30 listopada 2007

30.11. św. Andrzeja Apostoła

Rz 10,9-18

Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. Wszak mówi Pismo: żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony. Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał? Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. Pytam więc: czy może nie słyszeli? Ależ tak: Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa.

Mt 4,18-22

Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.


Chodźcie za mną

Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię ... i dlatego też Chrystus wybiera sobie takich jak św. Andrzej Apostoł i prowadzi ich do ludzi, aby oni z kolei przyprowadzili ludzi do Chrystusa. "Chodźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi. A oni od razu zostawili swoje sieci, i łodzie, i ojca, i interesy, i sprawy codzienne i poszli za Nim."

Dzisiejsze święto to nie tylko tradycyjne "Andrzejki" i lanie wosku, wróżby i zabawy przed rozpoczynającym się okresem Adwentu. Dzisiejsze święto to wspomnienie jednego z tych wybranych przez Chrystusa, którego stać było na zapomnienie o sobie, na poświęcenie swego życia dla Ewangelii. I jak w wypadku prawie wszystkich innych Apostołów poświęcenie życia aż do ostatecznego świadectwa danego Chrystusowi przez męczeńską śmierć (za wyjątkiem Jana, tyko bowiem Jan umarł śmiercią naturalną). Czy nie brakuje nam dzisiaj takich właśnie ludzi, gotowych na poświęcenie? Iluż z naszych współczesnych apostołów szuka raczej własnego interesu, wygodnego i dobrze urządzonego życia, samochodu, luksusów, spokoju? Oczywiście nie chodzi tu o krytykowanie i wybrzydzanie, ale o refleksję każdego kapłana; "Czy jestem rzeczywiście Apostołem Chrystusa, czy zostawiłem wszystkie swoje interesy, aby pójść za Nim?

Św. Andrzeju Apostole, pomóż mi być prawdziwie powołanym przez Chrystusa. Pomóż w tym powołaniu trwać, aż do ostatecznego świadectwa, pomóż podnosić się z błędów i prywaty, która nie ma nic wspólnego z Ewangelią.

a gdyby tak tolerancyjni inaczej , czyli jestem przeciw ...

I proszę także uszanować moje poglądy.

Wywody dwóch panów i atmosfera panująca w studiu wzbudziły moje przerażenie. Oto grzech i to ciężki zostaje wyniesiony do rangi dobra. Natomiast publiczna deklaracja o takim obrażającym Boże przykazania stylu życia jest przedstawiana jako akt odwagi. Pan przemawiający do nas przez słowa Pisma świętego nie pozostawia wątpliwości. Homoseksualizm jest wymieniany wielokrotnie i zawsze w jednoznacznym kontekście – zamyka grzesznikom drogę do Boga (por. Rz 1,27; 1 Kor 6,9; 1 Tm 1,10). Współżycie mężczyzn jest równie jednoznacznie potępiane w Starym Testamencie. Sodoma została zniszczona między innymi z powodu tego właśnie grzechu, który w literaturze religijnej dawniej był określany właśnie mianem „grzechu sodomskiego” (por. Rdz 19,4n).

czytaj dalej

29 listopada 2007

kurs na samozagładę ...

W Wielkiej Brytanii opublikowano bezprecedensowy, pierwszy tego typu, raport na temat przerywania ciąży. Przygotowano go w związku z obchodzoną w tym roku 40. rocznicą liberalizacji prawa aborcyjnego na Wyspach Brytyjskich. Z dokumentu wynika, iż w ciągu czterech dekad obowiązywania ustawy dokonano prawie 7 mln aborcji.

za : www.wiara.pl

Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście to uczynili.” (Mt 25;40)

26 listopada 2007

z wierszownika ...

dlaczego ...Bytowi Nieskończonemu
"zachciało się " mieć obok Siebie
byt skończony
pewnego rajskiego poranka?...

czytaj dalej: tutaj

24 listopada 2007

Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata – rok C

2Sm 5,1-3

Wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: Oto myśmy kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, tyś odbywał wyprawy na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: Ty będziesz pasł mój lud - Izraela, i ty będziesz wodzem nad Izraelem. Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.

Kol 1,12-20

Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości.
On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów.
On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
I On jest Głową Ciała - Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.
Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

Łk 23,35-43

A lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król żydowski. Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.

Jezu wspomnij na mnie ...

Wiem Panie, że życiem moim nie zasługuję na uczestnictwo w Twoim Królestwie. Wiem, że gdybyś miał mnie osądzać według Twej sprawiedliwości, to na pewno nie byłbym lepszy od łotrów, którzy z Tobą byli ukrzyżowani. Niemniej jednak ufam w Twoje wielkie miłosierdzie i razem z jednym z nich powtarzam w pokorze: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa".

Tak bardzo potrzeba nam tej postawy pokory, postawy uznania naszej małości i naszej grzeszności, a tak niewielu chce to uznać, tak wielu w pysze i zarozumiałości z kpiną powtarza za pierwszym łotrem: "Okaż swoja Boska potęgę, jeśli jesteś Mesjaszem, to dokonaj cudu !!!!" Czemu tyle w nas buty i pychy, czemu tyle zarozumiałości i zadufania, czemu tyle arogancji i pretensji do Boga? Czyżbyśmy byli tak ślepi? Czyżbyśmy nie widzieli naszych grzechów? Czyżbyśmy byli tak bezrozumni i zarozumiali, żeby Boga wystawiać na próbę?

Świat współczesny, rozwój nauki, a szczególnie rozwój techniki i technologii wpędza nas w samouwielbienie, w samoubóstwienie. Jezus, Król Wszechświata staje się coraz bardziej postacią mitologiczną i bajeczną. To człowiek staje się panem świata, to człowiek -ze swoim rozumem- ten świat podbija i czyni ... poddanym, ale i w sposób głupi i nieodpowiedzialny niszczy i dewastuje. Człowiek postawił się w miejscu Boga i ....butnie Bogu się odgraża, wystawia Go na próbę. I co? Jako efekt tej władzy człowieka nad światem mamy zanieczyszczenie na planetarną skalę, niesprawiedliwość społeczną, nędzę milionów ludzi i rażące bogactwo garstki miliarderów. 840 milionów ludzi codziennie głoduje na świecie, dziesiątki tysięcy codziennie umiera z głodu i nędzy, 100 milionów rocznie umiera tylko na malarię, setki tysięcy ginie w niesprawiedliwych wojnach, zamachach i gwałtach ... Czyż trzeba więcej jeszcze aby opisać "królestwo człowieka"? ...

Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Twego Królestwa.

23 listopada 2007

pozorna logika ...

Niby logiczne rozumowanie podane na jednym z forów

1. Bóg jest wszechmocny
2. Bóg jest dobrem i tylko dobrem
3. Istoty dobre starają się w miarę swoich możliwości eliminować zło
4. Nie ma rzeczy niemożliwej dla istoty która jest wszechmocna więc:
5. Istota wszechmocna może całkowicie wyeliminować zło
6. Dobra istota która jest wszechmocna wyeliminowałaby zło całkowicie (na miarę swoich nieskończonych możliwości)
7. Skoro tak to istnienie zła zaprzecza istnieniu nieskończenie dobrej i wszechmocnej istoty

Możemy dodać - skoro bóg jest stwórcą wszechrzeczy to stworzył również zło. Skoro tak- to jak może być dobrem i tylko dobrem ?

Jak pisze dalej autor postu:
Wnioskowanie to było i nadal jest jednym z poważniejszych problemów dla teologów chrześcijaństwa ...
************************

Otóż należy odpowiedzieć, że wnioskowanie to nie jest problemem chrześcijaństwa, bo jest ono logicznie niepoprawne i jako takie jest raczej problemem dla jego twórcy, ale nie dla chrześcijaństwa. Problem istnienia zła został już bowiem rozwiązany kilkaset lat temu przez św. Tomasza z Akwinu w jego słynnych dowodach na istnienie Boga.

A żeby nie być gołosłownym w twierdzeniu, że rozumowanie powyższe jest logicznie niepoprawne prześledźmy po kolei jego przesłanki i wniosek:

1. Bóg jest wszechmocny - niewątpliwie jest, inaczej nie byłby Bogiem
2. Bóg jest dobrem i tylko dobrem – niewątpliwie jest inaczej byłby zaprzeczeniem samego siebie czyli bytem logicznie sprzecznym
3. Istoty dobre starają się w miarę swoich możliwości eliminować zło - oczywiście tak
4. Nie ma rzeczy niemożliwej dla istoty która jest wszechmocna więc: - i tutaj jest pierwsza pomyłka, bo Bóg nałożył sam sobie ograniczenie swojej wszechmocy stwarzając byty wolne, jakim jest także autor tego rozumowania
5. Istota wszechmocna może całkowicie wyeliminować zło - może, o ile nie łamie to wolności danej stworzonym bytom wolnym
6. Dobra istota która jest wszechmocna wyeliminowałaby zło całkowicie (na miarę swoich nieskończonych możliwości) - ponownie błąd, bo Wszechmocna Istota Dobra, nie potrafi, nie może wyeliminować zła wbrew wolności danej bytom stworzonym. Jedynym bowiem sposobem na wyeliminowanie zła jest odebranie wolności bytom stworzonym, jako wolne, a więc i autorowi powyższego, przewrotnego i niepoprawnego rozumowania.

7. Skoro tak to istnienie zła zaprzecza istnieniu nieskończenie dobrej i wszechmocnej istoty - absolutnie nieprawda, bo istnienie zła jedynie dowodzi, że wolność nam dana nie jest złudzeniem, co więcej istnienie zła dowodzi, że to my źle wykorzystujemy wolność i niejako stwarzamy zło niszcząc dobro bytów stworzonych przez Boga jako dobre. I tylko (albo AŻ tyle).

Tak więc istnienie zła wcale nie zaprzecza istnieniu Nieskończenie Dobrej i Wszechmocnej Istoty – Boga.
Obawiam się, że gdyby owa Nieskończenie Dobra Istota skutecznie wyeliminowała zło, czyli odebrała nam wolność wyboru, to wtedy dopiero podniósłby się raban i udowadnianie, że brak wolności zaprzecza istnieniu Boga. Skoro bowiem już same próby zawarte w dekalogu tak wielkie wywołują sprzeciwy i bunty.

22 listopada 2007

dom czy namiot?

Czy czasem jednak nie przesadzamy z tą gonitwą za coraz wymyślniejszymi a w zasadzie zbędnymi nowinkami, czy nie żyjemy tak, jakby nasze mieszkanie, nasz dom miał nam służyć na wieki? Ile czasu możemy w nim mieszkać - 30, 40, 50 lat? Czy nasze postępowanie nie jest “nieekonomiczne”? Inwestujemy przecież w coś, co ma trwać tak krótko. Czy zastanawiałeś się drogi czytelniku, gdzie będziesz mieszkać przez następne tysiąc lat? Czy nie poświęcamy zbyt wiele energii na stawianie namiotu, który trzeba będzie za chwilę zwinąć? Może lepiej “zainwestować” w wieczny, prawdziwy, bezpieczny i pełen nieskończonej miłości dom?

czytaj dalej: www.habari.pl

21 listopada 2007

wolność człowieka ...

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że ...walczysz przeciwko swojemu szczęściu?

Jeśli ktoś na siłę upiera się, że chce trwać w złym przez całą wieczność i ustawicznie robi wszystko aby to osiągnąć lekceważąc sobie wszelkie normy moralne i etyczne, to obawiam się, że nawet sam Pan Bóg będzie bezradny i nie będzie mógł nic uczynić, aby takiego człowieka zbawić.

Pan Bóg na pewno walczy o nas, przeciwko złu, ale nigdy nas do niczego nie przymusi, nawet jeśliby to miało być szczęście i życie wieczne. On walczy o nas przeciwko wszystkim potęgom zła, ale nigdy przeciwko naszej wolności. Cierpiąc z powodu tego, ze uciekamy i oddalamy się od Niego w nicość nie zmusi nas wbrew naszej woli do zmiany naszego zachowania. I w tym sensie, to nie On wydaje wyrok potępiający na nas, to my sami go wydajemy. On się wcielił, poniósł mękę i śmierć na krzyżu, aby mnie ratować, aby mnie zbawić, wyzwolić z mocy zła, ale nigdy do niczego mnie nie przymusi, nawet jeśli by to miało znaczyć, że na zawsze od Niego się oddzielę.

I to jest właśnie ryzyko Boga, Który zaryzykował siebie i swoje cierpienie, dając człowiekowi wolność. Bóg nigdy tej zasady nie złamie, w przeciwnym razie nasza wolność byłaby jedynie kpiną.

Klasyczna teologia mistyczna mówi o trzech rzeczach ostatecznych tak: „Niebo to Miłość spełniona lub spełniająca się przez wieczność, czyściec to Miłość oczyszczająca przez skończony czas, ale piekło, to Miłość odrzucona na wieczność.” Ja sam wybieram, której z nich chcę doświadczyć

20 listopada 2007

głębokie ...

Jesteśmy tylko gośćmi w tym miejscu i w tym czasie.
Tylko przechodzimy tędy.
Naszym celem tutaj jest rosnąć,
uczyć się, obserwować i kochać...
A potem wracamy do domu.
(przysłowie aborygenów)

Skopiowane z: blue-angel.blog . Warto tam czasami zajrzeć

18 listopada 2007

kurs na samozagładę ...

z wiadomości na portalu Onet.

... szwajcarska organizacja Dignitas pomagająca ludziom popełniać samobójstwo świadczy swoje usługi ...

„Dignitas” – jej motto brzmi "Godne życie, godna śmierć" – pomaga nieuleczalnie chorym z całego świata odbierać sobie życie, wykorzystując liberalizm prawa szwajcarskiego w kwestii wspomaganego samobójstwa. W zeszłym roku z oferty tej skorzystało 200 osób, w tym dziesiątki Brytyjczyków. ....

Od czasu jej powstania w 1998 roku z usług firmy skorzystało 753 cudzoziemców, za opłatą w wysokości 3000 funtów.


bez komentarza ...

samozagłada ...

Społeczeństwo, które próbuje budować swoją przyszłość na sekularyzmie, relatywizmie i indywidualizmie, to społeczeństwo, które straciło nie tylko wiarę, ale i rozum i jest w trakcie budowania cywilizacji śmierci i samozagłady.

17 listopada 2007

XXXIII Niedziela w ciągu roku - C

Ml 3,19-20

Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach. Wyjdziecie [swobodnie] i będziecie podskakiwać jak tuczone cielęta.

2Tes 3,7-12

Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem. Nie jakobyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania. Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli.

Łk 21,5-19

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział:
Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Zapytali Go: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie? Jezus odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa ...

W dzisiejszej Ewangelii zwracamy bardziej uwagę na znaki i niezwykłości zapowiadające koniec świata. Chcielibyśmy raczej dowiedzieć się w miarę precyzyjnie, kiedy TO nastąpi? Są i tacy, którzy twierdzą, że znają nie tylko datę końca świata, ale i sposób na dostanie się do nieba ... Jak w każdych czasach nie brak pseudo-proroków i wizjonerów różnego rodzaju, a czasami po prostu zwykłych naciągaczy i szarlatanów. Ale czy naprawdę to właśnie chciał nam Jezus powiedzieć w dzisiejszej Ewangelii? Szkoda, że tak niewielu zwraca uwagę na kilka -pozornie drobnych- słów: "Lecz zanim to wszystko nastąpi podniosą na was ręce i będą was prześladować (...) A będzie to dla was sposobność do składania świadectwa."

Czy jednak zamiast zajmować się wątpliwymi prognozami końca świata, nie byłoby lepiej zastanowić się, jak dawać świadectwo Chrystusowi? Czy nie lepiej uznać, że taką sposobność do składania świadectwa mam -na dobrą sprawę- zawsze i że ustawicznie żyję w czasach ostatecznych. Stale powinienem być gotowy na spotkanie z Panem i naprawdę, moja własna śmierć to, mój osobisty, mały koniec świata, i spotkanie twarzą w twarz z Chrystusem (niekoniecznie "przychodzącym na obłokach"). Warto często zadawać sobie to pytanie, czy jestem gotowy na taki właśnie, osobisty koniec świata, na takie osobiste spotkanie? Czy swoim życiem daję świadectwo, czy świadczę Chrystusowi nie przez słowa i wątpliwej jakości "proroctwa", ale przez moje dobre życie? A może po prostu: Czy spotkałem już Chrystusa w moim bliźnim?

W przeciwnym razie lepiej jednak zwrócić uwagę na słowa proroka Malachiasza, którzy przestrzega: "Oto nadchodzi dzień, palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą jak wysuszona słoma, w ten dzień sądu ..."

Kto spotkał już Chrystusa w bliźnim
nie musi się obawiać spotkania przy końcu świata.

Kto nie umie Go rozpoznać w bliźnim, żyjącym obok,
nie rozpozna Go także przy końcu życia ...
i sam nie będzie rozpoznany ...

katolicy zmuszani na siłę do tolerancji grzechu ...

Imposing "Tolerance” - Christians Obliged to Approve Homosexuality

By Father John Flynn, LC

ROME, OCT. 29, 2007 ( Zenit.org ).- State laws on homosexuality are increasingly creating conflicts for Christians who wish to follow their conscience. In recent days, news came from England of a Christian couple who face being forced to give up their role as foster parents because they were not prepared to promote homosexuality, reported the Telegraph newspaper Oct. 24.

Vincent Matherick and his wife Pauline are registered as foster parents in Somerset County. They are also ministers at the non-conformist South Chard Christian Church. They were recently informed by authorities that they must obey laws that require them to treat homosexuality as equal to heterosexuality.

The couple told the Telegraph that they would neither condemn nor condone homosexuality, and that they could not actively promote it because of their religious beliefs. They have 3 children of their own, and have cared for no less than 28 children.

"We feel we are being discriminated against as Christians, and many others are finding themselves in our position," said Pauline Matherick.

An article published the same day by the Daily Mail newspaper added that the new laws are part of the Equality Act 2006, which make discrimination on the grounds of sexuality illegal. The change comes at a time when the Daily Mail said there is a critical shortage of foster parents, with an additional 8,000 needed.

Freedom of religion

Cardinal Cormac Murphy-O'Connor strongly criticized the ideology inspiring such laws shortly after their approval, during a lecture given March 28 at Westminster Cathedral Hall. In his address titled "The Kingdom of God and This World: the Church in Public Life," he maintained that, "freedom of religion is much more than the freedom to worship; it is the freedom to act according to that belief in the service of others."

He also warned against a model of a secular state that seeks to totally exclude religious principles. "The choice of the state to side with the secular is said to be neutrality; and it is usually justified by an appeal to equality," Cardinal Murphy O'Connor explained.

"But this is in itself ideology, divorcing religion from the public realm on the pretext that religion is divisive," he continued.

"If equality can only be promoted at the expense of the freedom to manifest our religion, we have reason to question the nature of that equality," the cardinal observed. "It is not, surely, an equality which adequately recognizes the common dignity of all."

One of the consequences of the new laws is to force Catholic adoption agencies to place children in the care of homosexual couples. Recently Catholic Care, one of these agencies, announced it is ending its adoption service as a result of the law, reported the Daily Mail newspaper July 27.

According to the article, Catholic Care, which is run by the Diocese of Leeds, is one of seven Catholic agencies that may be forced to stop adoption services. The law gave the agencies until December 2008 to adapt to the new regulations on sexual discrimination.

The Daily Mail also warned that the new law will have widespread consequences. For example, a Christian printer will not be able to refuse producing material promoting homosexuality, and churches will not be allowed to refuse to rent out conference centers or parish halls to homosexual groups.

On July 30, the Telegraph newspaper published an article reporting on a warning by Meg Munn, a junior government minister, that Muslim or Christian guesthouse owners cannot refuse to accept homosexual couples unless they impose a ban on all couples from sleeping together.

Judge excluded

Just before the Matherick's case came to light, an employment appeal tribunal heard the claim of a Christian magistrate forced to resign because he refused to place children for adoption with homosexual couples, reported the Times newspaper Oct 23.

Andrew McClintock was forced to stand down from the family panel in Sheffield after he was refused exemption from adoption hearings involving same-sex couples. He continues to act as a magistrate for non-family cases. McClintock lost a claim for discrimination at a hearing in March.

During the hearing, Paul Diamond, representing McClintock, explained that his client's objections were based on the conviction that placing children with homosexual couples was an experiment in social science.

The Church of England has also run into problems with anti-discrimination laws. A tribunal ruled in favor of John Reaney, a homosexual who was refused a job by the bishop of Hereford, Anthony Priddis, reported the Telegraph newspaper July 19.

An employment tribunal found that Reaney had been discriminated against on the grounds of sexual orientation when he was refused the post of a youth worker in the diocese.

Bishop Priddis said that in his evidence he had made it clear to Reaney that a person in a sexual relationship outside marriage, whatever their sexual orientation would be turned down for the post, according to the Telegraph. In addition the bishop said that Reaney's behavior was contrary to Church teaching and had "the potential to impact on the spiritual, moral and ethical leadership within the diocese."

Marriage ceremony pressure

England is far from being the only country where Christians are feeling the pressure of anti-discrimination laws.

In the United States, an Ocean Grove church group is suing the state of New Jersey, reported the New York Times, Aug. 14. The group complained that authorities are pressuring them to allow a civil ceremony for a lesbian couple at a pavilion they own on the oceanfront.

The Ocean Grove Camp Meeting Association originally denied a request in June by Harriet Bernstein and Luisa Paster to hold the ceremony on Sept. 30. The couple then lodged a discrimination complaint with the New Jersey Division on Civil Rights. In reaction, the group filed a suit with the United States District Court to defend their religious rights.

Then there was the case earlier this year in New Zealand, where a homosexual Iranian won asylum while another Iranian, a Christian, was denied the same status. According to a Feb. 9 report by the New Zealand Herald, the Refugee Status Appeals Authority allowed Ahmad Tahooni to stay, even though in his original appeal he had claimed asylum on political and not sexual grounds.

Meanwhile, Thomas Yadegary, also Iranian, converted to Catholicism after arriving in New Zealand in 1994. He was arrested in November 2004 and his application for refugee status was rejected. Yadegary argued that Muslims who convert to Christianity face a potential death penalty in Iran.

"What kind of hypocritical double standard is in place, among this country's immigration officials," asked Auckland Catholic priest, Father Peter Murnane, in a Feb. 7 press release by the New Zealand Catholic Communications office.

Ideological campaigns

The promotion of homosexuality is not only affecting religious liberty, but is also taking on the tones of an ideological campaign of promotion. On Oct. 24, the Italian daily newspaper Corriere della Sera reported on a campaign being launched by the Italian region of Tuscany against anti-homosexual discrimination.

The photo depicts a newborn baby with a hospital bracelet on its arm, bearing the word "homosexual." Plans call for thousands of copies of the photo to be distributed in the form of brochures and posters.

According to Alessio De Giori, president of the Tuscan branch of a pro-homosexual lobby group, ArciGay, is to convince people that homosexuality is not a choice but is something immutable and genetically determined.

The photo was immediately criticized by the Pope's secretary of state, Cardinal Tarcisio Bertone, reported the Italian news agency ANSA that same day, who said that the organizers had gone too far in their campaign. Increasingly, a tolerance for differences is a concept homosexual advocates have removed from their vocabulary.

za:
www.zenit.org

16 listopada 2007

Bóg jest Miłością ...

„Bóg jest Miłością” (Deus Caritas est), to tytuł encykliki Papieża Benedykta XVI i zarazem najgłębsza prawda chrześcijaństwa. Z metafizycznego punktu widzenia można do niej dojść przez szereg bardzo wyrafinowanych rozumowań. Prawda ta została nam jednak również objawiona przez samego Boga o czym pisze św. Jan, umiłowany uczeń Chrystusa.

Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.” (1J 4:8-16)

Ta niesamowita prawda jest oczywiście niedostępna dla tych, którzy miłość rozumieją na swój bardzo ograniczony i ludzki sposób, sprowadzając miłość do poziomu jedynie seksualnych relacji. Aby móc choć odrobinę przybliżyć się do rozumienia prawdy „Bóg jest Miłością”, trzeba najpierw próbować zobaczyć, co naprawdę znaczy miłość. Może w tym pomóc tekst św. Pawła z 1 listu do Koryntian:

Miłość cierpliwa jest,
Miłość łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
Miłość nie szuka poklasku,
Miłość nie unosi się pychą;
Miłość nie dopuszcza się bezwstydu,
Miłość nie szuka swego,
Miłość nie unosi się gniewem,
Miłość nie pamięta złego;
Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz
Miłość współweseli się z prawdą.
Miłość wszystko znosi,
Miłość wszystkiemu wierzy,
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję,
Miłość wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
Miłość [nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie
.” (1Kor 13:4-8)

Taką miłością Bóg miłuje świat! Nie, nie świat ogólnie czy ogólnikowo, ale każdego z nas.

Jeśli więc Bóg jest Miłością, to do natury miłości należy dawanie, udzielanie się. Miłość jest zawsze kreatywna, stwórcza, udzielająca się, Miłość (jak mówią ojcowie Kościoła i mistycy) jest skierowana ad extram- na zewnątrz, ku osobie kochanej. I w tym sensie Bóg niejako „nie mógł nie stworzyć świata”. Ta Miłość Którą jest On sam „przynagla Go” do udzielania się, do dawania ze swego bytowania, z pełni swego istnienia. Bóg –będący Miłością- „musiał” niejako stworzyć byty które mógłby kochać, bo to należy do Jego natury. On nie może nie udzielać się, nie stwarzać. Jego istotą jest oczywiście istnienie, ale i udzielanie się, dawanie się, stwarzanie.

(Oczywiście należy pamiętać o tym, że mówiąc o Bogu możemy posługiwać się tylko albo teologią apofatyczną, albo analogią i dlatego powtarzające się słowo „niejako”. Grecke słowo - apofatikos – znaczy "przeczący")

Można więc powiedzieć, że Miłość jest przyczyną sprawczą wszechświata (Bóg stworzył świat z Miłości do świata, lub powodowany Miłością, Którą On sam jest), ale i też Miłość jest tworzywem z którego Bóg stworzył świat. Katechizmowe powiedzenie „Bóg stworzył świat z niczego”, może być rozumiane także i w ten sposób, ż jedynym tworzywem, którego Bóg (niejako) użył jest Miłość. Miłość tak rozumiana jest więc na pewno kreatywna i potężna. A skoro tak, to stworzony –czy raczej stwarzany- w ten sposób świat jest ze swej natury dobry, bo pochodzi od Boga, Który jest Miłością.

A co wówczas zrobić ze złem obecnym przecież w świecie? Czym jest grzech i zło panoszące się tak mocno i prawie bezgranicznie w świecie? Za św. Tomaszem i całą teologią scholastyczną można powtórzyć „malum est privatio bonum”. Jeśli Bóg jest Miłością i jeśli tworzywem świata jest ta Miłość, to zło jest rzeczywiście uszczupleniem dobra w jego bytowaniu, zniszczeniem dobroci bytu w jego istnieniu, jest skierowane przeciwko Miłości, jest jej skrajnym zaprzeczeniem, jest nienawiścią lub obojętnością. Jest brakiem afirmacji bytu, lub jego zwyrodniałą afirmacją. Słowo „privatio” można bowiem rozumieć nie tylko jako zniszczenie, czy zanegowanie, ale także jako „sprywatyzowanie”, zawłaszczenie, egoistyczne zagarnięcie. To co Bóg stworzył jako dobro wspólne, jako dobro, jako eksternalizację swojej Miłości, ja prywatyzuję, egoistycznie zagarniam tylko dla siebie. Dobro bytu zostaje więc zanegowane lub zniszczone przez mój egoizm, przez mój brak miłości lub jej karykaturę.

Dlatego więc każde zło jakiego się dopuszczam jest przeciwko Miłości Boga, jest wystąpieniem przeciwko Jego stwórczej potędze, jest niszczeniem (lub egoistycznym przywłaszczaniem sobie) Jego stworzenia. Popełniając zło występuję przeciwko samemu Bogu, sprzeciwiam się Jego stwarzaniu. Skoro bowiem Bóg nie tylko raz „stworzył świat z niczego” (creatio ex nihilo), ale ustawicznie go stwarza, podtrzymując w istnieniu lub myśląc byty w istnienie (creatio continua), to zło, jako „privatio bonum” jest aktem przeciwko Bożej mocy stwórczej, jest niejako walczeniem z Bogiem lub przeciwko Bogu. Można by nawet obrazowo powiedzieć, że jest to „dziurawienie” Bożego dzieła stworzenia.

A ostatecznie jest to także występowanie przeciwko Bożej Miłości, przeciwko Bogu, Który Jest Miłością.

15 listopada 2007

chwalą nas :-) ...

Pierwszym blogiem, który czytam od jakiegoś czasu to Kazania i homilie prowadzony przez mieszkającego za granicą wykładowcę filozofii (takie informacje wyszperałem w sieci). Blog ten kierowany jest do ludzi wierzących i zastanawiających się nad swoją wiarą, prezentuje czytania na święta kościelne i kazania lub homilie do nich. Na co dzień wpisy są dość krótkie, ale zmuszające do przemyśleń. Choć często treści przedstawiane tam nie trafiają w mój gust (przypadki trącania o politykę), to od jakiegoś czasu czytam każdy wpis i większość komentarzy. Blog jest aktualizowany bardzo często, czasem nawet dwa razy dziennie. Autor prowadzi oddzielną stronę internetową, z której pochodzi większość wpisów, tzn. pojawiają się równolegle.

http://bezrak.wordpress.com

12 listopada 2007

czy nauka się kończy?

Zafascynowanym „nieograniczonymi” możliwościami nauk przyrodniczych polecam „chłodzący” artykuł profesora Jerzego Sikorskiego, „Czy zbliża się kres nauki?” z którego pochodzą poniższe fragmenty:

„Kandydatką na tę nową, jeszcze bardziej fundamentalną teorię miała być tzw. teoria superstrun. Fizycy teoretycy rzucili się na tę ideę jak zgłodniałe wilki na łanię. I oto po kilkunastu latach entuzjazmu zaczyna ich ogarniać pesymizm. Teoretyczne rezultaty wyglądają niejednoznacznie, zawierają nadmiar możliwości, a kryteriów wyboru dostarczyć powinno doświadczenie. Cóż, kiedy możliwości takiej empirycznej weryfikacji przedstawiają się jeszcze gorzej. Okazuje się, że wymagane do takiego eksperymentu koncentracje energii porównywalne są z tymi, jakie miały miejsce w chwili kosmicznego Wielkiego Wybuchu, z którego wyłonił się nasz Wszechświat. Czy kiedykolwiek będziemy w stanie dysponować takimi energiami, przy których wybuchy gwiazd supernowych i zderzenia galaktyk to zaledwie dziecinne fajerwerki? A cóż jest warta najlepsza nawet pod względem matematycznym teoria fizyczna, bez możliwości empirycznego sprawdzenia. Bez empirii fizyka teoretyczna staje się czymś w rodzaju teologii lub specyficznym podgatunkiem s-f. Zdaniem niektórych fizyków, teoria superstrun nie jest już teorią fizyczną. W najlepszym razie jest czystą matematyką.
Wielu samych współtwórców tej teorii, w tym np. S. Weinberg, nie ma jednoznacznego poglądu na to, czym tak w istocie jest owa superstruna leżąca u podstaw wszystkiego. Nie jest to bowiem ani rodzaj materii, ani energii, a raczej „rodzaj pratworzywa matematycznego, które generuje materię, energię, przestrzeń i czas, lecz które nie posiada żadnego odpowiednika w znanym nam z doświadczenia świecie.” Czyż nie brzmi to jak definicja jakiegoś pierwotnego „Absolutu”? Dennis Overbye, jeden z najlepszych popularyzatorów nauki, przedstawia w swej książce żartobliwą metaforę Boga, jako kosmicznego muzyka rockowego powołującego do istnienia Wszechświat za pomocą grania na swej dziesięciowymiarowej gitarze superstrunowej. Ciekawe, czy Bóg improwizuje czy gra z nut — pyta autor. Wspominany powyżej S. Weinberg wierzy jednak w sens pracy nad teorią superstrun jako ostateczną teorią fizyczną — tzw. Teorią Wszystkiego — która byłaby „jądrem całej wiedzy fizycznej” i fundamentem dla innych dziedzin wiedzy. Podziwiam głębię jego wiary.

...

Howard Georgi — jeden z noblistów w Uniwersytecie Harvarda — stwierdza, że już obecnie powinniśmy uznać kosmologię za naukę w ogólnych swych zrębach zakończoną, podobnie jak standardowy model cząstek elementarnych i kwarków. Prace z kosmologii kwantowej wraz z jej kanalikami czasoprzestrzennymi, wszechświatami niemowlęcymi i samopowielającymi się, uważa on za rodzaj wspaniałego mitu naukowego, tak samo dobrego jak każdy inny mit o stworzeniu. Oponentem jego jest S. Hawking, który zdecydowanie wierzy w sensowność prac nad kosmologią kwantową i cały swój potężny intelekt w nią angażuje.”

prof. Jerzy Sikorski, „Czy zbliża się kres nauki?”

W ogóle bardzo pouczająca jest lektura artykułów tego autora, które znalazłem na tym adresie .

Należy oczywiście dodać, że nauki szczegółowe są tylko jednym z wielu sposobów poznania rzeczywistości. Są one na pewno bardzo precyzyjnym sposobem poznawania, na pewno bardzo sprawnym i efektywnym, ale nie jedynym. Człowiek na szczęście wyposażony jest także w inne „mechanizmy” i możliwości poznawania siata i nie należy ich lekceważyć, bo nauki szczegółowe -niestety mimo całej ich siły- są także ograniczone i dają nam jedynie częściowy wgląd w naturę rzeczywistości. Ograniczając się tylko do nich zubożamy nasze pole widzenia i głębię naszego poznania, a nawet narażamy się na niebezpieczeństwo redukcjonistycznego zawężenia samej rzeczywistości.

co po śmierci?

W życiu przyszłym będziemy mogli oglądać Boga twarzą w twarz – jak aniołowie. Właśnie to „oglądanie Boga”, bliskie i bezpośrednie obcowanie z Bogiem, będzie należało do istoty zbawienia. (1Kor 13,12; 1J 3,2; 1J 2,28; Rm 8,17; 2Kor 3,18; Flp 3,21; Kol 3,4; Wj 34,29)

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.” (1J 3,2)

10 listopada 2007

11.11. Święto Niepodległości

Mdr 13,1-9

Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem. Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa - winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw - winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę. Ci jednak na mniejszą zasługują naganę, bo wprawdzie błądzą, ale Boga szukają i pragną Go znaleźć. Obracają się wśród Jego dzieł, badają, i ulegają pozorom, bo piękne to, na co patrzą. Ale i oni nie są bez winy: jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy, by móc ogarnąć wszechświat - jakże nie mogli rychlej znaleźć jego Pana?

Łk 17,26-37

Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona. Pytali Go: Gdzie, Panie? On im odpowiedział: Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy.

lub

Łk 17,20-25

Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. Do uczniów zaś rzekł: Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: Oto tam lub: Oto tu. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie.

Do wolności zostaliśmy wyswobodzeni

Jak wykorzystaliśmy naszą wolność?

• W liście do Gal 5:13 św. Paweł woła:

Do wolności wyswobodził nas Chrystus.
Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału,
wręcz przeciwnie,
miłością ożywieni
służcie sobie wzajemnie!”

Papież Jan Paweł II nawoływał i modlił się w czasie kolejnych pielgrzymek do Ojczyzny: o mądre zagospodarowanie wolności, o mądre jej wykorzystanie. Napominał i nawoływał do mądrej wolności i do korzystania z tej wolności zgodnie z przykazaniami Bożymi. A my, czy umieliśmy tę wolność mądrze zagospodarować? On tak bardzo konkretnie wskazywał nam i wskazuje nadal, na czym polega wolność, która najpierw i przede wszystkim nie jest tylko wolnością od, ale jest nade wszystko wolnością ku, wolnością do. Taka wolność to nie tylko wolność od zniewoleń zewnętrznych, ale przede wszystkim wolność od wszelkiego rodzaju zniewoleń wewnętrznych, to także zadanie do zrealizowania, a nie jak mówi św. Paweł „zachęta do hołdowania ciału. Taka wolność to wzajemna służba, to przestrzeń miłości i miłosierdzia, to wolność ku dobru, a nie wolność od dobra, jak czasami mogłoby się wydawać. To nie wolność od przykazań i norm moralnych, to nie anarchia i całkowita samowola.

• A jak my tę wolność zagospodarowaliśmy?

Na poziomie politycznym – afera goni aferę, skandal goni skandal, aroganccy, skompromitowani politycy z rządu, sejmu i senatu, robią co im się żywnie podoba, bo są wolni tzn. całkowicie samowolni i niekaralni, nietykalni. Oni tak pojęli wolność, jako wolność od wszelkiej moralności, uczciwości i przyzwoitości. Wolność czynienia co im się podoba.

Afera Rywina, afera Orlenu, afery w ZUS’ie i w PZU, i w tylu innych instytucjach państwowych ... Wyzwoliliśmy się od wszelkich ograniczeń i praw, od moralności i zwykłej uczciwości, i wolność przybrała wymiary samowoli, a nawet anarchii.

I słowa św. Pawła: „miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!” A komu służą ci aroganccy i elegancko ubrani panowie zamieszani w tyle afer?

To nie my wybieraliśmy takich polityków – powiecie mi ... czy na pewno nie my? Czy bojkotując wybory, lekceważąc je sobie nie przyczyniam się przypadkiem do tego, że tacy właśnie aroganccy i liberalistyczni politycy są wybierani?

Mamy wolną prasę i wolne media, bo wolno im pisać i publikować, co im się podoba, najgorsze wymysły i kłamstwa, najgorsze brednie i kalumnie, i nikt nie ponosi za nic odpowiedzialności. A my tego słuchamy, my to kupujemy i czytamy, my się tym epatujemy ..., bo nareszcie komuś (najlepiej jakiemuś księdzu) dołożyli, bo nareszcie zdemaskowali kościół, bo nareszcie dowiedzieliśmy się prawdy ... w telewizji mówili, w gazecie pisało, to musi być prawda ... ! My tak korzystamy z wolności, bo pozwalamy pluć i szkalować innych, bo już potępiliśmy sąsiada, znajomego, współpracownika, krewnego, zanim jeszcze został osądzony, zanim mu ktokolwiek cokolwiek udowodnił ...

I słowa św. Pawła: „miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!” A komu służą liberalistyczne media?

Wolność to zadanie do zrealizowania, to przestrzeń do mądrego zagospodarowania, a nie wolność publikacji najgorszego rodzaju perwersji i brudu.

A filmiki, „świerszczyki”, gazetki pełne brudu, gwałtu i przemocy ... kto to ogląda kto kupuje, kto się tym zachwyca? Gdyby nie było na nie zapotrzebowania, to by splajtowały, nie produkowano by ich, nie wydawano ... nie miałyby prawa bytu takie pisma jak NIE i FAKTY.

Do wolności wyswobodził nas Chrystus i nie wolno nam brać tej wolności jako zachęty do hołdowania wszelkiego rodzaju nieprawości i swobodzie obyczajów. Wolność jest bardzo łatwa do pomylenia z samowolą, z całkowitą swobodą jeśli jest widziana tylko jako wolność, czy wyzwalanie się od: skrępowań, niewygodnych ograniczeń, tego co nas krępuje. Nie każda wolność jest wyzwoleniem.

Na poziomie społecznym – jak wygląda nasze życie codzienne? Czy jest to wolność, czy raczej anarchia, jak to wygląda w naszych biurach i zakładach, ... w naszych zachowaniach wobec innych. Czy nasza wolność nie wyraża się raczej w tym, że uwolniliśmy się od moralności, od etyki, od przykazań?

Media stały się instrumentem dzierżenia nieograniczonej władzy i kontroli nie tylko nad umysłami; ale również nad ludzkimi sumieniami. I to one próbują nas zniewolić, a świat, który media ukazują, jest światem symulowanym, nieprawdziwym, przesłoniętym przez wszechobecną reklamę ...a jedyne co ów medialno-reklamowy kompleks tworzy, to plemiona konsumentów, hordy wykorzenionych kulturowo nomadów krążących po hipermarketach i supersamach, sfrustrowanych nieposiadaniem ogromu rzeczy, które podsuwa im pod nos tworząca sztuczne potrzeby reklama. I stąd bierze się zagłuszanie duchowości i pogoń za zaspokajaniem pseudo-potrzeb.
Taka wolność też jest tylko namiastką i karykaturą, bo w rzeczywistości jest głębokim zniewoleniem ludzkiego umysłu i ludzkiego sumienia.

Na poziomie ekonomicznym – jakże to jest, że w wolnym kraju wielu wolnych pracodawców traktuje swoich pracowników jak niewolników?! I tu znowu słowa św. Pawła: „miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!” A komu służą właściciele zakładów pracy i sklepów wykorzystujący nieludzko i niesprawiedliwe swoich pracowników? Czy we wszystkich tych sklepach i zakładach rządzi obcy kapitał, czy to może raczej zachłanność i nienasycona chciwość naszych rodzimych KATOLICKICH przedsiębiorców?

A św. Jakub pisze w swoim liście:

Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie,
którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności.

Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego,
który nie czynił miłosierdzia:
miłosierdzie odnosi triumf nad sądem.”
(Jk 2:12-13)

To jest prawo wolności, prawo miłości i miłosierdzia, a nie nadużywania i egoizmu.

Na poziomie wychowawczym – jak wychowujemy nasze dzieci? Mają całkowitą wolność i efekty tej nieograniczonej wolności są widoczne ... w szkołach, na ulicach, a w końcu i w więzieniach. Uwolniliśmy nasze dzieci od posłuszeństwa, od moralności, od grzeczności, od szacunku dla starszych. Wychowujemy je bezstresowo. I jaki jest tego efekt?

Na poziomie małżeńskim i rodzinnym – coraz więcej rozwodów, małżeństw na próbę i dzieci bez rodziców, coraz więcej aborcji, coraz większa swoboda obyczajów. Czy o takim zagospodarowaniu wolności mówił Papież Polak?

A w końcu nasz wolność narodowa. To co stało się po I wojnie światowej w 1918 roku i to co stało się w 71 lat później w 1989 roku ... Czy umiemy to mądrze wykorzystać. Czy nie sprzedajemy się za dobrobyt, za obietnice złotych gór. Czy nie zapominamy, że przenieśliśmy naszą narodową wolność przez lata zaborów i wojen, przez okupację niemiecką i komunistyczną tylko i wyłącznie dlatego, że Polska i Polacy, to naród ludzi wierzących, zakorzenionych w wierze przodków. Dlaczego tak łatwo dzisiaj tę wolność i wiarę opuszczamy, sprzedajemy, o niej zapominamy?

Nasze „wejście do Europy” (jakbyśmy przedtem byli z Azji), czy naprawdę wiemy jakie się za tym kryją zakusy i interesy?

• cytat przypisywany jednemu z „założycieli" Unii, Francuzowi Jean Monnet:

"Narody Europy trzeba prowadzić ku super-państwu bez tłumaczenia ludziom, co się dzieje. Można to osiągnąć stopniowo, podejmując - pod przykrywką celów ekonomicznych - kroki nieodwracalnie wiodące ku federacji".

To super-państwo ma oczywiście służyć określonej grupie ludzi ... I tak została skonstruowana Europejska konstytucja, radośnie podpisana niedawno przez wszystkich przywódców państw członkowskich.

Konstytucja Europejska, podpisano, ale zanim ją wprowadzą państwa członkowskie muszą ją zaakceptować w referendum. I musimy wiedzieć, że i ta konstytucja też chce nam w jakiś sposób tę mądrą wolność odebrać. I to nie tylko przez fakt, że arogancko zanegowano w niej chrześcijańskie korzenie Europy, ale i to, że wprowadzono tam takie mechanizmy, które pozwalają na manipulację całymi narodami w celach czysto komercyjnych. Jest bowiem tak skonstruowana, że stawia się ponad konstytucjami narodowymi i jej głównym celem jest takie ekonomiczne i techniczne uporządkowanie, państwa, które pozwoli na manipulowanie potrzebami ludzi przez właścicieli kapitału. Człowiek, jednostka, ale i całe społeczeństwo staje się wtedy jedynie siłą nabywczą, konsumpcyjną, przetwarzającą produkt finalny na śmieci. Samo zaś posiadanie i konsumowanie staje się zastępnikiem bycia, istnienia, myślenia.

Nie chcę się przeciwstawiać wejściu Polski do Europy, ale warto, a nawet trzeba być świadomym, jakie za tym kryją się cele i zakusy.

Co więcej: w dzisiejszej polityce europejskiej nie chodzi tylko o ekonomiczne zyski i szybkie dorabianie się na zaspakajaniu wcześniej perwersyjnie podsycanych zwierzęcych pragnień i pożądliwości. Chodzi o planowe i przemyślane niszczenie tkanki religijnej w społeczeństwach konsumpcyjnych i postmodernistycznych. Jest to zmasowany atak na wszystko co duchowe, na wszystko co ludzkie i religijne. To nie jest mądre zagospodarowanie przestrzeni wolności.

Czy jesteśmy tego świadomi zachwycając się Zachodem i tym wszystkim, co stamtąd do nas dociera. Czy naprawdę mądrze wykorzystujemy naszą wolność.

A przecież z drugiej strony:

• oczy świata są zwrócone na Polskę

Wielu intelektualistów chrześcijańskich na Zachodzie wiąże z Polską i jego katolicyzmem duże nadzieje.
Pozostają oni pod wrażeniem rozmachu pontyfikatu Jana Pawła II i rozumują następująco: Papież nie wziął się znikąd, uformowała go określona tradycja religijna i kulturowa, i w tradycji tej musi tkwić spory potencjał duchowy, skoro wydała ona tak wybitną jednostkę. Jeden z czołowych intelektualistów amerykańskich, redaktor naczelny pisma „First Things”, Richard Neuhaus uważa, że impuls do nowej ewangelizacji Europy wyjdzie właśnie z Polski. Podobnie uważa też rektor uniwersytetu w Pampelunie w Hiszpanii, zaś brat Roger, założyciel protestanckiej wspólnoty Taize, powiedział wprost: „Wiosna Kościoła wyjdzie z Polski”.

A gdzie my naprawdę jesteśmy?

O to bowiem prosił Papież, o to się modli dla Polski, o mądre zagospodarowanie wolności, o to abyśmy umieli dać światu, to czego mu obecnie najbardziej brakuje.

Kard. G. Danneels – prymas Belgii zapytany o to, jak Polska może ustrzec się losu zlaicyzowanej i pogańskiej Europy Zachodniej mówi:

Sekularyzacja poprzez praktyczny konsumpcjonizm jest nawet bardziej niebezpieczna od teoretycznego, komunistycznego ateizmu. Wy przeżyliście już ów teoretyczny i komunistyczny ateizm, ale !!! Musicie uważać, aby nie paść ofiarą demonów bogacenia się. Bogactwo bowiem generuje pełną pychy i zarozumiałości samowystarczalność. A to właśnie, pyszne poczucie samowystarczalności; jest największym niebezpieczeństwem dla chrześcijanina i jego wolności.

To wszystko, to tylko myśli, jakie przychodzą mi w tym dniu szczególnym, kiedy świętujemy odzyskanie niepodległości, kiedy mówimy o wolności. Trzeba abyśmy tę wolność naprawdę głęboko i z mądrością umieli przeżywać, abyśmy nie popadli w karykaturę wolności, w jej zaprzeczenie, jakim jest o wiele większe, wewnętrzne zniewolenie ducha.

Może więc warto przemyśleć głęboko słowa św. Pawła zacytowane na początku:

Do wolności wyswobodził nas Chrystus.
Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału,
wręcz przeciwnie,
miłością ożywieni
służcie sobie wzajemnie!

XXXII Niedziela w ciągu roku – C

2Mch 7,1-2.9-14

Siedmiu braci razem z matką również zostało schwytanych. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Jeden z nich, przemawiając w imieniu wszystkich, tak powiedział: O co pragniesz zapytać i czego dowiedzieć się od nas? Jesteśmy bowiem gotowi raczej zginąć, aniżeli przekroczyć ojczyste prawa. W chwili, gdy oddawał ostatnie tchnienie, powiedział: Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego. Po nim był męczony trzeci. Na żądanie natychmiast wysunął język, a ręce wyciągnął bez obawy i mężnie powiedział: Od Nieba je otrzymałem, ale dla Jego praw nimi gardzę, a spodziewam się, że od Niego ponownie je otrzymam. Nawet sam król i całe jego otoczenie zdumiewało się odwagą młodzieńca, jak za nic miał cierpienia. Gdy ten już zakończył życie, takim samym katuszom poddano czwartego. Konając tak powiedział: Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni. Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia.

2Tes 2,16-3:5

Sam zaś Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam nie kończącego się pocieszenia i dobrej nadziei, niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi we wszelkim czynie i dobrej mowie! Poza tym, bracia, módlcie się za nas, aby słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiło, podobnie jak jest pośród was, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę. Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego. Co do was, ufamy w Panu, że to, co nakazujemy, czynicie i będziecie czynić. Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej!

Łk 20,27-38

Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę. Jezus im odpowiedział: Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją.

Bóg nie jest Bogiem umarłych lecz żywych

Niesamowity, ale i śmieszny jest w końcu przykład saduceuszów z dzisiejszej Ewangelii. Ale i my, często używamy podobnie śmiesznych argumentów w "obronie naszych pozycji". Nasze ludzkie widzenie, nasza ludzka optyka nie przystaje do Bożej wizji, do wizji Ewangelicznej. Widzenie nasze jest krótkowzroczne, widzimy tylko swój interes i swoją korzyść (czasami nawet pozorną) i jesteśmy zdziwieni, że inni tego tak nie widzą, że tego nie akceptują, że Bóg nas nie rozumie, a przecież nasze widzenie jest zdroworozsądkowe, a przecież trzeba być ślepym, żeby tego nie widzieć ... jak saduceusze w dzisiejszej Ewangelii, którzy nie szukali prawdy, a jedynie uzasadnienia dla swoich racji, dla swoich prawd. Szukali w końcu samych siebie.

Bardzo często w naszym rozumowaniu i uzasadnianiu naszych pozycji szukamy jedynie partykularnych, własnych interesów i jak saduceusze używamy przewrotnie nawet Pisma świętego aby uzasadnić nasze racje. Deklarując się wierzącymi jesteśmy niewierzący, bo wiara jest dla nas tylko pretekstem do robienia własnych interesów i szukania własnych racji.

I wtedy trzeba Jezusa, aby nam rozbił nasz obraz świata i nasze rozumienie rzeczywistości, aby nam otworzył oczy, aby nam ukazał rzeczywistość w innej, dalekosiężnej perspektywie. Jesteśmy w naszych przekonaniach zatwardziali i dlatego nasz bóg jest bogiem umarłych, a nawet jest martwym bogiem czy bożkiem. Ten prawdziwy, jest ponad naszymi przekonaniami, jest Bogiem Żywym i Bogiem żywych. Ten prawdziwy jest Bogiem, Którego nie znamy, bo czasami znać nie chcemy, jest jednak Bogiem bliższym nas niż my sami ...

Jak uwierzyć Bogu, że jest On Bogiem Żywym,
Bogiem Abrahama,
Bogiem Izaaka
i Bogiem Jakuba
a nie bożkiem saduceuszów?

9 listopada 2007

09.11. Poświęcenie Bazyliki św. Jana na Lateranie

Ez 47,1-2. 8-9.12

Następnie zaprowadził mnie z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie od bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza. A On rzekł do mnie: Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione. A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo.

lub

1Kor 3,9-11.16-17

My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście.

J 2,13-22

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska! Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Czemu czynicie z domu Ojca Mego targowisko?

Mam wrażenie że i nam czasami mógłby Jezus zarzucić, że z domu Jego Ojca czynimy targowisko - dosłownie i w przenośni. Obawiam się, że gdyby tak dobrze przypatrzeć się naszym kościołom i świątyniom, to i tam można by dostrzec sporo nadużyć, którym sprzeciwia się Chrystus w dzisiejszej Ewangelii, ale ... może lepiej o tym nie pisać, bo można się narazić wielu proboszczom i nie tylko?

Jest i w Kościele - Mistycznym Ciele Chrystusa mnóstwo spraw, które na pewno nie się dają pogodzić z teologią o Mistycznym Ciele Chrystusa: targowisko idei, ambicji, przekonań, opinii ... Każdy forsuje swoje widzenie i swoje rozumienie świata, teologii, człowieka, moralności i niemoralności ... A żeby było jeszcze śmieszniej wszystko to w imię Boga i dobra człowieka. Papież ogłosił encyklikę "Veritatis Splendor" niektórzy teologowie przypuścili atak o konserwatyzm, hamowanie wolności badań naukowych, nie liczenie się z wymogami współczesnego świata. Stolica Apostolska ogłosiła dokument "Dominus Jesus" niektórzy teologowie znowu mają swoje niepodważalne i nieomylne argumenty. Kościół broni życia nienarodzonych i znowu niektórzy teologowie, moraliści, obrońcy praw człowieka i socjologowie mają swoje nieomylne i humanistycznie uwarunkowane racje. Kościół powinien się modernizować, uwspółcześniać, nadążać za zmianami i potrzebami człowieka. Kościół powinien iść za współczesnymi trendami i modami, odpowiadać na zapotrzebowania współczesnego świata, być na czasie, modny i wygodny ..., przykrojony na miarę i dopasowany do potrzeb jak ubranie w magazynie mody. Jak na targowisku, sprzedaje się to co dobrze zareklamowane i co modne, co odpowiada (nie zawsze przecież najlepszym) gustom i guścikom. Jak na targowisku, gdzie każdy sprzedawczyk zachwala swoje byle jakie towary, a im głośniej tym lepiej i skuteczniej. A im gorszej jakości towar tym głośniej i nachalniej trzeba go zachwalać ..., byle tylko sprzedać swój towar, byle tylko przypodobać się klienteli. Targowisko próżności, ambicji, racji i przekonań. A wszystko to w imię Boga i dla dobra człowieka ... I wyobrażam sobie wśród tego zgiełku i hałasu Chrystusa wyrzucającego kupczyków ze swego Kościoła.

Na szczęście powiedział też Chrystus: "Nie lękajcie się, Ja jestem z wami aż do końca świata". I dobrze, że jest obecny i broni nadal domu Swego Ojca przed kupczykami i modami, przed sprzedawczykami i tymi, którzy wymieniają stare na nowe ... Szkoda tylko, że nie używa już powrozów ...

Bazylika św. Jana na Lateranie, najstarszy kościół Rzymu, jest też katedrą każdorazowego papieża i Biskupa Rzymu ale także, symbolem i matką wszystkich kościołów świata. Lateran wybudowany (około 320) przez Cesarza Konstantyna i podarowany wraz z pałacem kościołowi rzymskiemu był przez ponad 1000 lat główną rezydencją papieską. Szczególnie w okresie IV i V wieku bazylika ta była rzeczywistym centrum chrześcijaństwa, do którego ściągały -w Wielką Sobotę- tysiące rzymian, aby w czasie Wigilii Paschalnej dać się ochrzcić i przyjąć Sakrament Bierzmowania. Od tego czasu bazylika ta stała się rzeczywiście symbolem jedności Kościoła i Jego powszechności.

Współcześnie papież celebruje w bazylice lateraneńskiej Mszę św. Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek, w czasie której powtarza gest Chrystusa, umycia uczniom nóg.

Bazylika, pierwotnie pod wezwaniem Zbawiciela otrzymała drugi tytuł św. Jana Chrzciciela i stała się symbolem powszechnego autorytetu i prymatu papieża.

sto zabobonów ...

DZIENNIKARZ. Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych w tak zwanych środkach masowego przekazu, a więc w dziennikach, periodykach, telewizji, radiu itp. jak sama nazwa wskazuje, zadaniem środków masowego przekazu jest przekazywanie masom informacji. Stąd dziennikarz jest sprawozdawcą i niczym innym. Jest specjalistą w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym informacji. Jak długo pozostaje w tej dziedzinie, jego praca jest pożyteczna i nie można mu niczego zarzucić. Ale w ciągu ostatniego wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. Nie tylko informują czytelników i słuchaczy o tym, co się stało, ale wydaje się im, że mają prawo pouczać ich, co powinni myśleć i czynić. A że ich poglądy są rozpowszechniane masowo, dziennikarze zajmują uprzywilejowane stanowisko, mają niekiedy istny monopol na pouczanie ludzi, co jest dobre, a co niedobre.

za: Józef Bocheński, „STO ZABOBONÓW. Krótki filozoficzny słownik zabobonów” na serwisie http://www.polonica.net

8 listopada 2007

byłoby śmieszne gdyby nie było straszne ...

kiedyś opublikowałem taki oto post: ateizm …

Od zawsze było tak, że w sporach o wiarę chodziło nie tyle o samego Boga, co o człowieka i o jego własny obraz, jaki sobie stworzył. W wielu wypadkach chodzi nawet o coś bardziej przyziemnego, o miejsce człowieka, który wielokrotnie nie może znieść myśli, że jest ktoś większy od niego. Oświecenie w diaboliczny sposób wmówiło nam (czy też próbowało wmówić), że człowiek jest miarą wszystkiego i ostateczną instancją wszelkich sądów moralnych czy etycznych. Niestety tak nie jest, bo człowiek nie jest istotą doskonałą i tego rodzaju idealistyczny antropocentryzm prowadzi w prostej linii do relatywizmu i etyki dżungli, gdzie rację ma silniejszy, a słabsi muszą odpaść.

Tak więc ateizm propagujący humanizm, a więc rzekomo wartości ludzkie i przeciwstawiający je etyce czy moralności opartej o religię (i odwoływanie się do Boga jako fundamentu wszelkiej moralności) jest idealizmem zakładającym, że człowiek jest istotą doskonałą i zdolną zawsze zaakceptować najwznioślejsze wartości, nawet jeśli są one w absolutnej sprzeczności z jego prywatnymi interesami. I tu jest właśnie miejsce na ateizm, który zaprzecza już nie tylko istnieniu Boga, ale raczej jest ślepy na rzeczywista kondycję człowieka. Sartrowskie: „albo ja, albo Bóg, istnienie Boga urąga mojemu człowieczeństwu”, jest tego najdobitniejszym przykładem.

~ autor komory w dniu 3 październik 2007.

Oto jaką odpowiedź otrzymałem i jaka wywiązała się dyskusja:

Odpowiedzi:

1. “Niestety tak nie jest, bo człowiek nie jest istotą doskonałą i tego rodzaju idealistyczny antropocentryzm prowadzi w prostej linii do relatywizmu i etyki dżungli, gdzie rację ma silniejszy, a słabsi muszą odpaść.”

Proszę Pana o co panu chodzi? Szuka pan istoty doskonałej? Po co to Panu? Jak pan wierzy w Boga, to sobie pan może wierzyć. Nie słyszałem by za to skazywali na śmierć. Oczywiście słyszałem o takich co skazywali na śmierć dlatego że sami wierzyli w innego Boga. Lecz ateiści? Ateiści wierzących nie skazywali na śmierć. Wierzący natomiast ateistów tak. Zatem o co panu chodzi?

2. “amfitrion” ???? czyś Ty z konia spadł?

“… to sobie pan może wierzyć. Nie słyszałem by za to skazywali na śmierć. … Ateiści wierzących nie skazywali na śmierć.”??????

Większej bzdury w życiu nie czytałem! A te 80 milionów zamordowanych w gułagach za Stalina, a te ponad 200 milionów ukatrupionych w Chinach ?!?!?!? Że nie wspomnę o paru milionach katolików wyrżniętych w czasie Francuskiej Ateistycznej Rewolucji, rewolucji Meksykańskiej czy Hiszpańskiej. A wszystkie one były prowadzone w imię ateizmu i walki z Bogiem, walki z religijną moralnością i etyką. A za co ginę do dzisiaj ludzie w Chinach, na Kubie, w Korei Północnej, czy w Kambodży?? Jak śmiesz pleść takie bzdury: “to sobie pan może wierzyć. Nie słyszałem by za to skazywali na śmierć.” Wiara w Boga jest właśnie główną przyczyną największej ilości mordów popełnionych na tym świecie. Za sam fakt wiary wyrżnięto w historii ludzkości prawie pół miliarda ludzi. A zrobił to nie kto inny, ale właśnie pokojowi i humanistycznie nastawieni ateiści. Skąd żeś Ty się urwał ?!?!?!

3. Z konia spadł? Urwał? Ciekawy język. Chcesz mi powiedzieć że Stalin mordował dlatego, że był ateistą i tylko katolików? I w imię swego ateizmu wymordował 80 milionów katolików? A te 200 milionów to w Chinach? Tam było 200 milionów katolików? Czy to pan prowadzi blog pod nazwa Gajowy Marucha?

4. Tak, Stalin mordował dlatego, że był ateistą …. I mordował nie tylko katolików, ale i prawosławnych, protestantów, ogólnie ludzi wierzących właśnie dlatego, że wierzyli … I tak! w imię ateizmu, i bezbożnictwa. Tego uczyli mnie już 40 lat temu w komunistycznej szkole. W Chinach ginęli i nadal giną ludzie wierzący, właśnie dlatego że są wierzący i giną właśnie w imię ateizmu. Oczywiście nie tylko katolicy, ale także protestanci, buddyści, szintoiści dlatego właśnie że są wierzący. To jest właśnie “humanistyczna” twarz ateizmu. Czy trzeba skończyć studia wyższe żeby to dostrzec ??? Co do mojego języka, to nie ma znaczenia. Blog Gajowego Maruchy to nie ja, chociaż tam bywam i … nie powiem co nieco mi się tam podoba. I dlatego jeszcze raz powtarzam z całą odpowiedzialnością: “Ateiści wierzących nie skazywali na śmierć.” CO ?????? WIĘKSZEJ BZDURY W ŻYCIU NIE SŁYSZAŁEM!!!

********
Głosów drugiego „dyskutanta” nie przytaczam, bo usilnie „rżnął głupa” i próbował sprowadzić dyskusję do poziomu onet’u

Skąd się biorą tacy ludzie i takie przekonania? Ateiści wierzących nie skazywali na śmierć. Przecież to ręce opadają nad bezdenną głupotą takich wypowiedzi. Albo niedouczeni, albo świadomie próbują tumanić innych? Czy jedyną odpowiedzią na tego rodzaju rewelacje nie powinno być tworzenie stron internetowych bezpardonowo demaskujących tego rodzaju brednie?

dokąd zdążamy ?

This society is advanced in the sciences and the arts. It has a complex economy and a strong military. It includes many different religions, although religion tends to be a private affair or a matter of civic ceremony.

This particular society also has big problems. Among them is that fertility rates remain below replacement levels. There aren't enough children being born to replenish the current adult population and to do the work needed to keep society going. The government offers incentives to encourage people to have more babies. But nothing seems to work.

za : On Citizenship and Evangelization

metafizyka stwarzania ...

Bóg jest czystym Aktem Istnienia – Ipsum suum esse subsistens i jako taki może powoływać do istnienia cokolwiek, więcej; może powoływać do istnienia wszystko co jest logicznie niesprzeczne. Jako Czysty Akt Istnienia jest jedynym usprawiedliwieniem istnienia wszystkich innych bytów. Jego akt stwórczy jest udzielaniem innemu bytowi istnienia, którego ten byt nie posiadał, jest powoływaniem do istnienia z nicości. Tylko Czysty Akt Istnienia – istnienie Samoistne i istotnościowe, (niczym nie uprzyczynowane) może stwarzać, bo istnienie jest Jego istotą. Ale ten akt stwórczy nie jest jednorazowym aktem stworzenia lecz raczej ustawicznym stwarzaniem, podtrzymywaniem w istnieniu.

Cokolwiek istnieje, istnieje tylko dlatego, że Bóg ustawicznym aktem stwórczym podtrzymuje to w istnieniu. Każdy byt, każda rzecz, każdy atom, każdy z nas jest „myślany” przez Boga i dlatego istnieje. Wszystko jest bezpośrednio „myślane” – chciane przez Boga i dlatego możemy powiedzieć, że Bóg wie wszystko o wszystkim, że wszystko pragnie i kocha jedyną i niepowtarzalną miłością Stwórcy, Który cokolwiek stworzył, to tylko po to, aby to istniało. Bóg nie bawi się w budowanie zamków z piasku, które później niszczy jednym machnięciem ręki. Całe Jego stworzenie, jest ustawicznie „wydobywane z niebytu” boskim aktem stwórczym. Bóg nie tylko „rzekł i stało się” (Księga Rodzaju). Bóg ustawicznie wypowiada imię każdego z nas, każdego bytu (od kwarka do galaktyki) i w ten sposób wszystko istnieje.

Bóg nie tyle myśli o nas, czy myśli o świecie, o swoim stworzeniu, On raczej „myśli nas” i to jest właśnie akt nazywany po łacinie „creatio continua”. To „myślenie” Boga jest mentalnym aktem stwarzania, czyli podtrzymywania w istnieniu. To jest niesamowita, wstrząsająca prawda, szczególnie kiedy uświadomię sobie, że Bóg „zadaj sobie trud” myślenia właśnie mnie.

Grzesząc wymykam się Bogu z Jego „myślenia mnie” i sam wracam do nieistnienia, do niebytu. Bo zło jest właśnie niebytem, negacją istnienia, niszczeniem istnienia. Kiedy popełniam zło działam przeciwko Bożemu procesowi „myślenia mnie” i myślenia tego, co ja (swoim grzechem) niszczę, dokonując destrukcji istnienia, degeneracji bytu. Każdy byt myślany przez Boga, jest dobry. To ja w swoim egoizmie dokonuję degeneracji i destrukcji dobroci stwarzanego przez Boga bytu. Działam przeciwko Bogu

W tej, metafizycznej i mistycznej perspektywie ... jakże maleńkie i śmieszne są „zastrzeżenia i zarzuty” ateistów dotyczące złośliwego i antropomorficznego boga-bożka?

Inteligencja obecna stworzeniu ...

Albert Einstein napisał w swojej książce "The World As I See It":

the harmony of natural law reveals an intelligence of such superiority that, compared with it, all the systematic thinking and acting of human beings is an utterly insignificant reflection. (…) Everyone who is seriously involved in the pursuit of science becomes convinced that a spirit is manifest in the laws of the Universe --a spirit vastly superior to that of man, and one in the face of which we with our modest powers must feel humble."

za: The World As I See It

Poznawanie wspaniałości świata prowadzi wprost do rozpoznania kryjącego się za nim Stwórcy. I trzeba być naprawdę ślepym, lub chcieć być ślepym żeby tego nie widzieć

3 listopada 2007

czy nie robimy Bogu łaski?

Słuchając niektórych ludzi mam wrażenie, że chodząc do kościoła, przystępując (bardzo rzadko zresztą) do sakramentów, robią Bogu wielką przysługi i łaskę. Ale jednocześnie oczekują, że i Pan Bóg zrobi im przysługę i da to, czego oni akurat w danej chwili potrzebują. A kiedy Pan Bóg nie spełnia ich oczekiwań i standardów, to się na Niego obrażają i krytykują Kościół, księży, innych katolików a bardzo często i samego Pana Boga. No cóż, transakcja się nie udała, ktoś na pewno jest winny ...

Niestety tego rodzaju handlowe podejście do rzeczywistości religijnej jest absolutnym nieporozumieniem.

XXXI Niedziela w ciągu roku - C

Mdr 11,22-12:2

Świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię. Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia! Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie. Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli.

2Tes 1,11-2.2

Dlatego modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn [płynący z] wiary. Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa – a wy w Nim – za łaską Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa. W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański.

Łk 19,1-10

Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A /był tam/ pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: Do grzesznika poszedł w gościnę. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło.

Syn człowieczy przyszedł szukać i zbawić

Wzruszające są słowa Księgi Mądrości: "Nad wszystkim masz litość Panie, bo wszystko jest w Twojej mocy i oczy zamykasz na grzechy ludzi, aby się nawrócili." Bóg rzeczywiście miłuje wszystko, co uczynił i nic nie ma w nienawiści, bo inaczej by przecież tego nie uczynił. Jeśli nas stworzył to po to, abyśmy istnieli, a nie o to, aby nas potępić. Wzruszająca jest też scena z dzisiejszej Ewangelii, kiedy Zacheusz pogardzany przez innych (bo był celnikiem), zostaje dowartościowany przez Chrystusa.

Jest jednak w tej scenie coś więcej. To nie tylko Jezus okazuje miłosierdzie wobec Zacheusza, ale także Zacheusz odpowiada radośnie na okazane miłosierdzie, miłosierdziem wobec innych. Jest to piękny przykład dialogu, jaki nawiązuje się między Bogiem, a człowiekiem, między łaską, a ludzką duszą.

I tego właściwe Bóg od nas oczekuje ... współpracy, miłosierdzia, podejmowania ustawicznie wysiłku nawracania się, bycia dobrym. Bóg nie czyha na nas jak groźny sędzia, wyczekujący tylko ludzkich potknięć, aby nas karać. To nie jest obraz Boga - Miłości, Ojca Miłosiernego, Który kocha wszystko co uczynił. Bóg jest cierpliwy i ustawicznie czeka na ludzkie nawrócenie, na ludzką odpowiedź, na współpracę. Jakże inaczej wygląda wtedy ludzkie życie, a nawet ludzkie upadki, grzechy i słabości. Bóg nie lekceważy naszych grzechów, nie udaje, że ich nie ma, nie twierdzi, że ich nie popełniamy, ale je wybacza i chce nas od nich uwolnić. Nie robi tego na siłę i wbrew człowiekowi, ale czeka na jego współpracę i akceptację. Widzi dobra wolę człowieka i wychodzi jej naprzeciw, wspomaga ją swoją Łaską i Miłosierdziem. Jak w przypadku Zacheusza, jak w przypadku celnika Mateusza, jak w przypadku jawnogrzesznicy ..., jak w tylu innych przypadkach ...

Nigdy nie jest za późno, aby się nawrócić.
Bóg tylko na to czeka.
Czemuż więc stale odwlekam moje nawrócenie?

Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu
Nie przegap okazji ...

2 listopada 2007

fragment książki Ken Pedersen "Wszechświat Jenny", Wydawnictwo WAM, 2005 ...

Jako inżynier z końca XX wieku, zostałem poddany gruntownej edukacji dotyczącej procesu ewolucji i nie ulega dla mnie wątpliwości, że żywe organizmy ewoluują. Znacznie łatwiej jest jednak zrozumieć i zaakceptować ewolucję, pojmowaną jako proces ulepszania istniejących cech, niż wyjaśnić, w jaki sposób powstały cudownie skomplikowane funkcje biologiczne. Jak, u licha, z zupy złożonej z aminokwasów wyłania się żywa komórka?

Niektóre cząsteczki białka wywołują ciśnienie powierzchniowe, które automatycznie wytwarza pęcherzyki. Jak bańki mydlane. Przypuśćmy, że jakiś prehistoryczny pęcherzyk białka uformował wokół siebie grupę innych białek. Taki mógł być początek, ale daleko stąd jeszcze do choćby elementarnych cząsteczek DNA czy RNA. A jeszcze dalej do naszej zautomatyzowanej fabryki komórki, która posiada 20 pomieszczeń produkcyjnych, jest wyposażona w molekularne maszyny, prowadzi molekularny nadzór, ma molekularną pamięć, molekularny system komunikacji, molekularne piece do spalania tlenu oraz molekularne komputery.

W środowisku naukowym panuje niezachwiane przekonanie, że teoria ewolucji jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące pochodzenia złożonych organizmów żywych. Przekonanie to wzięło się jednak tylko z obserwacji procesu ewolucji różnych gatunków zwierząt. Nie zostało natomiast poparte żadnymi poważnymi badaniami naukowymi, które wyjaśniałyby, w jaki sposób w ogóle rozwinęły się te wysoce skomplikowane biologiczne struktury i funkcje.

Weźcie pod uwagę, że aby krew mogła skrzepnąć, 20 enzymów musi znajdować się w stanie idealnej równowagi. Najmniejsze nawet odchylenie kończy się śmiercią. Jak, u licha, proces ewolucji może stopniowo zmierzać do osiągnięcia ostatecznego kształtu, skoro każde zejście z drogi prowadzącej do tego ostatecznego kształtu kończy się natychmiastową śmiercią? Być może życie musiało powstać na drodze stopniowej ewolucji, ponieważ nie istnieje żadne inne logiczne wyjaśnienie, jak to się mogło stać. W takim razie jednak wyjaśnienie tego procesu wymagało dokonania kilku przeskoków w ewoluejonistycznych przekonaniach. Nie myślcie bynajmniej, że wyrażenie „może to musiało się dokonać" oznacza, że jest na tym świecie ktokolwiek, kto by choć trochę rozumiał, w jaki sposób doszło do utworzenia pierwszej komórki albo w jaki sposób powstały niewiarygodnie złożone struktury biologiczne.

Rozwój planu we wszechświecie przebiegał więc następująco: od elektronów i kwarków do atomów wodoru, od obłoków wodoru do młodych galaktyk, następnie do gwiazd, a od nich do gwiezdnego pyłu powstającego z ciężkich atomowych jąder, i dalej: do planet krążących po orbitach gwiazd, do oceanów i atmosfer, do aminokwasów, do białek i do żywych komórek. Każdy etap tego procesu był konieczny, aby można było przejść do etapu następnego. Przejście do kolejnego etapu za każdym razem prowadziło do powstania nowej, bardziej złożonej jednostki ze zwiększoną zawartością informacji. Każda z tych nowych jednostek zawierała zakodowaną informację tworzącą zestaw nowych właściwości i funkcji, który był czymś więcej niż tylko sumą poszczególnych elementów. Za każdym razem ta bardziej złożona jednostka była wykorzystywana do tworzenia nowych, jeszcze bardziej złożonych jednostek. Z punktu widzenia projektanta w tym wszystkim zdecydowanie musi być jakiś schemat, jakiś cel, jakiś plan.

Fragment książki "Wszechświat Jenny", wydanej przez Wydawnictwo WAM

książkę można kupić w: księgarni Wydawnictwa

1 listopada 2007

02.11. Dzień Zaduszny

1-sza Msza

Hioba 19,1.23-27a

Hiob na to odpowiedział i rzekł:
Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić?
Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki?
Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni.
Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę.
To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny.

1Kor 15,20-24a.25-28

Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.

Łk 23,44-46.50.52-53. 24,1-6a

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.

A dusze wiernych zmarłych niech odpoczywają w pokoju ...

Modlimy się tradycyjnie nad grobami zmarłych powtarzając formułę:

"Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie,
A światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen
."

Ale dlaczego wysyłamy naszych zmarłych do jakiejś bliżej niesprecyzowanej krainy wiecznego spoczynku, do Hadesu lub Sheolu, do Tartaru czy też innego miejsca, bliżej nieokreślonego, wiecznego bezruchu?

Czemu nie modlimy się raczej:

"Chwalebne zmartwychwstanie racz im dać Panie,
A światłość Twoja i radość wiecznego życia z Tobą niech będzie dla nich nagrodą,
Niech królują z Tobą na wieki ...
"

Oni nie umarli po to, aby przejść do jakiejś szarej i bezbarwnej krainy cieni, czy wiecznego bezruchu. Oni nie odpoczywają w martwym pokoju. Oni, albo żyją już w bezpośredniej bliskości i obecności Boga i o oczekując jedynie na powtórne połączenie z ciałem dzielą radość życia wiecznego z Bogiem, jako święci (tych czciliśmy wczoraj), albo są w stanie bolesnego (a nie spokojnego) oczyszczenia, ale i w stanie nadziei na radość wieczną. Ale na pewno nie w stanie martwego bezruchu. Za nich się modlimy, aby jak najszybciej osiągnęli stan wiecznego życia i królowania z Tobą. Ale módlmy się też i za siebie, abyśmy i my też tam razem z nimi byli ... może już niedługo? Amen.


2-ga Msza

Dn 12,1-3

W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.

Rz 6,3-9

Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.

J 11,32-45

A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli? Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował! Niektórzy z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł? A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

Wielu co posnęli zbudzi się ...

Według proroka Daniela "jedni powstaną do wiecznego życia, inni ku hańbie i wiecznej odrazie".

A według św. Augustyna:
"Pan Bóg przygotowuje nam w życiu przyszłym trzy wielkie niespodzianki:

• pierwsza z nich, to takt, że spotkamy tam tych którzy według nas być tam nie powinni np. w niebie),
• druga to ta, że nie spotkamy tam tych, którzy według nas tam być powinni (np. w piekle),
• i trzecia, że sami się tam znaleźliśmy (np. w ......) !!!!!!!!


Nie dajmy się zaskoczyć tym trzem niespodziankom, a szczególnie tej ostatniej ...
Zobacz ilu żyło przed tobą, uspokajając się i odsuwając pojednanie z Bogiem „na później”. I nagle !!! Nie ma ich ... nie zdążyli się później (??) pojednać z Bogiem!!!

3-cia Msza

Mdr 3,1-6.9

A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

2Kor 4,14-5,1

Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu. Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.

J 14,1-6

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

W domu Ojca mego jest mieszkań wiele ...

Jezus nie kryje przed nami ani konieczności swego własnego "odejścia", swojej własnej śmierci, ani konieczności naszego odejścia, śmierci każdego z nas. Nie mówi nam "nie bój się nie umrzesz". Ale mówiąc o konieczności śmierci pokazuje nam jednocześnie drogę jaką powinniśmy kroczyć, aby dotrzeć do domu Ojca i pokazuje nam ostateczny cel naszej wędrówki. Jego słowa: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem" można także zrozumieć w następujący sposób: "Ja jestem prawdziwą droga życia", albo "Ja jestem drogą w prawdzie do Życia Wiecznego". Naszym zadaniem jest do tego Życia Wiecznego dotrzeć. W domu Ojca czeka nas prawdziwe życie, czeka nas Życie Wieczne, czeka nas Ten, z Którego rąk wyszliśmy, nasz Ojciec i nasz Zbawiciel, i cała rzesza przyjaciół i ludzi których kochaliśmy. Sam Chrystus przygotował tam dla nas miejsce i chce nas mieć przy sobie. Nie zmarnujmy tego zaproszenia ... Znamy drogę, znamy cel ... czemu mielibyśmy przez własną głupotę, pychę, upór czy zatwardziałość serca dotrzeć tam, gdzie nikt na nas nie czeka?