28 lutego 2007

rekolekcje 9 ...

Jest poza tym rzeczą ciekawą, że najczęściej nie umieją innym przebaczyć ci, którzy nie umieją przebaczyć samym sobie, swoich własnych słabości. I dlatego, aby odwrócić uwagę od siebie, aby zagłuszyć swoje własne wyrzuty sumienia, tak bardzo głośno i zdecydowanie potępiają i napiętnują innych. Swoje własne poczucie winy, nieumiejętność wybaczenia sobie samemu rekompensują wytykaniem winy innych. I dlatego warunkiem dojrzałej wiary jest najpierw i przede wszystkim umiejętność wybaczenia sobie. Wybaczenia, a nie lekceważenia swoich grzechów i słabości. Różnica polega na tym, że człowiek niedojrzały nie akceptuje powagi swoich grzechów, on je zbywa sceptycznym uśmiechem, on je usuwa w podświadomość. Natomiast człowiek dorosły widzi swoje ułomności, nie zbywa ich, i jest świadom ich powagi. Umiejętność zaś wybaczenia sobie, to umiejętność zaufania Miłosierdziu Bożemu przy jednoczesnym ustawicznym podejmowaniu osobistych wysiłków.

czytaj dalej w : serwisie rekolekcyjnym

taniutkie sensacyjki ...

„Riccardo Bocca wcielał się w kolejne role, testując zachowanie księży w konfrontacji z drażliwymi dla kościoła kwestiami. Dziennikarz wyspowiadał się z wymyślonych grzechów w 24 kościołach. To, co usłyszał w konfesjonale, nie zawsze idzie w parze z oficjalną doktryną Kościoła.”

„Spowiedź po włosku'”

„Znany reżyser James Cameron twierdzi, że w grobowcu odkrytym w 1980 roku w Izraelu był pochowany Jezus Chrystus. Cameron zrealizował film dokumentalny na ten temat, zatytułowany "Zaginiony grobowiec Jezusa". Wielu archeologów kwestionuje jednak zawarte w filmie tezy. Rzekomy grób Chrystusa został odnaleziony 27 lat temu w Jerozolimie.”

"Zaginiony grobowiec Jezusa"

Zastanawiam się tylko kto się na to wszystko da nabrać, poza umysłowo ograniczonymi dziennikarzami, żądnymi sensacji ???? Przecież to żałosne. No chyba, że założymy iż Kościół, a może raczej chrześcijaństwo nie miało nigdy większej i lepszej reklamy :-). Takie historie zmuszają raczej do pogłębienia wiary. W tym wypadku dziękujemy za reklamę :-).

filozoficzne czytanki na Wielki Post ...

Kompletna i krótka metafizyka. Innej nie będzie. Innej nie będzie.

Na czterech węgłach wspiera się ten dom, w którym, patetycznie mówiąc, duch ludzki mieszka.
A te cztery są:

- Rozum
- Bóg
- Miłość
- Śmierć.

Sklepieniem zaś domu jest Czas, rzeczywistość najpospolitsza w świecie i najbardziej tajemnicza. Od urodzenia czas wydaje się nam realnością najzwyklejszą i najbardziej oswojoną. (Coś było i być przestało. Coś było takie, a jest inne. Coś się stało wczoraj albo przed minutą i już nigdy, nigdy nie może wrócić). Jest zatem czas rzeczywistością najzwyklejszą, ale też najbardziej przerażającą. Cztery byty wspomniane są sposobami naszymi uporania się z tym przerażeniem.

Rozum ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne, oporne na czas. Bóg albo absolut jest tym bytem, który nie zna przeszłości ani przyszłości, lecz wszystko zawiera w swoim “wiecznym teraz”. Miłość, w intensywnym przeżyciu, także wyzbywa się przeszłości i przyszłości, jest teraźniejszością skoncentrowaną i wyłączoną. Śmierć jest końcem tej czasowości, w której byliśmy zanurzeni w życiu naszym, i być może, jak się domyślamy, wejściem w inną czasowość, o której nic nie wiemy (prawie nic). Wszystkie zatem wsporniki naszej myśli są narzędziami, za pomocą których uwalniamy się od przerażającej rzeczywistości czasu, wszystkie zdają się temu służyć, by czas prawdziwie oswoić.

Leszek Kołakowski

za: Leszek Kołakowski /2004-10-24

Siostry od upadłych aniołów ...

Siostra Anna Bałchan ze Zgromadzenia Sióstr Marii Niepokalanej z zawodu jest mechanikiem obróbki-skrawania, ale nigdy w nim nie pracowała. Potem skończyła teologię, szkoliła się w Instytucie Ericsonowskim i zaliczyła kilka innych kursów, które teraz pomagają jej w pracy z ludźmi. Świetnie gra na gitarze i pięknie śpiewa. Przez dziesięć lat pracowała z dziećmi - prowadziła grupy teatralne, muzyczne i turystyczne. Kilka lat temu prezydent Katowic, Henryk Dziewior, poprosił Matkę Generalną Zakonu Sióstr Maryi Niepokalanej, aby wskazała siostrę, która zajęłaby się pomocą osobom wykorzystywanym do prostytucji. Zgromadzenie oddelegowało do tego zadania siostrę Annę Bałchan (a po trzech latach siostrę Barbarę Zawiła).

czytaj dalej
zakonnica od prostytutek

27 lutego 2007

rekolekcje 8 ...

Czesław Miłosz pisze wprost o "wyznawaniu religii złagodzonej, której główną zasadą jest - może tak, a może inaczej". I my bardzo często taką właśnie, religię złagodzoną, przykrojoną na naszą miarę i do naszych potrzeb wyznajemy. Religia złagodzona, to namiastka religii, to w rzeczywistości amalgamat przesądów i zabobonów, w których najważniejsza jest nie prawda o Bogu, ale pytanie, czy to pasuje do mojego życia? Może tak, a może inaczej – mówimy sobie zawsze wtedy, gdy pewne normy moralne, pewne prawdy religijne kłócą się z naszą codzienną praktyką, z naszym „widzimisię”, z naszymi przekonaniami. Może tak, a może inaczej – powtarzamy sobie z uśmieszkiem sceptycyzmu zawsze wtedy, gdy popełniając grzech nie chcemy się do tego przyznać. Może tak, a może inaczej – tłumaczymy sobie wtedy, gdy nie umiemy zrezygnować z własnego, niedojrzałego sposobu widzenia i oceniania rzeczywistości.

A Karl Rahner mówił, że religia domowej roboty ma tę samą wartość co pieniądze domowej roboty.

czytaj dalej w : serwisie rekolekcyjnym

A oto przykład takiego właśnie myślenia i takiej właśnie „religii złagodzonej:

„Wierzę w Boga, Stworzyciela nieba i ziemi ...”, ale jestem heretykiem - w rozumieniu, jakie Kościół katolicki nadaje temu pojęciu. A heretyk jest podobno gorszy od ateisty.

Ostatnio – może już z powodu wieku- z Panem Bogiem rozmawiam dość często, zwłaszcza jak jestem w górach. I mam wrażenie, że chyba się lubimy. Jeśli ma On do mnie żal za formę naszego dialogu, to jakoś mi tego nie okazuje. Staram się żyć zgodnie z Jego przykazaniami i permanentnie nie przestrzegam tylko jednego. Bo tak sobie myślę, że jakby Dobry Bóg obdarzył nas popędem seksualnym tylko w celu prokreacji, to byśmy go odczuwali raz do roku przez tydzień, jak misie.

W Pana Boga warto wierzyć z kilku powodów. Jak się kocha życie, to milej jest w sercu z przeświadczeniem, że się ono nie kończy na tym ziemskim padole. Jak się ma problemy, a nie tylko sukcesy, to łatwiej je znieść z myślą, że On gdzieś jest i nad nami czuwa. A jak nasze problemy są naprawdę wielkie, to może pomóc przekonanie, że cierpienie nie jest pozbawione sensu. I wreszcie w Pana Boga warto zainwestować ze względów czysto pragmatycznych. Absolutną rację miał Pascal. Jak Boga nie ma, to wiara w Niego niewiele nas kosztuje w porównaniu z nieszczęściem, jakie może nas spotkać, gdyby On jednak był, a my byśmy w Niego nie wierzyli.

Te wszystkie argumenty „za” dostrzegłem dopiero z wekiem. W dzieciństwie przestałem chodzić do kościoła, jak tylko zacząłem myśleć. Zaraz po Pierwszej Komunii. Jak się do mnie mówi, staram się słuchać. I jak słuchałem, co mówił ksiądz z ambony, miałem coraz więcej wątpliwości. To obrażało inteligencję nawet 10-latka. Wiara nie opiera się co prawda na rozumie, tylko właśnie na wierze. Ale księża podczas kazania mają dotrzeć do naszych serc i rozumów za pomocą argumentów. Tymczasem niektórzy z nich nie zdają sobie chyba sprawy, że swoimi słowami potrafią zrazić już nawet dzieci nie tylko do siebie samych, lecz także do Boga. Na szczęście czasem zdarza się taki ksiądz jak Jan Paweł Wielki.

Mój stosunek do religii zaczął się zmieniać po zamachu na Papieża. A sprawił to ten niezapomniany uśmiech na Jego twarzy, gdy osuwał się ugodzony kulą. Właśnie wtedy po raz pierwszy od wielu lat poszedłem się pomodlić.

Jednak regularnie do kościoła na msze nie zacząłem chodzić nawet wówczas, choć w stanie wojennym stało się to bardzo modne. Jakoś zawsze szedłem pod prąd. Paradoksalnie najlepiej poczułem się w kościele, gdy w wolnej Polsce dostałem paszport i mogłem wyjeżdżać za granicę. Tam nie rozumiałem, co ksiądz mówi. I czułem się trochę mistycznie.

Minione święta Wielkiejnocy spędziłem jak zwykle w górach. Poszedłem do miejscowego kościoła w nadziei, że kapłani głęboko wierzących górali muszą mieć w sobie jakąś siłę przyciągającą tych twardych ludzi do Boga. W trakcie kazania, gdy już nie mogłem bez narastającej irytacji słuchać tego, co ksiądz plótł z ambony, zacząłem przyglądać się twarzom wiernych. I zrozumiałem na czym polega tajemnica ich wiary: oni po prostu nie słuchali kazania.

GO USA & CANADA ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !

Paul Harvey and Prayer
Paul Harvey says:

I don’t believe in Santa Claus, but I’m not going to sue somebody for singing a Ho-Ho-Ho song in December. I don’t agree with Darwin, but I didn’t go out and hire a lawyer when my high school teacher taught his theory of evolution. Life, liberty or your pursuit of happiness will not be endangered because someone says a 30-second prayer before a football game. So what’s the big deal? It’s not like somebody is up there reading the entire book of Acts. They’re just talking to a God they believe in and asking him to grant safety to the players on the field and the fans going home from the game. But it’s a Christian prayer, some will argue. Yes, the United States of America and Canada are both countries that were founded on Christian principles. According to our very own phone book, Christian churches outnumber all others better than 200-to-1. So what would you expect-somebody chanting Hare Krishna? If I went to a football game in Jerusalem, I would expect to hear a Jewish prayer. If I went to a soccer game in Baghdad, I would expect to hear a Muslim prayer. If I went to a ping pong match in China, I would expect to hear someone pray to Buddha. And I wouldn’t be offended. It wouldn’t bother me one bit. When in Rome…

But what about the atheists? is another argument. What about them? Nobody is asking them to be baptized. We’re not going to pass the collection plate. Just humor us for 30 seconds. If that’s asking too much, bring a Walkman or a pair of ear plugs. Go to the bathroom. Visit the concession stand. Call your lawyer! Unfortunately, one or two will make that call. One or two will tell thousands what they can and cannot do. I don’t think a short prayer at a football game is going to shake the world’s foundations.

Christians are just sick and tired of turning the other cheek while our courts strip us of all our rights. Our parents and grandparents taught us to pray before eating; to pray before we go to sleep. Our Bible tells us to pray without ceasing. Now a handful of people and their lawyers are telling us to cease praying. God, help us. And if that last sentence offends you, well… just sue me. The silent majority has been silent too long... It’s time we let that one or two who scream loud enough to be heard know that the vast majority don’t care what they want. It is time the majority rules! It’s time we tell them, you don’t have to pray; you don’t have to say the pledge of allegiance; you don’t have to believe in God or attend services that honor Him. That is your right, and we will honor your right... But by golly, you are no longer going to take our rights away. We are fighting back . .. and we WILL WIN!

God bless us one and all ... especially those who denounce Him. God bless America and Canada, despite all their faults. They are still the greatest nations of all. God bless our service men and women who are fighting to protect our right to pray and worship God.

May 2007 be the year the silent majority is heard and we put God back as the foundation of our families and institutions.

We need more human beings like Paul Harvey....

Keep this going around the globe.....read it, and forward it again. Every time you receive it. We can’t give up on this issue.

26 lutego 2007

dlaczego się dziwisz, to co posiałeś to i zbierasz ...

„Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne.” (Ga 6, 7b-8)

rekolekcje 7 ...

Z jednej strony socjologowie zauważają, że przesuwa się w górę wiek dojrzałości. Coraz więcej ludzi - z metryki niby dorosłych - wykazuje cechy niedojrzałych emocjonalnie i społecznie nieodpowiedzialnych nastolatków. Można coraz częściej spotkać 40-tolatków (a nawet starszych), którzy myśleniem i poziomem odpowiedzialności pozostali na poziomie dzieci z młodszych klas szkoły średniej. Ustawiczne niezadowolenie, pretensje do wszystkich, brak poczucia przynależności i odpowiedzialności za grupę społeczną, nieumiejętność odnalezienia się, postawa jedynie roszczeniowa, nadmierne krytykanctwo, niefrasobliwość, myślenie egoistyczne i egocentryczne, to cechy właśnie dorastającej młodzieży, która dopiero wchodzi w życie społeczne. Niestety według socjologów, ostatnio to także cechy coraz większej ilości osób, które biologicznie dawno już powinny wyjść z okresu dojrzewania. Biologicznie dorośli, psychologicznie, społecznie, emocjonalnie i religijnie są nadal niedojrzali, zatrzymali się na poziomie dziecka.

czytaj dalej w : serwisie rekolekcyjnym

terroryzm tolerancji ...

Współczesne społeczeństwa zachodnie uważają się za ideologicznie tolerancyjne, ale tolerancja przestała być cnotą a stała się wygodnym i nadużywanym dogmatem, dzięki któremu uzasadnia się i usprawiedliwia najbardziej hedonistyczne i egoistyczne zachcianki.

Taka polityczna czy ideologiczna tolerancja nie toleruje możliwości istnienia nie zrelatywizowanej, uniwersalnej prawdy i nie akceptuje możliwości wyrzutów sumienia, czy nawet jego wolności. Taka tolerancja sama zajęła miejsce prawdy i stała się dogmatem.

Tego rodzaju diabelskie manipulacje pojęciami są doskonale widoczne we współczesnych zrelatywizowanych i hedonistycznie nastawionych społeczeństwach.

25 lutego 2007

rekolekcje 6 ...

Zło nie zwycięża dlatego, że jest tak wielu ludzi złych, ale dlatego, że ludzie dobrzy nic, albo niewiele dobrego robią i ograniczają się tylko do samej krytyki, do obnażania, do krytykanctwa. A samą krytyką zła się nie naprawi. Jedyną siłą zdolną zwyciężyć zło nie jest pryncypialna i miażdżąca krytyka, ale czynienie dobra, aktywne jego pomnażanie. A trzeba też wiedzieć, że dobro nie jest krzykliwe i nie rzuca się w oczy z taką siłą, jak zło. Jeśli więc nawet czasami widzimy tylko zło, to znaczy, że nie widzimy dobrze, że nasze widzenie jest ograniczone i zawężone. Trzeba właśnie przez wiarę umieć dostrzec także i dobro, które na pewno istnieje. Malkontent, który widzi tylko negatywy na pewno nie jest człowiekiem ani głęboko wierzącym, ani tym bardziej nie „staje w prawdzie”. Jego prawda jest połowiczna i tylko negatywna, a jego wiara .... słabiutka i narażona na łatwe zniszczenie. Co więcej człowiek taki, wiecznie niezadowolony, krytykant i malkontent zaraża tym negatywizmem innych. A co się dzieje, gdy tak zachowują się rodzice, gdy przed dzieckiem stale tylko krytykują i oczerniają? Co takie dziecko wyniesie z domu?

czytaj dalej w : serwisie rekolekcyjnym

postęp ale jaki ...

Już kilkadziesiąt lat temu A. N. Whitehead zauważył, że postęp poznania powiększa niewiedzę w sprawach podstawowych i prowadzi ku granicom, którym sens musimy nadawać, czerpiąc z innego źródła niż poznanie typu naukowego i empirycznego.

czytaj dalej

Benedykt XVI o relacji wiary i rozumu …

« En réalité, le développement moderne des sciences apporte d’innombrables effets positifs qui sont toujours reconnus. Dans le même temps cependant, il faut admettre que la tendance à considérer vrai uniquement ce qui est expérimentable, constitue une limitation à la raison humaine et produit une terrible schizophrénie désormais évidente, en raison de laquelle coexistent le rationalisme et le matérialisme, l’hypertechnologie et l’instinct déchaîné. Il est urgent par conséquent de redécouvrir de façon nouvelle la rationalité humaine ouverte à la lumière du Logos divin et à sa parfaite révélation qui est Jésus Christ, Fils de Dieu fait homme. Lorsque la foi chrétienne est authentique elle ne mortifie pas la liberté et la raison humaine ; et alors, pourquoi la foi et la raison doivent-elles avoir peur l’une de l’autre si le fait de se rencontrer et de dialoguer leur permet de mieux s’exprimer ? La foi suppose la raison et la perfection, et la raison, éclairée par la foi, trouve la force pour s’élever à la connaissance de Dieu et des réalités spirituelles. La raison humaine ne perd rien en s’ouvrant aux contenus de la foi, ceux-ci demandent au contraire son adhésion libre et consciente. »

24 lutego 2007

rekolekcje 5 ...

... jest i coś więcej w tej przewrotnej manipulacji zła i manipulacji złem. Wyciągamy jakieś skandale i skandaliki, niesprawdzone historyjki, uogólniamy, oburzamy się, odsądzamy od czci i wiary, potępiamy, krytykujemy, podejrzewamy ... a jednocześnie jakby z upartą ślepotą zapominamy np. o tych dziesiątkach tysięcy szpitali prowadzonych przez Kościół (chrześcijaństwo) tak w 2-tysiącletniej historii, jak i obecnie. Będziemy się pasjonować i podniecać bezpodstawnymi oszczerstwami mediów, a jednocześnie nikt jakby nie chce widzieć tych tysięcy księży i zakonnic pracujących uczciwie, z poświęceniem i bezinteresownie. Czy rzeczywiście można sobie utworzyć pełny obraz Kościoła na podstawie takich źródeł? O co, w tym wszystkim chodzi? Czy komuś rzeczywiście nie zależy na mieszaniu i zniesławianiu, na robieniu wody z mózgu? Warto wiedzieć, że zło samo w sobie jest krzykliwe i wrzaskliwe, a dobro jest ciche i ukryte. Nie robi dookoła siebie szumu i wrzawy, nie bije medialnej piany.

czytaj dalej: tutaj

23 lutego 2007

nowe wydanie „Annuario Pontificio”

Between 2004 and 2005, the number of Catholics in the world increased from 1,098 million to 1,115 million, a growth of 1.5 percent. However, because this growth is very similar to that of the population of the planet (1.2 percent), the percentage of Catholics in the world remained substantially unchanged at 17.2 percent.

A geographical analysis of these variations shows that over the period 2004-2005, the number of Catholics in Africa grew by 3.1 percent, while the population of the continent grew by 2.1 percent. In Asia and the Americas the number of Catholics also increased slightly with respect to the population (2.71 percent against 1.18 percent in Asia, 1.2 percent against 0.9 percent in the Americas). In Europe, the number of Catholics grew slightly while the population remained almost stationery.

In 2004-2005, the number of religious and diocesan priests passed from 405,891 to 406,411 (a growth of 0.13 percent). However, the distribution of priests differed from continent to continent, with their numbers growing in Africa and Asia (respectively, by 3.8 percent and 3.55 percent) and falling in Europe and America (by 0.5 percent), and in Oceania (by 1.8 percent).

Numbers of candidates to the priesthood, both diocesan and religious, increased overall, passing from 113,044 in 2004 to 114,439 in 2005 (an increase of 1.23 percent). Vocations are most numerous in Africa and Asia, they are falling in Europe and are stationary in Oceania.

Drogi Krzyżowe ...

Tutaj znajdziesz kilka gotowych rozważań na piątkowe Drogi Krzyżowe.

rekolekcje 4 ...

Porażającym jest ten brak poczucia przynależności do Kościoła, nie utożsamianie się z Kościołem, dzielenie na „my” i „oni”. Kiedy słyszę tego rodzaju pretensje i krytykę, mam ogromną ochotę zapytać krytykującego; „A ty, co zrobiłeś, jaki ty przykład dajesz, jakie jest twoje świadectwo życia dawane Chrystusowi?” Nie chcę bronić nieuczciwych, dwulicowych, chciwych, niemoralnych księży, nie chcę twierdzić, że takich nie ma, ale jednocześnie nie wolno przecież zapominać, że Kościół to nie tylko księża, że jego świętość i klarowność, nie zależy tylko od świętości i klarowności księży i struktur kościelnych. A ponadto, czy na podstawie pojedynczych przypadków można generalizować? Czy wszyscy księża są tacy? Czy ja księdzu wierzę, czy Panu Bogu?

Jest prawdą, że przez wiele wieków duszpasterskiej praktyki wykształcił się taki (powiedzmy sobie szczerze niesłuszny i niezdrowy) podział na „my” i „oni”, na tych co „za” i „przed” ołtarzem. Jest prawdą, że podział ten w wielu parafiach pokutuje do dzisiaj. Ale jednocześnie jest też prawdą, że było to i –wielu przypadkach nadal jest- bardzo wygodne tak dla duszpasterzy, jak i dla wiernych. W takiej bowiem perspektywie Kościół, czy parafia, staje się najczęściej jedynie dostarczycielem -tanich na ogół- usług duchowych, za które „się płaci” i „się żąda”. Nie trzeba wtedy myśleć, ani troszczyć się o nic, nie trzeba samemu się angażować, jest się jedynie biernym i wymagającym widzem, obserwatorem i krytykantem.

czytaj dalej: tutaj

Kochaj mnie teraz ...

Znam twoją nędzę, twoje zmagania, twoją słabość i choroby, twoje przygnębienia, i mimo to mówię ci: Daj mi twoje serce, kochaj Mnie będąc takim, jaki teraz jesteś! Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się aniołem, by powierzyć się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochać. Nawet jeśli często popadasz w grzechy, nawet jeśli jesteś zbyt leniwy, aby coś w sobie zmienić - kochaj Mnie!

Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz, w zapale czy też w oschłości, w wierności czy w niewierności.

Całość tekstu znajdziesz na stronie: www.goraoliwna.alleluja.pl/

obłudna pokuta i post ...

Tak się jakoś w naszym życiu społecznym dziwnie stało, że rozeszły się drogi naszych praktyk religijnych i naszego życia. Bardzo często zdarza się tak, że skądinąd pobożni i praktykujący katolicy, jakby zapominają o Bogu i Jego przykazaniach poza murami kościoła. To rozdwojenie wydaje się być czymś normalnym, bo tak nam usiłowano wmówić w minionym systemie, że sprawy wiary i moralności, to sprawy osobiste, z którymi nie należy się afiszować. Podobnie i dzisiaj postmodernistyczne trendy społeczne i polityczne usiłują za wszelką cenę zepchnąć wiarę na margines życia, do pozycji całkowicie prywatnych, a nawet wstydliwych, szafując oskarżeniami o fanatyzm, fundamentalizm, klerykalizm, lansując nową religię laicyzmu. I my się temu poddajemy, zamykamy wiarę w czterech ścianach kościoła, a poza nim ... rządzą prawa rynku, ekonomii, zysku, popytu i podaży, wymagania efektownego sukcesu.

czytaj dalej ...

22 lutego 2007

rekolekcje 3 ...

Rzekomo pobożne rozważanie Męki Pańskiej, uczestniczenie w Drodze Krzyżowej czy nawet wzruszanie się kazaniami na Gorzkich Żalach -jeśli nie ma przełożenia na życie codzienne- jest na pewno jałowe, a może być nawet niebezpiecznym uspokajaniem i mamieniem swojego sumienia. Tego rodzaju praktyki powodują jednak coś więcej, wypaczają, deformują i karykaturyzują obraz Kościoła i religijności. Można bowiem bardzo regularnie i powiedzmy „bardzo pobożnie” uczestniczyć w wielu nabożeństwach, w uroczystościach i świętach kościelnych, a jednocześnie w życiu codziennym, w naszym stosunku do bliźniego nie kierować się wcale (albo tylko wybiórczo) przykazaniami, nauczaniem Kościoła, czy normami moralnymi i etycznymi. I znowu następuje faryzejskie samousprawiedliwienie na zasadzie: „jeśli inni – księża- TAAAAK postępują, to moje postępowanie nie jest wcale takie złe.”

I to jest ogromne niebezpieczeństwo dla człowieka, który tak rozumuje i działa. Uspokaja on bowiem swoje sumienie zewnętrznymi praktykami religijnymi i usypia je jednocześnie na głos Boży, który mówi: „Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ...” (Mt 15,7-9)

czytaj dalej: tutaj

Amerykanie opuszczają liberalne kościoły protestanckie ...

Jeśli kościół sam nie traktuje się poważnie, nie traktują go poważnie także jego wierni

Z 40% do 12% spadła liczebność kościołów protestanckich. Amerykanie uciekają z liberalnych, niepoważnych kościołów; Episkopalnego, Prezbiteriańskiego, Metodystycznego i Luterańskiego i kierują się w stronę kościołów, które głoszą bardziej radykalne normy moralne.

"When a church doesn't take itself seriously, neither do its members". As recently as 1960 churches such as the Episcopalians, Presbyterians, Methodists, and Lutherans accounted for 40% of all American Protestants. Today the number has plummeted to around 12%. Americans are Fleeing Liberal Churches for Conservative Christianity," (Sentinel) published last year. According to author Dave Shiflett, Americans are leaving liberal denominations for churches that preach strict moral norms and uphold traditional beliefs. Following the latest liberal trends leads to decline.

rekolekcje 2 ...

J. Gaarder, który zasłynął jako autor „Świata Zofii”, zaproponował, żeby opracować „Powszechną Deklarację Zobowiązań Człowieka”. Rzeczywiście należałoby uaktywnić w człowieku moralną intuicję. Na nowo odpowiedzialnie podjąć pytania o sens i cel istnienia, pytania o rolę i znaczenie Boga w życiu współczesnego człowieka. Należałoby próbować ocalić osobę w sobie i w bliźnim. Aby się to jednak naprawdę udało, musimy na nowo zapalić światło czytelnych reguł moralnych, których mocodawcą jest sam Bóg. Tego rodzaju przedsięwzięcie będzie możliwe tylko wtedy, gdy sam człowiek zaakceptuje, że jest czymś więcej niż maszynką do robienia pieniędzy i przetwarzania wszelkiego rodzaju dóbr konsumpcyjnych. Gdy dostrzeże, że jako jednostka nie jest on ani ostateczną, ani powszechną miarą wszystkiego. Człowiek jest bowiem o tyle człowiekiem, o ile zdaje sobie sprawę ze swoich ludzkich praw, ale także ludzkich obowiązków.

czytaj dalej: tutaj

Orędzie Benedykta XVI na Wielki Post 2007

Krzyż objawia pełnię miłości Bożej

Właśnie w tajemnicy krzyża objawia się w pełni niepowstrzymana potęga miłosierdzia Ojca niebieskiego. Aby pozyskać na nowo miłość swojego stworzenia, zgodził się zapłacić najwyższą cenę krwi swojego Jednorodzonego Syna. Śmierć, która dla pierwszego Adama była znakiem skrajnej samotności i niemocy, przekształciła się w ten sposób w najwyższy akt miłości i wolności nowego Adama. Można zatem powiedzieć za Maksymem Wyznawcą, że Chrystus «umarł, jeśli można się tak wyrazić, w sposób Boski, ponieważ umarł dobrowolnie» (Ambiguorum liber, 91, 1956). W krzyżu ujawnia się Boża miłość (eros) do nas. Eros jest bowiem – jak mówi Pseudo-Dionizy – tą siłą, «która nie pozwala kochającemu, by pozostał sam w sobie, lecz nakłania go do zjednoczenia z osobą kochaną» (De divinis nominibus, IV, 13: PG 3, 712). Czyż istnieje bardziej «szalony eros» (N. Kabasilas, O życiu w Chrystusie, 648) od tego, który sprawił, że Syn Boży zjednoczył się z nami tak dalece, że wziął na siebie następstwa naszych zbrodni i za nie cierpiał?

Pełny tekst orędzia - tutaj

21 lutego 2007

rekolekcje 1 ...

trzeba nam podejść poważniej i bardziej refleksyjnie do niektórych podstawowych i fundamentalnych problemów naszych czasów, do problemu naszej wiary, naszej odpowiedzialności za nią, naszej dorosłości. Nie może być jednak i tak, że o wierze mówimy tylko i wyłącznie w sposób ogólnikowy, infantylny i miałki. Wiara jest zbyt poważną rzeczywistością, żeby traktować ją po dziecinnemu i marginalnie. Tym bardziej, że w czasach współczesnych wydaje się jakby wiara przeżywała kryzys, a wierzący byli wystawieni na różnego rodzaju pokusy odejścia, zwątpienia, odrzucenia jej. Jest to niewątpliwie spowodowane naporem pogańskiej i ateistycznej filozofii materializmu praktycznego, egoizmu w życiu społecznym i laksyzmu moralnego.

Jest jednak na pewno i tak, wiara dzisiaj nie jest sprawą ani łatwą, ani oczywistą, nie jest niepodważalna, nie jest czymś naturalnym i niekwestionowanym. O wiarę trzeba jednak walczyć, trzeba ją rozumieć, trzeba ją rozwijać, trzeba jej strzec. Wiara jest ogromnym skarbem, który Bóg złożył w naszym sercu, a my „przechowujemy ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas.” (2 Kor 4,7) Wiarę trzeba więc najpierw rozpoznać jako skarb, zrozumieć i chronić. I temu właśnie mają służyć rekolekcje.

czytaj dalej: tutaj

Worrior of the Light Online ...

Wojownik Światła – Paolo Coelho

- Paolo Coelho - English
- Paolo Coelho - Français
- Paolo Coelho - Russkij

20 lutego 2007

19 lutego 2007

Cud jest możliwy – wspomnienie o Janie Pawle II - 1920-2005

Wiedzieliśmy, że ten dzień musi nadejść: to był prawie cud, że Papież żył tak długo – jakby wbrew swojemu organizmowi. Pamiętam, jak w 2000 r. baliśmy się, że ciężko schorowanemu Ojcu Świętemu nie dane będzie doczekać Millenium, jak modlono się, zwłaszcza w Polsce, aby Pan pozwolił Mu wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie, dopełniając ten niezwykły pontyfikat. Pewnie nie po raz pierwszy okazaliśmy się ludźmi małej wiary: Jan Paweł II, ofiarując nam kolejne lata swej posługi, dał świadectwo niezwykłej siły ducha, łamiącej prawa czasu i ludzkiej biologii.

Pamiętam też w następnych latach coraz bardziej natarczywe rozważania, czy zmagający się chorobami, słabnący na naszych oczach Papież nie powinien ustąpić z funkcji Głowy Kościoła. Wielu myślało i mówiło tak z czystego współczucia dla cierpiącego, tracącego władzę nad ciałem Człowieka. Dziś widać, jak bezsensowne były te spekulacje. Być może właśnie te ostatnie lata i miesiące Jana Pawła były najważniejsze i najpiękniejsze w Jego pontyfikacie. Chyba wszyscy doznaliśmy nieoczekiwanej iluminacji: Papież wciągnął nas w tajemnicę umierania, przypomniał zagubione w konsumpcyjnym jazgocie podstawowe prawdy o ludzkiej kondycji, przywrócił naszej kulturze prawo do starości i śmierci. Zapewne wielu z nas nie miało odwagi zmierzyć się z umieraniem osób bliskich, oddaliśmy schyłek życia szpitalom i medycynie, a przecież – zdawał się mówić Papież – „nie lękajcie się", bliskość w chorobie, w godzinach śmierci to bodaj największy dar, jaki możemy sobie wzajem ofiarować. Setki milionów ludzi na całym świecie, towarzysząc Ojcu Świętemu w Jego drodze do innego świata, musiało sobie coś ważnego przypomnieć o swoich powinnościach wobec rodziny i przyjaciół, a także przypomnieć sobie to, co może jest istotą wiary: że śmierć, nawet z towarzyszącym jej cierpieniem, może być piękna, dumna, pogodna i ufna. Tyle razy Papież mówił o tym w swoich homiliach, ale na tym polega wielkość duchowego przywództwa, że „słowa stają się ciałem".

Już choćby ta jedna „katecheza umierania" czyniłaby pontyfikat wielkim, a przecież wcześniej mieliśmy całe ćwierć wieku Jana Pawła – pełne zdarzeń zmieniających bieg dziejów, ważnych słów, gestów, pism, emocji, spotkań, wzruszeń. Dostaliśmy spadek, który obyśmy zdołali unieść. Kończy się epoka Papieża – Polaka: dla wierzących to był cud, jaki nam się przytrafił, nagroda Opatrznści za naszą bolesną historię i wierność; dla niewierzących dowód, że cud jest możliwy.

JERZY BACZYŃSKI

zbliżają się Rekolekcje Wielkopostne ...

Od Środy Popielcowej czyli od 21 lutego rozpoczniemy regularne Wielkopostne ćwiczenia duchowne. Zapraszam na stronę internetową - Rekolekcje Wielkopostne

Ruszył już także bardziej całościowy i zbiorczy serwis Wielki Post

jesteś znudzony swoim życiem???

Zajrzyj TUTAJ i nie narzekaj

Equality Act against religious freedom …

The bishop of Paisley says that something sinister is happening in the United Kingdom.

In a pastoral letter to be read at his diocese's Masses today, Bishop Philip Tartaglia clarified Church teaching in face of the Equality Act 2006, which "will force Catholic adoption agencies to place children with same-sex couples and thereby go against the teaching and practice of the Catholic Church."

The Equality Act generated wide debate in the United Kingdom, and a united response from Christian and other religious leaders.

"For the first time in the modern era in this country, the Catholic Church is facing the prospect of being forced to act against her faith and against her convictions, or else face legal challenge and possible prosecution," Bishop Tartaglia explained.

"This is a deeply disturbing turn of events and it is not yet clear what kind of precedent this may set for other areas of the pastoral and social activity of the Catholic Church," he added.

The prelate encourages the faithful to "defend ourselves by all legitimate democratic means," and write public officials to make the point that "regulations deriving from equality legislation are unacceptable if they damage religious freedom and the right of conscience."

ZENIT

Stanisława Lema „Nieludzkie przyspieszenie” ...

„Nawet w najgorszych snach nie przypuszczałem jednak, że ludzie będą się pchali w najmniej ciekawe miejsca. Nie spodziewałem się także tak silnej komercjalizacji. Niestety, głównym celem doskonalenia technologii jest forsa oraz przewaga militarna. To smutne. Kiedy zastanawiam się nad przyszłością ludzkości, czuję niepokój.

Irytuje mnie zło i głupota. Zło wynika z głupoty, a głupota się żywi złem. Telewizja jest pełna przemocy i uzwykla zadawanie zła. Dzięki technologii spotęgowała się anonimowość zbrodni. Internet ułatwia czynienie bliźniemu, co tobie niemiłe.

Żyjemy w tempie nieprawdopodobnego przyspieszenia. Jesteśmy w sytuacji człowieka, który skoczył z pięćdziesięciopiętrowego wieżowca i w tej chwili znajduje się na wysokości trzydziestego piętra. Ktoś się wychyla i pyta: „Jak tam?” a spadający mówi: „Na razie wszystko w porządku”. Nie zdajemy sobie sprawy, jak ogromna prędkość nami zawładnęła. Mając coraz silniejsze technologie, coraz słabiej kontrolujemy kierunek, w jakim one zmierzają.”

Jest to fragment wywiadu Stanisława Bereśa ze Stanisławem Lemem „Nieludzkie przyspieszenie”

18 lutego 2007

wiara i nauka ...

Nauka jest gotowa wszystko kwestionować. To naraża ją na pokusę kwestionowania również transcendencji, na pokusę sklasyfikowania pojęć związanych z Bogiem i nadprzyrodzonością jako pozbawionych sensu i znaczenia, a co za tym idzie – na pokusę ich odrzucenia.

Czytaj książkę "Bóg, niepotrzebna hipoteza?" Edouard Bone (Wydawnictwo WAM)
i artykuł - wykład : Prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz , Nauka a wiara

Portugalia: Episkopat po referendum w sprawie depenalizacji aborcji ...

Episkopat Portugalii wzywa katolików, którzy podczas referendum opowiedzieli się za depenalizacją aborcji, aby w ciszy przemyśleli swoją lojalność wobec Kościoła i zastanowili się nad podstawowymi prawdami wiary. Fakt depenalizacji nie oznacza, że aborcja przestanie być złem moralnym. Jest ona poważnym grzechem, sprzecznym z Bożym przykazaniem „nie zabijaj”. Lekarze i pracownicy służby zdrowia muszą być świadomi, że mogą skorzystać z przewidzianej portugalskim prawem „klauzuli sumienia” i odmówić usunięcia dziecka.

www.wiara.pl

dwie szale wagi ...

A jeśli aniołowie na jednej szali wagi położą to czym się podzieliłeś, to co oddałeś innym z radością, to czego dla siebie nie zatrzymałeś, a na drugiej położą to co z chciwością gromadziłeś, to co zostawiłeś dla siebie, to czym się nie podzieliłeś, czego oddać nie chciałeś ....

... to która szala przeważy?

2 Kor 9:7
Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.

17 lutego 2007

nic dodać nic ująć ....

Premier Australii zarzucił władzom stanowym, że zaniżają standardy państwowego szkolnictwa. Coraz częściej prasa donosi o przemocy wobec nauczycieli i wychowawców tak ze strony uczniów jak i ich rodziców. Bywa, że już w szkołach podstawowych, trudno jest nauczycielom zapanować nad zachowaniem dzieci.

Przyczyn tego stanu rzeczy szuka się w kryzysie rodziny, widocznym we wzrastającej ilości rozwodów i związków pozamałżeńskich, a także w narkomanii i schorzeniach emocjonalno-psychicznych młodych małżonków. za: www.wiara.pl

Według premiera Australii kryzys rodziny, wzrastająca liczba rozwodów i związków pozamałżeńskich, narkomania i schorzenia emocjonalne młodych ... są przyczynami kłopotów z dziećmi – o rany toć to odkrycie nowej Ameryki!!!!! A Prymas Polski kard. Wyszyński mówił o tym już ze 40 lat temu. A ile lat trzeba będzie czekać na takie same, wiekopomne odkrycia w Polsce? Bo na razie różowy liberalizm za wszelką cenę próbuje nam uwodnić co innego.

16 lutego 2007

warto przeczytać ...

Amerykańscy naukowcy (psycholog Csikszentmihalyi i jego koledzy) myśleli przez lat kilka, wydali setki tysięcy dolarów na badania i już wiedzą! Do szczęścia potrzebne są dobre relacje z ... czytaj dalej

moje blogi ...

Blogi na Blogger.com :

- posty
- Kazania i Homilie na blogu
- blog angielski
- krótkie opowiadania
- refleksje o wierze

Blogi na Wordpress.com :

- Kazania
- Komory
- Filozofia
- Spoko

bez komentarza ...

Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi. (Mk 8:38)

Czym jest dobro?

Jeśli zło jest metafizycznym brakiem, jeśli grzech jest uszczuplaniem dobroci bytu, jeśli grzech jest uszczupleniem bytu w jego istnieniu, to czym jest dobro z metafizycznego punktu widzenia? Odpowiedź nasuwa się sama i to w sposób niejako oczywisty. Dobro jest afirmacją bytu w jego bytowości, jest pomnożeniem dobroci bytu w jego istnieniu. Dobro więc jest najpierw uznaniem wartości i dobroci bytu jako takiego. Jest uznaniem samego faktu istnienia bytu za dobro. Dlatego pamiętam z jaką emfazą i naciskiem profesor etyki podkreślał na wykładach, jak ważnym jest zaafirmowanie bytu w jego istnieniu i jak piękną jest zarazem taka afirmacja. Cała ta metafizyczna afirmacja bytu dokonuje się w jednym prostym zdaniu: „Jak dobrze że jesteś, jak dobrze że istniejesz”. Już samo to zdanie -świadomie wypowiedziane- jest równoznaczne ze słowami: „Kocham Cię, bo jesteś”. Nie dlatego, że jesteś piękny (piękna), nie dlatego, że mi się podobasz, nie dlatego, że Cię pragnę lub że wiążę z Tobą jakieś plany czy nadzieje, ale „Kocham Cię dla samego tego faktu, że jesteś, że istniejesz”. Sam fakt istnienia jest dobrem, jest pięknem i domaga się takiej właśnie głębokiej i ostatecznej afirmacji.

15 lutego 2007

skąd zło ...

Jeśli Bóg jest Dobrem Najwyższym, Bytem Wszechmocnym, Nieskończenie Mądrym i Sprawiedliwym i stworzył świat dobrym (a czytamy o tym w księdze Rodzaju: „I widział Bóg, że wszystko co stworzył było bardzo dobre”. [Rdz 1,21]), to skąd wzięło się na tym świecie zło? David Hume, osiemnastowieczny filozof szkocki, postawił sprawę jeszcze ostrzej: „Jeśli Bóg chce ustrzec nas przed złem i nie może, to znaczy, że nie jest Wszechmocny. Jeśli może i nie chce, to znaczy, że nie jest Dobry. A jeśli chce i może, to dlaczego i skąd jest zło?”

Starożytna religia perska (VII wiek przed Chrystusem), założona przez proroka Zoroastrę rozwiązywała ten problem przez uznanie istnienia dwóch bóstw. Jedno z nich Ahura Mazda – Pan Mądrości, symbolizowane przez ogień, (a czczone przez króla perskiego Dariusza I) jest bóstwem pozytywnym, stwórcą dobra i władcą świata. Walczy on i ustawicznie przeciwstawia się Angra Mainyu – Ahrymanowi, demonowi zła i zniszczenia, którego celem jest niszczenie tego, co Ahura Mazda stwarza. Tak więc w religii perskiej (obecnej do dzisiaj w niektórych rejonach Indii) mamy dwa paralelne bóstwa: Ahurę, który jest bogiem dobra i Ahrymana, który jest bogiem zła i zniszczenia, który jest źródłem zła, bo sam wybrał zło i kłamstwo, sam po stronie zła się opowiedział.

Metafizyka dla kucharek cz. VI Co to jest zło? - Metafizyczny brak ?
interesujący wpis ...

W księdze Gości ukazał się taki oto, interesujący wpis:

Lingwistyczne wyjaśnienie treści mantry Hare Kryszna:

Oryginał praindoeuropejski = adamiczny

*Ghelos *Kersos *Ghelos *Kersos
*Kersos *Kersos *Ghelos *Ghelos
*Ghelos *Reos *Ghelos *Reos
*Reos *Reos *Ghelos *Ghelos

Tłumaczenie z PIE na sanskryt

Hare Kryszna Hare Kryszna
Kryszna Kryszna Hare Hare
Hare Rama Hare Rama
Rama Rama Hare Hare

Tłumaczenie z PIE na polski

Błysk Czerń Błysk Czerń
Czerń Czerń Błysk Błysk
Błysk Ciemność Błysk Ciemność
Ciemność Ciemność Błysk Błysk

Referencje:

Słownik PIE-angielski
Słownik PIE-niemiecki
Słownik PIE-sanskrycki

Etymologię podaje celem zdemaskowania Kryszny jako Czerni = diabła

najkrótszy komentarz ...

czytając czasami blog posłanki Joanny Senyszyn mówię sobie: „dobrze, że wiem iż ta pani jest po prostu bezczelnie i diabelsko przewrotna, bo w przeciwnym przypadku można by ją posądzić jedynie o bezgraniczną głupotę?”

Niestety jej przewrotność i bezczelność są porażające. Dlatego zdecydowanie odradzam czytanie tego bloga.

miłe znaleziska ...

Na serwisie Media Café Polska znalazłem taki ciekawy (dla mnie) wpis z piątku, 19 stycznia, 2007

"Anonymous said...
Powiem więcej wielu ludzi woli czytać profesjonalne artykuły. Oczywiście w każdej gazecie czyta się miło felietony. To jest zawsze miły akcent, ale gazeta bez wkładu a z samymi felietonami daleko by nie zajechała :)

P.S. Polecam www.kazikq.alleluja.pl niby amator, ale ciekawie pisze"

Oraz drugi z tego samego dnia na: http://tebe.blox

"Aż dziw bierze. Ja np. czytam różne blogi, ale raczej przypadkowo, choć czasem mam cug ;) i czytam więcej Generalnie czytam religijne jak właśnie www.kazikq.alleluja.pl (nie jestem jej autorem, ale uważam, że jest świetny)”

Gość: Zorro11,5, akm225.neoplus.adsl.tpnet.pl
2007/01/19 21:57:23

Rzeczywiście jestem amatorem :-), ale to miłe że strona jest doceniana jako ciekawa :-)

duch zachowawczy ... czyli konserwa

Duch zachowawczy, duch konserwatywny wyraża się w usiłowaniu zachowania i stabilizacji struktur, które pozwalają na urządzenie się w życiu, na takie ułożenie życia aby mnie osobiście było wygodnie, spokojnie i bezproblemowo. Gdzie panuje taki duch, tam wszyscy, którzy próbują coś zmienić, rozwinąć, popchnąć do przodu są co najmniej „niemile widziani", stają się zagrożeniem bytu i dobrobytu struktur zachowawczych. I takich wichrzycieli trzeba jak najszybciej spacyfikować, okiełznać, uspokoić, a jeśli się nie da, to się ich pozbyć.

Niestety takie postawy widoczne są nie tylko w społecznościach świeckich czy w zakładach pracy, firmach i przedsiębiorstwach ale także w strukturach kościelnych, parafiach, diecezjach, zgromadzeniach i domach zakonnych. Duch zachowawczy, konserwa, stagnacja, stabilizacja są więc absolutnie przeciwne wszelkim zmianom, reformom, a nawet tylko dyskusjom nad możliwościami zmian.

I co wtedy robić, kiedy tacy „specjaliści od usypiania ducha" znajdą się na czele takich ludzkich i religijnych struktur ?

Każda władza, jakakolwiek by nie była ma w sobie zalążki właśnie takich zachowawczych i konserwatywnych działań. I jest to oczywiste, bo władza zawsze chce jak najdłużej być przy władzy …

Tego rodzaju zachowania i struktury są o tyle bardziej niebezpieczne i groźne, że stoją za nimi ci, którzy są instytucjonalnie przy władzy, powołując się na autorytet władzy, a nawet na słowa samego św. Pawła: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia." (Rz 13:1-2).

I to właśnie oni, sprawujący władzę –nie tylko usprawiedliwiają tego rodzaju struktury w sposób bardzo „przekonywujący", ale także potępiają i niszczą wszelkiego rodzaju ruchy im przeciwne w sposób usankcjonowany i uświęcony samym faktem posiadania władzy. Wszelkie więc zmiany, które takiej władzy i ich jej zwolennikom są „nie na rękę", są potępione jako wichrzycielskie, zgubne, rewolucyjne, niszczące pokój, a ludzie domagający się zmian nazywani są : wichrzycielami, chuliganami, buntownikami, wandalami itp., itd. Znamy to doskonale z czasów „jedynie słusznego komunizmu i socjalizmu", znamy to z historii i własnego doświadczenia. I co wtedy? Czy mam zgadzać się na zachowawczą, konserwatywną i uśpioną władzę, dbającą tylko o swoje interesy?

21 sierpnia 2004

historia Kościoła w Chinach ...

„Papież chce doprowadzić do znormalizowania sytuacji Kościoła w Chinach. Scenariusz mógłby wyglądać tak: Watykan nawiąże stosunki z Pekinem, a po cichu będzie wspierał Kościół „podziemny" i podporządkuje sobie księży z uzależnionego od władz Stowarzyszenia Katolików. Jednak problem jest bardziej złożony.

Moment jest szczególny: w minionym roku kontakty Watykanu z Pekinem stawały się coraz bardziej lodowate. Władze chińskie doprowadziły do wyświęcenia trzech biskupów bez zgody i wiedzy Benedykta XVI. Nie doszło co prawda do ich ekskomunikowania – wbrew temu, co zdążyła podać większość światowych mediów – ale osłabł klimat zaufania, który od lat 90. budował Jan Paweł II.”

- czytaj dalej w: www.wiara.pl

14 lutego 2007

ateizm

Ateizm jest de facto wiarą w nieistnienie Boga. A w niektórych przypadkach jest nienawiścią skierowaną wprost lub pośrednio przeciwko Bogu i wtedy jest już nie ateizmem, ale anty-teizmem.

jak manipuluje prawdą „pewna" Gazeta ...

Może to są trochę i stare sprawy, ale warto jednak o nich od czasu do czasu przypomnieć, żeby pokazać jak działają media i o co im naprawdę chodzi.

Analiza konstrukcji artykułu "Co to były afery Art-B i FOZZ" wskazuje, że jego celem nie było wcale przypomnienie czym były afery Art-B i FOZZ. Odpowiedzi na to pytanie w artykule nie ma bo zostały w nim pominięte lub zmarginalizowane główne wątki tych afer.

Rzeczywistym celem było powtórzenie dawno obalonych w sądzie kłamstw Pineiry o związkach Kaczyńskich z tymi aferami. Zupełnie przypadkiem miało to miejsce dwa tygodnie przed wyborami, w których Kaczyński miał się zetrzeć z Tuskiem.

Dla przypomnienia: Afery Art-B i FOZZ

Główne wątki w aferze FOZZ, o których w 2005 roku było wiadomo po trwającym kilkanaście lat procesie Grzegorza Żemka to:
• defraudacja 334 mln zł (nowych) w samym FOZZ
• defraudacja 5-10 mld USD w operacjach dewizowych FOZZ prowadzonych przez Bank Handlowy ujawniona przez NIK w 1992 r.
• związki Grzegorza Żemka i innych uczestników afery z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi
• niewyjaśniona Michała Falzmanna i Waleriana Pańki, którzy próbowali nagłośnić nadużycia w FOZZ
• kilkunastoletnie utrudnianie śledztwa w sprawie FOZZ przez rządy SLD (Barbara Piwnik) a także śledztw w sprawie śmierci Falzmanna i Pańki
• ostateczne, w 2005 roku, skazanie kilku głównych uczestników FOZZ na kary więzienia i grzywny za defraudację publicznych pieniędzy

W 2000 roku pojawił się nowy, nieznany wcześniej wątek - Heathcliff Janusz Iwanowski Pineiro, kubański współpracownik WSI, zaczął rozpowszechniać informacje o tym, że pieniądze z FOZZ trafiały do Porozumienia Centrum, parti założonej przez braci Kaczyńskich (więcej informacji tutaj) . W wyniku kilku procesów sądowych Kaczyńscy zostali oczyszczeni ze wszystkich związków z FOZZ, aferą Telegrafu, Art-B (Zalewski) i innymi aferami, z którymi próbowano ich łączyć (więcej informacji) .

W 2005 roku wszystkie te sprawy były powszechnie znane, sprawy sądowe były pozamykane i wiadomo było zarówno kto miał związek z FOZZ jak i to, kto tych związków nie miał.

za : "Wyborcza" w ujęciu teorii dezinformacji Volkoffa

Warto mieć świadomość tej „uczciwości inaczej”. Te media się już w tym wyspecjalizowały.

13 lutego 2007

odkrywcze to, to nie jest ...

w wielkim francuskim stylu ktoś odkrywa dawno odkrytą Amerykę ....

„Śmiejmy się, bo jest tragicznie. Jak żyć naprawdę?

Aby czerpać satysfakcję z życia, nie wolno nam ani na chwilę zapomnieć o jego marności, smutku, jaki się z nim wiąże i o śmierci – twierdzi francuski filozof Clément Rosset. Tylko w ten sposób pozbędziemy się strachu, pogodzimy z losem i odzyskamy spokój. Ten, kto chce zapomnieć o tragizmie egzystencji, doświadczy jej dramatów w jeszcze większym stopniu.
...

A jednak jeśli nie pogodzimy się ze śmiercią, chorobą i cierpieniem, nie będziemy żyć naprawdę. Obraz radosnego i szczęśliwego życia narzucony nam przez masową kulturę konsumpcyjną zmienia naszą planetę w sielankową fermę, a my wszyscy jesteśmy jak ogłupiałe kurczaki: mamy tylko spać, jeść, produkować, konsumować... Jak te kurczaki żyjemy uśpieni i nieświadomi czekającego nas końca. Jeśli nie pogodzimy się ze śmiercią, nasze życie będzie wyglądało tak jak życie na tej kurzej fermie lub jak reklama w telewizji.”

czytaj dalej

A powiedz to samo z ambony, to zostaniesz oskarżony o czarnowidztwo, o średniowiecze, o zacofanie, o fanatyzm ....

mocne, ale coś w tym jest ...

Warto zaglądnąć na jedną z poniższych stron:

- YouTube
- lub tutaj Conservative Punk - Division Poland

pasożyty ...

„Pasożyty” – taka nieoczekiwana ocena bohaterów filmu „Wielka cisza” padła po jego projekcji z ust mocno dojrzałej wiekiem osoby.

Nie dziwimy się, gdy ktoś spędza długie godziny w centrach handlowych, przed telewizorem czy serfując w internecie, zdumienie nasze budzi jednak ktoś, kto potrafi kilka godzin w ciągu dnia spędzić na modlitwie czy kontemplacji Pisma Świętego; ktoś, kto wybrał życie w odosobnieniu, praktykuje celibat, ubóstwo i większość swego życia spędza w milczeniu. Czasem w całkowitym milczeniu, jak to jest w przypadku pustelnicy Miriam, która pisała niedawno w „Więzi” (nr 11/2006) o swojej decyzji zamilknięcia na zawsze.

komentarz

muzułmanie w Europie ...

Francja przy ogólnej populacji 62.3 milionów ma 5 do 6 milionów Muzułmanów tj. 8 - 9.6%
Holandia - 16.3 milionów, Muzułmanów - 945,000 czyli 5.8%
Niemcy - 82.5 miliony, Muzułmanów - 3 miliony czyli (3.6%)
Włochy - 58.4 milionów, Muzułmanów - 825,000 czyli 1.4%
Hiszpania - 43.1 miliony, Muzułmanów - 1 milion czyli 2.3%
Szwecja - 9 milionów, Muzułmanów - 300,000 czyli 3%
Szwajcaria - 7.4 milionów, Muzułmanów - 310,800 tj. 4.2%
Anglia - 58.8 milionów, muzułmanów - 1.6 milion 2.8%
Belgia - 10.3 milionów Muzułmanów - 0.4 miliona 4%

12 lutego 2007

medialna nagonka ...

O co chodzi w szalejącej ostatnio medialnej nagonce na Kościół, na biskupów, na księży? Czy nie chodzi przede wszystkim o odwrócenie uwagi od rzeczywistego problemu, jakim jest do dzisiaj nierozwiązana dekomunizacja struktur władzy i administracji, nierozliczone aparaty socjalistycznego ucisku? Struktury te po 1989 roku w sprytny sposób się przefarbowały przejmując w sposób arogancki ogromne sumy z narodowego majątku. Ci sami ludzie, którzy poprzednio stanowili śmietankę czerwonej burżuazji dzisiaj są również na szczytach burżuazji różowej. I to oni boją się prawdziwej i pogłębionej lustracji, dekomunizacji odkrycia wszystkich kart. I dlatego tak zajadle sami stojąc po uszy w błocie pryskają tym błotem na innych, aby od siebie uwagę odwrócić. Ci ludzie przecież nigdy dotąd nie zostali rozliczeni i obecnie boja się po prostu o swoje grube, nielegalnie zawłaszczone miliony.

Ale w tej medialnej nagonce chodzi także o coś głębszego i znacznie bardziej zakamuflowanego. Kościół jest jedyną instytucją, która od dwóch tysięcy lat w sposób niezmienny i stanowczy głosi pewne stabilne i niewzruszone zasady moralne i etyczne. W świecie relatywizmu i subiektywizmu, w świecie nastawionym na konsumpcjonizm i ekonomiczny zysk za wszelką cenę, taka instytucja jak Kościół jest absolutnie niewygodna i wroga. Trzeba ją więc za wszelką cenę zdyskredytować, ośmieszyć, wykpić i poniżyć, aby móc swobodnie i bez ograniczeń wprowadzać terroryzm ekonomicznego zysku wbrew etyce i terroryzm kulturowych mniejszości pod płaszczykiem permisywistycznie rozumianej tolerancji i równouprawnienia (zrównania zła z dobrem) a raczej równania w dół. A przecież tutaj ostatecznie też chodzi o grube miliony zarabiane na ludzkiej naiwności i uzależnieniach.

Warto o tym pamiętać kiedy się czyta niektóre sensacyjne doniesienia liberalistycznych mediów.

Mówi o tym także kilka innych postów:

"Ustawa antyubecka to nie zemsta"
"nowa religia bez boga – liberalizm"
"media „nadwładzą” ... uzurpacja i szantaż ... "

Ustawa antyubecka to nie zemsta

„ ...po dramatycznych wydarzeniach związanych z abp. Stanisławem Wielgusem ukazał się tekst o współpracy z SB bp. Jerzego Dąbrowskiego. Pomylono jednak zdjęcie oraz imię biskupa z abp. Bronisławem Dąbrowskim. Przypadek czy dziennikarskie niechlujstwo? Mówi się, że „Dziennik” wycofał wydrukowany nakład gazety, w której na pierwszej stronie był artykuł o współpracy z SB abp. Bolesława Pylaka z Lublina? Podobno zorientowano się zbyt późno, że te dokumenty są sfabrykowane, a podejrzewanie akurat tego hierarchy o współpracę to zupełny absurd! Także informacja o 12 innych biskupach, którzy mieli donosić na kard. Stefana Wyszyńskiego – o czym pisała inna gazeta, okazała się nieprawdziwa. \

Pierwszy wniosek nasuwa się taki: ktoś gwałtownie steruje i manipuluje atakiem na Kościół w Polsce – nawet za cenę błędów, pisania tekstów na kolanie, byle tylko dołożyć Kościołowi.

Drugi wniosek jest inny: ktoś atakując Kościół lub rzucając na pożarcie płotki ze światka dziennikarskiego, próbuje zatrzymać lustrację i dekomunizację, broniąc istnienia zagrożonej III Rzeczypospolitej, państwa nadal postkomunistycznego, w którym panuje równouprawnienie dla bohaterów i zdrajców, ofiar i katów, a w mediach publikuje się tylko to, co odpowiada przyjętej przez jakieś gremia linii walki ideologicznej.”

czytaj dalej w: Czesław Ryszka „Ustawa antyubecka to nie zemsta”

11 lutego 2007

niestosowne pytanie ..

W czasie jednego ze spotkań stypendystów Fundacji im. A. Humbolta jeden z uczestników zapytał sławnego fizyka Wernera Heisenberga, twórcę teorii kwantów:

„Czy pan profesor, taki wybitny, znany na całym świecie fizyk, wierzy w Boga?"

Na sali zapanowała konsternacja spowodowana niestosownością takiego pytania.

Sam Heisenberg jednak nie speszony i z uśmiechem odpowiedział:
„Pierwszy łyk z pucharu nauki, może uczynić ateistą, ale na dnie tego pucharu zawsze czeka Bóg."

aborcja ...

Co roku zabija się przez aborcję 220 000 dzieci we Francji i prawie 1 300 000 w USA.
Zdjęcia dzieci, które zginęły w ten sposób .

wyjaśnienie odnośnie homoseksualizmu w Biblii

Deux catholiques et un protestants publient «Clarifications sur l'homosexualité dans la Bible»

ROME, Lundi 22 janvier 2007 ( ZENIT.org ) – Une étude des références bibliques sur l’homosexualité vient d’être publiée aux Editions du Cerf par trois universitaires (deux catholiques et un protestant) : le père Jean-Baptiste Edart (prêtre de la Communauté de l’Emmanuel, Insitut Jean-Paul II de Rome), le père Adrien Schenker (dominicain, université de Fribourg), Innocent Imbaza, (pasteur protestant, université de Fribourg).

Zenit : Quel est le message du livre ?

Innocent Imbaza : En lisant, dans leur contexte, les textes bibliques relatifs au thème de l’homosexualité, on est obligé de constater que la Bible se positionne clairement contre les pratiques homosexuelles. Une lecture saine de la Bible, aussi bien dans l’Ancien que dans le Nouveau Testament, ne peut échapper à ce constat. Contrairement à certaines publications, nous pensons que les passages mis en avant comme illustration de la vie homosexuelle active (Jonathan et David, Jésus et le disciple bien-aimé, etc.) n’évoquent pas le sujet.

ZF07012405

Tłumaczenie ostatniego paragrafu:

Inocent Imbaza: Czytając w ich kontekście teksty biblijne odnoszące się do tematu homoseksualizmu jesteśmy zobowiązani do stwierdzenia, że Biblia stawia się jasno przeciwko praktykom homoseksualnym Zdrowa i uczciwa lektura Biblii, tak Starego jak i Nowego Testamentu nie może się nie z godzić z tym stwierdzeniem. Przeciwnie do niektórych publikacji sądzimy, że fragmenty prezentowane jako ilustracja aktywnego homoseksualizmu (Jonatan i Dawid, Jezus i umiłowany uczeń, itp.) nie są żadnym przykładem.

10 lutego 2007

zadzwoń do posła ...

Dzwońmy do naszych posłów i prośmy ich, żeby zagłosowali za ochroną życia nienarodzonych w konstytucji – apelują świeccy katolicy z Fundacji Pro i Stowarzyszenia im. Księdza Skargi. Gość Niedzielny i portal Wiara.pl włączają się w tę akcję.

Stawka jest wysoka: jeśli konstytucja zacznie chronić życie człowieka nienarodzonego, będzie to ochrona o wiele trwalsza niż dzisiaj. Bo obowiązująca teraz ustawa „o planowaniu rodziny” ma bardzo chwiejne podstawy. Jeśli któreś z kolejnych wyborów wygra lewica, może ją z łatwością obalić. I wprowadzić w Polsce nawet aborcję na życzenie. Wystarczy, że zbierze ponad 50 procent głosów i mianuje sędziów Trybunału Konstytucyjnego o lewicowych poglądach.

Nie będzie to jednak takie łatwe, jeśli teraz wprowadzimy do konstytucji zapis chroniący życie nienarodzonych. Bo żeby zmienić konstytucję, trzeba mieć aż dwie trzecie głosów. Tylu posłów lewicy będzie trudno zgromadzić.

Nasza, chrześcijańska, strona też jednak może mieć z tym problem. Czy dwie trzecie posłów zagłosuje za tą nowelizacją? Czy nie zablokują jej senatorowie? Czy nie stchórzą, jeśli jakaś zachodnia gazeta zacznie załamywać ręce nad zacofanymi, chrześcijańskimi poglądami Polaków? To wszystko są realne zagrożenia.

czytaj więcej

9 lutego 2007

Liga Przeciwko Zniesławieniu

Vittorio Messori kolejny raz apeluje o powołanie katolickiego odpowiednika żydowskiej Ligi Przeciwko Zniesławieniu (Anti Defamation League), ligi walczącej z oszczerstwami pod adresem Kościoła.

Katolicy powinni jego zdaniem stworzyć organizację, która "interweniowałaby w mediach, by przywrócić wypaczoną prawdę historyczną, nie domagając się przy tym żadnej cenzury ani przywilejów, ale jedynie możliwości sprostowania, opartego na sprawdzonych danych i autentycznych dokumentach".

Messori podaje przy okazji przykład jawnego fałszerstwa, jakim jest rzekoma rzeź katarów w Beziers w lipcu 1209 roku, które za dobra monetę wziął "nawet taki specjalista od średniowiecza, jak Umberto Eco w swej powieści «Imię róży»". Messori wyraża przekonanie, że Liga Przeciwko Zniesławieniu "byłaby korzystna nie tylko dla katolików, ale przyczyniłaby się do sprawiedliwego i wiarygodnego osądu przeszłości Europy, ukształtowanej przez wiele stuleci także przez Kościół".

www.wiara.pl

kiedy lis zaczyna pilnować kurnika ...

Nie wolno z dawnych pracowników SB czynić stróżów moralności i najwyższych obrońców prawdy.

Jeśli mówi się o lustracji i werbowanych niejednokrotnie na siłę i szantażami donosicielach, to najpierw należy definitywnie załatwić sprawę dobrowolnych pracowników służb bezpieczeństwa, którzy do dzisiaj czerpią z tego niemałe korzyści i profity.

ciąg dalszy ...

Na moją wiadomość z ubiegłego roku:

"Czy wiesz, że w Mozambiku i Angoli urządza się polowania na dzieci, aby z nich „wycinać’ wątrobę, nerki i inne organy potrzebne do przeszczepów, a później tak „spreparowane" dzieci porzuca się w buszu, aby się wykrwawiły?" ktoś z odwiedzających zareagował uwagą:

Wiadomości, które wpisujesz czasem na stronie – są szokujące, przerażające... Ludzie są czasem gorsi od bestii! Nie potrafię zrozumieć, jak można zrobić coś takiego! Jak ci ludzie (czy to są jeszcze ludzie?!?) mogą spokojnie spać po tym, co robią?!? Mój, Boże, Hitler przy nich to niewinny baranek!

Oczywiście są też ci, którzy te organy do przeszczepów przyjmują. Czyżby nie domyślali się, skąd pochodzą? Wiesz, czasem na takim świecie nie chce się żyć. Czy mamy możliwość coś zrobić? Coś zmienić?!? Najgorsza jest bezsilność. Czasem chciałoby się mieć taką moc, żeby wyeliminować, wytępić zło. „Pozwólcie im róść aż do żniwa..."???
"

ze strony: życie wiarą

Niestety to smutne, ale prawdziwe. Wiadomości umieszczane na stronie ... są rzeczywiście szokujące, ale to są fakty, o których świat woli nie wiedzieć. A robią takie rzeczy wielkie europejskie i amerykańskie szpitale i banki przeszczepów, które sprzedają je później całkiem oficjalnie, jako przeszczepy wyjęte legalnie ze zwłok powypadkowych, czy zmarłych na inne choroby. Tak wiec biorcy nie mają pojęcia skąd pochodzą przeszczepy. Oni tylko słono płacą, bo chcą żyć.

To prawda, że czasami na takim świecie nie chce się żyć. A czy możemy coś zrobić? Nie tak dawno temu przeszło mi do głowy takie zdanie: „Świat potrzebuje twojej modlitwy. Wydaje ci się czasami, że jesteś bezsilny, że nie masz wpływu na wiele spraw. Nic bardziej błędnego. Masz !!! Nie jesteś bezsilny wobec zła. Módl się !!!"

Ktoś inny dodał taki komentarz:

„Rzeczywiście, po przeczytaniu budzących grozę faktów (jak w Angoli i Mozambiku), ale i tu w Polsce (ostatnio podano do wiadomości, że kloszard znalazł w kontenerze na śmieci martwego, nagiego noworodka), owładnąć może człowiekiem paraliżujący strach, że oto panoszy się horrendalne zło, a ja nic nie mogę uczynić. Nie mogę powstrzymać szalejącej demonicznej zawieruchy. Przeczytałam właśnie wywiad z obecnym papieżem Benedyktem XVI (wówczas jeszcze kardynałem), w którym stwierdza m. in., że współczesnemu człowiekowi wydaje się, iż jest dobry, że zło to inni.

Z jakim współczuciem, z jaką szczerą litością (na poziomie uczuć) słuchamy, czytamy o ofiarach bestialstwa współczesnego człowieka. A gdy zapuka biedak do drzwi i wyrwie nas sprzed telewizora, czy komputera, sprzed tej niewiele kosztującej zadumy nad nieludzkim losem bliźniego, jakże często pryska nasza wrażliwość. Na prośbę o „coś do zjedzenia", zatrzaskują się drzwi „delikatnych dusz". To są też fakty. Fakty o nas, wspaniałych ludziach, którzy tylko marzą o nadzwyczajnej mocy, żeby porazić piorunem takiego bandziora, który podnosi rękę na bezbronne murzyńskie dzieci.

Nie wykorzystujemy mocy zwyczajnej, naturalnej, jaką dał nam Pan, by wzajemnie nosić siebie, a pragniemy ról spektakularnych.... O. Jacek Salij powiada, że „dno bytu należy bezwzględnie do Boga i dlatego żaden zbrodniarz, nawet szatan, nie może bez mojego udziału wyrządzić mi krzywdy ostatecznej, nie może zabić mojej duszy. To jest nieskończenie dużo, choć rozumiem, że z pozycji człowieka udręczonego, może to się wydawać bardzo mało".

Udręczeni światem omotanym złem, nie dodawajmy bliźniemu nowych udręk wskutek codziennych, drobnych zaniedbań. Wypatrując wielkich zadań, które miałyby potwierdzić nasz status wiernych wyznawców Chrystusa, nie możemy przeoczyć tej niepozornej, niewidowiskowej posługi, która ocala nasze dusze przed samozagładą. Bo może się okazać, że jesteśmy dobrzy tylko we własnej wyobraźni. A tak naprawdę mieć zaryglowane drzwi do wyobraźni miłosierdzia, o którą tak żarliwie apelował Jan Paweł II na krakowskich Błoniach, podczas ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny."

ze strony: poezja religijna

8 lutego 2007

raczej smutne statystyki ...

Jedna trzecia (1/3) wierzących w Polsce nie uznaje, że Chrystus to prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, aż dwie trzecie (2/3) nie spodziewa się po śmierci zmartwychwstania – wynika z badań wykonanych na zamówienie „Gościa Niedzielnego".

Blisko jedna czwarta (1/4) badanych nie zastanawia się nad prawdami wiary głoszonymi przez Kościół i nie stara się ich rozumieć, lub unika deklaracji w tej sprawie. Największy odsetek takich „niezainteresowanych" przypada na osoby w przedziale wiekowym 18–24 lata. Wiarę w to, że Pismo Święte zawiera prawdziwe słowo Boże, zadeklarowało 79 proc. Najwięcej trudności w tej kwestii mają ludzie z wyższym wykształceniem, najbardziej optymistyczny wynik dotyczy młodzieży w wieku 15–17 lat.

Jako wierzący katolicy zadeklarowało się 93 proc. ankietowanych, w tym wśród kobiet 96 proc., a wśród mężczyzn 89,7. Spośród tej grupy zgodę na nasze badania wyraziło 73,3 proc. osób. Wszystkie uzyskane wyniki dotyczą więc ludzi wierzących, a ponadto tych, którzy chcą mówić o swojej wierze.
komentarz do "wiary przykrojonej na miarę" (37526)

Tanie wyznanie

Czytając wyznania pewnej osoby, zdarzało mi się -jak Kasjodor -wzdychać ze wzruszeniem -"jaki piękny jest człowiek, kiedy jest człowiekiem “. Całkiem inne odczucia kłębią się po przeczytaniu wypowiedzi prezesa PZU (Wiara przykrojona na miarę ...). A dominuje niesmak. Niesmak natury metafizycznej. Szczególna mieszanka butnej pewności siebie z niedołęstwem duchowo-religijnym może najwyżej budzić szczere współczucie. Jeszcze daleka droga przed tym Panem, a wydaje mu się, że mądrością rzuca wszystkich na kolana. No cóż, z mizernego materiału, mizerne efekty.

Religia jest więzią ze Stwórcą, a autor wydaje się być przywiązany do samego siebie, do własnych wygodnych wyobrażeń i cenić nade wszystko komfort psychiczny oraz duchowe przyjemności.
Jeśli ktoś nie może sobie znaleźć miejsca podczas Ofiary Eucharystycznej, to sam wydaje o sobie “właściwe “świadectwo". To znaczy, że ma niebywałe luki w edukacji religijnej lub po prostu nie potrafi kochać, nie dorósł jeszcze do miłości.

Msza Święta to “sacra actio"- święta akcja, którą pojmują tęskniący za Bogiem, wdzięczni za dar Odkupienia. To “niebo na ziemi", czyli wznoszenie się, dorastanie do rzeczywistości niewidzialnej, wyrywanie się z “czterech ścian tego świata" i obcowanie z Bogiem.

Niestety, takiego odbioru nie można zadekretować, takie przeżywanie to godzina prawdy o sobie, manifest najdonioślejszych człowieczych wyznań- kim jestem w obliczu BOGA?

Oburzać się nie można, że ktoś inaczej to widzi, ale można delikatnie zasygnalizować, że troszkę pokory by się przydało. Zapewniam Pana Prezesa, że Msza Święta to nie kurs cierpliwości, którego podstawą jest dyskretne albo nawet wyzywające przedrzemanie “głupich kazań"( w życiu nie słyszałam jeszcze homilii, która nie skłoniłaby mnie do namysłu nad sobą, nad naturą mojej wiary. Kłopot tkwi raczej w ignoracji słuchacza, który będąc profanem bezczelnie przypisuje sobie status wyroczni).

Napisał kiedyś F. Nietzsche w swoim dziełku -"Tak rzekł Zaratustra" -"Lepsze pieśni musieliby śpiewać, abym uwierzył w ich Zbawiciela, na bardziej zbawionych musieliby mi wyglądać Jego uczniowie.."

Msza Święta zbawia, ale może Pan prezes woli zbawiać się sam na łonie natury. Podczas Mszy Świętej na zbawionego nie wygląda i ochoczo manifestuje swoje anty- świadectwo. Dziś odwaga tego typu bardzo potaniała. Tak bywa, kto nie ma ochoty wspinać się na szczyty, zapewnia, że trudzić się nie warto, że niżej też jest całkiem interesująco. Czy o to jednak chodzi???

wspomniany post znajduje się tutaj

wola Boża ...

Kiedy Bóg nie chce się podporządkować twojej woli i nie chce tego, czego ty akurat chcesz lub tego, co tobie się wydaje w danym momencie najlepsze, wtedy się buntujesz i odrzucasz takiego „nieposłusznego i nieludzkiego Boga". I –w twoim przekonaniu- masz zupełną rację.

A On nie chce się podporządkować nikomu, bo On widzi INACZEJ!!! i na pewno znacznie lepiej i szerzej niż ty. I może Ci się to podobać lub nie, ale to Jego wola się spełni, a nie Twoja. On jest Panem i Stwórcą i On zna najlepiej i świat, i Ciebie, i to co dla Ciebie dobre, a co nie. Lepiej więc zamiast szarpać się o spełnienie Twojej woli, która może akurat wcale nie jest najlepsza, zapytaj sam siebie „A JAKA JEST JEGO WOLA?" Naprawdę szkoda nerwów i zdrowia na szarpanie się przeciwko woli Bożej !!! Ona i tak się spełni, bo ona jest jedynie dobra. Bo to Bóg jest ostatecznie dobry i naprawdę nie chce nigdy zła dla człowieka. Po co więc usiłować sprzeciwiać się Jego woli? Może ktoś zapytać: „a gdzie jest miejsce na wolność człowieka?" No właśnie w tym, ze człowiek może się sprzeciwić woli Bożej. Taka możliwość zawsze istnieje i to właśnie stale próbujemy robić.

On na pewno nie jest sadystą, znęcającym się nad nami biedakami, tylko, że czasami ... tak krawiec kraje, jak mu materiału staje. I skoro my sami Go ograniczmy, nieustannie próbując forsować naszą wolę, to On tylko próbuje -mimo wszystko- coś nam, tego (przez nas poszarpanego) życia wykroić. Tak na dobrą sprawę szkoda więc zdrowia i sił na walkę przeciwko Jego woli. Lepiej, o wiele bardziej ekonomicznie i racjonalnie jest chcieć ją odczytać i za nią pójść. Ludzie, którzy doświadczyli tego mówią nawet wprost: „Zrób sobie postanowienie nigdy nie opierać się na ludziach i na kapryśnej ludzkiej woli. Zdaj się raczej całkowicie na wolę Bożą i powtarzaj słowa samego Chrystusa «nie jako ja chcę, ale jako Ty Ojcze, niech się stanie». Uwierz, że Bóg nigdy nie chce zła dla człowieka, a jeśli je czasami dopuszcza (lub, jak mówimy „zsyła"), to jedynie po to, aby uniknąć większego, największego zła jakim jest pycha."

Posłuszeństwo zaś woli Bożej nie jest wcale beznadziejnym poddaniem się fatum. Bóg chce zbawienia i szczęścia wszystkich swoich stworzeń, bo inaczej przecież by ich nie stworzył (nie jest sadystą, aby stwarzać coś dla cierpienia i nieszczęścia). Jeśli więc On, na pewno chce szczęścia i dobra wszystkich swoich stworzeń, to dlaczego Mu nie zaufać?

Sam Chrystus przecież:
"... istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej." (Flp 2:6-8)

Wyrazem tego jest, to co sam mówił o sobie: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło." (J 4:34), oraz „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!" (Mt 26:42) Skoro Syn Boży uznał, że najlepszym sposobem zbawienia świata jest posłuszeństwo woli Bożej, to ja sam buntując się przeciwko tej woli jestem śmieszny ...

Oczywiście, że tego rodzaju rozumowanie nie może być (!!!) i nie jest zachętą do kwietyzmu, do lenistwa, do pasywności i bierności, skoro i tak spełni się wola Boża. Byłoby to nieporozumieniem i karykaturą poddania się woli Bożej. Moim obowiązkiem nie jest bierne poddanie się tej woli, ale aktywne jej szukanie.

I dlatego należy powiedzieć, że moim zadaniem i sensem życia jest poszukiwanie, odkrywanie woli Bożej. I to też jest znakiem przynależności do „rodziny Chrystusa": „Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką." (Mt 12:50; Mk 3:35) i warunkiem wejścia do Królestwa Bożego: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." (Mt 7:21)

tolerancja ...

Warto przypomnieć sobie co oznacza słowo „tolerancja". Według słownika PWN jest to "postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy" („tolerancja”) . Źródłosłów tolerancji to łacińskie "tolerare" co znaczy "znosić coś", "cierpieć coś", "wytrzymywać coś".

Mieszkańcy "cywilizowanej" Europy zarzucają Polakom nietolerancję, zwłaszcza wobec mniejszości seksualnych. Czy tak jest w istocie? W Polsce działa legalnie kilkadziesiąt klubów gejowskich i kilkanaście organizacji zrzeszających osoby homo- i transseksualne (KPH, ILGCN, Fundacja Równości, Porozumienie Lesbijek itd). Jeśli działają, to znaczy że są one przez większość społeczeństwa tolerowane.

Tak jest dzisiaj. A jak było wczoraj? Otóż w większości pouczających nas dzisiaj krajów Europy Zachodniej "sodomia" (dawna nazwa homoseksualizmu) była przestępstwem do połowy XX wieku. Np. w Szwecji sodomia i zoofilia przestały być przestępstwami w 1944 roku, w innych krajach nawet później.

W Polsce sodomia przestępstwem nie była nigdy podobnie jak nie tworzyliśmy gett żydowskich jak Niemcy czy Holendrzy, a przez całe Średniowiecze spalono u nas całe 16 czarownic.

W Europie wskutek czegoś co można wyjaśnić tylko jakimś dziwnym poczuciem winy wahadło tolerancji waha się między dwiema skrajnościami. Dzisiaj europejska tolerancja weszła w fazę maksymalnego dopieszczania wcześniej nietolerowanych mniejszości.

Gdyby słuchać gejowskich aktywistów to słowo "tolerować" należałoby zdefiniować na nowo jako "kochać nas", "afirmować nas", "wielbić nas", "dawać nam mnóstwo pieniędzy", "dawać nam dostęp do szkół i mediów".

W ramach tego dopieszczającego wahnięcia Belgii usunięto z kodeksu karnego "sodomię" i zamiast niej wpisano do wykazu przestępstw "homofobię" (i inne niby-fobie np. "islamofobię" - ale "chrystianofobii" już nie).

A Polska? Niech toleruje jak dotąd, bez wpadania w przesadę.

Przypisy:
"Jak się zarabia na homofobii" czyli jak Robert Biedroń i Szymon Niemiec kwestowali "na faszyzm" i "na nietolerancję" http://poland.indymedia.org/pl/2006/03/19119.shtml


"KPH, górale, geje i 19 tys euro" czyli nauka tolerancji po 400 zł na osobę dziennie http://poland.indymedia.org/pl/2006/08/22600.shtml

za: Castenada - Gdy rozum śpi budzi się lewica

7 lutego 2007

modlitwa ...

Zabierz mnie Panie do siebie, wtedy gdy będzie we mnie wystarczająco dużo pokory, aby uznać moje grzechy i wystarczająco dużo miłości aby je przemienić w żal. I gdy już nic dobrego nie będę mógł zrobić ...

6 lutego 2007

ciekawe książki ...

- Oriana Falalci – Wściekłość i duma, Siła rozumu, Wywiad z sobą samą. Apokalipsa

- Andrzej Szyjewski - Religie Czarnej Afryki

- Rafał A. Ziemkiewicz - Michnikowszczyzna. Zapis choroby

- Weigel George - Katedra i sześcian

- Ks. Józef Tischner - Drogi i bezdroża miłosierdzia

- Thomas E. Woods - Jak Kościół Katolicki zbudował cywilizację...

- Ann Coulter - Godless: The Church of Liberalism

- Vittorio Messori – Śledztwo w sprawie Opus Dei

- Vittorio Messori – Czarne karty Kościoła

nowa religia bez boga – liberalizm

W książce “Bez Boga. Kościół liberalizmu" autorka Ann Coulter pokazuje jak nienawiść liberalizmu do tradycyjnych religii wyrasta z faktu, że liberalizm sam jest nową religią, religią bezbożną, lub raczej religią bez boga. Pokazuje także jak poprzez liberałów obecnych w naszych rządach, szkołach, mediach, sądach, urzędach i biurach liberalizm staje się religią coraz bardziej drapieżnie i chamsko obecną w naszej kulturze i cywilizacji, bezpardonowo walcząc z religiami tradycyjnymi.

Wewnątrz kościoła liberalizmu

Chociaż liberalizm odrzuca ideę Boga i ośmiesza, a nawet wyśmiewa ludzi wierzących, to jednak nosi sam w sobie znamiona prawdziwej religii – religii bez boga. Można pokazać, że liberalizm będąc sam bezbożną religią ma swoje nieodzowne religijne atrybuty:

• sakramenty takie jak: - przerywanie ciąży, eutanazja, homoseksualizm,
• przykazania – oparte o podstawową anty-moralną zasadę „silniejszy ma zawsze rację",
• męczenników – kryminalistów, którzy bezczelnie oskarżają swoje ofiary i sami siebie czynią niewinnymi,
• duchowieństwo – liberalnych polityków i dziennikarzy, którzy z butą głoszą najbardziej porąbane i perwersyjne teorie społeczne,
• kościoły – urzędy, biura polityków i szkoły w których nie wolno powiesić krzyża, ale gdzie kondomy są dostępne za darmo,
• doktrynę nieomylności, w której kapłani nowej religii powołują się obficie na anarchistycznie rozumianą wolność i permisywistycznie rozumianą tolerancję.
• i swoją kosmologię i ewolucjonistyczny mit w których ludzkość jest tylko wybrykiem i absurdalnym przypadkiem.

Antykreacjonistyczny mit darwinowskiego ewolucjonizmu jest jedną z głównych doktryn o ile nawet nie dogmatów tej nowej liberalistycznej religii.

W książce “Bez Boga. Kościół liberalizmu" autorka pokazuje, że liberalistyczna dewocja dla darwinizmu nie ma nic wspólnego z naukową racjonalnością i poprawnością teorii, a jest raczej wyrazem dogmatycznej wiary wyrastającej z antyreligijnego przekonania o niemożliwości uznania Boga i Jego stwórczej mocy.

Oczywiście ta nowa religia będzie na wszelkie możliwe sposoby zwalczać, ośmieszać, wyśmiewać i deprecjonować Kościół, który niezmiennie od dwóch tysięcy lat głosi konieczność i nieodzowność jasnych, niezmiennych i klarownych norm moralnych, mimo że jego członkowie, a nawet pasterze nie zawsze te normy w swoim życiu zachowują. I to jest to co dokonuje się w widoczny sposób na wielu stronach internetowych, w większości gazet i stacji telewizyjnych. Jest to bezpardonowa walka religii liberalistycznej z tradycyjnymi religiami, a szczególnie z chrześcijaństwem.

Ann Coulter – "Godless: The Church of Liberalism"

5 lutego 2007

kultura islamska źródłem kultury europejskiej ...

W kwietniu 1983 roku niemiecki Minister Spraw Zagranicznych Hans Dietriech Genscher otworzył Sympozjum na rzecz Dialogu Europejsko-Arabskiego w Hamburgu i przez godzinę mówił o: „ miłosierdziu, łagodności, nieporównanym bogactwie naukowym i humanistycznym cywilizacji islamskiej, która dla Europy była Latarnią Światła, tego światła, które przez stulecia iluminowało Europę i pomagało jej wyjść z barbarzyństwa.”

Podczas tego sympozjum arabscy delegaci skorzystali z okazji, aby zażądać uznania judaizmu i chrześcijaństwa za korzenie Islamu, aby przedstawić Abrahama jako „proroka Allacha”, a nie protoplastę Izraela, a Jezusa Chrystusa jako chybionego Protomahometa.

Niemiecki minister poszedł w swej laudacji za swoją rodaczką panią Sigrid Hunke (profesorką w Germanistycznej Służbie Naukowej SS –stworzonej przez Himmlera w czasach II wojny światowej), która w 1960 roku napisała sławny esej „Słońce Allacha świeci nad Zachodem”. W książce tej stwierdza absolutną wyższość Islamu i wykazuje, że wpływ Arabów na Zachód był pierwszym krokiem na rzecz wyzwolenia Europy od Chrześcijaństwa.

za Oriana Fallaci, „Siła rozumu”, Wydawnictwo Cyklady, 2004, s. 172-3

Książka ta jest na indeksie „politycznie poprawnych” rządów takich krajów jak Francja, Belgia, Anglia i Hiszpania. Przedstawia bowiem wstrząsającą i przerażającą historię „pokojowej ekspansji” pewnej niezwykle bogobojnej religii.

4 lutego 2007

światło wiary ...

.... w moralnie pogubionym i poranionym świecie światło nieugiętej wiary Jana Pawła II pokazuje nam, że można być dobrym, że można kochać Boga i bliźniego bez wielkich i spektakularnych słów i gestów, że można na co dzień i bez wielkiego szumu być wiernym Bogu i przykazaniom, uczciwym, wrażliwym i normalnym.

Korzystajmy z tej lampy, która oświetla mroki naszej codzienności i czyni ją znośniejszą. Chciejmy zobaczyć, że w naszym świecie nie dominuje zło, ale dobro, które być może nie jest tak krzykliwe i medialne, jak zło, ale na pewno potężniejsze. Pomnażajmy i my w naszym codziennym życiu to dobro, w sposób naturalny, tak ja nam to ukazywał Papież Jan Paweł II i jak kontynuuje ukazywać Papież Benedykt XVI.

3 lutego 2007

fanatyzm antyreligijny ...

Dużo mówi się, a nawet krzyczy ostatnio o fanatyzmie religijnym. Każdego, kto ośmieli się przyznać do tego, że wierzy, uczestniczy w życiu kościoła, kieruje się w swoim życiu wartościami religijnymi oskarża się natychmiast o religijny fanatyzm, moheryzm, o religijne zaślepienie i klerykalizm. Sądzę jednak że należy mówić także i to zdecydowanie o fanatyzmie antyreligijnym, który zatacza coraz szersze kręgi staje się coraz bardziej drapieżny, bezlitosny, brutalny, a nawet wulgarny. Przykładem takiej postawy jest to, jak zaszczuto w bezpardonowy sposób Arcybiskupa Stanisława Wielgusa, który stał się jedną z pierwszych ofiar antyreligijnego fanatyzmu. Czy chociażby poniższa wypowiedź znanej już z fanatycznych wypowiedzi pani poseł, rzekomo tak bardzo zatroskana o emerytów. Przewrotność i antyreligijna zjadliwość takich fanatycznych wypowiedzi rzuca się niemal w oczy.

"Parlamentarna katoprawica uwierzyła, że Świątynia Opatrzności Bożej jest zabytkiem od momentu poczęcia i nawet, jak jest poroniona, poroniona być nie może. Tydzień temu na donoszenie sakralnej ciąży znowu dała. Tym razem 40 milionów zł z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Biedni emeryci. Rząd kłamie, że nie dostaną mniej. Oczywiście dostaną. Nie mniej niż chciała im dać wicepremier Gilowska, ale mniej niż mogliby dostać. Ściśle o 40 milionów zł mniej. Wygląda na to, że opatrzność przestała czuwać nad biednymi emerytami. Na czas głosowań przeniosła się do Świątyni. Nie Bożej. Do Świątyni Obłudy. Bóg nie ma z tym nic wspólnego" - podkreśla Senyszyn.

A to przykład kazania kapłanki nowej religii ....

czytaj dalej
blog fanatycznej posłanki

2 lutego 2007

podpis abp. Wielgusa w materiałach SB został sfałszowany

Grafolodzy: podpis abp. Wielgusa w materiałach SB został sfałszowany

Słynny podpis „Grey” z materiałów SB, który miał sporządzić abp Stanisław Wielgus, został sfałszowany – wynika z ekspertyzy grafologicznej sporządzonej w jednym z zachodnich laboratoriów kryminalistycznych na zlecenie Centrum Ekspertyz Prawnych Zrzeszenia Prawników Polskich.

czytaj dalej ...

1 lutego 2007

globalizacja a religia ...

Problemem Europejczyków jest to, że nie potrafią pojąć, jakie znaczenie ma religia w społeczeństwach, w których kształtuje ona struktury. Zapomnieliśmy o swojej własnej przeszłości. Dla nas religia stała się kwestią osobistych przekonań i prywatnych postaw. Otóż reszta świata nie funkcjonuje na tej zasadzie. Tam również nie uniknięto sekularyzacji życia codziennego, która następuje coraz szybciej wraz z globalizacją. Ale to odejście od religijnego porządku świata, zburzonego przez urbanizację, postęp techniczny i konsumpcję, współistnieje z dążeniem do ożywienia tradycyjnej religii.

Marcel Gauchet (współczesny filozof i socjolog francuski)

wola Boża, a moja wola ...

To tylko nam się wydaje, że wiemy co jest dla nas dobre. A przecież rozpoznanie woli Bożej, Jego świętej i doskonałej woli, to jedyne i najlepsze co możemy zrobić. On nas powołuje to takiego, a nie innego życia.

Nieraz o tym zapominamy, starając się po swojemu to życie ułożyć. A przecież jest to jak walka z wiatrakami, bo nam się tylko wydaje, że lepiej wiemy, co dla nas jest dobre i co nam będzie służyć ... a w rzeczywistości działając według tylko mojego planu, sprzeciwiam się woli Bożej, która mnie gdzie indziej i do czego innego powołuje. Bo my jesteśmy przekonani, że sami sobie ułożymy życie i dlatego nie chcemy nikogo słuchać, a już na pewno nie Boga.

A może zamiast męczyć się i walczyć przeciwko woli Bożej, lepiej będzie ją po prostu rozeznać i jej się podporządkować? Bardziej to ekonomiczne i na pewno roztropniejsze ...