29 lutego 2008

doskonałość ...

Na polu, w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie, stały dwa zbiorniki na wodę. Były bardzo różne.

Pierwszy zbiornik był doskonały. Tworzyły go solidne i dokładnie dopasowane kamienie, tak, że żadna kropla cennej wody nigdy nie została uroniona.

Drugi miał kilka szczelin, przypominających rany, z których sączyły się strumyczki wody.

Pierwszy, wyniosły i dumny ze swej doskonałości, wyraźnie rysował się na tle zielonych pól i błękitu nieba. Jedynie jakieś owady i kilka ptaków ośmielało zbliżyć się do niego.

Drugi był otoczony kwitnącymi roślinami, morwami i powojem, które spijały wodę sączącą się ze szczelin. Nieustannie brzęczały tam owady, a ptaki wiły swe gniazda na jego krawędziach.

Nie był wprawdzie doskonały, lecz czuł się bardzo szczęśliwy.

Jedyną doskonałością jest miłość. Tylko w ten sposób można zrozumieć słowa Jezusa: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5:48)”

Słowa te są poprzedzone bowiem takim nauczaniem: „A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? (Mt 5:44-46)”

Bruno Ferrero „40 opowiadań na pustyni. Krótkie opowiadania dla ducha”.

26 lutego 2008

Rekolekcje Wielkopostne ...

znajdziesz tutaj
lub tutaj

duch zachowawczy ... czyli konserwa ...

Duch zachowawczy, duch konserwatywny wyraża się w usiłowaniu zachowania i stabilizacji struktur, które pozwalają na urządzenie się w życiu, na takie ułożenie życia aby mnie osobiście było wygodnie, spokojnie i bezproblemowo. Gdzie panuje taki duch, tam wszyscy, którzy próbują coś zmienić, rozwinąć, popchnąć do przodu są co najmniej „niemile widziani”, stają się zagrożeniem bytu i dobrobytu struktur zachowawczych. I takich wichrzycieli trzeba jak najszybciej spacyfikować, okiełznać, uspokoić, a jeśli się nie da, to się ich pozbyć.

Niestety takie postawy widoczne są nie tylko w społecznościach świeckich czy w zakładach pracy, firmach i przedsiębiorstwach ale także w strukturach kościelnych, parafiach, diecezjach, zgromadzeniach i domach zakonnych. Duch zachowawczy, konserwa, stagnacja, stabilizacja są więc absolutnie przeciwne wszelkim zmianom, reformom, a nawet tylko dyskusjom nad możliwościami zmian.

I co wtedy robić, kiedy tacy „specjaliści od usypiania ducha” znajdą się na czele takich ludzkich i religijnych struktur ?

Każda władza, jakakolwiek by nie była ma w sobie zalążki właśnie takich zachowawczych i konserwatywnych działań. I jest to oczywiste, bo władza zawsze chce jak najdłużej być przy władzy …

Tego rodzaju zachowania i struktury są o tyle bardziej niebezpieczne i groźne, że stoją za nimi ci, którzy są instytucjonalnie przy władzy, powołując się na autorytet władzy, a nawet na słowa samego św. Pawła: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia.” (Rz 13:1-2).

I to właśnie oni, sprawujący władzę –nie tylko usprawiedliwiają tego rodzaju struktury w sposób bardzo „przekonywujący”, ale także potępiają i niszczą wszelkiego rodzaju ruchy im przeciwne w sposób usankcjonowany i uświęcony samym faktem posiadania władzy. Wszelkie więc zmiany, które takiej władzy i ich jej zwolennikom są „nie na rękę”, są potępione jako wichrzycielskie, zgubne, rewolucyjne, niszczące pokój, a ludzie domagający się zmian nazywani są : wichrzycielami, chuliganami, buntownikami, wandalami itp., itd. Znamy to doskonale z czasów „jedynie słusznego komunizmu i socjalizmu”, znamy to z historii i własnego doświadczenia. I co wtedy ? Czy mam zgadzać się na zachowawczą, konserwatywną i uśpioną władzę, dbającą tylko o swoje interesy ?

23 lutego 2008

III Niedziela Wielkiego Postu - A

Wj 17:3-7

Ale lud pragnął tam wody i dlatego szemrał przeciw Mojżeszowi i mówił: Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze bydło wydać na śmierć z pragnienia? Mojżesz wołał wtedy do Pana i mówił: Co mam uczynić z tym ludem? Niewiele brakuje, a ukamienują mnie! Pan odpowiedział Mojżeszowi: Wyjdź przed lud i weź kilku ze starszych Izraela ze sobą. Weź w rękę laskę, którą uderzyłeś Nil, i idź. Oto Ja stanę przed tobą na skale, na Horebie. Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie. Mojżesz uczynił tak na oczach starszyzny izraelskiej. I nazwał to miejsce Massa i Meriba, ponieważ tutaj kłócili się Izraelici i wystawiali Pana na próbę, mówiąc: Czy też Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy nie?

Rz 5:1-2.5-8

Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.

J 4:5-42

Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności.

Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?

W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą.

Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?

Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli.

Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.

Pragnienie i głód

Czy zastanawiałem się kiedyś nad tym "czym różnię się od zwierzęcia?" Zwierzę kiedy jest głodne szuka pożywienia - ja też, kiedy jest spragnione, szuka wody - ja też. Kiedy jest zmęczone szuka odpoczynku - ja też, kiedy jest mu gorąco szuka cienia - ja też. Zwierzę, kiedy jest przestraszone ucieka - ja też. Kiedy jest chore szuka lekarstwa, to jest "wpisane" w jego instynkt - ja też. Czym więc różnię się od zwierząt? Czy wszystkie moje potrzeby to głód, pragnienie, potrzeba odpoczynku, konieczność przedłużenia gatunku? Czy całe moje życie ma się sprowadzać tylko do zaspokajania tych fundamentalnych potrzeb organicznych? Czy też jest we mnie głód większy, pragnienie głębsze, potrzeby bardziej ludzkie, czy tylko zwierzęce?

Jezus, rozmawiający z samarytanką u studni uświadamia jej właśnie to głębsze, ludzkie pragnienie, a po powrocie Apostołów również im, uświadamia istnienie bardziej podstawowego głodu. Nie może się człowiek ograniczyć tylko do zaspokajania jedynie zwierzęcych potrzeb i pragnień, jeśli chce być czymś więcej niż jednym z naczelnych ssaków. Jest rzeczą dla człowieka nieodzowną uświadomienie sobie: "JAKI JEST JEGO PRAWDZIWY GŁÓD I PRAWDZIWE PRAGNIENIE? Co -tak naprawdę- może zaspokoić moje pragnienia? W przeciwnym wypadku, pozostanie na poziomie zaspokajania rudymentarnych potrzeb i instynktów. Co więcej, musi człowiek również odkryć, gdzie i w jaki sposób może zaspokoić swoje ludzkie, metafizyczne potrzeby. Kiedy Jezus mówi: "Ja jestem Źródłem Wody Żywej", "Ja jestem Chlebem Życia Wiecznego", chce nam w ten sposób otworzyć oczy na nasze prawdziwe potrzeby, na nasz prawdziwy głód i pragnienie. Nie można uciekać przed tego rodzaju pytaniami i dylematami. Nie można zasłaniać się brakiem czasu i zmęczeniem. Nie można udawać, że problem nie istnieje, że go nie ma, że jeszcze mam czas, bo na starość będę się nad tym zastanawiał, a teraz muszę "robić pieniądze i ciężko zarabiać na życie". Na jakie życie? Konia, czy osła? Jeśli bowiem zaspokajam tylko swoje organiczne potrzeby, to niczym nie różnię się od tych dwóch -poczciwych- zwierzątek, których aspiracje nie sięgają poza pełny i obfity żłób.

Panie, daj mi Wody Żywej ...
Panie, nakarm mnie Chlebem życia ...
Panie, nie daj mi być tylko ciężko pracującym koniem, lub osiołkiem.


Homilia alternatywna

Woda żywa

Pracując od prawie 15 lat w Afryce, niejednokrotnie miałem okazję doświadczyć, czym naprawdę jest dobra woda, jak wiele znaczy ona dla ludzi, którzy nie mają jej w kranach na bieżąco i pod dostatkiem, którzy po wodę muszą chodzić nieraz kilometrami lub czerpać ją z brudnej i błotnistej kałuży, albo używać (jak na Komorach) do mycia, a nawet do gotowania, słonej wody morskiej.

My również, żyjąc w coraz bardziej zanieczyszczonym środowisku, kupując wodę w butelkach, doceniamy wartość i znaczenie tego symbolu. Woda - symbol życia, to także symbol dobrobytu i błogosławieństwa, to symbol czystości i zaspokojenia podstawowych potrzeb człowieka.

Dlatego Mojżesz uderzający na pustyni w skałę, z której wypływa dobra woda i Chrystus- Źródło wody żywej to nie tylko symbole, to archetypy potęgi istnienia. To sam Bóg objawiający się swojemu ludowi, to Bóg -Źródło życia.

Nie bez przyczyny Jan Paweł II w swoim Tryptyku Rzymskim pisze:

„Zatoka lasu zstępuje
w rytmie górskich potoków...
Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.

Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być —
Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?!
Cisza...
Strumieniu, leśny strumieniu,
odsłoń mi tajemnicę
swego początku!
(Cisza — dlaczego milczysz?
Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)
Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie
odczuć świeżość,
ożywczą świeżość.


A my wiemy, że Chrystus jest właśnie owym Źródłem Życia, w którym mogę „umoczyć wargi, jak w źródlanej wodzie i odczuć ożywczą świeżość”.
Panie daj mi wody żywej!

22 lutego 2008

znak Boży ...

Pewien pustelnik obserwował w lesie krogulca. Ten ptak niósł akurat do gniazda kawałek mięsa, poszarpał je na wiele małych kawałków i zaczął karmić nimi swoje małe, ale także małą, ranną wronę.

Pustelnik zdziwił się, że krogulec karmi małą wronę i pomyślał: „Bóg daje mi znak. Nawet mała zraniona wrona nie została opuszczona przez Niego. Bóg nauczył dzikiego krogulca dokarmiać stworzonko, należące do innego gatunku, osierocone w świecie. Widocznie Bóg daje to, co potrzebne jest wszystkim stworzeniom. My tymczasem martwimy się tylko o nas samych . Muszę przestać martwić się o siebie! Bóg pokazał mi co mam czynić. Nie będę już starał się o pożywienie! Bóg nie opuszcza żadnego ze swych stworzeń, nie opuści także i mnie!”

Tak też uczynił: usiadł w lesie i nie ruszył się stamtąd, tylko modlił się. Przez kilka kolejnych dni i nocy pozostał sam, nie pijąc wody i nie jedząc nic. Po kilku dniach był ta osłabiony, że nie mógł podnieść nawet ręki. Z wielkiej słabości zasnął. I oto we śnie ukazał mu się anioł.

Anioł spojrzał na niego nachmurzony i powiedział:
„Znak był oczywiście dla ciebie, ale po to, być nauczył się naśladować krogulca!”

Zbyt łatwo utożsamiamy się z tymi, którzy stale muszą coś dostawać. Według Jezusa my mamy dawać, a nie ustawicznie oczekiwać.
Bruno Ferrero - „Czasami wystarcza promyk słońca”.

20 lutego 2008

niezadowolony, sfrustrowany ...

Jesteś sfrustrowany, niezadowolony, narzekasz na ciężkie życie ....

Zajrzyj tutaj życie bez kończyn i nie narzekaj.

myślisz, że z tobą będzie inaczej ???

Na wiadomość o śmierci pewnego bogatego przyjaciela jeden człowiek zapytał innego:
„Ile zostawił?”

Na co drugi odpowiedział:

„Wszystko”.

***********
A ty, myślisz, że z tobą będzie inaczej????? Myślisz, ze zabierzesz coś ze sobą? Nie łudź się, zostawisz wszystko. :-)

Bruno Ferrero - „Kółka na wodzie”.

18 lutego 2008

zbłąkane owce ... czy może po prostu: „pomyłki życiowe się zdarzają ?

Kilka wyważonych wypowiedzi, jakie wyszperałem na internecie w „gorącej” sprawie odejść znanych księży:

Pierwsza z blogu „Kij w mrowisko”

Ostatnio głośno znowu o odejściach z Kościoła znanych nazwisk: Obirek. Węcławski, Bartoś. Co jakiś czas media podrzucą temat, bo o czymś muszą pisać, a że prawda się nie liczy, tylko news, to raczą nas co krwawszymi lub kontrowersyjnymi opowieściami. Wiele z nich to fałsz, bądź bzdura, ale pamiętajmy, że nie o wiedzę chodzi, a o oglądalność i poziom sprzedaży.

....

Wszyscy odchodzący krytykują Kościół, jako na przykład „niezdolny do dialogu” w nośnych tematach jak celibat czy „teologia wyzwolenia”. W mojej ocenie próba dyskusji na ten temat dyskwalifikuje ich teologiczny dorobek w Kościele. Świadczy o kompletnym niezrozumieniu misji Kościoła, co powinno być fundamentem dla każdego duchownego. Wskazują też wiele błędów Kościoła jako instytucji, i swoje odejścia tłumaczą niemożnością walki z owymi błędami. Skromnie dodam, że też widzę wiele błędów, ale nie powoduje to u mnie chęci apostazji.

Ich decyzje to dla mnie dowód na to, że studiowaniu teologii Kościoła Katolickiego powinna towarzyszyć solidna formacja duchowa, i nie powinna być dyscypliną na cywilnych uniwersytetach, bo Ratio nie funkcjonuje dobrze bez Fides (i odwrotnie też).

za : Kij w mrowisko

kolejna to fragment artykułu Sebastiana Karczewskiego:

Tomasz Węcławski nie jest pierwszym i zapewne nie ostatnim człowiekiem ochrzczonym w Kościele katolickim, który wyrzekł się wiary wyznawanej przez tenże Kościół. Nie znaczy to jednak, że za fakt, iż nie potrafił on określić swego miejsca w Kościele, odpowiedzialny jest Kościół. Fakt, że Obirek, Bartoś czy Węcławski mają inne zdanie niż Kościół, nie oznacza, iż myli się ten ostatni.

I trzecia, bardzo mądra wypowiedź redaktora Szymona Chołowni w wywiadzie dla POLITYKI

red.: Pojawiają się bowiem głosy, że herezja Węcławskiego jest większej miary niż ta, którą swego czasu zapoczątkował Marcin Luter - a Kościół milczy.

Szymon Hołownia: A jak, pana zdaniem, miałby zareagować? Jakie stanowisko miałby zająć w sytuacji, kiedy ktoś publicznie deklaruje, że traci wiarę w boskość Jezusa Chrystusa, bo takie rzeczy wynikają z tego, co Węcławski głosi na swoich wykładach? To jest duchowa droga, przekonanie konkretnego człowieka, który dochodzi do takich, a nie innych wniosków i trudno, żeby instytucjonalny Kościół w jakikolwiek sposób to komentował. Człowiek traci wiarę i zaczyna inaczej widzieć świat. Czy Kościół ma teraz wydać oficjalne stanowisko w tej sprawie, że profesor Węcławski twierdzi, że Jezus nie jest Bogiem, a my nadal tak uważamy?

…. powinniśmy pamiętać - Kościół to nie przygoda intelektualna. To nie światopogląd. Kościół, wbrew temu, co się dzisiaj powszechnie sądzi, to nie zbiór przekonań dotyczących tego, jak świat jest urządzony, albo tego, co należy sądzić o gejach lub in vitro. Kościół to osobista relacja człowieka z Jezusem Chrystusem i innymi, którzy też mają z Nim relacje, a więc coś wyjątkowo intymnego, coś, co bardzo często nie poddaje się intelektualnym rozważaniom. Możemy to badać, próbować się w to jakoś wgłębiać. Nigdy jednak nie dotrzemy do sedna, do tego, co istnieje tylko między Bogiem a człowiekiem w tej relacji.

A na koniec może tylko cytat z Ewangelii dla potwierdzenia cytowanej wypowiedzi „Ratio nie funkcjonuje dobrze bez Fides”, bo teologię studiuje się także na kolanach przed Najświętszym Sakramentem, a nie jedynie w bibliotece:

Jezus powiedział: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.” (Mt 11:25)

W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.” (Łk 10:21-22)

Female objectification not all fault of men (urzeczowienie kobiety jest winą nie tylko mężczyzn) …

Bardzo ciekawe obserwacje związane z komercjalizacją pornografii. Przemysł pornograficzny przynosi roczne zyski w granicach 60 miliardów dolarów.

Helen Alvare Highlights Woman's Complicity

Women have had a hand in aiding and abetting the consumerism that objectifies them, and it's the result of original sin, says Helen Alvare, the former pro-life spokeswoman for the U.S. bishops' conference, and a law professor at the Catholic University of America in Washington, D.C.

Given our environment of rampant consumerism, "it was almost inevitable that human beings would become the 'ultimate' consumer product," said Alvare. "Women's physical beauty and sexual complementarity with men make them particularly desirable in a commercial economy."

"The money to be made on sexualized images of women is staggering. It is conservatively estimated in fact today that the pornography industry is worth $60 billion annually.

Alvare added, "In his Theology of the Body series of talks, and in 'Mulieris Dignitatem,' John Paul II discusses original sin's effect upon women. He repeats the words that God 'addressed to the woman' after the commission of the first sin: 'Your desire shall be for your husband, and he shall rule over you.' He interprets this as indicating that the woman develops an insatiable desire for a different union. It is not for a relationship of communion, but a 'relationship of possession of the other as the object of one's own desire.'

"Even a secular observer would have to conclude that women's cooperation, even encouragement in the objectification of their bodies today, seems a modern manifestation of this inclination which Catholics call 'original sin.' Women debasing themselves in pursuit of the belief that it will lead to union with a man."

"This is not confined to the pornography industry, or even to commercial advertising or films or television," Alvare underlined. "Rather, ordinary women across the continent buy clothing designed to emphasize or expose those parts of their bodies associated with sex. Many women often also debase themselves with their speech, or by exposing themselves to media which gradually desensitizes them to the proposal that women are beautiful, sexualized objects for consumption."

Agencja ZENIT

16 lutego 2008

II Niedziela Wielkiego Postu – A

Rdz 12:1-4

Pan rzekł do Abrama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi. Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał, a z nim poszedł i Lot. Abram miał siedemdziesiąt pięć lat, gdy wyszedł z Charanu.

2 Tm 1:8b-10

Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami. Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię.

Mt 17:1-9

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: Wstańcie, nie lękajcie się! Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie.

Przemiana

Aby dostrzec Boga i Jego wielkość trzeba nam najpierw "wejść na górę", wspiąć się ponad przyziemne i doczesne sprawy, wyjść z codzienności, udać się "na osobność", wsłuchać się w głos Boga, przyjąć Jego zaproszenie. Bóg zaprasza nas, jak Abrahama; 'wyjdź z twojej ziemi" i z twojego domu, z twoich spraw i małostek. Jak Jezus wziął ze sobą Apostołów, tak i nas pragnie wziąć ze sobą i zaprowadzić "na górę wysoką, osobno". Kto nie chce przyjąć tego zaproszenia i nie chce pójść za Jezusem "na osobność" nigdy nie doświadczy i nie dozna zachwytu wielkością Boga, nigdy nie doświadczy przemienienia, nigdy nie zobaczy ostatecznego sensu i celu swojego życia, zawsze będzie orał nosem po ziemi i szukał tylko doczesnego spełnienia.

Okres Wielkiego Postu jest okazją do takiego wyjścia z siebie i z przyziemności, jest okazją do owej wspinaczki "na górę", aby nie zostać przytłoczonym doczesnością, jest doskonałą okazją do przeżycia i doświadczenia przemiany. Trzeba tylko podjąć wysiłek opuszczenia swojego "małego domku doczesności i interesików".

Czy stać mnie jeszcze na inne spojrzenie na moje życie?
Czy już stale będę tylko zanurzony w codzienności i przyziemnych sprawach?

15 lutego 2008

Rekolekcje Wielkopostne ...

znajdziesz tutaj

etykiety ...

Pewien drwal nie mógł znaleźć swojej ulubionej siekiery. Szukał jej wszędzie, w całym domu. Na próżno. Siekiera zniknęła. Zaczął nawet podejrzewać, że ktoś mu ją ukradł.

Pod wpływem tej myśli podszedł do okna. Właśnie w tej chwili zobaczył przechodzącego obok syna sąsiada.
Chodzi jak typowy złodziej – pomyślał drwal. – I ma oczy złodzieja siekier ... nawet jego włosy są charakterystyczne dla złodziei siekier.
Kilka dni później drwal znalazł pod łóżkiem swoją ulubioną siekierę, którą zostawił tam przez nieuwagę po powrocie z pracy.
Szczęśliwy z powodu odnalezienia zguby, podszedł do okna i zobaczył przechodzącego syna sąsiada.
- Wcale nie ma złodziejskich ruchów – pomyślał.
- Jego wzrok jest śmiały, a włosy ma całkiem przyzwoite.

Uwielbiamy etykietki, żyjemy nimi. Przyczepiamy je do spodni, koszul, butów, nawet na czole ...
Świat widzimy jako teatrzyk i każdemu przydzielamy w nim rolę, którą ma odegrać: ten jest piękny, ta ograniczona, ten zły, zaś tamten to zdrajca ...
Często o tym, kto będzie katem, a kto ofiarą, decyduje kolor jego krawata.


Bruno Ferrero „40 opowiadań na pustyni. Krótkie opowiadania dla ducha”.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? (Mt 7:1-3)

14 lutego 2008

szukasz szczęścia?

A czy umiesz nie mówić i nie myśleć o sobie? W ogóle, czy dobrze, czy źle .... w ogóle !!!!

Przecież stale we wszystkim co robisz Ty jesteś w centrum Twojej uwagi ...
A dopóki tak będzie....................................... BĘDZIESZ NIESZCZĘŚLIWY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dopiero kiedy naprawdę przestaniesz być pępkiem świata, dopiero wtedy doświadczysz szczęścia :-)

naprawdę :-)

13 lutego 2008

milczenie ...

Pewien bardzo czynny zawodowo mężczyzna udał się do mnicha i zapytał go:
- Co ci daje to milczące życie jakie od lat prowadzisz?
Mnich nabierając wodę ze studni powiedział do swojego gościa:
- Spójrz w głąb tej studni. Co widzisz?
- Nic nie widzę – stwierdził gość.

Po pewnym czasie, zakonnik, który stał nieruchomo, ponownie zwrócił się do gościa:
- Spójrz teraz! Co widzisz w studni?
Człowiek spojrzał jeszcze raz i powiedział:
- Teraz widzę siebie samego, odbijam się w wodzie.

Mnich wyjaśnił:
- Widzisz, gdy zanurzam wiadro, woda jest poruszona i nic nie możesz zobaczyć. Teraz natomiast woda jest spokojna i możesz zobaczyć swoje odbicie. Taki właśnie jest efekt milczenia: człowiek dostrzega samego siebie.
Bruno Ferrero - „Czasami wystarcza promyk słońca”.

depresja ...

Depresja jest objawem poważnej choroby duszy, a chorobie tej na imię po prostu EGOIZM!!! Gdyby centrum Twojego życia był Bóg, a nie ustawicznie Ty sam, nie miałbyś takich problemów :-)

11 lutego 2008

jesteś w depresji ...

Przeżywasz depresję, jesteś zniechęcony, przygnębiony, rozżalony. Życie cię męczy, nie widzisz sensu w swoim życiu. Zajrzyj tutaj

8 lutego 2008

I Niedziela Wielkiego Postu - A

Rdz 2:7-9, 3:1-7

Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.

Rz 5:12-17

Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. I nie tak samo ma się rzecz z tym darem jak i ze [skutkiem grzechu, spowodowanym przez] jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu jego jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego - Jezusa Chrystusa.

Mt 4:1-11

Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem. Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.

Potrójny głód

Wielki Post nie jest okresem bezmyślnego wyrzeczenia, "sportowego zadawania sobie umartwień", czasem skwaszonej miny i okresem wymyślonym przez Kościół dla "pognębienia ludzkiej radości życia". Wielki Post jest raczej czasem refleksji nad naszym codziennym życiem, nad obecnością zła w naszej codzienności, nad jego źródłami, przyczynami i sposobami zwalczania go. Dlatego już pierwsze dzisiejsze czytanie z Księgi Rodzaju próbuje na te pytania odpowiedzieć. Zło jest nieposłuszeństwem wobec Boga, wyrazem ludzkiej pychy i chciwości. Człowiek, który otrzymał od Boga wszystko, chciał jeszcze więcej, chciał sam stać się Bogiem, chciał stanowić o tym, co jest dobre, a co złe. I tak jest do dzisiaj. To samo jest obecne w każdym naszym grzechu; pycha, pożądliwość, chciwość.

Podobnie i Ewangelia próbuje nam pokazać na czym polega zło i grzech. W każdym naszym grzechu obecny jest ów potrójny głód: głód chleba, głód ciała czyli chciwość i nieczystość, głód chwały czyli pycha i głód władzy - stanowienia, ustanawiania co dobre, a co złe. A odpowiedź Chrystusa – to trzy rady ewangeliczne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.

Nie mamy w czasie Wielkiego Postu bezmyślnie się umartwiać. Nie mamy obłudnie posypywać głów popiołem ... mamy znaleźć odpowiedź na pytanie: "A jak jest w moim życiu? Czy nie uganiam się zbytnio za bogactwem? Czy nie szukam tylko swojej chwały? Czy nie pragnę jedynie władzy i dominowania nad innymi? Czy nie chciałbym wszystkiego ustawiać i ustalać po swojemu?

I nade wszystko jest to okres, w czasie którego mamy sobie uświadomić, że tylko z pomocą Chrystusa możemy pokonać zło obecne w naszym życiu. Umartwienia zaś -jeśli takowe podejmujemy- i posypanie głowy popiołem są jedynie środkiem do tego, aby taką refleksję prowadzącą do nawrócenia podjąć. W przeciwnym wypadku są one tylko nic nieznaczącymi gestami.

Czy podejmuję wysiłek rozpoznania swoich błędów? Czy za tym rozpoznaniem idzie moje działanie i zmiana?

co robił Pan Bóg zanim stworzył Wszechświat?

Czy pytanie "Co było, zanim powstał nasz wszechświat" ma rację bytu? Czy wraz z powstaniem wszechświata powstał czas, czy może coś wcześniej istniało? Czy wszechświat w ogóle ma początek? A jeśli tak, to czemu powstał właśnie wtedy, kiedy powstał? I właściwie dlaczego w ogóle powstał?

Obecnie za najbardziej prawdopodobny model opisujący powstanie naszego wszechświata uznaje się model Wielkiego Wybuchu. Wszechświat powstający z kwantowej fluktuacji próżni. Ale skąd wzięła się ta próżnia, skąd zaczerpnęła energii wystarczającej do stworzenia świata? I dlaczego świat powstał właśnie taki?

A może to Bóg wybrał stan początkowy według własnego pomysłu, po czym określił prawa fizyki dla powstającego właśnie wszechświata i pozwolił mu ewoluować zgodnie z tymi prawami? Prawami, których w żaden sposób nie możemy zastosować do zjawisk dziejących się przy powstawaniu tego wszechświata. Powstawaniu czasu, przestrzeni i materii.

Jeśli jednak odwołamy się do mechaniki kwantowej, to napotykamy nieprzewidywalność i nieopisywalność dokładnego momentu powstania cząstki elementarnej. Tu nie istnieje związek przyczynowo-skutkowy, tak więc stworzenie czegoś z niczego nie jest absurdalne. Jeden z obrońców kosmologii kwantowej, Stephen Hawking, zbudował teorię, według której świat po prostu nie ma początku, a pojawił się w czasoprzestrzeni nie posiadającej żadnej osobliwości, która tworzyłaby jego granice czy brzegi. Taka teoria nie wymaga odpowiedzi na niektóre pytania, w tym na udział Boga w tworzeniu wszechświata.

Fragmenty książki Podróż przez Wszechświat George V. Coyne SJ, Alessandro Omizzolo (Wydawnictwo WAM) :.

początek Wszechświata ... według S. Hawking’a

"Our sun at the center of our solar system is just one star among billions in the Milky Way galaxy. Around us are billions and billions of galaxies. Where could this entire universe come from? Was it always this way or did the universe have a beginning? The church has always believed that the universe came from a moment of creation - a time when the universe began. Meanwhile, scientists developed two theories: the Big Bang and the Steady State theories. In this century, science has come to understand how the universe began from a tiny point, fifteen billion years ago. No matter how incredible it sounds, it seems that the church's ideas of a moment of creation were right from the beginning."

STEPHEN HAWKING'S UNIVERSE,
Volume I, Program II: The Big Bang
Copyright 1997

5 lutego 2008

Serwis Wielkopostny ...

Rusza mój Wielkopostny Serwis Homiletyczny. Poniżej kilka przydatnych adresów:

Wielki Post

Rekolekcje Wielkopostne

lub Rekolekcje Wielkopostne I

Drogi Krzyżowe

Środa Popielcowa – A,B,C

Jl 2,12-18

Przeto i teraz jeszcze - wyrocznia Pana: Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli. Kto wie? Może znów pożałuje i pozostawi po sobie błogosławieństwo [plonów] na ofiarę z pokarmów i ofiarę płynną dla Pana Boga waszego. Na Syjonie dmijcie w róg, zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci, i ssących piersi! Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty a oblubienica ze swego pokoju! Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani, słudzy Pańscy! Niech mówią: Przepuść, Panie, ludowi Twojemu i nie daj dziedzictwa swego na pohańbienie, aby poganie nie zapanowali nad nami. Czemuż mówić mają między narodami: Gdzież jest ich Bóg? I Pan zapalił się zazdrosną miłością ku swojej ziemi, i zmiłował się nad swoim ludem.

2Kor 5, 20 – 6, 2

Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem. On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą. Współpracując zaś z Nim napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej. Mówi bowiem Pismo: W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia. Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie wyszydzono naszej posługi.

Mt 6,1-6.16-18

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię

Wstrząsające są słowa z księgi Joela: "Nawróćcie się do mnie całym waszym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca a nie szaty!" Ich kontynuacją i rozwinięciem są słowa samego Chrystusa, który w Ewangelii mówi jeszcze wyraźniej: "Strzeżcie się żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was inni widzieli." Wielu z nas -w czasie rozpoczynającego się dzisiaj Wielkiego Postu- podejmie różnego rodzaju umartwienia i wielkopostne zobowiązania. A przecież nie post -jako taki- jest celem, ale nawrócenie i przemiana serca, zmiana myślenia, wartościowania i postępowania. A w ostatecznym efekcie chodzi o to, aby uwierzyć Bogu, aby do Niego przylgnąć, uczynić Go centrum i źródłem naszego codziennego życia.

Tak ładnie mi się to napisało (powiedziało) i tak okrąglutko ... ale czy ja naprawdę wiem, o co w tym wszystkim chodzi i jak ma się dokonać we mnie to wewnętrzne i prawdziwe nawrócenie? Od tylu już lat próbuję i stale jakoś mi to nie wychodzi i nie udaje się. Stale potykam się o własny egoizm i pychę, o moje malutkie przyzwyczajenia i słabostki, o mój charakterek i robienie wszystkiego na pokaz.

Obym tylko nie zrezygnował i nie przestał próbować i stale na nowo podejmować wysiłków. Obym tylko nie zapomniał, że to ostateczne i dogłębne nawrócenie mojego serca nie dokona się jedynie dzięki moim własnym wysiłkom, ale że to On sam tego we mnie dokona, Jego mocą i Jego Słowem. A moim zadaniem jest ustawiczne zmaganie się ze sobą i stałe podnoszenie się, nawet jeśli zaraz po tym znowu upadam i znowu się zapominam. A post, płacz i lament, posypanie głowy popiołem, jałmużna i umartwienie pomagają mi tylko w przygotowaniu się do przyjęcia Jego działania, pomagają nie zapomnieć, że wielkie rzeczy wymagają wielu wyrzeczeń i uczciwej pracy.

Dla ilu słowa powyższe są tylko pobożnym ględzeniem? Przecież praca nad sobą, post i umartwienie są absolutnie nie w modzie w współczesnym, zracjonalizowanym świecie nastawionym na spektakularny sukces. Bardziej się liczy efektywność, a czasem nawet tylko tanie efekciarstwo i to, żeby dobrze wypaść. A ja tu ględzę tak pobożniutko i słodko ... o poście i nawróceniu ... To takie niemodne i nudne ...

A może warto czasem inaczej popatrzeć na życie? Nie tylko przez pryzmat dochodów i nowszego modelu Mercedesa lub bardziej wystawnego stylu życia? Może jednak są jakieś inne, większe wartości, niż trzeci już, elegancki i komfortowy domek budowany w coraz to bardziej luksusowej dzielnicy?

Posypanie głowy popiołem, to tylko znak i symbol. Ale ten znak może być równie pusty i bez znaczenia, jak całe moje życie ...

No i jeszcze jedno ... tak łatwo korygujemy i poprawiamy, krytykujemy i widzimy błędy innych. Wielki Post daje nam szansę abyśmy zobaczyli najpierw nasze grzechy i skorygowali siebie.

Homilia alternatywna -I

Pokuta i nawrócenie

Środa Popielcowa to doskonała okazja do przypomnienia sobie tego, o czym zazwyczaj nie chcemy lub nie lubimy pamiętać. Nie należy jednak rozumieć tego zalecenia jako karcenie lub straszenie, ale raczej jako rzetelne wyeksponowanie najważniejszego rdzenia naszego życia duchowego, uczciwe ustalenie warunków naszej prawdziwej wolności. Stefan Świeżawski pisał – „naprawdę wolny jest człowiek, w którym może się rozwijać pełne życie duchowe, przyrodzone i nadprzyrodzone, nie natrafiając na przeróżne opory rozlicznych braków, a zwłaszcza grzechu”. Uwolnić się od rozlicznych spętań, jakie nawarstwiały się całymi miesiącami w naszym życiu, żeby swobodnie zbliżać się do Boga, wzmacniać miłujące więzi ze Stwórcą, to podstawowy cel Wielkiego Postu. Tak w dzisiejszych czytaniach, jak i w całej liturgii pojawiają się dwa elementy: temat nawrócenia i element pokuty. Cały Wielki Post to okres szczególnie tym dwóm tematom poświęcony. A w liturgii Środy Popielcowej wyraża się to nie tylko słowami czytań, ale i formułą jaką kapłan wypowiada posypując nasze głowy popiołem (Joz 7:6; 2Sm 13:19; Est 4:1; Iz 58:5): „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) lub „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” (por Rdz 3,19; Ps 103,14). Przypominają nam te słowa o konieczności ustawicznego, dogłębnego rewidowania naszego życia i pogłębiania naszej wiary, oraz o jego kruchości i skończoności. Być może dlatego dzisiaj Kościół przypomina nam tę prawdę o skończoności naszego doczesnego życia, aby z tym większą radością oznajmić na zakończenie Wielkiego Postu, że Zmartwychwstanie Chrystusa daje nam szansę na coś o wiele wspanialszego, na życie wieczne. (Rz 6:5; J 6:47)

Zanim jednak dojdziemy do radości Wielkanocnego poranka trzeba, abyśmy się nawrócili i naprawdę uwierzyli Panu Życia i Śmierci, Jezusowi Chrystusowi, który ma moc odrodzenia naszych śmiertelnych ciał do życia wiecznego. Tak więc ani Środa Popielcowa, ani Wielki Post nie są czasem żałoby i ponuractwa. Są raczej czasem realnej i bardzo rzeczowej refleksji nad sobą i czasem przypominania o tym, o czym zazwyczaj nie chcemy pamiętać.

Mówienie w dzisiejszych czasach o pokucie i potrzebie nawrócenia nie bardzo jest w modzie, bo czasy współczesne cierpią na duchową krótkowzroczność i oczarowanie doczesnością. Nie dostrzegając wiecznych horyzontów, gloryfikują doraźny sukces i płytkie szczęście. Stąd tym bardziej trzeba sobie o tym przypominać, abyśmy nie dali się pochłonąć owej doczesności. Bo doczesność sama w sobie nie jest złem, ale tylko wtedy, gdy jest mądrze przemieniana w wieczność. I to właśnie proponuje nam Kościół w okresie rozpoczynającego się Wielkiego Postu; jak mądrze przez pokutę i nawrócenie przemieniać w tworzywo wieczne to, co nieustannie przemija.

Pochylając głowę do posypania popiołem pomyśl właśnie o tym, że oto Chrystus, Który jest także Panem czasu i wieczności powołuje cię właśnie do czegoś większego, do nieśmiertelności.

Homilia alternatywna - II

Wyzwolenie

Tyle już razy w moim życiu przeżywałem Środę Popielcową, tyle już razy rozpoczynałem Wielki Post ... I za każdym razem powracające z coraz większą wyrazistością pytanie; „I co się w moim życiu zmieniło?” A nawoływanie Chrystusa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) pozostaje nadal zadaniem do wykonania. Jak trudno jest coś zmienić w życiu, jak trudno jest radykalnie uwierzyć w Ewangelię ... Dlaczego? Przecież nie brak mi ani środków, ani możliwości. Przecież nie jestem ateistą, czy nawet kimś religijnie obojętnym. Przecież wewnętrznie jestem przekonany o słuszności Ewangelii, o Prawdzie Dobrej Nowiny, tylko ... tylko jakiś marazm już dawno wkradł się w moje życie. Marazm i zniechęcenie, ociężałość i brak dynamizmu. Życie codzienne arogancko wciska się ze swoimi potrzebami i nakazami, ze swoimi ekonomicznymi „prawami” . I tak trudno nabrać dystansu, tak trudno oderwać się -chociaż na chwilę- od konieczności robienia pieniędzy, tak trudno zaryzykować i pójść na całość. Tak trudno w końcu zaufać Chrystusowi, w Którego przecież wierzę! Ale jakoś tak nijako i bez przełożenia na życie. I powracają pełne wyrzutu słowa Chrystusa: „Biada tobie, bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły.” (Mt 11:21)

Każdy Wielki Post, to kolejna okazja do wyrwania się z marazmu i nijakości, do krytycznego spojrzenia na swoje życie, do podjęcia na nowo wysiłku zmiany, nawrócenia, do otrząśnięcia się i rozpoczęcia na nowo. Warto co roku podejmować taki wysiłek, mimo, że nieraz wydaje się nam, że jest on tak nieefektywny, że skutki są tak mało widoczne. Warto, bo może bez tych corocznych małych wstrząsów byłoby jeszcze gorzej? Bo może bez tego corocznego posypania głowy popiołem zapomniałbym w ogóle, że prochem jestem i wpadłbym w pychę nie do uniesienia? A nie ma nic gorszego dla człowieka niż pełne pychy przekonanie, że się jest doskonałym i że już nic nie należy zmieniać.

Dlatego słowa: „Pamiętaj, ze prochem jesteś i w proch się obrócisz” to nie groźba, nie straszenie, ale przypomnienie tej podstawowej prawdy, że tak na dobrą sprawę jestem niczym i bez Boga nic nie potrafię. A skoro tak, to nie mam żadnego powodu do wynoszenia się i do pychy. I to jest właśnie podstawowy wymiar i cel rozpoczynającego się dzisiaj Wielkiego Postu. A nie umartwienia jako takie czy obłudne i puste praktyki pokutne.

3 lutego 2008

IV Niedziela w ciągu roku - A

So 2:3, 3:12-13

Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy pełnicie Jego nakazy; szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, może się ukryjecie w dzień gniewu Pańskiego. I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana. Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości ani mówić kłamstwa. I nie znajdzie się w ich ustach zwodniczy język, gdy paść się będą i wylegiwać, a nie będzie nikogo, kto by (ich) przestraszył.

1Kor 1:26-31

Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi.

Mt 5:1-12

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie.
Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.
Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Kto wejdzie do Królestwa?

Wielokrotnie zastanawiałem się nad błogosławieństwami z dzisiejszej Ewangelii: Warto jeszcze raz przytoczyć te przepiękne słowa ośmiu błogosławieństw i warto zadumać się nad nimi:

Błogosławieni – bo ich nagrodą jest:
ubodzy w duchu, - do nich należy Królestwo Niebieskie,
którzy płaczą, - oni będą pocieszeni,
cisi, - oni na własność posiądą ziemię,
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, - oni będą nasyceni,
miłosierni, - oni miłosierdzia dostąpią,
czystego serca, - oni Boga oglądać będą,
którzy wprowadzają pokój, - oni będą nazwani synami Bożymi,
którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, - do nich należy Królestwo Niebieskie,
jesteście gdy ludzie wam urągają, - cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie
błogosławieni jesteście, gdy was prześladują,
błogosławieni jesteście, gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu

Do której z tych kategorii, mógłbym się zaliczyć? Czy nie jestem przypadkiem zbytnio bogaty i zapatrzony tylko w siebie, albo wrzaskliwy i zarozumiały, niesprawiedliwy i obojętny, niemiłosierny? Czy mojego serca, wzroku, myśli nie zalewa brud i nieład moralny? A może całe moje życie to jedna wielka walka i wojna z innymi? Czy to raczej nie ja urągam, nie ja prześladuję, nie ja podjudzam, kłamię, kopię dołki, myślę tylko o sobie i swoich interesach, szukam tylko swojej sprawiedliwości i swojej wygody, swojego dobra, a w końcu tylko siebie. I moją nagrodę będzie ..... PUSTKA, SAMOTNOŚĆ, OPUSZCZENIE. Nie widziałem innych, byłem zapatrzony w siebie i ... przez wieczność będę tylko sam ze sobą .... niepocieszony, nienasycony, odrzucony, smutny, opuszczony ... zdany wyłącznie na siebie, oglądający tylko siebie, bo stale tylko o sobie myślałem i dla siebie żyłem!

Jeszcze jest czas na zmianę,
jeszcze mogę zmienić swoje życie,
jeszcze mogę zobaczyć innych
i przestać żyć tylko dla siebie.