30 września 2009

na łonie natury ...

Do proboszcza przychodzi młody mężczyzna z prośbą o zaświadczenie, bo chce być ojcem chrzestnym. Proboszcz grzecznie wyjaśnia, że ojcem chrzestnym może być tylko wierzący i praktykujący katolik. Na co penitent zapewnia solennie, że on jest właśnie głęboko wierzący. „Ale ja pana nigdy nie widziałem w kościele, i jakoś nie rozumiem jak może pan być wierzącym bez regularnych praktyk religijnych.” - mówi proboszcz. Na co petent uśmiecha się konfidencjonalnie i mówi: „no wie ksiądz mnie się lepiej chwali Boga na łonie natury, w górach, nad rzeką, w lesie. Przecież Bóg jest wszędzie, w lesie też”. Proboszcz nie zbity z tropu mówi więc również z uśmiechem: „no tak, na pewno jest tam Pan Bóg, ale mnie tam nie ma i ja pana nie widzę praktykującego, więc może pan uda się po zaświadczenie do leśniczego. Może on zaświadczy o pana religijnych praktykach, ja niestety nie mogę.”

28 września 2009

rachunki ...

- ile mogę stracić wierząc w Boga jeśli Go nie ma?

70 …. 80 lat życia na ziemi, przeżyte w złudzeniu, które nie ma podstaw?

- ile mogę zyskać nie wierząc w Boga, Którego rzeczywiście nie ma?

70 może 80 lat w pozornej beztrosce, ale czy rzeczywiście w beztrosce???

- ile mogę zyskać wierząc w Boga, Który rzeczywiście istnieje?

WIECZNOŚĆ !!!

- ile mogę stracić nie wierząc w Boga, Który jednak istnieje?

WIECZNOŚĆ !!!!

rachunek dosyć prosty …

Jeśli bowiem wierzę w Boga, niebo i piekło, a rzeczywistości te nie istnieją to żyjąc uczciwie i zachowując przykazania "tracę" moje 70-80 lat ziemskiego życia i przechodzę w nicość wraz z tymi, którzy nie wierzyli i „użyli sobie życia”.

Jeśli jednak nie wierzę w Boga, niebo i piekło, a one jednak istnieją, to żyjąc egoistycznie i permisywistycznie, po 70-80 latach takiego niby beztroskiego życia tracę wieczność lub raczej skazuję się na wieczność bez Boga, w stanie całkowitej beznadziei i bezsensu. Inczej stan ten jest nazywany PIEKŁEM.

Oczywiście takie kalkulacje są fałszywe w tym sensie, że nie mogę wierzyć w Boga jedynie połowicznie, tzn. tylko i wyłącznie żeby sobie zagwarantować wieczność w razie gdyby On rzeczywiście był. Wtedy bowiem wytwarza się mentalność gracza, który chce wygrać jak najwięcej, inwestując jak najmniej. I wtedy dopiero życie moje staje się absurdem. Nie jestem wolny i nie żyję życiem dziecka bożego, ale hazardzisty, który próbuje uszczknąć z życia doczesnego jak najwięcej gdyby się jednak okazało, że Boga nie ma, ale jednocześnie nie stracić wieczności, gdyby się okazało, że On jednak jest.

Jeśli jednak wierzę uczciwie i żyje uczciwie, to tak naprawdę nie tracę nic, a zyskuję wieczność.

Jeśli jednak nie wierzę to tracę wszystko.

26 września 2009

wypiski z chorego procesu

pod dyktando relatywizmu ...

- ... wierność zasadom moralnym jest przedmiotem procesu sądowego w krajach wolnej i demokratycznej Europy, podobnie, jak wówczas, gdy te same narody znajdowały się pod dyktaturą komunistyczną związaną z blokiem sowieckim, co - w kontekście obchodów 20 rocznicy upadku Muru Berlińskiego - nie jest dobrym sygnałem ...


- ... zdaniem Żelichowskiego, "sprawa Alicji Tysiąc nie jest sprawą polityczną i należy ją postrzegać z jednej strony przez pryzmat obowiązującego prawa, a z drugiej mając na względzie aspekt moralny". W jego ocenie, czym innym jest przestrzeganie obowiązującego prawa, a czym innym jest moralność, która ludziom wierzącym nakazuje takie czy inne zachowanie. "Sąd orzekł zgodnie z istniejącym prawem w Polsce. Prawo musi być przestrzegane i sąd stanął na straży prawa, a nie tylko moralności" - podkreślił szef klubu PSL ...


- ... A JA BOJĘ SIĘ PRAWA BEZ MORALNOŚCI. To jest np. prawo Nazistów z czasów II Wojny Światowej. STRACH I PARANOJA !!! Coś się tym panom po ...... ło ...


- ... wychodząc z podanych przez sędzinę założeń, wszyscy więźniowie w Polsce powinni nie tylko domagać się natychmiastowego zwolnienia, ale i odszkodowań. Skoro można mówić jedynie ogólnie, że jakiś czyn jest przestępczy, ale nie można wskazać, że konkretny człowiek go popełnił, lub chciał popełnić, to nikogo w Polsce nie można prawomocnym wyrokiem za nic skazać, a próby oskarżenia kogokolwiek są próbą zniesławienia i naruszenia dóbr osobistych, za które osobie poszkodowanej zarzutem, należy się odszkodowanie. Należy wypuścić morderców, złodziei, gwałcicieli, pedofilów i wszystkich innych, gdyż takich ludzi po prostu nie ma. I wypłacić im odszkodowania, zanim sami je wysądzą w Strasburgu. Owszem są czyny przestępcze, Ole one są tak ogólnie przestępcze, a nie konkretnie. I jakim prawem policja zatrzymuje kogokolwiek na drodze? ...


- „Zgodnie z wyrokiem z 20 marca 2007 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Polska naruszyła art. 8 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności dotyczący poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, i z tego powodu nakazał wypłacenie Alicji Tysiąc zadośćuczynienia”.

Sąd ten wydał wyrok bezprawny, bo zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem Pani Tysiąc nie miała prawa do aborcji. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał więc wyrok gwałcący polskie prawodawstwo i ingerujący w prawo suwerennego państwa wbrew podpisanym umowom europejskim.

ERGO

" ... teza zawarta w publikacjach „Gościa” jakoby Alicji Tysiąc przyznano odszkodowanie za to, że nie mogła zabić swojego dziecka, jest UPRAWNIONA".

ERGO

Wyrok Sądu w Katowicach jest niesprawiedliwy, co więcej jest hańbą dla sądownictwa, tak jaki i wyrok Trybunału Praw Człowieka jest hańbą dla Europy.


A swoją drogą, to gdzie był Europejski Trybunał Praw Człowieka, kiedy gwałcono ludzkie prawa w Polsce chociażby w czasach Solidarności, czy za Jaruzelskiego ?

25 września 2009

XXVI Niedziela w ciągu roku – B


Lb 11,25-29

A Pan zstąpił w obłoku i mówił z nim. Wziął z ducha, który był w nim, i przekazał go owym siedemdziesięciu starszym. A gdy spoczął na nich duch, wpadli w uniesienie prorockie. Nie powtórzyło się to jednak. Dwóch mężów pozostało w obozie. Jeden nazywał się Eldad, a drugi Medad. Na nich też zstąpił duch, bo należeli do wezwanych, tylko nie przyszli do namiotu. Wpadli więc w obozie w uniesienie prorockie. Przybiegł młodzieniec i doniósł Mojżeszowi: Eldad i Medad wpadli w obozie w uniesienie prorockie. Jozue, syn Nuna, który od młodości swojej był w służbie Mojżesza, zabrał głos i rzekł: Mojżeszu, panie mój, zabroń im! Ale Mojżesz odparł: Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan swego ducha!

Jk 5,1-6

A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby. Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabili sprawiedliwego: nie stawia wam oporu.

Mk 9,38-46

Wtedy Jan rzekł do Niego: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.

Zazdrość i zgorszenie ...

Postawa Jozuego, zazdrosnego o dar proroctwa powtarza się wśród Apostołów. Oni też są zazdrośni, że oto ktoś, kto nie chodził z nimi dokonuje niezwykłych rzeczy w imię Chrystusa. I Jozue był wybrańcem Boga, to on wprowadził Naród Wybrany do Ziemi Obiecanej, i Apostołowie też ... specjalnie wybrani przez samego Chrystusa, a jednak .... a jednak nie są wolni od zazdrości ...

Czyż i nam się to dzisiaj nie zdarza, że zazdrościmy? Nawet dobrych, pochodzących od Boga darów, że jesteśmy zawistni, że złym okiem patrzymy, bo ktoś otrzymał coś, czego według nas otrzymać nie powinien? To już nie faryzeusze, to Apostołowie Chrystusa są hipokrytami ... A jakże często powtarza się to wśród nas? Zazdrość jest najbardziej bezinteresowną wadą i najmniej pożytku z niej mamy, a przecież tak często obecna jest w naszym bardzo „pobożnym” i „katolickim" życiu. Skąd się to bierze? Nie dalej jak w ubiegłą niedzielę mówił św. Jakub: "Gdzie bowiem zazdrość i żądza, tam też bezład i wszelki występek ..." A tyle tego wśród nas, tyle zazdrości i żądz morderczych .... i modlitw nie wysłuchanych ...

I drugi temat dzisiejszej Ewangelii, zgorszenie ... dawane innym. Niestety i to jest obecne w naszym życiu ... w moim życiu. Iluż ludzi zgorszyło się moim postępowaniem, moim zachowaniem, moimi żądzami, zazdrością, chciwością, moimi grzechami ...? A gdybym tak miał dosłownie zastosować polecenie Chrystusa: "... jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją ..." I nie zasłaniaj się tym, że inni jeszcze gorzej robią, nie usprawiedliwiaj się, że taka była konieczność i racja stanu, że tego wymagała sytuacja, że .... itd., itp. ... Iluż z nas chodziło by bez rąk, bez nóg i bez oczu?

Zgorszyłeś innych, stałeś się powodem grzechu, przez swój zły przykład, przez swoje niedbalstwo, przez brak cywilnej odwagi, przez zaniedbanie, przez lekceważenie ... stałeś się powodem grzechu i nie masz nic na swoje usprawiedliwienie ... Stałeś się powodem grzechu, bo nie chciało ci się, bo nie opłacało się, bo nie warto było. Stałeś się powodem grzechu, bo byłeś małoduszny i lękliwy, bo byłeś lekkomyślny i nieuważny. Stałeś się powodem grzechu, bo zaniedbałeś swoje obowiązki. Stałeś się powodem grzechu, bo nie starczyło ci odwagi, bo kierowały tobą twoje żądze i pragnienia ...

I lepiej by było uwiązać kamień młyński u twojej szyi ... bo zgorszyłeś innych, nawet niekoniecznie swoim grzechem, ale zaniedbaniem, lekceważeniem, tupetem, cwaniactwem, przebiegłością, chciwością, skąpstwem, fałszywą i faryzejską pobożnością, zazdrością, arogancją ...

Nie osądzaj tak łatwo innych ...
zobacz czy i ty sam nie jesteś powodem grzechu ....
nawet kiedy ci się wydaje, że jesteś pobożny i prawy ...


******************************

Wprowadzenie:
Eucharystia od początku miała dwojakie znaczenie z jednej strony jest to bezkrwawa Ofiara Chrystusa, ale z drugiej strony jest to wspólnota ludzi, którzy uznają Chrystusa za swojego Mistrza i Nauczyciela, to zgromadzenie tych, którzy wspólnie z Chrystusem składają Ojcu Przedwiecznemu Najdoskonalszą Ofiarę. Aby jednak w Niej uczestniczyć w pełni uznajmy nasze grzechy i słabości i prośmy Ojca o łaskę przebaczenia.


Homilia:
Zazdrość jest efektem pychy i przekonania, że nam należy się to co inni posiadają według nas bezprawnie. Zazdrość religijna jest jak widać to na przykładzie dzisiejszych czytań (z Księgi Liczb i z Ewangelii wg. Św. Mateusza) największym nieporozumieniem i zanegowaniem całej naszej religijności. "Mojżeszu, panie mój, zabroń im prorokować!", "Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami." A Pan daje swoje dary według swojej, a nie naszej miary. Bóg udziela swoich łask według swojego, a nie naszego uznania.

Postawa Jozuego, zazdrosnego o dar proroctwa powtarza się wśród Apostołów. Oni też są zazdrośni, że oto ktoś, kto nie chodził z nimi dokonuje niezwykłych rzeczy w imię Chrystusa. I Jozue był wybrańcem Boga, to on wprowadził Naród Wybrany do Ziemi Obiecanej, i Apostołowie też ... specjalnie wybrani przez samego Chrystusa, a jednak .... a jednak nie są wolni od zazdrości ...

Czyż i nam się to dzisiaj nie zdarza, że zazdrościmy? Nawet dobrych, pochodzących od Boga darów, że jesteśmy zawistni, że złym okiem patrzymy, bo ktoś otrzymał coś, czego według nas otrzymać nie powinien? To już nie faryzeusze, to Apostołowie Chrystusa są hipokrytami ... A jakże często powtarza się to wśród nas? Zazdrość jest najbardziej bezinteresowną wadą i najmniej pożytku z niej mamy, a przecież tak często obecna jest w naszym bardzo „pobożnym” i „katolickim" życiu. Skąd się to bierze? Nie dalej jak w ubiegłą niedzielę mówił św. Jakub: "Gdzie bowiem zazdrość i żądza, tam też bezład i wszelki występek ..." A tyle tego wśród nas, tyle zazdrości i żądz morderczych .... i modlitw nie wysłuchanych ...

I drugi temat dzisiejszej Ewangelii, zgorszenie ... dawane innym. Niestety i to jest obecne w naszym życiu ... w moim życiu. Iluż ludzi zgorszyło się moim postępowaniem, moim zachowaniem, moimi żądzami, zazdrością, chciwością, moimi grzechami ...? A gdybym tak miał dosłownie zastosować polecenie Chrystusa: "... jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją ..." I nie zasłaniaj się tym, że inni jeszcze gorzej robią, nie usprawiedliwiaj się, że taka była konieczność i racja stanu, że tego wymagała sytuacja, że .... itd., itp. ... Iluż z nas chodziło by bez rąk, bez nóg i bez oczu?

Zgorszyłeś innych, stałeś się powodem grzechu, przez swój zły przykład, przez swoje niedbalstwo, przez brak cywilnej odwagi, przez zaniedbanie, przez lekceważenie ... stałeś się powodem grzechu i nie masz nic na swoje usprawiedliwienie ... Stałeś się powodem grzechu, bo nie chciało ci się, bo nie opłacało się, bo nie warto było. Stałeś się powodem grzechu, bo byłeś małoduszny i lękliwy, bo byłeś lekkomyślny i nieuważny. Stałeś się powodem grzechu, bo zaniedbałeś swoje obowiązki. Stałeś się powodem grzechu, bo nie starczyło ci odwagi, bo kierowały tobą twoje żądze i pragnienia ...

I lepiej by było uwiązać kamień młyński u twojej szyi ... bo zgorszyłeś innych, nawet niekoniecznie swoim grzechem, ale zaniedbaniem, lekceważeniem, tupetem, cwaniactwem, przebiegłością, chciwością, skąpstwem, fałszywą i faryzejską pobożnością, zazdrością, arogancją ...

Nie osądzaj tak łatwo innych ... zobacz czy i ty sam nie jesteś powodem grzechu .... nawet kiedy ci się wydaje, że jesteś pobożny i prawy ...


Modlitwa wiernych:

Wstęp:
Do Boga Ojca, Który w swej szczodrobliwości sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych zanośmy nasze pokorne prośby za wszystkich potrzebujących, opuszczonych, zapomnianych i pogardzanych i za cały Kościół Boży.

1. Ojcze Miłosierny udzielaj Kościołowi darów według swej szczodrobliwości i ukaż nam jak mamy się nimi dzielić z naszymi braćmi i siostrami, którzy są w potrzebie ...
Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.

2. Niech szafarze Sakramentów zawsze pamiętają o słowach Twojego Syna: "darmo otrzymaliście darmo dawajcie" i niech z hojnością rozdzielają Twoje łaski wśród potrzebujących …
Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.

3. Naucz nas Panie, jak mamy przykładem naszego dobrego życia budować innych i pociągać ich do Ciebie …
Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.

4. Niech w naszych wspólnotach religijnych panuje duch wzajemnego zrozumienia i właściwej postawy wobec nich, godnej człowieka i ucznia Chrystusowego, pełnej szacunku i miłości …
Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.

5. Tym, których wezwałeś już do swojego Królestwa udziel obfitości darów: pokoju, radości i miłości, aby rozpoznali w Tobie Miłosiernego i szczodrobliwego Ojca …
Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.


Zakończenie:
Ty, Który z miłości do człowieka nie oszczędziłeś nawet swojego Syna, ale Go za nas wydałeś na śmierć krzyżową, udzielaj nam wszystkim Twoich łask, abyśmy mogli dojść do Twojego Królestwa, gdzie żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Przed rozesłaniem:
„Idźcie Ofiara spełniona”, to zaproszenie do kontynuacji w naszym życiu codziennym tego co sami przeżyliśmy i czego doświadczyliśmy w czasie tej Mszy świętej. Niech inni będą pociągnięci do Chrystusa przykładem naszego życia ugruntowanego w Uczcie Miłości.

światło i ciemność ...

„ ... światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.” (J 3:19-21)

„ … Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości! Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda.” (Ef 5:8-9)

przerażajace kuriosum !?!?!


Zdaniem Żelichowskiego, "sprawa Alicji Tysiąc nie jest sprawą polityczną i należy ją postrzegać z jednej strony przez pryzmat obowiązującego prawa, a z drugiej mając na względzie aspekt moralny".

W jego ocenie, czym innym jest przestrzeganie obowiązującego prawa, a czym innym jest moralność, która ludziom wierzącym nakazuje takie czy inne zachowanie.

"Sąd orzekł zgodnie z istniejącym prawem w Polsce. Prawo musi być przestrzegane i sąd stanął na straży prawa, a nie tylko moralności" - podkreślił szef klubu PSL.

za:
www.wiara.pl

A
JA BOJĘ SIĘ PRAWA BEZ MORALNOŚCI. To jest np. prawo Nazistów z czasów II Wojny Światowej. STRACH I PARANOJA !!!
Coś się tym panom po ...... ło.

23 września 2009

konfrontacja ...

Obserwując ewolucję poczynań polityków i mediów na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w Europie i Ameryce Północnej uzasadniona wydaje się konkluzja, że zbliża się czas otwartej konfrontacji świata mediów, biznesu i władzy ze światem wartości moralnych i religii lub krótko Kościołem. Czas konfrontacji to czas, kiedy trzeba się będzie jasno, klarownie i zdecydowanie opowiedzieć za lub przeciwko Kościołowi i Chrystusowi. Kościół, a co za tym idzie i Chrystus jest coraz bardziej zajadle atakowany za Jego niewzruszone poglądy moralne i etyczne. Jest atakowany nie tylko przez Jego zdeklarowanych przeciwników – ateistów, racjonalistów, antyklerykałów ale i przez liberałów wewnątrz samego Kościoła.

Oni już dawno przestali wierzyć w cokolwiek poza swoim własnym przewrotnym i zdegenerowanym rozumem i stworzyli sobie religię „domowej roboty”, na swój własny użytek. Jest to religia bez Boga, bez moralności, religia bogatych, aroganckich i pewnych siebie zarozumialców, którzy nigdy nie mogli zaakceptować Boga, Który człowieka nieskończenie przewyższa i ośmiela się czegoś od człowieka żądać, coś nakazywać lub zakazywać. Jest to religia bez przykazań, bez jakichkolwiek ograniczeń, gdzie jedyną reguła postępowania jest zaspokajanie wszystkich, nawet najbardziej przewrotnych zachcianek. Jest to religia przewrotnej „tolerancji”, religia, dobrego samopoczucia, religia wygodnego i luksusowego życia, religia egoistycznego hedonizmu. W takiej religii aborcja, eutanazja, homoseksualizm, eksperymenty genetyczne są absolutnie dozwolone i pochwalane, bo liczy się tylko przyjemność, samozadowolenie, bezpośrednia gratyfikacja.

Prorokami tej religii są liberalni dziennikarze, jej męczennikami „prześladowani” geje, a jej kapłanami permisywnie nastawieni księża, a nawet biskupi. To oni najlepiej wiedzą co jest dobre a co złe. Żaden z nich nie mógłby zostać papieżem, bo straciłby przywilej nieomylności. Papież bowiem nie jest nieomylny w sprawach wiary i moralności, chociaż oni sami są. Początki tych radykalnych przemian i apostazji można znaleźć w holenderskiej rewolucji religijnej lat 50 i 60-tych, liberalizmie lat 50-tych w diecezji Bostońskiej i rewolcie wielu członków kościoła, nie wyłączając wielu północnoamerykańskich biskupów po Soborze Watykańskim II a szczególnie po Encyklice Pawła VI „Humanae Vitae” .

Nadchodzą szybko czasy, kiedy każdy będzie się musiał zdecydowanie opowiedzieć ZA lub PRZECIW Chrystusowi, za lub przeciw Kościołowi.

chrześcijaństwo, a uniesienia i wizje ...

Chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z transem, uniesieniami i wizjami. Kto szuka takich stanów to się pomylił wybierając religię Jezusa Chrystusa. Mistyka chrześcijańska nie jest poszukiwaniem psychologicznych stanów uniesienia, samozadowolenia i ekstazy. Jest raczej bardzo bolesnym i głęboko oczyszczającym doświadczeniem Boga, Który jedynie jest Święty i Który wypala w nas wszystko co nie jest święte. To nie uniesienia, transy, wizje czy ekstazy.

Religia Jezusa Chrystusa, wyznawana przez Kościół Katolicki to religia realistyczna, która jest świadoma ludzkiej słabości i podatności na zło, która daje bardzo konkretne praktyczne wskazówki jak temu złu zaradzić. A Jezus oczekuje od swoich uczniów nie ekstaz i uniesień, ale mówi im raczej: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” (Mt 16:24-25)

Kto więc szuka ekstaz i uniesień w chrześcijaństwie ten srodze się zawiedzie.

21 września 2009

nauka i wiara ...

Sama nauka nie może dostarczyć odpowiedzi na istnienie Boga, ani nie może również popchnąć człowieka do wyboru ateistycznej opcji. Te sprawy można rozstrzygnąć jedynie angażując się w metafizykę …

Nie ma więc nic takiego jak światopogląd naukowy, czy "nauka zaprzecza religii".

19 września 2009

łudzenie siebie ...


„Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne.” (Ga 6:7-8)

XXV Niedziela w ciągu roku – B

Mdr 2,12-20

Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony.

Jk 3,16 - 4:3

Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś /zstępująca/ z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój. Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.

Mk 9,30-37

Po wyjściu stamtąd podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.


Kto chce być pierwszym ...

Pożądacie, a nie macie ... żywicie morderczą zazdrość ... kłócicie się kto z was jest pierwszy, zabiegacie o honory i przywileje ... wymyślacie sobie coraz to bardziej komiczne tytuły ... prowadzicie walki i kłótnie ...

Oj, skąd my to znamy, te dyskusje Apostołów Chrystusa? Jakby od tysięcy lat nic się w tym względzie nie zmieniło ... A Chrystus ustawicznie powraca ze swoją nauką o poniżeniu, o wyszydzeniu, o męce i o śmierci ... I na całą zawziętą i pełną zazdrości dyskusję swoich „wybranych Dwunastu” ... odpowiada bardzo prosto, stawiając przed nimi dziecko. A im jakby ktoś w twarz dał ... zawstydzeni nie rozumieją o co chodzi.

A nasi dyrektorzy, prałaci, prezesowie, panowie ministrowie, biskupi, profesorowie, doktorzy, senatorowie ....? A gdyby tak Chrystus przed nimi dziecko postawił i jeszcze im powiedział: "
kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich" ...?

Czyż nie poczuliby się obrażeni i dotknięci??? Już widzę ich miny, ich święte oburzenie, ich zgorszenie i zdziwienie ..., bowiem posprzeczali się, kto z nich jest największy ...

"
Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz." Cóż więcej można dodać to tych słów św. Jakuba? Cóż więcej, skoro nawet ci, którzy się modlą, źle się modlą ...? A wszystko dlatego, że zapomnieli o tym, co znaczy pójść za Chrystusem. A wszystko dlatego, że wzięła w nich górę -jak w Apostołach- ludzka próżność ... dobrzy i pobożni katolicy, pewni siebie i zadufani w swej doskonałości Słudzy Chrystusa ... współcześni Apostołowie i ich następcy. Bo nie zrozumieli, ani co to znaczy stracić życie dla Chrystusa, ani po co im Chrystus dziecko przed oczy stawia ...

A ileż we mnie morderczej zazdrości, ileż zabiegania o ludzkie względy, ileż poszukiwania swego, udowadniania swoich racji, ileż kłótliwości, zawiści, złości, pychy, obłudy, chciwości, arogancji .... Ileż we mnie próżności, chęci wywyższenia się, dominowania, bycia pierwszym, ileż nieustępliwości, fałszywej pobożności i świętego oburzenia, bo ktoś ośmielił się mnie skrytykować ....?

A kto chce być pierwszym ....
niech będzie ostatnim ...
JAKŻE ŁATWO POWIEDZIEĆ ...

17 września 2009

homoseksualizm nie jest normą ...


"Ideologiczna walka środowisk homoseksualnych z chrześcijaństwem, a zwłaszcza z Kościołem katolickim toczy się na całym świecie. W ubiegłym roku przy okazji wyborów prezydenckich w trzech stanach USA przeprowadzono referenda w sprawie uznania związków homoseksualnych za "małżeństwa". Po jednej stronie sporu stała koalicja wielu Kościołów chrześcijańskich, a po drugiej koalicja organizacji homoseksualistów i ateistów. Ten przykład pokazuje, jak przebiega linia podziału w tym sporze. Podobnie w instytucjach Unii Europejskiej, gdzie lobby homoseksualne jest bardzo silne, chrześcijaństwo jest bardzo atakowane. W obecnym świecie Kościół katolicki to najpoważniejsza siła, która przeciwstawia się homoideologii.

Katolicyzmu nie da się pogodzić z zachowaniami homoseksualnymi. Kościół zdecydowanie potępia akty homoseksualne, wskazuje, że jest to grzech ciężki. Właśnie za takie nauczanie spotyka go ze strony środowisk homoseksualnych tak wielki atak. Niewątpliwie forpocztą tych ataków w Polsce jest „Gazeta Wyborcza”, która w sprawach obyczajowych prezentuje postawę fanatycznych wyznawców lewackich ideologii ateistycznych. Jak obliczono, dziennie ukazują się w tej gazecie średnio ponad trzy artykuły propagujące homoideologię.

Homoseksualizm nie jest normalnym zachowaniem seksualnym, lecz zaburzeniem tego zachowania, które prowadzi do głębokich zaburzeń osobowości.

Z danych Instytutu Roberta Kocha, jednej z najważniejszych instytucji naukowych w Niemczech, wynika, że 60 procent chorych na AIDS w tym kraju to homoseksualiści, w Kanadzie procent ten wynosi 70, a w Indiach 86. Jeśli porównamy te dane z innymi grupami zagrożonymi tą chorobą, jak prostytutki, ich klienci, czy narkomani, to okaże się, że homoseksualiści częściej chorują na AIDS i choroby weneryczne niż prostytutki. Dla lekarzy chorób zakaźnych homoseksualizm jest oczywistą, głęboką patologią. Mówienie, że taka orientacja nie jest zaburzeniem, nie wynika z żadnych naukowych przesłanek, ale jest czystą propagandą stojącą w sprzeczności z wynikami naukowych badań empirycznych. Statystyki pokazują też, że homoseksualiści dopuszczają się aktów pedofilii przeciętnie kilkadziesiąt razy częściej niż inni. "


za: Gość Niedzielny

Warto przeczytać także artykuł: " The Frankfurt School: Conspiracy to corrupt "
lub:
Timothy Matthews

głód na świecie ...


















ONZ-owski Światowy Program Żywnościowy (WFP) ogłosił w środę, że po raz pierwszy w dziejach liczba ludzi na świecie, którzy cierpią głód, przekroczyła miliard.

Na konferencji prasowej w Londynie dyrektorka WFP Josette Sheeran podała, że ludzi cierpiących głód jest 1,020 mld.
Ta sytuacja "prowadzi wprost do katastrofy ... jest to sytuacja zagrażająca pokojowi, bezpieczeństwu i stabilizacji na wielu obszarach świata".

za
: www.wiara.pl

warto obejrzeć tę prezentację

różnica …


W centrum zainteresowań mediów znajdują się skandal i sensacja,

podczas gdy głównym zadaniem Kościoła jest zbawienie dusz.

16 września 2009

sprawiedliwa i nowoczesna Europa …


W Uni Europejskiej zarejestrowano w 2007 roku 1 milion 235 tysięcy aborcji (inczej mówiąc mordestw popełnionych na nienarodzoncyh dzieciach ), co znaczy, że w roku 2007 w Uni Europejskiej co 25 sekund dokonywano morderstwa na nienarodzonym dziecku zgodnie z prawem. Szokujące ... (za
Instytut Polityki Rodzinnej ).

11 września 2009

XXIV Niedziela w ciągu roku - B


Iz 50,5-9

Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Blisko jest Ten, który Mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze Mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do Mnie! Oto Pan Bóg Mnie wspomaga. Któż Mnie potępi? Wszyscy razem pójdą w strzępy jak odzież, mól ich zgryzie.

Jk 2,14-18

Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków.

Mk 8,27-35

Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków. On ich zapytał: A wy za kogo mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.


Kto chce zachować swoje życie ...

Stracić życie ... jak łatwo się słucha takich pięknych słów i jak łatwo mówi się na ten temat piękne kazania.

Jak łatwo deklaruje się wierności Chrystusowi i jak łatwo -w słownych deklaracjach- idzie się za Nim. Piotr odpowiedział zgodnie z prawdą i zgodnie ze swoim najgłębszym przeświadczeniem: "
Ty jesteś Mesjasz", ale chyba nie rozumiejąc do końca co to znaczy ... A kiedy Chrystus wyjaśnia z całą szczerością i realizmem, na czym polega Jego mesjańskie posłannictwo ... Piotr -nadal nie rozumiejąc- próbuje przywołać Jezusa do porządku i przypomnieć, że Mesjasz zapowiadany w Starym Testamencie nie taką ma rolę do spełnienia. I co ....?

Zdrowy rozsądek, ludzkie myślenie, ludzkie kalkulacje ... A Chrystus z całą wyrazistością powtarza: "
Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój ..." A my byśmy woleli nosić krzyż w butonierce, jako piękną ozdobę ... I to na tym ma polegać zbawienie ofiarowane przez tego Mesjasza? Weź swój krzyż i chodź za mną! A my byśmy woleli sukcesy i karierki, pierwsze miejsca na ucztach i zaszczytne ławki w kościele ... i żeby nas wszyscy na ulicach pozdrawiali z szacunkiem ...

Dziwny to Mesjasz i dziwny Król, który takie rady daje. Miał rację Piotr upominając Chrystusa: "
Mówiąc w ten sposób tracisz wyznawców! Bądź chociaż odrobinę roztropny i nie strasz ludzi, bo wszyscy od Ciebie odstąpią." A jakże często słyszy się takie słowa w dzisiejszym „radosnym duszpasterstwie? A Chrystus na to z uporem: "... kto chce zachować swoje życie, straci je ..." A ty ... czy nie zauważyłeś jak tracą je ci wszyscy, którzy tak kurczowo i za wszelką cenę, chcą je zachować, osiągnąć sukces, wygrać na loterii, za wszelką cenę uczynić je szczęśliwym i wygodnym ... Nie zauważyłeś, że to nie Piotr ma rację ze swoją zdroworozsądkową logiką ludzkiej pomyślności i sukcesu? "Trudna jest ta mowa i któż jej może słuchać!" ... oj trudna i nie łaskocząca uszu ...

A Chrystus z uporem maniaka powtarza: "
... kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je ..." A ty czy gotów jesteś -ot tak po prostu- stracić, zmarnować swoje życie? Nie szukać swego, nie zabiegać, nie robić zapasów, nie zbierać, nie chomikować, ... ot tak po prostu stracić, zmarnować swoje życie ... nie widząc ani sensu w tym co robisz, ani efektów tego czemu poświęciłeś całe swoje życie, ot tak po prostu zmarnować je „bezsensownie” dla Chrystusa .... bez jakiejkolwiek godziwej zapłaty, bez tytułów, fioletów i zaszczytów ...

I to jest właśnie ta wiara, która nie jest martwa, która nie na słownych deklaracjach polega, wiara św. Jakuba, wiara, która nie gada słodko i pobożnie, pięknie i retorycznie, stylistycznie i zgodnie ze wszelkimi kanonami homiletyki ... to jest ta wiara, która czynem żyje i życie dla Chrystusa marnuje, traci w najbardziej „bezsensowny” i nieefektowny sposób ...

Panie nic nie rozumiem z Twojej Ewangelii,
bo ona nie na mój, wyrafinowany, ludzki rozum ...
pozwól zrozumieć ją chociaż sercem ...

dlaczego choroba i cierpienie?

Problemy metafizyczne, dotykają najgłębszych podstaw naszego istnienia, naszej egzystencji, naszego życia, cierpienia i śmierci. Szczególnie w sytuacjach trudnych, sytuacjach kiedy życie staje pod znakiem zapytania, problemy te stają się dominujące i pierwszoplanowe. Takim - niewątpliwie najtrudniejszym - problemem jest pytanie postawione w tytule: "dlaczego choroba, dlaczego cierpienie?" Szczególnie trudne dla tego, kto akurat jest chory i to nie na przejściową grypę lub anginę, ale na chorobę nieuleczalną, na chorobę nie rokującą nadziei, na - jak to się eufemistycznie dzisiaj nazywa - "chorobę terminalną" czyli śmiertelną. Duński filozof, żyjący na początku XIX wieku Soren Kierkegaard zwykł mówić o "chorobie na śmierć" (mając zresztą na myśli coś trochę innego). Ludzie chorzy, latami cierpiący, leżący w łóżku, powaleni cierpieniem nie chcą nawet znać odpowiedzi na to pytanie, bo cóż im to daje? Oni nie chcą naukowego wyjaśnienia swojej choroby. Oni nie chcą wiedzieć, jakie są jej genetyczne czy biologiczne przyczyny. Oni chcieliby być uleczeni, a przynajmniej zrozumiani, chcieliby mieć obok siebie kogoś, kto potrafi im współczuć, pomóc, porozmawiać i po prostu być z nimi. I oni zadają raczej pytanie: "dlaczego ja?, dlaczego mnie dotknęła choroba? "Dlaczego choroba" jest więc raczej pytaniem egzystencjalnym a nie medycznym czy naukowym, nie.

Byłoby naiwnością sądzić, że jest jakaś sensowna i "mądra" odpowiedź na takie pytanie. Nie będę próbował i ja dać takiej odpowiedzi. Byłoby to uzurpacją, a dla ludzi chorych nawet przewrotną kpiną. Pamiętam, kiedy jeszcze jako młody ksiądz odwiedzałem z Najświętszym Sakramentem chorych w szpitalu, widząc ich cierpienie i chorobę, zwykłem był używać kilku przygotowanych na taką okoliczność "okrągłych frazesów", które w moim mniemaniu miały tym ludziom dodać otuchy, pocieszyć ich, pomóc. A były to - jak teraz je oceniam - bezsensowne zwroty w rodzaju: "Bóg wybrał Cię, abyś cierpiał razem z Nim, módl się i bądź szczęśliwy, bo znalazłeś u Niego szczególną łaskę", "Cierpienie uszlachetnia i oczyszcza", "Cierpienie i choroba są szczególnym rodzajem Bożego umiłowania" itp. Jest pewno w tych pięknych frazesach coś prawdziwego, ale dopiero kiedy sam zachorowałem na jakąś dziwną chorobę kości, spowodowaną - najprawdopodobniej częstymi atakami malarii - uświadomiłem sobie jak nierealne, a nawet nieludzkie były te okrąglutkie i patetyczne sformułowania, wypowiadane do tych, którzy cierpieli latami, z dnia na dzień, z godziny na godzinę niosąc ból i zdziwienie: "Dlaczego ja? Przecież wolałbym być zdrowy! Niech Bóg kocha mnie jednak trochę inaczej i nie tak boleśnie! Nie musiał mnie przecież wybierać, ani w ten właśnie sposób uszlachetniać. " Dlaczego więc akurat ja? Dlaczego choroba? Co ona daje komukolwiek? Jakie są, nie jej przyczyny, ale jaki jest jej sens i znaczenie? Cóż z tego, że wiem, że przyczyną mojej choroby, która powoduje niemiłosierny ból kości są częste ataki malarii? W czym mnie to uszlachetniło, skoro rano nie mogę się pozbierać i ból kości jest taki, że w ogóle nie chce się "zaczynać dnia". Cóż z tego, że moja - od siedmiu lat przykuta do łóżka - Matka wie iż przyczyną Jej choroby jest osteoporoza i artretyzm, skoro nie może nawet wstać, żeby zrobić sobie herbaty, czy załatwić fizjologicznej potrzeby? A cóż powiedzieć o ludziach - i tu znowu eufemizm - "sprawnych inaczej" przykutych latami do wózka inwalidzkiego, zniekształconych, okaleczonych, niesprawnych fizycznie? Widziałem kiedyś we francuskiej telewizji film o takich właśnie kalekach w Szwecji. Ich kalectwo było efektem (jak po latach stwierdzono) zażywania przez ich matki, "nie przetestowanych do końca" tabletek antykoncepcyjnych. I byłem wstrząśnięty. Oni znali odpowiedź na tytułowe pytanie: "Dlaczego choroba?" I co? Co im to dało, że wiedzieli dlaczego są kalekami? Czyż pomogła im cokolwiek wiedza, że oto niemiecka firma, rozprowadzająca w latach sześćdziesiątych antykoncepcyjne tabletki rozpoznała w końcu swoją pomyłkę? Czyż pomogło im to, że otrzymali - i to wcale niemałe - odszkodowania, że mogli sobie za nie kupić bardzo dobrze urządzone mieszkania, z wszelkimi wygodami i udogodnieniami? Cóż im to pomogło, skoro nie mając rąk, aby się ubrać musieli dokonywać niesamowitych, gimnastycznych akrobacji, a nie mając nóg, żeby się przemieścić (do kuchni czy do toalety) muszą prosić o pomoc lub używać inwalidzkiego wózka? Nic nie daje naukowa wiedza o przyczynach i uwarunkowaniach choroby, skoro jest ona nieuleczalna. A jakie są naukowe i logiczne wyjaśnienia cierpienia maltretowanych dzieci i gwałconych kobiet?

Przykładów takich można by mnożyć i każdy z nas mógłby ich znaleźć mnóstwo. Problem jest nawet szerszy, bo można by ogólniej zadać pytanie: "dlaczego cierpienie?" Wystarczy odesłać do twórczości literackiej Dostojewskiego, i do współczesnych dzienników telewizyjnych specjalizujących się w "bezstronnym i bezdusznym relacjonowaniu ludzkich nieszczęść", aby uzmysłowić sobie, jak ogromny jest to problem, jak niezrozumiały i nie do wyjaśnienia. Człowiek słysząc tylko o tym buntuje się i ze zgrozą myśli o tym pełnym cierpienia świecie, w którym w znacznej części "ludzie ludziom taki los zgotowali".

I jakby na ironię, całkowicie racjonalny dowód G. W. Leibniza, w którym udowadnia on z niezbitą logiką, że oto "istniejemy w najlepszym z możliwych światów, bo Bóg innego świata - niż najdoskonalszy - stworzyć przecież nie mógł." Byłoby to bowiem sprzeczne z jego Boską naturą. Dowód Leibniza jest racjonalny i logiczny, bo dobro, byt, istnienie jest racjonalne i logiczne, sensowne i "udowadnialne". Dowód Leibniza, z którym się wewnętrznie i racjonalnie zgadzam, nie rozwiązuje jednak mojej kwestii: "dlaczego cierpienie?". Nie, nie mam żadnej odpowiedzi na pytanie dlaczego cierpienie, dlaczego ból i choroba. Nie ma na to pytanie żadnej odpowiedzi! Dwa lata temu, 04.03.1999 w dzień moich imienin, kiedy sam walczyłem ze swoimi dolegliwościami, zapisałem w swoim notatniku: "Cierpienie, ból, choroba są nieracjonalne, nie można ich zrozumieć, ani wytłumaczyć czy uzasadnić. Można ich tylko doświadczyć i zostać przezeń zmiażdżonym, albo ... uświęconym (?)." Tak, jak absolutnie nieracjonalne jest cierpienie i śmierć Chrystusa na krzyżu, tak jak absolutnie niewytłumaczalne są cierpienia tych milionów bezdusznie katowanych i wykorzystywanych dzieci, kobiet, starców we wszystkich krajach, gdzie toczy się wojna, tak jak irracjonalne jest każde cierpienie chorego człowieka. Tak, jak nie można zrozumieć zła, bo zło jest poza wszelkim rozumem, bo zło jest absurdem i bezsensem, tak nie można zrozumieć cierpienia, bólu i choroby! Można je tylko przeżyć, można je tylko przeżywać co godzina, co dzień, tygodniami i latami. bez odpowiedzi na racjonalne pytanie: "dlaczego choroba, dlaczego cierpienie?". Można zostać przez nie zmiażdżonym lub UŚWIĘCONYM!

Piękne są słowa Hioba, doświadczonego cierpieniem: "Bóg dał, Bóg wziął, niech Imię Jego będzie błogosławione". Piękne, ale trzeba do nich dorosnąć, trzeba je samemu z siebie wydobyć, trzeba je osobiście przeżyć. I nawet Bóg nas nie namawia do tego abyśmy zrozumieli zło, abyśmy je czynili logicznym i sensownym, bo ono nie jest ani logicznym, ani sensownym. Zło, cierpienie, ból choroba jest anty-logiczne i anty-racjonalne. Podejrzewam, że nawet sam Bóg nie jest w stanie go zrozumieć, bo jest ono przeciwieństwem Boga, Który jest samym Dobrem, Miłością, Rozumem, Sensem i Znaczeniem. Zło, ból, cierpienie są przeciwne Bogu, są Jego zaprzeczeniem, są negacją bytu.

A co On, Bóg zrobił z cierpieniem, bólem, chorobą, złem? Nie tłumaczył, nie filozofował, nie racjonalizował On go zwyciężył na krzyżu. Panie, pomóż mi, aby mnie ból, cierpienie, choroba i zło nie zmiażdżyły, nie pokonały. Ja nie chcę ich zrozumieć, ja chcę je przeżyć z Tobą i ze wszystkimi, bezsensownie cierpiącymi. Wszyscy jesteśmy bardziej lub mniej chorzy, wszyscy cierpimy na tę samą, kierkegaardowską "chorobę na śmierć", na ów "metafizyczny, egzystencjalny ból istnienia przygodnego, które bezsilnie i bezskutecznie szuka sensu i znaczenia, doświadczając otchłani absurdu zła". Wszyscy jesteśmy bezradni wobec potęgi zła i cierpienia. Najbardziej zaś porażającym jest uczucie własnej bezsilności wobec cudzego cierpienia, szczególnie wobec cierpienia tych, których kochamy. Chciałbyś pomóc, widzisz, jak cierpi -duchowo lub fizycznie - kochana przez Ciebie osoba i nie potrafisz zrobić NIC!!!! To jest obezwładniające i absolutnie beznadziejne uczucie, które powoduje, że chciałoby się umrzeć.

Bóg już to zrobił! On umarł na krzyżu. On nie wytłumaczył nam sensu i znaczenia zła, bólu, cierpienia i choroby. On to wszystko przeżył. Po co?

Bezradny wobec bólu, cierpienia, choroby i zła, ale wierzący Chrystusowi

autor

8 września 2009

wstrząsająca prawda ...


Gdybyś wiedział jak bardzo Bóg cię kocha … umarłbyś ze szczęścia.

dwa rodzaje grzeszników …


Możemy wyróżnić dwa rodzaje ludzi:

- ci, którzy nie umiejąc sobie poradzić z faktem swojej słabości i grzeszności
uciekają się do Boga, zgodnie ze słowami psalmu „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego! Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą, tak że się okazujesz sprawiedliwym w swym wyroku i prawym w swoim osądzie.” (Ps 51:2-6)

- ci, którzy grzeszą i nie mogąc sobie z tym poradzić
uciekają od Boga, negują Jego istnienie lub próbują ominąć problem głosząc to co pojawiło się niedawno na autobusach kilkunastu miast w Anglii i Kanadzie: „Boga prawdopodobnie nie ma, przestań więc się martwić i ciesz się życiem”. Można by to nawet zrozumieć jako zachętę: „Boga prawdopodobnie nie ma więc możesz grzeszyć do woli”. Jednak nie są pewni swego ateizmu, bo dodają słowo „prawdopodobnie”. Są oni więc ludźmi rozdarcia i niepewności, bo skoro Boga tylko „prawdopodobnie nie ma”, to co jeśli jednak mimo wszystko On jest? Mamy wtedy sytuację zakładu Pascala. Nie można całkowicie i z absolutną pewnością wykluczyć, że Bóg jest, że istnieje. Lecz wtedy, drogi bracie niewierzący: jeśli Boga nie ma, ja nie straciłem nic; jeśli jednak ON JEST, ty straciłeś wszystko!”

Jak poradzić sobie z rzeczywistością zła? Jak poradzić sobie z rzeczywistością swojej słabości i grzeszności, która tak bardzo często nas upokarza? Czasami czujemy, że wobec potęgi złą, grzechu i pokusy jesteśmy bezsilni, jak św. Paweł: „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. … Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?” (Rz 7:19-20, 24). On też daje odpowiedź na powyższe pytanie: „ Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!”
Mamy więc dwa możliwe rozwiązania:
- bezsilność i zaufanie Bogu lub
- bezsilność i bunt, frustracja, rozdarcie i niepewność

Co wybierzesz?

5 września 2009

CEGŁA

Młody, zdolny urzędnik, któremu dobrze wiodło się w życiu jechał szybko swoim nowym Jaguarem.

Przyglądał się dzieciakom wyglądającym zza rzędu samochodów i nawet zwolnił, bo wydawało mu się, że coś zauważył. Kiedy przejeżdżał obok, dzieciaki się schowały. W zamian za to zobaczył jak cegła uderza w drzwi jego nowiutkiego Jaguara. Gwałtownie wcisnął hamulec i wycofał szybko w miejsce skąd wyleciała cegła. Zły wyskoczył z samochodu złapał najbliżej stojącego chłopca przycisnął do samochodu i potrząsając krzyczy:

„Co to ma znaczyć szczeniaku, czy widzisz co zrobiłeś? To jest nowiutki samochód i ta cegła będzie cię drogo kosztowała !!!”

Chłopak płacząc odpowiada:

„Proszę mi pomóc proszę Pana ... bardzo proszę, przepraszam, ale nie wiedziałem już co mam zrobić”.

I dodaje: „rzuciłem ta cegłę, bo nikt nie chciał się zatrzymać ... „

Ze łzami w oczach zwiesza głowę i pokazuje na leżącego obok za samochodem innego chłopaka.

I dodaje: „To jest mój starszy brat. On jest inwalidą i spadł z wózka, a ja nie umiem go podnieść bo jest za ciężki dla mnie.”

„Czy mógłby mi Pan pomóc go posadzić na wózku, bo on się pokaleczył” – prosi zapłakany maluch.

Poruszony, młody urzędnik, nie wie co powiedzieć, podnosi inwalidę na wózek i czuje jak w gardle rośnie mu wzruszenie i wstyd. Kiedy usadowił już inwalidę na wózku i obejrzał, uspokoił się trochę widząc, że poza drobnymi zadrapaniami nic mi się nie stało.

Wtedy rozpromieniony maluch uśmiechając się rozbrajająco mówi : „Dziękuję bardzo i niech Bóg Panu wynagrodzi”.

Zaszokowany zbytnio tym co przeżył, młody urzędnik nie wie co powiedzieć i patrzy zdumiony za oddalającymi się dzieciakami. Wraca wolno do swojego Jaguara. Szkoda poczyniona przez cegłę jest znaczna, ale ... postanawia jej nie naprawiać, bo słyszy jakiś cichy głos w swojej głowie mówiący:

„Nie pędź przez życie tak szybko, aby ktoś musiał aż cegłę rzucać, aby zwrócić na siebie uwagę.”

Pan Bóg szepcze w naszym wnętrzu i mówi do naszego serca. Ale czasami, kiedy nie masz czasu i ochoty Go słuchać musi rzucić w ciebie cegłą, abyś zwolnił, zatrzymał się i posłuchał, co ma ci do powiedzenia.

Do ciebie należy wybór: posłuchać go czy nie ?

XXIII Niedziela w ciągu roku - B


Iz 35,4-7

Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto - pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by zbawić was. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze, spragniony kraj w krynice wód; badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale - na trzcinę z sitowiem.

Jk 2,1-5

Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego Jezusa Chrystusa uwielbionego nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: Usiądź na zaszczytnym miejscu, do ubogiego zaś powiecie: Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego, to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi? Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?

Mk 7,31-37

Znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę.


Dobrze czynił wszystko ...

Zapowiedź czasów mesjańskich wypowiedziana przez Izajasza na sześć wieków wcześniej realizuje się w Chrystusie w sposób dosłowny. Głuchym słuch przywraca i niemym mowę, otwiera oczy niewidomym i ... No właśnie ... czy także serca zatwardziałym? Symbolika gestu Chrystusa dokonującego cudownego uzdrowienia głucho-niemego ma swoją wymowę nie tylko na poziomie fizycznego uzdrowienia ciała, ale może jeszcze bardziej kiedy pomyślimy o głuchocie czy ślepocie duchowej. Jezus niewątpliwie uzdrawiał fizycznie tych, których do Niego przynoszono. On rzeczywiście "
dobrze czynił wszystko". On rzeczywiście jest zapowiadanym Mesjaszem, Uzdrowicielem, Zbawicielem i Panem Pokoju. Ale też ... nie można tylko poprzestać na fizycznych uzdrowieniach.

Jezus nieustannie woła do naszych serc, do naszych uszu i oczu: "
Effatha - Otwórz się". Człowieku XXI wieku otwórz swoje oczy i zobacz, że na tym -stworzonym dla ciebie świecie- istnieją także inni ludzie, zobacz ten świat i zobacz innych, twoich braci, bo czasami ..., NIE !!! bardzo często, najczęściej !!! jesteś ślepy i nikogo poza sobą nie widzisz. Nie bądź ślepy i nie myśl, że na sukcesach doczesnych kończy się wszystko. Nie bądź ślepy i chciej dostrzec coś więcej niż to, co przed tobą na stole. Otwórz swoje uszy, niech w końcu usłyszą moje wołanie i wołanie twoich braci, nie bądź głuchy na Słowo Boże, nie bądź głuchy na wołanie innych, którzy są w potrzebie, a którym ty właśnie możesz pomóc. Człowieku otwórz w końcu swoje serce i przestań myśleć tylko o sobie i o swoich interesach. Otwórz twoje serce, bo ono właśnie najbardziej jest chore, głuche i ślepe.

Przez to ustawiczne "
Effatha - Otwórz się" Chrystus nieustannie próbuje otworzyć najpierw nasze zatwardziałe i zamknięte serca, ale także nasze oczy i nasze uszy, nasze usta i nasze dłonie. On stale i ustawicznie próbuje nas postawić na nogi, abyśmy nie potykali się już więcej o kamienie naszych grzechów i przeszkody naszych przyzwyczajeń. Abyśmy nie byli ślepi, ślepotą naszego egoizmu i głusi, głuchotą naszej pychy. Aby naszym bogactwem prawdziwym nie było tylko to, co materialnie posiadamy, ale abyśmy i my w ślad za Nim "dobrze czynili wszystko" i w ten sposób odkładali w banku, gdzie mól i rdza nie zniszczy naszych skarbów.

Jego wołanie "Effatha - Otwórz się" jest skierowane także do mnie

... czy ja je słyszę, czy też
- mimo Jego wysiłków -
nadal jestem głuchy?

4 września 2009

prawo do prawdy ...


Każdy człowiek, w każdej kulturze i w każdej sytuacji ma prawo do prawdy, ma prawo do bycia poinformowanym bez manipulacji o jego ultymatywnym przeznaczeniu i ostatecznym sensie życia. Tam gdzie prawda jest ukrywana lub manipulowana w imię jakichkolwiek wartości czy pseudo wartości, tam nie ma mowy o sprawiedliwości, o zachowaniu praw człowieka, o wolności i rzetelności.

Św. Paweł w swoim Liście do Rzymian już na samym wstępie pisze: „Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta.” (Rz 1:18)

Co więcej taka manipulacja prawdą, jej ukrywanie i lekceważenie sprowadza w konsekwencji na człowieka największą biedę moralną, duchową i personalną: „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo ... zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.” (Rz 1:21-25)

Trzeba nam więc nieustannie ludzi, którzy w porę i nie w porę (2 Tm 4:1-5) głosić będą prawdę w całym jej blasku (Veritatis Splendor).