29 grudnia 2023

Niedziela w Oktawie Bożego Narodzenia — Uroczystość Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa

 Syr 3,2-6.12-14

Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.

Kol 3,12-21

Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego. Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

Mt 2:13-15.19-23

Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie, i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia . On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w strony Galilei. Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem.

Czytania wg. nowego lekcjonarza

PIERWSZE CZYTANIE

Rdz 15, 1-6; 21, 1-3
Obietnica potomstwa
Czytanie z Księgi Rodzaju

Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: «Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita».

Abram rzekł: «o Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer». I mówił: «Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą».

Ale oto usłyszał słowa: «Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził».

I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: «Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić»; potem dodał: «Tak liczne będzie twoje potomstwo». Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.

Pan okazał Sarze łaskawość, jak to obiecał, i uczynił jej to, co zapowiedział. Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, który mu się urodził, a którego mu zrodziła Sara, imię Izaak.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY

Ps 105 (104), 1-2. 3-4. 5-6. 8-9 (R.: por. 8a)

Refren: Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu.
Sławcie Pana, wzywajcie Jego imienia, *
głoście Jego dzieła wśród narodów.
Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, *
rozgłaszajcie wszystkie Jego cuda.
Refren.
Szczyćcie się Jego świętym imieniem, *
niech się weseli serce szukających Pana.
Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze, *
zawsze szukajcie Jego oblicza.
Refren.
Pamiętajcie o cudach, które on uczynił, *
o Jego znakach, o wyrokach ust Jego.
Potomkowie Abrahama, słudzy Jego, *
synowie Jakuba, Jego wybrańcy.
Refren.
Na wieki pamięta o swoim przymierzu, *
obietnicy danej tysiącu pokoleń,
o przymierzu, które zawarł z Abrahamem, *
przysiędze danej Izaakowi.
Refren.

DRUGIE CZYTANIE

Hbr 11, 8. 11-12. 17-19
Wiara Abrahama, Sary i Izaaka
Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Bracia:

Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie.

Dzięki wierze także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza.

Dzięki wierze Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: «z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo». Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, na podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Por. Hbr 1, 1-2a
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA DŁUŻSZA

Łk 2, 22-40

Dziecię rosło, napełniając się mądrością
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni.

A gdy Rodzice wnosili dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela».

A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową.

Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.

A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Oto słowo Pańskie.


Niedziela Świętej Rodziny – 31 grudnia 2023

Dzisiejsza niedziela Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa jest dobrą okazją do refleksji nad dwoma tematami.

  1. Po pierwsze konieczna jest refleksja dotycząca kondycji rodziny we współczesnym świecie.
  2. Po drugie konieczna jest refleksja dotycząca przyczyn tego stanu rzeczy i możliwych sposobów zaradzenia.

Już na przełomie 20 i 21 wieku papież Jan Paweł II podkreślał, że: „rodzina jest fundamentem społeczeństwa i Kościoła, a współczesne zagrożenia, takie jak egoizm, konsumpcjonizm, świeckie wartości i brak szacunku dla życia ludzkiego, stanowią realne niebezpieczeństwo dla jej integralności” – Adhortacja apostolska Familiaris Consortio, 1981.

Te zagrożenia ze strony cywilizacji współczesnej można sprowadzić do dwóch ideologii obecnych w naszym świecie. A są to ideologia permisywizmu i ideologia relatywizmu. Oczywiście efektem tego jest egoizm, konsumpcjonizm, hołdowanie wartościom świeckim i brak szacunku dla życia itd.

Ideologia permisywizmu wyraża się w znanym powiedzeniu: „róbta co chceta”. I ta ideologia niestety zadomowiła się w naszych rodzinach. Każdy robi, co mu się żywnie podoba. Oczywiście są takie rodziny, w których rodzice czy dziadkowie próbują walczyć z tą mentalnością, ale efekty tych prób są często żadne.

 

Ideologia relatywizmu ma jeszcze głębsze korzenie i poważniejsze następstwa. Wyraża się ona w przekonaniu, że nie ma obiektywnej prawdy (nawet Bożej Prawdy Objawionej), że każdy ma prawo do ustanowienia sobie swojej własnej prawdy zgodnie z tym, co wydaje mu się pożyteczne.

Efektem tych dwóch ideologii jest życie oparte na kaprysach i zachciankach. Ale takie życie prowadzi do nieuchronnych konfliktów na poziomie społecznym. Wystarczy się tylko rozglądnąć dookoła.

Ale też efekty tych dwóch ideologii (szeroko rozpowszechnianych i promowanych w naszej cywilizacji) są dramatyczne, co widoczne jest niemal gołym okiem. Doświadczają tego i dziadkowie, i rodzice, i wychowawcy, i nauczyciele w szkołach, ale także duszpasterze. Zwrócenie uwagi na niewłaściwość zachowania, na niemoralność wywołuje najczęściej agresje i frustracje.

Pisał o tym już w 1981 roku papież Jan Paweł II: „Współczesna cywilizacja, jeżeli nie odsunie od sobie tego zewnętrznego i wewnętrznego zagrożenia, stanie się niemal katastroficzna dla rodziny.” - źródło: Jan Paweł II, Adhortacja apostolska „Familiaris Consortio” (1981). I tak się niestety dzieje.

Warto też przypomnieć słowa, które pokazują ostateczne źródło tej dramatycznej sytuacji.

Karmelitanka bosa, s. Łucja dos Santos, jedna z trojga dzieci, które były świadkami objawień maryjnych w Fatimie, przed swą śmiercią powiedziała, że ostateczna walka między Chrystusem a szatanem będzie dotyczyć małżeństwa i rodziny. Jej słowa zawarte są w liście, który otrzymał kardynał Carlo Caffarra, ówczesny arcybiskup Bolonii.

On z kolei zwraca uwagę na to:  „że rozmawiając z Janem Pawłem II, można było odczuć, że rodzina jest kwestią kluczową, ponieważ ma związek z filarem, na którym opiera się całe stworzenie, z prawdą relacji między mężczyzną i kobietą, między pokoleniami. Jeśli filar fundamentalny zostanie uszkodzony, to cała budowla się wali i my to teraz widzimy, bo jesteśmy właśnie w tym punkcie i wiemy o tym.” Ostatecznym bowiem źródłem rodziny jest sam Bóg, który stworzył rodzinę i w rodzinie chciał się narodzić. I dlatego filar ten jest tak mocno atakowany przez złego ducha.

Współczesna cywilizacja, nie zawsze zdolna do autentycznej miłości, jest czasem wręcz przeciwna rodzinie. (...) Tendencje te są wyraźnie zauważalne w kwestiach związanych z życiem rodzinnym. Zagrożenia dla rodziny, wynikają z egoistycznej koncepcji wolności, która nie uznaje granic w odniesieniu do prawdy i dobra. Dla wielu ludzi dzisiaj wolność oznacza wolność od wszelkich ograniczeń, także moralnych, a więc samowolę i anarchię.

Oczywiście, przyczyn i możliwych efektów kryzysu rodziny jest znacznie więcej, ale wymienianie ich mogłoby nas doprowadzić do depresji. Poza tym, każdy z nas ma swoje własne doświadczenia i uwagi, które nie są niestety najbardziej pocieszające.

Warto więc być może przyglądnąć się — chociaż na chwileczkę — możliwościom zaradzenia temu kryzysowi.

I tu należy przytoczyć słowa pochodzące również od Jana Pawła II:

Małżeństwo jest obrazem związku Chrystusa z Kościołem. Jest ono świętą tajemnicą, która wymaga miłości, wierności i ofiary. Wierna miłość małżeńska między kobietą a mężczyzną jest tak istotną częścią ludzkiej natury stworzonej przez Boga, że św. Paweł nie waha się nazwać ją „wielką tajemnicą w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” (Ef 5,32). Ingerując w sferę małżeństwa, szatan stara się zniszczyć i usunąć jej wymiar duchowy – ponieważ właśnie w tym wymiarze człowiek doświadczyć może szczególnie intensywnej łaski Bożej.” – Katecheza na temat teologii ciała, 1981

A co to znaczy w praktyce? Najlepszym przykładem realizacji tych wartości jest Święta Rodzina. To w życiu Świętej Rodziny odnajdujemy ową świętą tajemnicę, która karmi się miłością, wiernością i ofiarą. Ale przede wszystkim rozpoznaniem i posłuszeństwem woli Bożej. Ale jeśli małżeństwo rozpoczyna się od wspólnego zamieszkiwania jeszcze przed ślubem, to gdzie tu jest ofiarna miłość i wierność, gdzie tu jest posłuszeństwo Bożym przykazaniom?

I wtedy pozostaje jedynie gorąca, pokorna i ufna modlitwa i zwrócenie się do Miłosierdzia Bożego. Ciekawym jest, chociażby i to, że św. papież Jan Paweł II nie bez przyczyny został nazwany papieżem małżeństwa i rodziny i zarazem papieżem Bożego Miłosierdzia.

Czcij ojca swego i matkę swoją

Staroświecko i prawie nierealnie brzmią słowa czwartego przykazania i słowa dzisiejszych czytań mszalnych. "Żony bądźcie poddane mężom. Mężowie miłujcie swoje żony. Dzieci bądźcie posłuszne swoim rodzicom ... rodzice niech nie zaniedbują swoich dzieci." Jak wygląda dzisiaj sytuacja rodziców i dzieci w wielu rodzinach? Czy to dzieci czczą i szanują rodziców, czy jest raczej odwrotnie? A jak układają się relacje małżeńskie, między mężem i żoną? Czy jest tam wzajemny szacunek, zrozumienie, miłość, pokora?

Jechałem kiedyś zatłoczonym autobusem. Większość pasażerów stała. Ja też, a obok mnie starsze kobiety i mężczyźni. Na siedzeniu obok jechała matka z kilkuletnim malcem, który oczywiście zajmował jedno miejsce. Nikt nie ośmielił się poprosić tej matki o wzięcie dzieciaka na kolana i zwolnienie miejsca dla kogoś starszego. Jakby jednak tego było mało, dziecko dla zabawy i ze złośliwą przyjemnością kopało siedzącą naprzeciwko kobietę. Kiedy ta w końcu zwróciła uwagę matce dziecka, matka odpowiedziała z wyraźną złością w głosie: "Ja wychowuję swoje dziecko bezstresowo i nie będę go karcić publicznie! A jak pani się nie podoba, to może się pani przesiąść gdzie indziej." Takie i tym podobne przykłady można by mnożyć w nieskończoność.

Rozpieszczane, rozkapryszone dzieciaki, nieznośne, zadufane w sobie i zarozumiałe brzdące, niegrzeczna, wulgarna i ordynarna młodzież ... A skąd się to wszystko bierze? Chyba z księżyca spada? Bezstresowe, nowoczesne wychowanie dzieci. Bezkonfliktowe, wolne, i nowoczesne małżeństwa, w których nie brakuje niczego poza wzajemnym szacunkiem i miłością. Miał rację wieszcz kiedy mówił: "Taka Rzeczypospolitej przyszłość, jakie młodzieży chowanie." Miał rację Prymas Tysiąclecia, kiedy podkreślał i napominał: "Przyszłość Kościoła i przyszłość Polski w rodzinach się kształtuje. Kto rządzi rodziną, ten rządzi krajem." A kto rządzi rodziną dzisiaj? Biznes, pieniądze, pogoń za dobrobytem, za przyjemnością ... za luksusem. I jakie są tego efekty? Samobójstwa, ucieczki z domu, degeneracja, frustracje, dzieci, które mając rodziców zabieganych, nie mają nikogo ... kto je kocha ... Dzieci, które są psychicznymi i życiowymi kalekami, rozpieszczone i niekochane, mające wszystko i nie mające nikogo. Żony opuszczone i samotne, mężowie przemęczeni i rozdrażnieni zdają się mówić o swoich dzieciach: "Czego one jeszcze ode mnie chcą, przecież mają wszystko?" Czy wszystko? Czy na pewno wszystko?

I na to wszystko odpowiedź Świętej Rodziny. Warto zadumać się na chwilę nad tym przykładem i porównać nasze rodziny z Rodziną Jezusa, Maryi i Józefa. Warto zrobić rodzinny rachunek sumienia. Może dzisiejsze niedzielno-świąteczne popołudnie będzie do tego dobrą okazją? Może mniej będzie rozwodów, nieszczęść i problemów w rodzinach jeśli wzorcem dla rodzinnego życia nie będą głupiutkie amerykańskie filmiki, którymi bezmyślnie zalewa nas telewizja, ale właśnie Święta Rodzina?

A czy nasza rodzina nie mogłaby czegoś zaczerpnąć ze wzoru Świętej Rodziny z Nazaretu?

 

25 grudnia 2023

26.12. Św. Szczepana Męczennika

 Dz 6,8-10.7,54-60

Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego /natchnienia/ przemawiał. Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on, pełen Ducha Świętego, patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu. Po tych słowach skonał.

Mt 10,17-22

Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

Będziecie w nienawiści u wszystkich

Być może nie przeżywamy takich sytuacji jak chrześcijanie w krajach arabskich, w Indiach, w Indonezji czy na Molukach. Być może nie jesteśmy prześladowani i w sposób jawny eksterminowani jako chrześcijanie. Być może nie żąda się od nas świadectwa krwi, jak w wypadku Patrona dnia dzisiejszego. Niemniej jednak, jeśli ktoś chce być chrześcijaninem w dzisiejszych czasach i to chrześcijaninem nie tylko "niedzielnym", to musi być przygotowany na niezrozumienie, na kpiny, na wyszydzenie, nawet ze strony innych, letnich chrześcijan, a nawet czasami i tych, którzy się za sprawiedliwych i służących Bogu uważają. Niestety być uczniem Chrystusa nigdy nie było łatwo i nigdy łatwo nie będzie. On sam był "znakiem sprzeciwu", "kamieniem obrazy" i "skałą zgorszenia". Tak zawsze było i tak będzie. "Kto chce pójść za mną, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje" - to są słowa Tego, który jako pierwszy wziął na siebie krzyż i na nim zawisł w pogardzie i opuszczeniu. I On też powiedział: „Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować.” (J 15,20)

Szukanie poklasku i popularności, kompromisy i układy, to nie w stylu ani Chrystusa, ani Jego uczniów. I na to trzeba być przygotowanym. Jasne, klarowne świadectwo życia, a w razie konieczności, także i świadectwo śmierci (niezwykła to łaska i nie wszyscy mogą jej dostąpić) to jedyna droga prawdziwego ucznia Chrystusowego. Kompromisy, układy, układziki i dyplomacja, to coś, co jest absolutnie obce chrześcijaństwu. Będą wyśmiewać, wyzywać od kołtunów i zacofańców, fundamentalistów i ciemnogrodu, będą mówić o konieczności tolerancji i o potrzebie roztropności ... ale w takim wypadku Chrystus był najbardziej nieroztropny, zacofany i niekompromisowy, nieugodowy i uparty, najbardziej kołtuński i niepodatny na dyplomację. W takim wypadku wszyscy Jego uczniowie ze św. Szczepanem byli fundamentalistami, fanatykami i kołtunami!

"Będziecie w nienawiści i pogardzie u wszystkich. Brat wyda brata i ojciec powstanie przeciwko własnemu dziecku ..." A może tak właśnie trzeba? Oczywiście, że nie zawsze i nie bezmyślnie, ale czasami trzeba umieć iść pod prąd, nawet jeśli ten prąd konformizmu jest bardzo modny i bardzo silny. Boimy się śmieszności, obawiamy niepopularności, a jednak ... święty spokój i bezkonfliktowość za wszelką cenę nie jest wcale pokojem. Jest tylko ułudą i okłamywaniem samego siebie i innych.

Święty Szczepanie — pierwszy męczenniku, pomóż nam być wiernymi Chrystusowi, mimo pokusy konformizmu, mimo obawy niepopularności i utraty pozycji ...

Święty Szczepanie — módl się za nami ... konformistami ...

materiały w formacie .pdf

… kazanie w dwóch zdaniach …

na świętego Szczepana ...

Ileż to razy zatykałem sobie uszy, żeby nie słyszeć co Bóg ma mi do powiedzenia, ileż to razy chciałem ukamienować niewygodną prawdę?

Święty Szczepanie nie pozwól mi być konformistą dla świętego spokoju, nie pozwól zaprzeć się Prawdy !!!

25 grudnia Boże Narodzenie

 Kazania na Boże Narodzenie - TUTAJ 




15 grudnia 2023

III Niedziela Adwentu 17 grudnia 2023

Głos wołającego na pustkowiu...

Iz 61,1-2a.10-11

Duch Pański nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski u Pana. «Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty. Zaiste, jak ziemia wydaje swe plony, jak ogród rozplenia swe zasiewy, tak Pan Bóg sprawi, że się rozpleni sprawiedliwość i chwalba wobec wszystkich narodów».

 

1 Tes 5,16-24

Bracia: Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie. Wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie. Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona.

 

J 1,6-8.19-28

Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu...

 


Głos wołającego na pustkowiu ...

Imponuje nam pokora i uniżenie się Jana Chrzciciela. On sam mówi o sobie, że jest jedynie głosem wołającym na pustkowiu, wskazując jednocześnie na Tego, który idzie za nim. A był rzeczywiście głosem potężnym, skoro sam król Herod się go obawiał. I ten potężny głos Jana Chrzciciela brzmi do dzisiaj, wołając: „Przygotujcie drogę Panu...”. Jan został posłany, „aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego” (J 1, 7). Dla mnie Jan Chrzciciel jest tym, który nawołuje do odrzucenia z rutyny religijnej, do pozbycia się przekonania, że jestem sprawiedliwy i że moje uczynki wystarczą mi do zbawienia. To dopiero otwiera na przyjęcie przychodzącego Zbawiciela, Który wyzwoli mnie ze wszystkich zniewoleń. Sam sobie z nimi na pewno nie poradzę.

Niestety, nasze drogi są już za bardzo pokręcone i za bardzo wykoślawione nasze ścieżki. Nasze życie już pewno tak dalekie i odległe od Pana, że nawet Jego przyjście niewiele nas obchodzi. I dlatego w naszym życiu tak mało powodów do prawdziwej radości. Ograniczamy się tylko do zewnętrznych pozorów. My nie przygotowujemy się już na przyjście Pana. Często zatracamy się w zgiełku codziennego życia, w przygotowaniach do świąt, w zakupach, w dekoracjach i tradycjach. Wszystko to jest piękne, ale często tracimy z oczu prawdziwe znaczenie świąt Bożego Narodzenia, czyli fakt przyjścia OSTATECZNEGO i PRAWDZIWEGO ZBAWICIELA. Czy naprawdę przygotowujemy się na przyjście Pana? Czy nasze serca są gotowe na to spotkanie? My przygotowujemy się jedynie zewnętrznie do świąt, które już dawno się skomercjalizowały... Cóż z naszego Chrztu, cóż z nawoływań współczesnych proroków, skoro Bóg coraz dalej w moim życiu i sprawy Jego coraz bardziej obce? Cóż z tego, że szopka i choinka, skoro to już tylko puste, aczkolwiek piękne i wzruszające symbole? Cóż z tego nawet, że wigilijna wieczerza i sianko, i puste nakrycie... skoro dzisiaj w pracy (w szkole, na ulicy, w pociągu, w autobusie...) byłem ślepy i nikogo nie widziałem? Cóż z tego nawet, że pójdę na pasterkę i będę śpiewał kolędy, i wzruszał się pięknem świąt, skoro ścieżek moich nie chcę wyprostować i nadal chodzę krętymi drogami?... To wszystko tylko piękne i puste symbole bez znaczenia w moim życiu, to wszystko – bardzo często – tylko szopka i teatr! Bóg staje się coraz bardziej obcy, a nasze życie oddala się od Jego światła. Nasze serca są zajęte innymi sprawami, a nasza wiara staje się tylko pustą dekoracją. A moje życie? Innymi się rządzi prawami, prawami rynku i biznesu, prawami dżungli i silniejszego, prawami kaduka i pięści. Iluż spośród nas tak naprawdę chciałoby coś zmienić, wyprostować, naprawić, przygotować na przyjście Pana? Tak łatwo się wzruszać symbolami i artystycznie poddawać nastrojom chwili. A życie idzie swoją drogą i lepiej, aby mi się w to moje życie Pan Jezus i Jan Chrzciciel za bardzo nie mieszali, bo są niewygodni i nie pozwalają żyć w błogiej i powierzchownej tylko radości. Takie słowa niepokoją i powodują dyskomfort.

Jan Chrzciciel w swoich słowach nie był dyplomatą. Mówił prawdę, nawet jeśli była ona bolesna. Dlatego pytajmy siebie dziś, jakie jest nasze miejsce w Bożym planie? Czy naprawdę przygotowujemy drogę dla Pana, czy może jesteśmy jak „plemię żmijowe”, które ucieka przed nadchodzącym gniewem?

I bolą takie słowa i drażnią, jak bolały i drażniły słowa Jana. I denerwują, niepokoją i kaleczą, bo myśmy się przyzwyczaili, do słów uładzonych i ludzi w miękkie szaty odzianych. A tenże Jan nie nauczył się jeszcze dyplomacji i powtarza prawie brutalnie: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem?” (Łk 3, 7). I pytamy, jak faryzeusze (zbulwersowani Jego słowami): „A kimże ty jesteś?”. A może warto jednak posłuchać tych niewygodnych słów? Największym bowiem darem Boga dla ludzkości i najwyższym przejawem Bożego działania jest wcielenie Syna Bożego, czyli Boże Narodzenie wśród ludzi, a ja ograniczyłem to tylko do wzruszających symboli i deklaracji.

Niech te słowa Jana Chrzciciela staną się dla nas przestrogą i inspiracją. Niech przypomną nam, że nasze życie ma większy cel niż tylko codzienne troski. Niech przypomną nam, że Chrystus nadal idzie z nami, powołując nas do siebie. Niech nasza wiara będzie czymś więcej niż tylko piękną dekoracją. Niech nasza wiara będzie drogą, która prowadzi nas do zbawienia. Dopiero wtedy nasze życie stanie się świadectwem Jego miłości i łaski. A radość będzie prawdziwa, bo będzie radością z przyjścia Zbawiciela, a nie tylko z zewnętrznych dekoracji.

Czy przygotowałem coś więcej, poza swoim mieszkaniem i lodówką?

 

8 grudnia 2023

II niedziela Adwentu — rok B

 Iz 40,1-5. 9-11

Pocieszcie, pocieszcie mój lud! - mówi wasz Bóg. Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył, że nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy, Głos się rozlega: Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką. Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją wszelkie ciało zobaczy, bo usta Pańskie to powiedziały. Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie! Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz miastom judzkim: Oto wasz Bóg! Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata. Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie.

2 P 3,8-14

Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione. Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez plamy i skazy — w pokoju.

Mk 1,1-8

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.

Homilia I – Przygotujmy drogę Panu ...

Każde czasy i każda społeczność ma swojego Jana Chrzciciela – o którym sam Jezus powiedział, że jest największym z proroków. Jan nie przebierał w słowach i nie był uładzonym dyplomatą, a nam tak to bardzo nie na rękę i tak „pod włos” te janowe słowa i janowe napominanie.

Takie postacie to zazwyczaj ludzie, których nie lubimy, bo pokazują nam jacy naprawdę jesteśmy, bo demaskują nasze słabości i obnażają nasze prawdziwe -nie zawsze najpiękniejsze- twarze. Tacy ludzie, jak Jan Chrzciciel, mają odwagę nazywać grzech — grzechem, świństwo — świństwem, kant — kantem. To są ludzie, którzy z Bożego posłania są prorokami przygotowującymi drogę Panu. Niewątpliwie największym prorokiem naszych czasów był Papież Jan Paweł II, ale też i Papież Benedykt XVI. Tylko kto chciał ich słuchać? I nie warto nawet wspominać innych krajów i narodów, skoro nasz własny przyjmował ich z pompą w czasie kolejnych pielgrzymek i ... w większości lekceważył sobie ich słowa. Dziki kapitalizm, prywata, złodziejstwo, pijaństwo, zobojętnienie na krzywdę i biedę innych, rozwiązłość moralna, zabijanie nienarodzonych, lenistwo, arogancja, bylejakość, nieuczciwość, egoizm, znieczulica, albo zwykłe chamstwo... i można by tak jeszcze długo wyliczać. My nawet czasami przychodzimy -z patosem- do proroków naszych czasów i tłumnie uczestniczymy w pielgrzymkach, ale ich nie słuchamy, a nawet słuchając nie słyszymy, tego, co naprawdę do nas mówią, albo -po faryzejsku i z hipokryzją- odnosimy to do innych. A przecież nawet mały rachunek własnego sumienia pokaże nam nasze prawdziwe i "nieumalowane" oblicze. Adwent to czas przygotowania na przyjście Pana, ale też czas porządków... we własnym sumieniu i na własnym podwórku.

Każde czasy i każda społeczność ma swego Jana Chrzciciela — tylko czy my ich słuchamy?


Homilia alternatywna

Jak co roku w okresie Adwentu słyszymy wołanie Jana Chrzciciela:  ”Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki". I jak co roku wydaje się, że jest to niestety tylko "głos wołającego na pustyni", na który nikt nie zwraca uwagi. Zaaferowani sprawami dnia codziennego, zajęci robieniem kariery, zdobywaniem pieniędzy, rozrywką, zdrowiem i innymi – niecierpiącymi zwłoki – sprawami nie mamy ani czasu, ani głowy, ani cierpliwości, aby słuchać głosu Świętego Jana Chrzciciela. Odsuwamy od siebie konieczność refleksji, bo jest ona zbyt wymagająca, bo to męczy, bo to nie pozwala żyć w rozrywkowym i bezmyślnym błogostanie.

A Jan woła razem z prorokiem Izajaszem: " przygotujcie na pustyni drogę Panu, wyrównajcie na pustkowiu gościniec dla naszego Boga! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i pagórki obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną." A wołanie to ma nas przecież wyrwać z letargu i beznadziei, z uśpienia i marazmu. Ma pomóc uporządkować nasze życie i uczynić je życiem dziecka Bożego.

Nie rozumiemy, albo rozumieć nie chcemy tego wołania i tych słów przynaglających nas do głębszej refleksji, do spowolnienia naszego zabiegania, do zajęcia się tym, co naprawdę ważne. I dlatego ciągle znajdujemy się na pustynnych bezdrożach prowadzących donikąd. Błądzimy po tych bezdrożach z uporem i zaślepieni podsuwanymi nam przez zwariowany świat łatwymi pseudo-rozwiązaniami. A one niczego nie rozwiązują, a jedynie pogłębiają uczucie bezsensu i beznadziejności. I pogłębiają nasz stan nerwicy, depresji i zniechęcenia.

Wiemy i doświadczamy tego na co dzień, że ścieżki nasze nie są proste, że drogi naszego życia są mocno pokręcone, ale nie umiemy sobie z tym poradzić, a bardzo często także nie chcemy. Wiemy, że góry i pagórki, urwiska i strome zbocza w naszym życiu powodują wiele bólu i wiele problemów. A jednocześnie nie chcemy ich wyrównać, nie chcemy ich zniwelować. A czasami nawet – w sposób świadomy lub nie – pogłębiamy te problemy, szarpiąc się i walcząc samotnie przeciwko temu co nas przerasta.

Nie chcemy, aby Pasterz "prowadził nas łagodnie" do źródeł wód życia, nie chcemy słuchać Jego głosu, ani rad Izajasza i św. Jana Chrzciciela. I dlatego jesteśmy nieszczęśliwi, dlatego borykamy się z problemami, dla których nie potrafimy znaleźć rozwiązania. I dlatego pojawiają się coraz częściej nerwice, przygnębienie i zniechęcenie, depresja i załamanie.

A przecież, gdybyśmy posłuchali Pasterza, gdybyśmy przygotowali dla Niego drogę i wyprostowali ścieżki naszego życia, to wszystko by się ułożyło. On okazałby nam swoją łaskę i dał nam swoje zbawienie. Bo "On jest cierpliwy w stosunku do nas. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia."

Dlatego, umiłowani z ufnością i wiarą oczekujmy, według Jego obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość i nie poddawajmy się zwątpieniu, bo Jego cierpliwość i miłosierdzie są nieskończone. Niech ten okres przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia będzie także okresem „prostowania ścieżek i równania dróg naszego życia”.

Nie przegapmy kolejnego Adwentu, nie zmarnujmy go na sprawy drugorzędne i – ostatecznie – bez znaczenia. Posłuchajmy głosu Świętego Jana Chrzciciela i zróbmy coś w naszej codzienności, co pomoże nam odnaleźć sens, uspokoić życie i co uczyni je pełnym radości, mimo wszystkich zewnętrznych niedorzeczności i absurdów.

Bo rzeczywiście, Adwent to nie tylko czas oczekiwania, ale i porządkowania życia. To nie tylko czas przygotowania do świąt, ale przede wszystkim czas prostowania pokręconych ścieżek.

2 grudnia 2023

I Niedziela Adwentu - B

 Iz 63,16b-17. 19b: 64,3-7

Tyś, Panie, naszym Ojcem, "Odkupiciel nasz" to Twoje imię odwieczne. Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą? Odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. Czemu bezbożni wtargnęli w Twoje święte miejsce, wrogowie nasi podeptali Twoją świątynię? Staliśmy się od dawna jakby ci, nad którymi Ty nie panujesz i którzy nie noszą Twego imienia. Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił — przed Tobą skłębiły się góry. Ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Wychodzisz naprzeciw tych, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach. Oto Tyś zawrzał gniewem, bośmy grzeszyli przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher. Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie. Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszej winy. A jednak, Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy.

1 Kor 1,3-9

Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym.

Mk 13,33-37

Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!


Homilia

Wydawać by się mogło, że kolejny Adwent już nic nowego przynieść nam nie może. Od lat powtarzają się te same liturgiczne obrzędy, jak Roraty z zapalonymi świecami czy lampionami, te same czytania liturgiczne, te same słowa wzywające nas do czujności, do wyczekiwania, te same upomnienia, aby Adwentu nie sprowadzić jedynie do przygotowania świąt Bożego Narodzenia.

Czy pamiętasz Adwent zeszłego roku? Czyż nie wyglądał tak samo? I, pomimo że od zeszłego roku staliśmy się mądrzejsi, zdobyliśmy więcej umiejętności, staliśmy się starsi, bardziej doświadczeni, to w relacji „ja – Bóg” zatrzymaliśmy się w miejscu. A po świętach z naszą wiarą stanie się to, co się dzieje z dekoracjami świątecznymi – trafi na dno szafy – do następnego roku. Ale czy tak musi być?

A jeśli kolejny Adwent przeleci nam przez palce w ten sposób, jak do tej pory, to nic dziwnego, że słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii, o Jego przyjściu, o czuwaniu muszą nas drażnić. Dlaczego tak się dzieje? Czy jest w nas coś, co powoduje, że ulegamy rutynie, że z roku na rok stajemy się coraz mniej podatni na działanie łaski i Ducha Świętego? Ale czyż tak nie jest również z naszymi religijnymi praktykami, jak regularna spowiedź, uczestnictwo we Mszy świętej, modlitwa. Wszystko to, staje się pomału rutyną, powszednieje, zatracamy poczucie sacrum, żyjemy tylko w doczesności i dla doczesności. Bóg i Jego Królestwo schodzą na dalszy, ozdobny wprawdzie, ale nieistotny plan.

Nasuwają się tu nieodparcie słowa z pierwszego czytania: „Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą? ... Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił.” Bo rzeczywiście serce nasze staje się coraz bardziej nieczułe na Boga i Jego sprawy, bo szukamy szczęścia i spełnienia tam, gdzie nie można ich znaleźć, bo nie pozwalamy Duchowi Świętemu przemieniać naszej doczesności na rzeczywistość Bożą. Za tą rzeczywistością tęsknimy (nawet podświadomie), a jednocześnie uciekamy od niej, sprowadzając ją jedynie do zewnętrznych i powierzchownych praktyk. „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił.” Duchu Święty, Mądrości i Mocy Boga zacznij już teraz działać w moim życiu. Nie pozwalaj mi „zasypiać” i popaść w rutynę. Nie pozwalaj sprowadzać całej rzeczywistości tylko do poziomu materialnego i doczesnego.

Cała bieda współczesnego człowieka leży w tym, że próbujemy zredukować rzeczywistość Nieskończonego Boga do poziomu ludzkiego pojmowania, a kiedy rzeczywistość ta nie przystaje do naszego rozumowania odrzucamy ją jako nierealną, nie naukową, nielogiczną, pozbawioną sensu, idealistyczną, a nawet nudną i albo odrzucamy, albo pozostajemy na poziomie powierzchownej rutyny i zewnętrznych tylko formalności.

Na początku Adwentu muszę, więc jeszcze raz spróbować znaleźć poważną, radykalną odpowiedź na pytanie: „Na Kogo ja tak naprawdę czekam? I czy w ogóle czekam na kogokolwiek?” Czy rzeczywistość Boga przychodzącego na świat –czego pamiątkę obchodzimy w czasie świat Bożego Narodzenia- ale i Boga przychodzącego na ołtarzu w czasie Eucharystii ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie? I jeśli Adwent stanie się raz jeszcze tylko czasem zakupów, prezentów i kolorowych lampek, to rzeczywiście będę rozdrażniony i zniechęcony tym – co roku powtarzającym się- rytuałem. Jeśli całe moje życie jest zbyt głęboko zanurzone w doczesności to, nie ma się czemu dziwić, że uciekam tylko do powierzchowności kolorowych dekoracji.

Jest rzeczą, co najmniej dziwną, że wkładamy wiele wysiłki, pieniędzy, czasu w nasze doskonalenie zawodowe, sportowe, zdrowotne, profesjonalne, językowe, intelektualne, ale „doskonalenie duchowe” brzmi dla nas raczej nierealnie, czy nawet nieprzyjemnie. W jakiś sposób wmówiono nam, że „poszukiwanie doskonałości” jest pewnego rodzaju fanatyzmem. Dlaczego? Czy nie dlatego, że mamy fałszywe skojarzenia, że obawiamy się, iż to doskonalenie, uświęcenie, powołanie do świętości, poważne potraktowanie Boga, Który chce być z nami jest ograniczeniem, że jest nudne, że odbiera nam swobodę i radość życia, że – być może- wykluczy nas z życia normalnych ludzi, że nie pozwoli się cieszyć codziennymi, drobnymi przyjemnościami, że będzie zbyt wymagające, zbyt oderwane od rzeczywistości, zbyt wydumane, nierealne i udziwnione?

Adwent to czas odkrywania na nowo, korzeni mojego istnienia, źródeł mojego życia, to uświadamianie sobie, kto jest naprawdę ważny w tym życiu, to reorientowanie tego życia na Źródło Życia, Którym jest Jezus Chrystus, ten Który przychodzi „aby życie mieli i mieli je w obfitości” (J 10,10).

Pozwólmy Duchowi Świętemu działać, chociażby się nam to czasami wydawało zbyt wymagające. Pozwólmy, aby On odmieniał, pogłębiał i przemieniał naszą codzienność. Ale najpierw odkryjmy, Kto -tak naprawdę- do nas przychodzi „tu i teraz”, w Eucharystii? I chciejmy przyjmować Tego, Który jest Emmanuelem – Bogiem z nami.

Czuwajcie, aby Pan nie zastał was śpiących ...

Kolejny Adwent w moim życiu, kolejna dana mi szansa na to, abym w końcu dostrzegł, co naprawdę się liczy, co naprawdę jest najważniejsze? Bóg po raz kolejny wychodzi naprzeciw człowiekowi i szuka go z troską. Znowu pozwala się ujrzeć i zbliżyć, a jedynie ode mnie samego zależy, czy Jego wysiłki będę uwieńczone sukcesem, czy po raz kolejny zmarnuję daną mi szansę? Adwent to nie tylko czas oczekiwania na Boże Narodzenie, ale to przede wszystkim czas przygotowania na przyjście Boga-Człowieka, na spotkanie go w moim życiu. A może warto by było obudzić się z letargu i uśpienia? A może warto by było zrobić rachunek sumienia i zobaczyć, jak to naprawdę jest z tym moim życie pełnym samozadowolenia i faryzejskiego uznawania się za lepszego od innych, a jednocześnie pełnym kantów, szwindli i nieuczciwości? A może trzeba by było poprosić: "Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił"? A może warto w końcu wyprostować swoje ścieżki życiowe i wyrównać drogi?

Sklepy pełne są już świątecznych i mikołajkowych prezentów, pomału rozpoczyna się szaleństwo przedświątecznych zakupów. I szkoda, żeby znowu te cztery tygodnie Adwentu utonęło w przedświątecznej szamotaninie i drugorzędnych przygotowaniach. Będą przecież -w niejednej parafii- adwentowe rekolekcje, będą Msze św. Roratnie, będą okazje do spowiedzi i do rzetelnego przygotowania się do prawdziwego Bożego Narodzenia, a ja ... czyżbym znowu miał to przespać lub -okazję do spotkania Boga- zaprzepaścić w szaleństwie mikołajkowych i gwiazdkowych zakupów? I czy moim dzieciom z całych świąt ma pozostać jedynie bardziej lub mniej tandetny prezencik pod choinką?

Panie, obym się przygotował na dzień Twego przyjścia nie tylko zewnętrznie.