i fałszywych ideałów.